To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

depersja poporodowa, zla cytologia oraz poroblemy zoaldkowe

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Stron: 1, 2, 3
Ida.dorota
To, że bel ma poważny, bardzo poważny problem, jest faktem. Czy jest to depresja, czy też coś innego, może określić tylko lekarz, ale z pewnością potrzebuje profesjonalnej pomocy.

Jak widać, bel z udzielanych rad i pomocy nie korzysta. Dlaczego? Myślę, że może być tak, jak sugerowały dziewczyny: bel otrzymuje tak wiele wsparcia i zainteresowania, że pomocy profesjonalnej szukać już nie musi, to, co dostaje jest dokładnie tym, czego chce i dzięki temu zaczyna funkcjonować odrobinę lepiej. I niestety w takiej sytuacji udzielanie daleko idącego wsparcia jest działaniem wbrew prawdziwym interesom osoby chorej, która może w ten sposób funkcjonować na granicy ciężkiej depresji latami, nie będąc w stanie zrobić żadnego poważnego ruchu. Wsparcie musi być ograniczone, nieważne, carrie, czy jego potrzeba wynika z deficytów z dzeiciństwa (najczęściej wynika, tylko co z tego?), czy z obecnej sytuacji, ono ma mieć na celu nie utrzymanie status quo ale wyleczenie człowieka. Ja wiem i rozumiem, że decyzja o podjęciu terapii nie jest łatwa, że otwarcie sie przed kimś jest trudne, że finanse, itd., ale trwanie latami w stanie zawieszenia między byciem a niebyciem też jest trudne, rodzina także ponosi tego konsekwencje, "dojrzewaniu" do decyzji może nie być końca, a wspieranie kogoś, kto latami nie jest w stanie podjąć leczenia motywując to lękami różnego rodzaju jest, niestety, wejściem w mechanizm współuzależnienia.
Może też być tak, że po rozpoczęciu terapii w życiu bel zaszło wiele zmian, które rzutowały na jej relacje rodzinne (widać z jej postów, że mąż bardzo negatywnie wypowiada się o tym, bel mówi o kłótniach po sesjach, pisała także o pogorszeniu relacji rodzinnych) i bel została postawiona przed wyborem: albo dalsza terapia i kontynuacja poważnych zmian w rodzinie, które nie wiadomo do czego doprowadzą, są trudne, wymagają wiele siły i samozaparcia w ich przeprowadzaniu, albo zaniechanie trapii i powrót do starych, niefajnych, ale jednak znanych i wygodnych dla wszystkich układów. I to jest bardzo poważny problem. Terapia, jeśli jest dobrze prowadzona, zawsze wpływa nie tylko na samego pacjenta, ale na całość jego funkcjonowania, także funkcjonowania w relacjach. Nie można oczkeiwać, że zmieni się człowiek, ale nie zmienią się jego oczekiwania, sposób reagowania, próg akceptacji w wielu sytuacjach, czyli całość jego funkcjonowania społecznego. Terapia nie "naprawia" wybiórczo nastroju i paru innych spraw wygodnych dla otoczenia, ale uczy życia na nowych zasadach, z czym wiąże się np. troska o siebie, egzekwowanie swoich praw, stawianie granic, oczekiwanie szacunku mówienie o swoich odczuciach, itp. itd. I tu zaczynają się schody, bo rodzina i bliscy wcale nie są często zainteresowani tak daleko idącą zmianą, naruszającą dotychczasowe, wygodne układy, wymagającą także od nich zmian i dostosowania się w pewnym zakresie. Stąd protesty, złość na terapeutę, stwierdzanie, że terapia szkodzi, itd. Niestety rodzina bel może nie być zainteresowana zmianą, co wcale nie jest rzadkie, funkcjonowanie chorego z depresją naprawdę może być wygodne dla otoczenia, jeśli jest on bezwolny, łatwo się podporządkowuje, można nim swobodnie manipulować, nie broni się, nie stawia granic... Jeśli nagle ktoś taki zaczna się kłócić, domagać czegoś, nie godzi się na coś, w domu zaczyna się trudny czas i trzeba wiele z siebie dać, by ten stan zaakceptować. I niestety albo się przez niego przejdzie i ustanowi nowe zasady wspólnego funkcjonowania, albo można przerwać terapię.

I jeszcze do Prady: agresja jak najbardziej może być częścią obrazu depresji. A dodatkowo, jeśli ktoś przywykł do otrzymywania pewnego zakresu wsparcia jego nagła odmowa wywołuje często dużą agresję. Zdaję sobie sprawę z tego, jak trudno jest odmówić wsparcia osobie, która tego zdecydowanie wymaga, potrzeba dużej rozwagi i dobrego rozeznania w sytuacji, by stwierdzić, czy i na ile można tego wsparcia całkiem odmówić, czy też zmienić formę i czysto behawioralnie dostosować je do okoliczności poprzez uzależnienie swojej pomocy od decyzji pójścia przez chorego do lekarza i podjęcia terapii, ale z pewnością warto coś zmienić, obecny układ nie służy jak widać żadnej ze stron.

