Tak patrzę, że u Was szafki podpisane. U nas dzieciaki mają znaczki - my jesteśmy pod burakiem, hehe...
u nas sÄ… i znaczki i podpisy...Werka ma marchewkÄ™
Faktycznie, marchewka.
Orinoko - oby tylko w ogóle zaczęła jeść. Nawet karmić się nie daje, bo ma odruch wymiotny. Ustaliłyśmy z Paniami, że damy jej spokój i poczekamy. Najgorsze, że ona chuda jest, istny patyczak i boję się, żeby od tego głodowania nie zniszczyła sobie odporności.
A w domu nadrabia po przedszkolu czy nie?
Jak w ogole je? Jest niejadkiem? Przymus to chyba nie jest dobra metoda, lepiej dac jej czas. PS. Moj tez patyczak, tyle, ze zjada calkiem sporo, ale nie wiem, gdzie to sie podziewa (ruchliwy....).
W domu je, ale w czasie trzech godzin raczej nie nadrobi całego dnia głodowania.
A może nadrobi? Zobaczymy, na razie czekamy, może się przekona do jedzenia.
I jak tam z jedzeniem?
A jak inne przedszkolaki-maluchy? Ja wysłałam dziś dziecko do siedliska zarazków po ponad tyg. w domu, ale obiektywnie nic mu nie jest, a już tęsknił bardzo i codziennie się doptywał, co robią jego przedszkolaki (!!!!). No, powitanie mu panie zgotowały super )) Za to Kuba znowu zapomniał całusa dać, tak się spieszył do sali, a w szatni powiedział 2x "Ja lubię przedszkole". Jestem nadal w szoku, że taka odmiana i że tak można mieć!!!
Orinoko, super! I tak to jest, jedna przedszkolanka może zepsuć człowiekowi cały rok przedszkolny.
A my w domu, katar coraz większy. Na szczęście temperatury nie ma, więc może to ucho się nie rozwinie. Ale dopóki chodziła, to raczej nie jadła - po prostu jej nie smakuje. Z tego co było chętnie zjadła tylko racuchy z jabłkami - bo lubi. Z tego co wiem inne dzieciaki jedzą.
Ech... no może się przyzwyczai? Podejrzewam, że mój egzemplarz też by nosem kręcił (póki co, nadal żywię go sama, bo p-kole/catering nie współpracuje w tej kwestii).
Zdrówka dla Majki! A ucho może jednak pokażcie lekarzowi dla pewności?
Z uchem byłam już wczoraj o ósmej u rodzinnego, a o 8.30 już się dostałam do laryngologa. Po tych cyrkach w zeszłym roku w życiu bym tego nie odpuściła.
Mamy receptę na antybiotyk, ale to dopiero, jakby temperatura zaczęła skakać. Na razie czekamy.
Super, oby się obyło bez antybola. 3mam kciuki!
Aha, jeszcze z tym jedzeniem i przyzwyczajeniem. Staram się za bardzo nie zaglądać do jadłospisu, żeby sobie nie psuć humoru, bo przedszkole jest bardzo fajne, ale szczerze wątpię, żeby Majka kiedyś zaczęła jeść fasolkę po bretońsku albo krupnik. Ja nie jadłam jako dziecko i do tej pory nie jem, więc ona nie ma za bardzo ćwiczyć smaków w tym kierunku. Ale jak będzie jakieś mięso w sosie, czy kotlety mielone albo schabowe, to ona zje chętnie.
W sumie odpuściłam jedzenie, nie będę nad tym rozmyślać, bo jednak zalety przedszkola są dużo większe niż wady w postaci krupniku w jadłospisie. Zresztą niektórzy lubią krupnik i fasolkę i ich dzieciaki jedzą.
.....
u nas są i znaczki i podpisy...Werka ma marchewkę my jesteśmy wiaderkiem bez podpisu co do jedzenia-bywa,że je znaczy jest coraz lepiej,bo przyznał się nawet do wypicia czerwonego barszczu,którego w domu nie tknie za to nie chciał jeść ogórkowej którą uwielbia przestał płakać -co prawda jęczy jeszcze rano i przy rozstaniu ma łzy w oczach ale z relacji koleżanki wiem,że 5 minut później jest już "normalny"
rozstanie w przedszkolu z Alkiem lat prawie 5 wyglÄ…da nastepujÄ…co:
w szatni ok, potem w drodze do sali jęczenie "ja nie chcę iść do przedszkola", w sali scena dramatyczna - dziecko się wyrywa, krzyczy "ja nie chcę" , łapie mnie za ubranie, ja wychodzę, z relacji świadków naocznych po 10 sekundach dziecko się uspokaja i idzie się bawić to jest trzeci rok w przedszkolu
A moja się ze mną już nawet nie żegna. Najpierw trochę się chowa za nogą, ale jak już wychynie, to tyle ją widzieli. Nawet buziaka nie dostaję.
