To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Przedszkole=choroby??? Czy tak musi być???

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Stron: 1, 2
FaNaBeRiA
Kochane....ja za 3 miesiące idę do pracy, młody pójdzie do przedszkola - chciałabym go jakoś przygotować, co by do minimum zmniejszyć ryzyko chorób. Generalnie jest dzieckiem, któe raz-dwa razy na rok załapie jakieś przeziębienie...no ale przedszkole to zupełnie inne środowisko...
Sylwia M.
Moim zdaniem to zależy od wrodzonych predyspozycji. Oraz od umiejętnego hartowania dziecka w najwcześniejszym okresie życia.
Powinnaś być szczęśliwa, że masz niechorujące dziecko i na pewno tak zostanie!!! Dla mnie to największe szczęście od lat budzić się rano i stwierdzać że Olga jest zdrowa. A więc wesoła, uśmiechnięta - dzień i tydzień przebiegnie normalnie, bez zbędnych stresów, bez rezygnowania z tego co ważne i fajne. Nikt nie pamięta (łącznie z paniami z przedszkola) kiedy Olga opuściła chociaż dzień z powodu choroby.
Nie ma chyba większego szczęścia i powodu, by z uśmiechem witać dzień. Czego i Tobie życzę, i jestem pewna że tak będzie!
cydorka
CYTAT(Sylwia M.)
Nikt nie pamięta (łącznie z paniami z przedszkola) kiedy Olga opuściła chociaż dzień z powodu choroby.

będę dziś złośliwa, bo taki mam dzień
Czy Twoja wypowiedź oznacza, że Olga nie była dawno chora?
O ile dobrze pamiętam posyłasz ją chorą do przedszkola, tzn przepraszam z katarem bo chyba katar to nie jest choroba według Ciebie.
Ja posumowałam nasz pierwszy rok w przedszkolu i na podstawie obserwacji mogę powiedzieć, chodzę do przedszkola u bardzo wielu dzieci zdecydowanie wcale nie jest jednoznaczne z tym, że jestem zdrowy.
Tak więc Sylwio Olga była zdrowa czy chodziła do przedszkola?


A do autorki wątku, masz na tym forum wiele dziewczyn, ktorych dzieci dzielnie chodzą do przedszkola, zdrowe, nawet w 1 grupie.
Ale tak statystycznie , srednio, no to niestety się choruje, pierwszy rok, no dwa, potem zdecydowanie jest lepiej ( chyba- mama nadzieję)


cyd
myszka
CYTAT(cydorka)
CYTAT(Sylwia M.)
Nikt nie pamięta (łącznie z paniami z przedszkola) kiedy Olga opuściła chociaż dzień z powodu choroby.

O ile dobrze pamiętam posyłasz ją chorą do przedszkola, tzn przepraszam z katarem bo chyba katar to nie jest choroba według Ciebie.


Również z ospą, o ile mnie pamięć nie myli.

PS. Też taki mam dzień...
_rybka
Ospe każdy musi przejść , więc o co wam chodzi?
mamcia kaculi
Chorować pewnie będzie,wiele jest takich 'mam Olgi ' co to dla nich katar nie choroba, ospę przejść trzeba więc panadol przed wyjściem i wio do przedszkola.Mój Kacper ma 4.5 roczku od września zaczął chodzić do przedszkola nigdy nie był chorowitym dzieckiem a mimo to od wtorku siedzimy w domu i leczymy zapalenie oskrzeli.Nie tylko zresztą my bo sześcioro dzieci z grupy mojego synka jest chorych. icon_evil.gif
Saskia
Michał nie chorował zbyt wiele, generalnie jest dość odporny
Agatka z kolei trochę się uodporniła obcując z bratem przedszkolakiem wieć liczę na to, że tez będzie nieźle
mama_do_kwadratu
Nie musi tak być, ale zwykle niestety tak jest.
aronka
Natalia była dzieckiem mało chorującym. Rok temu zaczęła przedszkole i od tego momentu jest koszmar. Łapie wszystko, a od niej siostra.
Przeszły ospę jedna po drugiej (młodsza tragicznie), anginy, przeziębienia. W tym roku Natalia miała dwa razy ciężkie obustronne zapalenie płuc. Zawsze kończyło się zastrzykami. Nie minął miesiąc od ostatniego antybiotyku, jest znowu chora. Nie mam już siły.
Lekarka zapisała lekarstwo na podniesienie odporności. Jedną dawkę wzięła, drugą ma zacząć w przyszłym tygodniu, ale jak będzie chora to przecież nie może.
Zaznaczam, że nie bierze antybiotyków ot tak. Zawsze jest to ostateczność, kiedy inne leki nie pomagają.
Nie wiem ile to jeszcze potrwa.

Jakoś dziwnie miałam nadzieję, że Natalia nie będzie w przedszkolu chorować. Była taka zdrowa...

Ale dzieci oczywiście są różne i nie życzę nikomu takich przejść.
hogata
CYTAT(rybka)
Ospe każdy musi przejść , więc o co wam chodzi?


