To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Narnia odeszła za Tęczowy most a ja siedzę i wyję...

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Tigerek
Kiedyś wrzucałam tu na forum zdjęcia mojej przecudownej najukochańszej Norweżki. Moje cudo było z nami 4 lata i 4 miesiące, miała prawie 9 lat.

Jeszcze wczoraj wieczorem buszowała jak młoda wariatka. Rano wstała markotna ale to jej się zdarzało jak zbierało się na deszcz. Około 13.00 musiałam pojechać na kurs który współprowadziłam. O 16.00 telefon że kicia wymiotuje i dyszy. Zostawił ją mąż w klinice, podali kroplówkę, kazali jechać do domu bo już się czuje lepiej i musi się przespać. Chcieliśmy ją o 20.0 odwiedzić, ale nie dali nam jej zobaczyć bo znów zaczęła dyszeć. Wróciliśmy do domu, Po kwadransie telefon że ... jest na respiratorze, mózg już nie żyje.

Nie ogarniam.

W pierwszym odruchu spakowaliśmy jej wszystkie rzeczy i czekają na wyniesienie do piwnicy. W drugim jestem absolutnie przerażona, kilka godzin dziennie była moim jedynym towarzystwem zanim mąż wrócił z pracy albo ja do niej poszłam... wszystko mi się z nią kojarzy, wszystko powoduje, że wyję. To się nie dzieje naprawdę...
anetadr
Tigerek, przytulam 32.gif
Agnieszka_82
Tigerek , bardzo mi przykro icon_sad.gif
Nie wyobrażam sobie Twojego bólu. ....
wypłacz ten ból, on szybko niestety nie minie icon_sad.gif
Agula9
Tigerku współczuję straty 41.gif
Lutnia
Tigerku, ogromnie współczuję...
z czasem ból jest mniejszy, nie płacze się cale dnie tylko co kilka godzin, potem co kilka dni, co kilka tygodni. Poczucie straty jednak nie mija, nie mija miłość (ja wciąż kocham Koreczka, nie potrafię nawet pomyśleć, ze go kochałam - czyli w czasie przeszłym).
Co jakiś czas płacze się wieczorami/nad ranem, co jakiś wybucha śmiechem ma wspomnienie jakiegoś szczególnego momentu. I czeka się, czasem bezskutecznie (jak ja) aż nasz ukochany zwierzak się przyśni.

Nie dałabym rady przejść przez to bez Carrambuni, pomyśl o tym, czy wynosić te rzeczy do piwnicy, czy po prostu powitać w domu kogoś, kto poskleja Wasze popękane serca.

Dużo siły.
Visenna
Kochana niestety swoimi słowy Cię nie pocieszę...
Ja miałam Pundendlice (pudel, psy które jak widziałam to coś mi sie działo, do czasu aż nie dostałam go). Odeszła po 14 latach bycia z nami. Nie ma jej juz baaardzo długo, a boli po dziś dzień, nawet mimo iż od 7 lat mam innego psiaka...

Wyrycz się, bo tylko to Ci pomoże...
Ludek
przytul.gif
Tigerek
Lutnio - dokładnie jak mówisz, już postanowiliśmy, że te rzeczy poczekają tam na nowego kotka. Pustka w sercu domaga się wypełnienia, a Narnia się nie pogniewałaby icon_wink.gif

Z racji mojej dziwnej odporności i tego, że wciąż staramy się o dziecko skłaniamy się ku temu, żeby zdroworozsądkowo odłożyć pieniążki, bo teraz nie dysponuję absolutnie "luźną" kwotą 1500-2000 i "kupić" za parę miesięcy znowu Norweżkę (serce każe przygarnąć dachowca już tu teraz dzisiaj), bo wiemy, że mnie w ogóle nie uczula, a dwa - znamy ogólnie charakter tej rasy i idealnie nam odpowiada.

Mi się Narnia nie przyśniła, ale mojemu Mężowi tak, kilak godzin po tym , jak odeszła. Przyśniła mu się z jego od dawna nieżyjącymi dziadkami, miauczała zapraszając do zabawy, szukał jej po domu dziadków aż znalazł dziadków i innych członków rodziny siedzących za stołem. Kicia wskoczyła mu na ręce i wtuliła się swoim zwyczajem trącając go mordką, wtedy dziadkowie powiedzieli mu, że ma się nie martwić bo zajmą się nią i poczekają z nią na nas.

Żeby nie było - jako katoliczka nie wierzę w dusze zwierząt, ale tak szczerze to nauka Kościoła nie wykluczała zdaje się istnienia zwierząt w nowym świecie icon_wink.gif


Nie wytrzymuję i oglądam ogłoszenia adopcji mruczków z domów tymczasowych i kociąt z hodowli.

Dziś wróciłam z pracy jakiś kwadrans temu i odruchowo czekałam aż wybiegnie na spotkanie z sypialni udając że tak naprawdę to wybiega z kuchni, przecież to nieprawda, że spała z naszym łóżku. I nie mogę się doczekać aż jej kuzyn/kuzynka powita mnie tak za kilka miesięcy.
jujka
Tigerku, w hodowlach często są koty dużo tańsze - z różnych przyczyn, najczęściej bez znaczenia dla zwykłego Kochającego... Kurcze, rozumiem Cię, wiem co to strata i mam w domu członków rodziny, bez których nie wyobrażam sobie Domu. Gumka, moja ukochana jamniczka, żyję na kredyt od listopada. Strasznie Ci współczuję. I mam nadzieję, że jakieś cudo już wkrótce przyjdzie Wam z pomocą. A co do dachówek, bardzo je lubię, ale faktycznie mają większą szansę uczulic i... Wiesz... Ja juz nie wyobrażam sobie kota innego, niż MCO lub SIB. Szukaj tego Norwega, niech to będzie to, co tygryski kochają najbardziej!
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.