To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Ból po stracie.

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Stron: 1, 2
kasiarybka
Kiedy poroniłam, wszyscy dookoła starali się zbagatelizować sprawę. Nikt nie powiedział mi żadnych słów współczucia, oprócz dziewczyn na forum, oczywiście.
Cała rodzina "wmawiała" mi po prostu, ze nie ma co się martwić, że tak musiało być....itd.itp.
A ja potrzebopwałam czasu, potrzebowałam łez, smutku......
bardzo mnie bolała ta strata, tak bardzo chcieliśmy mieć dziecko.
Denerwowali mnie ludzioe którzy starali się omijać łukiem ten temat, zachowywali się tak jakgdyby nic się nie stało....a stało się przecież tak wiele.
Nie posłuchałam ich, dałam sobie czas na żal........
ale nie znalazłam obok siebie osoby która płakałaby razem ze mną....oprócz męża.
Teraz z perespektywy czasu widzę, że dobrze zrobiłam, ze opłakałam tą stratę.....bo chociaż w sercu nadal mam smutek, to po dniach tego płaczu mogłam spokojnie przygotować się na przyjęcie nowego maleństwa...i udało sie....Weronika jest z nami od 4 miesięcy icon_smile.gif
Dziewczyny jeśli czujecie potrzebę wypłakania się po tym co się stało....to płaczcie, jeśli nie macie komu to mozecie w mój rękaw.....zawsze jestem gotowa podtrzymać na duchu.....
eldo
[quote=kasiarybka]Kiedy poroniłam, wszyscy dookoła starali się zbagatelizować sprawę. Nikt nie powiedział mi żadnych słów współczucia, oprócz dziewczyn na forum, oczywiście.
Cała rodzina "wmawiała" mi po prostu, ze nie ma co się martwić, że tak musiało być....itd.itp.
A ja potrzebopwałam czasu, potrzebowałam łez, smutku......
bardzo mnie bolała ta strata, tak bardzo chcieliśmy mieć dziecko.
Denerwowali mnie ludzioe którzy starali się omijać łukiem ten temat, zachowywali się tak jakgdyby nic się nie stało....a stało się przecież tak wiele.
Nie posłuchałam ich, dałam sobie czas na żal........
ale nie znalazłam obok siebie osoby która płakałaby razem ze mną....oprócz męża.
Teraz z perespektywy czasu widzę, że dobrze zrobiłam, ze opłakałam tą stratę.....bo chociaż w sercu nadal mam smutek, to po dniach tego płaczu mogłam spokojnie przygotować się na przyjęcie nowego maleństwa...i udało sie....Weronika jest z nami od 4 miesięcy icon_smile.gif
Dziewczyny jeśli czujecie potrzebę wypłakania się po tym co się stało....to płaczcie, jeśli nie macie komu to mozecie w mój rękaw.....zawsze jestem gotowa podtrzymać na duchu.....


Droga Kasiarybka,
Mam za soba dwa poronienia i rozumiem o czym mowisz. Po pierwszym chyba ludziom wokol udalo sie mnie przekonac, ze to sie zdarza tak czesto itd. i ja jak oni omijalam zal. Gdy jednak poronilam po raz drugi juz nie potrafilam i nie chcialam zapomniec o moim zalu. Tylko moja przyjaciolka potrafila naprawde mnie wesprzec i sluchac. Nawet maz mnie nie rozumial. I bylo b trudno. Szukalam wtedy grupy dyskusyjnej bym mogla porozmawiac z osobami; ktore tez to przezyly. Jednak ku mojemu rozczarowaniu, takie grupy nie istnieja (oprocz tego portalu) i jest to naprawde wielka szkoda!!!! Poprzez kontakt, ktory uzyskalam w Internecia udalo mi sie dowiedziec o ksiazce na temat poronien i zawierajacej zeznania kobiet z wczesniej istniejacej grupy dyskusyjnej. Ta ksiazka bardzo nam pomogla (maz rowniez ja przeczytal) i oboje zdolalismy o tym rozmawiac. To rozmowa; a nie milczenie pomogla. Zrozumialam tez wiele z tego jak sie czuje, dlaczego, po prostu pomoglo mi to odkryc sama siebie bez czucia sie winna, ze wlasnie tak a nie inaczej sie czuje.
Chetnia podalabym tytul tej ksiazki, ale jako, ze mieszkam za granica i tu ja kupilam, jest ona w jezyku obcym (holenderskim). Jestem pewna, ze sa jednak ksiazki po polsku i z mojego doswiadczenia warto po nie siegnac.