Po pierwsze nie każdy. Ja jak na razie nie chorowałam a mieszkałam z trójką rodzeństwa, które chorowało i pielęgnowałam własne dziecię kiedy ospę przechodziło. Ja nie. Dlaczego? Nie mam pojęcia. Może mnie jeszcze dopadnie... a może nie. icon_wink.gif

A po drugie chodzi mi osobiście na przykład o to, że być może będę miała kiedyś kolejne dzieciątko... Zajdę w ciąże i mam nadzieję, że nie spotkam na swojej drodze takiej "Sylwi M" i "Olgii" z ospą wietrzną... icon_rolleyes.gif

Smutne to kobitki... Naprawdę smutne, że są osoby dla których liczy się tylko czubek własnego nosa, a konsekwencje czasem mogą być naprawdę straszne... ale dla innych/obcych/nieznajomych... icon_confused.gif
myszka
Ja też na ospę nie chorowałam. Ponadto właśnie takie podejście mnie przeraża - panadol i wio do przedszkola/szkoły/pracy.
Sylwia M.
cydorka, myszka i ma_da

Mam wam do powiedzenia na początek:
jesteście wstrętnie i obrzydliwie ZAWISTNE.

Moje zdroworozsądkowe podejście do spraw zdrowia dzieci jeszcze nigdy mnie nie zawiodło. Jeśli dziecko sygnalizuje mi że coś mu dolega, i nie czuje się na siłach prowadzić normalnego trybu życia, NIGDY tego nie ignoruję, tylko zawsze diagnozuję (z pomocą fachowca) i leczę.
Jeśli moje dzieci w czasie leczenia odzyskują dobre samopoczucie po dobie lub dwóch, pozwalam im prowadzić normalny tryb życia.

TO JA protestowałam przeciwko posyłaniu do przedszkola dzieci cierpiących z powodu okropnego kataru i kaszlu, bo przecież "nie ma gorączki" icon_evil.gif . I wciskaniu paniom przedszkolankom przepisanych leków, aby dziecku dawały.

I tak postępować mam zamiar nadal.
Dla ścisłości - nie pamiętam, kiedy Olga miała katar, kaszel, gorączkę, i co tam jeszcze chcecie, nie dlatego że mam sklerozę, tylko dlatego że to było okropnie dawno.
Ależ was to wkurza, co? icon_evil.gif icon_evil.gif icon_evil.gif

Ja wiem co to znaczy mieć dziecko chorujące dwa razy w miesiącu przez całe lata. Bo tak miałam z Adamem. Wiem, że wtedy człowiek jest zły na cały świat, bo: jest bezradny, zmęczony, musi wydawać kupę kasy, rezygnować co chwilę ze wszystkiego co fajne i przyjemne i w dodatku obserwować niedolę najukochańszej istoty. Nie zna się "dnia ani godziny". Żyje się w permanentnym stresie.

Dlatego postanowiłam wam wybaczyć waszą jadowitość.
Jadowitość, która notabene dziwnie często pojawia się na tym forum wobec osób, które nikogo nie oceniają, a jedynie informują że nie mają jakiegoś problemu i życzą innym tego samego...
cydorka
CYTAT(cydorka)
CYTAT(Sylwia M.)
Nikt nie pamięta (łącznie z paniami z przedszkola) kiedy Olga opuściła chociaż dzień z powodu choroby.

będę dziś złośliwa, bo taki mam dzień
Czy Twoja wypowiedź oznacza, że Olga nie była dawno chora?
O ile dobrze pamiętam posyłasz ją chorą do przedszkola, tzn przepraszam z katarem bo chyba katar to nie jest choroba według Ciebie........
Tak więc Sylwio Olga była zdrowa czy chodziła do przedszkola?
cyd


to, że to, co napisałam jest złośliwe, byłam uprzejma sama napisać
nie przypuszczałam jednakowoż, że jestem :
"jesteście wstrętnie i obrzydliwie ZAWISTNE"

Napisz mi które z moich skierowanych do Ciebie 3 zdań jest wstretne, obrzydliwe i zawsitne.

Jak żyje na tej planecie 32 lata nikt, nigdy nic takiego mi jeszcze nie powiedział.
A tu na publicznym forum zostałam zwyczajnie obrażona, bo dla mnie uzycie takich słów jest obraźliwe.
Nie bede toczyc tej dyskusji dalej, bo można by tu powklejać wiele Twoich wypowiedzi odnośnie samego zdrowia, przy których mój komentarz mocno by zbladł.
Ja mam tylko pytanie. Kim ja dla Cebie jestem, że mnie obrażasz, tylko dlatego,że uprzedzając jeszcze swą złośliwość osmielam sie poddac w watpliwośc Twoje słowa .
Chyba szczęka mi opadła, tak z grubej rury....

odpowiedziałam na forum, choć uważam ,że miejscem do personalnych ewentualnych dialogów jest zdecydowanie pw

pozdrawiam
P.S.
Nie dziw się Sylwio, wypowiadając się w dość kontrowersyjny sposób na temat zdrowia w róznych wątkach mozesz sie spodziewać takich jak moja reakcji

pozdrawiam
cydorka
Atena
Sylwia... a Ty za to jesteś bardzo dumna i bardzo blada z tego powodu, że Twoje dziecko jest takie niechorujące co?

A.
hogata
Sylwia...

Co jest wstrętnego w tym, że będąc w ciąży nie chciałabym się zarazić ospą, a ryzyko istnieje bo jeszcze nie chorowałam.
Co jest wstretnego w tym, że dziwi mnie u niektórych rodziców kompletny brak wyobraźni, odpowiedzialności i empatii?
Co jest obrzydliwego w tym, że wyrażam własne zdanie na jakiś temat a staram się być kulturalna i pamiętam, że jest to forum publiczne.

