To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

co wiecie o swoim przedszkolaku

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Stron: 1, 2
ulla
Madika, masz absolutną rację. I szczerze mówiąc takie mniej więcej zasady panują w przedszkolu Weroniki.

A na rozmowy z personelem są wyznaczone godziny konsultacji. I wtedy pani zostanie nawet po godzinie zamknięcia przedszkola jeżeli są chętni do rozmowy, bo z konieczności konsultacje są o takiej porze, żeby nawet rodzice, którzy dłużej pracują mogli porozmawiać, czyli raz w tygodniu od 16.30 do 17.30.

Ba, jest możliwość raz w miesiącu uczestnictwa rodziców jako obserwatorów w zajęciach prowadzonych w ramach tych pięciu godzin ustawowych, keidy przedszkole realizuje podstawę programową (znaczy od 8.30-13.30).
tissaia
fugu -daleko mi do okopów, lwich instynktów i całej reszty, o której piszesz.

Natomiast na pewno nie zgodziłabym się na powrót rodzica do sali po tym, jak już pożegnał się z dzieckiem - bo przypomniało sobie, ze chce mu coś pokazać. OK - macie ustalone, ze rodzice moga być w sali do sniadania -to niech będą. A jak się żegnają, to się żegnają.

Może stąd trochę mojego zacietrzewienia icon_wink.gif że w 3 dniu adaptacji przedszkolnej użyłam do płaczącego wniebogłosy chłopca argumentu: "Zobacz, mama Asi już poszła, wróci dopiero po obiadku, tak jak Twoja..." Na co weszła mam Asi, bo zapomniała zostawić chusteczki... 21.gif No i oprócz chłopca, który uderzył w jeszcze głośniejszy płacz, buczała też Asia...żegnająca sie ponownie z mamą...

fugu -sama piszesz, ze to był drugi dzień. Może Panie po prostu kierowały się tym, że nie znają Twojego dziecka, nie znają jego reakcji itp. a nie czystym sadyzmem? I dlatego przyjęły założenie, które sprawdza się w 90% świeżo adaptujących się dzieci?

I właśnie niedopuszczanie do takich zachowań ma na celu dbałość o dobro jednostek..nie jednost-ki - ale jednostek właśnie.


Raz jeden-jedyny mama siedziała na moich zajęciach bite 3 godziny - nigdy więcej!

Na pierwsze z Twoich pytań nie odpowiem, bo nie umiem edytować postu tak, żeby wkleić w tym miejscu cytat...a musiałabym zacytować niemal całą Twoją wypowiedź. icon_smile.gif

Zmykam na zebranie z rodzicami - może nie rzucą mi się do gardła icon_wink.gif
fugu
tissaio zamykając temat: mąż nie wrócił po pożegnaniu, wprowadził tylko syna do sali, nie wiem, skąd to przypuszczenie, że wrócił. nie sądzę, że Panie kierowały sie sadyzmem, tylko wygodnictwem szablonowego traktowania i odmówiły teoretycznie przysługującego nam prawa. to mnie jeży.
z resztą mam więcej zastrzeżeń dotyczących metod pań pomocnic przedszkolnych. ("no czego płaczesz?!" w pierwszym dniu przedszkola chyba wiadomo czemu, nie ma po co dodatkowo wzbudzac w dziecku poczucia wstydu, że czuje smutek;"co ty tu robisz? jak bedziesz chodzic do przedszkola, to będziesz musiała słuchac pani!" z odpowiednią intonacją do dziewczynki na dniach adaptacyjnych, która wyszła z sali. itp) ale to nie ten topik.

z regułami w ostatnim poście madiki zgadzam się również. W naszym przedszkolu żadne reguły tzw otwartych drzwi, poza wspomnianym zostaniem do śniadania (która to, jak się okazuje, i tak nie jest realizowana) , nie zostały omówione. no i nie chce mi się już tłumaczyc, ale: mąż nie zakłócał czynności personelu. wyglada na to, że albo pobieżnie przeczytałyście moje posty, albo założyłyście, Że macie do czynienia z przewrazliwioną mamuśką, która siedziałaby z dzieckiem w przedszkolu od rana do nocy. nie wiem dlaczego, może w krótkich słowach nie potrafiłam przekazac tego, co chciałam, a może odczytałyście to tak, jak chciałyście. przyznam, że odczuwam to trochę jak nagonkę, ale nie zmieni to faktu, że takim metodom stawiam veto.


