To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

SZCZERZE ODRADZAM MARCINIAKA!!!

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Stron: 1, 2
Potwora
Pisałam już o tym, że moje dzieckowy lądowało w szpitalu - po ostrym dyżurze w Marciniaku na Trauguta.
Przestrzegam przed tym szpitalem, napiszę zaraz dlaczego. icon_rolleyes.gif

W czwartek moje dziecko uderzyło się w tył głowy, w piątek rano zwymiotowało czemu towarzyszyło niewielkie krwawienie z nosa. Zaniepokoiło mnie to i mimo że dziecko zachowywało się najzupełniej normalnie postanowiłam wybrać się na pogotowie alby zrobić RTG.
Maksio w czasie robienia zdjęcia dostał histerii, musiałam go ( wraz z moją siostrą ) trzymać z całej siły i tak się ruszał.
Lekarz dyżurny oglądnął zdjęcie, zaczął mnie straszyć poważnym urazem głowy i zalecił przyjęcie małego na oddział. Moja sugestia powtórzenia zdjęcia została skwitowana wzruszeniem ramion - ok. rozumiem, może lekarz chciał uniknąć nadmiernego napromieniowania - byłam pewna, że zrobią mu inne badania - przecież w tym szpitalu jest ostry dyżur 24 h/ dobę - powinni być przygotowani. Zgodziłam się na obserwację chociaż zachowania lekarza było pełne niepewności - miałam wrażenie, że nie zna się zbyt dobrze na odczycie RTG i woli "dmuchać na zimne".

Na oddziale.
Na początku muszę wspomnieć, że 90% pielęgniarek z którymi miałam do czynienia, salowych itp była bardzo miła i sympatyczna. Maksio zresztą je skutecznie "zmiękczał". Trafiły się "tylko" dwie wredoty.
Za pobyt rodzice muszą płacić - 20 zł za pierwszą i po 10 za każdą następną noc mając do dyspozycji krzesło, kuchnię i łazienkę.
Po oddziale łażą jakieś paskudztwa, codziennie odkrywałam nowe bąble i ugryzienia, fuj!

Lekarze.
Całkowity brak komunikacji ze strony lekarzy!!! W sobotę pojawiła się tzw "Pani doktór" oczywiście nie przedstawiła się, nie nosiła żadnego identyfikatora więc mam nadzieję, że istatnie jest lekarzem a nie np. salową która udaje panią doktor. Owa pani "dr" zapytała mnie co się stało, no to ja po nieprzespanej nocy próbuję zebrać myśli i mówię " no trafiliśmy tu z podejrzeniem urazu głowy...." tu przerywa mi bardzo protekcjonalnym tonem "JA PYTAŁAM SIĘ CO SIĘ STAŁO!" Patrzę się na nią nic nie rozumiejąc, ostry nieprzyjemny ton jakim zwracają się ludzie do innych ludzi gdy chcą okazać im lekceważenie, powtórzyła pytanie. Zrozumiałam o co jej chodzi i zaczęłam opisywać wypadek Maksia, w połowie zdania bez słowa odchodzi. Biegną za nią, mówię "Przepraszam ale na czym będzie polegać obserwacja mojego dziecka? Jakie badania przewidziano, czy będzie powtórzone RTG, może EEG?" Pani "dr" patrzy się na mnie z jawnym obrzydzeniam, zupełnie jak na śmierdzące jajko, znowu okropny protekcjonalny ton i pretensja "Co pani myśli, dopiero przyszłam ( godz 9) nie mam co robić tylko 50 zdjęć oglądać! ( tej nocy na oddział przyjęto chyba tylko troje dzieci, zakładając, że każde miało zrobione 3 zdjęcia wychodzi raptem 9!).
Zdegustowana dzwonię do siostry i się żalę. Siostra pracuje w służbie zdrowia, zadzwoniła do lekarza - chirurga, z którym pracuje, ten zadzwonił do tej lekarki i dzięki temu się dowiedziałam, że istnieje podejrzenie pęknięcia czaszki, w poniedziałek czeka nas konsultacja z neurologiem i okulistą, nie zaleciła dodatkowych badań.

Męczymy się w szpitalu przez trzy dni - w tym czasie 6 osób wypisuje się na własne żądanie!!!

