czy we wszystkich przedszkolach panie to sÄ… "ciocie"?
i czy tylko mnie to wkurza? no bo kurka blaszka ciocia Maksa to jest moja siostra tylko i wyłącznie, a nie tabun jakichś bab
czy we wszystkich przedszkolach panie to sÄ… "ciocie"?
i czy tylko mnie to wkurza? no bo kurka blaszka ciocia Maksa to jest moja siostra tylko i wyłącznie, a nie tabun jakichś bab
w poprzednim przedszkolu były ciocie..teraz są siostry ))
u nas sÄ… ciocie
a Młody od jakiegoś czasu na swoje osobiste ciocie (czyli męża siostrę, moją bratową i przyjaciółkę) zaczął mówić po imieniu
he, Maksio na osobistą ciocię też mówi po imieniu, bo jakoś ciociowanie i wujkowanie się u nas nie przyjęło w rodzinie ale te przedszkolne mnie wkurzają
u nas sa panie nie ciocie, pani Ania, Kasia itp.
U Maryśki w przedszkolu są "panie". Pani Ania, pani Marzenka itd.
BTW cioć, to ja mówiłam tak tylko do tych autentycznych, ale Marysia mówi tak do połowy moich koleżanek. I szczerze mówiąc to dla mnie naturalne. Dziwię się nawet teraz jak mogłam mowić per pani, do koleżanki mojej mamy, którą ta znała już jakieś 10 lat przrd moimi narodzinami Podejrzewam, że to "zasługa" mojego ojca, który nawet do mojego męża mówi "pan"
Alek ma jedną ciocię i mówi do niej po imieniu lub mięciutko : ciociuuu
ostatnio nawet zaczął mówić do jej męża : wujku ale jakos to nam wszystkim nie pasuje w przedszkolu są panie znajomi : po imieniu ( chyba że sami o sobie mówią ciocia, ale i tak Alek zwraca sie do nich... bezosobowo) najgorzej jest z rodzicami kolegów/ koleżankek wczoraj do ciągnącego sanki taty- sąsiada zawołał : hej, TY ! no ( po Ty nastąpiła konsternacja ) no ... Tato Karolinki , możesz sie zatrzymać ? bo wysiadam
U nas też są panie, całe szczęście.
Tylko że moje dzieci nie mają w zasadzie "cioci" . Jedyną jest siostra mojego męża, którą widują raz na 2-3 miesiące w porywach. Do mojej siostry i naszych przyjaciół zwracają się po imieniu. Nie wyobrażam sobie inaczej. A słowo "wujek" to w ogóle mi się jakoś źle kojarzy (znaczy obleśnie .
U nas w przedszkolu sÄ… panie.
Natomiast w żłobku za czasów Gabryśki też były panie, a w międzyczasie zmienił się personel i teraz słyszę, że w pierwszej grupie, gdzie jest Majka, są ciocioe ( i jedna "stara" pani Małgosia, nasza ulubiona ) Nie podoba mi się to, ale na szczęście Majka póki co mało "mówna" jest. Do naszych znajomych Gabryśka przeważnie mówi ciociu i wujku, albo pan i pani, w zależności od stopnia sympatii i życzeń osób zainteresowanych. Nie wyobrażam sobie, żeby mówiła per Ty. CYTAT(skanna) Nie wyobrażam sobie, żeby mówiła per Ty.
Dokładnie Skanna, ja też. Mówienie po imieniu do osób dorosłych moim zdaniem nie jest na miejscu. A co potem? Kiedy dziecko przestaje być rozkosznym małym szkrabem a staje się prawie młodzieżą ma jakieś 10 lat i powiedzmy do moich znajomych, którzy obecnie mają np. po 40-parę lat, polecą per ty?? Już widzę jak dziesięcioletni Żuczek mówi do Jutty "cześć Teresa, jak leci?" albo do mojej koleżanki z Krakowa, obecnie w wieku dobrze po pięćdziesiątce "co słychać, Gienia?" Zapadłabym się ze wstydu pod ziemię. I sama się dziwnie czuję, gdy małe dzieci wyskakują do mnie per ty. Co innego, kiedy Bajbusowa Klaudia mówi do mnie "cześć Ika", ale Klaudia to już wielka baba... Dla Żuczka moje koleżanki to ciocie (rodzeństwa nie mam), a w przedszkolu chyba są panie. Chyba, bo Żuczek ich na razie nie nazywa...
u nas też są ciocie i wcale mi to nie przeszkadza, tworzy się bardziej "rodzinna"atmosfera a per pani jeszcze będzie czas się zwracać np. w szkole
P.S wszystkie nasze znajome są dla Filipa ciociami, choć prawdziwą ma tylko jedną CYTAT(Ika (mama Oskarka)) ma jakieś 10 lat i powiedzmy do moich znajomych, którzy obecnie mają np. po 40-parę lat, polecą per ty??
