To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

No na to bym nie wpadła....

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Stron: 1, 2
Cleo
Mamajul - ta krotko, bo dopeiro ten wątek przeczytalam,a juz duzo zostalo powiedziane. Dla mnie akcja z krzeselkami to niepojęte. W tym roku w przedszkolu Michasi np grupa mlodszych dzieci jest na piętrze - i panie za kazdym razem sprowadzają dzieci za rękę po schodach do rodzicow. Choc schody szerokie, z poręczą, wylozone dywanem. Samodzielnie schodzą starszaki.

Pirania, u nas tez bylo o tych zdjeciachw necie, ale od razu powiedziano, że kadrowanie, wycinanie itp dzieci, ktorych rodzice nie wyrażą zgody.
Za to wszystkim w tym roku kazano do nr dowodow osobistych 'przyporwadzaczy/odbieraczy' dołączyc zdjęcia twarzy tychze osob! Ale się wywiazała dyskusja!

ja jestem ciekawa jak u nas pójdzie ze sprawa podjazdu dla wózków - bo na to wpadlysmy z jedną mamą -obei umeczone wielokrotnym znoszeniem/wnoszeniem gondoli na stelażu wypelnionej niemowlakiem;) Takich mam jest więcej. Wstępnie zagadalamz dyrektorka, ale ta rozlożyla ręce i powiedziala, ez to leżyw gestii gminy czy administracji osiedla (?). Mozemy skierowac podanie, ktore przejdzie 'wyzej' przez dyrekcję wlasnie. Rany,a tu chodzi o wylanie moze z metra betonu czy mniej nawet!
Sabina
CYTAT(użytkownik usunięty @ sob, 15 wrz 2007 - 04:28) *
cytowany post usunięto


Podpisuję się pod wypowiedzią Rosy. Również zgadzając się całkowicie.

Opowiem jak było u nas.
Na przedszkole na Lelechowskiej - to Mamy Julki nabrałam ochoty z 2 powodów:
1. Piękny, wielki ogród.
2. Najbliżej domu.

Na przedszkole namawiała mnie rodzina, nie czułam się przekonana....chciałam spróbować, czy rzeczywiście to będzie dla Wiki coś wartościowego.
Kontakt z rówieśnikami, zabawy itd. icon_smile.gif Wiadomo dziecku potrzebne.
Zbierałam przez pół roku opinie o przedszkolach i odwiedziłam 5 osobiście.
To przedszkole Mamy Julki odradzali mi wszyscy. icon_eek.gif
Twierdząc to samo, że tam jest fatalna dyrektorka i nie da się z nią dogadać.
Podobno jednak (jak mówili) chodził tam jakiś ktoś znajomy i nie narzekał. Ale bez zachwytów.
Wtedy, patrzyłam się na to... hm.. ze zdziwieniem.... "co ma dyrektorka do wiatraka", przecież nie ona uczy.
Jakże byłam w błędzie.

Pierwsza rzecz, która mnie zaniepokoiła, to fakt, że dni otwarte - aby obejrzeć przedszkole - były tuż przed początkiem roku. icon_eek.gif
To jak, mam wybrać - zapytałam? Jakimś cudem pani pozwoliła mi wejść i była bardzo nie zadowolona. icon_evil.gif
W innych przedszkolach witali z otwartymi ramionami i oprowadzali bez dni otwartych.... icon_eek.gif
Następnie nie zostaliśmy przyjęci, bo "mama - czyli ja - nie pracuję" icon_eek.gif
Grupa dyrektorów z Ochoty, bo tak to się odbywa, wepchnęła nas do świetnego przedszkola, tylko dalej dużo od domu i pani mówiła prawie po ukraińsku icon_eek.gif icon_eek.gif icon_eek.gif

