Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. PLiki cookies stosujemy w celu świadczenia uśług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany
do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczne na Twoim urządzeniu końcowym. W każdym momencie możesz dokonać zmiany
ustawień dotyczących cookies w ustawieniach przeglądarki. Więcej szczegółow w naszej "Polityce Prywatności"
Rz±d postanowi³ kontynuowaæ program Maluch, zapocz±tkowany w 2011, zaproponowa³ jednak jego zmodyfikowanæ i rozszerzon± wersjê, nadaj¹c mu nazwê MALUCH plus. Program MRPiPS "Maluch plus" na 2017 r...
Dostałam propozycję. Właściwie dostała ją Kinga a ja nie bardzo wiem jak sie ustosunkowac Otóż kInga ma przyjaciółkę, przyjaciółka ma dzidków pod, bodajże , Jelenia Górą, na wsi. Przyjaciółka, jedynaczk, lwią część roku u dziadków spędza. Spędzi i dużą część wakacji. Ojciec przyjaciółki zaproponował, ze chetnie zabrałby Kinge, na powiedzmy 2 tygodnie, do towarzystwa Oli. Kinga sie do pomysłu zapaliła, no bo wiadomo A ja mam dylemat. Raz, ze metody wychowawcze ojca przyjaciółki stoją w wielkiej sprzecznosci z moimi, dwa, ze nigdy jesczze nie wyjeżdżała z nikim spoza rodziny, trzy, boję sie że nie będzie odpowiednio dopilnowana (przyjaciółka jest jedynaczką, dzieckiem bardzo późnym, ojciec na jej punkcie ma, delikatnie mówiąc, kota , etc.). A co będzie jak se rozchoruje? Jak dziewczynki sie poklócą? Jak jej nie dpilnuja i krzywde sobie zrobi? Nigdy nie byłam w domu dziadków przyjaciółki, nie wiem jakie są tam warunki (lokalowe podobno dobre ale chodzi mi o teren bezpieczny dla dzieci)?
Wiem, ze dla Kingi byłaby to nie lada gratka. Na wakacje nigdzie nie jedziemy a to ostatnie chwile przed szkolnej wolności . Ale sie boję. W 95% jestem na NIE, Ślubny skłania sie, by puścic Małą ale on to facet. A faceci wszak bezwyobraźniowcy
Co robić? Co???
parasolka
Wed, 08 Jun 2005 - 11:41
Wiola a jak byś tam pojechała celem odwiezienia małej i zlustrownia wszystkiego? Tylko jak ci się nie spodoba i będziesz ja chciała zabrać to kicha
Z drugiej strony Kinga ma prawie 7 lat i chyba juz potrafi o siebie zadbać i zasygnalizować Ci np telefonicznie że coś jest nie tak
może czas na trochę samodzielności
sama nie wiem
sdw
Wed, 08 Jun 2005 - 11:51
No właśnie z zawiezieniem bedzie problem. Jeśli pojechałaby to w sierpniu a w sierpniu Ślubny wyjeżdża i zostaję sama z wściekłą trójcą Gdyby sie nawet zdarzyło tak, ze bedzie potrzeba zabrania jej wczesniej to będziemy uzależnione od ojca przyjaciółki A czy ona mi zasyglalizuje? Cholera wie Zależy czy sie jej spodoba. Jeśli tak, nie powie słowa nawet jesliby działo sie coś nie teges Chyba, ze byłaby bardzo niesczęśliwa
.uzytkownik.usuniety.
Wed, 08 Jun 2005 - 11:53
A gdybyś tak zwiedziła to miejsce wcześniej, zanim dziewczynki pojadą?
Z
sdw
Wed, 08 Jun 2005 - 11:59
Zwierzo, szanse niewielkie aczkolwiek jak by się uprzeć....
Ja sie jeszcze martwię tym, ze ona mi rozbestwiona wróci z tego wyjazdu na maksa. Liberał wychowawczy O, niedawno był wielce kontent, ze dziewczynki się tak swietnie bawiły w jego towarzystwie i jego kosztem. Pisały na karteczkach - głupi tata Oli, debil, idiota i przyklejały mu do koszuli a on się wcielał w rolę Początkowo wcielał sie w rolę zwierzaków ale soooryyyy... az taaaak? Krótko mówiąć - jedo zdaniem dziecku wolno wszytsko. Zabraniac nie nalezy
.uzytkownik.usuniety.
