To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

jeszcze raz w sprawie lektur

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

lena77
Jak to jest, że w szkolnej bibliotece jest 1 egz. szkolnej lektury (to nie jest jedyny przypadek; dotyczy to wszystkich przerabianych w szkole mojego syna lektur od września ( a wiec: "piątka z zakątka";"słup soli"; "jesien liscia jasia" i teraz "mój młodszy brat"). dziś nic innego nie robię tylko obdzwaniam biblioteki i we wszystkich filiach są pojedyncze egzemplarze, rzecz jasna pożyczone. nie, przepraszam w jednej wiejskiej bibliotece jest 1 egzemplarz, niepożyczony, ale mimo, że biblioteka ta jest czynna tylko 2 razy w tygodniu, pani ma urlop i biblioteka zamknięta jest na 4 spusty bo nie ma zastępstwa. Buntuję się przeciwko notorycznemu kupowaniu lektur; każda to wydatek conajmniej 20 zł, wolę je wydać na książki o tematyce, które moje dziecko interesuje a więc np. ostatnio caly cykl Baśnioboru. Moim zdaniem szkoła powinna zapewnić lektury uczniom. Pani z biblioteki szkolnej powiedziała mi, że to są nowe lektury i oni nie mogą jeszcze ich zakupić czy jakoś tak a wychowawczynie rozwiązują to tak, że lektura jest czytana w klasie. Dla mnie to jest bez sensu, szkoda przeciez tego czasu; nauka czytania była w klasie I-ej. Wpieniona jestem okropnie, bo w. znów nie przeczyta książki na czas, a mimo, że pani wie o absurdzie lekturowym to daje uwagi za nieprzeczytana lekturę. Wkurza mnie to przymuszanie rodziców do kupowania lektur. A jak jest u Was?
Agnieszka AZJ
I to jest właśnie błędne koło w polskim szkolnictwie - nie da się zmienic lektur omawianych w szkole, bo tych, na które by się chciało zmienić, nie ma w bibliotekach. A to. co jest w bibliotekach, może najwyżej zniechęcić dzieci do czytania.

Ja bym była jednak za tym, żeby umożliwić dzieciom czytanie tych książek, które wymieniłaś zamiast koszmarów w rodzaju "Oto jest Kasia", których zapewne w bibliotece jest w bród.
I widziałabym tu rolę Rady Rodziców - czy to na poziomie klasy, czy szkoły. Zorganizujecie się i kupcie kilka egzemplarzy na klasę z pewnym wyprzedzeniem i niech dzieci sobie przekazują te ksiązki. A potem ofiarujcie je bibliotece szkolnej i następny rocznik będzie miał łatwiej.
lena77
mi tez zależy, by te książki przeczytał; czyta je jednak z opóźnieniem, np. słup soli, czy piątkę z zakątka, bo pożyczyłam, jak były już dostępne w bibliotece. oczywiście najpierw dostaje uwagę za ich nieprzeczytanie na czas.ostatnio (jesień liscia jasia) się jednak ugięłam i kupiłam, bo dzieciak mi się stresuje tymi uwagami. teraz w końcu wzięłam się na sposób, pożyczyłam to, co zostało do przeczytania do końca roku i po chamsku skserowalam. jeśli chodzi o radę rodziców to się wybiorę na dyżur, bo pamiętam, że w pkt. , na jakie cele są przeznaczane pieniądze rodziców było między innymi uzupełnianie szkolnej biblioteki (wiec poniekąd już na książki sie zrzucam) co do klasowej rady rodziców, nie mam z nikim kontaktu, ale poruszę to na najbliższym zebraniu, w każdym razie wspólne kupowanie podręczników nie wyszło.
Magawit
Stoję z drugiej strony lady bibliotecznej. I do szału mnie doprowadza zmienianie co roku lektur. Co podręcznik to nowe lektury. Dostaję pieniądze we wrześniu i czasem jakiś ochłap w grudniu. To są śmieszne pieniądze, a mówimy o 2 źródłach finansowania-Radzie Rodziców i szkole. Nie stać biblioteki na kupno 25 egzemplarzy ksiązki, która za rok lekturą nie będzie, bo pozycje te będą się kurzyć po jednorazowym przerobieniu przez jeden rocznik. Żeby nie było- jestem za wycofaniem koszmarków w postaci choćby wspomnianej "Kasi". W przypadku dużej szkoły problemem jest jednoczesne omawianie tej samej lektury przez wszystkie klasy...bo tak każe podręcznik (dotyczy klas1-3). No i choćbym miała 25 sztuk, to i tak dla kolejnej klasy nie wystarczy. A klas na jednym poziomie mamy 6. Nawet gdybym się uparła i kupiła lektury dla wszystkich, to nie wystarczy pieniędzy na inne książki. I tak biblioteka sporowadziłaby sie do wypożyczalni lektur. A gdzie rozbudzanie zainteresowań czytelniczych? A gdzie pomoce naukowe na lekcje? A gdzie prenumerata czasopism?
Błędne koło. Doszło do tego, że pożyczam ucziom moje prywatne książki...
lena77
CYTAT(Magawit @ Thu, 04 Dec 2014 - 17:12) *
W przypadku dużej szkoły problemem jest jednoczesne omawianie tej samej lektury przez wszystkie klasy...bo tak każe podręcznik (dotyczy klas1-3). No i choćbym miała 25 sztuk, to i tak dla kolejnej klasy nie wystarczy. A klas na jednym poziomie mamy 6. Nawet gdybym się uparła i kupiła lektury dla wszystkich, to nie wystarczy pieniędzy na inne książki. I tak biblioteka sporowadziłaby sie do wypożyczalni lektur. A gdzie rozbudzanie zainteresowań czytelniczych? A gdzie pomoce naukowe na lekcje? A gdzie prenumerata czasopism?
Błędne koło. Doszło do tego, że pożyczam ucziom moje prywatne książki...