Dzisiaj okazuje się, że konsultacja będzie tylko nie wiadomo kiedy, moje dziecko dostaje kociokwiku, szaleje w szpitalu, my zmęczeniu usiłujemy go upilnować. Maksio zachowuje się najzupełniej normalnie, badamy mu wspólnie z siorą ( najzupełniej amatorsko icon_wink.gif ) odruchy - prawidłowe, dziecko poza tym pełne energii, z doskonałym apetytem.
Cały czas próbujemy kontaktować się z lekarką - w odpowiedzi pogardliwe wzruszenie ramion albo prychanie.

Wypisujemy się na własne żądanie. Razem z nami również inne dziecko - w takiej samej sytuacji jak Maksio. Siostra rozmawia z lekarką, zauważa, że w naszych papierach jest puste miejsc tam gdzie powino się wpisać rozpoznanie przy przyjęciu do szpitala.
Dziwne, że na nasz wypis trzeba tak długo czekać, pani "dr" znika w pokoju radiologa. W końcu wraca i ironicznie nam je wręcza.
Jest tam napisane: "rtg: kości sklepienia czaszki złamania nie wykazują" - jakie wobec tego nasuwa się Wam skojarzenie? Bo mi takie - lekarz dyżurny nie potrafił odczytywac RTG, Maksia przyjął asekuracyjnie, w razie czego, lekarka tzw. "prowadząca" też nie widziała zdjęć tak więc prawdopodobnie moje dziecko i ja spędziliśmy w szpitalu 3 dni, wyjęte z życiorysu zupełnie niepotrzebnie!!!! Moje dziecko miało prawdopodobnie niepotrzebnie wbijany wenflon, kroplówkę i było głodzone. icon_evil.gif

Oczywiście skonsultujemy się prywatnie z neurologiem i okulistą - dla świętego spokoju.
Ika
Ola, moim zdaniem masz pełne prawo skarżyć lekarkę ze względu na sposób traktowania, nieinformowanie o stanie zdrowia i planowanych badaniach a także o tym, jakie jest rozpoznanie. Nie ma co natomiast skarżyć się na asekuracyjne zatrzymanie na obserwacji, bo po pierwsze zawsze lepiej poobserwować, niż coś zaniedbać, a po drugie - z tego i tak się wytłumaczą na swoją korzyść i nie będzie to tłumaczenie, że radiolog amator...
Podobnie możesz się - IMHO - skarżyć na syf w szpitalu i robactwo, do ciężkiej cholery, toż to moze Bóg wie jakie zarazki roznosić!!! Idź do dermatologa z tymi pogryzieniami i weź zaświadczenie.

Oczywiście jak już gdzieś wspominałam, nie jestem lekarzem ani nie skarżyłam lekarzy (a szkoda, raz powinnam - ale byłam za młoda i zbyt przerażona icon_evil.gif ), ale wiem, za co można np. skarżyć policjanta i zapewniam Cię, że lekceważące traktowanie pod to podpada... A już nieinformowanie o stanie zdrowia dziecka?? icon_evil.gif
Potwora
Ja doskonale rozumiem tą asekurację i nie dziwię się im, ale pewnie gdyby na drugi dzień wykonano jakieś dodatkowe badania ( to co że sobota i tak jest tam ciągły ostry dyżur!) albo konsultację ( nie można poposić kogoś z oddziału dwa piętra wyżej?) - ale nie - wrzucono nas na oddział i miano w ****.

Mam zamiar skarżyć lekarkę za sposób postępowania z nami, traktowanie, te pogardliwe uśmieszki i prychnięcia.

Gdyby sytuacja wyglądała tak: przychodzi rano obchód, pani dr wita się i mówi nazywam się.... i będę państwa lekarzem prowadzącym, proszę opowiedzieć w jaki sposób doszło do urazu... na podstawie zdjęc podejrzewamy...proponuję na razie... a w... konsultację z...
dziękuję, do widzenia, w razie czego jestem do państwa dyspozycji.
Nawet w przypadku omyłki lub złej diagnozy nie powiedziałabym złego słowa bo wiem, że medycyna jest taką a nie inną dyscypliną a pomylić się jest bardzo łatwo.
Marzenie ściętej głowy, co? icon_evil.gif
Ika
CYTAT(olaart)
Mam zamiar skarżyć lekarkę za sposób postępowania z nami, traktowanie, te pogardliwe uśmieszki i prychnięcia.

