To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Strajk 27.05.2008

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Stron: 1, 2, 3
grzałka
u nas chyba normalnie, w każdym razie nic mi się nie obiło o uszy, ani nie rzuciło w oczy- mam nadzieje, że nie dowiem się w poniedziałek
paulap
CYTAT(Ika @ Thu, 22 May 2008 - 12:43) *
u mnie padły sugestie, że dziecko jeść nie dostanie, bo kuchnia też nie pracuje - od kiedy to kuchnia jest na Karcie Nauczyciela??? Nie wiedziałam, ze w kuchni się nauczycieli zatrudnia), albo że dostanie tylko kanapki przez cały dzień. Próbuje się w ten sposób na rodzicu wywrzeć presję, wywołać wyrzuty sumienia pod tytułem: "no nie mogę dziecka tak zostawić, o suchym pysku" etc.


ja na dzień strajku zorganizowałam opiekę dla Zu, ale dzisiaj to już mnie załamali. Ja rozumiem długi weekend. Kolejny w miesiącu. Tydzień temu miałam wolne więc Zu do przedszkola nie poszła. Ale u nas, podobnie jak w wielu innych instytucjach jest tak, ze jedni mieli wolny jeden weekend majowy, a inni drugi weekend. Nikt nie da mi wolnego dwa razy, bo przecież nie można zamknąć biur, a każdy chciałby mieć dwa dłuższe weekendy (pomijam, że za tydzień zlot i znowu urlop potrzebny icon_wink.gif ). Dzisiaj rano jak zawsze zerwałam moje dziecko rano i z uśmiechem, bo wyjątkowo dobry humor miałam zaprowadziłam do przedszkola. Przywitały mnie panie w drzwiach z tekstem, że informują uprzejmie, że jeśli będzie mniej niż 10 dzieci to nie dostaną posiłków. No żesz... A w ogóle to tydzien temu było tylko jedno dziecko, a teraz też jest jedno dziecko, ale tatuś tego dziecka powiedział, że przed 12 je odbierze. I oczywiście zrobię jak uważam, ale one chcą żebym miała świadomość... Zrobiłam z dzieckiem w tył zwrot... Czyli wychodzi na to, że na sam maj tych dni wolnych z tytułu opieki nad dzieckiem nie wystarczy...
Anai_
Odnośnie 60-letniego nauczyciela wychowania przedszkolnego (nie wiecie, że na określenie przedszkolanka się może pani obrazić?)...
A wyobrażacie sobie 60-letnią fryzjerkę? Albo 60-letnią panią na promocji? Tak naprawdę połowa ludzi powinna mieć wcześniejsze emerytury.

Strajków nie popieram.
No sorry, ale one nie uderzają w tych, co mają wpływ na zmiany...

Julek do przedszkola pójdzie. Mogę Go wcześniej odebrać, ale nie widzę powodu, żeby brać urlop tylko z powodu kaprysu. Zresztą mam nadzieję, że nasze Panie z przedszkola nie będą strajkować, póki co nigdzie kartek nie zauważyłam.
Wolne wolę zostawić sobie na chorobę moją albo kogoś z mojej Rodziny, kto opiekuje się Tymkiem.

Co do nauczycielskich pensji... i wielkiej pracy po godzinach. Owszem może przez pierwsze dwa lata nauczyciel ma więcej pracy, bo wtedy rzeczywiście musi pisać konspekty, poza tym jeszcze nie jest na tyle biegły, żeby wszystko bez przygotowania poprowadzic. Potem leci się już schematem... A wynagrodzenie... Są trzynastki, dodatki do wczasów, dodatki na wypoczynek dla dzieci i kilka innych rodem z PRL-u wynalazków.
Aga H
A ja pracujÄ™ w szkole.

Moja szkoła strajku nie prowadzi, bo żeby to zrobić trzeba m. in. zatrudnić mediatora (tak przynajmniej w pracy usłyszałam)

Tak jak pisała Anai - mam dużo pracy, owszem. Ale jestem na stażu na razie i nie wiem, jak będzie później. W tej chwili zarabiam netto 1040zł - tak, to już z dodatkami, bo pracuję na wsi, dojeżdżam 22km w jedną stronę, więc mam i dodatek wiejski i mieszkaniowy. Nie mam porównania, czy to dużo, czy mało. Dla mnie mało, bo sama wychowuję córkę i przy 200zł alimentów nie jest lekko, gdy połowa pensji, to czynsz. A czemu nie narzekam? Bo lubię swoją pracę. Bo (na razie) mam małe oczekiwania wobec życia. I wersja bardziej brutalna - bo mam "bogatych" rodziców, którzy mi pomagają finansowo - dostałam samochód po młodszym bracie, raz w miesiącu ojciec mi płaci za tankowanie do pełna i jeszcze mama przestała pracować by siedzieć z wnuczką, choć do emerytury jej daleko, bo ja na opiekunkę bym nie zarobiła, a miejsce w żłobku było wolne od marca...

