Odniose sie do postu pierwszego - jezeli faktycznie dzieci terroryzuja (przez sile oddzialywanie na grupe) cala grupe i jezeli ta sytuacja powtarza sie codziennie to bardzo przepraszam ale zarowno wychowawczynie jak i rodzice nie umieja sytuacji rozwiazac. Od takiego zachowania tylko krok do bullying. Pal szesc pania kucharke i jej lzy - nie chca jesc to niech nie gotuje przez dzien dwa moze im przejdzie. Ale wplyw na grupe w kwestii jedzenia moze sie przeniesc na inne zachowania i moze nie skonczyc sie na sciaganiu rajtuz chlopakom.
Ja nie wiem ale w naszym przedszkolu dzieci sa bardzo zindywidualizowane a za razem ucza sie i bawia w grupie. Jak Kuba nie zje to mi pani mowi cobym rozbojnika szybko nakarmila bo bedzie marudzil. Jakby panie zauwazyly ze Kuba odciaga innych od jedzenia to by wyladowal w drugim pokoju z pania i sie bawil zamiast jesc - izolacja i tyle.
Cioteczki (bo tak sa panie nazywane) staraja sie aby dzieci nie wchodzily w konflikty a zarazem mialy duzo wolnosci. Jak np. mlody raz czy drugi byl wielce podniecony (bouncy castlo) to nie spal tylko sie platal z ciotkami. ALe prawie zawsze spi chociaz w domu katorga zeby go w dzien uspic. No taka rutyna i tyle.
to pisalam ja zdeaktywowana Cymru