To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Nie mogę sobie poradzić :(

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Stron: 1, 2
Sabina
Już nie wyrabiam. Odbiło mi. Strasznie chcę znów być w ciąży i nie umiem sobie z tym poradzić. icon_sad.gif rycze.gif
PÅ‚aczÄ™, mam deprechÄ™, nie cierpiÄ™ swojego wyglÄ…du - opuchlizny powiek...
Chcę już nie myśleć, nie czuć... i jeszcze ta torbiel.

Czy miałyście po poronieniu jakieś problemy z jajnikami?
Torbiele jakieÅ›?

Czy jestem jeszcze normalna, czy już się kwalifikuję na jakieś leczenie głębsze. icon_rolleyes.gif
Ludzie się pukają w głowę. Mam 4 dzieci i wyję, że chce 5- wariatka icon_sad.gif

Zwariuję, jeżeli jeszcze się to nie stało. 43.gif
Co gorsze... nie ma dla mnie nadziei na kolejne dziecko - monż nie chce już absolutnie 41.gif 21.gif rycze.gif rycze.gif rycze.gif

i co tu zrobić?
rycze.gif rycze.gif rycze.gif

ale mam doła giganta buuu

dodam, że ja chcę się pozbierać, że wiem, że muszę i że mam dzieci i dla kogo żyć i wiem to wszystko...
i co? co z tÄ… wiedzÄ…? Co mi ona da?
...jak mi jest źle, okropnie źle i chcę przytulić mojego maluszka... zaczynam nienawidzić ciężarne... icon_sad.gif
Jak ktoś powie słowo październik, to wyję... oszaleje... nie sądziłam, że mi tak odbije... aż tak.
Ciągle płaczę - powstrzymać to czasem ciężko... Wy też tak macie dziewczyny? Boże...
koszmar
ulcik
Sabina mocno przytulam !!!!!

u
cydorka
Sabina jak dla mnie zdecydowanie i bezdyskusyjnie psycholog, to jeżeli chodzi o dusze, mówią, ze czas leczy rany, jednym dłużej drugim krócej, ale ja się boje, że zanim czas wyleczy Ty sama solidnie się zniszczysz, przy okazji myślę tez o Twojej 4 dzieci, bo nie powiesz mi, że taki Twój stan na nich się nie odbija. jeżeli nie dla siebie to dla nich powinnaś poszukać pomocy. A mąż, plombiusz znaczy się rozmawialiście , e co ja mówię pewnie rozmawialiście i wiesz też dlaczego nie myśli o kolejnym dziecku przynajmniej teraz.
Co do ciała.. jeżeli przed ciążą nie miałaś żadnej torbieli, no wiesz wszystko możliwe, hormony przeszły swoistą burzę więc wszystko sie musi unormować, może się sama wchłonie jak organizm wróci na swoje utarte tory. Ale żeby ciało się uspokoiło to dusza musi............... jak dla mnie na tą chwilę bezdyskusyjnie.
cyd
A.L.
Pewnie zabrzmi to brutalnie, ale jestem po stronie Twojego meza. Nowa ciaza nie jest zadnym antidotum na Twoj zal . Najpierw powinnas dojsc do rownowagi psychicznej po tym co sie stalo, odzyskac spokoj.
Na piate dziecko masz jeszcze czas, chyba nie zblizasz sie do menopauzy , prawda?

trzymaj sie cieplo.

a.
Mika
CYTAT(A.L. @ Sat, 19 Apr 2008 - 09:01) *
Pewnie zabrzmi to brutalnie, ale jestem po stronie Twojego meza. Nowa ciaza nie jest zadnym antidotum na Twoj zal . Najpierw powinnas dojsc do rownowagi psychicznej po tym co sie stalo, odzyskac spokoj.
Na piate dziecko masz jeszcze czas, chyba nie zblizasz sie do menopauzy , prawda?

trzymaj sie cieplo.

a.


nie tylko antidotum nie będzie ale i ciągłe myślenie o musie zajścia w kolejną prowadzi do następnego "świrowania"
w międzyczasie nakręcanie się na "ma matko znowu płód będzie miał wady,znowu poronię,dziecko będzie chore,może to dlamnie kara"
jeśli sama nie potrafisz sobie poradzić z uczuciami to lepiej zdać sie na pomoc specjalisty
bo taka ciąża "zamiast" i na pocieszenie,kiepskim byłaby lekarstwem i staje się błędnym kołem
w moim przypadku najpierw Jasiek a potem Antoś mieli być takim ... zadośćuczynieniem
ale to bez sensu -czasu nie wrócę
semi
Sabinka, przytulam Cie mocno i z całego serca proponuję poszukaj profesjonalnej pomocy. Zrób to przede wszystkim dla siebie, ale i dla rodziny. I nie dokładaj sobie myślami o zwariowaniu. Przechodzisz powazny kryzys i dobrze będzie, jeśli poza miłością najbliższych będziez miała profesjonalne wsparcie. im szybciej, tym lepiej, nie czekaj dłużej. Wiem, że teraz ciężko Ci w to uwierzyć ale..jeszcze będzie lepiej. I jeszcze jedno-nie odbiło Ci. To są normalne reakcje w trudnej sytuacji.
Sabina
32.gif
Sabina
Tyle że tej pustki mi chyba terapia nie zapełni mam wrażenie... wygadam się (i tak to robię - mam przyjaciółki) i co...?
Co dalej? Dziewczyny po poronieniach - chodziłyście na terapię? Co to daje? Jak to wygląda?

Ech....

