4) Opcją też osobowy kombi typu Toyota Avensis, etc. ale patrz punkt 3
Odpada, pomiędzy dwa foteliki z tyłu prawie nic się nie mieści.
Zilka, a ja już prawie się ciastem własnej roboty zakrztusiłam
Jakiś czas temu byłam na etapie rozważań i gdybań samochodowych. Wtedy jeszcze chodziło o model zapotzrebowania przez Zilkę wspomniany (2+3). Moja propozycja, którą ujeżdżam od pół roku, jest z niższych półek cenowych (chyba że ktoś sobie nówkę strzeli). Kupiliśmy Fiata Multiplę - trochę przypadkowo, ale - jak się okazało - perspektywicznie i rozsądnie. Tani (naprawdę) w eksploatacji, części dostępne zawsze i wszędzie, pali maleńko, mieści dużo, z przodu i z tyłu po tzry dzielone siedzenia. Wózek wchodzi bez składania. Komfort jazdy dużo lepszy niż w "małych" samochodach, prowadzi się super (znaczy trzyma się drogi i nawet ja wyprzedzam). Patrzenie z góy na innych kierowców - bezcenne Ja wiem, ze brzydki, że fiat to nie teges, ale zakochana jestem bezgranicznie i właśnie planuję machnąć petycję do producentów, czy nie mogą pomyśleć (na wszelki wypadek) o wersji więcejosobowej
Adasiu, a poprawili coś z bagażnikiem? Bo w wersji, z której czasem zdarzało nam się korzystać, bagażnik po pierwsze był mały, po drugie niczym nie zasłonięty.
Zilka, a ja już prawie się ciastem własnej roboty zakrztusiłam Ja wiem, ze brzydki, że fiat to nie teges, ale zakochana jestem bezgranicznie i właśnie planuję machnąć petycję do producentów, czy nie mogą pomyśleć (na wszelki wypadek) o wersji więcejosobowej Adasiu, zanim kupilismy naszą Honde shuttle, walke o plamę pierwszeństwa stoczyła właśnie Multipla. Ma rewelacyjne opinie uzytkowników wielodzietnych i nie tylko i JEST piękna. Jest uroczo brzydka , że aż piękną. To jedyny i niepowtarzalny wzór samochodu, taki mops z silnikiem. oczywiście ta starsza wersja, Nowsze straciły sporo swojego niepowtarzalnego uroku i stały się podobne to dziesiątek innych wozów. Jedynym mankamentem dla mnie nie do przeskoczenia był brak automatycznej skrzyni biegów ,a tylko taki wóz umiem prowadzić i no nieco obaw jak to auto sprawuje się po wielu latach jazdy.
Bagażnik powiększyliśmy przesuwając nieco tylne fotele do przodu. Dopóki Zosia jeździła w gondolce z przodu, z jednego tylnego krzesła zrezygnowaliśmy i nie był wtedy na czterotygodniowe wakacje nawet potrzebny bagażnik na dachu. A zapakować potrafię dużo
Rzeczywiście - tył nie jest niczym osłonięty. Można sobie z tym poradzić przyciemnionymi szybami (ochrona przed ciekawskimi), specjalną siatką, która nieźle trzyma zawartość (to dla wygody pakujących). Można też podobno jakąś półkę poziomą zamontować, ale jakoś się nie zebraliśmy... Nasza ma chyba 8 lat - poza rutynowymi, jak to nazwał pan mechanik - naprawami, nic nie trzeba było robić. No ale my kupiliśmy ją od pana, który żył miłością do samochodu. Wypieszczona taka...
jedyny problem z fiatami to ich "miękkość" - małe stuknięcie a fiaty składają sie w chińskie zero
wczoraj np. widziałam - VW miał lekko wgnieciony tylny zderzak,a fiat się w niego wbił aż po swoją przednią szybę miałam fiata,lubię fiaty,ale blachę mają beznadziejną jedyny problem z fiatami to ich "miękkość" - małe stuknięcie a fiaty składają sie w chińskie zero wczoraj np. widziałam - VW miał lekko wgnieciony tylny zderzak,a fiat się w niego wbił aż po swoją przednią szybę miałam fiata,lubię fiaty,ale blachę mają beznadziejną Jeszcze nie sprawdzałam , więc się nie wypowiem. Ale słyszałam rzeczywiście takie opinie.