Myślę, że mogę nie strajkować. Ale czy to znaczy, że wszyscy nauczyciele mają równie "dobrze"?


A jeszcze taka jedna uwaga - piszecie, że nauczyciele powinni pracować po co najmniej 27 godzin w tygodniu. Ok. Tylko, że wtedy wielu trzeba by wyrzucić z pracy, albo dołożyć dzieciakom o połowę godzin więcej, skoro i nauczyciele mają o połowę więcej pracować. I jak to zrobić??
Ika
CYTAT(Aga H @ Sun, 25 May 2008 - 11:56) *
A jeszcze taka jedna uwaga - piszecie, że nauczyciele powinni pracować po co najmniej 27 godzin w tygodniu. Ok. Tylko, że wtedy wielu trzeba by wyrzucić z pracy, albo dołożyć dzieciakom o połowę godzin więcej, skoro i nauczyciele mają o połowę więcej pracować. I jak to zrobić??


W przedszkolach zrobić dwie zmiany, przedszkola czynne dłużej - i już nikogo by nie trzeba wyrzucać, a wręcz należałoby zatrudnić dodatkowe nauczycielki. W szkołach - więcej mniejszych klas, zamiast jednej trzydziestoparoosobowej.
Tylko trzeba chcieć.
brzózka4
Ależ bardzo chętnie wzięłabym 27 godzin zamiast 18, bo faktycznie zarabiałabym wtedy więcej. Tylko, np. w naszej szkole nie ma opcji, zeby mieć wiecej, bo wtedy nie byłoby pracy dla innych nauczycieli. A nasza szkoła, ze względu na swą specyfikę i tak pracuje do 17 15 (lekcje), a swietlica do 18.
Dyrekcja swym ''pupilom'' dorzuca coś czasem ze swoich godzin dyrektorskich, najczęściej kółko. A jeśli chodzi o klasy i ich liczebność - to czy Ty, Ika sądzisz, że nauczyciele chcą mieć po 30 osób w klasie? Czy naprawdę wystarczy, że to my, nauczyciele będziemy chcieć i będziemy uczyć klasy 20-osobowe? Nie od nauczycieli to zależy, niestety.........
Kto ma zatem ''chcieć?''
Ika
CYTAT(brzózka4 @ Sun, 25 May 2008 - 15:15) *
Ależ bardzo chętnie wzięłabym 27 godzin zamiast 18, bo faktycznie zarabiałabym wtedy więcej. Tylko, np. w naszej szkole nie ma opcji, zeby mieć wiecej, bo wtedy nie byłoby pracy dla innych nauczycieli. A nasza szkoła, ze względu na swą specyfikę i tak pracuje do 17 15 (lekcje), a swietlica do 18.
Dyrekcja swym ''pupilom'' dorzuca coś czasem ze swoich godzin dyrektorskich, najczęściej kółko. A jeśli chodzi o klasy i ich liczebność - to czy Ty, Ika sądzisz, że nauczyciele chcą mieć po 30 osób w klasie? Czy naprawdę wystarczy, że to my, nauczyciele będziemy chcieć i będziemy uczyć klasy 20-osobowe? Nie od nauczycieli to zależy, niestety.........
Kto ma zatem ''chcieć?''


Tak, tak sądzę - bo nie strajkują z postulatami zwiększenia godzin pracy i zmniejszenia liczebności klas.
Najlepiej jednak żądać kasy i jeszcze raz kasy, kosztem rodziców i ich urlopów. I którego nauczyciela obchodzi, ze to nie my, rodzice, mamy chcieć i ze to nie od nas, rodziców, cokolwiek zależy?
Aga H
Ika - ja marzę o mniejszych klasach. Pracuję w małej szkole. W tym roku do pierwszych klas przyjdzie 82 uczniów. Cieszyliśmy się, bo był projekt, że będą to 4 klasy - idealnie, po jakieś 24-25 osoby doliczając spadochroniarzy. Dzień po naszej optymistycznej radzie pedagogicznej była rada gminy - na czymś trzeba oszczędzać, klasy będą 3 icon_sad.gif A my teraz zastanawiamy się, kogo jeszcze da się przepuścić do drugiej klasy, by nie mieć po 30 uczniów. Czy to jest normalne??
Co do przedszkoli - zgadzam sie z tobą jak najbardziej. W szkołach to już całkiem inna bajka.

