To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

skrzywdziłam własne dziecko

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Stron: 1, 2
Eta
Olimpia poszła do przedszkola gdy miała 2,5 roku. Dostałam pracę tak z dnia na dzień i mając już niefajne doświadczenia żłobkowe posłaliśmy ją do przedszkola. W następnym roku szkolnym Olimpia znów poszła do 3 latków, choć mi bardzo zależało żeby poszła wraz ze swoją grupą i wspaniałą opiekunką dalej, niestety, podobno nie było miejsca. Pani która przyszła po macierzyńskim okazała się ... jak to nazwać? trochę nieporadna? Ogólnie mało zaangażowana, dzieci totalnie niezorganizowane, Oli nie poznała w przedszkolu przez tamten rok ani jednej piosenki, ani jednego wierszyka, na moje pytania czy młoda cos zjadła pani odpowiadała : nie wiem. Na moje sugestie że Olimpia kiepsko maluje pani odpowiadała że jest dobrze.
Rozmawiałam z panią dyrektor i podjeliśmy decyzje ze moja 4 latka pójdzie od tego roku do grupy 5 latków którymi opiekuje się pani która była z Olimpią w pierwszym roku.
Wszystko ok. Postanowiłam iść na żywioł i jesli Olimpia dawałaby sobie radę poszła by do szkoły rok wcześniej, jesli nie poszła by po przedszkolnej zerówce do zerówki szkolnej.
Minął tydzień. Okazało się że grupę Olimpii prowadzi do godz 12-13 ta właśnie cudowna pani a po południu zajmuje się nimi pani :nic nie wiem, nic mnie nie obchodzi z poprzedniego roku, ale ok. Wszystkie zajęcia edukacyjno dydaktyczne przypadają do południa, więc ogólnie byłam zadowolona.
Jako że ja odbieram młodą z przedzkola a mąż ją zaprowadza to na temat tego jak Oli sobie radzi w tej grupie pytałam panią "nic nie wiem" i wg niej Olimpia radzi sobie świetnie i wszytko ok. Jako że Olimpia nic nie mówiła, do przedszkola leciała jak na skrzydłach więc się wiecej nie dopytywałam.
Ale we worek ja ją musiałam rano zaprowadzić i jej opiekunka ta zaangażowana zaraz wzieła mnie na bok i .....
1. Oimpia sobie nie radzi w grupie, przeważnie bawi się sama, a dzieci niechętnie chcą się z nią bawić bo ona jednak zabawy ma bardziej dziecinne niż 5latek
2. Olimpia nie radzi sobie z trzymaniem kredki, z kolorowaniem, trzymaniem lini i przeciętny rysunek zajmuje jej 40 min, kiedy innym dzieciom 10-15 min
3.Olimpia widząc że inne dzieci zgłaszają się i odpowiadają też chce odpowiadać, pani jej pozwala ale... młoda nie wie co ma odpowiedzieć.
4. Olimpia ma problem ze skupieniem się przez dłuższą chwilę

Ja wiem że młoda ma problem z rysowaniem, nie chcę jej zmuszać, ale ćwiczymy pod pretekstem różnych zabaw. Mimo to mam potworne wyrzuty sumienia że może jednak powinnam była ją bardziej naciskac na ćwiczenie ręki. Z wycinaniem też wg pani młoda ma problem, tzn z samym wycinaniem tak nie jak z trzymaniem nożyczek, a nigdy jej nie zmuszałam żeby inaczej trzymała nożyczki bo tak jak trzyma to idzie jej całkiem nieźle, czy to wazne jak się trzyma, skoro efekt jest taki sam albo lepszy?

No jestem w kropce. Nie wiem czy powinnam Olimpie spowrotem przenieść do jej grupy z tamtego roku, gdzie jest całkiem nowa pani o której nic nie wiem i jest szansa że okaże sie taką samą fleją jak pani pt "nic nie wiem"
Nie chcę też żeby Olimpia czuła że jak jest jakaś przeszkoda to można podkulić ogon i uciec. Mimo wszystko to jest jakieś wyzwanie.

Ale... zastanawiam się czy ja sobie nie załatwiam jakis swoich osobistych spraw tym ambitnym przeniesieniem jej do starszej grupy? Nie chcę też żeby Olimpia czuła sie gorsza od innych dzieci, bo ona widzi że to rysowanie jej totalnie nie wychodzi i z niedowieżaniem pyta mnie czy ona się kiedyś tego nauczy.

Nie wiem co z tym dalej zrobić bo jeśli ma wrócić do starej grupy to lepiej wcześniej niż później, ale z drugiej strony czy po tygodniu mozna już takie wnioski postawić?
iguana
ja bym raczej dostosowywała grupę dziecka do jego potrzeb i możliwości, a nie do pani. Oczywiście, sama pani ma kolosalne znaczenie. Chyba nie warto by mała nabawiła się niskiej samooceny patrząc jak starsze dzieciaki radzą sobie świetnie z tym, czego ona jeszce nie do końca potrafi zrobić.
Z Twego postu zrozumiałam, że nie znasz pani, która prowadzi dzieci w grupie 4 latków. Popraw mnie jeśli się mylę. Może warto jednak spróbować posłąć małą do tychże 4-latków nie zasłaniając sie obawami jaka może się okazać pani. Powiem co ja bym zrobiła w tej sytuacji: porozmawiałabym z psychologiem przedszkolnym, może ten coś by doradził.
iguana
jeszce przypomniało mi się coś:)
Mój Młody jest w 4 latkach. W tejże grupie prowadzone są zajęcia z jęz. angielskiego. W trzylatkach również były i sporo rodziców już w zeszłym roku posyłąło swoje pociechy na te lekcje. My z mężem ustaliliśmy, że to za wcześnie i poczekamy rok. W tym roku pytałam Młodego czy chce chodzić, wyraził entuzjazm, więc Go zapisałam. Natomiast z rozmów z rodzicami, którzy posyłałi dzieciaki już rok wcześniej na te zajęcia, wynika, iż w tym roku dzieci nie chcą na nie chodzić, że w zeszłym roku już płąkały, bo dołączył do tego cały stres z adaptacją w przedszkolu.
To tak trochę obok tematu, ale chciałam podkreślić to, by z niczym się nie spieszyć.
Mika
Słońce -moim zdaniem pani trochę wyolbrzymia
albo ma całą grupę pięciolatkowych geniuszy (bądź mój Jasiek jest głupi -zaraz powiem czemu)

w zeszłym roku Jasiek jako,ze poszedł pierwszy raz do przedszkola (5 l.) trafił do grupy mieszanej 4/5
dłuuuugo nie widziałam różnicy w zachowaniu i zdolnościach tych dzieci
to właśnie maluchy podciągały mojego pięciolatka we wszystkich zajęciach
szedł do przedszkola nie potrafiąc -śpiewać,liczyć,pisać,rysować,malować,wyklajać itp itd (nie lubił,nie chciał-nie zmuszałam)
nawet mówił nie za dobrze
słowo honoru,że NIGDY nie widziałam w tej grupie podziału na dzieci starsze i młodsze
zawsze bawiły się razem,uczyły się razem
dziewczynki i te 5latnie i 4 bawiły się w to samo i tak samo
5latek jest w stanie bawić się w młodszymi od siebie -tyle,że to zależy od podejscia rodziców/dziecka/nauczycieli

pytanie podstawowe -gdzie sama Olimpia chce iść?
bo to,że się nauczy pisać i rysować to na bank
że dogoni dzieci -też jestem więcej jak pewna
Jeśli mój syn z takimi problemami "mózgowymi" wink.gif się podciągnął,to Twoja córka tym bardziej