Kombi chyba za mały ja jeżdżę Nissanem Primerą kombi i z fotelikiem Hugo mieści się z tyłu wygodnie jedna osoba, więc podejrzewam, że za wąski, ale jak chcesz to zapraszam w końcu do mnie pomierzysz i obejrzysz sobie
My do niedawna jeździeliśmy Nubirą combi i problem był nie z fotelikami, które się jakoś mieściły (z tym, ze Ania w momencie zakupu tegoż jeździła juz na podpupniku, a wkrótce przestała go potrzebować). Masakra zaczęła się jakieś 2 -3 lata temu, kiedy dziewczyny po prostu przestały się na tylnym siedzeniu mieścić. Wakacje bardziej wędrowne nie wchodziły w rachubę.
W tym roku kupiliśmy Doodge Caravana w wersji grand czyli 7 osób plus bagażnik. W czasie wakacji ciągnąc przyczepę palił w trasie średnio 13 l/ 100 km, ale komfort jazdy był tego wart. To były pierwsze od lat wakacje, kiedy dzieci w czasie jazdy spiewały, a nie kłóciły się. Poza wakacjami R. uzywa tego samochodu do dojeżdżania do pracy, a nie ma do niej daleko. Jazdy "rodzinne" odbywają się moją Hondą, ale strarsze dziewczyny już mogą jeździć z przodu, więc z tyłu jeździ Julka i czasem Zosia. jedyny problem z fiatami to ich "miękkość" - małe stuknięcie a fiaty składają sie w chińskie zero wczoraj np. widziałam - VW miał lekko wgnieciony tylny zderzak,a fiat się w niego wbił aż po swoją przednią szybę miałam fiata,lubię fiaty,ale blachę mają beznadziejną Znowu mity Mika. Wszystko zależy od tego jakie konkretnie modele i jak konkretnie się spotkały. Naszą dawną Bravą zaliczyliśmy dwie kolizje: 1. Wjechałem w kufer Opla Astry. W Bravie ZERO śladów. Nic. Kompletnie. W Astrze zgięta tylna maska, przesunięty pas tylny, przesunięte błotniki. Był problem z otwieraniem i zamykaniem tylnych drzwi. Bagażnik zamknięty był na amen bez możliwości otworzenia. Prędkość ok. 10-15 km/h. 2. Trzy dni później w tyłek naszej Bravy zapakował gość w Mitsubishi SpaceWagon. U nas pęknięcie zderzaka na 2cm (w zasadzie niewidoczne). Mitsu za to zgubił zderzak, reflektor i wygiął grila. Multiplę rozważaliśmy. Mieliśmy Fiata w końcu i się nie baliśmy Ale odpadła ze względu na bagażnik, 6 miejsc (chcieliśmy mieć nadmiarowe na mamę, teściową czy zmianę planów co do dzieci ) i brak mocnego silnika benzynowego. Ale to są niuanse, które nie każdemu przeszkadzają. Generalnie bardzo fajny wózek.
wszystko zależy od prędkości,punktu uderzenia,szczęścia
blachę fiaty mają do D i każdy lakiernik to potwierdzi pies samobójca przebiegający w chwili ruszania fiata może spowodować wgniecenie maski i urwanie chłodnicy cofnięcie (pooowolne) jakieś 2m może wgnieść klapę z przesunięciem zamka gdyby to samo stało się np. w pełnoletnim nawet mercedesie to żadnego znaku by nie było szybciej skoroduje fiat niż np.mesio/bmw -nawet jeśli ten pierwszy będzie garażowany,a tamte nie Z fiatami jest jak w włoskimi butami - są ładne,wygodne,tylko nie na nasze drogi i klimat Multiplę rozważaliśmy. Mieliśmy Fiata w końcu i się nie baliśmy Ale odpadła ze względu na bagażnik, 6 miejsc (chcieliśmy mieć nadmiarowe na mamę, teściową czy zmianę planów co do dzieci ) i brak mocnego silnika benzynowego. Ale to są niuanse, które nie każdemu przeszkadzają. Generalnie bardzo fajny wózek. Samochód kupowaliśmy, kiedy rodzina liczyła jeszcze osób 5, więc żadna teściowa ani inna mama nie zarzucą nam, że nie uwzględniliśmy zapasowego miejsca włłśnie dla niej Silnik niebenzynowy wszystko zależy od prędkości,punktu uderzenia,szczęścia blachę fiaty mają do D i każdy lakiernik to potwierdzi Nie każdy. Litości Mika. Powtarzasz te opowiastki już w którymś wątku. Od połowy lat 90 Fiaty mają świetnie cynkowaną blachę (wcześniej też miały, ale wtedy była poprawka jakościowa) i na prawdę nie rdzewieją częściej niż inne samochody z podobnej półki. szybciej skoroduje fiat niż np.mesio/bmw -nawet jeśli ten pierwszy będzie garażowany,a tamte nie A BMW szybciej niż Rolls Royce. Lubię takie zestawienia Fiata Ritmo z BMW serii 7. Obiektywizmu więcej co?