Jesli chodzi i pytania na temat kiedy mozna po poronieniu zajsc w ciaze, tutaj mowi sie, ze po poronieniu samoistnym od razu, jesli jest zabieg trzeba poczekac 2 m-ce (biorac specjalne pigulki) by scianki macicy sie odnowily. Po 2 m-cach lekarz sprawdza czy rzeczywiscie sie odrodzily i daje zielone swiatlo.

Ja teraz tez bardzo sie boje kolejnej ciazy. Bardzo pomogloby mi jesli mogly by sie do mnie odezwac dziewczyny, ktore po 2 czy kilku poronieniach zaszly w ciaze i urodzily dziecko - to bardzo ale to bardzo pomaga i daje nadzieje.

Pozdrawiam wszystkich

ela
lidek
Kasieńko,
bardzo Ci współczuję, bo sama przeszłam przez ten ból. Teraz staram się wspierać inne kobiety. Na forum sakurateam.com/rodzice jest podforum o aniłkach czyli naszych maluszkach, które odeszły. Jakie to smutne. Jagorsze w tym wszystkim jest to, że lekarze nie przygotowują kobiet do ciązy i nawet po poronieniu nie zlecaja zadnych bada, a na pewno wielu poronieniom można by zapobiec. Tak było właśnie u mnie.
aronka
Do Eldo!

Elu, prosiłaś, żeby ktoś się odezwał, więc piszę.

Sama nie miałam żadnych problemów, ale moja kuzynka dwa razy poroniła. I co? I teraz jest mamą rocznego chłopczyka. Widzisz, to jest możliwe!
Nie poddawaj się! Trzymam kciuki! Powodzenia!!!

Ania
Wbmot
Cieszę się Kasiu, że poruszyłaś ten temat.
Ja właśnie wczoraj wróciłam ze szpitala, w którym wyjęto mi moją fasolkę w 12 tygodniu ciąży. Jej serduszko nie biło od 2 tygodni.
Niby to wczesna ciąża, na początku bardzo nie chciana, ale ból przeżywam okropny. Nikt mnie nie rozumie, nie pociesza... a przecież to był mały człowieczek...
Mój ból jest jeszcze bardzo świeży i płaczę dokąd dowiedziałam się o stanie mojej dzidzi... Czy kiedyś uporam się z tą stratą? Tego nie wiem.
Może jak całą swoją miłość przeleję na moje dzieci, to szybciej zapomnę o bólu.

Pozdrawiam Cię Kasiu gorąco i gratuluję córeczki - mojej imienniczki icon_lol.gif
asia iz corka amelka
ciesze sie ze poruszylyscie ten temat, rowniez przezylam bardzo strate moje malenstwa. byla to ciaza niezaplanowana, bylam na pierwszym roku studiow i mialam marna prace. z moim owczesnym mezczyzna po krotkiej dyskusji postanowilismy ze najwyrazniej tak mialo byc , zaczelismy organizowac sobie zycie. byl to chyba najpiekniejszy okres w naszym zyciu ( wspolnym) trwal on okolo 2 miesiecy.
przyczyn mojej straty nie znam do tej pory. byl to chyba najgorszy moment w moim zyciu. a nawet podwojna poniewaz moj kochany nie rozumial, na poczatku sam sie poplakal i stwierdzil ze to jeszcze nie czas..
ale potem szybko sie otrzasnal, ja nie moglam, kiedy widzialam na ulicy kobiete w ciazy albo jakies malenstwo zadawalam sobie pytanie DLACZEGO?
moj owczesny stan psychiczny byl powodem naszego rozstania, dzis sadze ze i dobrze, poniewaz nie byl najwyrazniej jeszcze gotowy na rodzicielstwo.
asia iz corka amelka
wiem co czujesz, moj potraktowal mnie jak smiecia doslownie!!!
sdw
do Eldo (i nie tylko)

Ja przezyłam kilka poronien. Kazde było wielka strata, choc kilka ciąz skonczyło sie w bardzo wczesnym okresie. Jednak jednej nie zapomne do konca zycia. Pisałam juz o tym kiedys na starym edziecku. Kto czytał, ten wie o czym mówie.