ja bym pewnie dała do konkretnej pani -taka właśnie "wychowała" Jaśka i dzięki Niej zrobił tak niesamowite postępy
gdyby nie fakt,że jest już za stary to zostawiłabym go u pani Ani i na ten rok wink.gif
e_Ena
Eta, ale ja dalej nie rozumiem: ona odbiega od 5-latków i dla pani to jest problem (bo np. nie mieści się w czasie jaki pani chce poświęcić na rysowanie)? Bo logiczne jest, że w grupie starszych dzieci będzie raczej ciut odstawała. Pani przyjmując ją do grupy miała chyba świadomość, że Oli może z niektórymi czynnościami nie nadążać. Po prostu nie widze problemu w tym, że rysuje dłużej niż inne dzieci, niech zabiera rysunek żeby skończyć w domu, jeżeli czas przedszkony na rysowanie się już skończył i pani chce przejść do innych zajęć. Myślę, że w ciągu roku się wyrobi, tym bardziej, że starasz się też więcej czasu poświęcić tym czynnościom w domu icon_smile.gif. Więc w tej kwesti, ja bym raczej stawiała na to, żeby została w tej grupie. Chyba, że pani uznała, że Olimpia ma w ogóle zaległości w stosunku do swojego wieku. Wtedy też sprawa jest jasna bo nie pozostawałoby chyba nic innego jak przenieść ją do poprzedniej grupy.
Co do zabawy, mi to raczej wygląda na to, że ona jeszcze dobrze nie poznała dzieci, jeszcze się nie zżyła z grupą. Nie wydaje mi się, żeby w zabawie rok robił różnicę, tzn. żeby 4-latek był za dziecinny dla 5-latak. Przynajmniej wśród moich dzieci nic takiego nie zaobserwowałam. Dominika ładnie bawi sie z 5-letnią kuzynką, tak samo z 6-letnim bratem (czasem się biją, to fakt, ale bawić też się potrafią). A w obecnym przedszkolu też jest nowa i póki co też się z nikim nie bawi. Myśle, że to kwestia czasu, po prostu potrzebuje go więcej, żeby się otworzyć na nowe znajomości.
Eta
No właśnie sama nie wiem gdzie Olimpia wolałaby iść. W pierwsz dzień po tej rozmowie z pania źle poprowadziłam rozmowe z Olimpia poniekąd sugerując jej ze w tej grupie może czuc się źle, kiedy jednak teraz cichaczem przychodzę popatrzeć nie widzę żeby dzieci nie chciały się z nią bawić, same przychodza do niej, mówią mi co robiły dziś wszyscy w tym Olimpia, wczoraj Olimpia powiedziała że ona do maluchów nie wróci bo jest duża i sie wszystkiego nauczy, przedwczoraj chciała wracać do "starych" kolezanek.

Olimpia będzie badana jeszcze przez psychologa ale nie wiem kiedy. Ale on tez nie powie czy Oli ma zostać czy wrócić do 4latków, może jedynie ustalić jak panie powinny z Olimpia pracować i my w domu także.
Ustaliłam z panią że będziemy pracowac tez w domu, ma rok na nadrobienie zaległości, nie chcę jej skrzywdzić ale jak raz podjęłam decyzję co do zmiany grupy to nie chciałabym jej zmieniać juz po tygodniu.

Eta
Ena mnie też to dziwi, bo ona czesto bawi sie tez ze straszymi dziećmi, 6, 7, 8 letnimi i nie widze problemu.

Ja nie wiem czy ona odstaje od 5 latków tylko czy wogóle ma zaległości w stosunku do 4 latków, mi trudno to stwierdzić, mam nadzieje że tu psycholog więcej powie.
malinowa i Malina
Adaś od początku przedszkola chodził z grupą o rok starszą - dlatego teraz repetuje przedszkolną zerówkę. Wszyscy spokojnie przyjmowali fakt, że odstaje troche od tych dzieci i nie wymagano, żeby pisał tak jak oni, rysował itd. Na początku z zabawami był takie problem, że bawił się głównie z dziewczynkami. W ub roku zaczęło się to wyrównywać. Teraz jest ok tzn dorósł do swojej grupy.
Ja bym na twoi miejscu Olimpii już nie przenosiła, zrobisz jej totalny mętlik w głowie.
ilona
No i dwa razy poszlo
ilona
Nie przenos-chyba,ze Olimpia sama chce przenosin
ale nie polecalabym-bedzie sie musiala przyzwyczajac od nowa do nowej pani
do nowego otoczenia i nowych dzieci.
U nas w szkolach sa klasy laczone (malo dzieci)-w tym roku Darek
chodzi do klasy czwartej laczonej z piata.Nikt nie widzi problemu
tak jak napisaly dziewczyny rok roznicy to nie jest ogromny skok ani
ilosciowy ani jakosciowy w zabawach prowadzonych przez dzieci.
I tez nie rozumiem dlaczego pania martwi,ze Olimpia ryzuje dluzej niz inne dzieci
Dobry Pan Bog nie odbil nas od jednego szablonu i na cale szczescie
nie jestesmy tacy sami icon_wink.gif. Czytajac co piszesz...Rozumiem,ze pani dobra
i wogole ale moze wyolbrzymia troche? Moj Adas w zeszlym roku w pierwszej klasie
pisal straszliwie ,pani narzekala na jakosc jego wypocin.Przez cale wakacje nie napisal
nic innego niz Adam na kartce urodzinowej dla Darka icon_wink.gif bo ja z tych malo ambitnych
matek jestem i nigdy w zyciu nie poslalabym dziecka na zadne wakacyjne wyrownawcze
zajecia i wogole ja "gupia" matka jestem co stwierdzam z cala moca i postepuje z dziecmi
wg zasady nie czyn drugiemu co tobie nie mile 08.gif
Po wakacjach Adas przyniosl pierwsze zadanie domowe i ...wow! Jak on rowno i starannie
litery pisze!Dojrzal?Moze.
Najwazniejsza w tym wszystkim jest Olimpia i to czego ona chce.
Przeprowadz dokladne dochodzenie,zachecaj do rysowania i wycinania
i nie popedzaj.Wszystko przychodzi w swoim czasie.
Pozdrawiam serdecznie .
madika
nigdzie już jej nie przenoś.... wrrr.... bo to będą już jej 3 przenosiny, mało do tej pory jej tych zmian?
1. rozpoczęcie przedszkola w wieku 2,5 lat
2. "repetowanie " w maluchach
3. awans na starszego średniaka (5latki)
a ty chcesz jej jeszcze zafundować :
4. degradację na "młodszego średniaka"

to chyba za wiele na system nerwowy 4 letniego dziecka....


poproś te "lepszą panią" by nie kazała 4 latkowi trzymać się w liniaturze bo i niejeden 7latek ma z tym kłopoty... (co tam 7 latek - dorośli też gryzmolą ...),
niech rysuje tak długo jak chce-bo takie jej prawo, bez przesady w przeszkolu nie ma dzwonków na przerwy, a że się nie bawi z innymi dziećmi - niech Pani zintegruje dzieci (tu dla niej pole do popisu)
nie rozumiem tylko co to znaczy :
"Nie chcę też żeby Olimpia czuła sie gorsza od innych dzieci, bo
ona widzi że to rysowanie jej totalnie nie wychodzi
i z niedowieżaniem pyta mnie czy ona się kiedyś tego nauczy."

to jak ona rysuje???? bezsensowne bazgroły????,



chciałabym zobaczyć ten rysunek... może to są takie ludziki składające sie z kółek i nóżek, ma to "coś" oczka?, buźkę? potrafi nazwać co narysowała? jesli
chociaż na jedno z tych pytań mozesz powiedzieć "tak" to znaczy że mała rysuje na poziomie 4 latka i ma do tego prawo,

to ze jest w grupie pięciolatków nie oznacza że ma sie zachowywać jak 5letnie dziecko!!! ona tam poszła nie dlatego że osiągnnęł arozwój na poziomie starszego dziecka, tylko dlatego ze tam jest jej i mamy ulubiona pani, a sie rozpisałam, pozdrawiam
Cleo
nie, juz nie przenos jej! okropnie duzo ma zmian. Porozmawiaj dluzej i powaznie z ta fajna pania, zeby ta poprowadzila dzieci w grupie tak, by 'wciagnac' Twoje dziecko do tejze grupy. Czyli-zajecia adaptacyjne. Tak jak zwykle sie to robi, gdy przychodzi nowe dziecko. To nic nadzwyczajnego, ale dzieci musza to pojac (że mlodsze dziecko, z nowe, ze smutno ejj gdy bawi sie sama....)-poprowadzone, inspirowane przez wychowawczynie.
Ale tak w ogole- to wydaje mi sie, ze dzieci szybko same z siebie 'równaja'. To dopiero poczatek roku, spokojnie bym poczekala (konsultujac sie na biezaco z nauczycielkami, ew. z przedszkolnym psychologiem). Być moze za pare miesiecy sytuacja sie zmieni.

