To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Kiedy drugie dziecko?

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Stron: 1, 2
girl-malina
Witajcie. Założyłam ten wątek bo chciałabym się dowiedzieć co myślicie o mojej sytuacji i co radzicie.

Mam 21 lat i 16-sto miesięczną córeczkę. Niestety nie studiuję ponieważ zaszłam w ciąże kiedy dostałam się na studia, dałam radę skończyć tylko pierwszy semestr i na początku urlopu dziekańskiego urodziłam. Wiedziałam od samego początku, że już nie wrócę na studia. Nie preferuję żłobków i opieki rodziny nad dzieckiem. Chciałam i chcę być z córką aż pójdzie do przedszkola.
Niestety nie pozwolili mi zawiesić studiów, stuiowałam na Państwowej uczelni, dziennie więc na pierwszym roku nie przysługiwały mi żadne prawa właściwie.
W październiku skreślą mnie z listy studentów.
Od samego początku miałam zamiar zdawać ponownie na studia i je tym razem ukończyć, zawsze chciałam mieć wyższe wykształcenie i te studia były moim marzeniem.

Mój problem tkwi w tym, że chciałabym mieć drugie dziecko, zawsze chciałam mieć córkę i synka ale czy tak się uda to nie wiadomo;). Nie chciałabym jednak aby między moją córką a drugim dzieckiem była zbyt duża różnica wieku ( mam 11 letniego brata i nigdy nie miałam z nim zbyt dobrego kontaktu, zdecydowanie 10 lat różnicy pomiędzy rodzeństwem to zbyt dużo). I tu powstaje pytanie - kiedy starać się o to drugie dziecko najlepiej żeby nie przekreślić sobie już całkiem rozwoju naukowego i zawodowego w życiu?

Myślałam o tym aby zajść w ciążę teraz, gdyby udało nam się dość szybko to dziecko by się urodziło kiedy córka miałaby 2 latka z kawałkiem. Córa niedługo poszłaby do przedszkola w wieku 3 latek a ja siedziałabym następne 2 lata w domu z drugim szkrabem. Czyli czekały by mnie jeszcze 3 lata w domu... Miałabym 24 lata jak poszłabym na studia, a 27 lat jak skończyłabym studia (zakładając, że robiłabym tylko licencjat). Czy 27 lat to nie za późno na rozpoczynanie jakiejkolwiek kariery zawodowej?? Świerzo upieczona absolwentka bez doświadczenia, czy ktoś przyjmie mnie do pracy??? Względem obecnego czasu wydaje mi się, że będę taka stara.. icon_wink.gif.

Innym sposobem jest odchowanie córki i posłanie jej do przedszkola i pójdzie od razu na studia. Czyli około 23 lat jak pójdę na studia, 26 jak je skończę... i wtedy zajść w drugą ciążę??? Między dzieciakami byłoby 6 lat różnicy a ja mogłabym pójść do pracy dopiero w wieku 29 lat... Byłabym jeszcze starsza... ale miałabym już wcześniej zrobione studia, jedyne co by mnie czekało to znaleziebie pracy. A może podczas 3 lat siedzenia w domu miałabym jakąś dorywczą robotę i zdobyłabym jako takie doświadzenie?? Obawiam się jednak, że po 3 latach zastoju po studiach wszystko zapomnę, kierunek jaki studiowałam to Pięlęgniarstwo - wymaga to doświadczenia i pracy, powtarzania choćby praktyki... Po 3 latach już nic bym nie pamiętała i nic bym nie umiała, szczególnie, że nie miałabym doświadczenia. Nikt pewnie nie przyjąłby mnie do pracy po tak długiej przerwie od zakończenia studiów a po 5 latach bezczynności zawodowej traci się dyplom i trzeba go odnawiać.

Oczywiście nie jest pewne, że będę studiować znowu pielęgniarstwo bo nie czuję się do tego powołana, jednak z pewnością będzie to jakiś kierunek medyczny. Nie jest też powiedziane, że uda mi się zajść w ciąże w tak określonych terminach, w przybliżeniu można sobie tylko pomyśleć;).

Jest też szkopuł finansowy, w tej chwili nie powodzi się nam zbyt dobrze. Czy będzie nas stać na drugie dziecko teraz?? A czy cokolwiek się zmieni za parę lat? W Polsce teraz jest ciężko. Wynajmujemy mieszkanie i mamy maleńki pokoik z dzieckiem, drugie napewno się nie zmieści, szukamy większego mieszkania ale też są drogie.

Pewnie to trochę dziwnie wygląda takie planowanie?? Ale powiem Wam szczerze, że nie chcę aby znowu moim życiem kierował ślepy los. Zawsze ja decydowałam co się będzie działo z moim życiem a od kiedy zaszłam w ciąże wszystko się odmieniło.. Czuję się jak ofiara losu, bez wykształcenia i bez żadnych możliwości w życiu.. Ciąża nie była planowana jak się domyślacie, był to przypadek mimo, że bardzo chciany kiedy już się to zdarzyło icon_wink.gif.
Chcę wziąć się za swoje życie i je choć trochę zaplanować.
Co myślicie???

No proszę, tyle się rozpisałam, nagadałam i właściwie streściłam Wam całe swoje życie;).
Jasiucha
Hielo icon_wink.gif

Ja mam 22miesięczną córeczkę, która juz 5-ty miesiąc jest przedszkolaczkiem - chodzi do grupy żłobkowej w przedszkolu. Najpierw chciałam z nią siedzieć do 3-go roku w domu, ale kasy było coraz mniej i w końcu kazdy wieczór z moim M kończył się jakąś potyczką słowną zmierzającą do tego iż brakuje nam kasy a on juz dłużej nie da rady ciągnąć niemalże dwóch etatów. Potem szukalismy nani - ale po dwóch rozmowach stwierdzilismy, że nie oddamy dziecia w obce ręce bez nadzoru. No i zrobiliśmy kurs po przedszkolach - to które wybraliśmy okazało sie super wyjsciem.. pierwsze tyg były straszne - ja miała poczucie winy itd.. ale teraz stwierdzam iz to było najlepsze dla nas wszystkich - wiele się zmieniło w takich instytucjach od naszych czasów - miłe opiekuni, przedszkola czyste i zadbane, zabawki z atestem, nie zmusza sie już dzieci do spania i jedzenia..

Ale do rzeczy: ukończyłam studia 3lata temu mając 24, poszłam na staż, w pod koniec zaszłam w ciążę. Pracodawca nie chciał mnie zatrudnić, sądze iż z uwagi na mój stan - przeciez kobieta w ciąży to problem - nigdy mi tego wprost nie powiedzial ale dalo się odczuć. Urodzialm dzidzie, odchowałam ją - szczerze, to gdy mała skończyła roczek zaczęłam się "dusić" tą monotonią.. czułam się taka mamisiowa a nie kobieca.. chwilami nawet niedowartościowana, wszystkie kumpele wkoło pracowały, tylko ja w domku na utrzymaniu męża - 27lat i żadnego doswiadczenia zawodowego oprócz tych kilku mies stażu .. w dodatku te ciągłe zmartwienia o kase.. wielu rzeczy musiał odmówić i sobie i dziecku.. Teraz pracuję ale nie mam jeszcze umowy na stałę. Marzy mi sie drugie dziećko (płeć bez znaczenia - byle zdrowe).. nie chcę aby moja córa była kiedyś samotna.. chcę aby miała w domu towarzystwo.. no i przede wszystkim ja mam jeszcze duzo miłości do zaoferowania. Ale myślę racjonalnie - nie chcę znowu zostać z brzuchem "bez źródła finansowania", nie chce aby mąż znowu charowal i żeby znowu była napięta sytuacja w domu i nie chcę zostac bez perspektywy powrotu do pracy, którą lubię. Zatem jak ugruntuje swoją pozycję w firmie to nie bede się zastanawiac tylko działać icon_wink.gif
Dodam iż mąż też chce miec drugiego bąbelka ale decyzję pozostawia mi, iż to moje życie bardziej sie zmieni - na macierzyński on nie pójdzie icon_wink.gif

girl-malina, ja nie podejmuje się doradzania w tak waznych kwestiach. ale dobrze się zastanów razem z mężem/partnerem jakie macie plany i czy Was stać obecnie na drugie dziecko. Mając dzieci trzeba być odpowiedzialnym, zrobić łatwo ale potem trzeba zapewnić warunki i wychować. Poza tym, przy dwójce małych dzieci bedzie Ci ciężej kontynuowac naukę niz mając jedno. Jesteś jeszcze młodziutka.. czy napewno chcesz młodośc spędzić w pieluchach/ w domu/ w starych kapciach tylko po to aby Twoja ideologia o różnicy wieku między rodzeństwem się urealniła??? Takie więzi między rodzeństwem buduja też m.in. rodzice a i charakterek i temperamencik dziecka nie jest bez znaczenia.. mój M ma brata o 9lat starszego - mają super fajny kontakt, jeden za drugim murem stoi, i zarówno jeden jak i drugi dobrze wspomina dzieciństwo - jeden miał mamę dwudziestolatkę a drugi trzydziestolatkę a kochali jednakowo mocno a ona ich 08.gif no i znam rodzeństwa tzw. rok po roku gdzie braterstwa ciężko się doszukać..
girl-malina
Jasiucha, dziękuję Ci za odpowiedź:). Powiem Ci, że masz rację co do tego siedzenia w domu, też czuję się trochę taka zastała w tym życiu ale lubię to. Szczerze mówiąc nie jestem jeszcze gotowa do podjęcia pracy, zawsze chciałam studiować. Ale jak myślę o tym, że teraz miałabym odchować córkę i potem studiować a potem znowu siedzieć w domu, taka huśtawka i zero mojej stabilizacji w życiu. A tak dzieci miałyby towarzysza już teraz a ja miałabym dwa swoje skarby już trochę odchowane. Również obawiam się troszkę czy sobie poradzę z dwójką takich maluchów jednocześnie ale myślę, że dam radę. Zawsze byłam samodzielna, teraz siedzę w domu sama z Alicją - moją córką od 7-23 bo mój narzeczony pracuje na dwa etaty.
Finansowo jest nam ciężko ale to się nigdy chyba nie zmieni:((((( Marcin nie ma wykształcenia wyższego, jest technikiem i ma maturę. Jest ode mnie tylko niecałe 2 lata starszy. Z jednego etatu nie mogliśmy się utrzymać bo wynajem mieszkania jest bardzo droga. Inaczej sytuacja wyglądałaby gdybyśmy mieli własne mieszkanie, czynsz wynosiłby 4 razy mniej niż płacimy teraz właścicielom mieszkania..