Nie bede powtarzac od poczatku całej historii, powiem tylko tyle, ze kiedy trafiłam do szpitala z potwornym krwotokiem zostałam potraktowana jak...nawet nie mam słow, zeby to wyrazic. Po kilku dniach podjeto decyzje o czyszczeniu macicy. Zabieg wykonano i wtedy okazało sie, ze dziecko ŻYŁO. Lekarze o tym wiedzieli. USG cały czas pokazywało zywy płód. A jednak jakis wstretny konował zadecydował za mnie. Zreszta, cały pobyt w szpitalu to był jeden wielki horror.

Trudno opisac co sie wtedy ze mna działo. Depresja, nerwica, itd.

Dzis mam dwie cudne corcie, trzeciego maluszka nosze pod sercem. Ale tamten człowieczek wciaz zyje w moich myslach.


Eldo, wiem jak ci ciezko, ale zobacz, mozna. Jeszcze zostaniesz mama, na pewno.

Całuje Cie i pozdrawiam
użytkownik usunięty
CYTAT(eldo)
Bardzo pomogloby mi jesli mogly by sie do mnie odezwac dziewczyny, ktore po 2 czy kilku poronieniach zaszly w ciaze i urodzily dziecko (...)


Droga Elu (Eldo), moja przyjaciółka straciła dwójkę... A trzeci urodził się śliczny chłopczyk (ma już ponad półtora roku) i spodziewają się kolejnego icon_smile.gif

Będzie dobrze, trzeba ufać i modlić się, jeśli wierzysz Bogu icon_smile.gif. A jeśli nie - napisz - będę się modliła za Tobą i za Ciebie icon_smile.gif


Pozdrawiam serdecznie.
Paka
użytkownik usunięty
Weronisiu,
tak bardzo chce się płakać... Nie wiem, co napisać. Płaczę razem z Tobą...
Paulina
eldo
Dziewczyny, dziekuje za te slowa wsparcia.
Bede starala sie miec nadzieje, ale bardzo sie boje.

ela
asia iz corka amelka
nie boj sie, bedzie dobrze. pamietaj ze wiara czyni cuda!!!!
KOCICA
[i]swoją drugą ciążę poroniłam 31 maja 2003... to był 8 tydzień... do tej pory nie mogę się pozbierać... fizycznie jest ok, nie plamię już, nic mnie nie boli... psychika jednak leży i jak na razie nie ma zamiaru się chyba podnieść... a komentarz lekarza "czego babo ryczysz, nie ty pierwsza i nie ostatnia" wprawił mnie w furię... icon_evil.gif staram sie trzymać, ale wystarczy jakiś drobny tekst (tak jak wczoraj, mój siostrzeniec upomniał swojego młodszego brata, że nie może siedzieć mi na brzuchu bo tam jest dzidzia) sprawia, że z rozpaczy uginają mi sie kolana...
eldo
Kocico,

Calkowicie Cie rozumiem...mysle, ze czulam sie dokladnie tak samo. A widok kobiet w ciazy lub z malymi bobaskami jeszcze teraz sprawia mi bol. Niestety on tak szybko nie odchodzi.
Ale miejmy nadzieje, ze nam tez sie wkrotce uda, no bo w koncu jak wskazuja statystyki i jak pisza dziewczyny na forum, nawet po kilku poronieniach szansa na dziecko pozostaje duza.