No właśnie, te równoczesne omawianie lektur! jakby się nie było można umówić inaczej. U nas jednak jest po 1 egzemplarzu lektury, wiec w zasadzie nie wiem, kto z niego skorzysta. I tak jak piszesz, zniechęcające to jest bardzo. Moj syn już do szkolnej biblioteki nie zagląda wcale. Te lektury sa już na pewno drugi rok w naszej szkole i niczego, jak widać nie dokupili. Zupełnie inaczej to wszystko przedstawiano na drzwiach otwartych, organizowanych przed zakończeniem przedszkola. Same ochy i achy, a szkoła jest beznadziejna.
Tuni
Ok, to ja siÄ™ wypowiem z trzeciej strony lady icon_wink.gif
Ze strony RR.
W szkole gdzie jest ponad 400 dzieci w roku szkolnym wpłat jest około 3000zł.
Potrzeb jest wiele, każdy chciałby coś.
W zeszłym roku biblioteka dostała od nas 400zł ( procentowo to bardzo dużo z kwoty jaką mamy do rozdysponowania), tylko co za to można kupić? icon_sad.gif
Rodzice chcieliby od RR dostać dużo ( dofinansowujemy też nagrody w konkursach i na koniec roku szkolnego, środki do gabinetu higienistki itp.) ale średnia wpłata od ucznia w roku szkolnym wynosi jakieś 7zł, czyli wychodzi na to, że rodzic dołożył na ogólne potrzeby szkoły ( staramy się zawsze kupić coś co posłuży większej grupie dzieci) mniej niż 1zł/miesiąc.
No comments.
Agnieszka AZJ
No dobrze, ale wiecie co ? Ile tych lektur jest w roku ? Kilka- tak ? I wiadomo jakie od września.
To jeżeli książka kosztuje powiedzmy 25 złotych, można się dogadać w gronie rodziców pięciorga dzieci, zrzucić po 5 złotych i kupić jedną na spółkę. To naprawdę nie jest majątek. A potem oddać bibliotece albo sprzedać rodzicom następnego rocznika po 4 zł od osoby icon_wink.gif
W takim systemie pięć lektur w roku to będzie wydatek rzędu 25 złotych.
Kaszanka
Całe cztery lektury w ciągu roku to nie tragedia finansowa. Ja odkupuję, szukam na allegro, czasami kupuję nowe, bo chcę je po prostu mieć. W starszych klasach na lekcji jest praca z lekturą, w domu trzeba znaleźć jakieś fragmenty więc pożyczenie z biblioteki nie ratuje, u nas w szkole można lekturę wypożyczyć na 2 tygodnie.
Martucha_
CYTAT(Kaszanka @ Thu, 04 Dec 2014 - 19:21) *
Całe cztery lektury w ciągu roku


Ile??? Kaszanko poważnie? W której klasie?
Kocisława zwana Warkotem
CYTAT(Kaszanka @ Thu, 04 Dec 2014 - 17:21) *
Całe cztery lektury w ciągu roku to nie tragedia finansowa. Ja odkupuję, szukam na allegro, czasami kupuję nowe, bo chcę je po prostu mieć. W starszych klasach na lekcji jest praca z lekturą, w domu trzeba znaleźć jakieś fragmenty więc pożyczenie z biblioteki nie ratuje, u nas w szkole można lekturę wypożyczyć na 2 tygodnie.


