To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Normalnie mafia

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Stron: 1, 2
Edzia77
Dzis dowiedziałam sie, że moja córka przewodniczy mafii, która protestuje jakiemu kolwiek pożywianiu sie w przedszkolu. Ona i jej koleżanka kategorycznie odmawiają jedzenia i przez to reszta tez nie je. icon_redface.gif Nie bardzo wiem co robić, bo jak próbuje namawiac ja żeby zjadała choć troche tez tego co nie bardzo jej smakuje, bo pani kucharce jest przykro, płacze ze nie bedzie chodzic do przedszkola. Wiem po sobie ze ja tez nie lubiłam przedszkolnych obiadków, ale jak patrze na to co panie kucharki im szykują to mnie ślinka leci. No cóż trzeba będzie zabrać sie jakos podstępem za tego małego mafioza i terroryste.
semi
Odmawiają jedzenia wogóle, czy tylko tego, co im nie smakuje? He he, wyobrażam sobie konsternację pań - strajk przy przedszkolnych stolikach icon_wink.gif. leo też niektórych rzeczy nie je, wielu spośród jego kolegów równiez. U nas w przedszkolu stosowana jest metoda - lubisz? to ci nałożę. Nie lubisz to powiedz i nie będziesz musiał jeść. Skuteczna icon_lol.gif - na poczatku większości rzeczy nie chciał, teraz baardzo dużo je - chyba mu żal tracić, a jak już zadeklaruje, że je, no to je - bez zmuszania, bo nikt nie zmusza na szczęście. A może cos się dzieciom w przedszkolu nie podoba i manifestują to tak, jak potrafią? Może panie zbyt gorliwie namawiają/zmuszają?
agabr
CYTAT(Edzia77)
próbuje namawiac ja żeby zjadała choć troche tez tego co nie bardzo jej smakuje, bo pani kucharce jest przykro, płacze ze nie bedzie chodzic do przedszkola. Wiem po sobie ze ja tez nie lubiłam przedszkolnych obiadków, ale jak patrze na to co panie kucharki im szykują to mnie ślinka leci. No cóż trzeba będzie zabrać sie jakos podstępem za tego małego mafioza i terroryste.
Edzia mozesz odpowiedziec na moje pytania
- dlaczego ma jesc choc troszke tego co jej nie smakuje
- co to znaczy, ze pani kucharce jest przykro?
-co to znaczy zabrac sie postepem

Czy chcialabys , zeby twoje dziecko jadlo cos bo komus jest przykro , nawet gdyby to byly grzybki halucynogenne?Czy chcialabys , zeby twoje dziecko wzielo sie za Ciebie podstepem?b
Edzia77
Nie no, oczywiście ze to co smakuje to zajada i czasem prosi o dokładkę. Chyba nie jest tak najgorzej. Chyba w każdym przedszkolu tak jest ze wiekszosc dzieciaczków nie chce jesc. Zresztą tak dzieje sie we wszystkich trzech grupach. Smiesznie było usłyszeć o tej "matce chrzesnej" 02.gif
mama_do_kwadratu
CYTAT(Edzia77)
próbuje namawiac ja żeby zjadała choć troche tez tego co nie bardzo jej smakuje, bo pani kucharce jest przykro, płacze ze nie bedzie chodzic do przedszkola.

Też bym płakała icon_confused.gif
Jesli nie chce jeść- voila, problem w tym- jak zrozumiałam- że buntuje inne dzieci. O tym z Nią porozmawiaj. Jest już na tyle duża, że powinna zrozumieć, iż pojudzanie grupy może być niezbyt mile widziane icon_wink.gif
Twarda sztuka z tej Twojej Kamilki icon_wink.gif
The Godmother icon_wink.gif
aluc
" A Maksio dzisiaj z M. złapali K. w łazience i ... no powiedz Maksiu, co mu zrobiliście?"
"Namydliliśmy go" (z dumą)
icon_lol.gif icon_lol.gif icon_lol.gif

edzia, znajduj pozytywy - ma cechy przywódcze, dzieci do niej lgną i za nią w ogień skoczą icon_biggrin.gif

myśmy w przedszkolu wpadały dużą grupą do chłopięcego kibelka i ściągałyśmy chłopakom rajstopy icon_lol.gif
mama_do_kwadratu
CYTAT(aluc)
myśmy w przedszkolu wpadały dużą grupą do chłopięcego kibelka i ściągałyśmy chłopakom rajstopy icon_lol.gif

Fala normalnie icon_lol.gif
Sylwia M.
CYTAT(agnieszkabryndza)
- co to znaczy, ze pani kucharce jest przykro?