Pozdrawiam goraco

eldo
Mati
ja rowniez rozumiem, sluchajcie za kazdym razem kiedy widzialam malenstwo na ulicy bolalo mnie serce dlaczego nie jest moje , dlaczego wlansie mnie to sie przytrafilo?
nawet przez jakis czas opiekowalam sie dzieckiem kolerzanki i jako niania, aby sie pozbierac, srednio pomoglo poniewaz tak bardzo pokochalam te malutka, dziewczynke nic nie zastapi naszej straty.
maga
Droga Elu, ja przeżywałam to co ty, też miałam dwa poronienia, teraz na szczęście mam ukochaną córeczkę z trzeciej ciąży. Też bałam się kolejnej ciąży, ale lekarz, którego wtedy poznałam, pomógł mi uwierzyć w cuda:-), trzymam kciuki, napewno Wam się uda. my teraz chcemy próbować kolejny raz i bierzemy sie do roboty z wielką nadzieją icon_smile.gif) i dobrymi myślami, czego i Tobie życzę. maga mama dwu i pół letniej Weroniczki
anonimowy
zgadzam sie ze wiara czyni cuda i przylaczam sie;))) do kciukow
gość
Ja pierwszą ciążę poroniłam, przy kolejnej bliźniaczej przeżyłam poród przedwczesny (żaden synek nie przeżył), ból i strata były ogromne.
I wreszcie udało się (choc było cięzko - przeleżałam kilka miesięcy).
Od 2 lat jestem mamą Zosi.
Zyczę powodzenia, wiary i pozytywnego myślenia - uda się, naprawdę.
Pozdrawiam
Ed.
anonimowy
Ja poroniłam 1,5 roku temu - płacz, ból- przeszłąm przez wyszstko.N aszczeście był mój synek który mial wtedy 1,5 roczxku.le do tej pory nie wezmę malego dziecka na ręce.Nie potrafie nawet patrzeć na małe dzieci ani bawić sie znimi - mówie tu u niemowlakach.Nie chcę widziec kobiet w ciązy, nie potrafię.....I nawet czas tegio nie zaleczył.Chce miec jeszcze dziecko ale boję się.Tak sie boje i tak chcę ze nie mogę o tym myśleć.Wiem ze tak widocznei miało być, nie tylko mnie to spotkało,Ciesze sie że mam synka i jest on moim najwiekszym skarbem, mam dla kogo żyć.Gdyby nie on to bym zawriowała.O tym co było staram sie nei myśleć, wpadam w wir pracy , potem Jest mały, maz, dom....Ake to gdzieś siedzi.Nie wiem zczy po raz drugi przeżyłabym coś takiego i dlatego odwlekam myśl o ciązy.Chociaz człowiek sam nie wiem jak jest silny i co jeszcze mozże znieśc.Ja w ciagu 2 lat straciłą rodzicó i dziecko....To naprawdę nie jest sprawiedliwe..Pozdrawiam
Mati
wspolczuje!!!! ja stracilam w tym samym roku dziecko i narzeczonego,
a ja tak bardzo potrzebowalam wsparcia a zostalam sama, tak naprawde po dzis dzien sie nie pogodzilam z tym .ale wiem ze trzeba zyc dalej..................
kasiarybka
Mati tak bardzo, bardzo Ci współczuję......
Naprawdę brakuje mi słów, żeby cokolwiek powiedzieć...
nie powiem nic.,.,.....
będę się za Ciebie modlić...
Bądż dzielna.
KR.
anonimowy
A ja się dowiedziałam, że płod ma poważną wadę i wkażdej chwili może obumrzeć (22 tydz!). Cały czas czekam na ruchy. Jak z tym żyć?
Zwłaszcza, że jeśli dotrwam do porodu, to też nikt nie daje mi gwarancji, że wszystko zakończy się pięć minut później.
Czy którąś z Was spotkało coś takiego?
agulla
Drogi Gościu postaraj się myśleć pozytywnie. Teraz twoje nastawienie jest chyba najważniejsze i nadzieja! Jeśli nie wiesz co będzie za dzień za dwa to ciesz się tym co masz teraz. Ciesz sie każdą chwilą z maleństwem, może będzie dobrze, a może to co się stanie kiedyś, po pewnym czasie uznasz za najlepsze rozwiązanie. Zaufaj, że będzie jak ma być najlepiej dla ciebie, dla WAS.
Pozdrawiam gorąco agulla mama dwóch Aniołków.
anonimowy
lidek, piszesz o forum: sakuratem. ...... Próbowałam się tam wielokrotnie zalogować i nic z tego. Moż po prostu nie wiem jak to zrobić. Może mi poradzisz, albo ktoś inny, jeśli wie coś na ten temat. Strona o aniołkach bordzo by mnie interesowała , ale niestety nie mogę siędostać na to forum. Pozdrowienia. Anitka
i.
CYTAT(Anonymous)
lidek, piszesz o forum: sakuratem. ...... Próbowałam się tam wielokrotnie zalogować i nic z tego. Moż po prostu nie wiem jak to zrobić. Może mi poradzisz, albo ktoś inny, jeśli wie coś na ten temat. Strona o aniołkach bordzo by mnie interesowała , ale niestety nie mogę siędostać na to forum. Pozdrowienia. Anitka