na marginesie: obserwacje w szkole prowadzą dyrektorzy szkół, wizytatorzy i opiekunowie stażu. rodzice nie są raczej niezbędni do poczucia bezpieczeństwa dziecka. czasami są też lekcje otwarte. a z własnego doświadczenia: pracując w szkole językowej często miałam lekcje pokazowe, zdarzało się też, że przychodzili rodzice "popatrzec", nie wspominając o niezapowiedzianych hospitacjach metodyka.. nie robiłam z tego problemu, chociaż przecież inny charakter mają zajęcia dydaktyczne ze starszymi dziecmi, a właściwie młodzieżą, od przedszkolnych..

w dalszym ciągu nie wiem, czy stopień (nie)doinformowania rodzica maluszka odbiega od normy.

fugu
tissaio ja chętnie poszłabym na zebranie do przedszkola, żeby czegoś się dowiedziec, ale u nas dopiero 14. wrzesnia takie ogólne, dla wszystkich grup, więc zapewne poruszone będą kwestie finansowe i tyle. wyznaczonych godzin konsultacji też brak. normalnie przechowalnia.
ulla
CYTAT(fugu @ Fri, 11 Sep 2009 - 18:03) *
tissaio ja chętnie poszłabym na zebranie do przedszkola, żeby czegoś się dowiedziec, ale u nas dopiero 14. wrzesnia takie ogólne, dla wszystkich grup, więc zapewne poruszone będą kwestie finansowe i tyle. wyznaczonych godzin konsultacji też brak. normalnie przechowalnia.


No to na zebraniu się wszystkiego dowiesz. Podejrzewam, że również o godzinach konsultacji, bo jeżeli ich jeszcze nie ma, to na pewno będą.
Poza tym, na zebraniu masz prawo zapytać o co chcesz, zgłosić zastrzeżenia, postulaty itp. A to już niedługo, bo w poniedziałek icon_smile.gif
ulla
CYTAT(tissaia @ Fri, 11 Sep 2009 - 17:24) *
Raz jeden-jedyny mama siedziała na moich zajęciach bite 3 godziny - nigdy więcej!


Hehe, wcale Ci siÄ™ nie dziwiÄ™.
U nas w przedszkolu możliwość jest, ale rodzice jakoś niezwykle oszczędnie z tego korzystają (słyszałam o dwóch przypadkach). Abstrahując od czasowych możliwości większości rodziców, ja bym nie wzięła udziału z uwagi na Weronikę, która nie zachowywałaby się jak należy w mojej obecności, znaczy to ja stanowiłabym dla niej punkt odniesienia, a nie pani i reszta grupy.
Gdyby była możliwość obserwacji dyskretnej, czyli kamera, lustro weneckie itp. cuda, to ja chętnie, bo chciałabym zobaczyć jak Weronika funkcjonuje w grupie, jak sobie radzi, jak się zachowuje. A że nie ma, to polegam na opinii jej wychowawczyni, która co prawda delikatna jest i stara się mówić o dzieciach tylko dobrze, ale o złych zachowaniach w ten swój miły sposób, też potrafi powiedzieć.
fugu
no faktycznie to już w poniedziałek. normalnie żyję poza czasem. i mam nadzieję, że rzeczywiście się czegoś konkretnego o funkcjonowaniu przedszkola dowiem.
madika
mąż nie zakłócał czynności personelu. wyglada na to, że albo pobieżnie przeczytałyście moje posty, albo założyłyście, Że macie do czynienia z przewrazliwioną mamuśką, która siedziałaby z dzieckiem w przedszkolu od rana do nocy. nie wiem dlaczego, może w krótkich słowach nie potrafiłam przekazac tego, co chciałam, a może odczytałyście to tak, jak chciałyście. przyznam, że odczuwam to trochę jak nagonkę, ale nie zmieni to faktu, że takim metodom stawiam veto.