Mam wrażenie, że mnie nie rozumiecie. 32.gif
Co do męża - nie mogę się wypowiadać, mam zakaz.
Ale powiem tylko, że nie chodzi tu o psyche, ani o zdrowie... a jak nie wiadomo o co chodzi,
to chodzi o... ?
Właśnie, bingo!

Zawsze było takie ale... ale co ja mogę?
Chcę mięć malutkie stworzonko do kochania i przytulania i mam kompletnego fisia na tym tle. 32.gif
32.gif

Tracę ochotę do życia, bo czuję że odebrano mi nadzieję, że jeszcze będę je miała... icon_sad.gif
Sabina
CYTAT(A.L. @ Sat, 19 Apr 2008 - 11:01) *
Pewnie zabrzmi to brutalnie, ale jestem po stronie Twojego meza. Nowa ciaza nie jest zadnym antidotum na Twoj zal . Najpierw powinnas dojsc do rownowagi psychicznej po tym co sie stalo, odzyskac spokoj.
Na piate dziecko masz jeszcze czas, chyba nie zblizasz sie do menopauzy , prawda?

trzymaj sie cieplo.

a.


Przyznam, że zabolało mnie to co powiedziałaś. Nie będę już młodsza, a 30 lat już skończyłam jakiś czas temu.
Mi się wydaje, że następne dziecko było by nie tylko antidotum, ale wręcz lekiem kojącym rany. Ale to tylko moje
skromne zdanie. icon_sad.gif Nie wiele się liczące w sumie jak na to spojrzeć.


Pozdrawiam Cię również. Miałam termin na 13 października...
Pomyśl co Ty byś chciała/zrobiła jak Ty byś się czuła na moim miejscu... Jesteś w podobnym wieku ciążowym co ja...
Tylko, mój pasażer nie żyje. I pokoik zostawił bardzo pusty...

Była bym w 16 tyg. teraz...
Sabina
CYTAT(cydorka @ Sat, 19 Apr 2008 - 09:47) *
Sabina jak dla mnie zdecydowanie i bezdyskusyjnie psycholog, to jeżeli chodzi o dusze, mówią, ze czas leczy rany, jednym dłużej drugim krócej, ale ja się boje, że zanim czas wyleczy Ty sama solidnie się zniszczysz, przy okazji myślę tez o Twojej 4 dzieci, bo nie powiesz mi, że taki Twój stan na nich się nie odbija. jeżeli nie dla siebie to dla nich powinnaś poszukać pomocy. A mąż, plombiusz znaczy się rozmawialiście , e co ja mówię pewnie rozmawialiście i wiesz też dlaczego nie myśli o kolejnym dziecku przynajmniej teraz.
Co do ciała.. jeżeli przed ciążą nie miałaś żadnej torbieli, no wiesz wszystko możliwe, hormony przeszły swoistą burzę więc wszystko sie musi unormować, może się sama wchłonie jak organizm wróci na swoje utarte tory. Ale żeby ciało się uspokoiło to dusza musi............... jak dla mnie na tą chwilę bezdyskusyjnie.
cyd


Pewnie się odbija jakoś, bo jestem nerwowa. Więcej nie daję po sobie poznać.
I nie mam chęci się z nimi bawić. Nie wiem czemu. Uciekła bym, schowała się najchętniej gdzieś. 32.gif

Gdzieś odparowała mi radość z życia... cała chęć, motor... nie wiem.. entuzjazm - a miałam go dużo.
Komunia Wiki mnie męczy... przygotowania....

nie mam czasu latać po terapiach icon_sad.gif
tatad
Uuuuj, uops... icon_sad.gif
tatad
Czekaj, tylko wejdę na swój login...
Sun
Żesz no... icon_sad.gif Ja nie będę komentować wypowiedzi. Wiem jak jest i domyślam się, dlaczego tak jest. Wierzę, że się ułoży. A co do leczenia - cóż, póki co, to Ty robisz za mojego psychologa, i to takiego non stop do użytku, więc ja Cię tam na żadne leczenie wysyłać nie śmiem! icon_wink.gif Wiem, że dasz radę. Będzie lepiej. A jak ma być, to będzie i to, czego pragniesz. Tylko żebyś mi o siebie dbała!!! Bo dzieci i męża, to na pewno nie zaniedbasz. Wiem, bo mam zaszczyt być na bieżąco, chociaż daleko icon_smile.gif
wiewiórczak
CYTAT(Sun @ Sat, 19 Apr 2008 - 21:21) *
Żesz no... icon_sad.gif Ja nie będę komentować wypowiedzi. Wiem jak jest i domyślam się, dlaczego tak jest. Wierzę, że się ułoży. A co do leczenia - cóż, póki co, to Ty robisz za mojego psychologa, i to takiego non stop do użytku, więc ja Cię tam na żadne leczenie wysyłać nie śmiem! icon_wink.gif Wiem, że dasz radę. Będzie lepiej. A jak ma być, to będzie i to, czego pragniesz. Tylko żebyś mi o siebie dbała!!! Bo dzieci i męża, to na pewno nie zaniedbasz. Wiem, bo mam zaszczyt być na bieżąco, chociaż daleko icon_smile.gif


Sama wiara, że się ułoży nie wystarczy niestety.
Zapewnianie, że będzie lepiej i będzie to czego pragnie, to tylko słowa.
A nie znając Sabiny, lecz uważnie czytając Jej posty, lepiej nie jest.
Sądzę, że jeśli nie radzimy sobie, a nasi bliscy nie mogą nam pomóc, warto szukać pomocy u specjalisty.