Żeby dostać się na to forum musisz kliknąć tutaj icon_arrow.gif https://www.sakurateam.com/rodzice/forum/bb...?mode=agreement
wypełnić ankietę i za jakiś czas dopiero dostaniesz odpowiedź czy zostajesz przyjęta do grona sakurzaków.
pchelka10.05.04
witajcie serdecznie jestem tu pierwszy raz ale ja tez potrzebowałam duzo czasu i jeszcze nadal potrzebuje nie umiem sie z tym pogodzic ja mialam samoistne obumarcie płodu byłam juz na dnie w dosłownym tego słowa znaczeniu ale mój maz -wspaniały facet wyciadgnoł mnie z tego az sie dziwie ze przez tak długi okres bo ponad 1,5 roku wytrzymał ze mna a byłam bardzo okropna ciagle płakalam nie chciałam rozmawiac i zamykałam sie w sobie nie mówie ze juz jest dobrze ale jest na tyle dobrze ze nauczyłam sie z tym zyc (mało wiele) icon_sad.gif icon_sad.gif icon_sad.gif pozdrawiam was cieplutko icon_lol.gif icon_lol.gif icon_lol.gif icon_lol.gif asia
anonimowy
Kasieńko,
bardzo Ci współczuję, bo sama przeszłam przez ten ból. Teraz staram się wspierać inne kobiety. Na forum sakurateam.com/rodzice jest podforum o aniłkach czyli naszych maluszkach, które odeszły. Jakie to smutne. Jagorsze w tym wszystkim jest to, że lekarze nie przygotowują kobiet do ciązy i nawet po poronieniu nie zlecaja zadnych bada, a na pewno wielu poronieniom można by zapobiec. Tak było właśnie u mnie.
agnieszka 25
No niewiem, czy poronieniom da sie zapobiec. Jesli komorki zle sie polaczyly to nic nie jest w stanie tego naprawic. Organizm sam pozbywa sie uszkodzonego plodu, to jest naturalna selekcja. To okrutne, ale tak jest. Dla organizmu zaplodnione jajeczko jest "cialem obcym" i dlatego czasami go odrzuca. A co lekarz moze Twoim zdaniem zrobic, zeby zapobiec poronieniu?
katiek
Agnieszko-można zrobić badania, których wyniki dadzą odpowiedź dlaczego tak się stało i pozwolą lekarzowi na leczenie w czasie następnej ciąży. Np standartem jest że badania na zespół antyfosfolipidowy robi się dopiero po 2-3 poronieniach. Mi zrobiono przypadkiem przy zupełnie innej okazji więc wiem na czym stoję, czym to grozi i dlaczego Kinga jedynaczką jednak pozostanie-po prostu za duże ryzyko.
Niestety wielu lekarzy podchodzi pod kątem-jedno poronienie jest to coś co ma prawo spotkać każdą kobietę, po drugim można zacząć się zastanawiać nad badaniami a badania te robi się po 3 poronieniach.
agnieszka 25
Katiek, nie zrozumialas mnie. Wiem, ze po 1-szym poronieniu powinno sie porobic wyniki na rozne choroby (tak tez zrobilam). Chodzilo mi o to, ze jesli jest sie zdrowym, na nic sie nie choruje, to lekarz nie jest wstanie przewidziec poronienia. Nawet jak ma sie juz jedno dziecko, to wcale nie oznacza, ze zachodzac drugi raz w ciaze , te ciaze sie donosi. Kazda ciaze mozna stracic, lekarz nigdy niedaje 100%-ej pewnosci, ze sie ja donosi.
Vera
Ja wczoraj wyszłam ze szpitala. Byłam w 12 tygodniu ciąży, chociaż podobno ta ciąża zatrzymała się dużo wcześniej. Nawet nie wiem kiedy. od ponad trzech tygodni łudziłam się, że ta ciąża jest młodsza, żyłam w ciągłym stresie, ale też wielkiej nadziei, że będzie dobrze. Aż pojawiło się krwawienie. Jestem dwa dni po zabiegu. Teraz kazano mi czekać pól roku. Przy wypisie zapytałam jakie badania powinnam zrobić i odpowiedziano mi, że żadnych, bo są kosztowne, inwazyjne, a jedno poronienie każda kobieta ma prawo przejśc w swoim zyciu. Powiem, że średnio mnie taka informacja przekonała. Muszę teraz poszukac dobrego lekarza i skonsultować to jeszcze raz. Ale póki co nie mam siły na to. Może jeszcze poczekam. I tak na razie nie myślę o ciąży, za bardzo boli jeszcze...
Auruska
To straszne... Poronić... icon_sad.gificon_sad.gif Ja bym chyba tego nie przeżyła icon_cry.gif icon_cry.gif Współczuję Wam wszystkim które poroniłyście... To musiało być straszne... icon_cry.gif
Vera
CYTAT(Auruska)
To straszne... Poronić... icon_sad.gificon_sad.gif Ja bym chyba tego nie przeżyła

