poradźcie
starszy jest czterolatkiem. jest raczej nieśmiałym dzieckiem. ja i mąż też byliśmy nieśmiali (nie wiem czy to istotne:) ). za tydzień w przedszkolu jest wieczór poetycki. syn pięknie recytuje w domu wszystkie wierszyki ale z tego co wiem w podczas przedstawienia nie będzie nic mówił. pani nie przydzieliła mu żadnego wierszyka. raz został dołączony do dwóch innych chłopców. ale to było chyba jednorazowe bo twierdzi, że dzisiaj znowu całą próbę siedział w kółeczku. dotychczas podczas przedstawień coś tam mówił ale zawsze w grupce. i o co mi chodzi? czy są jakieś metody na ośmielenie dziecka? czy porozmawiać z panią żeby go mobilizowała do pokonywania własnych barier? jeśli tak to nie wiem jak z nią o tym rozmawiać? nie chcę wchodzić w jej kompetencje. z drugiej strony coś mnie w środku dręczy i czuję, że nie powinnam odpuszczać. bo nieśmiałym ludziom trudniej w życiu. ja z tego wyrosłam. ale późno. właściwie po studiach. dużo straciłam na mojej nieśmiałości. synowi chciałabym tego oszczędzić.
a może któraż z Was może mnie odesłać do jakichś mądrych publikacji nt nieśmiałości? dopiero zabieram się za ten temat.
mam nadzieję, że ktoś przez to przebrnął i napisze coś mądrego