Już widzę jak dziesięcioletni Żuczek mówi do Jutty "cześć Teresa, jak leci?" :shock: albo do mojej koleżanki z Krakowa, obecnie w wieku dobrze po pięćdziesiątce "co słychać, Gienia?" :shock: A ja jako matka 13-latka oraz moi znajomi nie widzimy w tym nic dziwnego. Przyjaciele moich przyjaciół są moimi przycjaciółmi, a moje dzeci czują się swobodnie w towarzystwie przyjaciół swoich rodziców - jak wśród swoich własnych. Ja też do przyjaciół mojej mamy mówię na ty i zawsze mówiłam. Poza tym, od kiedy to wypomina się ludziom wiek na tym forum . I traktuje ich tak czy inaczej ZE WZGLĘDU NA WIEK? To właśnie jest nie na miejscu CYTAT(Sylwia M.) A ja jako matka 13-latka oraz moi znajomi nie widzimy w tym nic dziwnego. Przyjaciele moich przyjaciół są moimi przycjaciółmi, a moje dzeci czują się swobodnie w towarzystwie przyjaciół swoich rodziców - jak wśród swoich własnych. Ja też do przyjaciół mojej mamy mówię na ty i zawsze mówiłam.
Poza tym, od kiedy to wypomina się ludziom wiek na tym forum :D . I traktuje ich tak czy inaczej ZE WZGLĘDU NA WIEK? To właśnie jest nie na miejscu :wink: Sylwia, Ty na punkcie wieku masz chyba jakieś przeczulenie... Jako dziecko czułam się swobodnie w towarzystwie znajomych moich rodziców niekoniecznie zwracając się do nich po imieniu. Jeśli u was to jest niezbędne, to voila, ja uważam to za niestosowne. I nie chodzi o wypominanie wieku ani tym bardziej inne traktowanie. Może pozwól, że zainteresowani będą się sami wypowiadali, co? Nie sądzę, by Jutta Twojej adwokatury potrzebowała. A swoją drogą ciekawa jestem, czy twoje dzieci zaczynają lecieć do każdego per ty same z siebie czy chociaż zapytają zainteresowanych, czy sobie tego życzą...
U nas jest pani Monika. Ulka nigdy nie miała zpędów do nazywania pań w przedszkolu ciociami.....
CYTAT(Sylwia M.) Poza tym, od kiedy to wypomina się ludziom wiek na tym forum :D . I traktuje ich tak czy inaczej ZE WZGLĘDU NA WIEK? To właśnie jest nie na miejscu :wink:
A co ma piernik do wiatraka? Co mają wspólnego nasze wzajemne stosunki na forum, stosunki ludzi dorosłych, do kwestii odnoszenia się małych dzieci do dorosłych znajomych swoich rodziców? CYTAT(Sylwia M.) Przyjaciele moich przyjaciół są moimi przycjaciółmi, a moje dzeci czują się swobodnie w towarzystwie przyjaciół swoich rodziców - jak wśród swoich własnych.
Moje dziecko znakomicie się czuje w towarzystwie naszych przyjaciół i wcale nie przeszkadza mu w tym fakt, że nie mówi do nich po imieniu. A odrobina poukładania świata i rozróżnienia co do kogo można tylko pomaga w późniejszym odnalezieniu się w życiu.