Wiesz... najdziwniejsze jest, że nie wiesz ile jesteś w stanie przezyć, dopóki coś cie nie spotka... Moja koleżanka w szpitalu powiedziała mi, że Bóg nie daje nam więcej niż nie jesteśmy w stanie znieść. Może ma rację... jest okrutnie trudno, ale jest... najdziwniejsze, że ty przezywasz ogromną tragedię, czyjesz że świat wali ci się na głowę, a życie toczy się nadal... świat biegnie jak dotąd, jak gdyby nigdy nic: samochody jeżdżą ulicami, ptaki nadal śpiewają, kwiaty kwitną, ludzie biegają zagonieni codziennymi obowiązkami, jakby nic się wcale nie wydarzyło. A ty wiesz, że zdarzyło sie tobie. Takie to dziwne...
katiek
CYTAT(Auruska)
To straszne... Poronić... icon_sad.gificon_sad.gif Ja bym chyba tego nie przeżyła icon_cry.gif  :cry:  Współczuję Wam wszystkim które poroniłyście... To musiało być straszne... icon_cry.gif

Auruska-przeżyłabys, gdybyś musiała. Oczywiście-nie życzę ci tego. Najgorszemu wrogowi nie życzę.
Wybacz że skrupi się na Tobie, ale dla mnie takie pisanie na tym forum jest swego rodzaju okrucieństwem. Owszem , pociecha na tym forum jest potrzebna i to bardzo, ale nie w takiej formie. Mi to już rybka-ja moje maleństwo już opłakałam i pogodziłam sie z tym co się stało. Tyle że na tym forum są też dziewczyny, które straciły swoje dziecko dopiero co i dla nich takie zdania, wiem że napisane w jak najlepszej intencji, są, a przynajmniej byłyby dla mnie rok temu, czymś, co zwiękasz ból i rozpacz. A tego mamy aż w nadmiarze.
emka277
Katiek w zupelnosci sie z toba zgadzam!
Auruska wiem ze chcialas dobrze...ale wiec ze gdy rana jest jeszcze swieza,takie slowa moga zabolec...
jakajaana
[color=brown][/color] 22 listopada minely 2 lata jak poronilam.stracilam dzidzie pod koniec 3 miesiaca.mimo -wydawaloby sie-dlugiego czasu,to wciaz tak bardzo boli,a pragnienie dziecka ogarnelo juz wszytsko.moj kochany caly czas mnie pociesza,i zawsze kiedy wspomne o dziecku mowi"niedlugo",tylko ze ja slysze to juz od tak dawna.... moj najwiekrzy smutek wynika z tego ze on nie chce.a ja nie moge sobie z tym poradzic!boje sie ze przez t zniszcze nasz zwiazek,nie wiem co bedzzie.tak strasznie mi zle!!!!!!!!
jakajaana
22 listopada minely 2 lata jak poronilam.stracilam dzidzie pod koniec 3 miesiaca.mimo -wydawaloby sie-dlugiego czasu,to wciaz tak bardzo boli,a pragnienie dziecka ogarnelo juz wszytsko.moj kochany caly czas mnie pociesza,i zawsze kiedy wspomne o dziecku mowi"niedlugo",tylko ze ja slysze to juz od tak dawna.... moj najwiekrzy smutek wynika z tego ze on nie chce.a ja nie moge sobie z tym poradzic!boje sie ze przez t zniszcze nasz zwiazek,nie wiem co bedzzie.tak strasznie mi zle!!!!!!!!
_________________
anulkamamulka
[i][b]Dziś dowiedziałam się że ciąża mi wczoraj (!) obumarła. W czwartek widziałam bijące serce a dziś czarną plamę.