U nas lektur w 4 klasie jest 10.
zilka
Mnie lektury stresują też i staram się na początku roku kupić wszystkie, żeby mieć to z głowy. Zazwyczaj kupuję na allegro albo w antykwariatach, w tym roku np. W Pustyni i w Puszczy kupiłam Flo za 4 zł (na dodatek bardzo ładne, stare wydanie). W antykwariatach dla odmiany zazwyczaj pracują jacyś przemili ludzi, którzy chętnie wezmą od Ciebie listę i w 2-3 tygodnie postarają się skompletować całość - większość ludzi zaczyna szukać lektur jak mają być czytane i taką Opowieść Wigilijną łatwiej dostać we wrześniu niż na początku grudnia.

No albo pożyczam po znajomych 03.gif (prawda Agnieszko?)
Kaszanka
W V klasie majÄ…:
"Mitologia" czytana w klasie, bo tylko parę mitów
"Tomek w krainie kangurów"
"W pustyni i w puszczy"
"Lew, czarownica i stara szafa"

The end 06.gif

W IV klasie mieli "Akademię Pana Kleksa", "Charlie i Fabryka Czekolady", "Tajemniczy ogród" i "Bracia Lwie Serce".




lena77
A mnie to wkurza i już, że muszę kupować; to po co jest biblioteka w szkole? bo być musi. Wiecie, jeśli tak to ma wyglądać, to w ramach oszczędności etat bibliotekarki powinni zlikwidować w szkole 04.gif
Zresztą, skoro wszystko zależy od pieniędzy rodziców, to po co w ogóle chodzić do szkoły publicznej... 08.gif

w III klasie w szkole mojego syna:

"PiÄ…tka z zakatka"
"SÅ‚up soli"
"Jesień liscia jasia"
"Mój młodszy brat"
"Rady nie od parady" czII
"Co to znaczy"
"Baśnie Andersena"
"KubuÅ› Puchatek"
"Marek- chłopiec, który miał marzenia"
"Dzieci z Bulerbyn"-to raczej dla chętnych, z tego , co pamiętam
czyli 10 książek. W antykwariacie, do którego mam zresztą ok.60 km w jedną stronę, to chyba tę ostatnio pozycję można znaleźć i Baśnie Andersena i moze Kubusia

BEz Kubusia Puchatka i Basni Andersena, i Dzieci Z Bulerbyn, które mam koszt książek to 142,85 zł, nie licząc kosztów przesyłki.
Ciocia Magda
CYTAT(Agnieszka AZJ @ Thu, 04 Dec 2014 - 17:30) *
No dobrze, ale wiecie co ? Ile tych lektur jest w roku ? Kilka- tak ? I wiadomo jakie od września.
To jeżeli książka kosztuje powiedzmy 25 złotych, można się dogadać w gronie rodziców pięciorga dzieci, zrzucić po 5 złotych i kupić jedną na spółkę. To naprawdę nie jest majątek. A potem oddać bibliotece albo sprzedać rodzicom następnego rocznika po 4 zł od osoby icon_wink.gif
W takim systemie pięć lektur w roku to będzie wydatek rzędu 25 złotych.

Aga, podoba mi się Twoja rada - a to, że takie rozwiązanie jest nie do przyjęcia u nas najlepiej świadczy o tym słynnym polskim 'niskim kapitale społecznym' 32.gif

U nas w podstawówce też były 3-4 lektury na rok, jak u Kaszanki, na dodatek stare gnioty, od których się chce płakać.

Teraz w gimnazjum mają jedną lekturę na miesiąc, ale niestety nadal stare gnioty, co oznacza (na szczęście) że w bibliotekach są dostępne liczne egzemplarze. Za to któryś raz już przerabiają fragmenty Pana Tadeusza i w końcu kupiłam egzemplarz do domu. Ponoć każdy powinien go mieć icon_wink.gif
jaAga*
U nas też są po 4 lektury na rok.
O ile dobrze pamiętam to w IV klasie były:
"Opowieści z Narni t.1", "Pinokio", "Akademia Pana Kleksa" , "Dynastia Miziołków"
W V klasie póki co przerobili "W Pustyni i w puszczy", a ma być jeszcze "Ania z zielonego wzgórza", "Chłopcy z Placu broni" i nie pamiętam co jeszcze.

Zaś młoda (II klasa) nie ma lektur, tzn. przerabiają chyba jakieś fragmenty na lekcjach (np. teraz Królową Śniegu- ale czy to lektura icon_rolleyes.gif ), na pewno nie ma nic do przeczytania w domu (ja nie narzekam, bo młoda jeszcze nadal z czytaniem lekko na bakier), ale jestem lekko zdziwiona, bo Julka z pewnością w II klasie miała lekturnik i kilka książeczek obowiązkowych do przeczytania.