Wed, 08 Jun 2005 - 12:05
NO i ten tata tam będzie? W takim razie chyba bym sobie darowała. Ale ja jestem konserwatystka i przesadzam, jak się ostatnio dowiaduję. W ogóle bym sobie darowała za każdym razem jak mam przeczucie, że coś nie halo może być...
No, ale ja to ja...
Z
sdw
Wed, 08 Jun 2005 - 12:12
No właśnie byłyby z tatą. I dziadkami Oli. Kurcze, ja też mam jakieś przeczucia.. a Ślubny twierdzi, ze jak zwykle przesadzam i kwoczę.
pirania
Wed, 08 Jun 2005 - 13:02
Wiola,
ja pewnie bym puscila.
2 tygodnie totalnego luzu i szczania na zasady jeszcze nikomu nie zaszkodzily.
Chyba ze bylabym przekonana ze cos zlego sie moze stac. Krzywda w znaczeniu. Ale niby czemu mialaby sie stac?
Kwestii rozbisurmanienia nie bralabym pod uwage od tego sa wakacje.
Inca2
Wed, 08 Jun 2005 - 13:02
Wiola, ja mieszkam w Jeleniej, pakuj w sierpniu dojke pozostalai mykiem do mnie choc na weekend, na wies sprawdzic zawsze sie jakos dojedzie
CrazyMary
Wed, 08 Jun 2005 - 13:52
Przyznam, szczerze, że nie puściłabym Marty na wakacje , gdzie byłaby pod opieką pana, którego zachowanie mi się nie podoba i drugiego, którego nie znam.
Wakacje z koleżanką - tak, ale tylko pod opieką ludzi, do których mam pełne zaufanie i których...lubię
Pecia
Wed, 08 Jun 2005 - 13:56
jesli swoja bym puscila to tylko z kims kogo dobrze znam,i do kogo mam zaufanie
w takim przypadku jak opisujesz niestety nie
grzałka
Wed, 08 Jun 2005 - 13:57
Ja mam podobnie jak Crazy, nie puściłabym dziecka na wakacje z kimś, kogo nie lubię i do kogo nie mam zaufania (no, poza Teściową, oczywiście )
sdw
Wed, 08 Jun 2005 - 14:15
Widzicie, sprawa jest skomplikowana Ja do ojca przyjaciołki, jak na razie, zaufanie mam. Nie podobają mi sie jego metody wychowawcze, to fakt, ale w sumie... I tak dzieci beda miały styczność z takimi osobami więc moze to dobry moment na uświadomienie Kindze pewnych spraw. Mam zaufanie teraz ale nie jest to nasz dobry znajomy, ot, widujemy się od czasu do czasu przy okazji spotkań dziewczynek. Dziećmi zajmuje sie dobrze, ojcem jest troskliwym ale i bardzo przewrażliwionym na punkcie jedynaczki. Dotychczas dziewczynki jescze nigdy sie nie pokłóciły, nie dochpdziło do większych spięć ale tam miałyby byc razem przez dwa tygodnie non stop. A to tylko dzieci. I jakos dziwnie pewna jestem, ze nie byłby obiektywny
Sprawa mycia mnie jescze frapuje. Kinga umyć sama sie umyje ale jak to dziecko, wypadało by chpoc raz na dwa, trzy dni zrobić porządne szorowanie w wannie.
Matko, tyle wątpliwości mam Chyba jednak nie puszczę
beattta
Wed, 08 Jun 2005 - 14:22
Nie puściłabym. Ze względu na tatę, na obce osoby, których Kinga nie zna (dziadkowie), miejsce, którego nie widziałaś itd., itp. Gdyby takie wakacje zaproponował Julce ktoś kogo dobrze znam, w którego towarzystwie nie mam oporów jej zostawić, który na pewno zadzwoniłby gdyby coś było nie tak - wtedy nie miałabym takich wątpliwości. Ale nie wiem czy można moje zdanie brać tutaj pod uwagę, bo ja chyba nadopiekuńcza jestem (patrz wątek o wycieczkach przedszkolaka )
sdw
Wed, 08 Jun 2005 - 14:35
Beata, ja mam wrazenie, ze choć wyrodnam to jednocześnie też nadopiekuńcza jestem
marghe.