bmw dużo wcześniej miało cynkowaną blachę (i grubszą) więc nie musi być nowa
widzisz,Ty porównujesz jak chcesz 15 letni fiat będzie wrakiem przy bmw - choć oba będą użytkowane/garażowane (lub nie) w takich samych warunkach samochody jak i inne dobra - nadają się bądź nie,na dane warunki jedne mają lepsze zawieszenie,inne nie -i nie jest to zależne od ceny 4 kółek to samo z blachą ,żarciem paliwa,kosztami eksploatacji,usterkowością czy pojemnością
Tylko że Mika, za fiata nówkę zapłacisz kilka razy mniej, niż za adekwatne bmw. Nie? Gdybyś się porwała na porównywanie mercedesa i bmw, to bym zrozumiała. Ale tak to trochę bez sensu jest...
Nawiasem mówiąc, jeździliśmy uniaczem 8 lat i sprawował się świetnie! Żadnych poważnych usterek, do blachy też nie było się gdzie przyczepić. Teraz jeżdżą nim nasi Rodzice i też nie narzekają... bmw dużo wcześniej miało cynkowaną blachę (i grubszą) więc nie musi być nowa widzisz,Ty porównujesz jak chcesz Litości, wołam ponownie. Porównujesz auto za 30-40tys (nowe) z takim za 200tys i więcej. 15 letni fiat będzie wrakiem przy bmw - choć oba będą użytkowane/garażowane (lub nie) w takich samych warunkach A Rollsy sprzed wojny mają się świetnie. BMW się już rozłożyły. Co to za porównania są? jedne mają lepsze zawieszenie,inne nie -i nie jest to zależne od ceny 4 kółek Jest zależne. I to przede wszystkim od ceny Zauważ jednak, że w takim fiacie wymiana wahaczy przednich w ASO kosztuje tyle, co wymiana gumek na podróbki w wahaczach BWM i to w budzie u pana Staszka. to samo z blachą ,żarciem paliwa,kosztami eksploatacji,usterkowością czy pojemnością Lubisz bezsensowne uogólnienia i mity. Ok. Nie ma sprawy. Ale nie wciskaj ich innym dobra?
ja jeżdżę unem jak się zamieniam z małzonkiem, nie mam nic do niego, ale blachę to ona ma tak dziurawa, że go nie myjemy
ok Plombiusz,Twoje musi być na wierzchu
jak zawsze ale kupując bmw i np. uno/tempra/bravo/brava -oba za te same pieniądze (gdzie wiadomo,że bmw będzie staruszkiem) to tym pierwszym pojeździ się dłużej a części cóż ... są oryginały-jedne drogie inne tanie są i zamienniki (niektóre wcale nie gorsze a tańsze) tak samo jak i są części regenerowane trzeba sobie tylko skalkulować co się komu bardziej opłaca wolałabym jeździć pełnoletnim mesiem niż nowszym fiatem - przy równorzędnej eksploatacji fiat padnie szybciej widziałam a wymiana części w obu jest kwotowo porównywalna ,tylko w fiacie części się je wymienia a Rollsy sprzed wojny nie restaurowane również gryzą ziemię na równi z bmw za to te zadbane są dużo droższe pomijając nakład pracy/kasy jakie trzeba było włożyć w ich utrzymanie żeby były w stanie używalności p.s osobiscie bwm nie trawię z żadnym wydaniu mercedesów też nie lubię ok Plombiusz,Twoje musi być na wierzchu jak zawsze Gdzie tam. Nie lubię tylko gry hasłami. ale kupując bmw i np. uno/tempra/bravo/brava -oba za te same pieniądze (gdzie wiadomo,że bmw będzie staruszkiem) to tym pierwszym pojeździ się dłużej Samo wrzucanie Tempry, Uno i Bravo do jednego worka jest niewłaściwe. Zadbana Brava pojeździ jeszcze długo. Mam na przykład kumpla mechanika, który jeździ tylko Fiatami. I to nie dlatego, że jest sado maso wolałabym jeździć pełnoletnim mesiem niż nowszym fiatem - przy równorzędnej eksploatacji fiat padnie szybciej widziałam Mój kumpel pedał gazu w swoim Mesiu montował na zawias od drzwi do szafki kuchennej. Tak mu rdza podłogę zeżarła. A dbał. a wymiana części w obu jest kwotowo porównywalna ,tylko w fiacie części się je wymienia Częściej, ale taniej - nawet jeśli w ASO Fiat a BWM u pana Staszka. Na prawdę utrzymanie Fiata jest tanie - jeśli nie jest padaką zaniedbaną strasznie. Nie porównuj różnych półek po prostu. Nie da się tak wprost porównać
Zobacz se Mika, jakie drogie te stare Mesie: https://allegro.pl/item435583670_samochod_s...80se_1981r.html
Przepraszam jestem laikiem ,jezdze czteroletnim samochodem ale co to znaczy dluzej pojezdzi ,zakladam ze nowy samochod te 10 lat pojezdzi tak? Przy kupnie samochodu ostatnim czynnikiem ktory bralam pod uwage bylo to czy bedzie jezdil 20 lat , nie mam zamiaru tyle nim jezdzic .AA nie dbam zupelnie o swoj samochod i nie wsadzilam do niego jeszcze zlotowki poza pieniedzmi na paliwo.Czy to jest naprawde kluczowe kryterium?b.