Ale ja z uporem maniaka (no jak to, tak nas potraktować - to przedszkole najbliżej domu, a oni nas gdzieś daleko....) nie poddałam się. Na basenie przypadkiem spotkałam panią, która znała się z dyrektorką tegoż przedszkola Mamy Julki. icon_evil.gif
Okazało się, przez zupełny przypadek, że uczy w przedszkolu, do którego chodziłam ja, jako dziecko. Bardzo się wzruszyła.... Mówiłam jej (wzburzona) o tej sytuacji, a ona powiedziała, że mi to załatwi... icon_eek.gif icon_eek.gif icon_eek.gif icon_eek.gif icon_eek.gif
Mówiła mi dużo właśnie o tych selekcjach.... Polecała inne przedszkole i nie mogła zrozumieć dlaczego uparłam się tam. No ale....ten ogród i blisko... Głupia byłam (mówię o sobie!). icon_redface.gif
Już myślałam, że nic nie będzie z tego, aż tu.... zwolniło się miejsce.

I skończyły się żarty, zaczęły się schody...

Pani Dyr. robiła straszny problem z alergii dziecka.... zdziwiłam się, gdzie indziej nie robili żadnych problemów.
Najpierw pozwoliła z wielkim trudem przynosić soki. Wika była uczulona na marchewkę, dostawała na całym ciele wysypki (swędzącej).
A w tym przedszkolu dzieci piły codziennie sok z marchwi - jednodniowy.
Po jakimś miesiącu (realnego chodzenia, bo oczywiście w między czasie przerobiliśmy kolektywnie anginę ropną i grypę z powikłaniami, czyli schemat 1 tydz. w przedszkolu, 2 tyg. w domu :eviowal: )
zostałam wezwana na dywanik przez panią Dyr. icon_eek.gif
Kazała mi usiąść na kanapie, u niej w gabinecie i przez bitą godzinę wrzeszczała na mnie, w kompletnym monologu, że dziecko nasze
nie może być na specjalnych prawach i inne dzieci jak widzą, że Wika pije Kubusia z bananami, to też chcą!!!
Pani sobie z grupą poradzić nie może itd itd. Grupa nota bene 35 osobowa. Nic dziwnego, że nie umie sobie poradzić... Zanim imiona zapamięta...ho ho..
Czułam się jak na przesłuchaniu SB.
Nie dała mi dojść do słowa. Usłyszałam, że może dziecko pić marchew jak inne, albo wcale. icon_eek.gif icon_eek.gif icon_eek.gif
W między czasie szokowało mnie menu w stylu:
Obiad:
1. Danie: Grochowa
2. Danie: Wątróbka, kapusta kiszona
podwieczorek: babka z budyniem i czekoladą icon_eek.gif

Umarła bym chyba po takim zestawie... icon_evil.gif

Nawet zaproponowałam Dyr., że jej menu rozpiszę dla dzieci. Oczywiście mnie wyśmiała, bo ona ma menu - z 20 letnim doświadczeniem....etc
Nie pozwalano mi z dzieckiem wchodzić do szatni, żeby samodzielna była, a Wika miała problemy z ubieraniem i trwało to wieki i z płaczem.
A my z małym Antosiem musieliśmy się rozebrać z kombinezonów, bo byliśmy mokrzy. I czekać przy otwierających się co chwila drzwiach... czepiam się?!