I, jak napisała Magda, konieczny jest dystans, bez niego nie da się niczego osiągnąć.
bel
Ida. dorota i strzelilas w sedno tego co samA powinnam byla napisac. Moja rodzina postawila mi warunek: terapia i zmiany albo otrzasieniecie siÄ™. Z powodu mojego meza i matki boje sie kolejnego leczenia. Maz niechce bym placila jak to stwierdzil zlodziejom lekarzom. Moja mama mowila , zebym nie chodzila do lekarza, bo robi mi wode z mozgu. Jak teraz mam isc?? Juz dalej nie radze sobie z tym. Moja rodzina jest pzreciwko mnie. Moja najblizsza rodzina 41.gif Kiedy leczylam sie to byl jedny sposob by pomoc sobie. Wiedzilam o tym , tylko oni byli przeciwko terapii. 37.gif 43.gif Serce mi peka, ze tak sie stalo. Gdyby moja rodzina dala mi spokoj, dzis bym miala parwie roczna terapiÄ™ za sobÄ…!!! Wiem podnioslabym siÄ™. Widzialam ,ze zmieniam sie i bylam silniejsza. Taka prawda. Lekarz chcial we mnie to zmienic. Niewiem czt tego nie dokonal.
Gruszka
Jezu, Bel. Weź się ogarnij, albo przynajmniej cofnij do słów, które przed chwilą napisałaś, bo motasz tak, że naprawde ręce opadają.
Jesli rodzina postawiła Ci warunek: terapia albo otrząśnięci esię to IDŹ WRESZCIE NA TĘ TERAPIĘ i już.
bel
Gruszko i wiesz co ostanio wpadla mi mysl szalona ale moja tylko MOJA by wrocic i dokonczyc to co zaczelam juz w tym roku. Coraz czesciej mam ochote zadzwonic do mojego terapeuty powoedziec mu o tym, ze depresja mnie przerosla, ze chce z tego wyjsc z jego pomocÄ…. Ostatnio doszlam do wniosku, ze z jego pomoca byalbym w stanie ogranac to wszystko co mnie otacza.
chaton
Czekaj, bel, bo ja juz nic nie rozumiem...

CYTAT(bel @ Fri, 14 Oct 2011 - 11:09) *
Moja rodzina postawila mi warunek: terapia i zmiany albo otrzasieniecie siÄ™.


to jest sprzeczne temu, co piszesz zaraz potem:

CYTAT(bel @ Fri, 14 Oct 2011 - 11:09) *
Moja rodzina jest pzreciwko mnie. Moja najblizsza rodzina 41.gif Kiedy leczylam sie to byl jedny sposob by pomoc sobie. Wiedzilam o tym , tylko oni byli przeciwko terapii. 37.gif 43.gif Serce mi peka, ze tak sie stalo. Gdyby moja rodzina dala mi spokoj, dzis bym miala parwie roczna terapiÄ™ za sobÄ…!!!


To w koncu rodzina jest za terapia czy nie, bo sie pogubilam?
bel
Rodzina nigdy nie byla za terapiÄ…. To ja sama musze liczyc tylko na siebie. Nie mam wsparcia w niej.
Terapia jest indwywidulana. Lekarz mlody ale szczery do bolu. Chaton sa monety ze hce wziasc tela do reki i zadzownic na sesje to terapeuty. Kto wie czy tego nie zrobie.
Agga
CYTAT(bel @ Fri, 14 Oct 2011 - 10:32) *
Terapia jest indwywidulana. Lekarz mlody ale szczery do bolu.



Może zmień terapeutę na jakiegoś starszego lekarza,żeby nie było jak z tym ginekologiem...tym bardziej, że podobno ten jest młody i pewnie przystojny icon_wink.gif .
bel
Akurat nie. On byl zupelnie inny bardziej taki fachowy. Konkretny. Po drugie tamtem lekarz nie niehce tu pisac co sie mi przytrafilo. Glupie to bylo. Ot co.
Agga
CYTAT(bel @ Fri, 14 Oct 2011 - 10:45) *
Akurat nie. On byl zupelnie inny bardziej taki fachowy. Konkretny.



No,no icon_wink.gif . Tylko powiedz czy masz na myśli ginekologa,,czy terapeutę ?
bel
CYTAT(Agga @ Fri, 14 Oct 2011 - 11:49) *
No,no icon_wink.gif . Tylko powiedz czy masz na myśli ginekologa,,czy terapeutę ?

Terapeuta. Inny od gina byl i taki normalny dok.
Agga
CYTAT(bel @ Fri, 14 Oct 2011 - 10:50) *
Terapeuta. Inny od gina byl i taki normalny dok.



Na pewno był inny,bo nie ma dwóch takich samych ludzi. Nawet bliźniacy jednojajowi są różni pod względem charakteru,upodobać i cech icon_biggrin.gif .
bel
OK. Ale niehce do tego wracac. Rozmawialam z terapeutÄ… na temat tylko wspomne. Pewne sprawy mi wyjasnil, wiec ok.

XChaton craz bardziej wspominam to co pzrezylam na terapii, niewiem czy to nie sygnal by ponownie ja zaczac.