To ja wyciągnę stary wątek bo zainspirowana wiesiołkiem w wątku o fotelikach postanowiłam przynajmniej wiedzieć jaki chcę mieć samochód w perpektywie paru miesięcy, dla modelu 2+3 Może mi coś pomożecie bo ja wiem tyle: 1) Nie chcę żadnych vanów i vanowatych, nie lubię, nie potrzeba nam, nie podobają mi się Ech Zilko, ze sie moga nie podobac, to w ogole nie dyskutuje, ale ze nie potrzeba, to juz moge sie nie zgodzic. Zapewniam Cie, ze nie ma praktyczniejszego samochodu niz van przy trojce dzieci ( i w gore). Vany sa pakowne, latwo montuje sie w nich foteliki, latwy ma sie do nich dostep itp. Moze zerknij na Mazde5 (to z tych vanowatych powiedzmy). Ech, sami bedziemy musieli zmienic samochod w tym roku i moj maz wlasnie nie chce juz vana
Cholibka, piszecie, że nie VANA nie a ja właśnie weszłam z zamiarem polecnie Renault Scenic'a . W każdym razie... Teście mają, a ja się nim kulałam przez miesiąc i byłam zachwycona pakownością, ekonomicznością i innymi tego typu... A poza tym ładny jest... Jak na Vana
Skoro wątek został odświeżony to wypowiem się po kilku miesiącach i 10 tys km użytkowania mojego VW T4 Allstara.
Częśc z Was widziała zresztą moje ukochane auto na zlocie. Zero awaryjności to jedno (no dwa razy zapomniałam zatankować bo spada strzałka w okolice czerwone i lampka się nie zapala) spala niewiele to drugie. Webasto jak już kiedyś pisałam uratowało mi życie. Rozkładany stolik i mozliwość szykowania kolacji podczas drogi to napradę luksus. Ten samochód nawet wie kiedy łóżko jest rozłożone i utrzymuje stałą temperaturę w aucie . Wchodzi ogromny wózek i tysiąc innych klamotów. Jechaliśmy do Kuchar - ogromny namiot, materace, śpiwory, jedzenie, kuchenka gazowa, ciuchy. Nad jeziorem w minutę rozłożyłam łóżko - dwie dorosłe osoby i dwoje dzieci ma pełen komfort. Najbardziej jednak służy mi w mieście. Przewinięcie Mieszka, przebranie, ubranie, zapinanie w fotelikach, wszystko robię na stojaco. Był taki okres ostatnio kiedy miałam kilka godzin załatwiania różnych spraw - dzieci musiałam mieć przy sobie. Nie wyobrażam sobie ogarniać towarzystwa w mniejszym aucie. No i mogłąm przewieżć tonę kafelków , i łóżko dla Nastki. No i ta czystość - w mniejszych samochodach miałam wieczny bajzel teraz jest jak w duzym domu - wszystko ma swoje miejsce jest przestrzeń to jest i porządek. Po prostu do mojego trybu zycia - sporo wyjazdów, sporo przewożenia, sporo dzieci taki typ samochodu jest po prostu niezbędny. Znajomi mi zazdroszczą i też chcą taki (jak widzą w akcji) inni kupują sobie podobne. I jeszcze jedno wybaczcie to wyciąganie - ale nadal twierdzę Plombiuszu, że piszesz oceniając auta z pozycji kierowcy a nie obsługującego. Kiedyś napisałam CYTAT Plombiuszu Ty gadasz jak kierowca ja jak kierowca i matka. Z tego co wiem Sabina nie ma prawa jazdy więc to ona zajmuje się pewnie podczas podróży całą obsługą dzieci (podawaniem soczków, jedzenia, książeczek, uspokajaniem itd a być może co najgorsze zapinaniem i odpinaniem dzieci). Piszę pewnie, a nie na pewno ale tak przeważnie jest - kierowcy się nie przeszkadza (i słusznie) ta druga osoba zajmuje się u*****liwymi pasażerami. U nas w domu jest dwoje kierowców i zapewniam Cię od kiedy mój mąż zajmuje się zapinaniem dzieci w fotelikach, a prowadzeniem się wymieniamy - nie mamy wątpliwości co oznacza