Sabino pytałaś o reakcje po poronieniu - pozbierałam się bez terapii, miałam dzieci i pracę, wsparcie męża i przyjaciółki, zrozumiałam, że siła wyższa - tak miało być i o dziwo z upływem czasu pogodziłam się.
Koleżanka bezdzietna, po kolejnym poronieniu, poszła do psychologa, był czas że unikała nas "dzieciatych" czy ciężarnych, z czasem jednak kontakty wróciły do normalności.
Nie pytałam jej o terapię, ona nie upubliczniała swoich sesji, widać było poprawę.
yennefer
Sabinko, pierwszy raz wypowiadam się w Twoim wątku, czytałam wszystkie Twoje posty, mocno przytulam. Moja siostrzyczka miała torbiel właśnie po poronieniu, wchłonęła się, jest już dobrze. Rozumiem mechanizm, który powoduje u Ciebie tak wielkie pragnienie kolejnego dziecka, może na razie nie myśl, że już nigdy, tylko najpierw dojdź do równowagi po tym, co się stało, a potem dopiero powróć do rozmów z mężem na ten temat. Daj sobie trochę czasu. przytul.gif
lornetka
Sabino strasznie mi przykro...rozumiem co przeżywasz,
dlatego, że miałam dokładnie tak samo, wariowałam z pragnienia bycia w ciąży, nie mogłam patrzeć na ciężarne, robiłam w miesiącu bardzo dużo testów i płakałam nad każdym negatywnym...
nie zrozumie tego uczucia kobieta, która poronienia nie przeszła..
ja Cię doskonale rozumiem, rozumiem to pragnienie, ten żal...

Poronienie przeszłam przed samym ślubem, wiesz co mi bardzo pomogło?
przed ślubem trzeba iść do spowiedzi i to właśnie bardzo mi pomogło, ksiądz bardzo mnie wówczas pocieszył..
wiem, że jesteś wierząca i w tym na pewno odnajdziesz nadzieję, wiarę, ukojenie..
przyznam, że do tamtej pory nie chodziłam do kościoła, nie mówiąc już nic o spowiedzi,
ale w tym jest prawdziwa siła...już teraz w to wiem..

Sabinko przytulam Cię mocno, masz za sobą tłum ludzi dobrze myślących!

w moim przypadku antidotum była kolejna ciąża...gdy tylko w nią zaszłam, świat zmienił barwę.
wiem, że nie wszystkie kobiety po poronieniu decydują się na ciąże, jedne chcą tego najmocniej na świecie inne boją się...ja byłam tą, która tylko o tym marzyła..nawet nie marzyła, to było moją obsesją wręcz..


i jeszcze dopiszę, że ja po poronieniu miałam krwiaka, który wchłonął się sam podczas ciąży..
Sabina
CYTAT(Aguutka @ Sun, 20 Apr 2008 - 00:23) *
Sabino strasznie mi przykro...rozumiem co przeżywasz,
dlatego, że miałam dokładnie tak samo, wariowałam z pragnienia bycia w ciąży, nie mogłam patrzeć na ciężarne, robiłam w miesiącu bardzo dużo testów i płakałam nad każdym negatywnym...
nie zrozumie tego uczucia kobieta, która poronienia nie przeszła..
ja Cię doskonale rozumiem, rozumiem to pragnienie, ten żal...

Poronienie przeszłam przed samym ślubem, wiesz co mi bardzo pomogło?
przed ślubem trzeba iść do spowiedzi i to właśnie bardzo mi pomogło, ksiądz bardzo mnie wówczas pocieszył..
wiem, że jesteś wierząca i w tym na pewno odnajdziesz nadzieję, wiarę, ukojenie..
przyznam, że do tamtej pory nie chodziłam do kościoła, nie mówiąc już nic o spowiedzi,
ale w tym jest prawdziwa siła...już teraz w to wiem..

Sabinko przytulam Cię mocno, masz za sobą tłum ludzi dobrze myślących!

w moim przypadku antidotum była kolejna ciąża...gdy tylko w nią zaszłam, świat zmienił barwę.
wiem, że nie wszystkie kobiety po poronieniu decydują się na ciąże, jedne chcą tego najmocniej na świecie inne boją się...ja byłam tą, która tylko o tym marzyła..nawet nie marzyła, to było moją obsesją wręcz..
i jeszcze dopiszę, że ja po poronieniu miałam krwiaka, który wchłonął się sam podczas ciąży..



Dziękuję CI za te słowa. Za właśnie TE!!!

od razu mi lepiej

DZIĘKUJĘ icon_smile.gif
Sabina
CYTAT(rgrzesiak @ Sat, 19 Apr 2008 - 23:15) *
Czekaj, tylko wejdę na swój login...



A to co? Zjawa? JakaÅ›... 03.gif
A.L.
CYTAT(Sabina @ Sat, 19 Apr 2008 - 22:48) *
Przyznam, że zabolało mnie to co powiedziałaś. Nie będę już młodsza, a 30 lat już skończyłam jakiś czas temu.
Mi się wydaje, że następne dziecko było by nie tylko antidotum, ale wręcz lekiem kojącym rany. Ale to tylko moje
skromne zdanie. icon_sad.gif Nie wiele się liczące w sumie jak na to spojrzeć.
Pozdrawiam Cię również. Miałam termin na 13 października...
Pomyśl co Ty byś chciała/zrobiła jak Ty byś się czuła na moim miejscu... Jesteś w podobnym wieku ciążowym co ja...
Tylko, mój pasażer nie żyje. I pokoik zostawił bardzo pusty...

Była bym w 16 tyg. teraz...



Nic bym nie zrobila, po prostu zyla dalej. Zreszta przechodzilam juz przez to dwa razy. I co? Powiesz, ze jestem nieczula, bo napisalam wlasnie to co napisalam?
Nadal nie uwazam, aby nowe dziecko pomoglo. Ty najpierw powinnas uporac sie ze swoimi emocjami.