No i ogród....
Tu szok przeżyłam koszmarny. Myślę, że od tamtych czasów, to się trochę zmieniło... lecz wtedy (a Dyr. ta sama cały czas)...
Uwaga!
Maluchy szt. 35 wychodziły tylko gdy było słońce i tylko na wybetonowany taras, wielkości jakiś 20-25 m kwadratowych z ciuchcią z metalowymi rurami. Nudziły się okropnie, pół godziny i do sali. icon_eek.gif
Macie pojęcie? Dlatego ogród był taki piękny i zadbany. Zapytałam pani Dyr. dlaczego??? Odp.: Bo dzieci trawę niszczą.
Byliśmy w tym przedszkolu - realnego chodzenia - miesiąc może dwa.
A Wika, te kilka godzin - odbierałam ją po obiedzie - przeżywała tak:
- sikanie w łóżko,
- przeklinanie,
- rzucanie się na chodnik z płaczem... chyba starczy?!
Dałam sobie i dziecku spokój.
Następne przedszkole wybrałam - jak mi radziły WSZYSTKIE okoliczne mamy na ul. Baśniowej i........
Byłam zachwycona!!! Dzieci też.
Wika chodziła drugi semestr 5- latków i zerówkę tam.
Antek też bardzo chciał i trochę pochodził.... przed wyprowadzeniem się z Ochoty.
Antek był na diecie bezglutenowej i bez mlecznej. Pani Dyr. przywitała nas z radością i od razu zaprowadziła mnie do
pani, która zajmuje się żywieniem. Same, SAME kupowały mu kiełbaski - zamiast parówek, w pokazanym przeze mnie sklepie.
Zamiast mleka dostawał Sinlac na śniadanie.
Pani od żywienia - niesamowita kobieta. Kocha dzieci, ma 3 własnych, pochodzi z bardzo licznej rodziny. Wszystkie dzieci w przedszkolu zna po imieniu.
Dieta była diametralnie różna. Krzeseł dzieci nie nosiły. A jak chodziły po schodach, zawsze ktoś na nie patrzył. Dozorca, panie sprzątające.
W życiu nie spotkałam się z taką życzliwością pań nauczycielek. Z resztą, teraz też nie mogę narzekać.
Dzieci wychodziły codziennie na plac zabaw na godzinę. No chyba, że lało.
Zimą przynosiło się im na zmianę rękawiczki i rajstopy oraz spodnie takie kombineznowe.
Ganiały w śniegu, a potem całe przedszkole obwieszone było na grzejnikach schnącymi ubraniami.
Przedszkole było ciut dalej od domu, ale dzieci szły z chęcią. I chodzili do niego ich wszyscy koledzy i koleżanki z okolicy, te z którymi dzieci są dalej zżyte. icon_smile.gif
Pani miała kontakt z rodzicami na co dzień. Jak zabierałam dziecko, zawsze mogłam pogadać. Czasem jacyś rodzice siedzieli przy pani na kawie wręcz icon_smile.gif
Rodzice normalnie rozmawiali o wszystkim na zebraniach.... nie było żadnych problemów.
Antek pił co musiał i jadł co mógł. Miał wszystko, to co było mu potrzebne. W jego grupie było 25 dzieci i połowa z jakimiś obostrzeniami w diecie.
Była w jego grupie przez jakiś czas pani - nowa, młoda pani - nie radziła sobie za bardzo i poszłam na nią do Dyr. bo strasznie szarpała dzieci.
Została upomnienie i już nie pracuje w tym przedszkolu. icon_smile.gif

Jedyne czego nasze dzieci żałowały po przeprowadzce to, że nie będą chodziły dalej razem z przyjaciółmi z przedszkola do szkoły.

p.s.
Monika nie złość się tak na Plombka icon_wink.gif To ja Ci odradzałam, jak pamiętasz.
Mówiłaś, że u Ciebie będzie inaczej, bo pani nauczycielka, to Twoja dobra koleżanka.
Monika odradzałam Ci przedszkole - jako jedyna, bo nie znasz nikogo z okolicy. Chodząc tylko do parku na spacery, trudno żebyś ich znała.
Nasze dzieci się razem bawiły od urodzenia, na tych brzydkich - dla Ciebie - placach zabaw. Były razem na wakacjach. Jedne przychodziły po drugie itd.
Kiedyś dziewczyny też pytały o Ciebie, kim jesteś.
Pogadaj kiedyś z nimi na te tematy. Z Dorotą od Agatki i Łukasza. Z Kaśką od Maćka i Kamilki, albo z Dorotą co ma Michała i Zosię.
Czy z Danusią od Tadzia i Zosi. One mają kawał doświadczenia - naprawdę! icon_smile.gif I są bardzo miłe.
Myślę, że powiedzą Ci to samo co ja.
A mi mówiły: - A nie mówiłam. icon_redface.gif

IMHO noszenie krzeseł przez dzieci, po schodach jest kary godne i trzeba zgłosić to do inspektora BHP.