Naskoczyłaś na mnie i kilka innych dziewczyn, że jesteśmy zawistne.
Zastanów się co mówisz/piszesz.
Jakim prawem mnie obrażasz, skoro nic o mnie nie wiesz?
Napisałam tylko jak ja to widzę i jakie jest moje zdanie.Mam do tego pełne prawo i na pewno nie byłam złośliwa.
Nie życzę sobie takiego traktowania, bo nie jestem jakąś smarkulą żeby wysłuchiwać/czytać takie rzeczy, od osób chyba nie do końca radzących sobie ze swoimi emocjami.

Wstrętna to była Twoja reakcja. I wybacz, że tak bezpośrtednio to napiszę, ale ktoś chyba musi Ci utrzeć nosa.

Kreujesz się na snobkę i damę a Twoje zachowanie jest żenujące.
Kicz i bezguście nazywasz wieśniactwem.
To, że dzieci "pyskują" - nazywasz zwrotem ordynarnym.
Wychwalasz pod niebiosa szlachetne geny własnych dzieci i w domyśle te wszystkie dzieci, które chorują mają geny mniej szlachetne (czyli dzieci 80 % kobiet na tym forum).
W Kazimierzu chodzisz od galerii do galerii i zachwycasz się wyższą kulturą.

A na publicznym forum na odrobinę kultury Cię nie stać?
Dlatego, że jesteś w jakimś stopniu anonimowa?
Dlatego, że parę osób się z tobą nie zgadza?

Brak słów. icon_rolleyes.gif
ulla
CYTAT(Sylwia M.)
Moim zdaniem to zależy od wrodzonych predyspozycji. Oraz od umiejętnego hartowania dziecka w najwcześniejszym okresie życia.
Powinnaś być szczęśliwa, że masz niechorujące dziecko i na pewno tak zostanie!!! !


Nie musi. Weronika przed przedszkolem była chora cztery razy, dwa razy przeziębienie (jedno ciężkie z zapaleniem ucha), trzydniówka i ospa.

Spędzała na dworze, nawet w zimie, po kilka godzin dziennie, latem właściewie kilkanaście. Kąpała się w jeziorze i w rzece, latała na bosaka po rosie, w zimie lepiła bałwany, jeździła na sankach itp. Jak poszła do przedszkola chorowała niemal bez przerwy. Dwie choroby w ciągu pierwszych 2,5 lat, wyłaczam trzydniówkę i ospę, to nie jest dużo....niecały rok w przedszkolu - dziewięć infekcji (w tym trzy zapalenia uszu i angna)...pozostałe infekcje to był katar bez gorączki i kaszel od kataru...ale nie poszła do przedszkola, bo nie posłałabym dziecka do przedszkola, pomimo, że zasadniczo jest w dobrej formie...bo to nic nie znaczy. Tym wirusem może się podzielić, a to inne dziecko może przejść infekcję gorzej. Poza tym nie była całkiem zdrowa, choć żadnych leków poza wit. C i wapnem, nie dostawała.
A przez to, że chodziły dzieci prawie zdrowe, od których Weronika się zarażała, ona siedziała w domu.


Ps. szlag mnie trafiał jak dziecko w przedszkolu charczało o poranku, a rodzic ze zdumieniem stwierdzał: "ojej, ale ty kaszlesz??".


Ps 2 Ja byłam niechorującym dzieckiem...zaczęłam na studiach. Nie chorowałam w przedszkolu, nie chorowałam w podstawówce...wyjąwszy oparzenie, przez osiem lat podstawówki byłam chora raz (w czasie wakacji).

A jadowitość to mi się włączyła wyłacznie w momencie, kiedy stwierdziłaś, że z ospą można dziecko posłać do przedszkola, bo już nic jej nie jest. Posłać można, jasne, z ospą wygojoną i z pewnością, że nikogo na pewno nią nie zarazi. A co do tego to ja już pewności nie mam...niestety.
Sylwia M.
CYTAT(ma_da)
Sylwia...Jakim prawem mnie obrażasz, skoro nic o mnie nie wiesz?
Napisałam tylko jak ja to widzę i jakie jest moje zdanie.Mam do tego pełne prawo i na pewno nie byłam złośliwa.  

Nie życzę sobie takiego traktowania, bo nie jestem jakąś smarkulą żeby wysłuchiwać/czytać takie rzeczy, od osób chyba nie do końca radzących sobie ze swoimi emocjami.


Brednie. Chcesz powiedzieć, że smarkaczy można opieprzać do woli? A do jakiego wieku, jesli wolno spytać? icon_evil.gif

CYTAT(ma_da)
Wstrętna to była Twoja reakcja. I wybacz, że tak bezpośrtednio to napiszę, ale ktoś chyba musi Ci utrzeć nosa.


Zawsze na tym forum odmienia się przez wszystkie przypadki pogląd że "mama wie co robi" i "każdy ma swoje metody, nie oceniajmy ich". Dlaczego więc mojej osoby ta zasada nie dotyczy? W moim pierwszym poście napisałam jak ja postępuję, co dzieje się z moją córką i jak to wpływa na moje emocje. Nikogo nie krytykowałam. Dlaczego Wy zaczęłyście się wyzłośliwiać???

CYTAT(ma_da)
Kreujesz się na snobkę i damę a Twoje zachowanie jest żenujące.  
Kicz i bezguście nazywasz wieśniactwem.  
To, że dzieci "pyskują" - nazywasz zwrotem ordynarnym.  
Wychwalasz pod niebiosa szlachetne geny własnych dzieci i w domyśle te wszystkie dzieci, które chorują mają geny mniej szlachetne (czyli dzieci 80 % kobiet na tym forum).
W Kazimierzu chodzisz od galerii do galerii i zachwycasz się wyższą kulturą.


