To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

depersja poporodowa, zla cytologia oraz poroblemy zoaldkowe

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Stron: 1, 2, 3
bel
witam dawno nie pisalam ale chetnie nawiaze kontakt z mami ktore przeszly badz przechodza depresje poporodowa oraz z mami u ktorych stwierdzono po porodzie koilocyty w wynikach cytologii. ja obecnie biore asertin na depresje oraz albothyl na koilocyty. moj gin uwaza ze tabletki te pomoga mi wyjsc z infekCji HPV. Dodatkowo biore Yaz by nie zajsc teraz w ciaze oraz mam klopoty z zoladkiem rowniez tlo nerwowe. dziewczyny poprosze opiszcie mi jak sobie radziliscie z takimi schorzeniami i jak wasza rodzina i znajomi reagowali na to ze jeest choroba. chetnie podziele sie z wami moimi doswiadczeniami. chodze rowniez na psychoterapie. na zoladek biore controloc. prosze napiszcie cos.
chaton
bel: nie wiem, jak Ci pomoc. Problem w tym, ze nikt nie wraca chetnie do swojej depresji poporodowej... Mialam. Jak reagowala rodzina? Zle, odebrali to za fochy i sie obrazili, nie odzywaja sie do dzis (tesciowie). Znajomym sie nie chwalilam. Cholernie trudno do tego wracac. Dobrze, ze sie leczysz. Jedyne, co moge powiedziec pozytywnego, to to, ze kiedys mija. Leczona czy nie. Im szybciej zdiagnozowana i leczona, tym predzej. Ja jeszcze mialam pecha takiego, ze nie dostalam diagnozy, dopiero po czasie zrozumialam, ze to bylo to... Pozostawila blizny, niestety. Z pozytywnych stron, przynajmniej wiem, ze w trudnych zyciowo sytuacjach nie moge liczyc na kogokolwiek i nie mam innego wyjscia, jak radzic sobie sama. Wiec dzis staram sie inwestowac w siebie. Czego i Tobie zycze.
szczurki2
Bel, dobrze,że choroba została zdiagnozowana. W kwestii depresji stety ,niestety nie pomogę. Jeśli chodzi o HPV to jak tylko chcesz cos więcej wiedzieć -pytaj na pw. Będzie dobrze.
Ale jak napisała Chato-inwestuj w siebie. Pozwól sobie na chwile szaleństwa. Dziecko ma ojca, dziadków,rodzeństwo. Pamiętaj zadowolona,uśmiechnieta i zdrowa mama to szczęśliwe dziecko.
Trzymam mocno kciuki.
konto_usunięte
Pamiętaj zadowolona,uśmiechnieta i zdrowa mama to szczęśliwe dziecko.

[/quote]
napisać coś takiego komuś cierpiącemu na depresję, to strzał w kolano.
bez komentarza.

Bel, ja chorowałam. nie wiem, czy można powiedzieć, że to czas przeszły.
u mnie podobnie jak pisze Chaton- rodzina zrzucila to na moje fochy. mąż niby próbował pomagać, ale albo nie umiał się do tego zabrać, albo nie chciał, albo po prostu nie rozumiał problemu. dla mnie to było ustawiczne kopanie leżącego takimi tekstami, jak zacytowałam powyżej. co jest absolutnie niszczące.

ale wiem, że teraz jestem silniejsza o tyle, że nauczyłam się nie uzależniać się od innych.
skoncentrowałam się na sobie, na swoich potrzebach. teraz jestem egoistką. bo przeraziło mnie, jak uświadomiłam sobie, że tak naprawdę coś tylko dla siebie zrobiłąm dopiero równo rok temu. i to była to pierwsza sytuacja w życiu, że pomyślałam o sobie. zmieniam to. idzie w dobrą stronę

z całego serca życzę Ci zdrowia.
m4rusia
Depresji jako takiej nie przeszłam ale miałam cięzkiego doła, jakiś bardzo nasilony baby blues (po pierwszym porodzie) .... Teraz moja dobra koleżanka zmagała się z depresją.... Jakby co mogę wysłuchac i w miarę możliwości, umiejętności pomóc albo choćby wesprzeć dobrym słowem przytul.gif
Tekst o uśmiechnietej mamie również uważam za niefortunny 43.gif
chaton
CYTAT(Rzodkiewka @ Mon, 31 Jan 2011 - 22:21) *
Bel, ja chorowałam. nie wiem, czy można powiedzieć, że to czas przeszły.
u mnie podobnie jak pisze Chaton- rodzina zrzucila to na moje fochy. mąż niby próbował pomagać, ale albo nie umiał się do tego zabrać, albo nie chciał, albo po prostu nie rozumiał problemu. dla mnie to było ustawiczne kopanie leżącego takimi tekstami, jak zacytowałam powyżej. co jest absolutnie niszczące.

ale wiem, że teraz jestem silniejsza o tyle, że nauczyłam się nie uzależniać się od innych.
skoncentrowałam się na sobie, na swoich potrzebach. teraz jestem egoistką. bo przeraziło mnie, jak uświadomiłam sobie, że tak naprawdę coś tylko dla siebie zrobiłąm dopiero równo rok temu. i to była to pierwsza sytuacja w życiu, że pomyślałam o sobie. zmieniam to. idzie w dobrą stronę

z całego serca życzę Ci zdrowia.