No, Skanna i ika, dziekuję Wam, bo już myslałam, ze będę jedyna "staroświecka". No nie podoba mi się jak dzieci z zasady mówią do dorosłych na ty. Są sytuacje, kiedy jest to do przyjęcia, ale ni nalezy z tego robic zasady. Dorośli to dorośli, a dzieci to dzieci. I wcale nie podobami sie opcja "moi przyjaciele są przyjaciółmi moich dzieci i odwrotnie". Bo to jest jakas utopia. Owszem, są osoby dużo starsze ode mnie z którymi się zaprzyjaźniłam bardzo wczesnie lub przyjaźnię sie obecnie, ale wcale mi nieprzeszkadza, ze mówię do tych osób na pani. Mam taką bardzo mi bliską Panią Jadwigę. Jest ode mnie starsza jakieś 40 lat. No wiecie co, nie wyobrażam sobie sytuacji, zebym mówiła jej po imieniu. Z mamą mojej przyjaciółki wpewnym momencie życia przeszłamna ty. wiecie, że to paradoksalnie popsuło na jakiś czas nasze kontakty, bo ja nie umiałam się w tym odnaleźć. Teraz już jest OK, mówiędo niej Maria i mnie to nie gryzie w przełyk.
Ale wracając do głównego nurtu. Jak przychodzą do mnie koleżanki, to one przychodzą DO MNIE. nie do Macka. To my chcemy sobie pogadac. Nie oznacza to, ze Maciek nie ma prawa być z nami, ale to nie moze być tak, ze mi anektuje koleżanki. A skoro to takze jego przyjaciele, to dlaczego zamiast pić ze mną kawę nie pójdą z nim pobawić się klockami i samochodami? I jak on mówi o nich "dziewczyny" to mi to nie przeszkadza, ale wolę, zeby były ciociami. No jakieś zasady życia społecznego mam wpojone i nie koniecznie musze sie ich pozbywać. Dlatego rozumiem poniekąd Aluc, której się nie podobają "ciocie" w przedszkolu. Moim zdaniem to nie jest takie niezbędne, zeby było miło. Jak pani z przedszkola jest małpa, to choćby ja nazwać nie wiem kim, małpa pozostanie. Troche namieszałam, bo mam mętlik w głowie. Ale generalnie: ciocia jako synonim osoby bliskiej, niekoniecznie spokrewnionej mi pasuje, a mówienie na ty do wszystkich dorosłych nie za bardzo.
jakoś Maciejko bardzo mi po drodze z takim podejściem jakie prezentujesz. To juz powtarzać się nie będę.
CYTAT(skanna) A odrobina poukładania świata i rozróżnienia co do kogo można tylko pomaga w późniejszym odnalezieniu się w życiu.
u nas elementem właśnie takiego poukładania świata jest fakt że ciocia jest jedna z naszymi znajomymi nie ma problemu - chyba że wyrażnie mowią o sobie np. ciocia Asia, w pozostałych przypadkach ja mówię do Alka o nich po imieniu , np. Gosia przyszła, on mówi do nich np. Czy mogłabyś lub poprosze coś tam... ( czyli bezosobowo lub jak kto woli przez TY ) ze znajomymi naszych rodziców jest trochę inaczej - ale najczęściej sami sie sytuują jako np. Ciocia - babcia lub babcia Helenka z pewnymi wyjątkami - są panie, do których ( na wyrażną ich prośbę ) zwracamy się np. ksywką są też osobne kategorie jak np. pan kapitan i choć my się zwracamy do niego po imieniu ( długo to trwało zanim do tego doszło - mnie dalej jest jakoś tak niezręcznie , kiedy jego przyjaciel, ale zarazem podwładny zwraca się per komendancie a ja po imieniu ) dla Alka to jest absolutna świętość i nawet nie pozwala powiedzieć kapitan tylko poprawia :pan kapitan a to jak się do kogo zwraca absolutnie nie wyklucza szacunku i stosownego moresu i dosonale wie na co sobie może pozwolić a jak się czasem w ferworze zabawy zapędzi to sam się potrafi tropnąć że coś jest nie tak CYTAT(Sylwia M.) Przyjaciele moich przyjaciół są moimi przycjaciółmi, a moje dzeci czują się swobodnie w towarzystwie przyjaciół swoich rodziców - jak wśród swoich własnych.