Wiesz co mnie autentycznie przeraża?
Że zamiast zajmować się czymś wartościowym, czymś co ma jakikolwiek sens, poświęcasz swój czas i swoje szare komórki na to, aby zapamiętywać, czy też wyszukiwać być może wypowiedzi jednej z setek osób z tego forum, kojarzyć je z tą osobą i tworzyć sobie z tego jakiś portret; a nawet grupować w jednym cytacie. Z innymi użytkowniczkami forum też byś tak potrafiła? Dla mnie to jest chore. Na takie bzdety brakuje miejsca w moim ciasnym mózgu.

Odniosę się jeszcze do Twoich "cytatów".

Zwrotu "wieśniactwo" jako kolokwialnego, żartobliwego określenia używają miliony zwykłych Polaków, a nie snoby. To ten, kto się sztucznie oburza na taki zwrot, jest dla mnie snobem.

Słowo "pyskować" jest dla mnie słowem ordynarnym, bo tak czuje moje serce. I to niezależnie od tego, czy robią to dzieci, czy dorośli. Kojarzy mi sie z pyskiem, a pysk mają zwierzęta, nie ludzie. Na tym polega ordynarność.

Posiadanie dobrych genów to wielkie szczęście i nie widzę powodu, żeby twierdzić inaczej. Chyba lepiej być zdrowym niż chorym? No... tylko, że jak jesteś zbyt zdrowy, to chory rzuci w ciebie kamieniem! Z zawiści!

W Kazimierzu... No tu już padłam. W Kazimierzu po galeriach chodzą wszyscy - bo taki jest zwyczaj, bo galerie są wszędzie, bo tak się utarło. Nie przypominam sobie żebym relacjonując pobyt w tym miasteczku kładła jakis nacisk na zwiedzanie galerii icon_biggrin.gif . I w dodatku w ogóle nie znam sie na malarstwie!!! Szukać wątku mi się nie chce - szkoda mi na to czasu.

W tym wątku kilka osób wylało na mnie wiadro szyderczych uwag. To widać jak na dłoni. Bo cieszę się że mam zdrowe dziecko, bo wiem co to znaczy mieć chore... Bo piszę o sobie coś, co nie jest narzekaniem.

Powtarzam - to WSTRĘTNE.
skanna
CYTAT(Sylwia M.)
Jadowitość, która notabene dziwnie często pojawia się na tym forum wobec osób, które nikogo nie oceniają, a jedynie informują że nie mają jakiegoś problemu i życzą innym tego samego...


Sylwio, chyba się zapędziłaś. Kto, jak nie Ty, chorujące dzieci nazywa "słabeuszami"? Kto w braku chorób dopatruje się dobrych genów - każąc domyślać się złych w chorowitości?
Swoją drogą, (uwaga, jestem obrzydliwie złośliwa i zawistna), jakim to słabeuszem trzeba być i jak kiepskie mieć geny, żeby chorować na cukrzycę?
To dopiero kiepski materiał genetyczny.

Dziwi mnie Twój pogardliwy stosunek do chorób innych, kiedy sama na codzień obcujesz z ciężką chorobą. Myślałam, że to raczej uczy empatii.
grzałka
Nie musi tak być, ale jednak najczęściej tak jest. Moje dziecko jest jak najbardziej hartowane, dietę też ma nienajgorszą. Przed przedszkolem była chora może ze 3 razy, w tym raz poważnie. W pierwszej grupie przedszkola od wrzesnia do stycznia chorowała sporo- naliczyłam 5 infekcji, czyli jedna infekcja na miesiąc. W drugiej grupie było znacznie lepiej, na cały rok jedna infekcja górnych dróg odedechowych z gorączka i ospa wietrzna. Zobaczymy jak będzie teraz.

Aha, ja z katarem oczywiście posyłam- Ania łapie katar w pierwszych dniach wrzesnia i pozbywa sie go w połowie lipca. Po jakimś czasie dołacza się pokasływanie- przy świetnym ogólnym samopoczuciu. Jakoś mnie nie ruszaja opinie innych na ten temat- nie widże powodu, dla którego miałaby cały rok siedzieć w domu

Skanna, to oczywiste, że geny sa lepsze i gorsze icon_cool.gif
skanna
CYTAT(grzalka)
Skanna, to oczywiste, że geny sa lepsze i gorsze  8)


Taaa, tyle to mnie nawet na biologii w liceum muzycznym nauczyli. Tylko jakoś mi się kłóci pogarda dla chorowitości u kogoś, kto ma w rodzinie poważne problemy zdrowotne.
grzałka
Ja w tym watku pogardy nie widzę. Widzę dumę z powodu odpornego dziecka
użytkownik usunięty
[post usunięty]
skanna
CYTAT(grzalka)
Ja w tym watku pogardy nie widzę. Widzę dumę z powodu odpornego dziecka


Grzałko, może w tym wątku tak, ale Sylwia już nie raz głosiła tutaj bardzo kontrowersyjne poglądy, które jak widać, nie tylko mnie w pamięć zapadły.

Aha, słabizny to były, nie słabeusze.
hogata
CYTAT(skanna)
CYTAT(Sylwia M.)

Jadowitość, która notabene dziwnie często pojawia się na tym forum wobec osób, które nikogo nie oceniają, a jedynie informują że nie mają jakiegoś problemu i życzą innym tego samego...