Bogu dzięki mam już 1 brzdąca ale.......4 miiesiące staraliśmy się o to dziecko.

Jutro mam zabieg.

Trzymajcie za mnie kciuki. Nie szukam pocieszenia bo takiego nie ma. Wiem że jak dobrze pójdzie, może za parę latek będziemy mieli drugie dziecko.

Ale na razie chcę opłakać stratę TEGO dziecka, tej małej fasolki której zdjęcia i widok bijącego serca mam przed oczyma.
majul
anulkamamulka
Anulka przytulam cie mocno przytul.gif
placz jesli czujesz taka potrzebe... to pomaga.....

placz nie opuszczal mnie zadnej nocy przez trzy miesiace....
placz.... bo tylko to pomaga jak w sercu wielka dziura i boli ...

jutro bede myslami z Toba....
Alex87
Ja poronilam w14 tygodniu przezylam to okropnie o dziecko staralismy sie ok.1,5 roku. Tak wiec moja radosc byla wielka gdy pojawlo sie krwawienie wiedzialam ze bedzie zle ale mialam nadzieje. Ja nie mialam zabiegu 1,5miesiaca robili mi hormon gdyby nie spadl do 0 to wtedy by mnie skierowano na zabieg. Przez ten caly czas przezywalam koszmar. Ale dzieki Bogu ze mam syna to wlasnie niemu zaczelam w miare normalnie zyc. Ale taka utrata dziecka pozostaje w matce na zawsze moze tego nie pokazywac po sbie ale cierpi i to bardzo.
Lorienna
poszłam do szpitala z krwawieniem
11 tydzień ciązy
wieczór widziałam bijące serduszko...
rano już nie biło...

myślę pozytywnie, ale sa też chwile zwątpienia...
już minął tydzień od zabiegu, a ja nadal nie chcę wyjść z domu...
powinnam w poniedziałek wziąć się w "garść" i iśc do pracy, ale nie wiem czy mi wystarczy odwagi...

staralismy się o dzidzię 13 miesięcy ze wspomaganiem hormonalnym... wcześniej 18 miesięcy bez zewnętrznej ingerencji...

wszyscy sie cieszyli, a teraz wszyscy płaczą...

w kólko sobie powtarzam, że tak miało byc
w koncu niemalże w każdej chwili gdzies na świecie ulatuje w iebo kolejny aniołek i rodzi sie kolejne dziecko...
oby tych rodzących się jednak było więcej icon_wink.gif

trzymam się jakoś icon_smile.gif
joaba
Dziewczyny bardzo wam współczuje tych poronień wiem co znacza słowa lekarza poród 2 ciąża czwarta.
Ja cudem nie poroniłam mojej Klaudi w 8 tygodniu ciąży dostałam silnego krwawienia -trafiłam do szpitala zaserwowano mi kaprogest -najwiekszy kop podtrzymujacy domięśniowo,cykloaminę przeciwkrwotoczną i duphaston.Pamiętam słowa lekarza cytuje: wie pani jest pani młoda po takim krwotoku nie ma co podtrzymywać lepiej by ciąża słaba poroniła sie samoistnie tak jest w naturzę ,że ciąże wadliwe ,słabe ronią się, sprobuje pani ponownie.
Myśle ,że nie było to wielkim wyczynem z mojej strony jedynie aktem miłości ,że nie poddałam się i walczyłam jak lwica o ta ciąże ,bo mimo iz mieliśmy już synka długo staraliśmy sie o drugie dziecko przez hiper prolaktynemie.