mam nadzieję, że moje dziecko także czuje się.. hm... dobrze wśród moich przyjaciól, jednak nie stawiałambym znaku równości moi przyjaciele = przyjaciele mojego dziecka to nie jest tak większość naszych przyjaciół i znajomych jest bezdzietna i ich kontak z nami jest kontaktem dorosły - dorosły natomiast przyjacielem mojego syna jest na pewno moja siostra mają swoje sprawy, mają swoje tajemnice, mają swoją więź, do której ja nie mam dostepu i bardzo się z tego cieszę nie wtryniam się też w kontakty Alek - koledzy, bo to jest jego świat i jego kumple i jakoś nie kręci mnie to, by byli też moimi wiem, z wiekiem to się zmienia i inna będzie relacja 20- letniego Alka z moją przyjaciólką - młodzieżówą , inna : moja z jego 20 - letnia sympatią i mam nadzieję, że nie stetryczeję do reszty żeby "młodzi" się ze mną źle czuli a ja z nimi pozdrawiam monik
W przedszkolu sÄ… panie i ta forma jak najbardziej mi odpowiada.
Moje bliskie koleżanki to dla Julki ciocie, co też jest dla mnie i dla nich naturalne. Generalnie zgadzam się z tym co napisała Maciejka, więc nie będę się powtarzać.
W naszym przedszkolu dzieci mowia do pan po imieniu, chociaz te juz nie najmlodsze sa . Generalnie jestem przeciwna mowieniu starszym osobom na ty, ale takie w tym przedszkolu panuja zwyczaje , wiec sie nie wtryniam. Mila szybko podlapala od dzieci jak sie zwracac do pan i niech tak zostanie.
Nie podoba mi sie w rodzinie mojego brata, ze jego dzieci mowia do jego tesciow (czyli do swoich dziadkow) po imieniu. Moi rodzice to dziadkowie, a tamci to Stasiu i Lila. Wiecie jak to glupio wyglada, jak taki dwuletni szrab mowi do swojego dziadka : "czesc stasiek, co tam powiesz?" Ale tez sie nie wtryniam, w koncu nie moja sprawa.
U nas w przedszkolu sa panie, a nie ciocie.
Do znajomych Ania mówi "ciociu" i "wujku", ale to oni narzucili taka konwencję, nie ja. Do mojej najbliższej przyjaciółki Ania mówi przez ty- bo ona tak chciała.
Aha, absolutnie mi nie przeszkadza i nie razi mnie gdy dziecko mówi do dorosłych po imieniu. Do rodziców, do dziadków, do cioc, wujków czy znajomych. Nie przeszkadza mi tez, gdy do mnie dzieci mówią po imieniu - wręcz wolę.
CYTAT(Sylwia M.) Do mojej siostry i naszych przyjaciół zwracają się po imieniu. Nie wyobrażam sobie inaczej.
A koledzy Twoich dzieci zwracają się do Ciebie i Twojego męża po imieniu?
U Natanielka w przedszkolu tez sÄ… ciocie. Jak dla mnie mogÄ… byc i ciocie byle nie mamusie
Madzia
Ja też z tych staroświeckich
Moje dziecko nie mówi do mnie po imieniu, więc nie widzę powodu, żeby jej koleżanki i koledzy tak mówili, aczkolwiek nie obrażam się kiedy to robią. Mówienie na "Ty" akceptuję bez zastrzeżeń jedynie u małych dzieci.
Z własnego przedszkola pamiętam 'panie'. Nie sądziłam, że może być inaczej. Na jakiego grzyba dziecku wodę z mózgu robić?
Pzdr, Z CYTAT(Zwierzo.) Z własnego przedszkola pamiętam 'panie'. Nie sądziłam, że może być inaczej. Na jakiego grzyba dziecku wodę z mózgu robić?
Pzdr, Z A dlaczego uważasz, że to robienie wody z mózgu? Wolę żeby Filip mówił im ciociu i właził na kolana niż per pani i zachowywał dystans. Świat się zmienia, niekoniecznie na złe, ja tam się cieszę że nikt nie wyskoczy do mnie "obywatelko" albo nie daj Bóg "towarzyszko" A za naszych czasów...
Goś, ale od 'obywatelki' czy może tego gorszego do 'pani' daleka droga przecie jest. I przy 'pani' nie trzeba koniecznie zachowywać dystansu. Tak jak każdego 'panią' również można lubić. Sama pamiętam pewną panią Halinkę co wyrocznią była moją, drugą po mamie, ma się rozumieć.