Sylwio, chyba się zapędziłaś. Kto, jak nie Ty, chorujące dzieci nazywa "słabeuszami"? Kto w braku chorób dopatruje się dobrych genów - każąc domyślać się złych w chorowitości?
Swoją drogą, (uwaga, jestem obrzydliwie złośliwa i zawistna), jakim to słabeuszem trzeba być i jak kiepskie mieć geny, żeby chorować na cukrzycę?
To dopiero kiepski materiał genetyczny.

Dziwi mnie Twój pogardliwy stosunek do chorób innych, kiedy sama na codzień obcujesz z ciężką chorobą. Myślałam, że to raczej uczy empatii.


Otóż to.
I naprawdę nikt nie jest zawistny z tego powodu, że masz dzieci niechorujące... Naprawdę nie o to chodzi. icon_rolleyes.gif Spróbuj zwrozumieć Sylwio, że nasze dzieci są tak samo ważne dla nas, jak Twoje dziecko dla Ciebie.

Zresztą Sylwio wyobraź sobie, że mi też opadły ręce jak przeczytałam Twój ostani post.
Wszystko, absolutnie wszystko, akapit po akapicie odebrałaś jako atak. Zawistny i obrzydliwy.
A to przecież ja odpowiadałam na Twoje zarzuty. Chciałam Cię przywrócić trochę do pionu, że nie masz prawa w ten sposób się do mnie zwracać (zresztą nie tylko do mnie, ale nie mam w zwyczaju pisać w imieniu innych). Oczywiście nikt Ci tego nie zabroni, jednak bądź świadoma tego, że ja sobie tego nie życzę i takim traktowaniem mnie obrażasz. Ty jednak idziesz krok dalej i coraz bardziej zaciskasz pięści. icon_rolleyes.gif
I uwierz mi, niczego nie napisałam z zawiści. Nic nie poradzę na to, że tak ten temat czuję i już. Moje dzieci wcale tak dużo nie chorują, chociaż mam w domu przedszkolaczka. Nie narzekam. I we mnie ten temat nie budzi takich emocji jak w mamach, których dzieciaczki przechorowały przedszkolną karierę. Mimo wszystko nie uważam, żeby Twoje postępowanie z chorym dzieckiem było odpowiedzialne, czy mądre. Zaznaczam, że piszemy o tej nieszczęsnej ospie a nie o katarkach.

A teraz.
CYTAT(Sylwia M.)
Brednie. Chcesz powiedzieć, że smarkaczy można opieprzać do woli? A do jakiego wieku, jesli wolno spytać?

Nie będę już komentować formy... icon_rolleyes.gif Zastanów się co Ty piszesz? Mnie potraktowałaś jak wyżej... a przecież jestem dorosłą osobą, skąd możesz wiedzieć czy nie starszą od Ciebie? No to powiedz mi proszę, skoro tak traktujesz dorosłych to jak odnosisz się do dzieci?

CYTAT(Sylwia M.)
Dlaczego Wy zaczęłyście się wyzłośliwiać???

icon_confused.gif Po raz kolejny... z mojej strony nic nie było żłośliwością wymierzoną w Ciebie. Jeśli tak to odebrałaś, to co ja mogę na to poradzić? Jakaś zakompleksiona jesteś, że wszystko odbierasz jako atak icon_question.gif

CYTAT(Sylwia M.)
Wiesz co mnie autentycznie przeraża?  
Że zamiast zajmować się czymś wartościowym, czymś co ma jakikolwiek sens, poświęcasz swój czas i swoje szare komórki na to, aby zapamiętywać, czy też wyszukiwać być może wypowiedzi jednej z setek osób z tego forum, kojarzyć je z tą osobą i tworzyć sobie z tego jakiś portret; a nawet grupować w jednym cytacie. Z innymi użytkowniczkami forum też byś tak potrafiła? Dla mnie to jest chore. Na takie bzdety brakuje miejsca w moim ciasnym mózgu.  

Wybacz jeśli Cię rozczaruję, ale ani nie zapamiętuję ani nie wyszukuję Twoich postów. Nie tworzę portretów ani wizji Twojej osoby. Ty się po prostu rzucasz w oczy i zapadasz w pamięć. Masz dość kontrowersyjne podejście do wielu spraw.
A jeśli liczyłaś, że nie odpowiem na post w którym mnie zwyczajnie obraziłaś to się pomyliłaś. I na to nie szkoda mi moich szarych komórek. Tego jeszcze brakowało... icon_rolleyes.gif

I na koniec...
CYTAT(Sylwia M.)
Zwrotu "wieśniactwo" jako kolokwialnego, żartobliwego określenia używają miliony zwykłych Polaków, a nie snoby. To ten, kto się sztucznie oburza na taki zwrot, jest dla mnie snobem.

Sylwia, mnie się wydaje, że takiego zwrotu w dzisiejszych czasach to używają ludzie niekulturalni przede wszystkim.
Określanie czegoś/kogoś wieśniackim naprawdę mnie denerwuje. Tak samo jak zwroty"rasowy gej" i wiele wiele innych. No taka jestem wiesz?