Teraz moja niunia ma ponad 4 miesiace i jest moim drugim ukochanym słoneczkiem,mimo iz ma problemy z nóżkami będę kochac ja taką jaka będzie,nie zaleznie od skutków rehabilitacji. icon_smile.gif

Zyczę wam w tej trudnej chwili byście sie nie poddawały ,jak uda wam sie ponownie zajść w ciąże nie bierzcie zbędnych leków ,oszczędzajcię się bardzo pilnujcie by sie nie przeziębiać nie przemęczać,walczcie o fasolki nawet jak wydaję sie ,że nie ma nadzieji .

szok ,depresja po stracie dziecka są bardzo trwałe w skutkach ,kobiety nie moga sie z tym pogodzic,mimo,że to nie ich wina,musicie byc dzielne choc to boli do końca życia.

dążcie do celu a na pewno ujrzycie swojego maluszka któregos pieknego dnia.


trzymam kciuki
alusia27
Lorienna przytul.gif przytul.gif przytul.gif
Tak bardzo mi przykro, wiem jak to boli, u mnie minie za 3 dni siedem miesięcy jak stracilismy dziecko... ale czas zabliźnia rany...
Moette
Dziewczyny,
po pierwsze nie musicie byc dzielne, nikt od was tego nie wymaga
po drugie macie prawo do wsparcia swoich najblizszych - mi ta milosc pozwolila mozliwie zminimalizowac ta pustke po stracie
po trzecie pozwolcie sobie na rozpacz, nic tak nie oczyszcza jak wlasnie placz, a wstrzymywanie, udawanie ze wszystko jest ok nawarstwia tylko bol, ktory w koncu i tak wybuchnie, ale ze zdwojona sila

Przytulam Was mocno, nasze Aniołki sa teraz w niebie i szepcza komu trzeba, żeby juz nic tak okropnego nas nie spotkalo wierze w to całym sercem...
Agnieszka 23
Hej.Ja straciłam dzidzie dwa razy.Raz 3/4miesiąc a drugi raz 2/3.Tylko ja nie miałam żadnych objawów poronienia.Okazywało sie dopiero przy kontroli na usg.Badanie wykazało że akcja serca dziecka ustała.Dostawalam tabletki na poronienie.Badanie wykazało że płod był zdrowy,tylko coś z serduszkiem!Lekarze nie potrafili powiedziec nam nic wiecej.Mielismy nawet badanie genetyczne,ktore wykazało że oboje z męzem jesteśmy zdrowi.Lekarze dalej nie potrafili nam tego wytłumaczyc dlaczego tak sie dzieje z moimi ciązami,a ponieważ nie pije,nie pale itd.,to lekarze nie mieli do czego sie przyczepić.gdy zaszłam w trzecią ciąze bardzo sie balam!!Ale moj lekarz przepisał mi Dpfhaston czy jakoś tak?Musiałam leżeć przez 4 miesiące i uważac na siebie.Mąz i rodzina chodzili koło mnie jak koło jajka!Nie mogłam także współżyć!!Ale że oboje z mężem bardzo chcieliśmy dziecko,uznaliśmy że nie będziemy sie kochać przez 9 miesięcy.Dla dobra dziecka!!I...02.10.2006 urodziłam zdrową,śliczną i silną córeczke Amelke.Poród był trudny (15godz)ale urodziłam ją sama no i z męzem-oczywiście!!!Bardzo mi pomógł.Do końca byłam dobrej myśli i Amelka ma już 4 miesiące i jest zdrowa.Do wszystkich kobiet które mają ztym problem......NIE TRAĆCIE NADZIEJI!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!TO JEST WAŻNE-naprawde.Pozdrawiam.I życze powodzenia.Pa pa
_________________
Agnieszka 23
Five
Booli. Mocno. 32.gif
sdw
Piatka przytul.gif
kasiarybka
Piątko przytul.gif
Alex87
Piatka przytul.gif
mam(a)
Teraz ani ja, ani Karolina (Piatka) nie będziemy miały Maluszków 41.gif Straciłam tydzień temu Maczka...
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.