Zdaję sobie sprawę, że na drugie dziecko potrzeba dwa razy tyle pieniędzy i nad tym też się zastanawiam jak byśmy dali radę. Mam w planach otworzyć coś swojego, myślałam o komisie dziecięcym ale narazie rzeczy bym trzymała w domu bo nie mielibyśmy jak wynająć lokalu. Uwielbiam zajmować się rzeczami dla dzieci i sprzedawać je, może mi się uda;). Marcin też planuje jakiś własny interes, razem może uda nam się coś wymyślić.

Co do żłobka to mimo wszystko jednak się nie przekonam, nie mówię, że jest tam zła opieka ale po prostu nie podoba mi się taki pomysł. Jestem z tych raczej totalnie samodzielnych i muszę wszystko sama, dziecko wychować również;). Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś miał słuchać pierwszych nowych słów mojej córki, karmić ją, przewijać i w ogólę.. Ona jeszcze sama nie potrafi powiedzieć dokładnie czego potrzebuje.

Jasiucha, a co do kapci starych i pieluch, siedzenia w domu to też nie jest tak do końca. Nie jest tak, że jestem taka stara kornacka, kura domowa w garach;)))). Jestem bardzo młodzierzowa, zresztą jak na swój wiek, wychowuję Alicję raczej właśnie w takim stylu życia. Nie jestem taką typową mamką i daleko mi do niej;). Moja młodość tak czy inaczej już nie jest tak bez obowiązków i odpowiedzialności bo od kiedy mam dziecko pewien etap w moim życiu już się skończył i właściwie nigdy nie wróci. Pogodziłam się z tym, że znajomi sobie imprezują i nie muszą być za nikogo odpowiedzialni. Pasuje mi takie życie, skoro już takie jest a dziecko nie oznacza wcale ciągłego siedzenia w domu. Bez problemu można się gdzieś wyrwać, pójść potańczyć czy iść na imprezę do znajomych. Co prawda nie zostawiałam jeszcze Alicji z nikim poza Marcinem ale na noc nie byłoby problemu.

Sama nie wiem jak ma wyglądać dalej moje życie. Mam rodzinę, reszta chcę aby zależała ode mnie. Apropos Marcina to on chce bardzo drugie dziecko i to nawet już w tej chwili. Na pytanie jak się utrzymamy on mówi żebym się nie martwiła o pieniądze ale oczywiście tak się nie da;).
iwonkamat
Droga girl-malina .Jeśli chodzi o komis dziecięcy , to możesz sprzedawać na Allegro - nie musisz mieć lokalu.
Jasiucha
Moja córcia też Alicja 08.gif

P.S.
Mielibyscie własne mieszkanie i czynsz 4x mniejszy ale zazwyczaj własnościowe mieszkania są na kredyt - zatem doliczyć ratę kredytu!!!!!!

P.S>2

CYTAT
Na pytanie jak się utrzymamy on mówi żebym się nie martwiła o pieniądze

mnie by nie satysfakcjonowała taka odpowiedź.. Jak sama napisałas, posiadanie dziecka i kolejenego dziecka to wielka odpowiedzialność. Macie rozwojowe plany - "własne interesy".. tylko, że to sie tak pięknie mówi.. zrobiliście już jakies rozeznanie i jakies kroki w tym kierunku??.. na rozkręcenie firmy potrzeba kilku mies aby zaczęła przynosić zyski a z kolei aby ją rozkręcić trzeba poświęcić temu czas - skoro M pracuje od 7 do 23 będzie mu ciężko w pojedynkę a Ty z dwojgiem malutkich dzieci - zatem może dopuki jeszcze nowe życie się nie pojawiło trzeba by coś ruszyć aby potem się nie zamartwiac i spokojnie cieszyć się Skarbami 08.gif
Działajcie icon_wink.gif Trzymam kciuki
girl-malina
CYTAT(iwonkamat @ czw, 09 sie 2007 - 13:41) *
Droga girl-malina .Jeśli chodzi o komis dziecięcy , to możesz sprzedawać na Allegro - nie musisz mieć lokalu.


iwonkamat, tak wiem i tak narazie robię. Ale jednak kiedy posiada się lokal i prawdziwy komis jest to bardziej zachęcające dla osób które ewentualnie chciałyby coś do tego komisu wstawić;).
girl-malina
Jasiucha, ad. ps 1;))) - miałam na myśli własne mieszkanie na własność np. po rodzinie;). Ale na kredyt to oczywiście doliczają się dodatkowe koszty, które reasumując wyniosły by mniej więcej tyle co teraz płacimy za opłaty z wynajęciem mieszkania. Niestety zarobiki narzeczonego są zbyt niskie aby dostał kredyt:(.

ad. ps 2;) - Mnie też taki argument nie przekonuje, to żaden gwarant. Własne interesy to tak nam idą z tym rozwojem, że raczej stoją w miejscu. Marcin bardzo opornie się do wszystkiego zabiera.. On już rozwiązał umowę w pierwszej pracy więc teraz będzie miał jeden etat na inne godziny i mamy nadzieję, że będzie na tym etacie więcej zarabiał i mniej pracował niż na 2.
Mój komis to tak czasu nie potrzebuje, jeżeli nie miałabym lokalu. Na codzień zajmuję się teraz sprzedażą i kupnem wózków itp, chociażby dla siebie;). A bardziej w takie interesy nie chcę się wdrążać żebym miała całe dnie się tym zajmować bo bardziej skupiam się na tym, że chcę studiować. Głównym źródłem dochodu i tak będzie praca Marcina, moje interesy to tylko dodatek. Nie mogę się teraz zająć pracą a potem studiami i w ogólę bo to się nie pogodzi a na drugie dziecko miałabym wtedy dopiero czas koło 35.
Komis chcę prowadzić jednocześnie wychowując dzieci. Niestety w obecnych czasach nie da się najpierw dorobić a potem myśleć o zakładaniu rodziny bo możliwe jest, że się nigdy nie dorobimy. Ludzie żyją w biedzie niestety.

Poza tym, gdybym teraz zaszła w ciążę to dziecko przyszło by na świat dopiero za 9 miesięcy, w tym czasie można rozkręcać mój interes a Marcin swoją pracę;).
Chyba jednak jestem coraz bliższa powiększeniu rodziny już teraz, przeraża mnie myśl o tym, że miałabym mieć wszystko takie porozsypywane i podzielone w życiu, raz dziecko,raz studia,potem dziecko, znowu praca.
eni20
a nie dalabys rady studiowac i wychowywac dziecka? Ja urodzilam Kubusia po 3 roku w sierpniu, od pazdziernika poszlam na zajecia i jest ok. Teraz jestem po 5 roku i zostal mi juz tylko 6 ( studiuje medycyne). Spodziewamy sie drugiego bobasa ktory ma przyjsc na swiat w marcu( czyli wlasciwie juz bedzie koncowka studiow), czyli 2 dzieci zmajstrowana na studiach:) Moze podejmij jakies studia chcocby zaocznie na poczatek, bo ciezko Ci bedzie wrocic po takiej przerwie.
girl-malina
eni20, tak jak pisałam, właśnie nie dało się tak. Byłam na pierwszym roku i nie miałam jak wrócić. Kto miałby się dzieckiem zająć?Rodzina nie może a ja nie chcę żłobków. Ogólnie nie chcę aby ktoś inny zajmował się moim dzieckiem, od tego jestem ja. Nie chcę być właśnie jak większość zaganiana pomiędzy chwilami z dzieckiem a nauką - wiem, że to by nie wypaliło.
Na 3 roku gdybym była tak jak Ty napewno bym zawiesiła studia albo coś wymyśliła bo szkoda.. i tego mojego semestru też w sumie szkoda ale trzeba było coś poświęcić. Chciałam skończyć rok, byłoby mi łatwiej ale nie pozwolili mi odbyć praktyk w ciąży, powiedzieli, że nie wpuszczą mnie na oddział bo to zbyt duże zagrożenie dla mnie i dlatego musiałam wziąć od drugiego semestru urlop.

A co do podjęcia teraz jakiś studiów to nie stać mnie na zaoczne i nie chcę tak studiować, moim celem zawsze były studia dzienne na publicznej uczelni. Wiesz, taka ambicja;).

Podziwiam Cię, że godzisz naukę na medycynie i wychowywanie dziecka. Na pielęgniarstwie miałam dużo kucia, co dopiero na medycynie;).
Zazdroszczę trochę właśnie takim osobom jak Ty, że studia już kończysz i dziecko drugie i w ogóle wszystko pogodzone ale co innego jak dziecko sie rodzi na początku studiów, niestety.
Myślałam o jakimś studium ale to chyba nie jest warte zachodu, tytuł technika albo specjalisty i trzeba za to płacić jeszcze ze 100 zł miesięcznie i czas poświęcić. A żaden to jakiś specjalny tytuł nie jest. Nie wyobrażam sobie teraz spędzenia co drugiego weekendu na uczelni, od rana do wieczora i nie poświęceniu tych dni córce.

Tak wszystko mi się zagmatfało, że nie widzę żadnej jasnej drogi:/.
eni20
szkoda:( 2 dziecko to swietna sprawa, tylko zal troche tych studiow,szkoda ze nie cchesz dac sie przekonac aby ktos pilnowal Ci dziecka kilka godz dziennie, to nie jest duzo, jak np w pracy od 8 do 15, ja mam zajecia od 8 do 11.30 codziennie, a na wyklady nie chodze tylko sama czytam ten material, bo jest duzo ksiazek z ktorych wiecej sie dwoiem niz z wykladow;) Moze dalabys sie jednak skusic na jakis taki kierunek, gdzie zajec duzo nie ma, 3-4 godz z rana gdzie dziecko ma tez drzemke to nie duzo czasu z jego zycia, naprawde. a Uczyc mozesz sie wieczorem jak juz mala bedzie spala. NAprawde teraz profesorowie i asystenci ida na reke i mozna sie jakos dogadac, wiem ze maja wprowadzic jakies zlobki na uczelniach dla studentow, to by bylo super rozwiazanie,ale czy wprowadza to? to nie wiadomo.;( Jak ze studiami narazie nie wypali to sporbuj rozkrecic jakis interes zawsze to beda jakies pieniadze. chodz na poczatku dla takiego malucha niewiele trzeba by bylo przeznaczyc, bo pewno wozek, lozeczko masz jeszcze po starszej corce, wiec takie rzeczy by odpadly, wiec troche czasu by bylo aby cos rozkrecic;) 3mam za Ciebie kciuki:)
girl-malina
eni20, ja na pielęgniarstwie miałam zajęcia przez całe dnie, czasami nawet 8-20 icon_sad.gif(. I jeszcze praktyki od drugiego semestru 7-15, a potem wykłady. Ja na wykłady też nie chodziłam bo nie miałam siły z brzuchem siedzieć 4 godziny na twardym siedzisku sali wykładowej.Studia na tej uczelni są bardzo absorbujące szczególnie na pierwszych latach,trudno pogodzić naukę z dzieckiem. Zakuwałam do kolokwiów całymi dniami i nocami, teraz nie mam na to czasu. Córka śpi w dzień dopiero po południu, a wieczorem kładzie się spać koło 21-22.. Wtedy skonana po całym dniu sprzątania w naszej małej klitce muszę trochę czasu poświecić na nic nie robienie;).