Wiesz, takie podejscie przypomina mi swiadome zachodzenie w ciaze w celu ratowania zwiazku. Proceder stosowany niestety przez wiele kobiet ale najczesciej bezskutecznie.


A.L.
CYTAT(Sabina @ Sat, 19 Apr 2008 - 22:43) *
Chcę mięć malutkie stworzonko do kochania i przytulania i mam kompletnego fisia na tym tle. 32.gif
32.gif



A mnie uderzyly bardzo te slowa Sabina. Nie trzeba byc psychologiem, zeby widziec ze potrzebna Ci pomoc z zewnatrz.

Poza tym sama piszesz ze Twoja nerwowosc odbija sie na dzieciach. One sa jeszcze male, sa z Toba w domu, one wlasnie potrzebuja przytulania i kochania. Tez sa stworzonkami. Dlaczego nie skupisz uwagi najpierw na nich?
.uzytkownik.usuniety.
Sabinko, wydaje mi się, że to co przeżywasz jest jak najbardziej normalne. Sama nie byłam dokładnie w tej sytuacji ale opłakiwanie śmierci kogoś bliskiego nie jest mi obce. I wiem, że to nie mija w miesiąc. Czasem nawet rok nie wystarcza by przestać płakać a zadra zostaje na całe życie. Jakaś taka czarna dziura w środku...

Widzę, kochana, jak się miotasz. Tak bardzo chciałabym pomóc a wiem, że nie mogę - dlatego mało jestem gadatliwa w Twoich wątkach.

Przetrwasz, zobaczysz. Tylko trzeba czasu, dużo czasu. Nie miesiąc ani nie dwa. Płacz. Wiesz, ja płaczę nawet przy dzieciach. Nie zauważyłam by im to zaszkodziło. Myślę, że udawanie, że wszystko gra szkodzi im znacznie bardziej bo dostają sprzeczne sygnały i nie wiedzą jak się w tym wszystkim znaleźć.

Trzymaj się a w razie czego wiesz gdzie mnie znaleźć.

r
lornetka
CYTAT(A.L. @ Sun, 20 Apr 2008 - 07:09) *
Nie trzeba byc psychologiem, zeby widziec ze potrzebna Ci pomoc z zewnÄ…trz.


być może potrzebna, być może nie potrzebna...
czasami potrzebna jest zwykła rozmowa, zwykłe słowa wsparcia, zwykle przytulenie i dacie zwyczajnie wiary..

a nie od razu wysyłanie na leczenie...


Sabino miło mi, że po tych słowach Ci lepiej, chciałam napisać Ci, że nie jesteś w tym sama, takie stany, uczucia ma naprawdę wiele kobiet, które przeszły poronienie...i służę pomocą cały czas..
A.L.
A ja mysle ze potrzebna. Sabina ma oparcie w mezu, moze sie wygadac na forum,a jednak jej posty nie sa z biegiem czasu optymistyczniejsze. I widac ze bardzo przezywa strate.
To chyba zaden wstyd skorzystac z pomocy specjalisty?
lornetka
oczywiście, że żaden wstyd...sama myślałam o tym, wówczas poszłam do swojego lekarza rodzinnego z prośbą o polecenie kogoś i ona zaczęła ze mną rozmawiać, złapała mnie za rękę i pozwoliła się wypłakać...i taki zwykły odruch ludzki pomógł mi niewyobrażalnie..

to wszystko jest takie świeże, myślę, że na tym etapie potrzebne jest wypłakanie się, wyżalenie, wykrzyczenie tego co w duszy..dlatego Sabina pisze tu na forum..
oczekując od wszystkich wsparcia, dobrego słowa,

trudno jest w przeciągu miesiąca od straty zebrać się do kupy i pisać optymistycznie, Sabina przeżywa żałobę.
Gosia z edziecka
CYTAT(Aguutka @ Sun, 20 Apr 2008 - 07:54) *
Sabina przeżywa żałobę.

Ale ja mam wrażenie, że na czoło wysuwa się pragnienie dziecka, kolejnego.

Sabinko, coś we mnie kiełkuje, bo bardzo rozumiem Twoje pragnienie.

Myślę, że będzie długo. Dlatego jak wykiełkuje i znajdę chwilę spokoju, to napiszę.
Mariena
CYTAT(Sabina @ Sat, 19 Apr 2008 - 20:52) *
Pewnie się odbija jakoś, bo jestem nerwowa. Więcej nie daję po sobie poznać.
I nie mam chęci się z nimi bawić. Nie wiem czemu. Uciekła bym, schowała się najchętniej gdzieś. 32.gif



i ty mówisz, że nie dajesz po sobie poznać??? One doskonale widzą co się z tobą dzieje, może tego nie rozumieją ale widzą, że mama od nich stroni - to nie jest dobre ani dla nich, ani dla ciebie. Któraś z dziewczyn dobrze napisala - Ty chcesz mieć stworzonko w domu do kochania - a masz ich aż 4.! 4 cudowne male istotki, które potrzebują bliskości mamy, a nie chowającej się przed nimi, zaplakane i marzącej o kimś innym kobiety.

Może te moje slowa są brutalne, ale tak myślę. A życie czasem bywa brutalne, ty już o tym dobrze wiesz.