Poza tym, że świat idzie naprzód i wiele obyczajowego śmiecia się pojawia nie oznacza, że należy wszystko przyjmować z dobrodziejstwem inwentarza. Konserwatyzm nie jest taki zły jak go mlują. A używanie form przynależnych jedynie rodzinie w stosunku do obcych osób to mimo wszystko wg. mnie nadużycie. W innym wątku jest nieco o zwracaniu się do kobiet 'mamo.' Dla mnie to ten sam kaliber. No i oczywiście 'ciocie noworodkowe' - zgrrroza. Pzdr, Z
no widzisz a ja pamiętam panią Hanię - moją traumę od czasów przedszkola - panią Hanię palącą fajki w sali, panią Hanię której nikt nie mógł zwrócić uwagi bo jeszcze dziecko z przedszkola by odesłali...
a w takiej Szwecji np. do wszystkich mówi się per wujku i ciociu..
No, ale Goś, nic by to nie zmieniło, gdyby p. Hania była ciocią Hanią. Tak naprawdę nie w nomenklaturze tkwi diabeł jeno w ludziach...
W naszym przedszkolu tez po imieniu...
Do bliskich znajomych ciocia, wujek.. A do dalszych to moje niesmiale dzieci sie nie odzywaja, jak juz to bezosobowo
Jak jest w przedszkolu nie wiem bo Kinga na razie nie chadza. Ale chyba forma "ciociu" by mi nie przeszkadzała...Kinga ma już tyle cioć ze głowa boli-moja siostra jest jej ciocią, moje koleżanki są jej ciociami etc.
U nas nie ma cioc ani pan jest waldek i malgosia . Wlasnie doszlam do wniosku , ze nie wiem wg jakiego kodu jedrek wybiera do kogo mowi ciociu a do kogo po imieniu. Nie do konca sie zgodze z tym jak to slowo ciocia i wujek porzadkuja swiat bo skoro tak latwo jest stac sie wujkiem to na dobra sprawe kazdy moze nim byc, generalnie do moich znajomych mowi po imieniu co mam nadzieje im nie przeszkadza ani przeszkadzac nie bedzie. Poza wszystkim ja mam taaakie mlode kolezanki B
Maksio ma niewiele cioć i wujków bo do większości naszych znajomych mówi po imieniu - do tych oczywiście, którzy protestowali przeciwko "paniom" i "panom". Jeżeli Maksio poznaje kogoś nowego, zwykle go przedstawiam "to jest pan, dajmy na to, Maciek" i jakoś tak w gronie naszych przyjaciół następuje gwałtowny sprzeciw "jaki tam pan, Maciek jestem i już"
U Michała w żłobku są ciocie i nie przeszkadza mi to.
W przedszklu są panie i to tez jest ok. Do mojego brata moje dzieci zwracają sie po imieniu, bo on sobie tak życzy. Ja do sióstr mojej mamy też od zawsze mówię po imieniu za to do rodzeństwa ojca juz nie, tam jest wujek i ciocia. I nie wiem z czego to wynika Do obcych moje dzieci mówią per pan i pani. Ale nie wyobrazam sobie, żeby do mojej najbliższej przyjaciółki, z którą znam się dłużej niż z mężem moje dzieci mówiły pani Ewo , mówią ciociu .
U nas też są panie w przedszkolu. Ciociu - chłopcy mówią do moich koleżanek, tych bliższych i do opiekunki. Na ty - nie i tez nie wyobrażam sobie, żeby mogło być inaczej...
Hmm,
kij w mrowisko po prostu. U nas w żłobku były ciocie, w przedszkolu są panie, ogólnie wszyscy są paniami i panami... poza wiadomo, Wujo-Zbójo, to kuzyn męża, jego żona, to ciocia Misia, moje kuzynki to też ciocie i tak podłóg ogólnie panujących zasad, czyli mamusia, tatuś, babcia, dziadziuś, itd. chociaż czasami zagadnie nas po imieniu, ale nikt z tego powodu nie rozdziera szat. Poza tym do bliskich znajomych / przyjaciół raczej używamy formy ciocia/wujek, chociaż jak mówię o mojej przyjaciółce i jej mężu do Karolinki, to raczej używam formy: Kasia i Wojtek, a nie ciocia Kasia i wujek Wojtek. Inną kwestią jest to, że mam znajomą, której dzieci do dorosłych różnych, wzdłużnych i podłużnych mówią po imieniu. W zasadzie lata mi to, ale głupio się czuję, jak dzwoni telefon, odbieram, a tam w słuchawce głos niespełna sześciolatki: cześć Iwona, mówi Hania, mogę porozmawiać z Karoliną.... chyba bardziej mnie to śmieszy niż mierzi. Ale swojej nie pozwalam na zbytnią poufałość. A i jeszcze mi się przypomniało do jednej z sióstr mojej mamy też po imieniu mówię, tak sobie zażyczyła. A z dwojga złego to chyba lepiej mówić ciociu niż walić ni z gruchy ni z pietruchy na Ty do osoby 30 lat starszej. Oj, qrcze beton się ze mnie robi...