Wed, 08 Jun 2005 - 14:41
Wiolontela .. gdybyś nie miała wątpliwosci to bys nie pisała.
Ja w razie wÄ…tpliwosci tego typu nie zmuszam sie do zmiany zdania
Silije
Wed, 08 Jun 2005 - 15:35
Szkoda, że nie możesz poznać wcześniej dziadków dziewczynki (a może dałoby się?) Może babcia okazałaby się kobietą całkiem do rzeczy i bez problemu można by jej powierzyć młodą osóbkę?
A.L.
Wed, 08 Jun 2005 - 15:50
Ja bym nie puscila. Zamartwialabym sie przez te dwa tygodnie jak cholera , nie majac malej na oku. Tym bardziej, ze faceta nie lubisz.
Ale to ja.
sdw
Wed, 08 Jun 2005 - 16:18
Kurcze, to nie tak, ze ja go nie lubię Nie zgadzamy sie w pewnych sprawach, ostro polemizujemy i w ogóle , fajnie sie z nim kłóci Mam mu do zarzucenia to i owo ale nikt nigdzie nie napisał, ze pan D. ma pasować pani K. Jedno wiem - dziećmi zajmuje sie ok. Gdyby, oczywiscie, nie pozwalanie na wsio jak leci, i, oczywiscie, na krótką metę. Bo jakna dłuższą, nie wiem
Elak
Wed, 08 Jun 2005 - 16:22
Ja bym nie pozwoliła pojechać dziecku w miejsce nieznane i z osobami nieznanymi lub trochę znanymi. Chyba, że byłyby to kolonie czy jakiś obóz.
Niby już spora ta twoja córka, ale to jeszcze małe dziecko.
Mogłabym tu wypisać długą listę na nie, ale myślę że sama masz wystarczająco dużo obaw.
A co do mężów - to mój pewnie też by się zgodził.
kasiarybka
Wed, 08 Jun 2005 - 16:30
Wiola wiesz co....ja to bym Dośka puściła...ale nie na dwa tyg.
Dla mnie to za długo.
Myślę też, że kwestia mycia i takich tam to w tym wypadku nie jest aż tak ważna, bo tak jak GWM pisała chwilowa "zlewka" nikomu nie zaszkodzi ...te dwa tyg. mnie by przerażały...chyba, że będziesz mogła zajechać tam raz, czy dwa, dla zbadania sytuacji...jak nie, to ja bym chyba jednak nie puściła.
sdw
Wed, 08 Jun 2005 - 16:50
Kasia, nie bedę mogła. w tym sęk. Bo jak bym mogła to po pierwsze, zawiozła bym ją sama, po drugie mogłabym podjechać z zaskoczenia i zobaczyc co i jak i ew. zabrać z powrotem do domu.
Kwestia mycia akurat u nas ważna. Kinga nie podmyta porzadnie przeze mnie choc co drugi dzień to poodparzana sie robi bardzo A sama sie tam dokładnie umyćź nie potrafi. Obcy facet mialby to robic?
kasiarybka
Wed, 08 Jun 2005 - 16:52
Oj Wiola....przepraszam CiÄ™ za to mycie...wybacz mi kochana .
Wiesz co... nie pozwoliłabym umyć obcemu facetowi...tylko ojciec może to zrobić i ja.
Taki mam shizek.
Ps. No babcia i dziadek też oczywiście
sdw
Wed, 08 Jun 2005 - 16:59
Kasia, no co ty, nie ma za co Ale juz rozumiesz w czym rzecz.
kasiarybka
Wed, 08 Jun 2005 - 17:03
Ano rozumiem i coraz bardziej utwierxdzam się w przekonaniu, że gdybym to ja miała decydowac, to bym się nie zdecydowała jednak...tym bardziej, jak już pisąlam wyżej, że to dwa tyg., aż dwa jak dla mnie.
anuÅ›
Wed, 08 Jun 2005 - 17:06
W sumie 7 latki jeżdżą już same na kolonie czy zielone szkoły. Wychowawczyń nikt nie zna od 'tej' strony a ludzie puszczają a nimi dzieci. Szczerze mówiąc wolałabym puścić swoje dziecię z kimś znajmomym niz zupełnie obcym na zwykłe kolonie.