Życzę szybkiego powrotu do równowagi
semi
Sabinka, sama wiesz, czujesz, co dla Ciebie najlepsze. Ja nawet nie myślałam o terapii, wysyłaniu Cię na leczenie, jak ktoś napisał. Poprostu wiem, że w kryzysie zwykle rozmowa z kimś z zewnątrz pomaga. Przyjaciółki, najblizsi to oczywiście najwazniejsz źródło w sparcia - i Twoja wiara. Ale specjalista może Ci pomóc pewne sprawy poukładac. nazwac. Uporządkowac. Wybór jest Twój, wiadomo. w każdym razie przytulam, pamiętam w modlitwie i wierze, że będzie lepiej.
szantrapa
Nie wiem co napisać. Zwyczajnie nie wiem:( Nie umiem pomóc. Mam jednak wrażenie, że to co Sabina opisuje jest normalne, naturalne. Tzn. rozumiem, wiem skad się bierze ta potrzeba posiadania kolejnego dziecka. Zapełnienie pustki. Chocby podświadome. Nikt nie zastapi Michałka ale być może kolejna ciąża dałaby ulgę....znam to uczucie. Pustki w środku która trzeba zapełnić. Za wszelką cenę. Nie wiem co powiedzieć. Nie powiem że minie szybko, bo nie minie, nie powiem, że taki stan jest dobry, bo nie jest. Niemniej jednak Sabina ma do niego prawo. Ma prawo czuć się tak jak się czuje i radzić sobie z tym na miare swoich możliwosci. Wierzę, że jeśli będzie czuła, że nie sprosta temu sama, zwróci się do specjalisty. Sabina jest dobrą kochającą odpowiedzialną matka, ale nie jest cyborgiem, jest człowiekiem i jako człowiek ma prawo do słabości. Do załoby. Sabinko nie potrafię Ci pomóc. Chcialam tylko napisać, że rozumiem. Choć to nic nie znaczy icon_sad.gif
Gosia z edziecka
CYTAT(Sabina @ Sat, 19 Apr 2008 - 20:43) *
Tyle że tej pustki mi chyba terapia nie zapełni mam wrażenie... wygadam się (i tak to robię - mam przyjaciółki) i co...?
Co dalej? Dziewczyny po poronieniach - chodziłyście na terapię? Co to daje? Jak to wygląda?

Terapia nie służy zapełnianiu pustki, ani wygadaniu. Terapia służy zmierzeniu się z pustką. Służy poznaniu siebie.
Ja nie chodziłąm po poronieniu, tylko dużo wcześniej, jak się czułam wewnętrznie wykopyrtnięta, że się tak wyrażę. Chodzę z przerwami, zmieniam psychologów jak czuję, że doszłam do kresu możliwości psychologa 06.gif .
Terapia nie ma na celu wyeliminować cierpienia z życia. Nie dostarczy też gotowych recept, algorytmu postępowania. Terapia daje wiedzę o świecie emocji. O emocjach, które kłębią się w nas. O powiązaniach emocji ze sobą nawzajem. O wpływie emocji na zachowania nasze i o wpływie naszych zachowań na nasze emocje*.

Kiedyś na wykładzie z psychologii opowiadał nam wykładowca o kobiecie która miała jakiś przymus. Przymus niekładzenia płaszczy na łóżku. Nie była tego w stanie wytłumaczyć, niemniej jednqak bardzo ją denerwowało, złościło, i w ogóle budziło w niej masę negatywnych emocji to, że ktoś kładzie płaszcz/kurtkę na łóżku. W trakcie terapii okazało się, że miała takie zachowanie wdrukowane do podświadomości. Jak była małym dzieckiem to panowała wszawica i jej mama nie pozwalała kłaść wierzchnich okryć na łóżka właśnie ze wzgledu na wszy. Kiedy ta kobieta to zrozumiała, przestały ją denerwować płaszcze leżące na łóżkach.

Jak czuję, że tracę radość życia, to idę. Idę po to, by się od czegoś odbić do życia właśnie. Takim odbiciem dla mnie jest wiedza teoretyczna i praktyczna psychologa/psychiatry.
Ja uważam ze warto, bardzo warto.
Też miałam w swoim życiu wiele, wiele płaszczy leżących na łóżkach icon_wink.gif I taka mnie ciekawość bierze, ile jeszcze mam icon_wink.gif


O cierpieniu jest napisane tutaj:
https://www.list.media.pl/nr-3-2008-bog-ryz...kr-wszystkiemu/

*Polecam też Golemana:
https://www.gwp.pl/product/517.html
dostępny jest w niektórych bibliotekach.
tatad
CYTAT(Aguutka @ Sun, 20 Apr 2008 - 09:39) *
być może potrzebna, być może nie potrzebna...
czasami potrzebna jest zwykła rozmowa, zwykłe słowa wsparcia, zwykle przytulenie i dacie zwyczajnie wiary..

a nie od razu wysyłanie na leczenie...


Stricte icon_smile.gif Ale niektórzy lubią "wysyłać na leczenie" icon_wink.gif
tatad
Sorry, to ja oczywiście, ale mąż mi się teraz loguje i wiecznie mi się myli icon_wink.gif
Gosia z edziecka
CYTAT(tataczwórki @ Sun, 20 Apr 2008 - 16:55) *
Ale niektórzy lubią "wysyłać na leczenie" icon_wink.gif

A niektórzy nie widzą potrzeby iść, choćby ich życie było pasmem przykrości, cierpienia i frustracji. Mam taką osobę w rodzinie.
użytkownik usunięty
CYTAT(tataczwórki @ Sun, 20 Apr 2008 - 17:55) *
Stricte icon_smile.gif Ale niektórzy lubią "wysyłać na leczenie" icon_wink.gif

Może w takim razie nie nazywać wizyty u psychologa leczeniem? Tylko rozmową z kimś, kto bardziej obiektywnie niż my potrafi spojrzeć na nasze miotanie się.