I brak informowania o stanie zdrowia, nawet w sytuacji, gdy rodzice o to pytali - choć moim zdaniem informować powinna bez specjalnego proszenia.

CYTAT(olaart)
Marzenie ściętej głowy, co?  :evil:

Może jest nadzieja... jak ludzie przestaną mieć postawę służalczą wobec lekarza (nauczyciela, kogokolwiek) i zamiast latać z sianem w garści "bo tak wypada", zaczną napiętnować niewłaściwe traktowanie, to może coś się zmieni... A jednocześnie popierać tych, którzy zachowują się jak człowiek.
Kurcze, ja też czasem mam zły dzień, ale jak ktoś do mnie przychodzi służbowo, to nie walę mu między oczy swoim PMS-em - czyli da się, tylko trzeba chcieć. A w końcu ja nie mam do czynienia z zaniepokojonymi rodzicami małych dzieci, to niby mogłabym sobie na więcej pozwolić....
KM
Olaart zgadzam się z Iką, że masz podstawy do złożenia skargi. Kacper leżał raz w szpitalu i moim zdaniem opieka lekarska była bez zarzutu. Co prawda nakłaniali do wykonania bardzo wielu badań, często niepotrzebnych ale zawsze można sprawę przemyśleć i ewentualnie się nie zgodzić.
Przyjęli nas na oddział ok. 22.00, od razu zrobili podstawowe badania. Około 24.00 przyszła do mnie lekarka z wynikami. Byłam zaskoczona. Pozytywnie. Conajmniej raz na godzinę była zapytać jak czuje się dziecko a przecież była noc. Za nic nie płaciłam.
Anita.W
Ola a co ci to da że będziesz skarżyć doktorkę? Szkoda na to czasu, nerwów i pieniędzy. Żyjemy w takim porąbanym kraju że lekarze praktycznie są nie do ruszenia. Ty złożysz na nią skargę a ona i tak tam będzie pracować i w taki sam sposób traktować ludzi. Takich ludzi już się nie nauczy pokory ani odpowiedzialności.

Jak już pisałam (kiedyś...) my byliśmy w podobnej sytuacji tyle że z inną diagnozą i w szpitalu Korczaka. Taki sam syf, takie samo traktowanie. Musiałam normalnie się popłakać aby mi doktorka powiedziała jakie wyszły wyniki krwi i moczu. Więcej pielęgniarki mówiły niż ci lekarze (oczywiście w tajemnicy przed lekarzami), tyle że czasami nie przeczytały nazwiska. I jak się dowiedziałam że jakiemuś dziecku wyszły bardzo złe wyniki to o mało zawału nie dostałam. Trafiliśmy z poważną wadą serca a w szpitalu kardiolog na urlopie i wróci za 2 tyg., więc my mieliśmy przez ten czas siedzieć te dwa tygodnie i czekać aż łaskawi wróci kardiolog i zbada serce Kubusia. Trafiliśmy w weekend do szpitala i niestety jak weekend to nikt tam się zbytnio do pracy nie palił.

Wyciągnęliśmy z tego wszystkiego wniosek, że do szpitala nie trafia się w weekend, że lepiej mieć prywatnego pediatrę który będzie wiedział co się dzieje z dzieckiem i jest w stanie przyjąć na swój oddział. Po tym wszystkim tak właśnie zrobiliśmy i już nie byliśmy narażeni na tego typu "przyjemności".

Na koniec dodam że to jest bardzo przykre i przytłaczające abyśmy musiały płacić za dobre diagnozy, poważne traktowanie i informowanie o stanie zdrowia dziecka. I to nie jest problem jednej lekarki czy jednego szpitala. I oczywiście warto jest walczyć o to aby było lepiej, ale czy ta walka nie będzie wyglądać jak walka z wiatrakami?
Ika
CYTAT(Anita.W)
Ola a co ci to da że będziesz skarżyć doktorkę? Szkoda na to czasu, nerwów i pieniędzy. Żyjemy w takim porąbanym kraju że lekarze praktycznie są nie do ruszenia. Ty złożysz na nią skargę a ona i tak tam będzie pracować i w taki sam sposób traktować ludzi. Takich ludzi już się nie nauczy pokory ani odpowiedzialności.  