Ale jeśli do końca mam być szczera to moja córa jeszcze nigdzie nie wyjechała beze mnie i ja bym jej jeszcze nigdzie i z nikim nie puściła.. No ale znam ją dobrze i wiem, ze co noc by płakała do domu (jak wyjeżdżamy gdzies bez Tatusia to wieczorami też płacze). No ale Zosia to wielce delikatna dusza
A jeśli chodzi o mycie - jest jeszcze sporo czasu - można nauczyc Kingę jak się podmyć by było ok. Tak myślę...
sdw
Wed, 08 Jun 2005 - 17:19
Anuś, ona ma chyba za krótkie ręce bo podmywa sie sama juz od bardzo dawna ale jednak nie tak dokładnie jak trzeba by.
sammy
Wed, 08 Jun 2005 - 17:41
Wiola, ja bym córkę zaopatrzyła w telefon komórkowy i puściła do koleżanki, ale ja wyrodna matka jestem i jak tylko mogę, to tak robię
pozdrawiam
s.
A.L.
Wed, 08 Jun 2005 - 19:16
Wiola, a moze ta babcia jest calkiem do rzeczy i podjela by sie kapania dziewczynek?
Zawsze to kobieta i chyba Kindze bardziej by to pasowalo niz mycie przez badz co badz obcego faceta.
Nie wiem, akurat ta kwestia mnie jakos przeraza Facet moze byc w porzadku a i tak jak pomysle, ze obcy chlop mialby myc moja corke to...
iff
Wed, 08 Jun 2005 - 21:30
Wiola mnie tez przeraza kwestia mycia i nawet nie odparzen a wlasnie dozoru faceta nad tym moze przewrazliwona jestem
tak sobie rozmyslam jaka bylaby moja decyzja i wiesz chyba jednak zrezygnowalabym, bo znajac Ciebie zamartwialabys sie strasznie (widzialam jak martwilas sie o Gucia czy juz przyjechal), to sa dwa tygodnie, w towarzystwie niezupelnie znanym, miejsce nieznane no i zasady tez nie, bo cos sama pisalas o braku obiektywizmu lub o obawie jego braku
Anela
Wed, 08 Jun 2005 - 21:34
Wiola, a z tymi dziadkami jest kontakt telefoniczny? Może jak byś z babcią 2-3 razy porozmawiała , to też byś jakieś zdanie sobie w końcu wyrobiła... Wiem, że to niewiele... A w kwestii podmywania - co o tym mówi sama zainteresowana? Twierdzi, że da radę? Umów się z nią, że np. przez najbliższe 2 tygodnie myje się sama - jak nie odparzy i ogólnie "nie zarośnie" - to będziecie dalej gadać.
Czy jednoczesna nadopiekuńczość i totalna wolność wychowawcza tatusia tyczy się także kwestii bezpieczeństwa? Jak dziewczyny postanowią wdrapywać się na drzewo i skakać - to będą mogły, bo chcą?...
Bo jeśli tatuś o bezpieczeńsatwo zadba, babcia będzie "rozmowna i sensowna", a Kinga pokaże , że myć się umie (a dzieci, jak im na czymś baardzoo zależy, to wykazują nadludzką wręcz motywację do natychmiastowego wykonywania "zadań niemożliwych") - to bym puściła.
Zwłaszcza, że zostajesz z przychówkiem sama.....
oliweczkas
Wed, 08 Jun 2005 - 21:47
Wiola, może jednak warto zaryzykować i zgodzić się na ten wyjazd? Nie będzie przecież sama tylko z koleżanką i to u jej rodziny. Skoro Ci ludzie wezmą Twoją córkę pod opiekę to będą za nią odpowiedzialni. Sama byłam kilka razy wychowawcą na kolonii i wiem, że o cudze dzieci dba się 100 razy bardziej niż o swoje. Zaryzykuj, małej przyda się troszkę samodzielności.