Co do rysowania- jakis obled w tych przedszkolach z tym rysowaniem! To byl najwiekszy stres Michasi i dalej jest, generalnie widze, jak chce budowac swoje poczucie sukcesu mierzone tym, czy rysunek sie udal, czy wisi na wystawie, czy ktos pochwalil itd. A ona nie jest dobra w rysowaniu, za to jest swietna w innych rzeczach (czytanie, liczenie, wymyslanie historii, rymowanek itd) W zeszlm roku byla obsesja 'trojkatnych kredek', codziennie niemal mialam zmartwiona Misie albo sfrustrowana, ze'zle trzyma kredke'. W koncu zalapala i jest dumna jak nie wiem co -oczywiscie ja pochwalilam, ale nie wyolbrzymiam tego jakos szczegolnie.

Aha- jeszcze : sa przeciez przedszkola, gdzie CELOWO dzieci są w roznym wieku w grupie i wychodzi im to an dobre. Oczywiscie tu jest trudniej, bo tylko jedno dziecko jest mlodsze, ale nei wierze, by ta cala rzesza 5 latkow iala identyczne uzdolnienia, osiagniecia, takze te dotyczace dojrzalosci! ( moze Zilka sie wypowie?)
iff
nie czytalam wypowiedzi wsszystkich
jestem za opcja nie przenos
po pierwsze pani podobno w Twoim odczuciu ok, widzisz potrafila Ci wypunktowac minusy, a moze podpytaj sie o plusy tez
po drugie skoro pani zauwazyla braki, to mozna ja poprosic lub samemu w formie zabawy starac sie nadrobic te braki, ale nic na sile w koncu jest z dziecmi starszymi
po trzecie to dopiero drugi tydzien przedszkola, jak rozumiem pani swoje obserwacje odniosla do pierwszego tygodnia, powiem Ci ze moj trzecioklasista ma problem aby sie dostosowac ponownie do nauki a co dopiero przedszkolak icon_smile.gif
po czwarte zylabys w blogiejj nieswiadomosci az do skonczenia zerowki, ze jest ok, a skoro jednak pewne braki sa to mozna cwiczyc na biezaco
po piate jesli byloby faktycznie zle i w ogole szansa w powtorzeniu zerowki (tzn wtedy pojscie z wiekeim), ale moze np w szkolenj zerowce
po szoste umow sie z pania na komentarz tygodniowy w formie pisemnej skoro nie potrafisz jej zastac w przedszkolu, skoro taka dobra to tez jakies wskazowki moze wypisac
po siodme naocznie sama sprawdzilas ze nie jest zle i tego sie trzeba trzymac,
Eta
Myślałam o tym wszystkim i chyba wiem skąd bierze się ten mój stres. Odkąd postanowiłam przenieść Olimpie do grupy 5latków słyszę komentarze: jak możesz jej to robić? jak możesz jej zabierać dzieciństwo? czemu ją tak krzywdzisz?
I teraz mam. Tysiąc słów na około :a nie mówiłam/em
Poczucie winy u mnie od zawsze sięga zenitu, czuję się winna za wszystko nawet za dziurę ozonowa więc w tym przypadku spędza mi ta sytuacja sen z powiek i na siłę doszukuję się swojej winy.

Jeszcze raz rozmawiałam z panią, tym razem z ta "nic nie wiem" i chyba zmienie o niej zdanie. Pani jak najbardziej chętna do współpracy i na wiele rzeczy zwróciła moją uwagę. Problem główny nie polega na tym że Olimpia nie umie/nie wie. Problem polega na tym że Olimpia mówi że nie umie, nie wierzy że sie nauczy, poddaje sie jak jej nie wychodzi, bo generalnie ogromnych braków nie ma, ale bardzo szybko sie zniechęca. Postanowiliśmy ze na koniec tygodnia to czego Olimpia nie zdązy lub nie da rady zrobić w przedszkolyu, zrobimy w domu, będe brać książkę co piatek dzo domu.

dzis posiedziałam trochę rano w przedszkolu, tak żeby mnie młoda nie widziała. Naprawde nie widzę nic niepokojącego, sama idzie do dzieci, dzieci same podchodza do niej. Nie jest tam zupełnie obca, zna dzieci, bo z większością chodziła do grupy w pierwszym roku i z wieloma na angielski rok temu, poza tym są 2 dziewczynki z jej poprzedniej grupy które wraz z nią przeszły do 5 latków.

Teraz potrzebuję pomysłów na to jak Olimpię zachęcić a nie zmusić do rysowania, kolorowania, wycinania, pisania itd
Przemeblowałam pół domu pod kątem tego żeby było jej w tym łatwiej. Siadamy obie do biurka i coś tworzymy, rysujemy ślaczki, albo bawimy się w zabawę ja coś rysuję a Ty powtórz, generalnie najlepiej wychodzi jej bałwan.
Olimpia rysuje piękne głowo-nogi, z oczami włosami nosem uszami pępkiem rekami i nogami- wszystko sie mieści na głowie icon_wink.gif

Chyba nie jest aż tak tragicznie?
ogladałam jej wczorajsza pracę, wycinała i wklejała statek, pani jej tylko trzymała kartkę, trochę maszty są za daleko od łodzi ale nawet jej to jakoś wyszło.
Chwalę jej każdą pracę, nie mówię że jest najładniejsza bo nie jest ale zawsze mówię że bardzo ładnie i że jest coraz lepiej i na pewno z czasem będzie jeszcze lepiej.
Jak mam to zrobic zeby bardziej uwierzyła w siebie?
Mika
możesz Jej wyrównać to "obcięte" dzieciństwo posyłając 2 razy do zerówki
raz w przedszkolu,a drugi raz w szkole wink.gif

ja Jaśka do rysowania nie zachęcałam -rysował w przedszkolu,brał przsykład z dzieci
kiedy złapał bakcyla musiałam kupić wiadro kredek i ryzę papieru do drukarek icon_lol.gif

może jakieś fajne kolorowanki z zadaniami?
ja kupowałam Jankowi Lego ,chyba w tej serii są i dziewczęze-z księżniczkami i zamkami
sa też "zadania 3latka" ,czterolatka,pięcio itd

w/g mnie nadgoni
poza tym nie każdy jest geniuszem malowania

dziś widziałam wystawę prac dzieci z grupy Jaśka
nie ukrywam,że jego herb miasta wyglądał najgorzej
ale ja sama dużo lepiej bym nie narysowała
aż w szoku byłam widząc jak sześciolatek umie narysować pół orła wink.gif


u nas żeby zachęcić Janka do zajęć manualnych posunęłam się do podstępu
wiedząc,że uwielbia swoją panią -rysował/pisał/wycinał dla Niej
zanosiliśmy później te prace do przedszkola
e_Ena
CYTAT(Eta @ pią, 14 wrz 2007 - 11:20) *
Jeszcze raz rozmawiałam z panią, tym razem z ta "nic nie wiem" i chyba zmienie o niej zdanie. Pani jak najbardziej chętna do współpracy i na wiele rzeczy zwróciła moją uwagę. Problem główny nie polega na tym że Olimpia nie umie/nie wie. Problem polega na tym że Olimpia mówi że nie umie, nie wierzy że sie nauczy, poddaje sie jak jej nie wychodzi, bo generalnie ogromnych braków nie ma, ale bardzo szybko sie zniechęca. Postanowiliśmy ze na koniec tygodnia to czego Olimpia nie zdązy lub nie da rady zrobić w przedszkolyu, zrobimy w domu, będe brać książkę co piatek dzo domu.

dzis posiedziałam trochę rano w przedszkolu, tak żeby mnie młoda nie widziała. Naprawde nie widzę nic niepokojącego, sama idzie do dzieci, dzieci same podchodza do niej. Nie jest tam zupełnie obca, zna dzieci, bo z większością chodziła do grupy w pierwszym roku i z wieloma na angielski rok temu, poza tym są 2 dziewczynki z jej poprzedniej grupy które wraz z nią przeszły do 5 latków.