W naszej bibliotece szkolnej są lektury, ale można je trzymać tylko 2 tygodnie, więc wypożyczamy tylko czasami, nagrody książkowe na koniec roku to zwykle przyszłoroczne lektury....

PS. Mam bodajże 2 egz. Pana Tadeusza, "Ani z zielonego wzgórza" i jeszcze parę....chyba muszę w końcu sprzedać, co?
sdw
Agnieszko, ale są rodziny, dla których te 25 złotych jest po prostu nie do przeskoczenia. To może wydawać się niepojęte, ale tak jest. Nie powinno tak być, że szkoła wymaga przeczytania lektury, która jest w palcówce niedostępna. Bo w przypadku jednego czy dwóch egzemplarzy tak właśnie jest.

Moje dzieci czytają bardzo dużo. I szczerze? Wolałabym te symboliczne 25 zeta wydać na ksiązkę, którą przeczytaja z przyjemnoscią, do której wróca, którą zrozumieja, i która wniesie w ich zycie coś więcej niz tylko ból trzewi i mdłości. Czyli na lekturę, która ich do czytania zachęci, nie zas zniechęci.

I naprawdę nie wiedze powodu, dla którego mam współfinansować:
- tablice interaktywne
-papier do ksero
- toner do tegoż
- Å‚awki
- krzesła
- okna
- farby
- wykładzinę
- nagrody na koniec roku (o ile na nie wystarczy, a zwykle nie wystarcza)
- pomoce na swietlicÄ™
- zabawki do zerówki
- do zerówki gry, klocki edukacyjne, zestawy małych wszystkich zawodów swiata
- tablice korkowe
- ramki na dyplomy
- wieszaki do szatni
- chodniki do holu
- oraz ksiÄ…zki do biblioteki...

Ja z radością powspółfinansuję dla wspólnego dobra i nigdy sie od tego faktu nie migałam Ale przepraszam - istnię granice wszystkiego! Szkoła jest pono bezpłatna i dostępna dla wszystkich... Czy dzieci tych, których nie stać, badź z róznych powodów nie chcą/nie mogą współfinansować zegolokwiek maja za to płacić uwagami i pałami?

anetadr
Już o tym pisałam, ale napiszę raz jeszcze. Jest wiele bibliotek, które mają ZEROWY budżet na książki, albo dostają np. 100-200 złotych na rok. Ile byście kupiły książek za zero zł? I czy chciałybyście przynosić do pracy papier, koperty, znaczki itd.? Co robią biblioteki? Ano głównie żebrzą: proszą Radę Rodziców, organizują kiermasze, piszą setki maili do wydawnictw o przekazanie uszkodzonych egzemplarzy (tu niestety trudno: bo wydawnictwa się na to godzą bardzo niechętnie), wybłagują u uczniów przekazanie przeczytanych egzemplarzy itd. Dodatkowo bibliotekarze często przynoszą z domu papier, klej, bibułę, kredki, bo z czegoś trzeba gazetkę/wystawkę zrobić, a szkoła nie ma materiałów.

Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego ogłosiło Narodowy Program Rozwoju Czytelnictwa na lata 2014–2020. Program obejmuje 15 długofalowych działań i w żadnym z nich nie wzięto pod uwagę bibliotek szkolnych. Czyli dla bibliotek szkolnych znowu przeznaczono zero złotych.

Po co w takim razie sÄ… Panie bibliotekarki (Panowie bibliotekarze) w szkole?
- promują czytelnictwo (tak, tak, desperacko i na przekór wszystkim trudnościom próbuja to robić),
- prowadzÄ… centra multimedialne,
- przygotowują stronę www szkoły,
- tworzÄ… z uczniami gazetki szkolen,
- prowadzą lekcje biblioteczne, na których uczą m.in. jak szukać informacji (bibliotekarze szkolni to też nauczyciele - mają taką specjalizację),
- i wiele innych.