Anita, ale nie pomyślałaś, że może właśnie taka postawa generuje tą "porąbaną" sytuację i poczucie bezkarności? icon_confused.gif
Anita.W
Ika pomyślałam, pomyślałam ale tych lekarzy to chyba tego na studiach uczą wink.gif .
Potwora
Nie Anitko, nie i jeszcze raz nie! Skarga jest tym co każdy żle potraktowany pacjent powinien zrobić. Tak uważam, nawet jeżeli teraz to nic nie da. Nerwów nie tracę - jestem nadzwyczaj spokojna i obiektywna, czasu - owszem, troszkę ale akurat mam go całkiem sporo icon_wink.gif pieniędzy? na telefon? na wysłanie listu? eeee.
Anita i inne dziewczyny - jeżeli będziemy siedzieć cicho i pokornie znosić to co wyrabiają lekarze - NIC się nigdy nie zmieni - NIC. Może faktycznie ktoś przeczyta moją skargę i się tylko roześmieje, może nie, może zmieni się sytuacja, może jednak trafię na kogoś kto się tym przejmie. Nie wiem, wiem tylko, że muszę zaryzykować.
To tak jak ludzie mówią: "nie chodzę na wybory bo mój głos nic nie da" i jeżeli zbierze się takich całkiem sporo to faktycznie ich BRAK głosu NIC nie daje.
Anita.W
Ola to źle ciebie zrozumiałam bo myślałam, że do sądu chcesz ją podać.

A wiesz że to że ktoś wypisuje się na żądanie ze szpitala to już źle świadczy o szpitalu i personelu. Nas ordynator to normalnie nie chciał wypuścić i kilka godzin trwało zanim dostaliśmy wypis, nawet był skłonny załatwić jakiegoś kardiologa. To jednak jakoś rzutuje na szpitalu. Nie wiem jak, ale coś w tym musi być.

Szkoda że lekarze na takie fora nie zaglądają.
Potwora
Do sądu? skąd - nie ma podstaw, hihi odszkodowanie za niemiłe zachowanie pani, która nie nosi identyfikatora, nie przedstawiła się i prawdopodobnie jest lekarzem ( sądząc po zachowaniu pielęgniarek). No, nabijam się.
Skarga - oczywiście, że skargę piszemy - tyle mogę zrobić, na razie.
użytkownik usunięty
[post usunięty]
Kingus
Ja się pod(użytkownik usunięty) podpisuję ręcyma obydwoma icon_wink.gif Trzebnica jest godna polecenia, zarówno ze względu na personel, od salowej, przez pielęgniarki, na ordynatorze skończywszy, jak na warunki, w których się przebywa.
Co do Marciniaka-moje dziecko zostało tam zdiagnozowane tragicznie-padaczka. Po czym pani neurolog z 1-ego Maja wspólnie z z-cą ordynatora tamtej pediatrii diagnozę obaliły w ciągu 3 dni badań. Okazało się, że Koko miał niedobór magnezu... Ale co dzięki Marciniakowi przeżyłam przez te kilka dni, to moje icon_sad.gif

Olaart-nie mam niestety kartki i danych, o których pisałam, ale zadzwoń do NFZ, powiedz, że w sprawie skargi, to połączą Cię z panią, która powie, co jak i gdzie napisać-mi prawie podyktowała całe pismo, kiedy zadzwoniłam, mimo, że wydawało mi się, że zawracam sobie i innym głowę i wszyscy potraktują to z przymrużeniem oka. Wysłałam-reakcja była w zasadzie natychmiastowa. A że teraz w przychodni mnie nie lubią? trudno-przynajmniej moje dzieci są traktowane jak ludzie i nikt mnie nie zbywa byle czym.

A walczyć trzeba i warto, więc nie odpuszczajmy takich incydentów

Pozdrawiam

Kinga
użytkownik usunięty
[post usunięty]
KM
icon_cry.gif
anonimowy
Ja mam inne doswiadczenia ze szpitalem na Dyrekcyjnej i tez z calego serca nie polecam, postaram sie to kiedys opisac jak wyeczymy syna ze wszystkich chorob, ktore sie w tym wlasnie szpitaly nabawil. Na razie syn ma prawie 3 m-ce i od samego porodu walczymy z chorubskami ....