Pozdrawiam icon_smile.gif
Mika
CYTAT(Sabina @ nie, 16 wrz 2007 - 00:08) *
W między czasie szokowało mnie menu w stylu:
Obiad:
1. Danie: Grochowa
2. Danie: Wątróbka, kapusta kiszona
podwieczorek: babka z budyniem i czekoladą icon_eek.gif

Umarła bym chyba po takim zestawie... icon_evil.gif


są gusta i guściki
nie wiem co w tym takiego szokującego
wątróbka czy czekolada?

moje dziecieci byłyby zachwycone i zupą i drugim daniem
o podwieczorku nie wspominając wink.gif


ulla
Mika, z tego zestawu to Weronika zjadłaby kapustę kiszoną, w ilości ograniczonej (bo lubi, a ale zjada mało) i babkę. Niespecjalnie cieszyłabym się gdyby pościła w przedszkolu, w końcu płacę za żywienie, no i zestaw taki raczej ciężkostrawny mi się wydaje. Znaczy też bym się marszczyła icon_smile.gif
Sabina
CYTAT(Mika @ nie, 16 wrz 2007 - 13:40) *
są gusta i guściki
nie wiem co w tym takiego szokującego
wątróbka czy czekolada?

moje dziecieci byłyby zachwycone i zupą i drugim daniem
o podwieczorku nie wspominając wink.gif


Wzdymająca zupa, wzdymające drugie i nie zdrowe trzecie.
Ciężko strawne jak nie wiem co.
Wiesz...
A znając nasze dzieci - zjadły by tylko babkę. A! Wika też babki by nie zjadła, bo nie cierpi budyniu.
Sama rozumiesz. 29.gif

mamajul
Sabina- nie mogę tu nikogo nie znać- mieszkam tu od dzieciństwa.
Place naokoło nie sa brzydkie-aż taką estetką nie jestem- poprostu psy się tam załatwiaja i palacze pala papierosy.....
Na Szcześliwice chodzę z wielu powodów , ale o tym już romawiałyśmy mnóstwo razy. Na oklicznych podwórkowych placach zabaw nie spędzamy czasu ....
W przedszkolu pracuje moja znajoma -tylko znajoma-ale nie jest ona nauczycielką mojego dziecka....
Jula lubi swoje przedszkole i jestesmy zadowoleni z efektów edukacji jaka tam otrzymuje i jak narazie jest to dla nas narazie koronny argument za tym zeby przy przedszkolu trwać.... I z nauczycielkami współpracować.
Menu nie jest takie dramatyczne, pewnie zmieniono dietetyka icon_smile.gif

Sabina
CYTAT(mamajul @ pon, 17 wrz 2007 - 10:30) *
Sabina- nie mogę tu nikogo nie znać- mieszkam tu od dzieciństwa.
Place naokoło nie sa brzydkie-aż taką estetką nie jestem- poprostu psy się tam załatwiaja i palacze pala papierosy.....
Na Szcześliwice chodzę z wielu powodów , ale o tym już romawiałyśmy mnóstwo razy. Na oklicznych podwórkowych placach zabaw nie spędzamy czasu ....
W przedszkolu pracuje moja znajoma -tylko znajoma-ale nie jest ona nauczycielką mojego dziecka....
Jula lubi swoje przedszkole i jestesmy zadowoleni z efektów edukacji jaka tam otrzymuje i jak narazie jest to dla nas narazie koronny argument za tym zeby przy przedszkolu trwać.... I z nauczycielkami współpracować.
Menu nie jest takie dramatyczne, pewnie zmieniono dietetyka icon_smile.gif