Niestety nagminne jest też wysyłanie bibliotekarzy na bezpłatne zastępstwa za nieobecnych nauczycieli, niektórzy spędzają na takich zastępstwach kilkanaście godzin w tygodniu. icon_sad.gif

- Co do lektur, to skoro wiadomo, że jest mało egzemplarzy, można ustawić kolejkę: np. każdy trzyma książkę tydzień. W tym czasie dziecko czyta, robi notatki, rysuje, nagrywa swoje spostrzeżenia.
- W większości bibliotek miejskich istnieją katalogi elektroniczne i można za ich pomocą zarezerwować książkę.
Książkę można skserować: prawo pozwala na zrobienie kopii w ramach tzw. użytku osobistego (który oczywście nie obejmuje wrzucenie tego na "chomika").
- Można popytać znajomych. Moja szefowa ostatnio rozesłała list do wszystkich pracowników w poszukiwaniu lektury dla syna. W ciągu pół godziny miała książkę, audiobooka, e-booka i tom w oryginale icon_smile.gif
- Warto się zorientować, czy tekstu nie ma już w sieci. Polecam tutaj szczególnie Bibliotekę Cyfrową Wolne Lektury, która zawiera 2700 publikacji z tzw. domeny publicznej. Niestety brak tutaj literatury współczesnej, bo na to nie pozwala prawo autorskie.
- Można też zgłaszać zapotrzebowanie w bibliotekach miejskich, które nie zawsze są na bieżąco z tym, co się aktualnie omawia w szkole. Nic nie szkodzi spytać, czy bibioteka mogłaby dokupić choć kilka egzemplarzy danego tytułu, bo to jest lektura. Biblioteka woli kupić książkę, którą na pewno ktos wypożyczy, niż taką 'niepewną'.

Rozumiem Waszą frustrację, ale psioczenie na biblioteki nic nie da, bo tak krawiec kraje, jak mu materii staje. Moja dzielnicowa filia dostaje z "Centrali" 15 egzemplarzy nowości miesięcznie. Postanowiłam napisać wniosek o dofinansowanie nowości w ramach Budżetu Obywatelskiego i wygrałam icon_smile.gif. Dzieki temu dostaniemy w przyszłym roku 10 tys. na nowe książki.

Pozdrawiam
Aneta
lena77
CYTAT(anetadr @ Sat, 06 Dec 2014 - 02:23) *
Już o tym pisałam, ale napiszę raz jeszcze. Jest wiele bibliotek, które mają ZEROWY budżet na książki, albo dostają np. 100-200 złotych na rok. Ile byście kupiły książek za zero zł? I czy chciałybyście przynosić do pracy papier, koperty, znaczki itd.? Co robią biblioteki? Ano głównie żebrzą: proszą Radę Rodziców, organizują kiermasze, piszą setki maili do wydawnictw o przekazanie uszkodzonych egzemplarzy (tu niestety trudno: bo wydawnictwa się na to godzą bardzo niechętnie), wybłagują u uczniów przekazanie przeczytanych egzemplarzy itd. Dodatkowo bibliotekarze często przynoszą z domu papier, klej, bibułę, kredki, bo z czegoś trzeba gazetkę/wystawkę zrobić, a szkoła nie ma materiałów.

Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego ogłosiło Narodowy Program Rozwoju Czytelnictwa na lata 2014–2020. Program obejmuje 15 długofalowych działań i w żadnym z nich nie wzięto pod uwagę bibliotek szkolnych. Czyli dla bibliotek szkolnych znowu przeznaczono zero złotych.

Po co w takim razie sÄ… Panie bibliotekarki (Panowie bibliotekarze) w szkole?
- promują czytelnictwo (tak, tak, desperacko i na przekór wszystkim trudnościom próbuja to robić),
- prowadzÄ… centra multimedialne,
- przygotowują stronę www szkoły,
- tworzÄ… z uczniami gazetki szkolen,
- prowadzą lekcje biblioteczne, na których uczą m.in. jak szukać informacji (bibliotekarze szkolni to też nauczyciele - mają taką specjalizację),
- i wiele innych.

Niestety nagminne jest też wysyłanie bibliotekarzy na bezpłatne zastępstwa za nieobecnych nauczycieli, niektórzy spędzają na takich zastępstwach kilkanaście godzin w tygodniu. icon_sad.gif

- Co do lektur, to skoro wiadomo, że jest mało egzemplarzy, można ustawić kolejkę: np. każdy trzyma książkę tydzień. W tym czasie dziecko czyta, robi notatki, rysuje, nagrywa swoje spostrzeżenia.
- W większości bibliotek miejskich istnieją katalogi elektroniczne i można za ich pomocą zarezerwować książkę.
Książkę można skserować: prawo pozwala na zrobienie kopii w ramach tzw. użytku osobistego (który oczywście nie obejmuje wrzucenie tego na "chomika").
- Można popytać znajomych. Moja szefowa ostatnio rozesłała list do wszystkich pracowników w poszukiwaniu lektury dla syna. W ciągu pół godziny miała książkę, audiobooka, e-booka i tom w oryginale icon_smile.gif
- Warto się zorientować, czy tekstu nie ma już w sieci. Polecam tutaj szczególnie Bibliotekę Cyfrową Wolne Lektury, która zawiera 2700 publikacji z tzw. domeny publicznej. Niestety brak tutaj literatury współczesnej, bo na to nie pozwala prawo autorskie.
- Można też zgłaszać zapotrzebowanie w bibliotekach miejskich, które nie zawsze są na bieżąco z tym, co się aktualnie omawia w szkole. Nic nie szkodzi spytać, czy bibioteka mogłaby dokupić choć kilka egzemplarzy danego tytułu, bo to jest lektura. Biblioteka woli kupić książkę, którą na pewno ktos wypożyczy, niż taką 'niepewną'.