Wiem, że istnieją takie kierunki na których nie ma praktyk,przynajmniej takich zajmujących i są zajęcia króciutko ale akurat takie kierunki mnie nie interesują i nie mam z nimi nic wspólnego;). Jedyne moje zainteresowania idą w kierunku medycznym.

Na mojej uczelni nikt mi nie pobłażał z tej okazji,że byłam w ciąży. Kiedy zdarzyło się, że zemdlałam w autobusie i wylądowałam w szpitalu przez co nie dojechałam na ćwiczenia to potem musiałam to po swoim grafiku odpracowywać... mimo, że można mieć nieobecność na 2 zajęciach. Na ćwiczeniach tym bardziej mnie cisneli bo była np. kąpiel i pielęgnacja noworodka (lalki;p). Kiedy coś źle zrobiłam to dostawałam ochrzan jakiego inni nie słyszeli nawet. Więc nie do końca jest tak, że można się dogadać z profesorami, to zależy na jakich studiach.

A żłobki to by było coś, rzeczywiście można by było mieć dziecko przy sobie. Problem w tym, że publiczne uczelnie nie mają zajęć tylko w głównej siedzibie. Ja ma AM musiałam jeździć po całej warszawie na zajecia, wtedy dziecko nie jest przy Tobie:(.

Studia wcześniej czy później napewno zrobię, więc o to nie ma obawy, pytanie tylko kiedy..

Rzeczywiście na początku dla dziecka nie trzeba wiele, wózek mam spacerowy ale zawsze można go zmienić na inny i sprzedać ten, w łóżeczku śpi jeszcze moja córcia bo ma niecałe 1,5 roku więc musiałabym łóżeczko drugie kupić albo Ali kupić już takie dla starszego dzieciaczka.

Wczoraj rozmawiałam z M i wymyślaliśmy pomyśły na interes, muszę powiedzieć, że pare dobrych kombinacji mam, może się uda;).
Ale ja nadal nie wiem kiedy zdecydować się na drugie dziecko?icon_wink.gif
Jasiucha
Przeczytaj uważnie swoje powyższe posty.. bo moim zdaniem już zdecydowałaś - i to chyba zanim utrzołyś owy temat.. 03.gif




kn.17
Zgadzam się z Tobą Jasiucha, że girl-malina zdecydowała się już dawno na drugie dziecko.
Nie chcę być złośliwa, ani też się wymądrzać, ale również studiuję. Termin mam na marzec wiec w tym roku wezmę dziekankę, a później wrócę na studia zaoczne, po to by móc zacząć pracę a i z dzieckiem trochę czasu być, ja mam uczelnię 100km od miejsca zamieszkania więc będę musiała dojeżdżać na zjazdy! Sęk w tym, że chcę zarówno studiować jak i wychowywać swoje dzieciątko, a możliwości jest dużo! Trzeba umieć iść na kompromis! Coś za coś, nie można mieć wszystkiego!!!
Jeżeli chcecie mieć drugie dziecko i tak już zdecydowaliście to przecież żadna dziewczyna na forum Wam tego nie zakaże! Chyba raczej powinnaś te wszystkie za i przeciw rozważyć ze swoim narzeczonym, bo przecież my nie znamy całej Twojej sytuacji, a tym bardziej nie jesteśmy upoważnione do tego, by podejmować za Ciebie tak ważną decyzję! Mam nadzieję, że poradzicie sobie ze wszystkim, ale idąc za słowami Jasiuchy
CYTAT(Jasiucha @ pią, 10 sie 2007 - 12:46) *
Przeczytaj uważnie swoje powyższe posty..

Bo coś mi w nich brakuje konsekwencji...
Tak czy owak życzę Ci powodzenia i wierzę, że uda Ci się spełnić wszystkie swoje plany!!!
girl-malina
Rzeczywiście może się tak wydawać z moich wypowiedzi,że zdecydowałam ale to jedynie raczej chęć posiadania dziecka się ujawnia a nie moja decyzja. Bo to, że ja napiszę sobie, że lepiej teraz mieć drugie dziecko to nie znaczy,że rzeczywiście tak zrobię i tak już zdecydowałam. Próbuję wziąć wszystkie za i przeciw ale decyzji nie ma. Do tej pory nie wiem co lepsze i zapewniam, że jak zakładałam temat też nie wiedziałam;).

kn.17, zdecydowana na drugie dziecko owszem jestem, ale nie wiem kiedy i o to chodzi. Nie mówie o decyzji posiadania dziecka tylko o decyzji kiedy je mieć. Bo tak naprawdę tu nie chodzi o studiowanie w tej chwili,bo ja tego nie chcę. Mi chodzi o studiowanie po oddaniu Alicji do przedszkola i planowania drugiego dziecka później albo studiowanie po odchowaniu obojga dzieci. Podkreślam, że nie mowa tutaj tak naprawdę o studiach tylko o dziecku;)).

Ja zdecydowałam,że studia będę robić tylko dzienne i tylko na państwowej uczelni. Nie stać mnie na zaoczne i nie lubię takiego trybu nauki. Już poszłam na kompromis i poświęciłam studia dla dziecka bo chciałam z nią być. Nie chcę kompromisów i robienia wszystkiego jednocześnie, nie chcę gonić za życiem jednocześnie siedząc w książkach jeżdżąc na uczelnie i tylko chwilki spędzać z dzieckiem. Bo jak podrośnie to tym bardziej nie będzie więcej wspólnego czasu,chcę wykorzystać to.

kn.17 gdybym była na 2,3 roku możliwe że zdecydowałabym się na pogodzenie nauki z wychowywaniem dziecka, bo napewno byłoby mi wtedy łatwiej i miałabym więcej możliwości na uczelni ale na pierwszym roku się nie dało i nie da. Bo oddanie noworodka czy niemowlaka kilkumiesięcznego do żłobka i siedzenie całe dnie na studiach to dla mnie nierealne.
Jeszcze raz mówię,że nie chodzi mi o tok studiów tylko o to kiedy je lepiej robić, czy teraz czy za dwa lata mając już dwójkę dzieci.

Pisząc ten temat nie chodziło mi o Wasze zakazy,chciałam poznać Wasz pogląd na taką sytuację. Jesteście lub będziecie matkami więc napewno wiecie jak to jest. Owszem mogę rozmawiać z narzeczonym na ten temat ale to nie on ma podjąć decyzję tylko ja,bo to moje życie się zmienia po takich decyzjach, chodzi o moje późniejsze studia o moją dalszą pracę. Chciałam się poradzić kogoś kto wie jak to jest.

Może nie wyrażam się w odpowiedni sposób i nie wiecie po prostu o co mi chodzi, czasem tak bywa,że chcę przekazać jakąś myśl ale źle ją ubieram w słowa;). Nie mniej dziękuję za Wasze zdanie;).
Jasiucha
CYTAT(girl-malina @ pią, 10 sie 2007 - 17:08) *
Ja zdecydowałam,że studia będę robić tylko dzienne i tylko na państwowej uczelni. Nie stać mnie na zaoczne i nie lubię takiego trybu nauki. Już poszłam na kompromis i poświęciłam studia dla dziecka bo chciałam z nią być. Nie chcę kompromisów i robienia wszystkiego jednocześnie, nie chcę gonić za życiem jednocześnie siedząc w książkach jeżdżąc na uczelnie i tylko chwilki spędzać z dzieckiem. Bo jak podrośnie to tym bardziej nie będzie więcej wspólnego czasu,chcę wykorzystać to.

Po pierwsze - Plany masz naprawdę ambitne i to sie chwali..
Po drugie - Jak na razie nie poszłaś na kompromis tylko poświęciłaś studiowanie na rzecz dziecka.
Po trzecie - prędzej czy później i tak bedziesz mniej czasu spędzała z dzieckiem/ z dziećmi i zycie będzie wygladalo tak jak piszesz od książki - na uczelnie - czas dla dziecka i znowu do książki, bo czy teraz czy za dwa lata nie zabierzesz dziecka ze sobą na studia.. no chyba, że poczekasz aż zda mature i razem na studia pójdziecie 03.gif (żartuje)
A po czwarte - gdybyś zdecydowała się teraz na dziecko - i studiowała mając dwoje dzieci to te "tylko chwilki" z dzieckiem będą jeszcze krótsze bo będziesz musiała podzielić na dwoje dzieci swoją uwagę!!
Po piąte: trzeba wychodzić z zalożenia iż dziećmi opiekujemy się do końca życia/ wychowujemy/ dbamy o nie.. a nie Tylko przez pierwsze 2-3lata (to dopiero początek) a wspomnienia dzieci zaczynają się gdzies od 3-4roku życia.. one nie będą pamietać iż jako niemowlę mama zanosiła je do żłobka.. za to będą pamiętać iż zamiast malować z nimi siedziała w kuchni nad książką

A po szóste:
CYTAT
kn.17 gdybym była na 2,3 roku możliwe że zdecydowałabym się na pogodzenie nauki z wychowywaniem dziecka, bo napewno byłoby mi wtedy łatwiej i miałabym więcej możliwości na uczelni ale na pierwszym roku się nie dało i nie da. Bo oddanie noworodka czy niemowlaka kilkumiesięcznego do żłobka i siedzenie całe dnie na studiach to dla mnie nierealne.
Jeszcze raz mówię,że nie chodzi mi o tok studiów tylko o to kiedy je lepiej robić, czy teraz czy za dwa lata mając już dwójkę dzieci.