U nas sytuacja opanowana, dziś rano udało się porobić płatności za przedszkole, co wymagało dłuższej mojej obecności w przedszkolu i Darka to 'nie rozklejało'. Poza tym z dalszą sąsiadką planujemy spisek, żeby zapoznać naszych synów i wtedy chętniej chodzili do przedszkola.
U nas sytuacja opanowana, dziś rano udało się porobić płatności za przedszkole, co wymagało dłuższej mojej obecności w przedszkolu i Darka to 'nie rozklejało'. Poza tym z dalszą sąsiadką planujemy spisek, żeby zapoznać naszych synów i wtedy chętniej chodzili do przedszkola. my z sąsiadką dawno to zrobiłyśmy -chłopcy znają się od urodzenia,bo nasze starsze razem do klasy chodzą i często razem spędzamy czas zaowocowało to tym,że ... jak wyli to solidarnie jak chcą przychodzić/wychodzić to razem i dąs jest jak jeden przychodzi/wychodzi a drugiego jeszcze nie ma/zostaje Kaska ma lekkie zaburzenia łaknienia- tzn w przeciwieństwie do większości potrafi zjeść takie ilości, że niemal pęka... Panie w żłobku wiedziały o tym i było ok... ściśle wydzielały jej porcje, żadnych dokładek w przedszkolu zapomniałam chyba na to zwrócić uwagę przyzwyczajona ze żłobek dietę Kaski kontroluje. No i młoda zaczęła potwornie tyć- w ciągu niespełna 2 tygodni porobiły się za ciasne wszystkie spodnie. jestem po rozmowie z przedszkolanką... przyznała sama, że była w szoku gdy ta wciągała trzecia dokładkę, ale były zadowolone , że trafiło się im bezproblemowe dziecko... tyle , ze dla od miany nie potrafią zrozumieć, że dla dobra dziecka, nie mogą dawać jej dokładek i futrować kanapkami. Pewnie skończy się na zaświadczeniu lekarskim. Mam podobnie z Adasiem, z tym że on jeszcze nie chodzi do przedszkola, ale niedługo przejdzie pod opiekę babci, która przez jedzenie okazuje miłość. I nie jestem w stanie tego zmienić mimo usilnych tłumaczeń, przygotowanego i rozpisanego jadłospisu na cały dzień, to jednak Adaś wtedy nie ma ograniczeń, mama jeszcze potrafi przemycać słodycze bez mojej wiedzy... Na przyszłość właśnie postaram się o zaświadczenie o pediatry, a może już teraz się wybierzemy, bo Adaś ostatnio mówi i pokazuje, że go boli brzuszek. Z kolei Darek ma niską wagę 12,5kg (Adaś 14kg), w przedszkolu prawie nie je, za to w domu wrócił mu apetyt i sam się domaga. my z sąsiadką dawno to zrobiłyśmy -chłopcy znają się od urodzenia,bo nasze starsze razem do klasy chodzą i często razem spędzamy czas zaowocowało to tym,że ... jak wyli to solidarnie jak chcą przychodzić/wychodzić to razem i dąs jest jak jeden przychodzi/wychodzi a drugiego jeszcze nie ma/zostaje
Ups, u nas juz drugi dzien haslo "ja nie chce isc do przedszkola", po czym idzie i nie ma problemu. Albo mu sie juz znudzilo, albo cos poszlo nie tak, ale nie wiem co, pani nic nie zglasza, dziec tez nie. Albo wstaje niewyspany, bo wieczorem go nie mozna zapedzic wczesniej do lozka niz 20.30, a rano (6.50) dobudzic ciezko.
moje rozstania z zeszlego roku byly takie sobie,Niki zawsze pytala kiedy wroce,czy koniecznie musi spac i takie troszke marudzenie,teraz lotem blyskawicy pedzi po schodach az sie dywan za nia zwija
U nas kryzys Mała 1,5 tygodnia spędziła w domu, ponieważ miała zapalenie oskrzeli, dziś z podkrążonymi od płaczu oczkami poszła do przedszkola, w szatni powtarzała, że ona chce do domu żadne nasze tłumaczenia nie docierały do niej ... Mam nadzieję, że szybko się przekona do przedszkola i będzie z każdym dniem lepiej ...