no faktycznie kij w mrowisko
a ja tej cioci w przedszkolu jakoś nie mogę przełknąć podobnie jak nie mogę przełknąć cioci w stosunku do koleżanki rodzica no bo o ile ciocia w odniesieniu do cioci rodzinnej nie wywołuje u mnie jakichkolwiek skojarzeń, jest po prostu uproszczoną formą "stryjecznej siostry syna brata dziadka z drugiego małżeństwa" o tyle w stosunkach pozarodzinnych jakoś mi "dzidzią" śmierdzi no nie toleruję i tyle i mnie skręca jak słyszę dla mnie koleżanki mojej mamy to głównie były panie, oprócz paru przypadków bardziej zaprzyjaźnionych, do których mówiłam na ty, tak samo były panie w przedszkolu, szkole i każdej innej instytucji dla swojej dwunastoletniej siostrzenicy jestem Anka i niech tak do końca świata pozostanie zresztą nigdy jakoś nie miałam i nie mam problemów z tym, że ktoś mówi mi po imieniu, może to efekt dziesięciu lat pracy z amerykańskimi klientami, zdarza mi się natomiast uparcie mówić do kogoś pan albo pani w celu ostentacyjnego powiększenia dystansu i zaakcentowania swojej dezaprobaty dla bliższego spoufalania się powszechne ciociowanie jest i chyba pozostanie dla mnie zwyczajem niepojętym
Wszystko kwestia tego co kazda z nas z domu wyniosła.
Ja miałam ciotek na pęczki.. i Gaba też ma.. prawdziwych i mniej prawdziwych (chocuaz czsami te drugie sa jakieś takie bardziej ciotkowate od pierwszych ) Ja nie wyobrazam sobie,zeby moja 13 letnia siostrzenica do mnie per Goska wyskakiwała.. Jestej Jej ciotką i koniec:)
Do mnie, moja 11-letnia obecnie chrześniaczka (córka kuzyna) mówiła do niedawna po imieniu. Ostatnio jednak zauważyłam, że stałam się ciocią Anią. To chyba znak, że się starzeję
Kiedy urodził sie mój pierwszy siostrzeniec mialam 18 lat i do głowy mi nie przychodziło żeby być ciocią. Piotruś mówił do mnie po imieniu i tak nam pasowało. Ale w pewnym momencie, kiedy był już kilkulatkiem nagle zaczął mówić ciociu i nie dało sie go nijak naprowadzić na drogę "po imieniu". Ciocia i już. I teraz tak jest i wydaje mi sie to tak naturalne, że jak syn mojej siostry mieszkającej we Francji, ośmiolatek, jechał mi po imieniu to czułam się dziwnie. No staroświecka jestam i już. Albo po prostu przywykłam.
Wiecie co, to w ogóle jest tak, że ja wcale nie mam potrzeby nadmiernego formalizowania kontaktów poprzez używanie formuł wszelakich. To wszystko myslę zależy od sytuacji i układów. Z niektórymi mamami w paiskownicy jestem na "ty", bo tak i niektóre stały się dla Macka ciociami. Z innymi spotykam sie często, a mimo to jestesmy paniami i dzieci też zwracają się per pani. No z jednymi się łatwiej tykać z innymi sie nie da.