Rozumiem Waszą frustrację, ale psioczenie na biblioteki nic nie da, bo tak krawiec kraje, jak mu materii staje. Moja dzielnicowa filia dostaje z "Centrali" 15 egzemplarzy nowości miesięcznie. Postanowiłam napisać wniosek o dofinansowanie nowości w ramach Budżetu Obywatelskiego i wygrałam icon_smile.gif. Dzieki temu dostaniemy w przyszłym roku 10 tys. na nowe książki.

Pozdrawiam
Aneta



Czy ty myslisz Aneto, że nie obdzwoniłam wszystkich bibliotek okolicznych i nawet tych dalszych? w dwóch ustawiłam sie w kolejce i co z tego...dzieciak przyszedł z uwagą za nieprzeczytanie, bo nie zdażyłam wypożyczyć. i w poniedziałek przyjdzie z kolejną, no chyba, ze sprawię mu "Młodszego brata" na mikołaja-na pewno się ucieszy icon_rolleyes.gif . Ja po prostu mam już dość dymania mnie na każdym kroku. Wiadomo, nie przymieram z głodu, zarabiamy za dużo, by sie pod jakąkolwiek zapomogę podczepić, więc można mnie doić non stop, bo machnę reką, a co tam, tu 25 zł, tam 48zł, na projektor dokładałam też chyba z 40zł, teraz na wyjazd do teatru 48zł. Powoli zaczyna brakować. Oczywiście, moglibyśmy sie z rodzicami umówić, tak jak proponowała Agnieszka, tylko szkoła/wychowawczyni powinna od razu nam powiedziec: sorry, u nas bida z nedzą, jak nie dacie nie będziecie mieli; ksiązkami musicie zająć się sami. A tak się nie stało (lepiej się nie wychylać, głośno nie mówić, że jest beznadziejnie) i każdy po zebraniu poleciał do swoich spraw i teraz radzi sobie sam. Nie mamy ze sobą kontaktu.
p.s Ale bardzo Ci dziękuję za podanie adresu wolnych lektur. Na pewno nie raz się przyda.
p.s.1 dziekuję tez Joannie 81 za pożyczenie mi 2 książek. to było bardzo miłe; szkoda, tylko, że PP zgubiła tą przesyłkę icon_smile.gif jak widac do lektur nie mam szczęścia
anetadr
Leno,

ależ ja rozumiem Twoją frustrację. Sprzeciwiam się tylko obwinianiu o to bibliotek. (Podobnie jak np. o brak leków w szpitalu nie obwiniłabyś pielęgniarek). Brak lektur rzadko jest winą bibliotek. Są na końcu szkolnego łańcucha potrzeb, a dyrektorzy często nie rozumieją, że biblioteka aby "żyć" i przyciągać czytelników (zwłaszcza modych, bo wtedy kształtują się nawyki czytania) musi kupować stale książki tzw. do czytania oraz lektury. Wczoraj na targach książki we Wrocławiu byłam świadkiem jak jakaś Pani z biblioteki cieszyła się rabatami, bo mogła kupić 3 książki zamiast dwóch.

Co do uwagi za nieprzeczytanie, to zdecydowanie porozmawiałabym z nauczycielką i spytałabym czy zna skalę problemu i czy ma jakieś propozycje w tym względzie. A może ma swoj egzemplarz i może go pożyczyć do powielenia?

Aneta


anetadr
Przyszedł mi do głowy jeszcze jeden pomysł. Pisz na forum czego szukasz. Tu jest dużo dzieciatych icon_wink.gif. Może ktoś będzie miał dany tytuł i nawet jeśli nie prześle książki, to zrobi skan lub ksero.

Aneta
ana
Anetadr skąd biblioteki biorą środki na zakupy? Dlaczego jedne biblioteki mają na zakupy nowości a inne to zero jak mówisz
agabr
CYTAT(zilka @ Fri, 05 Dec 2014 - 05:40) *
Mnie lektury stresują też i staram się na początku roku kupić wszystkie, żeby mieć to z głowy. Zazwyczaj kupuję na allegro albo w antykwariatach, w tym roku np. W Pustyni i w Puszczy kupiłam Flo za 4 zł (na dodatek bardzo ładne, stare wydanie). W antykwariatach dla odmiany zazwyczaj pracują jacyś przemili ludzi, którzy chętnie wezmą od Ciebie listę i w 2-3 tygodnie postarają się skompletować całość - większość ludzi zaczyna szukać lektur jak mają być czytane i taką Opowieść Wigilijną łatwiej dostać we wrześniu niż na początku grudnia.