Super, cieszę się, że tak się sprawa wyjaśniła. Eta, ja Ci to już przez tel. mówiłam, że to pani chyba przesadza (chociaz intencje pewnie miała dobre). Ale rozumiem, że się przejęłaś, bo ja podobnie reaguję w takich sytuacjach icon_wink.gif.
Co do rysowania, już to że będziecie to wspólnie robić może być dużą zachętą. Może róbcie razem rysunek - ona słoneczko, chmurki a ty domek i las itp. Dominika lubi bawić się w szkołę, zadaję jej różne zadania (np. narysować tyle słoneczek ile ja narysowałam kwiatków itp.) - i oczywiście obowiązkowo "ocena" - pieczątka "wspaniale i słoneczko" icon_wink.gif (brat takie przynosi) Tylko, że ona chętnie bawi się w szkołę bo chce dorównać bratu (który w tym czasie odrabia lekcje i jest taki ważny icon_wink.gif), nie wiem więc czy Oli dałaby się na to samo złapać. A może niech ona będzie panią przedszkolanka i "uczy cię" jak zrobić rysunek/szlaczek icon_wink.gif, będzie musiała Ci pokazać o co jej chodzi więc coś narysuje, a potem zmiana ról. A poza tym nie naciskaj, ona ma jeszcze na to czas icon_smile.gif
Eta
Kolorowanek, bloków zeszytów, ćwiczeń to my mamy już chyba mały sklep papierniczy, od wyboru do koloru icon_wink.gif
mi chodzi raczej o technikę zachęcania.
Miki pomysł mi się bardzo podoba.
Ena Ty wiesz ze Olimpia nie ma z kogo brac przykładu bo ja jestem kompletne beztalęcie plastyczne.
Plastyka u mnie w szkole to był najgorszy dla mnie przedmiot zaraz po matematyce icon_wink.gif

Tymczasem z mężem sprzeczamy się jak poprawnie trzyma się olówek icon_wink.gif ja mam inna technikę on inną Olimpia jeszcze inną.
czy to ważne jest jak? Czy najważniejszy jest efekt i wygoda? Boczuję że popadamy w skrajność. Wczoraj mąż ćwiczył Olimpie w trzymaniu widelca. Chyba się jej jeść odechciało. jakbym tak miała trzymać widelec to bym nic nie zjadła icon_evil.gif Ale A. twierdzi że ja w jedzeniu nie mam takiej wprawy jak on 29.gif
madika
Eta, mogę trochę popedagogizować? wink.gif to takie skrzywienie zawodowe 08.gif
jeśli chodzi o te kolorowanki - jestem przeciw!!! 08.gif jeśli dziecko nie wykazuje samoistnych chęci... kolorowanki niczego dobrego nie uczą, no może poza estetyką wrrr.... nie uczą rysowania, a na pewno już twórczego rysowania!!!
z rysowaniem to jest tak że każdy rysuje nie dlatego że umie rysować, tylko dlatego że [size="4"][/size]coś wie na dany temat, jak wie że głowa to nie tylko koło, ale ma też oczy, włosy, nos i usta, to rysuje oczy, włosy , usta i nos, jak wie że głowa ma wypukłość na dole , to rysuje brodę,
za rysowanie nie chwali się : "ładnie, pięknie i ślicznie, tylko: widzę że narysowałeś wszystko co trzeba, użyłeś takiego koloru- jest to bardzo ciekawy pomysł, włożyłeś dużo pracy aby ten rysunek miał tak dużo szczegółów.... itd
z tym właściwym trzymaniem kredki bym sobie odpuściła do czasu aż mała nabierze wiary w siebie, bo to ją tylko zniechęca (głowonogi są jak najbardziej na poziomie 4 latka) dobrym sposobem na dostrzeżenie w postaci człowieka innych częsci ciała (brzuch) jest zabawa przy lustrze: obserowanie i nazywanie wszystkich elementów w człowieku, dziecko stoi przed lustrem, a mama dotyka pokolei, głowę: masz piękną główkę, jaki to kształt? koło, tu masz szyję- dwiem rękami masuje szyję, mówiąc: jakbyś rysowała szyję to musiałąbyś narysować dwie kreski obok siebie, bo szyja jest szeroka, nie cieniutka jak jedna kreseczka, tylko szeroka na dwie kreski, potem tułów, masujesz tyłów dwiema rękami, jedną z jednej strony, drugą z drugiej i mówisz, to jest twój brzuch, on ma dwie strony, jeden bok-jedna kreska, drugi bok druga kreska, masz szeroki brzuszek bo jesteś już duży... itd
zachęcasz dziecko do rysowania pozostawiając lustro w pobliżu, rysując gdy o czymś zapomni- może zajrzeć do lustra i przypomnieć sobie "z czego składa się człowiek" icon_wink.gif
cieszę się że "pani nic nie wie" okazała się fajna i komunikatywna
poza tym z doświadczenia wiem że dzieci młodsze w grupie starszych szybciej się rozwijają, ja mam w grupie 5latków 2 dziewczynki 4letnie (dlatego tak śledzę ten wątek icon_smile.gif ) i zaobserwowałam że prześcignęły w umiejętnościach niejednego 5latka, obie dokonują analizy i syntezy prostych słów, odczytują globalnie imiona na wizytówkach większości dzieci (robiły to już w zeszłym roku szkolnym, czyli mając 3 latka)
myślę że będzie wszystko w porządku, życzę wam tego z całego serca
Eta
CYTAT(madika @ pią, 14 wrz 2007 - 19:02) *
Eta, mogę trochę popedagogizować? wink.gif to takie skrzywienie zawodowe 08.gif
jeśli chodzi o te kolorowanki - jestem przeciw!!! 08.gif jeśli dziecko nie wykazuje samoistnych chęci... kolorowanki niczego dobrego nie uczą, no może poza estetyką wrrr.... nie uczą rysowania, a na pewno już twórczego rysowania!!!


ok, ale przedszkolne książki jak na razie głónie opierają się na kolorowaniu i zdaje się Olimpia tego zdecydowanie nie lubi.
Nie wiem co mam zrobić.

Dziś do przedszkola poszła płacząc, że ona nie chce, nie będzie i nie umie rysować.
Serce mi pęka, ale u 4latków tez musiałaby rysować.
Jak ją zachęcić, no jak???
ulla
CYTAT(madika @ pią, 14 wrz 2007 - 21:02) *
Eta, mogę trochę popedagogizować? wink.gif to takie skrzywienie zawodowe 08.gif
jeśli chodzi o te kolorowanki - jestem przeciw!!! 08.gif jeśli dziecko nie wykazuje samoistnych chęci... kolorowanki niczego dobrego nie uczą, no może poza estetyką wrrr.... nie uczą rysowania, a na pewno już twórczego rysowania!!!


To, że nie uczą rysowania jest jednak chyba mniej istotne. Ważniejsza chyba gimnastyka mięśni dłoni i ćwiczenie koordynaci oko (mózg)-ręka, żeby dziecko w przyszłości sprawniej np. pisało.
sdw
Eta, ja bym jej na razie dała odsapnąć i nie zachecała w żaden sposób. Po prostu - tematu nie ma. Ba, poprosiłabym o to samo pania w przedszkolu. Niech zaproponuje Oli rysowanie, kiedy inne dzieci to własnie robią ale niech to będzie właśnie propozycja. Tak, zeby mała w żaden sposób nie poczuła sie zmuszona. W domu kolorowanki nich leżą na widoku, podobnież i przybbory rysunkowe. I daj jej czas. Wiesz przeciez, ze dziecko im bardziej widzi, że nam na czymś zależy tym bardziej będzie udowadniało, ze jemu wrecz przeciwnie. Po jakimś czasie odpoczynku wymyśl coś, co skłoniłoby ją do narysowania czegokolwiek. Nie wiem, laurka na dzień nuczyciela, zaproszenie na urodziny a może obraz, który zawiesz w jej pokoju. Ale to po czasie, jak już zapomni, ze rysowanie jest dla Ciebie ważne.

Odnoszę też wrażenie, ze Oli musiała gdzieś usłyszeć, że rysuje "gorzej" niż dzieci w jej grupie. Moze w przedszkolu (pani, dzieci) a moze takie stwierdzenie padło z Twich ust w jej obecnosci?