nikamaja
Wed, 08 Jun 2005 - 22:52
Wiola. Moje zdanie jest takie. Jeżeli ufasz temu ojcu przyjaciółki, jeżeli porozmawiasz z babcią i ustalisz z nią pewne sprawy (nie chodzi tylko o mycie) to pozwól Kindze jechać. Chociaż trochę bałabym się jeżeli chodzi o ten obiektywizm ojca przyjaciółki
Z drugiej strony wiadomo, że w domu "rządzi" kobieta. To ona dzieciom ugotuje, popierze itd. Więc to ona zapewne zajmie się też myciem dziewczynek. Ważne żebyś Ty o tym wiedziała, że tak napewno będzie. Abyś się nie denerwowała, bo nie wytrzymasz z nerwów. Zadzwoń i się dokładnie dowiedz poprzez luźną rozmowę jak ta "babcia" ma to wszystko zaplanowane.
Na jakiej wsi mieszkają Ci dziadkowie? Pytam, bo ja mam w tych stronach sporo rodziny (Miłków, Podgórzyn, Karpacz - ale to już nie wieś ) Zwykle jeżdziłam tam co roku na wakacje. Okolice przepiękne .
Wiem, że to strasznie daleko abyś sobie ot tak jeździła i odwiedzała. Samochodem jedzie się 6 h, a pociągiem ponad 9 h. Tym bardziej, że zostajesz z pozostałymi dziećmi bez męża w domu.
dori
Wed, 08 Jun 2005 - 22:55
Ja prawdopodobnie też puściłabym.....no jedyny problem byłby z tym mycie przez faceta...ale jakby pogadać z babcią no może.......
Niech sie dziecko samodzielności uczy....mój Adrian miał jechać w tym roku na kolonie na trzy tygodnie,nie daleko bo oddalone od nas o jakieś może 30-40 km.Ale nie pojedzie bo termin nam nie pasuje.Też bałabym sie ale kiedy będziemy ryzykować???Jak będą mieli po 20 lat???Przemyśl to raz jeszcze.
Ja jak mam jakieś dylematy to często biore kartke papieru i długopis.przedzielam kartke na pół po jednej stronie plusy po drugiej minusy....wynik.Mi to pomaga w podejmowaniu decyzji może i tobie pomoże????
Życze powodzenia!!!!!!!
sdw
Wed, 08 Jun 2005 - 23:07
Co do bezpieczeństwa - tatus nie pozwala na zabawy niebezpieczne. W praktyce wygląda to tak, ze sypoi i pilnuje a dziewczyny robią co chcą Ale rzecz w tym, ze to pełnia lata bedzie, oni maja tam spore gospodarstwo, facet bedzie zajęty. Dziadkowie, z tego co wiem, to juz ludzie w bardzo podeszłym wieku. Nie wiem na ile sparwni fizycznie Jasne, ze o wszytsko wypytam, postaram sie z babcią porozmawiac ale... Ciągle mam jakieś ale No bo ja wiem czy dowalać babci, pewnie schorowanej , roboty przy jescze jednym dziecku? No i to bezpieczenstwo... Jak ojciec w pole pójdzie a dziewczynki zostana pod opieką dziadkow to czy ci będą w stanie nad nimi zapanowac? Nie jestem pewna Tym bardziej, ze Ola jest niereformowalna a Kinga w jej towarzystwie taka sama
A, i to mycie Tak sobie myśle, ze nawet jakby test w domu zdała to czy ona bedzie tam pamiętała żeby sie myć porzadnie?
Maaatkooo, kwoka ze mnie wyłazi A Ślubny w głowę sie puka i mówi, ze ogłupiałam. On tam u dziadków bez niczyjego nadzoru pacholęcięm będąć po lesie całymi dniami łaził i żyje. I nawet kleszcza nie przyniósł
parasolka
Wed, 08 Jun 2005 - 23:14
No właśnie dziecko potrzebuje różnych wrażeń i doświadczeń , jego rodzice a zwłaszcza matki niekoniecznie
ja dalej nie wiem czy bym puściła /szybciej chłopka chyba niż dziewczynke /
McJAGNA
Thu, 09 Jun 2005 - 00:01
Nie puscilabym. Za nic - ale ja mam kompletnego swira i jak na razie twiedze, ze do 18 nigdzie nie puszcze. No to zart. Ale jak tesciowa zadzwonila i powiedziala ze chce dziewczynki Gabe i Nastke na wakacje zabrac to (widuje je raz w roku przez 1 tydzien) to powiedzialam co mysle o puszczaniu dzieci do osoby, ktorej tak naprawde nie znaja.