Probuje dorosnac do etapu ,ze terapia pojdzie w przod. nowu chialabym moje zycie poukladac na nowo.
bel
Osoba chora na depresje powiedzial mi cos takiego: "otaczaj sie zyczliwymi ludzmi". [size="3"][/size]

Zgodze sie z tym i kazdej osobie z ta choroba powiedzialabym to samo.

Mysle co powiedziec terapeucie kurcze chyba juz wiem. Tylko teraz jak Marysia u moich rodzicow moge zaczac leczyc sie. Byle tylko maz znowu mnie nie zawiodl. Znowu pewnie pojdzie o kase. Boze. Byle on dal mi spokoj. Chcialabym, by zrozumial, ze jezeli teraz nic nie zrobie DEPRES. polozy mnie na loptaki. A wczoraj mowilam mu o tym. Boje sie koejenych klotni. Maz nie namawia mnie do terapii to jest smutne.
chaton
CYTAT(bel @ Fri, 14 Oct 2011 - 12:20) *
Osoba chora na depresje powiedzial mi cos takiego: "otaczaj sie zyczliwymi ludzmi". [size="3"][/size]

Zgodz sie z tym i kazdej osobie z ta choroba powiedzialabym to samo.


Tak, wszystko fajnie, ale po pierwsze samo to nie wystarczy do uzdrowienia. Po drugie niestety nie zyjemy w idealnym swiecie i nie zawsze udaje sie wyeliminowac z otoczenia niezyczliwych ludzi.
Tak wiec, bel, dobrze byloby, zeby zamiast szukac winnych starac znalezc jakies rozwiazanie: terapia, leki...

Ostatnio rozmawialysmy z kolezanka o tym, ze terapia pozwala przestac myslec w kategoriach winnych i odroznic "wine" od "powodow". Tez ciekawe.
bel
Chaton bo pozwala. Wiem cos o tym.
Pozwala spojrzec na siebie jako zwyklego czlowieka z problemami.
chaton
CYTAT(bel @ Fri, 14 Oct 2011 - 12:47) *
Chaton bo pozwala. Wiem cos o tym.
Pozwala spojrzec na siebie jako zwyklego czlowieka z problemami.

Ale depresja to cos innego niz "zwykly czlowiek z problemami". To choroba, ktora uniemozliwia rozwiazanie problemow i poklepywanie po ramieniu nie wystarcza. Nie chodzi o same probblemy, bo kazdy je miewa i osobiscie nie uznaje wartosciowania problemow, ale o to, jak sobie z nimi radzisz. Ty jak widac sobie nie radzisz i oczekujesz jedynie biernego poparcia. Otoz nie masz go; wiekszosc z nas sugeruje Ci konsultacje ze specjalista.
Na tym koncze moj wklad w ten watek, skoro jeszcze nie dotarlo to chyba szkoda mojego czasu.
bel
Zegnaj Chaton. Szkoda, ze nie dogadalysmy sie. icon_sad.gif. Widczonie tak ma byc.

Jestem zmeczona. Musze odpoczac. Smutno mi. I tak nikt nie zrozumie. Wiec nie niechce wiecej pisac. nie lubi sie depresji. Obrwyam , bo ja mam.
tolala
Bel, obrywasz, bo ciągle jeszcze nie zrozumiałaś i nie dotarło do Ciebie, że tylko Ty możesz sobie pomóc.
Chcesz zmiany? To zacznij działać, samo się nie zrobi!

Czy w Bydgoszczy nie ma psychologów z NFZu?
Latte_macchiato
jest Poradnia Zdrowia Psychicznego ..sÄ… terminy ale jest !

może wątki połączyć ? https://www.maluchy.pl/forum/index.php?show...p;#entry8758876 29.gif
bel
NieChce isc do poradni wole isc do kogos zaufanego na NFZ. Kogos kto juz komus pomogl.
Agga
CYTAT(bel @ Fri, 14 Oct 2011 - 13:14) *
NieChce isc do poradni wole isc do kogos zaufanego na NFZ. Kogos kto juz komus pomogl.



Jezu trzymajcie mnie,bo zaraz... Czy Poradnie nie są też przypadkiem na Nfz i czy tam nie uzyska pomocy i nikomu nie pomogli ???
moko.
Dziewczyny dosyć!
Myślę, z bel uzyskała juz dostateczne informacje, wsparcie.
Teraz jej ruch, aby zaczęła działać.
bel
Moko mysle ze masz racje. zamknij watek starczy.
moko.
To działaj!
Zapisz się do lekarza i idź na terapię okay?
I napisz nam za jakiś czas, jakie działania podjęłaś!
Nie bój się leków a jak będą źle na Ciebie działać to powiedz o tym lekarzowi i nigdy nie odstawiaj leków sama, czy też pod wpływem rodziny.
Rodzina CiÄ™ nie uleczy, forum CiÄ™ nie uleczy.
Tylko Ty mozesz sobie pomóc a pomagając sobie za jakiś czas zobaczysz co to szczęście!
I tego Ci życzę.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.