Nie wiesz co to znaczy?
To znaczy, ze nikt nie lubi, jak sie jego starania i jego prace traktuje per noga. Jak sie go lekcewazy, zwlaszcza ostentacyjnie. Jak sie na niego wzrusza ramionami i prycha. To chyba oczywiste???
Dokladnie tak samo jak na przyklad babci jest przykro, gdy dziecko mowi do niej glupia jestes, albo kolezance ze nie bedzie sie z nia bawic.
Albo bibliotekarce, gdy maly gburek nie uzywa zwrotow grzecznosciowych i plami ksiazki.

Nie powinno jej by przykro twoim zdaniem? Kwitujesz to wzruszeniem ramion? icon_eek.gif


)chwilowy brak polskich liter icon_evil.gif )
Arwena.
Jezu Sylwia...byłaś kiedyś zmuszana do jedzenia czegoś co przez gardło Ci nie chce przejść bo komuś jest przykro ???

icon_mad.gif

Chyba nie
agabr
Sylwia a jak Twoja corka zrobi zakupy u dealera narkotykow "zeby mu nie bylo przykro" to tez bedziesz optowac za "zeby nie bylo przykro.
Regularnie gotuje obiady dwudaniowe , jesli moj maz nie ma ochoty to za przeproszeniem "lepiej jesc i odchorowac niz ma sie zmarnowac".Szacunek dla pani kucharki a gdzie szacunek do wlasnego ciala , zoladka.?pomieszanie z poplataniem.b
Sylwia M.
CYTAT(agnieszkabryndza)
Sylwia a jak Twoja corka zrobi zakupy u dealera narkotykow "zeby mu nie bylo przykro" to tez bedziesz optowac za "zeby nie bylo przykro.
Regularnie gotuje obiady dwudaniowe , jesli moj maz nie ma ochoty to za przeproszeniem "lepiej jesc i odchorowac niz ma sie zmarnowac".Szacunek dla pani kucharki a gdzie szacunek do wlasnego ciala , zoladka.?pomieszanie z poplataniem.b



icon_rolleyes.gif icon_rolleyes.gif icon_rolleyes.gif nie porównuj porządnego człowieka (kucharki wink.gif ) z dealerem narkotyków, a porządnego obiadu z jakimś świństwem od którego można się pochorować.
Moim zdaniem wychowanie dzieci polega m.in. na uświadomieniu im tej DIAMETRALNEJ RÓZNICY wink.gif
agabr
Sylwia ach ja gotuje wspaniale icon_biggrin.gif tylko, ze czlowiek po prostu czasem nie ma ochoty, i tak Sylwia zdarza sie ze resztki obiadu laduja w koszu, bo odsmazania nie uznaje icon_smile.gif.
Szacunek dla czlowieka nie objawia sie tym , ze zjemy wszystkoz talerza.
Czy jesli czytelnik nie przeczyta calej ksiazki to brak szacunku dla Ciebie , czy jesli ktos zachowa sie nie wg mojego protokolu to objawia brak szacunku dla mnie , litosci.b

Turkow szanuje , kebabow nie jadam :)Mowilam Ci Sylwio , ze uwielbiam dyskusje z Toba , serio , to taki poziom absurdu , zadna z moich kolezanek mi takiego nie daje.b
ilona
Sylwia ,wiesz co...pani kucharce przewaznie kolo...piora lata czy dzieciom smakuje to co ugotowala icon_wink.gif Sama bylam mafiozem w przedszkolu i do dzisiaj za nic w swiecie nie rusze tego co nie lubie takze rozumiem takie dzieci.Mam w domu jednego mafioza i moge spuchnac a nie zje tego co ja w namaszczeniu ugotowalam a czego nie lubi-zadnego szacunku dla mnie czyli kucharki w tym wypadku.Jakos mnie to akurat nie boli.
Jezeli ja jako dorosly czlowiek mam prawo cos lubic i czegos nie lubic dlaczego dziecko nie ma takiego prawa?
Przyklad Agnieszki z dealerem narkotykow bardzo mi sie podoba BTW.
Litka
w mojej rodzinie do jedzenia sie zmuszało, do dzis ojciec nawet jak ktos nie chce to i tak nakłada na talerz, przemówic nie da rady, teściowa tez próbuje zmuszac Pitera, ze jej przykro bo sie starała, oczywiście ja zaraz kwituję, ze do jedzenia PO PROSTU sie nie zmusza icon_twisted.gif