I prawde mowiac nie mam najlepszego zdania (w tej chwili moze mi sie zmieni) o rodzicach, ktorzy puszczaja 7 letnie dzieci na kolonie, tak samo jak nie mam dobrego zdania o rodzicach, ktorych polroczne dzieci trafiaja do zlobka. Bylam na koloniach raz w drugiej klasie i to bylo za wczesnie. Spedzalam tak fantastyczne za to wakacje z rodziacami, ze nie zaluje.
A co do tematu jeszcze raz nie puscilabym i koniec - za duzo ale.
To jest 6-letnie dziecko, to jest obcy czlowiek, to jest za daleko, tam sa starsi ludzie. Nie
sammy
Thu, 09 Jun 2005 - 00:11
CYTAT(JAGNA K)
I prawde mowiac nie mam najlepszego zdania (w tej chwili moze mi sie zmieni) o rodzicach, ktorzy puszczaja 7 letnie dzieci na kolonie, tak samo jak nie mam dobrego zdania o rodzicach, ktorych polroczne dzieci trafiaja do zlobka. Bylam na koloniach raz w drugiej klasie i to bylo za wczesnie.
Jagna - jeździłam na kolonie mając lat siedem i więcej. Wszystko zależy od dziecka. Jedno w wieku lat siedmiu jest samodzielne, inne mając lat 11 nie ma pojęcia jak wyprać skarpetki.
Starszej na razie na kolonie nie puściłam, bo się do tego nie nadaje (ma lat 11), młodszą w przyszłym roku puszczę na 3-dniowe zielone przedszkole, bo wiem, że sobie poradzi (będzie miała lat 5)
Weź pod uwagę, że czasami trzeba oddać dziecko półroczne do żłobka. Weź pod uwagę samotne matki. Mają być z dzieckiem przez 24 godziny i umrzeć z głodu Świetny pomysł Dopóki nie znasz sytuacji, nie krytykuj.
McJAGNA
Thu, 09 Jun 2005 - 00:26
Na razie moje zdanie jest takie, ze zadnego dziecka w wieku 7 lat na kolonie bym nie puscila. (3 dniowy wyjazd jak rozumiem z kims kogo znasz troche sie rozni od standartowej kolonii gdzies przewaznie na drugim koncu Polski, z obcymi wychowawcami organizowanymi przez "biuro"). Pamietam jak znajomy ojciec doroslych juz corek skomentowal tagedie, ktora wydarzyla sie w Tatrach. Powiedzial co zrobili wczesniej rodzice, czy wiedzieli, ze dzieci zima maja isc w gory, czy znali dokladny plan pobytu. Wydaje mi sie, ze mnostwo ludzi (w tym moja siostra) puszcza dzieci bez paranoicznego zapoznania sie ze wszystkim co bedzie dotyczyc dziecka przez dwa tygodnie nieobecnosci.
Co do zlobkow to nie wydaje mi sie, ze wszystkie 6 miesieczniaki w zlobkach to dzieci samotnych matek. Kiedy bylam z wizyta w zlobku (NASTKA miala 2,5 roku brrrrr to pani dyrektor spojzala na 6 miesieczna wtedy Gabe i zapytala czy ja tez oddaje, bo u niej to jedna pani prawnik i profesor takie male oddala to czemu ja jestem w takim szoku)
Jak napisalam nie mam najlepszego zdania o takich RODZICACH. Ja szukalabym jakiegokolwiek wyjscia, zeby ktos zajal sie moim dzieckiem jeszcze przez rok. I nie oceniam matek w zupelnie skrajnej sytuacji, mieszkajacych na pustyni z dala od rodziny i tanich pan emerytek.
parasolka
Thu, 09 Jun 2005 - 00:29
szukam taniej pani emerytki w Trojmieście - znasz jakąś może /ja na serio /
grzałka
Thu, 09 Jun 2005 - 07:57
Tak zupełnie poza dyskusją- wakacje jako dziecko spędzałam na wsi u dziadków i najczęściej bralismy ze sobą jakąś moja koleżanką, czasem kolegę- sąsiada z góry- zawsze było genialnie.