Normalnie jakbym siebie czytala! 37.gif Czy jedyna osoba, ktora moze zrozumiec kobiete w depresji poporodowej... to inna kobieta w depresji poporodowej?
theluna25
Ja również miałam depresje! i trwało to pół roku ale dużo by tu pisać. Musisz pomyśleć o sobie znaleźć coś co cie ucieszy, zaplanuj sobie coś jakiś wypad do kina. Pamiętam że mi się nie chciało żyć, nie pojmowałam świata zadawałam sobie głupie pytania po co żyjemy jak i tak czeka nas śmierć. Miałam lęki. Ale takim punktem zwrotnym było kupienie auta najzwyklejszego nie wypasionego i to mnie jakoś poruszyło w końcu jakaś rzecz dla mnie ja będe nim jeździć. spróbuj znaleźć dla siebie cośpodobnego jakiąś chwile radości
m4rusia
Dla mnie najgorszym było niezrozumienie otoczenia. Dziwili się, że ja płaczę... ja miałam wyrzuty sumienia.... płakałam znowu a oni się znowu dziwili. Błędne koło. Może gdybym była wobec siebie mniej krytyczna to jakos lżej mi by było. Teraz łatwo mi sie mówi, nie?? Wtedy to takie proste nie było. Jedyna sensowna porada jaka przychodzi mi do głowy to "odpuścić" sobie bycie idealną, wybaczyć sobie niepowodzenia i znaleźć chośby chwilke TYLKO dla siebie- bez wyrzutów sumienia icon_wink.gif
theluna25
No tak tych łez to człowiek litrami się pozbywa:(
konto_usunięte
a moim zdaniem, jeśli są łzy- jeszcze jest dobrze.
bo są jakieś emocje, jakiś przepływ myśli, jakaś analiza, uczucia, refleksja jakaś, coś co potencjalnie może mnie zmotywować, natchnąć, dać kopa.

gorzej, gdy się już nawet nie ma siły płakać.
Gaja
Przeszłam około półroczną depresję poporodową.
Było ciężko... icon_sad.gif
Pomógł mi mój mąż. Wspierał. Także trochę rodzina i przyjaciółka.
Podejrzewam, że bez tego wsparcia nie dałabym rady icon_rolleyes.gif Nie brałam leków. Udało się mi się wyjść z depresji.

bel - Nie wiem co Ci poradzić poza tym, że musisz walczyć ze sobą. Znajdować cudowne momenty w ciągu dnia. Wynajdywać sobie zajęcia. Jak masz okazję - wychodzić z domu. Ale wychodzić umalowaną, wyszykowaną. Nawet jeśli masz iść połazić po sklepach - musisz wyjść elegancka.
Wiem, że to wszystko trudne.
Problemy żołądkowe to wynik stresu i depresji icon_rolleyes.gif Tak podejrzewam.

chaton - To co napisałaś o rodzinie... że się obrazili - masakra icon_rolleyes.gif

Przykre, że kobieta w depresji poporodowej często nie ma wsparcia w rodzinie.