czasem jest tak, ze Piter nie zje wcale obiadu, bo nie ma ochoty i co z tego, jak zdgłodnieje to przyjdzie i sam poprosi, ale zmuszany nie będzie, a tym bardziej do jedzenia tego czego nie lubi, jajek na ten przykład wink.gif
pirania
Ja przede wszystkim nie wierze w buntowanie dzieci. Co, mowi, sluchajcie nie jemy obiadu?

Nie. Dzieci po prostu nie sa nauczone ze mozna odmawiac. U mnie w domu tez byly takie akcje, plus opowiesci ojca jak sie trawe i pokrzywy jadlo. Wiec kiedy dzieci widza, jak ktos mowi "dziekuje" to orientuja sie ze tak w ogole mozna. Ach, mozna po prostu nie siedziec "na chomika" ze lzami w oczach, tylko odejsc od stolu?? Cudnie. I to sie wlasnie nazywa buntowanie.

U mnie w przedszkolu nie ma tego problemu, jako ze dzieci NIE SA ZMUSZANE do jedzenia. Dzeci wiedza ze moga nie jesc. Nawet jak robi to cala grupa. Na poczatku dzieci raczej korzystaja, w zwiazku z tym do domu wracaja glodne, ewentualnie w porze podwieczorku lataja do kuchni blagac pania kucharke o zupke icon_smile.gif potem dochodza do wniosku ze beda glodne i raczej zjadaja.

Ja w przeciwienstwie do Agnieszki gotuje kiepsko i niechetnie. Gotuje w weekendy glownie. I wiadome jest w moim domu ze tego mozna nie zjesc. Mozna zjesc jedna lyzke (co najwyzej namawiam do sprobowania a nie twierdzenia ze teoretycznie kurczaka nie znosze), mozna nie zjesc nic. I czekac do kolacji. I oczywiscie jest mi przykro, zal mi godziny w kuchni. Ale nie uznaje wmuszania w siebie posilkow w ramach wyzszej idei. Mam 30 kilo nadwagi i uwazam ze lepiej 5 razy nie zjesc niz 5 razy w siebie wmusic.
Sylwia M.
Hmm.
No cóż, ja jednak uważam, że w wychowaniu należy uwzględnić to, iż robienie czegoś lub nierobienie tylko i wyłącznie dlatego że mam lub nie mam na to ochoty jest... w wielu przypadkach drogą donikąd.

Bo jeśli dzieciak może nie jeść tylko dlatego że nie chce (nikt mi nie wmówi że "nie może" lub że jedzenie jest "wstrętne w smaku"), to również może nie odrabiać lekcji "bo nie chce", nie używać zwrotów grzecznościowych "bo nie chce", nie czytać lektur szkolnych "bo nie chce", nie sprzątać zabawek "bo nie chce", a może i nie wstawać rano do zkoły, bo "dzisiaj akurat mu się nie chce". Taaak? A potem tak samo do pracy?? .
Nie uważam wykonywania każdej nielubianej czynności za rzecz ABSURDALNĄ, jak tu piszecie. Wychowanie to owszem, uczenie radości życia, ale jednocześnie uczenie tego, że często-gęsto trafiają się sytuacje w których robimy coś, czego nam się nie chce Z INNYCH PRZYCZYN, że tak powiem - dla idei icon_wink.gif , a radość życia wcale nie musi na tym ucierpieć!!! Czasem - wręcz przeciwnie. Bo czyż nie jest satysfakcją pokonać czasem WŁASNĄ niechęć i własne widzimisię dla satysfakcji bliźniego, albo przynajmniej po to, aby nie dawać mu powodów do przykrości???
Oczywiście wszystko to - oblane sosem rozsądku i adekwatne do danej, takiej a nie innej sytuacji!!!
agabr
Moje dziecko nie bedzie sie uczyc dlatego , ze Pani bedzie przykro , maz nie chodzi do pracy bo prezes bedzie plakal.b
grzałka
Ania jest nauczona, że może odmówic, jeśli nie ma na coś ochoty. Podkreśliłam to bardzo wyraźnie na samym poczatku jej kariery przedszkolnej, a mimo to kilkakrotnie musiałam interweniowac, bo nie tyle była zmuszana, co usilnie namawiana. Teraz juz wszystko jest naprostowane i Ania nareszcie zaczęła jeść coś poza ziemniakami- własnie dlatego, że nikt nad nią nie stoi