Hmm... coś nei tak z Twoimi obliczeniami, za dwa lata Twoje drugie dzieciątko będzie miało dopiero 1,5roczku (o ile uda Wam się je spłodzić od zaraz) więc jak sobie wyobrażasz pójście na studia w takiej sytuacji?? za te "Twoje 2lata" będziesz w podobnej sytuacji jak teraz bo teraz właśnie posiadasz 1,5roczne dziecko, z tym że za 2lata będzie dodatkowo jeszcze starsza córa która napewno oprotestuje pójście do przedszkola - bo skoro przebywa tylko pod Twoją opieką ew. taty to trudno będzie - i z tego musisz zdać sobie sprawę. No a wracając do planowanego malucha... co zrobisz z takim brządem (1,5roczku)?? Z Twoim podejściem do sprawy nie oddasz go do żlobka/ grupy żłobkowej w przedszkolu... Więc oprócz posiadania dwójki pociesznych robaczków zmieni sie Twoja sytuacja jeśli chodzi o planowane studia????



Wszystko powyżej to mój - inny punkt widzenia na tą sytuację.. mam nadzieję, że nie uraziłam, chciałam wyrazić jak ja to widzę cobys miała porównanie (punkt odniesienia)

Pozdrawiam


girl-malina
Pozwolę sobie również przytoczyć cytaty;).

CYTAT(Jasiucha @ pon, 13 sie 2007 - 12:55) *
Po trzecie - prędzej czy później i tak bedziesz mniej czasu spędzała z dzieckiem/ z dziećmi i zycie będzie wygladalo tak jak piszesz od książki - na uczelnie - czas dla dziecka i znowu do książki, bo czy teraz czy za dwa lata nie zabierzesz dziecka ze sobą na studia.. no chyba, że poczekasz aż zda mature i razem na studia pójdziecie 03.gif (żartuje)


Nie dosłownie chodziło mi o takie spędzanie czasu z dzieckiem. Nie wiem dlaczego ale mam takie podejście, że dziecko w wieku 0-3 jest właściwie całkowicie zależne od rodzica. W tym czasie kształtuję jego zachowanie i w ogólę wszystko, nie chciałabym aby uczył je tego żłobek czy ktoś inny. To taki maluch, który potrzebuje dużo miłości i ja chcę z nim te chwile po prostu spędzić bo wiem, że czeka i mnie i ją dużo pracy w życiu, nigdy już nie będę miała możliwości siedzenia z nią 3 lata w domu. Ona pójdzie do przedszkola/szkoły/pracy..A taki maluchem będzie tylko raz w życiu;). Kiedy ona będzie spędzać chwile w przedszkolu/szkole ja będę na uczelni i w ten sposób nie będziemy z niczego rezygnować.Ona będzie miała swoje obowiązki a ja swoje;).
A teraz musiałabym zrezygnować z czegoś dla czegoś.. Musiałabym ją oddać do żłobka żeby pójść na studia,czego nie chcę. A przedszkole jest już teoretycznie obowiązkowe.

CYTAT
A po szóste:
Hmm... coś nei tak z Twoimi obliczeniami, za dwa lata Twoje drugie dzieciątko będzie miało dopiero 1,5roczku (o ile uda Wam się je spłodzić od zaraz) więc jak sobie wyobrażasz pójście na studia w takiej sytuacji?? za te "Twoje 2lata" będziesz w podobnej sytuacji jak teraz bo teraz właśnie posiadasz 1,5roczne dziecko, z tym że za 2lata będzie dodatkowo jeszcze starsza córa która napewno oprotestuje pójście do przedszkola - bo skoro przebywa tylko pod Twoją opieką ew. taty to trudno będzie - i z tego musisz zdać sobie sprawę. No a wracając do planowanego malucha... co zrobisz z takim brządem (1,5roczku)?? Z Twoim podejściem do sprawy nie oddasz go do żlobka/ grupy żłobkowej w przedszkolu... Więc oprócz posiadania dwójki pociesznych robaczków zmieni sie Twoja sytuacja jeśli chodzi o planowane studia????


W tym cytacie który przytoczyłaś, o ile się nie mylę chodziło o studia które zostawiłam i Alicję a nie o drugie dziecko.. Odnośnie 2 lat to chodziło mi o to, że będę w domu dzieckiem/dziećmi o 2 lata dłużej niż gdybym miała tylko Alicję. Kiedy Ala pójdzie do przedszkola, to ja jeszcze 2 lata byłabym w domu z drugim dzieckiem, to miałam na myśli. Może coś nie tak napisałam;). Wtedy dzieci będą w przedszkolu lub już w szkole jedno. I wtedy tak samo jak po posłaniu Alicji samej do przedszkola i posiadaniu jednego dziecka rozpoczęłabym studia.

Zdaję sobie sprawę, że dzieciaki protestują przed pójściem do przedszkola. Staram się uczyć Alicję przebywania z dziećmi i bardzo do nich lgnie. Napewno nie będę jej chować w ten sposób aby była do tego stopnia przywiązania do mnie żeby nie chciała zostać z dzieciakami w przedszkolu, to raczej nie jest ten charakterek;). Wcześniej czy później będzie sporadycznie zostawać np. z babcią i przyzwyczai się do innej opieki. A zanim pójdzie do przedszkola będziemy go odwiedzać przez pare miesięcy.

Mówiąc prościej mój sposób myślenia o którym wspominasz to zakładając, że dziecko chcielibyśmy już teraz i wszystko pójdzie ok. Ala miałaby 2 lata z kawałkiem kiedy urodzi się drugie, Ala w wieku 3 lat idzie do przedszkola, dziecko ma niecały rok i czekają nas 2 lata w domku. Potem moja nauka.
Tak dokładnie wygląda rozwiązanie tego, gdybym się na to zdecydowała wszystko.

Mówiąc szczerze, kiedy teraz próbuję otworzyć własny interes i zaplanować wszystko inne zaczynam mieć coraz większy mętlik w głowie. Chyba za dużo spraw na raz i decyzji do podjęcia.Muszę wszystko sobie poukładać, szkoda, że życie nie jest trochę mniej skomplikowane;).

CYTAT
Wszystko powyżej to mój - inny punkt widzenia na tą sytuację.. mam nadzieję, że nie uraziłam, chciałam wyrazić jak ja to widzę cobys miała porównanie (punkt odniesienia)


Dlaczego miałabym być urażona, o to chodziło i dziękuję, że wyraziłaś swoje zdanie:). Napewno wszystko rozpatrzę, za i przeciw;)))).
Anai_
Studiowanie z dwójką Dzieci jest trudne. Szczególnie po długiej przerwie.
A bycie z dwójką Dzieci przez całe dnie (zakładając, że Niemąż będzie utrzymywał całą czwórkę sam) też potrafi wykończyć...
Aga H
A mnie zastanawia jeszcze jedno, czy ty na pewno wiesz, czego chcesz mówią o dziennych studiach? Bo studia dzienne wcale nie są tańsze niż zaoczne (no chyba, ze się na stałe mieszka w mieście, gdzie się studiuje). Piszesz, ze u was krucho z kasą, a chcesz jeszcze kilka lat (zależy kiedy dziecko) nie pracować wychowując, a potem jeszcze trzy lata nie pracować na studiach. Dla mnie to dość dziwne, chyba, ze odpowiada ci to, by cały czas utrzymywał cię partner.
Poza tym ja teraz też spędziłam dwa lata w domu nie pracując. Zaszłam w ciążę, o tym, że jestem w ciąży dowiedziałam sie dwa dni przed obroną licencjatu, bez zastanowienia poszłam na zaoczną magisterkę, teraz czeka mnie tylko obrona, papier mam ten sam co na studiach dziennych, zajęcia też, a wymagania chwilami nawet wyższe. Mogłam skończyć po licencjacie, bo to też dyplom, ale teraz się cieszę, bo córka jest już "odchowana" ja skończyłam (prawie) studia i już odliczam dni do 1 września, gdy nareszcie zacznę moją wymarzoną pracę. Bo ile można siedzieć na tyłku....

Ale to tez moja zdanie, jestem chyba zbyt ambitna, by robić tylko jedną rzecz na raz (a tak przy okazji, to jestem sama z córeczką od poczatku) i zapewniam się, ze da się.
girl-malina
CYTAT(Mama Franka i Stefanka @ wto, 14 sie 2007 - 14:18) *
Studiowanie z dwójką Dzieci jest trudne. Szczególnie po długiej przerwie.
A bycie z dwójką Dzieci przez całe dnie (zakładając, że Niemąż będzie utrzymywał całą czwórkę sam) też potrafi wykończyć...


Nie rozumiem? Kiedy dzieci będą już w przedszkolu to studiowanie nie będzie takie trudne.
Siedzenie z dziećmi w domu owszem potrafi wykończyć ale bez przesady;).
girl-malina
CYTAT(Aga H @ wto, 14 sie 2007 - 14:57) *
A mnie zastanawia jeszcze jedno, czy ty na pewno wiesz, czego chcesz mówią o dziennych studiach? Bo studia dzienne wcale nie są tańsze niż zaoczne (no chyba, ze się na stałe mieszka w mieście, gdzie się studiuje). Piszesz, ze u was krucho z kasą, a chcesz jeszcze kilka lat (zależy kiedy dziecko) nie pracować wychowując, a potem jeszcze trzy lata nie pracować na studiach. Dla mnie to dość dziwne, chyba, ze odpowiada ci to, by cały czas utrzymywał cię partner.
Poza tym ja teraz też spędziłam dwa lata w domu nie pracując. Zaszłam w ciążę, o tym, że jestem w ciąży dowiedziałam sie dwa dni przed obroną licencjatu, bez zastanowienia poszłam na zaoczną magisterkę, teraz czeka mnie tylko obrona, papier mam ten sam co na studiach dziennych, zajęcia też, a wymagania chwilami nawet wyższe. Mogłam skończyć po licencjacie, bo to też dyplom, ale teraz się cieszę, bo córka jest już "odchowana" ja skończyłam (prawie) studia i już odliczam dni do 1 września, gdy nareszcie zacznę moją wymarzoną pracę. Bo ile można siedzieć na tyłku....

Ale to tez moja zdanie, jestem chyba zbyt ambitna, by robić tylko jedną rzecz na raz (a tak przy okazji, to jestem sama z córeczką od poczatku) i zapewniam się, ze da się.