edit: literówki
jacek placek
Ja tez miałam depresję,poporodową, ciągle ryczałam i strrrrasznie wychudłam ,mogłam w ogóle nie jeść, po porodzie ważyłam 49 kg.Nie jestem grubas i nie byłm ale to 49 to była skóra i kości.Rodzina nie rozumiała mnie, uważli,że histeria ,fochy itp.Posty powyżej ,to jak bym o sobie czytała.W sumie pomogła mi najbardziej mama ,która dużo przy dziecku "robiła" i podtykała pod nos jedzenie,przez długi czas ok.2 tyg.mogłam jeść tylko kaszę mannę na wodzie z utartym jabłkiem,trochę posłodzone 32.gif .I mąż ,ktory znosił moje łzy.M/w po upływie 2 msc.kiedy zakochałam się w dziecku po same uszy ,pomału zaczęłam jeść i smutek mijał.Córkę urodziłam w październiku ,tak od wiosny było OK,chociaż do wagi 54-56 kilo wróciłam dopiero po kilku latach.
m4rusia
Czasami jak myśle o depresji poporodowej to najbardziej zastanawia mnie skąd się bierze u rodziny to niezrozumienie. Czy to z ignorancji i braku taktu czy z nieświadomości, że taki problem ma miejsce?? A może z podejścia:" o co jej ku...a chodzi?? Ma śliczne, zdrowe dziecko, kochającego męża i wali fochy!!!??? " Kogos w depresji może zrozumieć tylko druga osoba która już się zmierzyła/ zetkneła z takim problemem. To takie moje skromne zdanie. Moja była teściowa czasami do tej pory wspomina jak to sie bała o mnie kiedy zauważyła "że synowa nie chce dziecka". A to babyblues był, nie niechęć. Jeszcze najgorsze co mnie mogło w tym czasie spotkac to właśnie teksty typu" popatrz, przecież masz zdrowego dzidziusia.Co ci do szczęścia potrzeba?? Ludzie rodzą kaleki i to jest powód do płaczu" Ale mnie to dobijało!!!!
chaton
MArtucha, ale nie zapominajmy, ze baby blues i depresja poporodowa, to nie to samo. To pierwsze zaburzenie pojawia sie kilka dni po porodzie i mija samo po tygodniu, nie wymaga leczenia. Chyba ok polowy kobiet je przechodzi. Depresja post partum to inna para kaloszy, ona pojawia sie kilka tygodni po porodzie i moze trwac ok roku, to prawdziwa choroba. CIerpi na nia ok 10% kobiet.
Wiesz, niezrozumienie to ja jeszcze jestem w stanie zrozumiec. Ale jak juz wyltumaczysz ludziom, co jest grane, a oni nie tylko fochy robia, ale tez atakujac Ciebie robia z siebie ofiare, to cos tu jest nie tak. Mi zarzucono, ze mowie zlym tonem glosu, nawet nie chodzilo o to, co mowie, wiec rodzinka tesciow zrobila mi sad kapturowy. Ale to nie wszystko. Od tego czasu oskarza sie mnie za rozne problemy rodzinne. Tesciowa od kiedy ja znam ma problemy psychologiczne, a poszla do psychiatry po tym, ja mnie publicznie zlinczowala i cala rodzina ma MI to za zle, bo to przeze mnie. Tesc ma problemy sercowe z tego, co wiem od wieku 11 lat. Nie, on przeciez przeze mnie je ma i wmawia mi, ze to od tego czasu, choc ja pamietam, ze zawsze skarzyl sie na serce!
Nie tylko zrobili mi rzez niewiniatek, obrazili publicznie, bo nie podobalo im sie, ze mam poddenerwowany ton glosu, ale jeszcze przypisuja mi od tego czasu wlasne problemy! No ma sie ochote powiedziec, skoro tak, to bylo na mnie nie napadac; Ja czulam sie tak zle, ze nawet nei odpyskowalam, tylko grzecznie przeprosilam i poszlam plakac do kibla. Co ja im zrobilam???
Co mam im kwiaty kupic i na kolanach chodzic, bo mnie zaatakowali?
Kiedys chcialam tlumlaczyc, bo nie moglam w to uwierzyc, co sie dzieje. Ale teraz rozumiem, ze skoro jestem im tak potrzebna, jako wentyl negatywnych emocji, to to jest zbyt silne, zeby cos z tym zrobic i wybralam ograniczenie kontaktow do minimum i ignorancje.
Ciekawe, czy tesciowa bedzie mniej psychiczna, a tesc mniej sercowy, od kiedy nabralam do nich dystansu.
m4rusia
chaton, ja zdaję sobie sprawę. Nigdy nie równałam jednego z drugim. Pisałam kiedyś nawet długaśnego posta na ten temat i w nim nakreśliłam różnice ("kilka pytań i zagadnień nt porodu i połogu" na ciąży i porodzie) Swojego baby bluesa przeszłam ciężko. Nie chciałabym się wdawać w szczegóły myśli samobójczych i moich uczuć do dziecka. Wspominam to masakrycznie. Do dzisiaj zapach chusteczek pampers, których używałam w tym okresie powoduje u mnie przykre skojarzenia, ciarki i szok na wspomnienie tego okresu. Osobom które przeszły faktyczną d.pop. serdecznie mogę współczuń i troszkę wczuć się w ich położenie- to wszystko. Nigdzie nie określałam siebie jako tej która pokonała depresję ani specjalisty w tej dziedzinie.