Fugu, tu nie chodzi o żadną nagonkę
twój post miał charakter że się tak wyraże słowem mocno modnym w środowisku przedszkolanek icon_wink.gif roszczeniowy
i tak został odebrany przeze mnie "w pierwszym czytaniu" dla tego nie reagowałam nań, dopóki nie odpowiedziała asiamarta
zarzuciłas personelowi "niechciejstwo" , próbowałam ci wytłumaczyć że to nie zła wola mogła być przyczyną takiego a nie innego zachowania pań w przedszkolu lecz sytuacja "dnia pierwszego",


rodzice nie są raczej niezbędni do poczucia bezpieczeństwa dziecka.

i tu się mylisz, adaptacja w nowym środowisku jest tak samo trudna dla dziecka 3 letniego jak i 7 letniego, zapytaj mamy które posyłają pierwszaki do szkoły, te dzieci również wylewają łzy i budzą się z płaczem w nocy


czasami są też lekcje otwarte. a z własnego doświadczenia: pracując w szkole językowej często miałam lekcje pokazowe, zdarzało się też, że przychodzili rodzice "popatrzec", nie wspominając o niezapowiedzianych hospitacjach metodyka.. nie robiłam z tego problemu, chociaż przecież inny charakter mają zajęcia dydaktyczne ze starszymi dziecmi, a właściwie młodzieżą, od przedszkolnych..

zajęcia w przedszkolu prowadzi się czasem dużo trudniej od tych szkolnych, przedszkolaki mają większy problem ze skupieniem się i skupiają się na znacznie krócej niż ich "szkolni" koledzy, każde skrzypnięcia drzwiami może spowodować powrót do punktu wyjścia

w dalszym ciągu nie wiem, czy stopień (nie)doinformowania rodzica maluszka odbiega od normy.


jeśli czujesz się niedoinformowana po prostu zapytaj masz do tego prawo,
ja "swoim" rodzicom powiedziałam na zebraniu: podczas odbierania/przyprowadzania dzieci zadajemy krótkie pytania, ja sama z siebie również tylko krótko: było ok, zjadł / nie zjadł, zsikał się, jeśli stało się coś niespodziewanego co moze zwiastować chorobę, na czas rozmowy proszę woźną, koleżankę o spojrzenie na dzieci i w 2 - 3 minuty relacjonuję zdarzenie, dłuższe rozmowy mające na celu omówienie problemu proszę zapowiadać wcześniej i prowadzę je tylko po godzinach pracy dydaktycznej co czasem wiąze się z tym ze rodzic musi 2 raz przyjść do przedszkola 08.gif

często jest poruszany temat ilości godzin pracy nauczycieli, chcę przypomnieć: nauczyciel przedszkola pracuje 40 godzin w tygodniu, z czego 25 prowadzac zajęcia dydaktyczne, pozostałe 15 godzin ma na zajęcia inne: dokumentacja, doszkalanie się i wiele innych... w tym współpraca z rodzicami wykorzystujcie to icon_wink.gif
tissaia
Wróciłam. Było miło acz przydługawo...

fugu
- widać opacznie zrozumiałam zwrot " po odprowadzeniu dziecka wszedł do sali" - bo w znanych mi przedszkolach "odprowadzenie" = buziak na pożegnanie w szatni. Do sali dziecko idzie z panią. I pewnie stąd mój błąd w rozumowaniu.
fugu
CYTAT(madika @ Fri, 11 Sep 2009 - 18:31) *
jeśli czujesz się niedoinformowana po prostu zapytaj masz do tego prawo,
ja "swoim" rodzicom powiedziałam na zebraniu: podczas odbierania/przyprowadzania dzieci zadajemy krótkie pytania, ja sama z siebie również tylko krótko: było ok, zjadł / nie zjadł, zsikał się, jeśli stało się coś niespodziewanego



otóż: pytałam, zostałam zbyta i o to cały ambaras. i nie pytałam po 2 dniach, a po tygodniu. w związku z brakiem odpowiedzi nie wiedziałam dosłownie niczego z tej drugiej strony, a synek - wiadomo - relacjonował skąpo swoje spostrzeżenia. zero informacji nt czy jadł, czy spał, czy płakał etc. ale juz o tym pisałam.

z postawą roszczeniową również mam często do czynienia, daleko mi od niej, tak, jak daleko od uznawania, że Pani ma zawsze rację.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.