u mnie część koleżanek mojej mamy, to były panie (z pracy) a część ciocie (bliższe koleżanki). Podobnie było z wujkami i kiedyś nawet ojciec mnie opiórkał, że zwróciłam się "wujku" do niewłaściwej osoby
Ogólnie mam tendencję zwracać się do wszystkich per pan/i a potem przeżywam katusze bo np. wszystkie moje koleżanki są na ty z naszą wspólną fryzjerką, a ja nie wiem jak zagaić; albo wszystkie mamy przedszkolne są na ty (bo mieszkają na tym osiedlu od dziecka) a ja oczywiście "pani". W przedszkolu są panie i przyznam szczerze, że czuję się trochę nieswojo mówiąc do pani Joli czy Ewy, no bo w sumie do nauczycieli zwracamy się po nazwisku (Pani Iksińska) - a tu takie spoufalanie Co do znajomych, to nazywam je wszystkie ciociami - no bo gdzie postawic granicę, kto się kwalifikuje na ciocię a kto na panią? Jeszcze się komuś przykro zrobi Ale nie jest mi z tym zbyt dobrze, a mąż to już w ogóle nie akceptuje tej "tradycji"
a ja chyba już wiem dlaczego upieram się na tą jedną jedyną ciocię
po pierwsze kojarzy mi sie to z pionierami i komunistyczną radziecką nomenklaturą , gdzie każdy policjant czy szofer to didia ( dobrze pamiętam , że didia to wujek ? a po drugie skoro każdy ot tak stać się może ciocią lub wujkiem to kto jest nią/nim tak naprawdę takie ciocie potem odchodza - bo sie wyprowadzamy, bo się drogi rozchodzą etc. jako swieżo upieczona ciocia no chcę być ta jedyną i prawdziwą no i to zobowiązuje nawet jak się "starzy" pokłócą : cicia trwa podobnie rzecz ma się z bratem/ siostra cioteczną - wielokrotnie spotkałam się z takim zwyczajem mówienia : to mój brat ale chwila przeciez ty nie masz brata ? no, tak to cioteczny /stryjeczny... niby niuans, ale w porządkowaniu dziecięcego świata - istotny no i dalej a jak z matka/ ojcem chrzestnym ? dawniej to było tożsame i do nich mówiło się per : matko, ojcze a teraz ? przecież to któś więcej niż "ciocia" akceptowałybyście mówienie przez wasze pociechy do chrzestnych : mamo/tato ( wiadomo, że w nawiasie "chrzestna/y") mnie jeszcze rodzice nauczyli mówic o bracie ojca stryj ( ale juz nie stryjenka, chociaz moja babcia tak mówiła do swoich "ciotek" i do niej tak sie zwracano też ) i od nich jakos chyba pod skórą przejęłam, ze nawet jak szósta woda po kisielu, pociotek w ósmym pokoleniu - to jednak : ciocia, wujek, stryjeczny kuzyn a obcy to obcy
Mamjuz, ale taki obcy czasem bliższy, niż rodzony brat cioteczny
CYTAT(CrazyMary) CYTAT(Sylwia M.) Do mojej siostry i naszych przyjaciół zwracają się po imieniu. Nie wyobrażam sobie inaczej. A koledzy Twoich dzieci zwracają się do Ciebie i Twojego męża po imieniu? Rodzice kolegów, a koledzy rodziców to nie to samo ; nie widzisz różnicy? Ja też nie zwracam sie "ty" do RODZICÓW MOICH KOLEGÓW tylko do KOLEGÓW MOICH RODZICÓW
Strasznie naciągana ta Twoja "różnica"...
Widzę różnicę, ale dlaczego ta róznica miałaby powodować zmianę zasad - dzieci mówią na "ty" do dorosłych, z którymi są pośrednio związani.
U Oli w przedszkolu też są panie.
Aluc jak widać każdy temat może wywołać burzę. Moja Ola mówi do moich koleżanek ciociu ale np. do mojego dużo młodszego brata zwraca się po imieniu ale czasem też i wujku. Ja do brata mamy też mówię po imieniu jako iż jest sporo młodszy. Z tym ciociowaniem to też trzeba bardzo uważać. Ja jakoś nigdy nie zastanawiałam się nad tym bliżej a ponieważ bardzo dużo spotykałam się z emamami i Ola była przyzwyczajona do grona pań to ja mówiłam o nich ciocie. Aż zauważyłam ze moje dziecko o każdej pani która mnie zagadnie, choćby o godzinę mówi ciocia. I wtedy zaczęłam prostować sytuację.
w przedszkolu u corki sa wylacznie panie
natomiast u mlodszej w zlobku wylacznie ciocie To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.
|