edit: dodam jeszcze, że miałam w swoim otoczeniu bliska osobę którą dotkneła depresja poporodowa. Nauczona swoim mniej przykrym doświadczeniem i będąc świadkiem "tego gorszego" tak całkiem od rzeczy nie gadam icon_smile.gif
bel
Chaton, Rzodkiewka, M4R7U6H4%, theluna25, jacek placek, czytałam wasze doświadczenia związane z depresja i potrafię zrozumieć, że otocznie nie rozumie tej choroby. Ludzie są bardzo zacofani w tych sprawach. Mi bardzo pomaga psychoterapia. To tez dzięki temu zaczęłam wierzyć w siebie. Również przeżyłam silny baby blues ale wiem dlaczego. Moja ciąża w większości czasu była zagrożona kiedy urodziła się dziś już prawie roczna moja córeczka to nie potrafiłam jakoś zaakceptować faktu ze udało się ze mam zdrowe dziecko. Przeżyłam potworny szok. Miałam odrzut od dziecka. Nie chciałam córci brać na rece. Bałam się. Kiedy widziałam zdjęcia malutkich dzieci miałam bardzo silny odrzut. Córka kojarzyła mi się z moim bólem porodowym oraz ciągłym płaczem. Denerwowało mnie kiedy musiałam ja przewijać i karmić. Teściowa ciągle mnie namawia do karmienia piersią a ja miałam problemy, bo miałam wklęsłe brodawki. A skończyło się tak ze oparzyłam się wrzątkiem na udach. Wtedy córa przeszła na butelkę. Nikt nie rozumiał ze miałam dola. Dopiero po 8 miesiącach poszłam do lekarza po antydepresanty. Wtedy tez ujawniła się moja depresja dziś wiem czemu było mi tak ciężko. Powrót do pracy, zmiana działu, dziecko do żłobka i jeszcze do tego problemy z napięciem mięśniowym Marysi . Było dziewczyny ciężko. Teściowie nie wiedza ze mam depresje wiedza tylko moi rodzice. Maż pomaga mówi bym chodziła na terapie. Wydaje mi się ze wolno rozumiem czemu. Sama powoli dochodzę do siebie. Ale długa jeszcze przede mną droga. Ale fakt moja mama zarzucała mi ze mam fochy ze jestem leniwa. Nie prosiłam się o moja depresje. Rozumiem jak czujecie się i czułyście z tym. Maz sam mówi bym wychodziła z domu. Ma racje. Dziękuję ze nie jestem sama super ze mnie rozumiecie. Tylko jedna kobieta z depresja może zrozumieć druga kobietę z ta choroba.
bel
dziewczyny od 2 tygodni nie biorę antydepresantów chce sama sobie z moimi problemami osobowościowymi poradzić. stad ta depresja. nie lubię jej. szczerze przez nią wszystko wydaje eis do d...y ale chodzę na terapie trudna według mnie i mocno szokowa terapie.
zgodzÄ™ sie z wami dziewczyny nikt nie lubi o tym mowic bo to boli zgodze sie.
chaton napisz mi jak tobie udalo sie wyjsc z tego cholerstwa?

jestem zmeczona moja choroba bardzo moim stanami dpresyjnymi a tu mam jeszce rocze dziceko dowychowania. itd. coz cos musze ze soba zrobic
bel
https://www.kafeteria.pl/ziu/obiekt.php?id_t=969

dotyczy dpresji warto poczytac
bel
Hej wam dziewczyny co ze mną tu piszecie. Ja już 1,5 miesiąca po przestaniu brania tych leków. Początki odstawienia były wyjątkowo trudne i niezbyt przyjemne. Efekty uboczne to senność, zawroty głowy, wahania nastroju, nerwowość, duszności. Tak określiłabym moje odstawienie. Decyzję o przestaniu brania leków podjęliśmy wspólnie z mężem. Przerwałam psychoterapię. Ta decyzja tez była zdecydowanie wspólna. Porabuje iść o własnych, chociaż niezbyt pewnych silach. Ale mam sporo siły by iść dalej. Jest niełatwo. Jednak dopiero po odstawieniu leków zauważyłam jak ludzie reagują na takie choroby jak depresja. Osoby z depresją uważa się za świrów lub osoby chore psychicznie. Jak wcześniej pisałyście kochane jest to okrutne tzw. kopanie psa. Teraz odczuwam to jak idę do lekarzy rodzinnych, jak idę do mojej przychodni tak się czuje. Nawet Ci, którzy chcieli rozumiec to woleli nazwać mnie świrem niż zobaczyć z czym się zmagam. Nie proszę o litość. W tej chorobie, w tych problemach trzeba umieć otaczać się życzliwymi ludźmi. Niewielu obecnie ich mam. Nawet jak są, boję się z nimi rozmawiać na temat depresji i leczenia jej. Z trudem przychodzi zmagać się z tym przez to, ze ludzie wyśmiewają mnie, odrzucają itd. Jestem szczerze tym zmęczona. Jakoś nie w śmiech mi utarczki z nie douczonymi ludźmi. Wiem dziewczyny co to znaczy. Doskonale was wszystkie rozumiem. W mojej rodzinie toczę batalie z moją własną matka. Ona jakoś nie wierzy ze mogłam się na początku wystraszyć się macierzyństwa a tak było. Jest mi smutno bo nie sądziłam ze ludzi potrafią tak deptać nas, kobiety z problemem depresji. Nie wiem kochane jak w , ale wkurza i jest wyjątkowo ohydne takie postępowanie innych osób. Z tego co pisałyście mi spotkało was to samo. Szczerze mogę to tylko potwierdzić. A jak wy dajecie sobie z tym rade?? Ja tak średnio.
Gosia z edziecka
CYTAT(bel @ Mon, 04 Apr 2011 - 16:03) *
Decyzję o przestaniu brania leków podjęliśmy wspólnie z mężem. Przerwałam psychoterapię.