No albo pożyczam po znajomych 03.gif (prawda Agnieszko?)

wiem głupio zabrzmi ale skoro osoba maksymalnie zapracowana , posiadajaca więcej niż jedno dziecko , dom do prowadzenia , mnóstwo społecznej pracy jest w stanie ogarnąć , no proszę Panstwa . b
anetadr
CYTAT(ana @ Sat, 06 Dec 2014 - 23:56) *
Anetadr skąd biblioteki biorą środki na zakupy? Dlaczego jedne biblioteki mają na zakupy nowości a inne to zero jak mówisz


Ano, zaopatrzenie bibliotek szkolnych należy do dyrektorów szkół. Oni mają swój budżet i nim gospodarują, jak uważają. Pomijając mizerię budżetów, niektórzy dyrektorzy traktują bibliotekę jak piąte koło u wozu, a bibliotekarki jak tanią siłę roboczą (nie trzeba mi płacić za zastępstwa). A poza tym kompletnie nie rozumieją roli szkolnej biblioteki. Przecież tam jest już mnóstwo książek, to po co kupować nowe, prawda?

W tej sytuacji tylko zaradności osob tam pracujących należy zawdzięczać fakt, że niektóre szkolne biblioteki trzymają się nieźle, a dzieciaki chętnie przychodzą coś wypożyczyć. Znam takie, którym przy tym symbolicznym przydziale 100-200 zł udaje się zdobyć po parę tysiecy rocznie. Ale nie wszyscy mają tyle zdolności, zapału i determinacji.

Więc jeśli macie książki, z których dzieci już wyrosły, albo nietrafione prezenty, pomyślcie o podarowaniu ich bibliotece.

Aneta


lena77
icon_rolleyes.gif agabr: ja widocznie za głupia gęs jestem by to ogarnąć

p.s Aneto, sciągnęłam juz z chomikuj . jakosć straszna; musiałam mnóstwo błędów ort poprawic. ale lepsze to niż nic,
ana
Ależ nie chodzi mi o szkolne tylko publiczne. Trudno wymagać od szkolnych cudów. Kiedy chodziłam do podst to tez wypożyczalam z publicznej. Teraz też tak robi mój syn. Raz się zdażyło ze musiałam jechać do innej biblioteki i raz koleżance wypożyczalam w swojej. A co powiesz o książkach na studiach? Było łatwo?
grzałka
U nas to jest jakoś dobrze rozwiązane- lektury są klasyczne, egzemplarzy w bibliotece szkolnej jest sporo, nigdy dwie klasy nie omawiają w tym samym czasie tej samej lektury. Ponieważ są klasyczne, to większość mamy w domu- jeszcze moje. W tym roku- 4 klasa- są całe cztery lektury do przeczytania. Trochę szokujące, ale co ja się będę na temat programu wymądrzać
ana
W tez ma 4 na rok. Za to bardzo dużo i długo (są prace w zespolach) omawiają 1 lekturę
anetadr
Biblioteki publiczne są finansowane przez samorząd. Ustalany jest roczny budżet na w wszystko (płace, remonty, rachunki, nowości). Biblioteki uczestniczą także w działaniach finansowanych przez Ministerstwo Kultury i Sztuki, które od kilku lat dofinansowują zakup nowości dla bibliotek publicznych. Zakup zazwyczaj jest centralny, a potem książki są rozdzielane na poszczególne filie. Bierze się pod uwagę chrakter biblioteki (dziecięca, dla dorosłych, inne), jej wielkość, profil gromadzenia itp. Nowości zawsze jest za mało.