Podziwiam Cię, że wychowujesz sama córeczkę, ja też byłam wychowywana tylko przez mamę od 3 roku życia i jedyne co z tego okresu pamiętam to siedzenie z niańkami, które nie potrafiły się zająć dzieckiem:(.Mama musiała pracować całe dnie,wiem co to znaczy..

Jak to studia dziennie nie są tańsze???Nie bardzo rozumiem, ja za studiowanie na studiach dziennych na państwojej uczelni dostawałam jeszcze 600 zł stypendium i nic za nie nie płaciłam. Dlatego też chcę studiować na Państwowej uczelni i dziennie, ale nie teraz!! Dopiero jak odchowam dziecko/ew.dzieci. Mieszkam w Warszawie i tutaj miałam uczelnię.
U nas krucho z kasą,dlatego otwieram własną firmę i będę zajmować się tym co bardzo lubię, firmę będę prowadzić w domu więc na wszystko będę miała czas. Właśnie dlatego,że nie chcę być zależna od M chcę prowadzić tę firmę chociaż nie widzę nic złego w tym, że to on nas utrzymuje. Zdawał sobie sprawę w jakiej jesteśmy sytuacji i podjął się tego aby utrzymać rodzinę, wiedział, że ja nie pójdę do pracy i mu to nie przeszkadza, że będę w przyszłości studiować.

Jeszcze raz powiem, że gdybym ja zaszła w ciąże broniąc licencjatu to też moje decyzje były by inne, wszystko się zmienia względem tego w jakiej jest się sytuacji i na którym roku. Ja wiedziałam, że nie dam rady wrócić na pierwszy rok i jednocześnie zajmować się córką. Studia pochłaniały cały mój czas zanim urodziłam córkę i to nie zmieniłoby się później a byłoby wręcz odwrotnie (praktyki). Zdecydowałam tak a nie inaczej, nie chcę teraz studiować, studia podejmę za 1,5 roku kiedy Alicja pójdzie do przedszkola albo za 3 lata jeżeli zdecyduje się teraz na drugie dziecko.

Mam nadzieję, że nie uważacie mnie za mało ambitną, jest wręcz odwrotnie;). Chcę po prostu mieć wszystko poukładane.. To, że siedzę w domu z dzieckiem nie oznacza, że nic poza tym nie robię i zbijam bąki;). Sprzedaję różne rzeczy, załatwiam sprawy ad. firmy, właściwie to ciągle latam po mieście. Sprzedaje kosmetyki i perfumy, jestem wciąż aktywna i robię kilka rzeczy jednocześnie.

A jeżeli chodzi o naukę jednocześnie z wychowywaniem dziecka to można powiedzieć, że zaczątki czegoś takiego doświadczyłam będąc w liceum. Moja mama musiała wyjechać za granicę i zostałam sama z 6-7 letnim bratem. Przez pół roku sama się nim zajmowałam, chodziłam do szkoły, uczyłam się(byłam prymuską w klasie). Chodziłam na zebrania w szkole brata, zawoziłam go wcześniej do przedszkola, gotowałam,prałam, sprzątałam. Nikt mi nie pomagał. Robiłam wszystko to samo co robię teraz przy swoim dziecku, tylko, że wtedy się jeszcze uczyłam.. i nie było łatwo. Studia wymagając jeszcze większego poświęcenia i więcej czasu, nie chcę aby moje życie wyglądało tak jak pogoń wtedy kiedy byłam sama z bratem.

Kochane, zrozumcie, że nie chcę studiować i jednocześnie wychowywać dziecko/dzieci. Wybrać chcę pomiędzy pójściem na studia za 1,5 roku albo za 3 lata i posiadania dwójki dzieci.
Wszyscy mi doradzają, żebym poszła teraz na studia i oddała Alę do żłobka ale tak nie chcę, nie zrobię nic wbrew swojej woli, chyba nikt by tak nie zrobił jeżeli miałby wybór.
kn.17
Girl-malina gdybym miała takie przekonania jak Ty, to przyznam szczerze, że bym poświęciła się tylko i wyłącznie dziecku/ciom. Otóż moja droga - wychowanie trwa całe życie, a najważniejszy czas rozwoju dziecka trwa do +/- 12 roku życia, w którym to czasie następują bardzo gwałtowne zmiany w osobowości dziecka. A pamiętajmy, że zgodnie z powiedzeniem "małe dzieci - mały kłopot", w miarę dorastania potrzeby dzieci rosną, a i zaangażowanie matki musi być większe, już nie tyle w pielęgnację, co tworzenie więzi!!! Zatem jeżeli odchowasz dziecko do 3 roku życia, a następnie oddasz pod opiekę przedszkola to wcale nie znaczy, że akurat Twoje dziecko będzie miało lepsze wspomnienia z dzieciństwa niż Ty! W momencie kiedy Twoje dziecko właśnie będzie potrzebowało jak największego zainteresowania ze strony matki, to może się okazać, że tego nie otrzyma, bo mama będzie na zajęciach lub zmęczona przesytem obowiązków! Już nie wspomnę o sytuacji finansowej! Wqrza mnie, że nie widzisz w tym problemu! Sama piszesz, że:
CYTAT(girl-malina @ wto, 14 sie 2007 - 13:37) *
U nas krucho z kasą,dlatego otwieram własną firmę i będę zajmować się tym co bardzo lubię, firmę będę prowadzić w domu więc na wszystko będę miała czas.

Jak przyjdzie kolejne dziecko będzie jeszcze trudniej, nie mówiąc już o tym, że w miarę jak córka będzie rosła jej potrzeby też się zwiększą! Zakładasz firmę, hmm, tylko pogratulować, ale jaką masz pewność, że będzie ona na tyle dobrze prosperowała, że będzie Cię stać na opłacenie składek i odłożenie pewnej kwoty do budżetu rodzinnego?! Na założenie firmy potrzebny jest też pewien kapitał początkowy, bo bez tego ani rusz. Wiem, bo sama niedawno zakładałam firmę i dobrze pamiętam ile mnie to wszystko kosztowało. Girl-malina wybacz, ale według mnie jesteś po prostu bez wyobraźni! Piszesz, że chcesz sobie wszystko poukładać, ale według mnie tworzysz totalny chaos. Chwytasz się wielu rzeczy tak naprawdę w ogóle nie mając pomysłu jak to wszystko będzie wyglądać! Jeśli uważasz, że za 3 lata łatwiej Ci będzie studiować z dwójką dzieci, mając trudną sytuację finansową (prędzej napisałaś, że to się tak szybko nie zmieni), to możesz być zaskoczona. Pisałaś też o tym, że zajęcia na 1 roku trwały do wieczora, a tylko kierunki medyczne Cię interesują, więc trudno mi sobie wyobrazić, że znajdziesz jeszcze w tym wszystkim wystarczająco dużo czasu dla dzieci i na firmę... Twoja sprawa, ale na Twoim miejscu wstrzymałabym się z decyzją o drugim dziecku do momentu aż moja sytuacja stałaby się klarowna (nawet jeśli by to miało oznaczać, że urodzę dziecko za 5 lat! Pisałam już wcześniej o umiejętności chodzenia na kompromis. Jeśli się tego nie nauczysz to zawsze będzie Ci trudno podejmować wszelkie decyzje.
CYTAT(girl-malina @ pią, 10 sie 2007 - 15:08) *
Już poszłam na kompromis i poświęciłam studia dla dziecka bo chciałam z nią być. Nie chcę kompromisów i robienia wszystkiego jednocześnie, nie chcę gonić za życiem jednocześnie siedząc w książkach jeżdżąc na uczelnie i tylko chwilki spędzać z dzieckiem.

To poświęcenie było na Tobie wymuszone. Sama przecież zaznaczyłaś (patrz następny cytat), że na pierwszym roku nie dało się pogodzić studiowania z macierzyństwem. Ta krótka wypowiedź mówi sama za siebie... Rozumiem też, że przy dwójce małych dzieci nie będziesz "goniła za życiem jednocześnie siedząc w ksiązkach [...] i tylko chwilki spędzać z dziećmi".
To jest mój punkt widzenia na tą sprawę!
Pozdrawiam
kn.17
CYTAT(girl-malina @ pią, 10 sie 2007 - 15:08) *
gdybym była na 2,3 roku możliwe że zdecydowałabym się na pogodzenie nauki z wychowywaniem dziecka, bo napewno byłoby mi wtedy łatwiej i miałabym więcej możliwości na uczelni ale na pierwszym roku się nie dało i nie da.

A z dwójką dzieci się da? Nie zapominajmy, że 3-letni brzdąc jest nadal małym dzieckiem!!! I jak widzisz sama, brakuje w Twoich postach konsekwencji, bo cały czas podkreślasz, że sama chcesz dzieci wychować, bez żadnych żłobków! Przekonań chyba się nie zmienia ze względu na sytuację w jakiej się znajdujemy, tak bynajmniej mi sie wydaje... Rozumiem, że jeśli bys była np na drugim roku to już by było w porządku zostawić dziecko w żłobku, a że nie studiujesz to 3masz się idei, że "matka powinna wychowywać dziecko"...
Przeczytaj swoje posty i przemyśl co tak naprawdę z nich wynika!!!
Helena
girl-malinka niestety bedziesz musiala cos zrobic wbrew swojej woli bo albo pojdziesz na zaoczne albo bedziesz musialaa liczyc na pomoc opiekunki. Chociaz nie jestem na twoim miejscu powiem ci co ja bym zrobila. Po pierwsze poszlabym na zaoczne studia-sa w weekendy, dzieckiem wteedy moglby zajmowac sie tata. Gdybys powalczyla o stypendium to za nie oplacilabys przynajmniej czesc studiow. Po drugie zajelabym sie sprzedaza ciuchow przez internet-zawsze dodatkowa kasa na studia. Po 3 mialabym caly tydzien (oprocz weekeendow ) dla dziecka. Po 4 zaplanowalabym sobie dziecko na np. lipiec po obronie czyli za prace nad nim wziielibyscie sie na poczatku 3 roku. Roznice miedzy dziecmi mialabys 5 lat. Nie dasz rady pogodzic wszystkiego w sposob, ktory sobie zaplanowalas bo teraz nie liczysz sie w zyciu tylko ty, wiec wez to pod uwage.
Naz
też się wtrące a co.
Also mam 21 lat. Pierwsze dziecko urodziłam w liceum. Teraz mam dwoje, 2 latka i 2 miesięczne niemowle. W tym roku w lutym skończyłam szkołę policealną zaocznie do tego pracowałam (syn miał 8 miesięcy kiedy zaczęłam). Ale w szkole nauczyciele bardzo mi pomagali. Za rok, może dwa lata wybieram się na studia (licencjat) przy czym planuje kolejne dziecko za 2-5 lat.
Kroci nie zarabiamy. Ja mam 700 z hakiem, mąż 1000 z przecinkiem i jakoś biedy nie klepiemy. Stać nas kupić coś extra dla każdego. Fakt, że wybieramy się za granice, ale to dla maluchów, żeby oni mieli większą szanse. I jest Dobrze:)
Jasiucha
banshee wiele mlodych mamus mogłoby brać z Ciebie przykład.. odpowiedzialna i zaradna.. dzieci "odchowane", szkoła skończona - w planach jeszcze dalszy rozwój, masz także swój wkład w sytuację finasową 03.gif dla mnie KLASA 08.gif
girl-malina
kn.17, mam trochę inny pogląd na wychowywanie dzieci. Dla mnie dziecko do 3 roku życia potrzebuje rodzica najbardziej, ciągłej obecności, uczy się od niego. To, że w wieku 3 lat oddaje dziecko do przedszkola nie oznacza, że nie mam zamiaru z nim spędzać czasu i wychowywać go. Wiem jak poświęcać czas dziecku które ma kilka lat i kilkanaście, wiem jak rozmawiać i sądze, że nie będę miała problemów z porozumieniem się z córką gdyby będzie w tym wieku i będzie miała z mojej strony wystarczająco poświęconego przeze mnie czasu. Tylko, że wtedy ona nie będzie chciała siedzieć w domu ze mną tylko, będzie miała kolegów, koleżanki, szkołę, a nie jak teraz jej światem właściwie jestem ja.