Decyzje o lekach podejmuje siÄ™ z lekarzem. Decyzje o przerwaniu terapii podejmuje sie z terapeutÄ….

Nie podejmujesz z męzem decyzji o tym, by wyjśc w trakcie dowolnego zabiegu/pobytu w szpitalu. Potrzebna jest konsultacja z lekarzem.
bel
CYTAT(Gośka z edziecka @ Mon, 04 Apr 2011 - 18:59) *
Decyzje o lekach podejmuje siÄ™ z lekarzem. Decyzje o przerwaniu terapii podejmuje sie z terapeutÄ….

Nie podejmujesz z męzem decyzji o tym, by wyjśc w trakcie dowolnego zabiegu/pobytu w szpitalu. Potrzebna jest konsultacja z lekarzem.

Moj terapeuta jak podjęłam decyzje o odejściu nie taił tego ze już nie chce mnie prowadzić. Myślę, ze już nie umiał mi pomoc. choć na tyle ile mógł starał się. Widziałam, ze wolno coraz trudniej było mu ze współpracować było. Ale o dziwo nie miał do mnie żalu. Gosiu to bardzo źle wpłynęło na moja psychikę. Po terapii ciągle płakałam. Maz byl bezradny. Chyba razem z lekarzem nie dopasowaliśmy się. Wiem ze takie leczenie wymaga bardzo duzo czasu ale w chwilki obecniej juz nawet go nie mam. wszystkie popołudnia są dla rodziny. Godze sie z tym i tu znalazlam swoj cel. Zyc z rodzina i dla rodziny. I Bogu z calegp serca dziękuję ze mam męża i córkę.
bel
CYTAT(Gośka z edziecka @ Mon, 04 Apr 2011 - 18:59) *
Decyzje o lekach podejmuje siÄ™ z lekarzem. Decyzje o przerwaniu terapii podejmuje sie z terapeutÄ….

Nie podejmujesz z męzem decyzji o tym, by wyjśc w trakcie dowolnego zabiegu/pobytu w szpitalu. Potrzebna jest konsultacja z lekarzem.

Moj terapeuta jak podjęłam decyzje o odejściu nie taił tego ze już nie chce mnie prowadzić. Myślę, ze już nie umiał mi pomoc. choć na tyle ile mógł starał się. Widziałam, ze wolno coraz trudniej było mu ze mną współpracować. Ale o dziwo nie miał do mnie żalu. Gosiu to bardzo źle wpłynęło na moja psychikę. Po terapii ciągle płakałam. Maz byl bezradny. Chyba razem z lekarzem nie dopasowaliśmy się. Wiem ze takie leczenie wymaga bardzo duzo czasu ale w chwilki obecniej juz nawet go nie mam. wszystkie popołudnia są dla rodziny. Godze sie z tym i tu znalazlam swoj cel. Zyc z rodzina i dla rodziny. I Bogu z calegp serca dziękuję ze mam męża i córkę.
Gosia z edziecka
CYTAT(bel @ Tue, 12 Apr 2011 - 18:21) *
Gosiu to bardzo źle wpłynęło na moja psychikę. Po terapii ciągle płakałam. Maz byl bezradny.

Ale płacz to nie jest wpływ - to objaw. I to nie świadczy źle o terapii. A że mąż był bezradny... Ludzie bardzo często sa bezradni wobec łez innej osoby.