a teraz ostatni dialog z babcią, scenka po obiedzie rodzinnym, podano deser
A:- ja dziękuję za ciasto, bo będę jeść galaretkę
B:- taaaak? aha, to w takim razie nie upiekę Ci tortu na urodziny jak Ty nie lubisz ciasta
CrazyMary
Grzałka, jaka kochana babcia icon_eek.gif
grzałka
CYTAT(CrazyMary)
Grzałka, jaka kochana babcia  :shock:


Tak, teksty babci to absolutny hit,icon_rolleyes.gif
Pecia
Grzalko, bardzo podobne do tekstow mojej tesciowej icon_sad.gif
ja to nazywam emocjonalnym szantazem icon_sad.gif


np tescie jada do lasu a Zuzia mowi ze woli ze mna isc na plac zabaw
babcia: taaak, w takim razie jak z nami nie pojedziesz to juz nigdy cie nie wezmiemy, bedziemy brali jasia a ciebie nie
icon_evil.gif
ilona
Sylwia a mnie sie zdaje ,ze Ty kompletnie mylisz pojecia.
A.L.
A ja Sylwie rozumiem.

AgaBryn. z calym szacunkiem ale czy Ty naprawde nie widzisz roznicy miedzy kucharka a dealerem narkotykow? icon_eek.gif Wierzyc mi sie nie chce...
Dla mnie rowniez argument ze "pani bedzie przykro" nie jest
super argumentem i moja Milena je wtedy kiedy ma na to ochote.Jesli nie chce, to trudno-nie strofuje jej z tego powodu ani nie stosuje zadnych kar.
Ale rozmawiam z nia na ten temat i tlumacze jej, ze jesc nie musi wtedy jesli jej cos naprawde nie smakuje, albo juz wiecej nie moze.
A to akurat dlatego , ze zdarzaly sie u nas sytuacje ze Milena nie jadla
, bo wlasnie w tym momencie za cos sie na mnie obrazila. A pol godziny po obiedzie juz wisiala na lodowce. Wtedy jej mowie , ze jest mi przykro ze nie je, mimo ze ugotowalam taki pyszny obiad. Mowie jej ze wiem ze jest glodna i ze nie chce , zeby mnie karala w ten sposob, nawet jesli jest na mnie zla.

Nie znioslabym sytuacji kiedy moje dziecko nic nie jadloby w przedszkolu, bo takie ma widzismisie. Chocby z tego powodu, ze za to place.

a.
agabr
CYTAT(Asia L.)
AgaBryn. z calym szacunkiem ale czy Ty naprawde nie widzisz roznicy miedzy kucharka a dealerem narkotykow?  


a.
roznica plci? icon_wink.gif
Asiu poza roznica mechanizm jest ten sam.
Szantaz emocjonalny nie jest przeze mnie stosowany .Jedzenie to troche jak seks czy wydalanie to fizjologia a ja nie moge i nie mam zamiaru sterowac czyjas fizjologia.To jest wewnatrz a nie zewnatrz sterowne.Zadna matka nie mowi zrob kupe bo bedzie mi przykro jak nie zrobisz.
Oczywiscie, ze martwilabym sie jesli moj syn dlugotrwale odmawialby pokarmow i w okolicach 1,5 roku taka syt miala miejsce ale skupilam sie raczej na urozmaicaniu mu pozywienia a nie na szantazowaniu.
Asiu idac do restauracji , tez place rachunek i tez jakis kucharz to ugotowal a nie czuje sie zobligowana do wylizywania talerza.b
aluc
mi również porównanie z dealerem narkotyków trafia i to bardzo, bo pokazuje pewien mechanizm, który czasem bezwiednie czy też wiednie staramy się dzieciom wpoić, chociaż to nie jest dobry mechanizm, a nawet bardzo zły mechanizm