Pozdro
Zibi
użytkownik usunięty
[post usunięty]
Potwora
Jestem przerażona icon_evil.gif

W ramach odstresowywania wysłałam naszą historię mailowo do większości znajomym. Dostałam całą masę odpowiedzi z opisami okropnych przeżyć szpitalnych będących udziałem owych znajomych i ich dzieci. KAŻDY ma przynajmniej jedną traumę icon_evil.gif NIKT NIKOMU się nie skarżył " bo to i tak nic nie zmieni" icon_evil.gif W tych opowieściach do znudzenia przewija się "Marciniak", "Ten szpital na Trauguta", "ostry dyżur na Trauguta", "Korczak", w "Korczaku ordynator mnie zwyzywał, że odezwałam się bez pytania", " W Marciniaku zgubili mój wypis - twierdzili, że takiego pacjenta u nas nie było", "Nie założyli mu kołnierza na szyję ( odoba poszkodowana w wypadku)" i takie tam.

icon_eek.gif icon_evil.gif icon_cry.gif
Ika
Ola, zapytaj tych ludzi czy możesz wykorzystać ich opinie, wydrukuj to i dołącz do skargi, niech wiedzą, że nie jesteś jednostkowym przypadkiem icon_evil.gif

Nie wiem, czy są jakieś postawy bardziej mnie irytujące od: "nic nie zrobię bo to i tak nic nie da" oraz "nie idę na wybory bo i tak na nic nie mam wpływu"...
użytkownik usunięty
[post usunięty]
Ika
icon_evil.gif
użytkownik usunięty
[post usunięty]
Potwora
icon_smile.gif+-->
CYTAT((użytkownik usunięty) icon_smile.gif)
gy idzie o skladanie skargi na lekarzy, to mam mieszane uczucia.

po pierwsze: kazda grupa zawodowa zwiazana jest jakąs solidarnoscią zawodową. Tajemnicą poliszynela jest, że uzyskanie np. opinii bieglego podwazajacej diagnoze innego lekarza jest bardzo trudno.

po drugie: zawsze potem moje dziecko moze potrzebowac dodatkowej hospitalizacji. Ilosc szpitali na danym terenie jest ograniczona, no i nie mam pewnosci, czy parsonel, za moimi oczami, w ramach "wdziecznosci" nie bedzie sie wyzywac na dziecku.

nie wiem.
ja kiedys odpuscilam, gdy idzie o skladanie skarg.

fakt - zakomunikowalam ordynatorowi oddzialu naurologii jak ta tomografia wygladala. I na tym sie cala interwencja skonczyla.

moze czasami czuje sie bezradna, gdy idzie o sluzbe zdrowia. Dlatego, co sie da, zalatwiam prywatnie. Bzdura? Mozliwe. Ale nie wierze, że jedna osoba da radę zmienic system.[/quote]

(użytkownik usunięty) - właśnie to co zrobiłaś było bez sensu, po pierwsze:
- środowisko lekarskie nie jest aż TAK hermetyczne ( wiem co mówię!), wielu lekarzy się szczerze nie znosi icon_wink.gif , fakt uzyskanie podważającej opini biegłego jest bardzo trudne ale to się niedługo zmieni, już utrwala się podział między tzw. "starą gwardią lekarzy" a młodymi - stażystami, poczekamy parę lat, zawsze może się zmienić sytuacja polityczna, ludzie - przecież wybory się zbliżają - głosujmy na sensownych ludzi, kto powiedział, że NIC się nie da zrobić.
Może na razie te skargi zbiera się w jakiejś teczce i trzyma w ciemnym kącie - za jakiś czas ktoś może tą teczkę wyciągnąć i dokładnie pooglądać icon_rolleyes.gif
- niemożliwe jest aby lekarze z jednego szpitala wiedzieli wszystko o tych z drugiego, myślisz, że oni jakiś wywiad mają. Pamiętaj, że to tylko ludzie i to bardzo często ludzie o niskich pobutkach - przede wszytskim finansowych, często sobie zazdroszczą różnych rzeczy, myślisz, że jakiś tam dr X nie będzie z zadowoleniem zacierał rąk bo ktoś złożył skargę na dr Y ( który właśnie kupił sobie nowe VOLVO icon_twisted.gif )?