Joanna u nas to samo. Wiktor dzielnie chodził od pierwszego dnia- leciał jak na skrzydłach, potem trochę chorował i juz wczoraj był płacz, a dzisiaj w ogóle z domu nie chciał wyjść. Az mi się serce kroiło jak słyszałam jak wali w drzwi. No nie wiem czy szybkie wyjści jest dobre w takiej sytuacji- może powinna z nim trochę posiedzieć? Nie chcę myśleć co będzi ejutro. Przechodzi to co przeważnie dzieci na poczatku- kryzys
Mika ja tez mam koleżankę z której synkiem mój biega do przedszkola- tez dużo czasu spędziali razem i teraz jest pod jednymw zgędem fajnie, bo jak sa razm to jest dobrze, ale najgorzej jak jeden ryczy, albo któraś z nas jednego wcześniej odbiera musimy się razem umawiać.
wiktore musisz się uzbroić w cierpliwość i przeczekać, nie ma rady! Mały się przyzwyczai i będzie dobrze, zobaczysz.
Moja mała dziś wstała i od razu oświadczyła, że do przedszkola nie chce, pokwiliła trochę, ale powiedziałam jej, że jak się pobawi i wyśpi to tatuś po nią przyjdzie a później pójdą na huśtawki i do sali zabaw (gdzie szaleje na całego ). W drodze do przedszkola była smutna, ale nie płakała. Zabrała też Kubusia Puchatka - swój plecaczek - maskotkę, do którego może si zawsze przytulić jak będzie jej smutno w przedszkolu. Na miejscu zobaczyła starszego kolegę, z którym się ostatnio bawiła u nas w domu i o dziwo nie płakała jak ją zostawiałam ... Trzymaj się !Powodzenia!
Dzisiaj juz bylo lepiej prz rozstaniu- bez placzu, ale ile sie nagadalam natomiast wyjscie jak zwykle z syrena. Tylko zjadl obiad (mowilam ze go zabiore po obiedzie) i uslyszal slowo lezakowanie zaczal plakac. Jak mnie zobaczyl jeszcze\plakal. Dzisiaj jakis nos ma podrapany- podobno Mikolaj go zbil. Przepraszam za brak polskich liter ale nie umiem ustawic komputer kuzyna
Dzisiaj juz bylo lepiej prz rozstaniu- bez placzu, ale ile sie nagadalam natomiast wyjscie jak zwykle z syrena. Tylko zjadl obiad (mowilam ze go zabiore po obiedzie) i uslyszal slowo lezakowanie zaczal plakac. Jak mnie zobaczyl jeszcze\plakal. Dzisiaj jakis nos ma podrapany- podobno Mikolaj go zbil. Przepraszam za brak polskich liter ale nie umiem ustawic komputer kuzyna wiktore ja też się nagadałam i wczoraj i dziś, ale rezultaty są - mała nie płacze jak ją zaprowadzam do sali Marudzi w domu, że nie chce iść do przedszkola, po czym pod przedszkolem stanowczo stwierdza: " o chechoja musie " ( muszę do przedszkola ) A powiedz, Twój synek sypia w domu w dzień ? Bo może jest już na tym etapie, że spać nie musi i nie chce, dlatego płacze
Mój zawsze powtarza, że nie chce do żłobka, po czym w żłobku przy rozstaniu pobuntuje się trochę, za chwilę macha ręką przez okno w towarzystwie cioci i ponoć jest OK.
Joanna no własnie raz go zostawiłam dłuzej i spał w przedszkolu mimo, ze w domu już nie spał- aczkolwiek jak był trochę chory to go kładalam i zasypiał. Raz sie zbuntował ze spaniem w przedszkolu jak jego kumpel Andrzej płakał i nie dał spac innym dzieciom- wtedy mój tez zaczal płakać (oni często razem wiec ewnie się udzieliło).
Dzisiaj juz nie było problemów z zostawieniem- w domu oczywyscie nie chce do przedszkola, ale pojechalismy weszliśmy, no to jeszcze mama chodź ze mną kupkę, potem mama daj buziaka, mama przytul mnie, mama na pewno przyjdziesz, nei zapomnisz (mimo ze zawsze jestem tak jak obeicałam), będziesz? no i poszedł sam do grupy. Mają w przedszkolu kota Marudę i zawsze mu mówię, ze musi go nakarmic, ze Maruda czeka i będzi esmutno jak nie przyjdzie a dzieci jak na lekarstwo wszystkie chore.
U nas dziś był płacz. Może niewielki, ale był Rano zbudziłam ją sama, więc już była niezadowolona, że nie dałam jej się wyspać. Wstała z fochem. Ubrałam ją i poszłyśmy. W przedszkolu odprowadziłam ja do sali i może byłoby ok, ale wychowawczyni chciała zapytać o coś, chwilę mnie zatrzymała, Natalia stanęła na środku sali i się rozkleiła
Dowiedziałam się też od Pani, która pomaga przy karmieniu / przewijaniu, że Mała słabo je w przedszkolu ( przed wakacjami zjadała wszystko i jeszcze w domu drugi obiad potrafiła zjeść! ), że musi ją namawiać To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.
|