słowo KOMFORT. Ty skupiłeś się na prowadzeniu, na prędkości, osiągach, awaryjności, na gadźetach przy kierownicy ewentualnie na głośności (która to głośnośc samochodu jest jak pewnie wiesz niczym przy uroczym acz nie najcichszym spiewie trzech syrenek). Piszesz jak facet. Na co Ty odpowiedziałeś CYTAT Sabina ma prawko. I to zawsze ja wkładam dzieci do samochodu i zapinam. Często też jeżdżę z nimi sam. Nawet nie tylko po mieście mi się zdarzało. Piszę więc jako kierowca / ojciec / opiekun. Na co Sabina napisała (w innym wątku) CYTAT Jagna wszędzie jeździ samochodem, to wiele problemów nie ma z tym, że coś jest dalej, daleko... Ja nie mogę prowadzić, bo mam epilepsję i w razie kolizji z mojej winy odpowiadam jak za jazdę po pijaku i mogła bym być zagrożeniem dla innych. Gdybym to ja zawsze była kierowcą nie miałabym pojęcia o tym co jest potrzebne podczas podróży małym i duzym pasażerom. Samo zapinanie dzieci to nie wszystko. Dlatego jestem pewna, że możesz dać wiele cennych uwag w wątku - jaki samochód sobie kupić (w jakim będzie bezpiecznie) ale jeżeli chodzi o samochody dla rodziny wielodzietnej to piszesz z pozycji faceta, który siedzi za kółkiem i o ile dobrze liczę nie podrożował za wiele z czwórką dzieci CYTAT Nie lubię kredytu, bardzo. Przez niego musieliśmy zrezygnować z wakacji już 2 lata, będzie 3 rok w sumie. Więc naprawdę osobowe samochody tak ale tylko na krócioutki i niecodzienne wyjazdy po mieście, wtedy gdy szkoła, przedszkole, i wszystko pod nosem - ale jeżeli jeżdzi się dużo to moja praktyka mówi Van to minimum dla rodziny 2+3
Dziewczyny, ja nie potrzebuję vana, nie jeżdżę w jakieś trasy ze spaniem i karmieniem w samochodzie. Z namiotów juz wyrosłam albo jeżdżę do miłego spa albo nie jeżdżę wcale
Moje dzieci nie znoszą jeździć samochodem, rodzinne wakacje samochodem nie wchodzą w grę, nawet jeśli trzecie by takie podróże kochało to i tak przez najbliższe 10 lat w taką podróż nie pojedziemy. Sporadycznie zdarza mi się przewinąć dziecko w samochodzie ale naprawdę bardzo rzadko. No i co Wy mi tu z vanami, zobaczcie jaki ładny Ty skupiłeś się na prowadzeniu, na prędkości, osiągach, awaryjności, na gadźetach przy kierownicy ewentualnie na głośności (która to głośnośc samochodu jest jak pewnie wiesz niczym przy uroczym acz nie najcichszym spiewie trzech syrenek). Piszesz jak facet. Dlatego jestem pewna, że możesz dać wiele cennych uwag w wątku - jaki samochód sobie kupić (w jakim będzie bezpiecznie) ale jeżeli chodzi o samochody dla rodziny wielodzietnej to piszesz z pozycji faceta, który siedzi za kółkiem i o ile dobrze liczę nie podrożował za wiele z czwórką dzieci Podróżował podróżował. To, że nie jeździmy na wakacje nie oznacza, że w ogóle nie jeździmy. I zdarza mi się jeździć samemu z dziećmi. Ostatnio faktycznie rzadko, ale wcześniej sporo. W czasach Fiata i Omegi z dwójką i trójką też jeździłem sam. Nie spędzam z dziećmi całych dni w samochodzie. Wolę pospacerować Ale pojęcie o jeździe samemu z dziećmi mam
Zilka, ładny, ale o fotelikach było, w sensie czy wejdą, a nie o tym co ładne Nie można mieć wszystkiego. Ja powiem szczerze, że nie wyobrażam sobie żeby do któregokolwiek samochodu przeze mnie posiadanego wejdą bez przechyłów oraz dadzą się prawidłowo zamontować trzy foteliki. A samochody prawie wszystkie miałam duże.