A teraz Ci coś powiem 08.gif Mam w domu utalentowane (nawet bardzo, jak twierdzą specjaliści w temacie) plastycznie dziecko. I dziecko, które talentu w tym kierunku nie przerjawia żadnego. Ba, to nieutalentowane jest bardziej otwarte na swiat, pewne siebie, nie zrazas eię krytyką (a przynajmniej nie dramatycznie). To utalentowane przeciwnie - skryte, malomówne, potrzebujące nieustannej akceptacji i potwierdzania tejże, bojące się "inności", odrzucenia, krytyki. To utalentowane jest młodsze (widzisz podobieństwa?). To utalentowane swoje rysunki (de facto piękne, z dużą iloscią dopracowanych szczególów) pokazuje nieśmiało i chowa głęboko w szufladzie. Kilkanaście razy dziennie powtarza, że nie ppotrafi "tak ładnie ryspwać jak Kinga" więc może w szkole rysowac w ogóle nie bedziue? Na plastykę do ukochanej pani chodzic nie chce, bo tam dzieci rysują piękniej. Fakt faktem, posłałam na tę plastykę w wieku lat czterech i była w grupie najmłodsza. Prócz niej kilkoro siedmio a reszta dziwiecio i dziesieciolatki. Z jednej strony - błąd. Z drugiej, nauczyła się tam tak wiele. Tyle, ze ona tego nie widziała. Widziała natomiast parcie matki i ojca na dziecko malujące. Mimo, że staralismy się z całych sił, żeby tego parcia nie odczuła. Moje utalentowane plastycznie dziecko, słonne do porównywania się z innymi, pewnie jeszcze długo będzie nosiło brzemię, wyimaginowane, dziecka, które rysuje gorzej. Bo, cholera, dopuściłam do tego. Siłą rzeczy bowiem musiała rysowac "gorzej" niż dziewieciolatek. Czy nawet domowa, trzy lata starsza siostra. Bo jej rysunki były i są piękne. Wyrastają ponad poziom. Ale poziom rówieśników. Ew. dzieci niewiele straszych.

asło maslane mi wyszo, przepraszam, jak wrócę ze szkoły dziecka utalentowanego doskropię jeszcze kilka słów.
madika
CYTAT(ulla @ pon, 17 wrz 2007 - 11:56) *
To, że nie uczą rysowania jest jednak chyba mniej istotne. Ważniejsza chyba gimnastyka mięśni dłoni i ćwiczenie koordynaci oko (mózg)-ręka, żeby dziecko w przyszłości sprawniej np. pisało.


tylko że rękę i koordynacje można ćwiczyć w zupełnie inny sposób: wycinaniem, wydzieraniem, lepieniem, nawlekaniem koralików, "wyszywankami bez igły" układaniem puzzli

może którąs z tych rzeczy Olimpia lubi bardziej niż kolorowanie??? po co zmuszać do czynności której dziecko nie lubi skoro są inne techniki które również usprawniają a które dziecko woli wykonywać??? przymuszaniem tylko zniechęcamy i skutek jest odwrotny od zamierzonego
Styka
Ja uważam, że lepiej by było odpuścić jej to rysowanie i malowanie w domu. Nie ma tematu. Wydaje mi się, że pracując z nią w domu utwierdzasz ją w przekonaniu, że to jest dla Ciebie bardzo ważne i kiedy jej nie wychodzi, to Ty czujesz się zawiedziona. MOIM ZDANIEM lepiej by było odpuścić i dać dziecku spokój. To dopiero przedszkolak. JA bym na Twoim miejscu powiedziała jej, że jak nie chce, to niech nie maluje (i oczywiście poprosiłabym nauczycielkę, żeby jej nie nakłaniała).
katiek
Eta-wyluzowałabym. Dzieci dużo rysują bo primo większość lubi, secundo są wtedy w miarę cicho, a tertio ćwiczą rączkę do późniejszej nauki pisania.
Oczywiście, niech ćwiczy rączki, ale ćwiczyć może robiąc z tobą pierogi, albo tworząc ciastka-i pożyteczne, i ćwiczy dziecko, i daje motywację i możliwość pochwalenia się czymś bardzo konkretnym. Oraz oczywiście wspólne spędzanie czasu.
Co do przenosin-jeśli Olimpia nie naciskałaby bardzo na nie, to bym nie przenosiła.
Eta
CYTAT(Ciotka Manuela @ pon, 17 wrz 2007 - 10:30) *
Eta, ja bym jej na razie dała odsapnąć i nie zachecała w żaden sposób. Po prostu - tematu nie ma. Ba, poprosiłabym o to samo pania w przedszkolu. Niech zaproponuje Oli rysowanie, kiedy inne dzieci to własnie robią ale niech to będzie właśnie propozycja. Tak, zeby mała w żaden sposób nie poczuła sie zmuszona. W domu kolorowanki nich leżą na widoku, podobnież i przybbory rysunkowe. I daj jej czas. Wiesz przeciez, ze dziecko im bardziej widzi, że nam na czymś zależy tym bardziej będzie udowadniało, ze jemu wrecz przeciwnie. Po jakimś czasie odpoczynku wymyśl coś, co skłoniłoby ją do narysowania czegokolwiek. Nie wiem, laurka na dzień nuczyciela, zaproszenie na urodziny a może obraz, który zawiesz w jej pokoju. Ale to po czasie, jak już zapomni, ze rysowanie jest dla Ciebie ważne.


tego mi było trzeba

czasem cieszę się że nie podeszłam do obrony bo wstyd byłoby byc magistrem z taka głupotą 37.gif

O ile mnie się ten pomysł bardzo spodobał i pani "nic nie wiem" również o tyle pani "cudowna" jest kategorycznie przeciwna, bo
1.program goni
2. inne dzieci tez musza rysować
3.najlepiej Olimpie przenieść do 4latków

Wczoraj dałam Olimpii nową ksiązeczkę, zaproponowałam ze jeśli chce może klownowi dorysować balony, zrobiła to baaaardzo chętnie, szczęśliwa z efektu.

Chyba się sama wybiorę z młoda do psychologa, gdzieś sie zapętliłam ja albo przedszkole

Bo ja się pytam co będzie w pierwszej klasie skoro 5latków już goni program?
mamboo
Po przeczytaniu wszystkiego nabieram coraz bardziej nieodpartego wrażenia, że największy w tym wszystkim ma problem pani cudowna. Może zbyt ambicjonalnie podchodzi do realizacji programu.

W przedszkolu Kalina zawsze jest w grupie mieszanej wiekowo - w zeszłym roku były to cztero i pięciolatki, teraz pięciolatki i zerówka. Panie pracują z każdą grupą wiekową według programu dobranego do wieku i udaje im się to świetnie. Nie zauważyłam też, aby miały szczególne parcie na rysowanie. Ani Łukasz ani Kalina przed pójściem do przedszkola nie rysowali i dalej jakoś tego szczególnie nie lubią. W przedszkolu rysują, ale nie tylko. Panie uczą dzieci składać origami, wycinać, wyklejać itp.