Ja też płakałam po terapii. Czułam sie źle fizycznie i psychicznie. Ale to tak juz jest z terapiami.
Ale zrozumiałam siebie. Nie przeniosłam moich problemów na dzieci.
bel
wolno wyszlam na prostÄ… choc bylo mi nieraz ciezko. Moze dlatego, ze nie wierzzlam iz dam rade a DALAM. Temat tego chorobska jest ciezki. Wiem o tym i wiele z Was tez o tym pisze. Kiedy odstawilam leki nie sadzilam ze dam rade bez nich a jednak. Niewiem skad chorobsko depresji bierze sie ale przychodzi i juz. To tak w skrocie. Po odstawce podnioslam sie na tyle, ze kazda chwila z dzieckiem jest dla mnie cenna teraz to widze dostrzegam, choc nadal zycie nie jest bajkÄ… ale to co mam i otrzymalam nauczylo mnie cieszyc sie zyciem i chwila. Marysia pokazala mi inny lepszy i bardziej kolorowy swiat. SZkoda ze teraz to moge powiedziec. Gdyby osoby ktore pisaly ze mna po odstawce wiedzialy jak teraz sie ciesze ze juz nie biore lekow. Szkoda ze moja choroba wszystko zniszczyla ale takie jest zycie. Sama szukam milych dobrych chwil a i takowe sa. Na pewno chorobsko wzmocnilo mnie. I wierze ze choc ciezko i czasem ze zmeczeniem umiem ponownie CIESZYC SIE a kazdy nowy dzien przynosi zawsze cos dobrego icon_smile.gif
bel
Depresja boli. I tyle. Znowu czuje ze jest gorzej. Jesien i zmiana pogody wplywja na mnie. Juz sama niewiem czemu. 32.gif
Carrie
Depresja czasem atakuje sezonowo.Wycisza się w okresie większej abberacji słonecznej a na jesieni znów się nasila.
Powiedz o tym lekarzowi.I szukaj pomocy.Powiedz co brałaś poprzednio i że Ci było źle.

Fajnie jakbys jednak tę terapię dokończyła.Bo leki to jeden front działania - ale przepracowanie trudnych tematów daje większą ulgę i świat na nowo jest przyjazny i chce się oddychać.

Męczyłąm się ze stanami lękowymi wiele lat, w tym 2 bardzo intensywnie.Brałam leki.Po jednych czułam się fatalnie (Hydroxyzyna) po innych jak nowonarodzona.Ale najbardziej pomogła mi terapia.

Powodzenia i nie broń się przed pomocą i diagnozą.
moko.
Bel w poście powyżej napisałaś, ze odstawiłas leki...
Nie przyjmujesz żadnych leków?
bel
NIE BIORE BO BOJE SIE ZE ZNOWU BEDE SIE ZLE CZUC W TRAKCIE ICH BRANIA I PO ODTAWIENIU ICH. JUZ RAZ TO PRZEZYLAM. BOJE SIE FARMAKOTERAPII. ROZMAWIALAM Z KOLEZANKA FARMACEUTKÄ„ POWIEDZILA MI , ZE LEKI POMAGAJA CHWILOWO A POTEM JEST UZALEZNIENIE. BOJE SIE, ZE WRACA MI DOLEK. TERAPIA INNA SPARWA TO JEST OTWARTA SPRAWA. LEKI ZMIENIAJ PONOC PSYCHIKE CZLOWIEKA, DOTYCZY TO DZIALANIA MOZGU.
Carrie
CYTAT(bel @ Fri, 05 Aug 2011 - 13:44) *
Szkoda ze moja choroba wszystko zniszczyla ale takie jest zycie.

nie, nie takie jest zycie

tak działa nieleczona choroba, lub leczona nieprawidłowo

zostawiając lęki i depresje na pastwę losu ( i nadzieję,że jak przyjdzie wiosna to poczuję się lepiej i pomocy nie będę potrzebować) ryzykujesz BARDZO DUŻO

od melancholii, przez kłótnie, smutki, niezrozumienie, niemoc zajęcia się dzieckiem, niemoc sprawnego wychowywania, niemoc w relacji z mężem...az po własne życie

warto?
bel
Carrie co mam zrobic. Bylam na skrauju zalamania. Nikomu nie mowilam ,ale ostatnie problemy w rodzinie oraz spory i inne trudy spowodowaly ze znowu jestem smutna.
Carrie
CYTAT(bel @ Thu, 13 Oct 2011 - 11:26) *
Cariie co mam zrobic. Bylam na skrauju zalamnia. Nikomu nie mowilam ,ale ostatnie problemy w rodzinie oraz spory i innre trudy spowodowaly ze znowu jestem smutna.


iść do lekarza
potraktuj depresję jak np...hmmm, ciężką chorobę serca.Niby żyjesz ale tak na pół gwizdka, sprawności normalnej nie masz i z każdym dniem ją tracisz.Leki jak leki - potrzebne sa żeby utrzymać pion i nie położyć się na amen.A terapia całkiem jak operacja.Jest głęboką ingerencją, potrzebny doświadczony specjalista, trzeba czasu na rekonwalescencję, nauczenie się życia na nowych zasadach...ale jakie to jest życie po takiej operacji.Nowe.