Z pieniędzmi jest krucho ale bez przesady, mamy z czego żyć i jest coraz lepiej. Napewno stać by było nas na drugie dziecko. Jedyny większy wydatek na dwójkę to podwójna ilość pampersów. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że dzieci w miarę jak rosną to potrzebują więcej choć nie do końca tak jest. Teraz bankrutuje się na pampersy, drogie mleko w proszku, kaszki i inne duperele. Jak już dziecko jest duże to tak drogie wydatki odchodzą, są tylko książki i tym podobne wydatki raz na jakiś czas. Kiedy jest dwójka dzieci to jedno ma ubrania np. po drugim.

Firma myślę, że będzie dobrze prosperowała, zabieram się za coś na czym świetnie się znam i nie otwieram tego zupełnie sama. Finansów dużo na to nie potrzeba, trzeba pomysłu. Jeżeli bardzo się coś chce i potrafi to musi się udać. Składki są małe a do budżetu rodzinnego nie mam zamiaru narazie z tego dokładać. To co się zarobi zainwestuje się w rozbudowywanie firmy aż stanie porządnie na nogi i będzie na siebie zarabiać.

Jednak myślę, że wbrew wszystkiemu to właśnie mam wszystko ułożone i żadnego chaosu już w życiu nie mam. Jestem pewna, że studiować mi się bedzie lepiej ze starszymi dziećmi, niż potem po studiach siedzenie znowu w pieluchach, a potem wyjście do świata bez żadnych perspektyw. Sytuacja finansowa mam nadzieję, że będzie wtedy bardzo dobra, wszystko na to wskazuje.

kn.17,napisałaś, że to poświęcenie (kompromis) było na mnie wymuszone i masz rację. Nie zgodzę się nigdy w życiu już na to aby coś wymuszało na mnie jakieś decyzje. Życie nie będzie mnie zmuszać do czegoś czego nie chcę tak jak było w tym przypadku, dlatego to ja teraz będę robić wszystko tak jak ja chcę żeby wyglądało, nie przewiduję żadnych kompromisów, wiem, że da się ułożyć wszystko i bez nich i tak zrobię.

Mówiąc, że chcę studiować kierunek medyczny, a możliwe jest dla mnie zapewne tylko Pielęgniarstwo, chyba, że zasady naboru się zmienią za parę lat. W takim wypadku ja nie przewiduję pracować w tym zawodzie. Nigdy nie chciałam i nie chcę być pielęgniarką, chcę mieć wyższe wykształcenie i ewentualnie wykonywać zawód poniekąt związany z tym wyuczonym ale napewno nie będę pielęgniarką. Chcę studiować inny kierunek medyczny a teraz nowe zasady rekrutacji mi to uniemożliwiły więc wolę poczekać i studiować to co zawsze chciałam. To co będę studiowała okaże się dopiero za parę lat. Poza tym, jeżeli mam teraz możliwość rozkręcenia firmy i dzięki temu w przyszłości zarabiania jakiś znaczących pieniędzy to wolę poświęcić się teraz temu niż studiom, które nic mi nie dadzą poza papierkiem, odłożę to na później.

Według mnie Państwo ma obowiązek dawać pieniądze na naukę dla młodych ludzi i nie widzę powodu abym miała płacić prywaciarzom za możliwość nauki w prywatnych szkołach. Dla mnie Państwowa uczelnia to renoma, w dodatku za naukę dostaje się pieniądze a nie płaci się za nią..

kn.17 - "A z dwójką dzieci się da? Nie zapominajmy, że 3-letni brzdąc jest nadal małym dzieckiem!!! I jak widzisz sama, brakuje w Twoich postach konsekwencji, bo cały czas podkreślasz, że sama chcesz dzieci wychować, bez żadnych żłobków! Przekonań chyba się nie zmienia ze względu na sytuację w jakiej się znajdujemy, tak bynajmniej mi sie wydaje... Rozumiem, że jeśli bys była np na drugim roku to już by było w porządku zostawić dziecko w żłobku, a że nie studiujesz to 3masz się idei, że "matka powinna wychowywać dziecko"...
Przeczytaj swoje posty i przemyśl co tak naprawdę z nich wynika!!!"

Na pierwszym roku nie dało się studiować bo nie chcieli mi zawiesić studiów na dłużej, noworodka nie zostawię nikomu pod opieką i sama ledwo żyjąca nie pójdę na zajęcia.
Źle rozumiesz, jeżeli chodzi o to, że gdybym była na drugim roku studiów. Nie zostawiłabym absolutnie dziecka w żłobku, zawiesiłabym studia, miałabym więcej możliwości zmiany zajęć, wykładowcy szli by mi na rękę. M, wziąłby mniej godzin w pracy i krótkie chwile moich zajęć on by zajmował się dzieckiem. Ja dostawałabym pieniądze z uczelni więc te godziny jego by się zwróciły. Wszystko zupełnie by inaczej wyglądało.
Nigdy nie pisałam o tym, że jakbym była na drugim-trzecim roku to oddałabym dziecko do żłobka, chyba źle mnie zrozumiałaś. Chodzi o możliwości na uczelni.
------------

Helena, wiem, że tak można zrobić ale ja tak nie potrafię weekendów nie poświęcić dziecku. Nie mogłabym siedzieć na uczelni 8 godzin ciągle z myślą, że nie mogę pójść na spacer z moim M i z Alicją.
Teraz jak otworzyłam swoją firmę to od nikogo stypendium nie dostanę. Ze sprzedawaniem ciuchów to dobry pomysł, robię to ciągle, sprzedaję różne rzeczy ale na to trzeba mieć firmę, żeby kiedyś ktoś nie zapukał do drzwi i nie upomniał się o podatek za nielegalną sprzedaż;). Teraz zajmę się całkowicie sprzedażą różnych rzeczy w swojej firmie:).
Jak się czegoś nie da pogodzić to się odłoży na później;).
-------------

banshee, gratuluje takiej zaradności;). Ale jak to urodziłaś pierwsze dziecko w liceum skoro masz 21 a starsze ma 2 latka?icon_wink.gif) To wychodzi 19, to już po liceum? No nieważne;). Gdybym mi się tak przytrafiło w liceum to moja mama nie pozwoliłaby mi zaniedbać szkoły i sama też bym na to nie pozwoliła, to też zupełnie inna sytuacja. Jaką szkołę policealną skończyłaś? jakieś studium? Właściwie w tej chwili mamy podobnie.. też chcę później iść na studia i mieć teraz dwójkę dzieci, jak Ty masz.
Teraz chcesz zostać z dziećmi w domu, że planujesz studia za 1-2 lata? Ambitna jesteś planując trójeczkę dzieci;).
Kroci nie zarabiacie ale na życie starcza, pewnie dlatego, że nie wynajmujecie mieszkania? Nam też takie pieniądze spokojnie starczyłyby na życie gdyby nie to, że 850 zł mamy samych opłat za mieszkanie(wynajem) + inne opłaty to wychodzi 1500 zł samych wydatków na rachunki a trzeba jeszcze coś jeść.
Biedy nie klepiemy, ale mówiąc, że jest u nas krucho z kasą znaczy, że ostatnio jak mamy wydatki i zadłużenie to nie mamy za co zrobić zakupów.
Również myśleliśmy o wyjeździe za granicę ale najpierw chcę spróbować tutaj zrobić jakiś interes, tutaj mam rodzinę i wszystko. Wiadomo, że za granicą wszyscy mają większą szansę:)
Jednak tak jak pisałam już wcześniej, ja bym nie umiała, nie chciała tak jak Ty, pracować, uczyć się i zajmować dziećmi jednocześnie. Jeżeli pracować to na własnym, to tak. Ale ja nie cierpie takiego stylu życia, tak mnie to denerwuje, że ludzie nie mają innego wyjścia tylko gonić za pieniędzmi i wszystko poświęcać dla roboty i innych rzeczy, że ja tak nie chcę. Będę wyjatkiem, a nóż mi się uda.