Nie będę nic więcej pisać. I tak jest już za długo.
Wiem, że jest tylko jedna prawda/racja. Twoja. icon_rolleyes.gif

Pozdrawiam.
vieshack
CYTAT(grzalka)
Ja w tym watku pogardy nie widzę. Widzę dumę z powodu odpornego dziecka


to tak samo jak ja.
I szczerze mówiąc nie wiem co jest takiego złego w tym że ktoś sie cieszy że ma zdrowe dziecko.
Moje do tej pory było okazem zdrowia, przed przedszkolem chorowała właściwie raz (grypa żołądkowa), zobaczymy jak będzie teraz. Jest przedszkolakiem trzeci tydzień.
hogata
CYTAT(grzalka)
Ja w tym watku pogardy nie widzę. Widzę dumę z powodu odpornego dziecka


Zgadzam się absolutnie.
Ale tak jak skanna pamiętam te"słabizny", o których pisała Sylwia i to już nie jest fajne... icon_rolleyes.gif I tylko o to chodzi, chociaż Sylwia stara się odwrócić kota ogonem.
Tak więc pagarda była... I nie tylko ja ją widziałam.
myszka
Sylwia, pomijam milczeniem epitety wysłane pod moim adresem. Szkoda mi czasu na polemikę w tym temacie. Ponadto wyznaję zasadę, że byle kto nie jest w stanie mnie obrazić, więc unosić się nie będę. Natomiast jak już tak chwalisz się zdrowiem swojego dziecka (masz prawo, też tak uważam i nie wątpię, że jest to szczęście wielkie), to bądź konsekwentna. Bo w wątku, które tak wiele userek pamięta, piszesz, że Twója córka miała tygodniową absencję spowodowaną ospą. Tu - że nikt nie pamięta, kiedy Olga ostatnio opuściła choć dzień (sic!) przedszkola. No ale może to po prostu Twoja i pań przedszkolanek pamięć tylko szwankuje...

Owszem, uważam, że jest się czym chwalić, skoro dziecko jest okazem zdrowia - ale po pierwsze: niechże to będzie zgodne z prawdą, po drugie: niech za tym coś idzie, np. rady dla autora postu jak ów stan osiągnąć (polecam lekturę wątków np. Bogusi). Twoja odpowiedź nic szczególnego nie wniosła, poza rozjuszeniem kilku forumek.

I nie, nie wkurza mnie to, że Olga jest zdrowa (skąd w ogóle taka myśl?). Życzę jej zdrowia jak najwięcej. Chodzi mi o podejście ogólne do sprawy - Twoje, Sylwio.

Pozdrawiam, miłego dnia. Wstrętnie i obrzydliwie zawistna myszka.
skanna
CYTAT(ma_da)
Mimo wszystko nie uważam, żeby Twoje postępowanie z chorym dzieckiem było odpowiedzialne, czy mądre. Zaznaczam, że piszemy o tej nieszczęsnej ospie a nie o katarkach.  


Szczerze mówiąc, nie tylko tę ospę miałam na myśli ale i to:

[quote=Sylwia M.]
Czwartek - sporadyczny kaszel Olgi

Piątek - po południu kaszel paskudny, po południu pokłada się, markotna, śpi

Sobota - rano boli ucho, fioletowe wory pod oczami, kaszel. Idziemy do lekarza. Lekarz zapisuje antybiotyk, syrop, krople do uszu. Lekarz proponuje zwolnienie z pracy dla mnie (w sobotę nie pracuję, dopiero od poniedziałku) ja się jakoś wykręcam. Udaję, że zapomniałam, dokumentów.icon_wink.gif Zaczynamy kurację, która ma trwać tydzień. Wszyscy widzą, że Olga jest chora. Widać to na pierwszy rzut oka. Ponury i gnuśny sobotni wieczór w domu.

Niedziela - od obiadu Olga wyraźnie ożywiona, bawi się, biega po domu, ucho nie boli, kaszel coraz rzadszy. Wieczorem to już zupełnie inne dziecko niż w sobotę.

Poniedziałek rano - Olga nie ma żadnych objawów chorobowych. Chętnie wstaje, z uśmiechem, kilka razy ją pytam, czy na pewno nic jej nie dolega i czy na pewno chce iść do przedszkola. Chce. Mówi że jest zdrowa. Więc idziemy.

Kontynuujemy zaleconą kurację aż do piątku prowadząc normalny tryb życia. Tylko w poniedziałek i wtorek jeszcze nie wychodzimy na dwór po południu. Dziecko nie ma najmniejszych objawów choroby.

Tak to u nas wygląda (to sie zdarza 2 razy do roku). Miałabym siedzieć z dzieciakiem cały tydzień w domu, bo na tyle lekarz wystawiłby mi zwolnienie? Musiałabym zwariować. Trudno - muszą inne dzieci radzić sobie z mikrobami które (nie zaprzeczam) Olga wysyłała jeszcze przez parę dni)

Jak widać wyraźnie na załączonym obrazku, Olga nie opuszcza przedszkola nie dlatego, że nie choruje, tylko dlatego, że jej mamie nie chce się siedzieć z jeszcze chorym, aczkolwiek juz zdrowiejącym dzieckiem w domu.