Zilka, ładny, ale o fotelikach było, w sensie czy wejdą, a nie o tym co ładne Ale ja na razie w tej trzeciej ciąży nie jestem więc się rozmarzyłam, kurcze, jednak więcej tym samochodem jeżdżę sama niż z dziećmi, mógłby mi się też jeszcze podobać... Ja bym na razie chciała i to i to. Za to tzw. "osiągi" mniej mnie interesują, to mogę poddać Ale ja na razie w tej trzeciej ciąży nie jestem więc się rozmarzyłam, kurcze, jednak więcej tym samochodem jeżdżę sama niż z dziećmi, mógłby mi się też jeszcze podobać... Ja bym na razie chciała i to i to. Za to tzw. "osiągi" mniej mnie interesują, to mogę poddać A na tą Hondę patrzyłaś? Nawet dziś ją widziałam i taka ostatnia nie jest Kiedyś też nią jeździłam, żeby diesla Hondy wypróbować, bo tylko w tym mieli do jazd i byłam mile zaskoczona. CYTAT Nie spędzam z dziećmi całych dni w samochodzie. Wolę pospacerować Ale pojęcie o jeździe samemu z dziećmi mam Przede wszystkim możesz pospacerować. Nie każdy ma czas , niktórzy musza dużo pracować . Nie chodziło mi o jazdę samemu z dziećmi ale o jazdę jako opiekun dzieci (pasażer). Jak jedziesz z dziećmi sam jako kierowca to i tak nic nie robisz bez zatrzymania się (no prawie) . W trasach często prowadzi mój mąż i to ja wtedy opiekuję się dziećmi więc wiem jak bardzo potrzebna jest przestrzeń. Zilka rozumiem Cię - mój mąż w czasch przeddzieciowych tez najbardziej kochł Porshe. Na szczęscie mu przeszło. Przede wszystkim możesz pospacerować. Nie każdy ma czas , niktórzy musza dużo pracować . Nie chodziło mi o jazdę samemu z dziećmi ale o jazdę jako opiekun dzieci (pasażer). Jak jedziesz z dziećmi sam jako kierowca to i tak nic nie robisz bez zatrzymania się (no prawie) . Ok. To wiem tylko z relacji Sabiny / mamy. I tutaj nie będę faktycznie dyskutować, bo słusznie zauważyłaś - żeby coś zrobić, muszę się zatrzymać. Chyba, że można pośpiewać, zagadać, albo być cicho po prostu W trasach często prowadzi mój mąż i to ja wtedy opiekuję się dziećmi więc wiem jak bardzo potrzebna jest przestrzeń. Tego tylko deczko nie zrozumiałem. W czasie jazdy wszyscy powinni być zapięci i nie majtać nożami Oznacza to, że tak na prawdę przewijanie bez zatrzymania się odpada przykładowo... Chyba, że miałaś na myśli coś innego. A na tą Hondę patrzyłaś? Nawet dziś ją widziałam i taka ostatnia nie jest Kiedyś też nią jeździłam, żeby diesla Hondy wypróbować, bo tylko w tym mieli do jazd i byłam mile zaskoczona. Popatrzyłam, ostatnia nie jest ale te 3 siedzenia w pierwszym rzędzie jakoś mnie tak... deprymują Ale ten Ford S-Max całkiem fajny jest. Zilka rozumiem Cię - mój mąż w czasch przeddzieciowych tez najbardziej kochł Porshe. Na szczęscie mu przeszło. E tam, Jagna. Chrzanie Porshe nie znoszę takich samochodów. Ale ostatnio kupowałam sobie samochód 10 lat temu i moim wyborem był wtedy ... groszkowy (żeby nie powiedzieć sraczkowo zielony ) Lanos, który dzielnie się spisywał wiele lat i którego szczerze kochałam miłością wzajemną. Aktualna Skoda mnie ani ziębi ani grzeje. No i znowu chciałabym się zakochać
Wiem o czym piszesz - zakochac się - ja zawsze lubiłam dużych w kaloszach, śmierdzących czosnkiem i na sianie .