Komunikuję, że moja działalność mailowa odniosła skutek - dwie poszkodowane osoby napiszą skargi a jedna z nich dodatkowo wystąpi do sądu o odszkodowanie - znalazłam jej nawet prawnika, który zaciera ręce!!! Haha icon_twisted.gif icon_twisted.gif icon_twisted.gif
Ika
CYTAT(olaart)
Komunikuję, że moja działalność mailowa odniosła skutek - dwie poszkodowane osoby napiszą skargi a jedna z nich dodatkowo wystąpi do sądu o odszkodowanie - znalazłam jej nawet prawnika, który zaciera ręce!!! Haha  :twisted:  :twisted:  :twisted:


Brawo Ola.
A już się lekko zaniepokoiłam, że się konformizm rozpanoszy... icon_rolleyes.gif
Może Twoje działania spowodują, że inne dziecko, niekoniecznie nasze własne, zostanie lepiej potraktowane. Dobrze, że są ludzie patrzący nieco dalej, niż czubek własnego nosa. Trzymam kciuki i daj znać, jak sprawa przebiega icon_smile.gif
użytkownik usunięty
[post usunięty]
Anita.W
Ja myślę podobnie jak (użytkownik usunięty). I też staramy się znaleźć jak najwięcej kontaktów prywatnie zanim gdzieś dziecko damy do szpitala czy innej palówki. Mam dokładnie takie same obawy co (użytkownik usunięty). CO będzie jak dziecko będzie musiało trafić do tego szpitala w którym "nadymiłam"? Jak będą mnie i dziecko traktować. Niestety nigdy się nie ma takiej pweności że będą ciebie traktować poważnie, po ludzku, z sympatią itp.

Ja nie znam światka lekarskiego, ale jeśli sie ktoś wypisuje na własne żądanie i trafia do innego szpitala to albo się ciebie ktoś zapyta dlaczego się z tamtego szpitala wypisałaś albo sam zadzwoni i zrobi odpowiedni wywiad.

Ja nie jestem jakąś zagorzałą przeciwniczką składania skarg i zażaleń. Każdy ma swój zdrowy rozsądek i wie co jest najlepsze dla niego i swoich najbliższych. I tak sobie możemy dyskutować przez wiele lat, bo znajdą się osoby chętne i niechętne i każda będzie miała rację. W końcu ludzie są różni i różnie postępują (a myślę że postępują nie wbrew swojej woli). I wyrażanie takiego zdania że się nie lubi ludzi którzy czynią coś przeciwnego to nie ma sensu (lepiej jest pokazać dlaczego powinien postąpić tak a nie inaczej, ale i tak decyzje podejmuje każdy osobiście).
użytkownik usunięty
[post usunięty]
użytkownik usunięty
[post usunięty]
Anita.W
(użytkownik usunięty) my zrobiliśmy dokładnie to samo. "Kulturalnie" porozmawialiśmy z ordynatorem oddziału i nie było to miłe co usłyszał (tym bardziej że był prowadzącym lekarzem Kubusia). Na koniec powiedział mi że mój mąż jest bardzo nerwowym człowiekiem he he he.
Ika
Anito, czy to był ten sam szpital?
No to sama widzisz, ile dała Twoja rozmowa. Ola została potraktowana super, nieprawdaż?
użytkownik usunięty
[post usunięty]
Potwora
Nie rozumiem, myślicie, że moja skarga będzie "niekulturalna" icon_question.gif icon_eek.gif

Tak podkreślacie, że przeprowadziłyście kulturalne rozmowy z ordynatorami...

Anita była w Korczaku, w tym samym, w którym moja koleżanka usłyszała wiązankę pod swoim adresem za odezwanie się " bez pytania".
(użytkownik usunięty) była w Marciniaku - tak jak ja icon_evil.gif
Anita.W
Ika to był inny szpital i inny oddział. Kuba miał wtedy niecałe 3 miesiące jak trafiliśmy do Korczaka. Diagnoza była błędnie postawiona w przychodni, a w szpitalu nie chcieli się przyznać do błedu lekarki która nas tam wysłała.
użytkownik usunięty
[post usunięty]
użytkownik usunięty
[post usunięty]
skanna
icon_smile.gif+-->
CYTAT((użytkownik usunięty) icon_smile.gif)
hehehe icon_wink.gif
dobre dobre icon_smile.gif

nasz pani ordynator, gdy uslyszala o tym, co sie dzialo, zrobila  :shock:  takie oczy.
oczywiscie bylo jej niewymownie przykro. (Michal byl jej pacjentem, rozmawialismy na neutralnym grucie, w trakcie wizyty prywatnej). Mysle, ze jako orgynator powinna wiedziec, jak wygladala ta tomografia.[/quote]