Sabinko myślę, że przede wszystkim powinnaś dać sobie czas. Czas na wypłakanie się, wyżalenie. Jeszcze go mało minęło. Potem zastanowienie się co dalej. No i zadbaj o siebie- pilnuj tej torbieli.

Ściskam i dużo siły życzę.
Sabina
CYTAT(raróg @ Sun, 20 Apr 2008 - 09:20) *
Sabinko, wydaje mi się, że to co przeżywasz jest jak najbardziej normalne. Sama nie byłam dokładnie w tej sytuacji ale opłakiwanie śmierci kogoś bliskiego nie jest mi obce. I wiem, że to nie mija w miesiąc. Czasem nawet rok nie wystarcza by przestać płakać a zadra zostaje na całe życie. Jakaś taka czarna dziura w środku...

Widzę, kochana, jak się miotasz. Tak bardzo chciałabym pomóc a wiem, że nie mogę - dlatego mało jestem gadatliwa w Twoich wątkach.

Przetrwasz, zobaczysz. Tylko trzeba czasu, dużo czasu. Nie miesiąc ani nie dwa. Płacz. Wiesz, ja płaczę nawet przy dzieciach. Nie zauważyłam by im to zaszkodziło. Myślę, że udawanie, że wszystko gra szkodzi im znacznie bardziej bo dostają sprzeczne sygnały i nie wiedzą jak się w tym wszystkim znaleźć.

Trzymaj się a w razie czego wiesz gdzie mnie znaleźć.

r



Dziękuję Ci bardzo. icon_smile.gif Nie udaje przy dzieciach, nie da się, nie próbuję... tylko się powstrzymuję od ciągłego smutku...
On mnie.. hm... zżera. Tak bym to nazwała. Przytłacza mnie myśl, że to już trwa tyle, ale przecież to dopiero miesiąc icon_sad.gif


AL Dzieci... skupiam się na nich cały dzień.. na nich, na obowiązkach... Nie leżę plackiem tonąc w rozmyślaniach - wiesz?
Sabina
CYTAT(magdainpoland @ Sun, 20 Apr 2008 - 15:14) *
Nie wiem co napisać. Zwyczajnie nie wiem:( Nie umiem pomóc. Mam jednak wrażenie, że to co Sabina opisuje jest normalne, naturalne. Tzn. rozumiem, wiem skad się bierze ta potrzeba posiadania kolejnego dziecka. Zapełnienie pustki. Chocby podświadome. Nikt nie zastapi Michałka ale być może kolejna ciąża dałaby ulgę....znam to uczucie. Pustki w środku która trzeba zapełnić. Za wszelką cenę. Nie wiem co powiedzieć. Nie powiem że minie szybko, bo nie minie, nie powiem, że taki stan jest dobry, bo nie jest. Niemniej jednak Sabina ma do niego prawo. Ma prawo czuć się tak jak się czuje i radzić sobie z tym na miare swoich możliwosci. Wierzę, że jeśli będzie czuła, że nie sprosta temu sama, zwróci się do specjalisty. Sabina jest dobrą kochającą odpowiedzialną matka, ale nie jest cyborgiem, jest człowiekiem i jako człowiek ma prawo do słabości. Do załoby. Sabinko nie potrafię Ci pomóc. Chcialam tylko napisać, że rozumiem. Choć to nic nie znaczy icon_sad.gif



BARDZO WIELE TO DLA MNIE ZNACZY 41.gif

dziękuję Ci przytul.gif
Sabina
CYTAT(Gośka z edziecka @ Sun, 20 Apr 2008 - 15:58) *
Terapia nie służy zapełnianiu pustki, ani wygadaniu. Terapia służy zmierzeniu się z pustką. Służy poznaniu siebie.
Ja nie chodziłąm po poronieniu, tylko dużo wcześniej, jak się czułam wewnętrznie wykopyrtnięta, że się tak wyrażę. Chodzę z przerwami, zmieniam psychologów jak czuję, że doszłam do kresu możliwości psychologa 06.gif .
Terapia nie ma na celu wyeliminować cierpienia z życia. Nie dostarczy też gotowych recept, algorytmu postępowania. Terapia daje wiedzę o świecie emocji. O emocjach, które kłębią się w nas. O powiązaniach emocji ze sobą nawzajem. O wpływie emocji na zachowania nasze i o wpływie naszych zachowań na nasze emocje*.


https://www.list.media.pl/nr-3-2008-bog-ryz...kr-wszystkiemu/

*Polecam też Golemana:
https://www.gwp.pl/product/517.html
dostępny jest w niektórych bibliotekach.



Dziękuję Ci Gosia icon_smile.gif dodam że mam obie pozycje w domu... icon_smile.gif wszytko pomaga na chwilę,
ale bardzo mi pomaga mówienie o tym, tylko w "domu" nikt mnie nie rozumie - nie mówię o dzieciach.
One rozumieją - to ciekawe... że One (?)

Wszystkim Wam dziękuję. Myślałam, że jestem silniejsza... że... nie wiem... po płaczę i już...
odwiedzę cmentarz... po tęsknie... po żadnej innej śmierci w rodzinie, nie przeżywałam tak bardzo.
Może kiedyś po babci, ale nie, to było coś innego.... inne uczucia. Może podobne...

Nie sądziłam, że będzie tak źle.