Sama uczę francuskiego w grupie początkującej a ponieważ jest to jężyk niezbyt u nas popularny mam grupę wymieszaną wiekowo bardzo mocno - od pięciolatki do dziesięciolatka. I daję radę podczas zajęć pracować z dziećmi tak, aby każde skorzystało z lekcji.
madika
CYTAT(Eta @ wto, 18 wrz 2007 - 12:45) *
pani "cudowna" jest kategorycznie przeciwna, bo
1.program goni




gonic może tylko podstawa programowa, (a ona jest wierzcie baaaardzo skromna i na pewnio nie goni wwrrrr..... każda placówka pracuje tylko w OPARCIU o program wwwrrrr...., czy ta pani słyszła kiedykolwiek o INDYWIDUALIZACJI NAUCZANIA??? 37.gif
Eta
ja mam coraz bardziej wrażenie takie że albo młoda realizuje program, czyli książkę, których jest 5 icon_eek.gif + książka do angielskiego albo wywalają ją do 4 latów
Mika
CYTAT(Eta @ wto, 18 wrz 2007 - 11:04) *
ja mam coraz bardziej wrażenie takie że albo młoda realizuje program, czyli książkę, których jest 5 icon_eek.gif + książka do angielskiego albo wywalają ją do 4 latów


bez przesady -to nie szkoła
niech nie będą nadambitni

Jasiek w pięciolatkach miał ksiażek 2 szutki + 5 zeszytów ćwiczeń
z czego suma sumarum zrobiona 1/3


ja rozumiem,że w szkole program przerobić trzeba ale w przedszkolu również od rodziców zależy (przynajmniej u nas) na jakich i ilu ksiazkach dzieci pracują
Eta
dzis będę rozmawiać z panią dyrektor, tylko jak, żeby to się nie odbiło na Olimpii? icon_rolleyes.gif
grazia
Miałam ten sam problem we wrześniu. Grupa mojego synka rozpadła się i dzieci troche starsze poszły do starszych średniaków. on poszedł tylko do średniaków z nowymi dziećmi. Ze starej grupy pozostało tylko chyba 10 dzieci. Jego paczka była w rozsypce. Poszłam do Pani dyrektor żeby załatwić przeniesienie. usłyszałam, ze ok, ale tam chodzą dzieci starsze wiekowo, bardziej samodzielne od mojego. Przyjaciół znajdzie sobie nowych i mam go nie chować pod kloszem bo mu zaszkodzę. Przecież jak bedzie starszy to nie będę mu pracy szukać ze by miał fajnie. w sumie przeyznałam jej rację. Mały chodzi z nowymi dziećmi i jest zadowolony, spotyka dawnych kolegow po podwieczorku i woła do nich "cześć" w szatni. czasem wydaje mi sie ze wyolbrzymiamy problemy i nie pozwalamy dzieciom dorostac, chowając je pod spódniczką.
Eta
ja w efekcie bardzo zadowolona jestem, pani też w końcu przyznała że Olimpia do 4 latków się nie nadaje, nadgoniła zaległości i radzi sobie dość dobrze
jeszcze tylko z liczeniem, tzn odejmowaniem i dodawaniem na problem, ale spokojnie ćwiczymy

ta nowelizacja oświaty mi trochę szyki napsuła, ale myślę że młoda poradzi sobie za rok w I klasie
niewidzialna
Eta bardzo sie cieszę że nie cofnęłaś jej do 4 latków i już coraz lepiej twoja córcia sobie radzi, na liczenie też przyjdzie czas wink.gif .
Wychowawczynie czasem przesadzają, albo by chciały żeby wszystko szło szybciutko i sprawnie, a przecież każde dziecko jest inne i ma umiejętności nabywa w odpowiednim dla siebie czasie a te podręczniki tez nie uwzględniają tego że niektóre dzieci więcej czasu potrzebują. Co do rysowania, to 5latki z grupy Milki tez rysowały "patyczaki" albo "głowonogi" i jakoś nikt nie mówił ze coś jest nie tak. Moja córka jak poszła do przedszkola do 5 latków, ze swoi rocznikiem, to przez chyba pół roku bawiła sie tylko z jednym kolegą bo go wcześniej znała bo zazwyczaj przebywała ze starszymi i nie umiała bawić się z dziećmi w jej wieku, jak zaczynała to znała wszystkie litery ale czytać zaczęła dopiero pod koniec zerówki bo twierdziła że czytać nie umie i tyle i za nic nie dawała się przekonać że wystarczy połączyć litery i to trudne nie jest,wolała lepić z plasteliny a potem robiliśmy zdjęcia tym tworom icon_wink.gif żeby nie było jej al ich psuć żeby robić coś nowego,za to w przedszkolu nie lepili wcale(bo mało czas) a szkoda, nie lubiła kolorować, bo uważała że to jest nudne a te pola do kolorowania strasznie wielkie,bardziej wolała sobie narysować coś jedną kredka lub pisakiem w swoim zeszycie i ewentualnie pokolorować chociaż nie zawsze, większość prac miała nie dokończonych albo kończyła jak był czas na zabawę poza tym uważała że kolorować nie potrafi i że źle to robi, bo "pani tak powiedziała", zapytałam panią a ta powiedziała ze ona nic takiego nie pamięta, ale dziecku wystarczy jedna nieprzemyślana uwaga osoby którą uważa za autorytet i traci wiarę która trudno potem przywrócić. Poza tym pani nie podobały sie postacie która córa rysowała wzorowane na japońskich mangach,bo były inne niż postacie "normalnych dzieci "a ona kopiowała to co rysowała moja siostra która komiksy tworzy a poza tym jak już sie oswoiła z grupą to buzia sie jej nie zamykała,chyba ze spała i dalej ciągle gada a co jakiś czas uwaga w dzienniczku" przeszkadza na lekcji" albo ze ma dużą wiedzę,potrafi sie ładnie wypowiedzieć ale często nie na temat icon_wink.gif
życzę dalszych sukcesów i pozdrawiam
sylwia65
Dziewczyny, czytam to wszystko i wlos mi sie na glowie jezy... Juz wyjasniam: mieszkamy w Anglii, moj Karim ma 3.5 roku, chodzi do przedszkola gdzie sa dzieci od 2 do 5 lat (w jednej grupie), i nikomu nie przyszlo do glowy zeby "realizowac" albo "gonic" na sile jakis program. Przeczytalam o dodawaniu i odejmowaniu, ze Olimpia jeszcze troszke sobie nie radzi, i w panike wpadlam, bo Karim do 10 dopiero liczy, nie ma pojecia o dodawaniu i odejmowaniu... Mowi tez slabiej niz inne dzieci, bo ma 3 jezyki do opanowania, ale kazdy rozumie, mowi, tylko troche niewyraznie. Panie w przedszkolu po prostu wiecej sie staraja z nim rozmawiac. Rysowac lubi, ale na razie tylko kolka mu dobrze wychodza, woli wyklejac. Czy to znaczy ze z nim cos nie tak? Czy w Polsce poziom taki wysoki..? Staram sie go do niczego nie zmuszac, ale po przeczytaniu Waszych postow nie wiem co myslec icon_sad.gif Pomocy!!!
grazia
CYTAT(sylwia65 @ wto, 19 lut 2008 - 14:48) *
Dziewczyny, czytam to wszystko i wlos mi sie na glowie jezy... Juz wyjasniam: mieszkamy w Anglii, moj Karim ma 3.5 roku, chodzi do przedszkola gdzie sa dzieci od 2 do 5 lat (w jednej grupie), i nikomu nie przyszlo do glowy zeby "realizowac" albo "gonic" na sile jakis program. Przeczytalam o dodawaniu i odejmowaniu, ze Olimpia jeszcze troszke sobie nie radzi, i w panike wpadlam, bo Karim do 10 dopiero liczy, nie ma pojecia o dodawaniu i odejmowaniu... Mowi tez slabiej niz inne dzieci, bo ma 3 jezyki do opanowania, ale kazdy rozumie, mowi, tylko troche niewyraznie. Panie w przedszkolu po prostu wiecej sie staraja z nim rozmawiac. Rysowac lubi, ale na razie tylko kolka mu dobrze wychodza, woli wyklejac. Czy to znaczy ze z nim cos nie tak? Czy w Polsce poziom taki wysoki..? Staram sie go do niczego nie zmuszac, ale po przeczytaniu Waszych postow nie wiem co myslec icon_sad.gif Pomocy!!!