Dobra, nie miejsce to i czas na takie dyskusje, kto kogo zna itd. Wiem, park jest fajoski - też go lubię. icon_smile.gif
Nie warto mnie łapać za słówka. Pogadaj z dziewczynami. Skoro je znasz, to wiesz, które mam na myśli.
Jeśli jednak jesteś pewna swojego wyboru, to w nim trwaj. Jednak jak sama widzisz.... nie jest to przedszkole najlepsze w okolicy i nie bez powodu odradzane.
Gratulacje z powodu zmiany dietetyka - to dużo już tam zmienia icon_biggrin.gif

Mam nadzieję, że będziecie dalej tak zadowoleni jak jesteście. icon_smile.gif
mówię nie złośliwie - wiesz o tym icon_smile.gif

Pozdrawiam Cię i resztę rodzinki - buźka
mamajul
Zaczepiła mnie dzisiaj mama chłopca, która nieobecna na zebraniu a poinformowana przeze mnie o zmnoszeniu krzesełek podziękowała mi za załatwienie sprawy.. Zdziwiłam się ale wyjasniała mi, ze wychowawczyni naszych dzieci została poinformowana przez, ze dzieci maja krzesełek nie nosic..
Rozmawiała ta mama z innymi rodzicami, którzy mówili ze fakt mam raje ze to niebezpieczne.. Szkoda tylko ze na zebraniu odważnych nie było....

Teraz tylko musze potrenowac podchodzenie z dystansem do życia... To zebranie odchorowywałam przez tydzień... Jeszcze teraz nie potrafie bez emocji o tym pisac icon_neutral.gif
vieshack
CYTAT(CrazyMary @ sob, 15 wrz 2007 - 10:16) *
Mamajul, mogę Cię pocieszyć, że ja też ostatnio zostałam pogoniona przez rodziców na zebraniu. Otóż ośmieliłam się zapytać, czy jako rodzic mogę nie zgodzić się na to, aby dziecko dostawało materiały reklamowe w przedszkolu (ostatnio pudełka ramy ze stosem ulotem w środku i budyniem). Rodzice mnie zakrzyczeli, że oni chcą żeby dostawały, bo w srodku był przecież darmowy budyń i dzieci sie cieszyły. Ja wiem, że sie cieszyły, Marta też, ale dzieci by się też cieszyły jakby przyszedł pan i zaczął rozdawać frytki z McDonalds.Dla mnie to nie jest argument. W kazdym razie wyszłam na wyrodną matkę, która chce odebrać dzieciom taaaką radość.
Tak w ogóle to najbardziej mi przeszkadzały wkładane dzieciom do szafek reklamówki cyrku udające darmowe bilety, zmuszające potem rodzica do nabycia biletu rodzinnego (pod wpływem błagania dziecka oczywiście)

Wyśmiana CM


a jaka to krzywdę robią dziecku reklamówki z budyniem dwa czy trzy razy do roku? icon_eek.gif?
poza faktycznie, odrobina radości....Moje budyń zjadło ze smakiem, ulotkami sie pobawiło i po sprawie. Z czego tu robić aferę?

A jeśli chodzi o ulotki - ja tam jakos nie czuję żeby mnie to ZMUSZAŁo do nabycia np. biletu do cyrku... Informuje ze cos takiego się w mieście dzieje i ja mogę zdecydowac czy pójdziemy czy nie. Moje dziecko mnie ani nie błaga ani nie wymusza....Zresztą wie że ja na wymuszanie nie pójdę - może w tym jest problem a nie w ulotce icon_wink.gif


u nas na zebraniu jedna z mam spytała jaka jest pewnosć że kredki i inne pierdółki z wyprawki zamawianej przez przedszkole (co wychodzi taniej i poręczniej niz kupowanie samemu) nie jest zrobiona z toksycznych materiałów....No comments icon_wink.gif
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.