Wiesz, zanim kardiologowi uda się ustabilizowac serce, arytmię, dobrac leki to czasem też trochę czasu mija i pacjent nie każdy specyfik znosi rewelacyjnie.Ale daj sobie pomóc.

edit: pewnie że nikt się na lewo i prawo nie chwali o swoich przypadłościach.I stąd potem piekielnie mylne wrażenie,że inni to życie mają różami usłane, zero stresu, wszystko się układa...Guzik.Depresja jest bardzo częsta, lęki także i leczenie róniez jest powszeche.Tylko cicho o nim.
bel
CARRIE CZEMU DEPRESJA WRACA??
dZIEKi, ZE ZE MNA JESTES. przytul.gif przytul.gif DLUGO LECZYSZ SIE NA TO PASKUDZTWO??
Carrie
ale ta konkretna, Twoja?

nie wiem

ale to niestety nic niespotykanego - to częste jest

i jeśli wraca to daje Ci sygnał - trzeba leczyć
bel
carrie dziekuje CI. LUDZIE NIE ROZUMIEJÄ„ TEGO , ZE TO CZASEM POWRACA JAK BUMERANG.
Carrie
CYTAT(bel @ Thu, 13 Oct 2011 - 11:34) *
DLUGO LECZYSZ SIE NA TO PASKUDZTWO??


nie, juz teraz nie leczÄ™

ale smutki, wycofanie i lęki zabrały mi wiele lat życia, wpłynęły na mnóstwo decyzji jakie podejmowałam, ograniczały mój rozwój, moją pracę
w najostrzejszym okresie brałam leki - inaczej nie mogłam spać, nie mogłam wyjść z domu, nie mogłam wsiąść do autobusu - było bardzo źle

lęki wyciszyły się ale nie zniknęły, dopiero rozmowy z mądrymi, rozsądnymi ludźmi i wreszcie terapia pozwoliły mi odkryć świat na nowo
mim0za
Bel, depresję trzeba leczyć. U mnie też nie od razu lekarka trafiła z lekami. Ale w końcu dobrała takie, które zadziałały.
Dziś jestem zdrowa, nie mam leków, ale licze sie z tym, że depresja może wrócić.

Carrie ma racjÄ™.
CYTAT(Carrie @ Thu, 13 Oct 2011 - 11:33) *
pewnie że nikt się na lewo i prawo nie chwali o swoich przypadłościach.I stąd potem piekielnie mylne wrażenie,że inni to życie mają różami usłane, zero stresu, wszystko się układa...Guzik.Depresja jest bardzo częsta, lęki także i leczenie róniez jest powszeche.Tylko cicho o nim.

Ja jeszcze dodam, że odniosłam wrażenie, że społeczeństwo traktuje depresję jak fanaberie. Spotkałam się z powiedzeniem, że jak się nie ma problemów to się wymyśla zastępcze (depresję).

Bel, idź do lekarza i zacznij się leczyć bo się wykończysz. przytul.gif
Carrie
Jeszcze a propos terapii - jest bardzo dobrym , długofalowym rozwiązaniem i pomoca bo wyposaża w narzędzia do analizowania, rozpoznawania i rozwiązywania problemów, które były, sa i będą w naszym życiu. A na to żadne leki nie pomogą.
Latte_macchiato
Ja bym chciała tylko zapytać osoby, które mniej więcej wiedzą coś o chorobie jaką jest depresja. Czy zakładanie wielu wątków od tej samej tematyce w różnych działach jest też efektem depresji ?

aha i nie mówimy w przypadku Bel o depresji poporodowej. Bel takie zachowania już prezentowała w ciąży. Jeśli zatem to depresja to znacznie wcześniej sięga.
mim0za
CYTAT(Prada @ Thu, 13 Oct 2011 - 13:19) *
Ja bym chciała tylko zapytać osoby, które mniej więcej wiedzą coś o chorobie jaką jest depresja. Czy zakładanie wielu wątków od tej samej tematyce w różnych działach jest też efektem depresji ?


Dla mnie to jest rozpaczliwe szukanie pomocy.
Pierwsza Żona Mormona :)
Przepraszam bel.. będzie prosto z mostu... mnie to *****y.knęł.o tak, że spadłam z krzesła. Ale PODPISUJĘ SIĘ wszystkimi kończynami...



Brutalne? Tak. I boleśnie prawdziwe.