i widzę zasadniczą różnicę pomiędzy mówieniem do babci, że głupia, a zjadaniem, bo pani kucharce może być przykro

i nawet jestem w stanie zrozumieć że czasem owo zjadanie, bo przykro, w sytuacjach nacechowanych emocjonalnie może mieć sens (babcia okrutnie przesoliła zupę albo przypaliła kotlety), ale pani kucharka nie jest ukochaną babcią i ma gotować tak, żeby ludzie jedli

mój ojciec, jak mu coś nie smakuje, podkreśla, że zjadł, albowiem "jest nauczony, że jak coś mu się podaje, to zjada, nawet bez entuzjazmu" (babcia przedwojenna nauczycielka tak mu wpoiła)

i nieodmiennie od dwudziestu paru lat, jak nie lepiej, razem z moją chamską siostrą komentujemy "tata, a jakby ci kupę położyli, to też byś zjadł?"
sdw
Sylwio, to, ze dla ciebie nic nie jest wstrętne w smaku, nie oznacza jeszcze, ze jest taklie dla każdego. Jesliby ktoś podał ci na talerzu pięknie udekrowaną (no sory, ale muszę) kupę, zjadłabyś? Bo częstujacy tak bardzo sie strała zeby cię ugościć? I mu przykro będzie? A małpie oczy? Albo surowy móżdżek? No to smacznego icon_confused.gif
A.L.
CYTAT(wiolontela)
Sylwio, to, ze dla ciebie nic nie jest wstrętne w smaku, nie oznacza jeszcze, ze jest taklie dla każdego. Jesliby ktoś podał ci na talerzu pięknie udekrowaną (no sory, ale muszę) kupę, zjadłabyś? Bo częstujacy tak bardzo sie strała zeby cię ugościć? I mu przykro będzie? A małpie oczy? Albo surowy móżdżek? No to smacznego  :?


Nie no Wiola bez przesady...jak by ktos Ci podal na talerzu w/w rzeczy, to bys uwierzyla w dobre intencje goszczacego? Bo ja nie.
sdw
Asia, a dlaczego? W niektórych kulturach sie tak jada. No, nie wiem jak k. ale resztę a i owszem.
A.L.
Wybaczylabym jesli goszczacy mnie bylby innej nacji. A nie chcac brac syfu do ust, przeprosilabym pieknie i powiedziala, ze w mojej kulturze tego sie nie jada i tyle.
A jesli takie "smakolyki" podalby mi moj rodak, to posadzilabym go jedynie o zlosliwosc i odmawiajac jedzenia tych rzeczy mialabym w du** co sobie pomysli.

W przedszkolach chyba podaja rzeczy w miare jadalne?
ilona
Wydaje mi sie,ze tak do konca nie chodzi o to co i jak podaja w przedszkolach tylko o fakt zmuszania-psychicznego czy fizycznego nacisku.Rozchodzi sie o dokonywanie wlasciwych wyborow-zjem bo inaczej bedzie przykro komus tam albo nie zjem bo tak sie w tej chwili czuje-nie chce jesc i tyle.Trzeba wybrac-albo zgoda z otoczeniem albo z samym soba.Czasami obie sprawy sa po drodze czasem nie.
Nasza rola zeby nauczyc dziecko zycia w zgodzie ze soba ale i kompromisow.Cztery lata swojego zycia zmarnowalam bo chcialam zadowolic tesciowa zapominajac o sobie icon_evil.gif
agabr
Tak jest Ilona icon_smile.gif.b
Litka
Ilona dobrześ napisała icon_biggrin.gif
A.L.
CYTAT(Ilona)
Wydaje mi sie,ze tak do konca nie chodzi o to co i jak podaja w przedszkolach tylko o fakt zmuszania-psychicznego czy fizycznego nacisku.Rozchodzi sie o dokonywanie wlasciwych wyborow-zjem bo inaczej bedzie przykro komus tam albo nie zjem bo tak sie w tej chwili czuje-nie chce jesc i tyle.Trzeba wybrac-albo zgoda z otoczeniem albo z samym soba.Czasami obie sprawy sa po drodze czasem nie.
Nasza rola zeby nauczyc dziecko zycia w zgodzie ze soba ale i kompromisow.Cztery lata swojego zycia zmarnowalam bo chcialam zadowolic tesciowa zapominajac o sobie  :evil:


Zgadzam sie Ilona, ale nie nalezy rowniez przesadzac w druga strone. Tak jak piszesz, trzeba dziecko takze uczyc kompromisow, bo inaczej wyrosnie na egocentryka.