Z dziećmi się bawię, bo ja się zmuszam do wszystkiego. Bo tak to bym pewnie z łóżka nie wyszła.
Tym nie mniej, nie mam na nic ochoty... bardzo nie mam.. icon_sad.gif
pirania
Sabina, juz watki mi sie myla ale w ktoryms chyba Plombiusz napisal, cos w sensie ze pekasz a ty napisalas ze chcialabys nic nie musiec. A nieda sie tego tak zorganozowac zebys mogla w gawrze (gawro jest wazne, wiec to nie ty musisz z domu wybic tylko oni) sobie w samotnosci lapy pogryzc, wyryczec sie, wylezec bezcelu itd? ja sie na depresjach nie znam, ale sadze ze jak cialo potrzebuje takiej samotnosci to nie znaczy od razu ze ogarnia je depresyjny marazm, szczegolnie cialo tak zajete jak twoje.

No w kazdym razie ja tez tak mialam i przez kilka tygodni wywalalam dzieci z mezem do dziadkow/ znajomych/ gdziekolwiek. Chociaz na dwie godzinki.
yennefer
Sabinko, miesiąc to jest bardzo mało czasu, żeby dojść do siebie, nie obwiniaj się za to, że płaczesz, masz pełne prawo do tego, utrata dziecka to najbardziej bolesne przeżycie, jakie może dotknąć matkę. U mojej siostry minęło prawie półtora roku, a rana jest wciąż bardzo świeża. Wiem, że tylko ciąża mogłaby uwolnić Ją teraz z ciągłego rozpamiętywania tej straty, dlatego rozumiem Twoje pragnienie kolejnego dziecka. Jednak nawet ze względów zdrowotnych daj sobie trochę czasu, przecież macie ten czas, jesteś młoda. Jestem przekonana, że łatwiej będzie się Wam rozmawiało, jeśli minie trochę czasu, ból na pewno nie zniknie, jednak czas złagodzi go trochę, i łatwiej będzie o rozmowę. Pozwól sobie na wypłakanie się , na odpoczynek, Pirania dobrze radzi, wyślij dzieciaki gdzieś z mężem, żebyś właśnie nie musiała ciągle trwać na posterunku, żebyś mogła sobie pozwolić na nicnierobienie, leżenie, odpoczynek,więcej snu.
Sabina
CYTAT(pirania @ Mon, 21 Apr 2008 - 00:21) *
Sabina, juz watki mi sie myla ale w ktoryms chyba Plombiusz napisal, cos w sensie ze pekasz a ty napisalas ze chcialabys nic nie musiec. A nieda sie tego tak zorganozowac zebys mogla w gawrze (gawro jest wazne, wiec to nie ty musisz z domu wybic tylko oni) sobie w samotnosci lapy pogryzc, wyryczec sie, wylezec bezcelu itd? ja sie na depresjach nie znam, ale sadze ze jak cialo potrzebuje takiej samotnosci to nie znaczy od razu ze ogarnia je depresyjny marazm, szczegolnie cialo tak zajete jak twoje.

No w kazdym razie ja tez tak mialam i przez kilka tygodni wywalalam dzieci z mezem do dziadkow/ znajomych/ gdziekolwiek. Chociaz na dwie godzinki.


ta... to było by zbawienne co najmniej icon_sad.gif tylko, że... pogoda, lenistwo przywódcy stada, katary do brody, gawro w wiecznym nieładzie i nie da się leżeć...
nie! No dobra, mogłabym nawet nie robić... wyłam bym, albo czytała... tu ciszy nie ma.. tylko w nocy. Dobra rada!!!

Może przeczyta przywódca stada i mu rura zmięknie i weźmie stado do lasu. A ja zapadnę w zimowy sen icon_wink.gif
ech... już się rozmarzyłam... pogoda potrzebna. Dziadków mamy za daleko.

Pogodo wróć!
pirania
a niech przeczyta!
dziadki daleko ale istnieja w tym miescie jeszcze baseny, kina, kregle, znajomych chyba tez jakis macie? wez meza jakiejs kolezanki z dziecmi mu domow i niech ida panowie na meskie ploty na plac zabaw, a potem na pizze. No niestety my wielodzietne matki tak juz mamy ze czas na rozpacz tez sobie trzeba zorganozowac.....

przytulam....
AnkaSkikanka
Lubię takie rady. A jak przywódca stada się zorganizuje (co już nie raz proponował), to jego połowica wpadnie w panikę, że Zuza się obrzyga w samochodzie (ma straszną chorobę lokomocyjną, rzyga prawie pod domem), że Franek złapie syfa od innych dzieci, że to, że tamto. I przywódca znowu zbierze wałkiem po łbie icon_smile.gif Ale co tam - taka moja rola najwyraźniej icon_smile.gif
pirania
Plombiusz, przywodca wtedy bez dyskusji bierze zapas torebek foliowych i wychodzi.
polowica rozchwiana emocjonalnie, wiec ktos inny decyzyjny jest potrzebny. Ty nie pekaj icon_smile.gif
AnkaSkikanka
Jasne. A jak przywleczemy katar, to mi połowica nakazuje brać zwolnienie na bąki. Oczywiście nie biorę i połowice sobie dzielnie radzi, ale wałkiem i tak dostanę. Wolę nie wychodzić i dostać icon_wink.gif