Sylwiu, po tym co przeczytałam w Twoim poście to mam wrażenie że poprzez przedszkole mojego synka mam namiastke Anglii. Mój mały też chodzi do takiego przedszkola jak Twój. Ma pięc lat, liczy tylko do 10, pisać nie umie, przynajmniej na razie niczego takiego nie pokazał, zna literki które umożliwiają zagrać mu w pustynną burzę, rozwalić kręgle w nemo i komunikaty windowsa typu TAK i NIE które pomagają wyłączyć kompa. Rysuje pająki i oststnio jakiś prosty ptaszek mu wyszedł przez przypadek. w przedszkolu prace jego nie są wybitne ale jestem zadowolona że robi jakiekolwiek i kocham go za to. Nie załatwiam mu korepetycji z literek i cyferek, nie zmuszam go do prywatnego angielskiego i jazdy konnej oraz golfa. Chce żeby był normalnym dzieckiem z normalnym dzieciństwem, czasem na zabawe, własne eksperymanty z normalnym zplanowanym przez biologię czasem dojrzewania. Moge mu coś zasugerować i podpowiedzieć ale nie bede go zmuszać i rwać sobie włosy z głowy ze nie wypracował planu 200% normy i nie umie przeliterować po angielsku swojego imienia.
Moim zdaniem z Twoim dzieckiem jest wszystko tak jak powinno być.
Dlatego nie przejmuj sie tym co tu piszą na forum, raczej traktuj to z przymrużeniem oka i pewną dozą humoru.
sylwia65
Grazia, dzieki serdeczne, bo wczoraj jak Karim sie pluskal w wannie wieczorem postanowilam "wybadac" jak to jest z jego dodawaniem. Pokazalam mu 5 paluszkow u jednej raczki, 5 u drugiej i pytam ile ich ma razem? Dowiedzialam sie ze... 2 raczki icon_smile.gif To chyba wystarczajaco inteligentna odpowiedz jak na 3.5 latka! Potem sama ze swoich obaw sie smialam.
Eta
CYTAT(grazia @ śro, 20 lut 2008 - 08:56) *
Sylwiu, po tym co przeczytałam w Twoim poście to mam wrażenie że poprzez przedszkole mojego synka mam namiastke Anglii. Mój mały też chodzi do takiego przedszkola jak Twój. Ma pięc lat, liczy tylko do 10, pisać nie umie, przynajmniej na razie niczego takiego nie pokazał, zna literki które umożliwiają zagrać mu w pustynną burzę, rozwalić kręgle w nemo i komunikaty windowsa typu TAK i NIE które pomagają wyłączyć kompa. Rysuje pająki i oststnio jakiś prosty ptaszek mu wyszedł przez przypadek. w przedszkolu prace jego nie są wybitne ale jestem zadowolona że robi jakiekolwiek i kocham go za to. Nie załatwiam mu korepetycji z literek i cyferek, nie zmuszam go do prywatnego angielskiego i jazdy konnej oraz golfa. Chce żeby był normalnym dzieckiem z normalnym dzieciństwem, czasem na zabawe, własne eksperymanty z normalnym zplanowanym przez biologię czasem dojrzewania. Moge mu coś zasugerować i podpowiedzieć ale nie bede go zmuszać i rwać sobie włosy z głowy ze nie wypracował planu 200% normy i nie umie przeliterować po angielsku swojego imienia.
Moim zdaniem z Twoim dzieckiem jest wszystko tak jak powinno być.
Dlatego nie przejmuj sie tym co tu piszą na forum, raczej traktuj to z przymrużeniem oka i pewną dozą humoru.


nie, no teraz to pojechałaś ostro
czyli co?
dzieci te, które chodzą na zajęcia dodatkowe to są nienormalne tak, mają nienormalne dzieciństwo? i dodatkowo są jeszcze zmuszane przez rodziców do uczestniczenia w tych zajeciach?

a jesli wg Ciebie to wszystko jest zabawne i smieszne to ja naprawdę nie rozumiem sensu Twoich poprzednich postów

ach tak, pewnie dlatego że miałam nienormalne dzieciństwo
Fragosia
Eta zareagowałas bardzo ostro na wypowiedż grazi, ale przeciez ona w żadnym miejscu nie powiedzaiała ze Twoje czy inne dziecko uczęszczające na zajjęcia dodatkowe jest nienormalne.

Mój Arek chodzi na szachy, angielski, taniec, rytmike. ma niesamowite wiedze, zna np wszytkie flagi państw unii europejskiej. Ale nie uważam ze wszystkie dzieci powinny to wiedziec. Gdyby nie chciał napewno by się tego nie nauczył a nauczył się wiekszości wszystkiego sam.
Każde dziecko rozwija się w swoim tempie.
Dlatego tez dziwię się Sylwi65 że wogóle porownuje swoje dziecko do innych.
Osobiście poznałam dziecko 4 letnie które biegle czytało, odejmowało i dodawało jak równiez znało się na zegarku a angielskim tez niexle sie posługiwał. A moja Asia 4 letnia nie potrafi nic z tych rzeczy i uważam że ma jeszcze czas i sama do tego dorośnie.

Niektóre wypowiedzi naprawdę warto potraktowac z "przymrużeniem oka"
sylwia65
Gosia, nie porownuje swojego dziecka do innych, ale jak czytam o "wyczynach" niektorych dzieci, to sila rzeczy zaczynam sie zastanawiac czy aby na pewno Karim nie powinien tego juz umiec. Jak juz wspomnialam, Karim mowi w trzech jezykach (bo taka mamy sytuacje, nie dlatego ze chodzi na dodatkowe lekcje), ale nie liczy za dobrze, i rysowanie tez mu niezbyt wychodzi. Wiecej jest dzieci ktore lepiej licza niz znaja jezyki obce, stad moj post... Ale nie spedza mi to snu z powiek.
Fragosia
A to Sylwia65 przepraszam jakoś tak odebrałam ze ty sie tym strasznie zamartwiasz.
Ale to dobrze ze zdrowo podchodzisz do sytuacji. Dziecko 3,5 letnie ma czas na wszystko jeszcze. Owszem dobrze jest dać dziecku kredkę do ręki, czy nożyczki aby troszkę dłoń usprawnić.

Rozmawiałam ostatnio z nauczycielką z zerówki mojego Arka i dopytywałam się czy on sobie poradzi z pisaniem w szkole. Na co ta nauczycielka odpowiedziała żeby niewymagać cudów. Fizjologicznie sprawność manulaną do pisania osiąga dziecko dopiero w wieku 8 lat. Oni owszem uczą, ale to jest wcześniej niz dziecko powinno.

Wszystko w swoim czasie.
grazia
CYTAT(GosiaF @ śro, 20 lut 2008 - 14:24) *
Eta zareagowałas bardzo ostro na wypowiedż grazi, ale przeciez ona w żadnym miejscu nie powiedzaiała ze Twoje czy inne dziecko uczęszczające na zajjęcia dodatkowe jest nienormalne.

Mój Arek chodzi na szachy, angielski, taniec, rytmike. ma niesamowite wiedze, zna np wszytkie flagi państw unii europejskiej. Ale nie uważam ze wszystkie dzieci powinny to wiedziec. Gdyby nie chciał napewno by się tego nie nauczył a nauczył się wiekszości wszystkiego sam.
Każde dziecko rozwija się w swoim tempie.
Dlatego tez dziwię się Sylwi65 że wogóle porownuje swoje dziecko do innych.
Osobiście poznałam dziecko 4 letnie które biegle czytało, odejmowało i dodawało jak równiez znało się na zegarku a angielskim tez niexle sie posługiwał. A moja Asia 4 letnia nie potrafi nic z tych rzeczy i uważam że ma jeszcze czas i sama do tego dorośnie.

Niektóre wypowiedzi naprawdę warto potraktowac z "przymrużeniem oka"


Dzięki Gosia. W wieku 4 lat potrafiłam czytać sobie sama bajki na dobranoc, bawiłam się w sklep i dodawałam i odejmowałam. Rysowałam świetnie i zajmowałam pierwsze miejsca w konkursach w przedszkolu. Do dziś mam dyplomy. moja mama nie zmuszała mnie do niczego bo poprostu widaocznie sama czułam potrzebę i pytałam. Mój mały słysząc słowo" uczyć sie" zamienia sie w jeża. Chciałam zapisać go do akademii nauki na kurs mały odkrywca to zbojkotował to publicznie aż musiałam sie zarumienić. Chciałam mu poszukać zajęcie ale miał to gdzieś. Zmuszać go nie będę bo zniechęcę go. jedyne do czego będe go namawiać, ale w taki sposób żeby uznał że jest to jego decyzja, to szkółka karate. Chciałabym zeby umiał sie obronić i nia pozwolił sie lać w szkole przez starszych. Ale to i tak bedzie zależało tylko od niego. Wychodzę z założenia "nic na siłę" tym bardziej że moje dziecko jest baardzo przekorne.
Eta
Grazia no i ok. Zauważ tylko że ja piszę i 4 latce w grupie 5latków. Znalazła się tam nie tylko ze względu na mój kaprys. Uderzyło mnie to ze radzisz traktować nasze problemy z przymróżeniem oka i zartem. Dla mnie to nie żart.
Widać mam inne podejście bo uważam ze odpowiednio stymulowany rozwój dziecka pozwala mu na więcej. Rzeczywiście na początku tego roku wpadłam w lekki obłęd i chciałam Olimpie zmusic do rysowania, to było kilka głupich dni i dzięki dziewczynom z forum szybo zdałam sobie sprawe z własnej głupoty. Co więc jest żartem?
I powiedz mi czy Twoim zdaniem to ze młoda chodzi na angielski i do szkoły muzycznej oznacza zabieranie jej dzieciństwa, ingerowanie w naturalny rozwój dziecka?