Apropos wszystkiego, podjęłam decyzję i wszystko razem z M zaplanowaliśmy, tak jak oboje chcemy żeby było i będziemy do tego dążyć, żeby było tak jak sobie wymyśliliśmy.
Beti_24
szzcerze to ja się też nad tym zastanwiam kiedy to drgie dzidzi:) z jednej strony mała róznica wielku jest fajna ale chcemy się budować więc chyba odłożymy to za rok albo za dwa...
HankaM
Z dwojgiem dzieci jest fajnie.
iwonaryki
My na razie sami nie wiemy kiedy będzie nasze drugie dziecko nikt z nas nie wie nie ważne czy będzie przed ślubem czy po ślubie najważniejsze aby było zdrowe ale jak na razie mamy na głowie inne plany w tym roku np.ślub cywilny .. moje pójście do pracy oraz pójście do przedszkola mojego synka z poprzedniego związku ... nie wiemy sami kiedy będzie dane nam mieć naszą upragnioną córcię icon_mrgreen.gif choć nie powiem że starania cały czas są 03.gif 08.gif 02.gif a kiedy będzie to będzie 06.gif
mari_emzet
Temat już stary trochę, ale to nic icon_razz.gif

Ja już się kompletnie pogubiłam ... girl-malino, mam dwuletniego syna, zaszłam w ciążę będąc na pierwszym roku studium zaocznego kosmetycznego (moja grupa składała się z prawie samych matek, bądź też ciężarnych). Jak tylko mogłam chodziłam na zajęcia, a nie było to łatwe, bo ciążę znosiłam bardzo kiepsko. I też zrezygnowałam ... Niestety. I teraz tego żałuję! Bo mogłam się "przemęczyć" parę miesięcy, i skończyć to, co zaczęłam! Ale wtedy nie spędzałabym weekendów z synkiem i mężem (mąż od rana do wieczora pracował). Ale co mi szkodziło co drugi weekend "wyrwać się" z domu? Ja mam o tyle lepszą sytuację, że mąż dobrze zarabia, jest w stanie utrzymać 3, a nawet 4osobową rodzinę. Ja nie pracowałam, nie mam żadnego doświadczenia. Też myślę o swoim interesie. Mamy swoje mieszkanie, kawalerkę. Teraz jest w remoncie - mąż robi "pokój" dla naszego dwulatka, żeby miał swój własny kąt icon_biggrin.gif Chcemy sprzedać to mieszkanie, ale niestety nie możemy - wredna teściowa, która ma 50% własności do mieszkania! nie pozwala nam na sprzedaż (nienawidzi mnie, ale to już inna sprawa). Też chcemy drugie dziecko, wiem, że "jakoś" byśmy sobie dali radę. Wiem, że moi rodzice nam pomogą. Nie tylko rodzice. Mam wspaniałą rodzinę, na którą zawsze możemy liczyć! Poważnie zastanawiamy się, czy nie postarać się o drugiego bobaska, "i mieć to już z głowy" icon_wink.gif Przestałam brać tabletki antykoncepc., i co będzie, to będzie 01.gif Na naukę nigdy nie jest za późno. A dla dzieci zrobi się wszystko. Zastanów się, na czym Ci najbardziej zależy w życiu. Bo z Twoich postów, według mnie, nic konkretnego nie wynika. Jak się czegoś naprawdę bardzo pragnie, to się znajdzie rozwiązanie i wyjście z każdej sytuacji!

Mam nadzieję, że jakoś sobie to wszystko poukładałaś icon_smile.gif
mari_emzet
Tak sobie myślę teraz ... BARDZO! Ale to BARDZO chcę mieć drugie dziecko. Już teraz! icon_biggrin.gif I wsio. Jakub do przedszkola od przyszłego roku, ja z maleństwem (o ile się uda "od tak" zajść w ciążę icon_wink.gif) w domu. Ahh tak. Zrozumiałam, czego pragnę! balety.gif rollbaby.gif icon20.gif

Dziękuję, za tego posta icon_razz.gif
Kaczuszka3Kaczorki
Ja tez chce drugiego dziecka....najlepiej dziewczynke icon_smile.gif
Duzo z mezem dyskutowalismy na ten temat i nadal nie doszlismy do konkretnych wnioskow....
Jest wiele za i wiele przeciw....Martwimy sie czy finansowo sobie rade damy... same wiecie.. kredyty....
Ale na plus jest to ze mamy juz wlasnosciowe mieszkanko, 3 pokoje wiec przyszlosciowo icon_smile.gif
Jestem za tym zeby miedzy rodzenstwem byla niewielka roznica wieku.... Latwiej sie im bedzie dogadac icon_smile.gif

i tak trwa wymiana pileczek miedzy sercem a rozumem.. miedzy miloscia a finansami.....

mari_emzet
Zawsze trzeba rozważyć "za" i "przeciw". Często jest tak, że "przeciw" jest dużo więcej, ale jedno "za" i człowiek decyduje się od razu icon_smile.gif U nas jest więcej "przeciw", może się niektórym wydawać, że jestem nieodpowiedzialna, że nie myślę o dzieciach itd ... Ale właśnie myślę. Chociażby pod tym względem, żeby nie była duża różnica wieku. Między mną a moją siostrą jest 7lat różnicy. Przez wiele lat obie się męczyłyśmy ze sobą! Ona ze mną, jako gówniarą, a ja z nią, bo cały czas mnie zbywała, kiedy chciałam z nią pogadać. Ta różnica zniknęła jak miałam ... 16, może 17 lat. Zaczęła mnie traktować jak człowieka, a nie intruza. Dlatego nie chcę, żeby moje dzieci różnił wiek. A sprawy z mieszkaniem? Liczę na to, że teściowa zmądrzeje - i dojrzeje do odpowiedniej decyzji ...

Pozdrawiam!
Tośka
Co do tej różnicy wieku to róznie bywa... Między moimi braćmi jest 10 lat różnicy i od zawsze się dogadywali icon_smile.gif Teraz to juz dorośli ludzie: 35 i 25 lat, ten młoodszy czeka własnie na narodziny pierworodnego i szczerze powiem, że szuka porad u starszego brata.

A ja też mam mega rozterki... czy teraz drugie dziecię, czy jeszcze poczekać... tylko, że zegra biologiczny tyka icon_sad.gif
Kaczuszka3Kaczorki
Moim zdaniem jesli dziecko bedzie sie rozwazac pod wzgledem finansowym to mozna nigdy sie nie zdecydowac.... Moze i na dziecko duzo sie wydaje ale ile milosci sie w zamian dostaje...

mari_emzet
Magdalena Wojtek, to samo chciałam napisać icon_razz.gif Zawsze się myśli, że najpierw skończę szkołę, później zdobędę doświadczenie zawodowe ... Później cos tam jeszcze ... A PÓŹNIEJ budzimy się, gdy jest za późno ...
Kaczuszka3Kaczorki
A ja sobie teraz mysle ze to czego nie zrobilam przed ciaza moge zrobic jak troszke synka odchowam albo jesli sie pojawi 2 to potem... zycie przedemna... razem z moimi chlopakami icon_smile.gif
użytkownik usunięty
[post usunięty]
Kaczuszka3Kaczorki
Rosa zgadam sie z Toba ze to niepokojace. Coraz wiecej mlodziutkich dziewczyn ma maluszki.. za wszystkie mamusie trzymamy kciuki i te mlode i te z wiekszym doswiadczeniem.

Pozdrawiamy
użytkownik usunięty
Ja się zasadniczo zgadzam, ale co znaczy młode? Bo ja byłam w szoku, jak mi przed pierwszą ciążą, lekarka nie chciała dać skierowania na badania "przed ciążowe" twierdząc, że jestem za młoda i że przepisze mi w związku z tym tabletki antykoncepcyjne. Oczywiście więcej do niej nie poszłam w ciążę zaszłam po jakichś 2 miesiącach od tej wizyty, ale zastanawiam się na ile lekarz powinien/ ma prawo taką rozmowę przeprowadzać z pacjentką.
Ja kiedyś na forum byłam lekko zakrzyczana, jak zasugerowałam, że 17 lat to nie jest dobry wiek na ciążę, usłyszałam, że nie mam prawa się wtrącać, że ta 17 latka to świetna mama (zresztą z tym się jak najbardziej zgadzałam) chodziło mi tylko o to, żeby zasygnalizować, że taki trend nie jest dobry.
użytkownik usunięty
[post usunięty]
użytkownik usunięty
Chyba byłaś w około porodowym czasie wtedy, bo w wątku udzielałam się ja a poparcie znalazłam wtedy bodajże u agabr, kiedy to stwierdziłyśmy, że owszem my to nawet wierzymy, że taką młodocianą matką można być z potrzeby i porywu serca ale jeśli nawet to za wcześnie i zazwyczaj dlatego, że w emocjach coś szwankuje.

Ja u owej pani doktor byłam będąc na 4 roku studiów co prawda dziennych, ale posiadałam zarabiającego dobrze męża, stypendium naukowe i założenie, że urodzę na 5 roku i z dzieckiem napiszę pracę mgr (co też uczyniłam, a pracę złożyłam pierwsza na roku) Dlatego z pewnością zgadzam się z Tobą co do gotowości, ale chyba nie do końca co do strat. Dla mnie macierzyństwo w tym wieku było idealnym rozwiązaniem, z najmniejszą możliwie ilością strat, bo studia skończyłam z 8 miesięcznym synem na stanie, po czym zrobiłam sobie miesiąc wakacji i zaczęłam pracę ( w domu głównie, bo projekt, który prowadziłam to umożliwiał). Gdybym poszła utartą ścieżką to być może dzisiaj byłabym w ciąży ale z pierwszym dzieckiem. Bo najpierw studia, potem praca przynajmniej dwa lata.
użytkownik usunięty
[post usunięty]
użytkownik usunięty
CYTAT(użytkownik usunięty @ Wed, 01 Sep 2010 - 21:02) *
cytowany post usunięto

Wdzięczna jestem okrutnie icon_wink.gif acz to wirtualny twór. Natomiast ja od matki trójki (na zasiłkach oczywiście) usłyszałam, gdy się zarzekałam jeszcze, że pozostanę matką jedynaka, że jestem egoistką, bo kto zarobi na naszą emeryturę icon_smile.gif Swoją drogą chyba na mnie urok rzuciła bo dosłownie wkrótce po tej rozmowie dowiedziałam się, że w ciąży jestem.

Jeszcze bardzo lubię takie zdanie trochę otując znowu: "Bóg dał dzieci da i na dzieci "
użytkownik usunięty
[post usunięty]
semi
że się tak tylko wtrącęicon_wink.gif - jully, u mnie identycznie - kończyłam studia z półrocznym Leosiem, zaplanowanym i wystaranym, z perspektywy czasu nadal uważam, ze moment był idealny (miałam 24 lata), chociaż dookoła pukano się w głowe. Miałam zamiar iśc do pracy po wakacjach ale...okazało się, że ze mnie taki typ, który dziecka nikomu nie zostawi i wyszło inaczej. Żałuję tylko, ze w czasie tych 5(!) lat siedzenia w domu nie zdecydowałam sie na drugie.
Arkadiusz Wernicki
A wracając do pytania autorki wątku:

CYTAT(girl-malina @ Thu, 09 Aug 2007 - 00:49) *
chciałabym się dowiedzieć co myślicie o mojej sytuacji i co radzicie.
(...)
mam 11 letniego brata i nigdy nie miałam z nim zbyt dobrego kontaktu,
zdecydowanie 10 lat różnicy pomiędzy rodzeństwem to zbyt dużo).