Musze niestety powiedziec, ze tak jest moj brat-ukochany mamusi.Zawsze liczyl sie tylko on i jego potrzeby (oczywiscie mama go utwierdzala w jego racji),teraz jako dorosly czlowiek nie liczy sie z nikim.
Nic to ze zona sie postarala , cos dla niego ugotowala-tego nie wezmie do ust-bo nie (zjadl juz w drodze do domu). Kiedys wzielam dzien wolny , bo obiecalam mu pomoc w czyms-nie, wlasciwie to dzis on tego zalatwial nie bedzie-nie czuje sie na silach.
Przyklady mozna by mnozyc. icon_evil.gif
ilona
Asia,przyklady mozna mnozyc i w druga strone niestety i nie o to chodzi-nie chodzi o przesadzanie w zadna ze stron,chodzi o to ,zeby moje dziecko nie zylo z poczuciem ustawicznej winy-nie zjadlem i teraz babci bedzie przykro,nie dostalem piatki w szkole i mamusi bedzie przykro.Moj maz zostal wychowany dla mamusi i jej rodzinki-zawiez tu przywiez tam,zalatw to i oczywiscie nie odmawial bo mamusia zaraz szantazowala go placzem.Dumna jestem z tego,ze otworzylam mu oczy na jego wlasne prawo do dysponowania wlasna osoba i czasem i priorytety w zyciu.
Wg jego matki stworzylam potwora BTW icon_lol.gif
aluc
a tak na zupełnym marginesie - to właśnie ów mechanizm wdzięczności jest wykorzystywany i w marketingu i w negocjacach
z tego chociażby powodu, lepiej by chyba było nasze dzieci na to z premedytacją znieczulić icon_wink.gif
sdw
Asia, ja odniosłam sie jedynie do stwierdzenia Sylwii, ze "nie ma rzeczy wstretnych w smaku". A otóz są. Chocby te oczy icon_wink.gif I ciekawa jestem, czy kazałaby dziecku jeść te oczy tylko dlatego, ze ktos sie napracował i żeby mu przykro nie było. No i, rzecz jasna, czy sama zjadłaby oczy icon_twisted.gif
agabr
Wiola mozg z malpy to mozg icon_smile.gif.b
marghe.
Wiola, jadłas Ty kiedy oczy?
a moze one są smaczne

komu małza?
komu kreweteczkę ?
slimaka?

żabę?
aluc
marg. z przyjemnością icon_biggrin.gif
jedynie jelito z kupą z krewetki wyjmuję icon_lol.gif
marghe.
CYTAT(aluc)
marg. z przyjemnością icon_biggrin.gif
jedynie jelito z kupą z krewetki wyjmuję icon_lol.gif


z tych mini też?
ja nie icon_lol.gif icon_lol.gif icon_lol.gif
aluc
tych mini w domu nie robię, ale jakoś odkąd wiem, to mnie brzydzi icon_lol.gif
Litka
ja jadlam zupę rybną z oczami, dawno temu jak w Związku Radzieckim wink.gif byłam
grzałka
ślimaki winniczki w zalewie grzybowej są pyszne

a oczy to mi się z Indiana Jones kojarzą icon_rolleyes.gif
sdw
Oczy z Jones`a, a jakze. Mózg też icon_lol.gif