Mam do czynienia z depresją jako ktoś, kto stoi przy Chorym. Murem. Przez wzloty i upadki. NIGDY nie myślałam o nim w kategorii "świr!", za to czytałam, rozmawiałam, spotykałam się z lekarzami, drążyłam i próbowałam pomóc. Robiłam słowem dokładnie to, co robiłabym gdyby szwankowało mu serce, a nie mózg. Najbliższe otoczenie nauczyło się reagować naprawdę mądrze, ale trzeba było nieco uświadomienia. Z depresją DA SIĘ żyć normalnie!
bel
Pierwsza Zona Mormona szczera do bolu. szok co pokazalas. PrzyznajÄ™ ze to straszne. Zwlaszcza ten demotywator.
Jezeli akceptujesz ludzi z depresjÄ… to wiesz ze trudno walczyc z tym wszystkim. Jako dziecko musialam sie zmoc z deprechÄ… i kto wie czy nie mam jej od mlodych lat. Lekarz to tylko by wiedzial. Czy mozna zyc z depresjÄ… tego niewiem. Wiem ze trzeba z niÄ… walczyc. I tergo sie 3mam. mam nadziejze pzrez ten demotywator nie zyczysz mi zle.
Broniac ludzi z depresjÄ… powiem jedno oni sami musza wlaczyc tak jak ja.
wiktore
To okropna choroba, moja ciocia na nią cierpi. Myślę ze przeciętny człowiek bez depresji ma poważne problemy ze zrozumieniem tej choroby, poniewaz zdrowej osobie trudno sobie wyobrazić, ze psychika może boleć. Ze jest tak źle że aż boli. Ze nie ma motywacji do życia. Myślę, ze wynika to z tego właśnie, ze w przypadku depresji akurat nie potrafimy sobie siebie wyobrazić w tej chorobie. Potrafimy sobie wyobrazic ze mamy raka np- czyli choroby dotykające ciała - a nie ducha. Boimy sie kontaktu z depresją, bo nei wiemy jak pomóc takiej osobie. Boimy się, bo nie wystarczy poklepac po ramieniu i sprzedac cos w rodzaju- będzi edobrze.
bel
Wiktore witaj dziekuje ze slowa otuchy. przytul.gif przytul.gif przytul.gif Wiem jaka to choroba. Porownam to do slow Budki Suflera: Nic nie boli tak jak zycie. Wiesz akurat tu masz racjÄ™ ludzi nie lubia depresji i problemow z nia zwiazanych. Tak malo sie o tym mowi. Ciesze ze tutaj wychodzi taka dyskusja. szkoda, ze dopiero teraz mozemy podzielic sie pogladami.
Latte_macchiato
Bel to skoro już tyle wiesz to może czas na terapię, z której nie zrezygnujesz ?
bo sama pisałaś "Broniac ludzi z depresją powiem jedno oni sami musza wlaczyc tak jak ja." a póki co nie walczysz
Pierwsza Żona Mormona :)
wiktore, a czy jak ktoś ma gruźlicę... to otoczenie rozumie, z czym jego organizm walczy? A jak ktoś ma wadę serca? Nie. Nie rozumie. Ale fakt, że o ile w przypadku tych dwóch każdy pośle Cię natychmiast do lekarza, o tyle w przypadku depresji najczęściej każe Ci się 'wziąć w garść'. Ale tak naprawdę... jakie to ma znaczenie? Ludzie z natury boją się tego, czego nie wiedzą.

bel, oczywiście, że nie życzę Ci źle! Usiłuję Ci tylko unaocznić, że SAMA sobie NIE PORADZISZ! To tak, jakbyś złamaną nogę chciała leczyć siłą woli... bez gipsu i rehabilitacji! bel, jest MNÓSTWO materiałów nt. depresji! Poczytaj sama, podsuń mężowi, czytajcie razem, niech to będzie forma terapii dla Was. Bo zrozumieć depresanta, nauczyć się wyczuwać, kiedy się zsuwa i wyćwiczyć umiejętność podsuwania mu trampoliny, to jest prawdziwa sztuka.
bel
Tak wiem ale chcialam zobaczyc jak to jest isc samemu z ta choroba. Chcialabym miec lekarza , ktory umialby to ze mnie wyciagnac i byc szczerym do bolu. Nawet niedawno myslam o tym oraz o mojej pzrerwanej terapii. Wychodza z niej ciekawe wnioski.
agapi7
Bel jeśli nie będziesz się leczyć to możesz skończyć jak ta dziewczyna na zdjęciu. Depresja to poważna choroba, nieleczona często prowadzi do samobójstwa.
Z depresja da się żyć normalnie jak napisała pierwsza żona... ale tylko pod warunkiem, że się ją leczy.
bel
Wiecie powie m wam moge liczyc tylko na siebie. Moja rodzina nie zaakcetowala faktu, ze mam depresjÄ™. Maz tez nie do konca. Im bardziej rodzina oddali sie ode mnie tym mniejsze wspracie bede miala w niej. Boli mnie ze tak sie czuje sie jak g..pia pi.da. Kumpel chory na depresje fajnie ja nazwal s..a. i tak o niej mowi. ja mowie tak samo wredna s..a. (czyli depresja).
Carrie
Bel - a myślisz, że dlaczego ja tak długo męczyłam się ze stanami lękowymi? Bo mi się podobały? Nawet teraz nie ma zrozumienia do tego co było. A na hasło" weź się w garść" oraz " ja też tak mam i jakoś sobie radzę, nie pieszczę się ze sobą" mam rzucawkę.A słyszałam to od tej osoby, odktórej powinnam miec wsparcie.

Dlatego potrzebny jest terapeuta - tam dostaniesz wsparcie, zrozumienie i narzędzia do pomocy.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.