I z czego tu być dumnym? Z własnego egoizmu?
myszka
Skanna, doigrasz się. icon_wink.gif Chwila moment i dołączysz w szereg, w którym już stoi Cydorka, ma_da i ja.
skanna
Lubię być w dobrym towarzystwie icon_wink.gif
FaNaBeRiA
Bardzo dziękuję za odpowiedzi...choć ciężko było mi wyłuskać je z tych dłuuugaśnych postów, które poszły troszkę w innym kierunku... icon_wink.gif

Ja nie bardzo wiem o co biega, więc sie nie wtrącam icon_wink.gif

Pozdrowionka icon_smile.gif
agabr
Kurcze ale ja czegos nie lapie , Sylwio moj syn nie choruje , byl; czas kiedy sie tym martwilam bardzo ale nie, nie jestem z tego dumna , nie jestem dumna tez z tego , ze jest blondynem ani z tego , ze wazy 20 kg , dumna moge byc z tego co wypracuje , co ma dzieki temu , ze ja wlozylam jakis wysilek intelektualny , ze udalo mi sie rozwiazac jakis problem , ze wplynela na to moja konstrukcja intelektualno-emocjonalno-psychiczna i tyle.b
vieshack
Mi się wydaje że Sylwia się cieszy po prostu że ma mało chorowite dziecko. I tyle. a też będe się cieszyć jesli okaże się że moja przedszkolaczka niewiele choruje. To chyba normalne. Dla mnie dziwne jest zamartwianie się tym że dziecko jest zdrowe icon_rolleyes.gif
addera
CYTAT(vieshack)
Dla mnie dziwne jest zamartwianie się tym że dziecko jest zdrowe  :roll:


nie zauważyłam, żeby ktoś zamartwiał się tym, że ma zdrowe dziecko icon_confused.gif

dla mnie dziwne jest zmuszanie innych dzieci (piękny cytat skanna wink.gif ) do radzenia sobie z mikrobami, bo matka wysyłająca niedoleczone dziecko do przedszkola musiałaby zwariować, żeby przetrzymać je w domu icon_evil.gif
hawah
CYTAT(addera)
CYTAT(vieshack)
Dla mnie dziwne jest zamartwianie się tym że dziecko jest zdrowe  :roll:


nie zauważyłam, żeby ktoś zamartwiał się tym, że ma zdrowe dziecko icon_confused.gif



No jak to, agnieszkabryndza się przecież - jak sama napisała 2 posty wyżej - martwiła kiedyś bardzo, że jej syn nie choruje.
Ja widziałam tylko raz w jednym filmie, że jeden pan zamartwiał sie analogicznym problemem, ale ta sytuacja Agi chyba nie dotyczy icon_biggrin.gif

Mój przedszkolak też teraz przesiedział w domu półtora tygodnia z infekcją katarowo - kaszlową, zarażony najprawdopodobniej przez córkę koleżanki, która to koleżanka pewnego dnia przyprowadziła córkę do przedszkola ze słowami "w nocy miała gorączkę, ale dałam na zbicie, a teraz rano obudziła się w dobrym humorze i nie widać ze coś jej dolega, więc niech idzie do przedszkola", wrrrr.... dodam ze koleżanka nie pracuje.
hawah
dwa razy poszło
grzałka
Moim zdaniem geny owszem, ale jednak istnieje przełożenie zachorowalności na tryb zycia dziecka, jego dietę, sposobu ubierania, ilości czasu spędzanego na dworze, sportów. Co widzę w swoim otoczeniu- sprawdza się.
grzałka
tzn oczywiście odwrotnie- trybu zycia itp na zachorowalność
addera
CYTAT(hawah)
CYTAT(addera)
CYTAT(vieshack)
Dla mnie dziwne jest zamartwianie się tym że dziecko jest zdrowe  :roll:


nie zauważyłam, żeby ktoś zamartwiał się tym, że ma zdrowe dziecko icon_confused.gif



No jak to, agnieszkabryndza się przecież - jak sama napisała 2 posty wyżej - martwiła kiedyś bardzo, że jej syn nie choruje.



no nie doczytałam wink.gif
addera
No dobrze, to teraz powiedzmy sobie jak hartować dziecko, żeby uniknąć chorób typowo przedszkolnych ?
Dieta bogata w co ?
Ilośc czasu spędzanego na świezym powietrzu bez względu na pogodę, ale jaka ilośc ? Czy jednakowa latem i zimą ?

A co z alergiami, które później przechodzą w infekcje ?
Mój Michał kaszle jak tylko przekroczy próg przedszkola (kłaniają się roztocza, których akurat w przedszkolu nie sposób wyeliminować), jest cały czas na wziewach icon_sad.gif
agabr
Doprecyzuje co mnie martwilo w tej dziwnej odpornosci mlodego, skoro wszyscy twierdza , ze dziecko chodzace do przedszkola nabywa odpornosci przechorowujac to sadzilam , ze skoro mlody nie choruje to odpornosci nie nabywa i pozniej go bylejaki wirus powali , ze to taka bomba z opoznionym zaplonem , dopiero kolezanka Grzalka wyprowadzila mnie z bledu.b
grzałka
Addera, no nie przesadzaj- dieta zdrowa i zbilansowana, prawidłowe nawyki zywieniowe. Na dworze jak najwięcej, dla mnie minimum to 3 godziny, latem cały dzień. Kiedyś robiłam ankiete ile czasu dzieci spędzają zimą na dworze- i cienko wyszła, zimą nikomu sie nie chce. Nad jeziorem w dni pochmurne kąpią się moje dzieci i 3 innych, pozostałym rodzice nie pozwalaja wchodzic do wody. Zima na sankach w dni powszednie bylismy albo sami, albo ewentulanie udało nam się wyciągnąc zaprzyjaźnionych znajomych z dziećmi- przedszkolaki zima nie wychodzą, po południu jest ciemno i dzieci siedza w domu- cały dzień praktycznie w zamkniętym pomieszczeniu.