(użytkownik usunięty), w cuda wierzysz? Myślisz, że Twoje dziecko było ostatnim tak potraktowanym przez tych lekarzy?
Ja swego czasu też się skarżyłam w kulturalnej rozmowie ordynatorce oddziału noworodkowego na Kamieńskiego. Też robiła takie oczy, też było jej niewymownie przykro. I wiem z relacji moich znajomych, że i tak nic tam się nie zmieniło. No, ale pani ordynator była kulturalna i zdziwiona.
A co do strachu, że dziecko źle potraktują, jeśli sprawę załatwi się kategorycznie i ostro - bzdura. Jest właśnie na odwrót - jeśli wiedzą, że rodzic nie da sobie jeździć po głowie i źle traktować siebie i dziecka, to będą mili, kulturalni i będą robić to, co do nich należy. A jak rodzic będzie grzecznie kładł uszy po sobie, to dzieckiem się nie będą przejmować, a rodzica to już w ogóle będą mieć gdzieś i nie będą sobie zawracać głowy informowaniem kogoś "kto i tak nic z tego nie rozumie"
Rób tak dalej, szukaj dojść prywatnych, wsadzaj koperty do kieszeni, tylko potem się nie dziw, że normą jest traktowanie per noga.
użytkownik usunięty
[post usunięty]
skanna
icon_smile.gif+-->
CYTAT(użytkownik usunięty icon_smile.gif)
skana, nie obraz sie, ale nie zamierzam kosztem ewentualnego przyszlego leczenia mojego dziecka walczyc o cos dla inych dzieci[/quote]

A nie przyszło Ci do głowy, że taka walka posłuży następnym razem Twojemu dziecku? Że następnym razem nie będziesz musiała szukać "dojścia" tylko po prostu jechać do szpitala bez strachu o to, co Cię tam spotka?
Bo jak Ci to nie przyszło do głowy, to mocno krótkowzroczna jesteś.
użytkownik usunięty
[post usunięty]
użytkownik usunięty
[post usunięty]
skanna
(użytkownik usunięty), a ja się tak czysto teoretycznie zastanawiam, ile osób przed Wami ta siostra tak samo brutalnie potraktowała. I ilu rodziców krótkowzrocznie stwierdziło "Ja nie będę pisać skargi".

Jasne, decyzja jest Twoja i nic mi do niej. Tylko nie skarż się potem na kilku forach i w gazecie, jak to Cię źle potraktowano. Bo takie spektakularne tragizowanie tylko i wyłącznie w celu wyżalenia się sensu większego nie ma. Dopóki szukasz dojść i nie piszesz skarg, będziesz właśnie tak traktowana.
użytkownik usunięty
[post usunięty]
Ika
Bingo, Skanna!
Jak dobrze wiedzieć, że są jeszcze ludzie normalnie myślący. Czub własnego nosa widzieć najprościej, a potem konsekwencje ponoszą wszyscy.
Tylko potem pusty śmiech mnie ogarnia gdy czytam żale na "ten kraj, to państwo". Państwo to my, drodzy krótkowzroczni. Macie coście chcieli.
joannabo
Racja Skanna i co do postawy i co do jej skutków. Mój mąż był w szpitalu traktowany najlepiej ze wszystkich pacjentów oddziału, a leżał wystarczajaco długo, zeby wiedzieć, że wszyscy icon_eek.gif zapłacili łapówki.