EDIT:
co do strajku o zmniejszenie liczebności klas - próbowaliśmy to załatwić u siebie w gminie. Jeden z nauczycieli jest radnym. Nic to nie pomogło. Oszczędności muszą być i tyle. Ostatnia szansa to tak pokierować rodziców, by to oni poszli w tej sprawie do wójta. Ale odzew i chęci społeczeństwa są niewielkie, bo "przecież kiedyś było i po 34 uczniów w klasie..." Brak słów.
siłaczka
Jestem nauczycielkÄ… ( hehe, brzmi jak wyznanie alkoholika z AA wink.gif )

Argumenty o wakacjach i 18-to godzinnym pensum jak dla mnie na niskim poziomie więc nie będę się rozwodzić na ten temat. Ot, po prostu, każda profesja ma swoje plusy i minusy. Faktycznie, w przypadku nauczycieli jest to duzy plus, wzięłam to pod uwagę wybierając kierunek studiów.Wypominanie kto co ma a czego nie ma jest objawem zwykłej, bardzo przyziemnej zawiści.
Jestem przeciwna wszelkim strajkom. Byłam przeciwna strajkom lekarzy i teraz mam taki sam pogląd na strajk nauczycieli. Jest to dla mnie po prostu niemoralne. Jak ktoś wcześniej napisał: z jakiej racji ktoś musi ponosić koszty mojego strajku? Oczywiście nauczyciele powinni zarabiać wiecej bo moi drodzy "takie będą Rzeczypospolite..."i niestety prestiż tego zawodu leci na łeb na szyję. Każdemu rodzicowi powinno zależeć, żeby było inaczej. Warto to sobie uświadomić przed wypisywaniem wątpliwej jakości argumentów.
Jak zrobić, żeby nauczyciele więcej zarabiali a nie strajkowali? Bardzo prosto: sprywatyzować szkoły. Przy okazji załatwimy problem bylejakości nauczania.
Nie wiem czy w mojej szkole strajkują, jestem na macierzyńskim, ale znając swoje koleżanki i kolegów raczej nie. Natomiast w moim przedszkolu strajkują i wkurzam się straszliwie, bardzo mi to poplątało plany.
Ika
Wątpliwej jakości argumenty pojawiały się ze strony obrońców strajku IMHO. Warto zdać sobie sprawę, ze nie my mamy moc sprywatyzowania szkół - zanim się komuś zarzuci przyziemną zawiść. Ja akurat jestem od niej daleka, nie zawiścią się kieruję, kiedy mi się nóż otwiera w kieszeni na argumenty, ze nauczycielowi się należy, bo w domu klasówki sprawdza. To tego typu argumenty wywołały odpowiedzi o wakacjach nauczycieli i nadgodzinach wszystkich innych pracowników innych profesji.
Dorcias
U nas też w przedszkolu strajk..
Fasola
U nas chyba nie, bo na jutro zaplanowany jest piknik rodzinny z okazji dnia M. i T.
A co do strajków, to mnie jakis czas temu opinia zmieniła się diametralnie. Pochodze z nauczycielskiej czesciowo rodziny, mama lata całe pracowała w szkole, rodzeństwo mam lekarskie. Z racji tego zawsze byłam za, za i jeszcze raz za strajkami. Sama mam zawód inny zupełnie i pracę na umowę zgodną z Kodeksem Pracy, ale zawsze popierałam, wyznawałam etos itp. Gdy moja siostra strajkowała w szpitalu, gdy opowiadała, jak to się należą wyższe płace. Gdy znajomi nauczyciele wiecznie stękali o podwyżkach i cięzkim losie. Do czasu. Jakoś tak w ubiegłym roku rozmawiam z moja siostrą o pracy a ta wypaliła. Jeeeny, ja to bym tak nie mogła pracować jak ty, po 8 godzin! Jak to w ogóle zyć? Ja to sobie w domku jestem po 13, obiad podgotuję, zakupy zrobię, no potem gabinet czy dyżur, no ale mam elastyczność! Akurat moja bratowa nauczycielka dodała coś w podobnym tonie. O wakacjach i że jej dzieci to nie muszą w ferie i wakacje szukać schronienia na koloniach i nie wiadomo gdzie.
No to jak nie mogłyby tyle, to nie. Wolny wybór i nie stękać, że mało. Jeszcze pare dni temu mama mi uświadomiła, że gdy ona zaczynała pracę, to pensum nauczyciela było 35 godzin (chyba, w kazdym razie ponad 30). I klasy były liczne i nauczyciele żyli.
Podwyżki - tak, ale praca na normalnych zasadach. Niechby i 35 godzin. Nie wszystkie muszą być dydaktyczne, ja akurat wiem co to znaczy rozwalona krtań, więc nie będe się upierać, że tyle tygodniowo da się gadać do klasy. Przygotowanie do lekcji, sprawdzanie, robić w szkole, być do dyspozycji ucznia, rodzica.
F
ps. WIEM jak wygląda życie rodziny nauczycielskiej oraz dzieci nauczycieli. Do tego stopnia, ze moi rodzice do dziś nie mogą pojąć, co to za problem z tymi urlopami i wakacjami, czemu my mamy tak mało i czy nas pracodawca nie oszukuje.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.