Co do alergii- mam trójkę alergików.

Które choruja, ale jednak łagodniej i rzadziej niz inne znane mi dzieci- uważam, że to po pierwsze wynik trybu zycia, a po drugie sposobu "prowadzenia infekcji"
hawah
No to słusznie Aga przypuszczałam, że martwisz się zdrowiem syna z innego powodu niż Gregory Peck w filmie "Omen" icon_biggrin.gif

Moje dzieci to chyba jednak kiepskie geny mają - bo chorują, choć:
- dużo biegają po dworze w każdą pogodę, od najmłodszych lat na placach zabaw w gronie innych dzieci
- przegrzewane nie są, w domu u nas zimno, bo my zimnoluby jesteśmy. W zimie każdy gość u nas marznie i skarży się, że na klatce schodowej jest cieplej. Za to chwalą nas lekarze, że dobra temperatura (19-20 st - to tak mało ?!)
- pozwalam biegać po kałużach
- sterylnej czystości bynajmniej u nas nie ma
- uwielbiają owoce i warzywa i jedzą ich dużo

sama już nie wiem jak wzmocnić ich odporność...
addera
Grzałka, ale z czym przesadzam ? Ja te pytania zadaję poważnie icon_confused.gif

Dietetyk ze mnie marny, a na temat sposobów "prowadzenia infekcji" też za wiele nie wiem.
I pytam, bo zalezy mi na wzmocnieniu odporności, bez żadnych podtekstów i ironii.
Wolałabym wiedzieć jak podnieśc odpornośc bez Broncho-vaxomu, a który wiecznie namawia mnie mój pediatra icon_rolleyes.gif
Kiara
Nowa jestem to napiszę ogólnie, nie odnosząc się do zadnej z wypowiedzi icon_wink.gif

Moja Julka przez trzy pierwsze lata swojego życia nie chorowała prawie wcale!!! Były spacerki,piaskownica.... my też nie nalezymy do osób chorowitych z mężem więc i Julka była zdrowa jak rydz. Kiedy zapisałam ją do przedszkola zaczęła potwornie często chorować. Nie były to groźne choroby ale jednak bardzo mnie to denerwowało bo dwa tygodnie chodziła do przedszkola a następne dwa siedziała w domu z katarem,anginą, grypą... zazwyczaj były to infekcje górnych dróg oddechowych. I tak było przez cały okres "maluchów"!!!!!!!
W zeszłym roku zachorowalność spadła o ok połowę. W tym roku liczę na sporadyczne przypadki zachorowalności icon_smile.gif
Oczywiście szczepiona była co roku na grypę.

Uważam, że niestety nie da się uchronić dziecka przed chorobami przyniesionymi z przedszkla ponieważ jest to grupa zamknięta. Wystarczy żeby jedno z dzieci było zainfekowane a zarazki rozniosą się i nie ma mocnych ... Julka nie nalezy do dzieci chrowitych ale mimo to łapała wszystko. Wkurzają mnie tacy rodzice, którzy chore lub niedoleczone dzieci z premedytacją lub z braku wyjścia przyprowadzają do przedszkola bo właśnie przez to inne dzieci potem chorują...

Czy można podbudować odporność dziecka?? Myślę, że jeśli dziecko jest dobrze odrzywione, dostaje witaminy lub tran i jest zaszczepione na te najczęstrze choroby - wystarczy!!! Reszta zależy od predyspozycji dziecka!
Na przykład moja Julka najdrobniejszą infekcję przechodzi z dużą gorączką. Chociażby miała tylko gardło czerwone zaraz ma 38 stopni ... tak organizm sie broni i już.

Myślę, ze wasze dzieci wyrosną z tego.

I myślę też, że lepiej jeśli uodpornią się teraz bo dzieci nie chodzące do przedszkoli łapią wszystko w szkole.....

Noooooo ale się rozpisałam icon_smile.gificon_smile.gificon_smile.gif
Pani Gruszka
Przedszkole=choroby? czy tak musi być? - musi, dopóki dzieci Sylwii nie wyrosną z wieku przedszkolnego icon_wink.gif
kasienka25
No to się dołączę. Małego posłalismy we wrześniu do przedszkola i tak jest w kratkę tydzień chodzi a tydzień siedzi z katarem po kolana 13.gif
Próbowaliśmy Bioaron C i po tygodniowej przerwie znowu złapał katarek a do tego jeszcze nie chce jeść 32.gif Może jak przyjdzie wiosna i bedzie cieplej to minie. Dzieciaki mojej siostry tez często gęsto chorowały w przedszkolu buuuuu. Znacie jakieś wzmacniajace preparaciki??
A.L.
CYTAT(rybka)
Ospe każdy musi przejść , więc o co wam chodzi?


Rybka ale dlaczego musi?
Ja wolalabym jednak zeby moje dziecie nie zachorowalo (zreszta szanse sa nikle, mala jest zaszczepiona)
_rybka
Asiu, to był cytat...Tak niegdys uzasadniano na forum wysłanie dziecka z ospą do przedszkola.
W naszy byłym przedszkolu jest aktualnie ospa i są dzieci, które przezcałą ospę chodziły do przedszkola. icon_evil.gif
marghe.
CYTAT(rybka)
W naszy byłym przedszkolu jest aktualnie ospa i są dzieci, które  przezcałą ospę chodziły do przedszkola.  :evil:


icon_question.gif
czy rodzice naprawdę nie zdają sobie sprawy , że ospa to nie katarek?
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.