Jako matka miałabym spory dylemat, czy puścic, ale z drugiej strony.....pozbawiac jej tylu wrażeń...
pirania
Thu, 09 Jun 2005 - 08:43
Moje dzieci jezdzily na obozy i kolonie od 7 roku zycia. Ja to nawet od 6. Do zlobka nie oddawalam polrocznego dziecka, wiec niestety ci nie podpadne. Za to moje dzieci jezdzily z babcia od drugiego roku zycia.
Ale moj maz mowi ze ja sie w tym watku nie powinnam wypowiadac, poniewaz u mnie 3 latka sama sobie robi kolacje jak zglodnieje
fajniutka mama
Thu, 09 Jun 2005 - 08:53
Własnie tu zazdroszczę gwm tego luzu. Tak bardzo chciałabym nauczy c sie tego luzu,puścić dziecko na kolonie np,a ciagle mam watpliwości.Tu wychodzi nadopiekunczośc moja taka beznadziejna.Od razu 1000000000 pytan a czy sobie poradzi? co bedzie gdy...? itp...meczy mnie to okropnie.
Edyta.
pirania
Thu, 09 Jun 2005 - 09:08
wiola a nie mozesz jej dac komory i po prostu ja zabrac jesli poprosi. Dla ciebie to pwenie klopot, ale przeciez ktos tam w okolicy mieszka jakos by sie transport pewnie zorganizowalo.
sdw
Thu, 09 Jun 2005 - 09:09
A bo, Gosia, ty jestes szczególny przypadek nieodpowiedzialnosci matczynej Najpierw byłas za młoda żeby sobie wszelakie czyhające niebezpieczeństwa wyobrazić a później stałas sie wielodzietna i mus był olewać A ja to już taka stetryczała pierworodna powiłam, ze cóż sie dziwić
sdw
Thu, 09 Jun 2005 - 09:11
Aczkolwiek moja trzylatka też sobie strawe naszykować musi jak zjeść chce. I się podciera sama
sdw
Thu, 09 Jun 2005 - 09:15
Gosia, komóre teoretycznie dac mogę ale wolałabym nie Zginie jej albo co Poza tym służbowe sprawy tylko komórowo załatwiam, nawet ludziska domowego n-ru nie mają. Z zabraniem jej będzie kłopot, niestety.
dori
Thu, 09 Jun 2005 - 09:17
CYTAT(JAGNA K)
I prawde mowiac nie mam najlepszego zdania (w tej chwili moze mi sie zmieni) o rodzicach, ktorzy puszczaja 7 letnie dzieci na kolonie, tak samo jak nie mam dobrego zdania o rodzicach, ktorych polroczne dzieci trafiaja do zlobka.
Jagna,jestem bardzo poruszona tym zdaniem.No bo co tacy rodzice to nie są dobrymi rodzicami??Albo nie opiekują sie odpowiednio dziećmi?No bo więcej na razie do głowy mi nie przychodzi.Nie chce abyś pod wpływem moich słów zmieniła zdanie,ale zastanów sie nad tym co napisałaś?Czy naprawde tak myślisz,czy chwilowo przyszło ci to do głowy?Ja nie oddałabym swojego półrocznego dziecka do żłobka,ale jeśli ktoś chce to prosze bardzo.I nie myśle o takich rodzicach jako o wyrodnych....Owszem mogłabym pomyśleć o nich żle gdyby oddali takie małe dziecko do żłobka,a sami siedzieli w domu(matka lub ojciec)ale gdy pracują????w końcu po coś stworzono instytucje żłobka???Prawda???