Mój samochód jest duży, smierdzi ropą, można się wyspać . CYTAT Tego tylko deczko nie zrozumiałem. W czasie jazdy wszyscy powinni być zapięci i nie majtać nożami Oznacza to, że tak na prawdę przewijanie bez zatrzymania się odpada przykładowo... Chyba, że miałaś na myśli coś innego Ale mozna niemowlakowi wygodnie mleko czy soczek zrobić, ba nawet nakarmić zupką, innym zrobić kanapki, zdjąć bez rozpinania pasów buciki - pograć w karty, no mnóstwo innych rzeczy bez rozpinania pasów. Nie trzeba jechać nocą by dzieci spały. Czy w deszczu zatrzymać się i bez wychodzenia z samochodu przewinąć, umyć, przebrać. Ale mozna niemowlakowi wygodnie mleko czy soczek zrobić, ba nawet nakarmić zupką, innym zrobić kanapki, zdjąć bez rozpinania pasów buciki - pograć w karty, no mnóstwo innych rzeczy bez rozpinania pasów. Nie trzeba jechać nocą by dzieci spały. Czy w deszczu zatrzymać się i bez wychodzenia z samochodu przewinąć, umyć, przebrać. Ale swoimi pytaniami Plombiusz tylko udowadnia, że nie ma zielonego pojęcia o długich trasach z dziećmi jako ich opiekun a nie kierowca. Nawet mi tego nie trzeba tłumaczć a długie trasy zaliczone z dziećmi mogę pewnie policzyć na palcach jednej ręki Nie znoszę tego całego cyrku okołopodróżniczego w samochodzie. Co ciekawe, np. w samolocie mniej mi to przeszkadza ale może dlatego, że tam jednak można odpiąć pasy Wiem o czym piszesz - zakochac się - ja zawsze lubiłam dużych w kaloszach, śmierdzących czosnkiem i na sianie . No własnie ale z racji chęci posiadania trójki potomstwa muszę się zakochać w czymś co ich może w miarę komfortowo wozić... To będzie takie małżeństwo aranżowane, najpierw rozsądek, potem miłość... Dobra, chyba muszę iść spać bo piep...ę trzy po trzy Ale mozna niemowlakowi wygodnie mleko czy soczek zrobić, ba nawet nakarmić zupką, innym zrobić kanapki, zdjąć bez rozpinania pasów buciki - pograć w karty, no mnóstwo innych rzeczy bez rozpinania pasów. Nie trzeba jechać nocą by dzieci spały. Czy w deszczu zatrzymać się i bez wychodzenia z samochodu przewinąć, umyć, przebrać. Najwyraźniej my mamy nieco inne podejście i nieco inne dzieci Sabina zawsze siedzi z przodu. Tak więc karmienie itp odpadają w czasie jazdy. Gdy jest taka potrzeba, robimy przystanek. Obracany fotel przedni pozwala wygodnie karmić bez wysiadania... Tak na prawdę problem mamy tylko z Zuzą ze względu na jej chorobę lokomocyjną. Gdy nie dostanie syropu przed jazdą, to jest marudzenie i złe samopoczucie. Poza tym dziećmi nie musimy się aż tak mocno zajmować i owy cyrk, o którym pisze Zilka u nas za bardzo nie występuje. Po prostu rozmawiamy, śpiewamy, dzieci sobie rozdają kuksańce , wcinają suchy prowiant, piją napoje itp itd. Od czasu do czasu postój, rozprostowanie kości i wio dalej. Ale - jak pisałem wcześniej - pasuję. Faktycznie najwięcej siedzę za kołem. Dziewczyny, ja nie potrzebuję vana, nie jeżdżę w jakieś trasy ze spaniem i karmieniem w samochodzie. Z namiotów juz wyrosłam albo jeżdżę do miłego spa albo nie jeżdżę wcale Moje dzieci nie znoszą jeździć samochodem, rodzinne wakacje samochodem nie wchodzą w grę, nawet jeśli trzecie by takie podróże kochało to i tak przez najbliższe 10 lat w taką podróż nie pojedziemy. Sporadycznie zdarza mi się przewinąć dziecko w samochodzie ale naprawdę bardzo rzadko. I tu jest zawarta potrzeba Zilki, jak na mój gust. Jeżdżąc po mieście można odpuścić wysoki komfort jazdy trójki potomstwa w fotelikach, jak już te trzy wejdą, to Zilce do szczęścia styknie. Nawet, jak się dziecka lekko łokciami poszturchają, to wszyscy to przeżyją. A z tego, co wiem, Zilka w mieście stołecznym mieszka-śmiem podejrzewać, że auto, które nie potrzebuje 2 miejsc parkingowych bardziej ją uszczęśliwi od takiego, w którym można dziecia przewijać. Mam przyjemność jeździć Renault Grand Espace-na trasę z trójką dla mnie bomba, ale jak mam to bydle w