Miedzy moim bratem a mną jest 12 lat różnicy i jest super kontakt.
Jakość relacji zależy od nas a nie od różnicy wieku.

CYTAT(girl-malina @ Thu, 09 Aug 2007 - 00:49) *
I tu powstaje pytanie - kiedy starać się o to drugie dziecko najlepiej żeby nie przekreślić sobie już całkiem rozwoju naukowego i zawodowego w życiu?

Odpowiem Ci zdaniem mojej żony: "albo studia albo rodzina". Sama musisz podjąć decyzje o tym co jest dla Ciebie kluczowe. Skoro pytasz, to znaczy, że chcesz złapać dwie sroczki za ogon. Zatem powiem Ci tak: to nie dziecko jest dla Ciebie ale Ty dla dziecka. Jeśli zastanawiasz się kiedy je mieć, bo teraz studiować pragniesz, to podejrzewam, że CHCESZ MIEĆ DZIECKO. A to DZIECKO POWINNO MIEĆ CIEBIE.

Zatem jeśli teraz ważniejsza jest nauka, to się ucz. Jeśli większe masz pragnienie dać życie i dać mu siebie i go wychować - to uczyń to. My mamy czterech chłopców. Nie dało się studiować. Albo dzieci albo studia.

CYTAT(girl-malina @ Thu, 09 Aug 2007 - 00:49) *
Myślałam o tym aby zajść w ciążę teraz, gdyby udało nam się dość szybko to dziecko by się urodziło kiedy córka miałaby 2 latka z kawałkiem. Córa niedługo poszłaby do przedszkola w wieku 3 latek a ja siedziałabym następne 2 lata w domu z drugim szkrabem. Czyli czekały by mnie jeszcze 3 lata w domu... Miałabym 24 lata jak poszłabym na studia, a 27 lat jak skończyłabym studia (zakładając, że robiłabym tylko licencjat).

Czyżbyś planowała, że posadzisz dzieci przed telewizorem na 12 godzin aby "mieć spokój"? Nie wiem jak Twoje studia ale moje były wymagające czasowo i była koszmarnie ciężko. Pracowałem zawodowo, wieczorami się uczyłem a potem jeszcze rodzina się zajmowałem. Ale jak była juz dwójka dzieci i pracowałem a uczyłem się zaocznie, to żona powiedziała, że nie pamięta mojej buzi. Ja to samo jej mówiłem gdy ona uczyła się wieczorowo.

A co z dziećmi?
Dlatego zostawiliśmy studia. Ja zaczynałem 4 rok a żona na 3. Wielu powie GŁUPOTA. Ok, mają prawo, ale my wiemy ile zyskały dzieci gdy odzyskały rodziców. Nie zamienię tego na żadne super studia. Ale to moja opinia.

CYTAT(girl-malina @ Thu, 09 Aug 2007 - 00:49) *
Czy 27 lat to nie za późno na rozpoczynanie jakiejkolwiek kariery zawodowej?? Świerzo upieczona absolwentka bez doświadczenia, czy ktoś przyjmie mnie do pracy??? Względem obecnego czasu wydaje mi się, że będę taka stara.. icon_wink.gif.

Nie panikuj. Z pracą jest w ogóle ciężko. W moim mieście bez protekcji to można jedynie gary zmywać w barze pracując na czarno za 7zł/godzinę. 27 lat to nie jest starość. Ty się nie martw wiekiem ale brakiem miejsca pracy i tym, że będziesz stawała do "walki" o miejsce pracy z ludźmi bez rodziny, bez dzieci, którzy np. mieszkają u rodziców i nie mają żadnych kosztów. To jest problem. Taki człowiek może pracować za 1200zł brutto a ja nie. Mnie nie stać na pracowanie za 1200zł brutto bo nie wyżywię dzieci. Ale pracodawcy nauczyli się, że można zatrudnić za 1200zł bo ludzie się przebijają kto za mniej pracuje.

CYTAT(girl-malina @ Thu, 09 Aug 2007 - 00:49) *
Jest też szkopuł finansowy, w tej chwili nie powodzi się nam zbyt dobrze. Czy będzie nas stać na drugie dziecko teraz?? A czy cokolwiek się zmieni za parę lat? W Polsce teraz jest ciężko. Wynajmujemy mieszkanie i mamy maleńki pokoik z dzieckiem, drugie napewno się nie zmieści, szukamy większego mieszkania ale też są drogie.

10 lat temu zarabiałem 800zł na rękę. Mieliśmy już pierwsze dziecko a żona była bez pracy. czynsz wynosił 250zł, prąd 130zł, gaz 150zł. Żyjemy nadal. Potem przyszło drugie dziecko a ja tego samego roku straciłem pracę. Bez pracy byłem kolejne 3 lata. Zona tez nie miała pracy. Żyjemy nadal. Potem było kolejne dziecko i pojawiła się praca. Odrobiliśmy straty i żyjemy nadal.

Pamiętaj, nie masz żadnej pewności jak potoczy się Twoje życie, Twoja praca, Twoje możliwości. Nie zakładaj, że będzie super i nie zakładaj, że będzie do bani. Życie to świadome podejmowanie wyzwań i ryzyka. To świadome pakowanie się w trudności, którym się chce stawiać czoło.

CYTAT(girl-malina @ Thu, 09 Aug 2007 - 00:49) *
Pewnie to trochę dziwnie wygląda takie planowanie?? Ale powiem Wam szczerze, że nie chcę aby znowu moim życiem kierował ślepy los.

To jest słuszne zawsze i wszędzie ale nie zawsze się da.

CYTAT(girl-malina @ Thu, 09 Aug 2007 - 00:49) *
Zawsze ja decydowałam co się będzie działo z moim życiem a od kiedy zaszłam w ciąże wszystko się odmieniło.. Czuję się jak ofiara losu, bez wykształcenia i bez żadnych możliwości w życiu.. Ciąża nie była planowana jak się domyślacie, był to przypadek mimo, że bardzo chciany kiedy już się to zdarzyło icon_wink.gif.

Nie jesteś ofiara losu ale wszystko co robisz ma swoje konsekwencje. Czasami jest tak, że nasza jedna decyzja powoduje, iż tracimy możliwość kroczenia droga A i pozostaje tylko droga B. To znaczy zawsze możemy pójść droga A, ale ktoś na tym ucierpi.

Daj sobie czas i podejmij teraz decyzję: co jest teraz dla mnie najważniejsze?
Nie rozważaj dróg, czy możliwości, nie staraj się na siłę pogodzić wszystkiego ze wszystkim.
Nie patrz na to co TY MOŻESZ STRACIĆ ale na to, CO STRACĄ CI, KTÓRYCH KOCHASZ.


CYTAT(girl-malina @ Thu, 09 Aug 2007 - 00:49) *
Chcę wziąć się za swoje życie i je choć trochę zaplanować.
Co myślicie???

Zrób to. Zrób plan działań, które spowodują, że Ci, którym mówisz: kocham Ciebie, odczują, że ich kochasz.
blanka-tychy
Arkadiusz Werenicki: przykro mi ale nie do końcas się z Tobą zgodzę. Wcale nie trzeba wybierać pomiędzy dziećmi, prawdziwym byciem dla dzieci - a sobą. Jak się ma twardą du*e i silną wolę to można poradzić sobie w każdej sytuacji bez szkody na dzieciach. Ja studiowałam zaocznie i miałam bardzo dobrą pracę w dużej firmie. W dodatku mój mąż studiował razem ze mną także wszystkie weekendy były zajęte. Na III roku studiów zdecydowaliśmy się na dziecko. Mieliśmy co prawda do tego warunki - własne mieszkanie i całkiem niezłe pensje. Urodziłam zgodnie z planem - po letniej sesji III roku. Do pracy nie wróciłam - nie umiałam zostawić maleństwa z dziadkami, wolałam poświęcić mu tyle czasu ile potrzeba. W tygodniu opiekowałam się synkiem, w weekendy studiowałam, uczyłam się po nocach i popołudniami kiedy mój mąż wracał z pracy oraz w dzień kiedy maleństwo ucinało sobie drzemkę. W międzyczasie mój mąż stracił pracę, znalazł szybko inną ale bardzo kiepsko płatną, brakowało na podstawowe rzeczy także zaczęłam pracować w domu ile tylko się dało. Były tygodnie że nie przespałam dłużej niż 2-3h na dobę ale byłam szczęśliwa że całe dnie mogę poświęcić wychowaniu mojego syna - i uwierz, że nie odbiło sie to na nim bo nie dawałam po sobie poznać że jestem przemęczona itp. Skończyłam studia inż i poszłam na magisterkę - mąż już nie. I nadal w tygodniu bylam z dzieckiem, w weekend studia, w nocy i popołudniami nauka i praca. Mimo to zdecydowaliśmy się szybko na drugie dziecko. Córeczka urodziła się jak syn miał 2,5 roku a ja byłam na ostatnim semestrze magisterki. Mimo, że było baaaardzo ciężko - obroniłam się i skończyłam studia, pracuję sobie dorywczo w domu więc parę groszy też w budżet wnosze a moje dzieciaczki są szczęśliwe bo mają mamę cały dzień i mam czas żeby je wychowywać, kochać, tulić, bawić się i uczyć. Są szczęsliwe - bo to po dzieciach widać - i ja również. Jestem bardzo szczęśliwa w moim życiu i mój mąż też - ma zawsze obiadek, wyprane ciuszki, zadbane dzieci i kochającą żonę, która czeka na niego jak wróci z pracy icon_smile.gif

To były ciężkie 3 lata - nie zaprzeczę - ale jak się bardzo chce, jak się ma przy sobie ukochane osoby, wsparcie we współmałżonku to góry można przenosić z uśmiechem na ustach amen icon_smile.gif

użytkownik usunięty
[post usunięty]
kasiaaaaa
CYTAT(użytkownik usunięty @ Mon, 06 Sep 2010 - 16:02) *
cytowany post usunięto

Kiedyś myślałam, że można. Niestety życie bardzo szybko mi udowodniło, że jest tak jak pisze Rosa.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.