A odział był taki, ze pielęgniarka wchodziła do sali, gdzie leży trzech ludzi na wyciągach mówiąc "ale tu syf i żaden okna nie otworzy", a ordynator na obchodzie "tu nie obora, tu ma byc porządek".
Nie znosili nas, ale traktowali przyzwoicie.
joanna
użytkownik usunięty
[post usunięty]
tonia
Gdyby nikt nic nie robił, to nadal rodziłybyśmy jak 20 lat temu, a oddziały dziecięce byłyby zamknięte, z odwiedzinami w niedziele przez dwie godziny. Nie trzeba robić od razu rewolucji, wystarczy konsekwentnie domagać się swoich praw.
Kingus
To ja króciutko napiszę, co skarga mi dała-mi i innym, bo przychodnia na moim terenie jedna, skazana na nią jestem i tyle. Sprawa dotyczyła odmowy przyjazdu pani doktor na wizytę domową do dziecka 10-cio miesięcznego, które wybrało sobie nieodpowiednią zimową i mroźną porę na 40-stopniową gorączkę. Pani doktor uznała, że:
-mogę sobie pożyczyć auto i zawieść dziecko do przychodni
-wezwać karetkę
-dać dziecku czopek na zbicie gorączki
a ona sie nie wybiera, bo na wizytę domową to się trzeba conajmniej dwa dni wcześniej zapisać icon_eek.gif -ona pracuje do 16 i nie zdąży.

W NFZ usłyszałam długi wywód na temat swoich praw, obowiązków pani doktor i tego, co w rzeczonej skardze mam napisać. Napisałam. Pani doktor w przychodni już nie pracuje-chociaż o to akurat nie zabiegałam. Za to małe dzieci w takich jak nasz wypadkach nie musza dwa dni przed uprzedzać rodziców, że chore będą. W moim przekonaniu warto było. I jakoś nie dostrzegam, żeby w przychodni moje dzieci były teraz napiętnowane i traktowane gorzej.

Pozdrawiam

Kinga
skanna
icon_smile.gif+-->
CYTAT((użytkownik usunięty) icon_smile.gif)
joannabo, chyba inaczej sie rzecz ma w sytuacji, gdy poswiecamy siebie dla ogolnego dobra, a ineczej, gdy walczymy o dobre dla wszystkich kosztem wlasnego dziecka, prawda?[/quote]

(użytkownik usunięty), Ty chyba nie pojmujesz o czym mowa.

Przecież właśnie o tym kilka z nas tu pisze, żeby wywalczyć te dobre warunki DLA własnego dziecka. Żeby przy każdej nagłej sytuacji zmuszającej do pobytu w szpitalu nie trzeba było z obłędem w oku wisieć na słuchawce i szukać dojść. Żeby nie fundować sobie i dziecku traumy samą myślą o szpitalu.
Gdyby każdy źle potraktowany przywołał źle traktującego do porządku stanowczym tonem i/lub skargą wyżej, to złe traktowanie nie byłoby na porządku dziennym.
Anita.W
Skana przeczytaj dokładniej co napisała joannabo i (użytkownik usunięty), bo niestety to ty nie zrozumiałaś ich wypowiedzi. Skrócę ci tylko że jedna pisze o dorosłym pacjęcie, a druga o dziecku (i taki właśnie temat tutaj poruszamy "dziecko w szpitalu").

I widzę że osoby które mają inne poglądy i inne metody są u ciebie przekreślone. A to jest bardzo błędne podejście do ludzi. Z twoich wypowiedzi mogę tylko wywnioskować że jesteś osobą zdolną do gardzenia innymi (którzy nie pasują do twojego "świata"). Może dlatego tak ten cały syf doskonale rozumiesz. Ja niestety nie potrafię gardzić innymi ludźmi i nie potrafię im narzucać swojej woli. I nie jest w moim stylu też narzucać metod postępowania albo recepty na życie. Lepiej naucz się więcej SZACUNKU i TOLERANCJI dla innych. A i wydaje mi się, że się zaczynasz czepiać. Hm... nie wiem, nie znam Ciebie, być może to Twój styl bycia.
Ika
Anita icon_eek.gif
A czy nie jest "błędnym podejściem do ludzi" takie ocenianie osób, których - jak sama przyznajesz - nawet nie znasz???? icon_eek.gif
Sorry, ale to z Twojego ostatniego postu przebija mi pogarda i nieakceptowanie osób, które mają inny pogląd niż Ty icon_sad.gif Obrzuciłaś skannę dość dosadnymi określeniami - i nie pomaga, że ubranymi w gładkie słówka. Jak to ktoś kiedyś ładnie powiedział - g.... owinięte w sreberko pozostaje g.... icon_sad.gif

Zalecasz nauczanie szacunku i tolerancji, ale zauważ, że te cechy Twojego postu również nie charakteryzują icon_sad.gif
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.