szczycie w centrum zaparkować, to wolę pojechać komunikacją miejską z wózkiem i dwoma padalcami u nogi. Serio... Zwłaszcza, że po 40 minutach szukania miejsca do zaparkowania moje osobiste dzieci bez względu na komfort jazdy są już tak wściekłe, że jest nam doskonale obojętne, jak zajefajne jest nasze auto. Chcemy tylko z niego wyjść-wszyscy A, uprzedzając komentarze-parę lat już jeżdżę, parkować generalnie umiem... K. I tu jest zawarta potrzeba Zilki, jak na mój gust. Jeżdżąc po mieście można odpuścić wysoki komfort jazdy trójki potomstwa w fotelikach, jak już te trzy wejdą, to Zilce do szczęścia styknie. Nawet, jak się dziecka lekko łokciami poszturchają, to wszyscy to przeżyją. A z tego, co wiem, Zilka w mieście stołecznym mieszka-śmiem podejrzewać, że auto, które nie potrzebuje 2 miejsc parkingowych bardziej ją uszczęśliwi od takiego, w którym można dziecia przewijać. Bardzo celnie to ujęłaś Zilka to może Mitsubishi outlander. Mają nasi przyjaciele normalnie na 5 miejsc plus można jeszcze dwa dodatkowe rozstawić "w bagażniku" Fajny jest, to jest mniej więcej to samo co ten Tiguan, prawda? Tylko tam jest nieco więcej miejsca ale ogólnie bardzo porównywalne, najmniejszy z tego jest ten Nissan Qashqai. Chyba muszę się przejść i je po prostu pomacać.
nissan Qashqai stoi piękny czerwony pod moim blokiem ostatnio i jak w innych kolorach wcale nie zwrócił mojej uwagi (a ja wierna nissanom) tak w wersji diabelskiej czerwieni podoba mi się szalenie.
bezwzglądnie czasem to co z wierzchu wydaje się małe w środku jest wygodne i przestronne i odwrotnie -piękne wielkie bywają ciasne,niskie,wąskie bez macania ani rusz I na dodatek w większości galerii jest 250 zdjęć z zewnątrz, na szosie, w górach i nad morzem, w deszczu i słońcu, lampa z lewej i widok z góry czyli wszystko co ja chrzanię i dwa zdjęciątka wnętrzna, w tym jedno kokpitu a tylnia kanapa jest zazwyczja pominięta albo w wersji złożonej
a jak dowalą odpowiednie szkło w aparacie to się okaże,że wizualnie to ten samochód spokojnie zmieści rozłożone dziecięce łóżeczko + wózek
Zerknij jeszcze na Forda S-max, z tyłu trzy siedzenia suwane i na Hondę FRV, z tego co pamiętam to z tyłu tyłu trzy i z przodu trzy. A może jednak przejedź się jakimś vanem, tak na próbę, nie taki diabeł straszny Właśnie rozważaliśmy te dwa modele do kupienia, Honda z zewnątrz bardziej mi się podobała, natomiast obsługa w salonie, oferowane zniżki, dodatki, czas oczekiwania na wybraną opcję auta (3 miesiące bez gwarancji ceny) skutecznie nas zniechęciły, S-max wychodzi jednak taniej, gwarantują cenę bez względu na czas oczekiwania i prześcigają się w dorzucaniu dodatków - oferty kilku salonów z okolicy. W środku bardzo przestronny, ma 3 osobne foteliki dla dzieci, (można za dopłatą/na życzenie zamontować 3 rząd foteli, to dla więcej niż 3 dzieci) bagażnik ogromny. Nissan Qashqai też mi się rzucił w oczy , ładny jest.
Ogólnie to nie lubię takiego wyciągania postów bo każdemu można to zrobić ale ponieważ mi się rzuciło w oczy a Plombiusza nie lubię to se wkleję a co
Pisałem już też w tym wątku - na co dzień jeżdżę tramwajem i zasuwam z buta. Gdy krążę sam, samochód nie jest mi potrzebny. Pod pracą ciężko zaparkować, rano trzeba szyby skrobać w zimie, koszty ogromne (pali sporo, do tego korek). Jeżdżenie na co dzień samochodem do pracy w sytuacji, gdy mam dogodny dojazd tramwajem + przebieżka 1km nie ma żadnego uzasadnienia. Tym bardziej wprawiły mnie w osłupienie zarzuty i wystawianie rachunku za cegłę z przyszłości. i U nas by się nie dało. Mąż jeździ nim do pracy. (z wątku o wychowywaniu dwóch mały dzieci)
Ogólnie, to fajnie się czepnąć nie zilka? W międzyczasie zacząłem pracować w innym miejscu i dojazd jest mało dogodny, że tak to ujmę. Więc zacząłem jeździć gratem
Polujesz, czy jak? To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.
|