EDIT: chyba skumałaś, że żartuję z tym, że wolę nie wychodzić? icon_biggrin.gif Ja mogę się bujnąć z dziećmi i na weekend. Obawiam się jednak, że się biedna połowica zamartwi. I wolę bez innego taty z dziećmi. A to dlatego, że nie ma wtedy czasu za dziećmi biegać i mogą sobie niezłe kuku zrobić. I tak się za bardzo skupić na rozmowie nie można zresztą icon_wink.gif
tulla
plombiusz - moja rada jest taka: zabieraj i stado i połowicę z domu, zorganizuj czas tak, żeby Sabinka miała kilka godzin tylko do siebie, niech się puści biegiem gdzieś po lesie, tam niech się wypłacze i wykrzyczy swój żal i ból, poprzytula się do drzew (polecam brzozy), niech się w ciszy wsłucha w siebie (może wtedy podejmie decyzję, czy potrzebuje pomocy terapeuty, czy nie). A Ty po prostu bądź...
Sabina - nie wysyłam Cię na leczenie, po prostu chciałabym Ci jakoś pomóc, a na odległość nie potrafię. Wizyta u psychologa do niczego nie obliguje, a może sprawić, że poczujesz się lepiej i podejmiesz sama decyzję o kontynuacji spotkań. Wiem, że wiele rzeczy i proponowanych przez dziewczyny działań wydaje Ci się bez sensu, bo nic nie cofnie czasu i nie zapobiegnie stracie, którą przeżyłaś. Jednak pomoże Tobie uporządkować wszystko na tyle, żeby móc myśleć o kolejnej ciąży.
AnkaSkikanka
Sabina w lesie ma jeden cel: szybko z tamtąd zwiać icon_wink.gif To może być dobre icon_wink.gif Postaram się coś wymyślić.
tulla
CYTAT
Sabina w lesie ma jeden cel: szybko z tamtąd zwiać icon_wink.gif To może być dobre icon_wink.gif Postaram się coś wymyślić.

To ją wywieź w taką głuszę, żeby zajęło jej to kilka godzin. Może jak się skupi na szukaniu drogi do Ciebie, to na chwilę zapomni o innych strapieniach wink.gif Potem już tylko wałkiem po głowie i możecie wracać do domu wink.gif
amania
Sabina, ja mogę ci tylko napisać jak było u mnie.
Sytuacja nieco odmienna, bo ja dokładnie w połowie ciąży dowiedziałam się o wadzie u dziecka, a i tak potem jeszcze była nadzieja (choć z każdym tygodniem coraz mniejsza), że Alicja po porodzie będzie żyła.
Zdążyłam już jakoś poznać się z moim nienarodzonym dzieckiem, czułam ruchy, czułam je przez brzuch, widziałam dziesiątki razy na usg - jak otwiera buzię, jak ssie palec. Zdążyłam też zaplanować masę rzeczy, kupić jakieś ubranka itd.
Pewnie w przypadku wczesnego poronienia miałabym zupełnie inne odczucia, bo ja we wczesnych tygodniach to albo nie wiem, że jestem w ciąży, albo jeszcze za wiele o niej nie myślę, nie planuję. Jednak z tego co czytam, to widzę, że u ciebie jest zupełnie inaczej i twoje przywiązanie do nienarodzonego dziecka oraz plany z nim związane pojawiają się błyskawicznie.
Wychodzi więc na to, że odczucia po stracie miałyśmy prawie takie same.
No i ja też miałam tę niesamowitą potrzebę wypełnienia tej strasznej pustki.
Byłam po porodzie, miałam piersi pełne mleka, a nie miałam kogo tym mlekiem nakarmić. Zamiast wycierać dziecięcą pupę mokrymi chusteczkami, wycierałam nimi nagrobek...
I też chciałam jak najszybciej tę pustkę zapełnić, choć z drugiej strony bardzo się bałam.
Po 7 miesiącach, trochę nagle zaszłam w ciążę (planowałam jeszcze trochę poczekać) i to rzeczywiście bardzo pomogło mi wyjść na prostą.
W tym czasie moja starsza córka miała niecałe 5 lat i najbardziej się bałam, że to jakoś sie na niej odbije. Tak dobrze trzymałam się głównie dla niej.
Do psychologa nie chodziłam, bo jakoś czuję wewnętrznie, że to nie moja bajka.
Bardzo natomiast pomogło mi forum na gazecie - chore dziecko, strata dziecka, które pojawiło się akurat kilka miesięcy później. Myślę, że miało spore działanie terapeutyczne i że to rozwiązanie bardziej dla mnie, niż psycholog.
Jakiś czas temu, dziewczyny z gazetowego forum założyły serwis dla rodziców po stracie - dlaczego.org
Odwiedzałaś kiedyś tę stronę?
Teraz bywam tam bardzo rzadko, ale wiem że warszawska grupa chyba nadal działa dość prężnie - często się spotykają, organizują także chyba spotkania z księdzem.
Skoro kolejna ciąża nie bardzo wchodzi w grę, to może uderz w tym kierunku?
Może ta strona pomoże ci uporać się z emocjami w tym najgorszym momencie?
Zresztą nic nie szkodzi spróbować.
trzymaj siÄ™.
Sun
CYTAT(Gośka z edziecka @ Sun, 20 Apr 2008 - 21:43) *
A niektórzy nie widzą potrzeby iść, choćby ich życie było pasmem przykrości, cierpienia i frustracji. Mam taką osobę w rodzinie.


Tak, też taką miałam icon_sad.gif
Sun
CYTAT(jully @ Sun, 20 Apr 2008 - 22:25) *
Może w takim razie nie nazywać wizyty u psychologa leczeniem? Tylko rozmową z kimś, kto bardziej obiektywnie niż my potrafi spojrzeć na nasze miotanie się.


O, ja jestem stary wyjadacz w leczeniu icon_wink.gif Wobec czego wizyty u psychologa absolutnie tak nie nazywam icon_wink.gif Chociaż faktycznie terapia jest częścią 'leczenia', np. nerwic, prawdaż...
użytkownik usunięty
CYTAT(Sun @ Mon, 21 Apr 2008 - 15:37) *
Chociaż faktycznie terapia jest częścią 'leczenia', np. nerwic, prawdaż...

może być częścią leczenia. Nie musi.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.