Aga, mózg moze byc małpi, czemu nie? Kurzy, świński i krowi takoż wink.gif Co nie zmienia faktu, ze Jones`a oczami częstowali icon_twisted.gif
sdw
No dobra, a propos tematu głównego. Do jedzenia czasem zmuszam, czasem nie icon_rolleyes.gif Nie zmuszam częściej. Zmuszam, a w zasadzie intensywnie zachęcam icon_twisted.gif jeśli sie opieraja dłuższy czas. Albo jesli u babci jest cacy a u mamuni be icon_evil.gif Nie zmuszam natomiast absolutnie do jedzenia potraw, których nie lubią. Jesli nie chce mi sie gotować, na ten pzykład, trzech różnych zup, nielubiacy jada na kanapkach i mleku z płatkami. Ttym bardziej nie zmuszam do jedzenia poza domem. jeśli są najedzone/nie smakuje im, mają prawo popdziekować i nie jeść. Nie maja za to absolutnie prawa do niewybrednych żartów na temat jedzenia i komentarzy. Również niewybrednych. Każdy ma jakieś preferencje, w tym smakowe. Trudno przymuszać mi szwagierkę do konsumpcji pyszniutkiego tortu skoro nie znosi ciast. Przykro mi nie jest. A nawet sie cieszę

Ja naprawdę nie widzę nic złego w tym, ze mojej starszej córce nie smakuje ogórkowa, młodszej wczorajszy krupnik a syn nie lubi ziemniaków. Jako dziecko ja również nie znosiłam ogórkowej i ziemniaków. Krupniku też, nawet dzisiejszego icon_lol.gif Cierpiałam meki siedząc przy stole i jedząc znienawidzoną zupę, rozdziabujac ziemniaki widelcem byle szybciej połknąc i samku nie poczuć. A po sutym posiłku i pochwałach mamuni do spółki z babcią siedziałam w pokoju i marzyłam o reakcji zwrotnej.

icon_twisted.gif
Pecia
ja tez nie zmuszam do jedzenia, gdyz bardzo dobrze pamietam jak ja bylam zmuszana icon_evil.gif icon_evil.gif icon_evil.gif
HannaMaja
Ja też pamiętam jak godzinami płakałam w talerz bo nie wolno mi było wstać od stołu dopóki nie skończę.
I też uważam, że w takiej sytuacji wytwarza się bardzo niebezpieczny mechanizm niepozwalania sobie na odmowę, na posiadanie innego zdania czy odmiennego poglądu.
Mama Anka
Ja do dzis czuje lyzke w gardle, futrowala mnie matka jak ges, no zalosne i okrutne to bylo icon_evil.gif . Nie zmuszam do jedzenia, a dzieci maja okresy raz jedza jak konie raz jak mroweczki, chociaz Adrian ostatnio je wiecej niz ja, ale to to nic, On je wiecej niz ojciec icon_eek.gif , no ale majac 9 i pol roku ma 150 cm nr buta 37 i jest szczuply no to chyba musi jesc, bo rosnie i spala, ale nigdy ( icon_cool.gif raz jak schudl w ciagu dwoch tygodni 3 kg mial 5 lat i nie jadl doslownie nic to zmuszalam, ale i tak mi sie nie udalo, ale sytuacja byla ekstremalna skonczylo sie w szpitalu icon_rolleyes.gif ) nie zmuszam, chyba, ze widze, ze czasu nie maja zjesc to kaze usiasc i zjesc i potem moga dalej robic swoje wink.gif . Tylko to chyba nie jest zmuszanie do jedzenia jako takie tylko jest teraz obiad, potem nie bedzie. I zmuszam do sprobowania, Adi nie ma z tym problemu, ja mam i moja wlasna corka ma to po mnie icon_rolleyes.gif , jak zielone nie je, ale ostatnio posmakowala kalafiorka okazal sie pychotka i makaronik ze szpinakiem i serem zapiekanym okazal sie tez pychotka, ale zeby sprobowala to jest tragedia icon_twisted.gif , ale dochodzimy do porozumienia. jak posmakuje i powie nie to nie jest dobre - nie zmuszam. icon_biggrin.gif
cydorka
U mnie w przedszkolu nie zmuszaja ale zachecaja, czasem panie pomagaja dzieciom, ktore sobie nie radza z samodzielnym jedzeniem.
Moje dziecie je samo
Nie lubi bliskiego kontaktu z innymi osobami
Jest uczony przez nas ze je, co chce ( oczywiscie jek nie chce jesc tego, co jest- jest glodny, ni proponuje specjalnie tylko dla niego czegos innego).
ostatnio mielismy taka sytuacje:
na obiad byla zupa fasolowa- Jaś nie lubi, ale ( jak sie później okazalo w rozmowie) zjadl bo nie chcial zeby go Pani karmiła icon_eek.gif , jak sie okazało później dla niego Pani karmi dziecko nie dlatego ze ono sobie nie radzi z jedzeniem samodzielnym ( dla jacha fakt ze on je sam oznaczał, ze kazde dziecko w jego grupie umie jesc samo), tylko dlatego że nie chce czegoś jeść. Dla mojego syna , który jak zaznaczyłam nie lubi bliskości fakt ,że zostanie nakarmiony ( co jak zaznaczam nie ma miejsca u dzieci, ktore jedza same a jest jedynie interpretacja mojego syna) był wystarczajacy do zjedzenia tej nieszczesnej fasolowej.
Tyle ze on zamiast gryźć- łykał ziarna fasoli w całosci- efekt był taki ,że wymiotował całą noc tą fasolą co mu w żółądku niestrawiona pozostała