Sylwia Ty piszesz o 3 latce a ja o 5, to jednak duża róznica. Mówiąc o dodawaniu/odejmowaniu miałam na mysli 2+2 3+1 itd
sylwia65
3.5 latku, Karim to chlopiec icon_wink.gif
grazia
CYTAT(Eta @ pią, 22 lut 2008 - 10:54) *
Grazia no i ok. Zauważ tylko że ja piszę i 4 latce w grupie 5latków. Znalazła się tam nie tylko ze względu na mój kaprys. Uderzyło mnie to ze radzisz traktować nasze problemy z przymróżeniem oka i zartem. Dla mnie to nie żart.
Widać mam inne podejście bo uważam ze odpowiednio stymulowany rozwój dziecka pozwala mu na więcej. Rzeczywiście na początku tego roku wpadłam w lekki obłęd i chciałam Olimpie zmusic do rysowania, to było kilka głupich dni i dzięki dziewczynom z forum szybo zdałam sobie sprawe z własnej głupoty. Co więc jest żartem?
I powiedz mi czy Twoim zdaniem to ze młoda chodzi na angielski i do szkoły muzycznej oznacza zabieranie jej dzieciństwa, ingerowanie w naturalny rozwój dziecka?

Sylwia Ty piszesz o 3 latce a ja o 5, to jednak duża róznica. Mówiąc o dodawaniu/odejmowaniu miałam na mysli 2+2 3+1 itd


jeżeli młoda chce chodzić na angielski i czuje potrzebę nauki gry w szkole muzycznej mając 4 lata, to tylko pozazdrościć. rozumiem "odpowiednio stymulowany" jednak po twoim poście widze ze ta odpowiednia stymulacja zastosowana przez Ciebie wywołała zamieszanie w twoim zyciu do tego stopnia ze nie wiedziałaś co zrobić i napisałaś na forum. nie odważyłabym się na własna rękę eksperymantować spokojem swojego dziecka rzucajac go z grupy do grupy pod hasłem , "bo tak mi sie wydaje, ze jest dobrze i lepiej", bez konsultacji z ew psychologiem i paniami z przedszkola które widza jak Twoja córka sobie radzi. Przedszkole jeszcze o niczym nie świadczy... A co zrobisz w szkole?
Eta
Sylwia sory, niedopatrzenie moje.

CYTAT(grazia @ pią, 22 lut 2008 - 12:33) *
po twoim poście widze ze ta odpowiednia stymulacja zastosowana przez Ciebie wywołała zamieszanie w twoim zyciu do tego stopnia ze nie wiedziałaś co zrobić i napisałaś na forum. nie odważyłabym się na własna rękę eksperymantować spokojem swojego dziecka rzucajac go z grupy do grupy pod hasłem , "bo tak mi sie wydaje, ze jest dobrze i lepiej", bez konsultacji z ew psychologiem i paniami z przedszkola które widza jak Twoja córka sobie radzi.



Grazia z Tobą się normalnie dyskutować nie da. Zamieszanie to w moim życiu wywołało kilka tragedii jakie mnie spotkały, ta sytuacja stresowała mnie bardzo i rzeczywiście na chwilę przestałam racjonalnie myśleć zmuszając młodą do rysowania.
Nie był to jednak żaden eksperyment a zwykła kalkulacja i nie po to bo tak mi się podobało. Nie podjęłam też takiej decyzji sama. Nie czułam jednak potrzeby zaciągać młodą do psychologa z tego względu. Co niby Twoim zdaniem ten psycholog miałby orzec?

CYTAT(grazia @ pią, 22 lut 2008 - 12:33) *
Przedszkole jeszcze o niczym nie świadczy... A co zrobisz w szkole?


nie rozumiem, o czy przedszkole nie świadczy, możesz rozwinąć tę myśl?
a co zrobię w szkole? ja mam nadzieję będę się uczyć i młoda także

CYTAT(grazia @ pią, 22 lut 2008 - 12:33) *
jeżeli młoda chce chodzić na angielski i czuje potrzebę nauki gry w szkole muzycznej mając 4 lata, to tylko pozazdrościć.


nie ma czego zazdrościć, Olimpia jest zupełnie przeciętną 4,5latką, w szkole muzycznej takie maluchy nie grają, oswajają się raczej z muzyką, instrumentami, poznają najprostsze dzwięki.
Tak, młoda nie bardzo lubi rysować, za to bardzo interesuje się muzyką. Sama kończyłam szkołę muzyczną i być może ją tym zaraziłam, ale jej do tego nie zmuszałam, nawet jej nie zachęcałam, sama chciała.
Angielski jest bo jest, nauczyła się tyle co zapamiętała z przedszkola, ja angielskim się nie posługuję nawet w wersji podstawowej więc jej niedokształcam.

Na koniec dodam, że zdaniem jej opiekunek z przedszkola, Olimpia zrobiła w ciągu tego pół roku ogromny postęp, ba pani twierdzi, że młoda nie nadawała by się już do grupy 4-latków bo zwyczajnie by się wśród nich nudziła. W tej chwili radzi sobie ze wszystkim średnio, ani najlepiej ani najgorzej. Mi tyle wystarczy.
Wydaje mi się że nie cierpię na przerost ambicji względem swojego dziecka. Ale jak widać co ja tam wiem.
grazia
dyskutować da sie, bo dyskutujesz. gorzej gdybyśmy miały takie same zdania -wtedy nie dało by sie dyskutować.
"Kalkulacja" gooorzej brzmi niż "eksperyment" 06.gif Oprócz "ew psychologiem" napisałam "paniami z przedszkola" - bo w końcu one wiedzą na co Twoje dziecko stać.
Strasznie poważnie podchodzisz i jakoś tak mi sie czuje ambicjonalnie do tego przedszkola swojej córki. Dlatego zastanawiam się co będzie w szkole. Rozwinęłam.
Nie będę czepiać słów"...nawet jej nie zachęcałam, sama chciała" bo będę u*****liwa. Nie oto tu chodzi. Ale brzmi to fajnie.
Angielski jest bo jest. Moja koleżanka z pracy powiedziała kiedyś "że szkółka baletowa tak jakoś sama wyszła" Teraz jej córka ma 17 lat i powiedziała że jakby nie złamała nogi na nartach to chyba sama by ją sobie złamała zeby przestać tam chodzić; że zamiast grać w gumę na podwórku odwalała pajacyki 2 razy w tygodniu zeby matkę zadowolić. ale masz racje, głupi przykład, angielski to angielski a muzyka to muzyka.
Jasne, dzieci szybko sie uczą, to normalne i nic nowego -szczególnie w tym wieku. Więc po pół roku Corka z pewnoscią podgoniła i bez sensu teraz by było degradować do maluchów. Ale jest słowo "podgoniła" - zamiast uczęszczała do średniaków. I jest temat na forum.
grazia
A zazdrościć? - jest czego. Twoja córka już w tym wieku wie czego chce. Faajnie. Szkoda ze mój mały głąbek tak stroni od nauki.
sdw
CYTAT(grazia @ sob, 23 lut 2008 - 16:15) *
A zazdrościć? - jest czego. Twoja córka już w tym wieku wie czego chce. Faajnie. Szkoda ze mój mały głąbek tak stroni od nauki.



I już wiesz, Eto, dlaczego powinnas traktować swoje problemy z przymrużeniem oka. Oraz, miast matczyną intuicją, kierować się opinią, nie zawsze kompetentnych, przedszkolanek.

Rajtuzy z majtkami czasami opadaja 41.gif
grazia
dlatego lubię samonośne 06.gif
sdw
Moje też nie są na szelkach.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.