A co do dzieci 7-letnich na koloniach ja uważam że jeśli jakieś dziecko jest na tyle samodzielne że może jechać to niech jedzie.Niech próbuje swoich sił.Jeśli tylko chce.Bo chyba gorzej jest mieć dziecko powiedzmy 12,13-letnie,które nigdzie nie jeżdzi bo nie jest samodzielne,nie nauczyło sie jeszcze tego lub tamtego,nie potrafi zająć sie sobą.O rodzicach tego dziecka prędzej pomyślałabym żle.......a co do twojej wypowiedzi to
pirania
Thu, 09 Jun 2005 - 09:17
o wiola ja se komorke kupilam na allegro za 20 zeta. Taka jej daj z karta tak tak czy pop. Tak zeby w razie awarii mogla zadzwonic do ciebie bez mowienia o tym opiekunom.
zaznaczaqm od razu ze dzieciom nie daje komorek na wyjazdy ale tez nie mam takowych dylematow.
McJAGNA
Thu, 09 Jun 2005 - 14:29
Jakos nie wiem czemu zauwazam roznice pomiedzy samodzielnym ubieraniem sie, podcieraniem sobie pupy, czytaniem w wieku 4 lat , samodzielna zabawa, wlazeniem na wszelkie drabinki, robieniem sobie kolacji a WYJAZDEM z obcymi ludzmi na dwa tygodnie. GWM jezeli Twoje dzieci znaja babcie to tez jest chyba roznica niz moje mialby wyjechac z obca im osoba (tesciowa, ktorej nie znaja)
Nie kazcie mi byc politycznie porawna tylko dlatego, ze ja taka forme spadzania czasu uwazam za niedopuszczalna (chociaz sama jako 16 latka pojechalam stopem do Francji). Ale i tu jakby roznica dla mnie jest oczywista - pomiedzy szescioletnim dzieckiem a 12 letnim, ktore chce wyjechac np na jakis np. tematyczny oboz (zeglarski, pletwonorkow czy czego tam dusza zapragnie). Z rodzicami od urodzenia wyjezdzalam na obozy pletwonorkow, plywalam siedzac na kole ratunkowym po calym jeziorze ale bylam pod opieka rodzicow. Na razie, bo nie mam dzieci w wieku 7 lat nie podoba mi sie to i juz. Ma mi sie chyba prawo nie podobac?
Natomiast z tymi nieszczesnymi zlobkami - nie przemawiaja do mnie argumenty - po cos zlobki stworzyli - domy dziecka po cos stworzyli tez i co z tego ? Nie jest to jakas moja wizja, ze oddanie niemowlaka do zlobka to trauma dla takiego dziecko i ze to jest zle, powiedziala mi o tym pani psycholog (dobra pani psycholog)
Wykluczmy tylko w tej dyskuscji sytuacje hiperskrajne (bo w takich jestem w stanie zrozumiec i aborcje, i oddanie dziecka do domu dziecka, i oddanie do zlobka niemowlaka). Ale nie w skrajnej sytuacji to chyba mozna isc na urlop wychowawczy (400 zl) + zasilek rodzinny 43 zl + pensja meza + kasa odlozona na ten rok, pol roku po skonczeniu urlopu macierzynskiego. I tu rozwniez zauwazam roznice pomiedzy pol rocznym dzieckiem, a dwu, dwuipoletnim. Chodzi mi o taki moment w zyciu dziecka kiedy potrafi powiedziec NIE, kiedy bedzie swiadome tego co sie z nim dzieje i po co. Nie wiem byc moze istnieja genialne zlobki gdzie jedna pani opiekuje sie 3 dzieci, gdzie atmosfera jest domowa, gdzie dzieci nigdy nie sa wkladane do kojcow. Ale oba zlobki ktore zwiedzalam przyprawily mnie o bol brzucha. Po raz kolejny wiec napisze wykorzystalabym wszystkie mozliwosci, wlacznie z ograniczeniem jedzenia i picia jezeli zmuszona zostalabym do oddania niemowlaka do zlobka
I jeszcze jeden drobiazg - co sie dzieje, ze jak pisze Oliweczka4 jest problem z wyrazaniem wlasnego zdania ? Ze jakakolwiek krytyka od razu napotyka taki opor : nie no nie ma zle (zle to nienajlepsze okreslenie ale nie moge znalezc w tej niewyspanej lepetynie lepszego) postepujacych mam. Wszystkie jestesmy cacy tylko inni maja za malo tolerancji.
I ostatnie pytanie GWM co robi sobie Twoja trzylatka na sniadanie, bo moje jeszcze nie robia sobie sniadan wiec chetnie wykorzystam pomysl
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.