Co do bibliotek uczelnianych, to wcale nie jest lepiej. Lista podręczników jest duuuużo większa niż w szkołach podsatwowych i zmienia się też dużo częściej. Za to teraz są o wiele lepsze warunki niż kiedyś. Ja miałam do dyspozycji jeden egzemplarz w czytelni, kartkę i długopis (ksero było drogie, o skanerze czy aparacie cyfrowym nikt nie słyszał). Teraz studenci mają książki elektroniczne, wiele możliwośći reprograficznych (za darmo lub symboliczną kwotę). Biblioteki uczelniane są czynne dłużej niż kiedyś. Można się wymieniać plikami. Polskie biblioteki cyfrowe dają dostęp do ponad 2 milionów publikacji. Powstaje cyfrowa wypożyczalnia zbiorów naukowych - ponad pół miliona publikacji współczesnych.
Co nie zmienia faktu, ze studenci narzekajÄ… icon_wink.gif

Anet
ulla
CYTAT(Kaszanka @ Thu, 04 Dec 2014 - 17:21) *
Całe cztery lektury w ciągu roku to nie tragedia finansowa. Ja odkupuję, szukam na allegro, czasami kupuję nowe, bo chcę je po prostu mieć. W starszych klasach na lekcji jest praca z lekturą, w domu trzeba znaleźć jakieś fragmenty więc pożyczenie z biblioteki nie ratuje, u nas w szkole można lekturę wypożyczyć na 2 tygodnie.



Weronika nawet z publicznej biblioteki lekturę może wypożyczyć na dwa tygodnie. To dość nowe zarządzenie, więc jakby co jej zeskanuję, jeżeli tylko uda się wypożyczyć. Kolejną pozycję mam w domu, więc się obejdzie, ale to staroć - znaczy Chłopcy z Placu Broni, acz fakt, jest problem z wypożyczaniem lektur (na dwa tyg. dostała Tomka Sawyera, który podobał jej się bardzo wybiórczo, a to przecież też staroć i w bibliotekach jest więcej niż pojedyncze egzemplarze).

Jakby co, trochę książek mam. Zawsze mogę coś zeskanować i przesłać w pdf, gdyby był istotny problem, bo pożyczam książki tylko jeżeli jest możliwy odbiór osobisty.


edit. Ps. oni głównie przerabiają klasykę, ale sposób podejścia do lektury często odbiega od klasycznej interpretacji, więc w sumie mi to odpowiada. Ponadto, duży nacisk położony jest na czytanie własne - mają obowiązkowe wypracowania w formie listów do nauczycielki, na temat książek, które polecają (znaczy czytają!, i nie mogą to być lektury) i dodatkowe "punkty" za prowadzenie "książnika" - czyli takiego pamiętnika o przeczytanych książkach.
joa133
CYTAT(anetadr @ Sun, 07 Dec 2014 - 11:28) *
Ano, zaopatrzenie bibliotek szkolnych należy do dyrektorów szkół. Oni mają swój budżet i nim gospodarują, jak uważają. Pomijając mizerię budżetów, niektórzy dyrektorzy traktują bibliotekę jak piąte koło u wozu, a bibliotekarki jak tanią siłę roboczą (nie trzeba mi płacić za zastępstwa). A poza tym kompletnie nie rozumieją roli szkolnej biblioteki. Przecież tam jest już mnóstwo książek, to po co kupować nowe, prawda?

W tej sytuacji tylko zaradności osob tam pracujących należy zawdzięczać fakt, że niektóre szkolne biblioteki trzymają się nieźle, a dzieciaki chętnie przychodzą coś wypożyczyć. Znam takie, którym przy tym symbolicznym przydziale 100-200 zł udaje się zdobyć po parę tysiecy rocznie. Ale nie wszyscy mają tyle zdolności, zapału i determinacji.

Więc jeśli macie książki, z których dzieci już wyrosły, albo nietrafione prezenty, pomyślcie o podarowaniu ich bibliotece.

Aneta



pomyślałam, nasza Pani w bibliotece -nie przyjmuje (szara gęś)!!!- woli dostać pieniądze aby nowe kupić,niż te przeczytane dać na półkę
oliweczkas
W szkole Zuzi nie ma problemu z lekturami, jeśli nie ma w bibliotece szkolnej to są w publicznej-kilkanaście egzemplarzy. Zreszta sporo lektur mam w domu a jak nie zawsze jakiś znajomy pożyczy.
Politea
CYTAT(anetadr @ Sun, 07 Dec 2014 - 11:28) *
Więc jeśli macie książki, z których dzieci już wyrosły, albo nietrafione prezenty, pomyślcie o podarowaniu ich bibliotece.

Aneta

Anetka,
Niestety nie zawsze wygląda to tak różowo. W pobliżu mam nową bibliotekę, zupełnie nową - funkcjonuje 2 lata dopiero. Księgozbiór raczej mocno ograniczony, chociaż wbrew pozorom nowości dużo, pojedyncze egzemplarze, ale są. Sprawa jednak komplikuje się w kwestii lektur, i to nie tych nowych,, sąpojedyncze egzemplarze i to nie wszystkie. Chciałam zanieść to co mamy podwójne, niestety wydania są dosyć stare i takowych biblioteka nie chce przyjąć. A z drugiej strony brak pieniędzy na zakup nowych. Koło się zamyka.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.