i tu jest Sylwio sedno sprawy

zjadł i się męczył, zjadł bo był grzeczny bo jak Pani mówi żeby jeść to on jadł ( oczywiście główną rolę odegrał tu wymysł Janka ze jak nie zje to go nakarmią mimo, że w przedszkolu takowych sytuacji nie ma, jest jedynie pomoc tym, ktore sobie technicznie nie radzą)

ale wiadomo jest, że jak wjeżdza jedzenie to Panie nie mowią:
dzieci kochane je ten kto chce , kto nie chce ten nie je
generalnie pewnie w wiekszosci przedszkoli jednak sie zachceca dzieci jemy trzeba miec duzo sily do zabawy itp
kto nie je raczej nie jest zmuszany ( pisze raczej bo pewnie sa jeszcze miejsca gdzie tak jest)

ale dla wielu dzieci fakt jemy ładnie itp jest wystarczajacy do tego, że jedza mimo, że umiarkowanie maja ochotę
wiele dzieci nie je w domu a je w przedszkolu " bo tak trzeba"
jestem za tym, co pisze bryndza, aluc

i uwazam porównywanie jedzenia bo tak trzeba do nauki bo tak trzeba za troszke obledny pomysl
obowiazek edukacyjny i konkretne programy nauczania mamy
dzięki Bogu nie mamy obowiązku konsumpcyjnego z menu ustalanym odgórnie
mamy tylko zalecane przez żywieniowców racje żywieniowe i jej skład
ale nikt nam nie pisze co, kiedy i jak
a juz jedzenie tylko dlatego, zeby komuś nie było przykro błagam... litości

cyd
addera
CYTAT(Cydorka)
i tu jest Sylwio sedno sprawy

zjadł i się męczył, zjadł bo był grzeczny bo jak Pani mówi żeby jeść to on jadł ( oczywiście główną rolę odegrał tu wymysł Janka ze jak nie zje to go nakarmią mimo, że w przedszkolu takowych sytuacji nie ma, jest jedynie pomoc tym, ktore sobie technicznie nie radzą)

ale wiadomo jest, że jak wjeżdza jedzenie to Panie nie mowią:
dzieci kochane je ten kto chce , kto nie chce ten nie je
generalnie pewnie w wiekszosci przedszkoli jednak sie zachceca dzieci jemy trzeba miec duzo sily do zabawy itp
kto nie je raczej nie jest zmuszany ( pisze raczej bo pewnie sa jeszcze miejsca gdzie tak jest)

ale dla wielu dzieci fakt jemy ładnie itp jest wystarczajacy do tego, że jedza mimo, że umiarkowanie maja ochotę
wiele dzieci nie je w domu a je w przedszkolu " bo tak trzeba"
jestem za tym, co pisze bryndza, aluc

i uwazam porównywanie jedzenia bo tak trzeba do nauki bo tak trzeba za troszke obledny pomysl
obowiazek edukacyjny i konkretne programy nauczania mamy
dzięki Bogu nie mamy obowiązku konsumpcyjnego z menu ustalanym odgórnie
mamy tylko zalecane przez żywieniowców racje żywieniowe i jej skład
ale nikt nam nie pisze co, kiedy i jak
a juz jedzenie tylko dlatego, zeby komuś nie było przykro błagam... litości

cyd



Cyd, bardzo mądrze napisałaś. Bardzo.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.