To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

jak wygląda wasze rozstanie w przedszkolu

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Stron: 1, 2, 3
Orinoko
U nas, o dziwo, rano znowu bez problemu, calus i poszedl z dziecmi do sali. Po zeszlorocznych jazdach nadal jestem zszkokowana, ze tak mozna miec, no ale to dzien 2 dopiero 29.gif

Dorott
tak jak radza dziewczyny, moze omow z Weronika, co i kiedy - powiedz, kiedy bedzie odebrana, np. po spaniu, czy po podwieczorku. I bron boze spozniania sie, to tak na wszelki wypadek mowie. Z czasem przywyknie, choc pewnie bedzie protestowac. Pani musi odebrac mala od Was. POzegnanie jak najkrotsze, zapewnienie, ze mama/tata przyjda wtedy i wtedy. Moze pani znajdzie jej jakas kolezanke? A moze moglaby sobie wziac cos z domu: przytulanke albo zdjecie mamy do ogladania, jak jej smutno? Czasami to tez pomaga. Rodzice tez musza tlumaczyc dziecku, dlaczego chodzi do przedszkola, z czasem przywyknie i zrozumie... i bedzie powtarzac Wasze argumenty.
Zycze wytrwalosci i duzo sily.
PS. Zakladam, ze panie maja podejscie i przedszkole ok?
Mika
CYTAT(Liberi @ Thu, 03 Sep 2009 - 07:38) *
Dorott, pewna mądra forumka doradziła mi, abym z Młodą dokładnie omówiła kiedy przyjdę i co potem będziemy robić. Zadziałało.
Rozumiem co czujesz, ja czułam się po pierwszym dniu jak śliwka-robaczywka. icon_confused.gif


nie działa
jako,że popełniam przedszkolną recydywę -nie działa NIC
co utwierdza mnie w przekonaniu,że przynajmniej moje dzieci osiągają gotowość przedszkolną ok 4,5 roku
Jasiek idąc jako pięciolatek poszedl jak burza i wcale nie stresował go fakt,że wchodzi do było nie było zgranej grupy
Anton chociaż rozgadany i rozwinięty intelektualnie nie potrafi sobie poradzić z emocjami (cała trójka tak ma icon_neutral.gif )
czuję,że będzie płakał dlugo
od poniedziałku jeszcze gorzej,bo dzieci mają zostawać do 15
będzie wył jak dziś
Dorott
Weronika od początku ma tłumaczone dlaczego chodzi do przedszkola, jak długo tam będzie (8 godzin icon_sad.gif) i że po podwieczorku Ją odbiorę ale narazie nic nie pomaga icon_sad.gif

Przez pierwsze dwa dni były krótkie pożegnania i nie było płaczu jak szła na salę a dziś histeria icon_sad.gif
alatanta
......
Pronto
CYTAT(Orinoko @ Thu, 03 Sep 2009 - 10:12) *
U nas, o dziwo, rano znowu bez problemu, calus i poszedl z dziecmi do sali. Po zeszlorocznych jazdach nadal jestem zszkokowana, ze tak mozna miec, no ale to dzien 2 dopiero 29.gif



A może jednak z tymi przedszkolankami coś było nie tak?

My chyba mamy szczęście, bo poza jednym dzieckiem które płacze, reszta jest spokojna. Nie wiem jak by to było, gdyby połowa płakała.
dante
Ja odprowadziłem córkę po raz drugi do przedszkola i jak na razie jest ok. Buziak i na sale. Mam nadzieje, że tak już zostanie, ale oczywiście jestem przygotowany na cięższe rozstania.
ewela
Witajcie!!!!

Moja Emilka chodzi do przedszkola juz drugi rok. Nigdy nie płakała przy rozstaniu....Bardzo się cieszy,ze idzie do dzieci, idzie się tam bawic i uczyć (ma 4latka). I teraz zmieniła przedszkole, jest nowa, w nowym przedszkolu,w nowym miescie!Tez miała obawy...bo ja tam nikogo nie znam,a jak się będą smialy ze mnie dzieci....
Duzo rozmawiamy z Emilką o przedszkolu, o tym,ze zabawa to tez nauka,ze jedzenie w jadalni to nauka zachowania się przy stole itp....ze na nikogo nie wolno krzyczeć, nikogo bić, nie wolno nikomu sprawiac bólu,smutku....No i mam puzzle edukacyjne/sytuacyjne-z któych Emilka uczy sie jak zachowac się w danej sytuacji (np. ktos płacze, nie smiej się, podejdz i pociesz kolezankę/kolegę)

IDZIEMY do przedszkola;-)

- Nie tłumacz dziecku,ze MUSI chodzic do przedszkola,bo.....
- Przedszkole to nie OBOWIAZEK-dziecko nie moze go obierac jako kary

- Wazne jest by z dzieckiem rozmawiac o nowych kolezankach, kolegach z przeszkola, o zabawkach, o pani, ze jest miła, o jedzonku....ale ROZMAWIAC.
- Jak się umawiasz,z dzieckiem,ze przyjdziesz po obiedzie-to masz tam byc po obiedzie!!!!!
- Jak umawiasz się,ze będziesz miała dla dziecka niespodziankę, jak po nie przyjdziesz-to miej tą niespodzankę przy sobie,a nie,ze dopiero pojedziemy cos sobie wybierzesz,kupic. Wystarczy ciasteczko,czekoladka, gazetka.

- Pożegnanie-krótkie-buziaczek, przyjdę po Ciebie po obiadku/po podwieczorku. Baw się dobrze. Buziaczek, pa.....

Wiem,ze serce się płacze, gdy się słyszy...za zamkniętymi drzwiami,ze nasze dziecko płacze.
Przeciez nikt mu krzywdy nie zrobi,a jak byscie zobaczyły za kilka minut,jak Wasza pociecha się bawi-to usmiecha w 100% gwarantowany.

Pamiętajmy,ze rozstania są trudne i dla nas jak i dla naszych dzieci.
- nie płaczmy przy rozstaniu, nie współczujmy dziecku w ten sposób, jakie to ono biedne musi byc w przedszkolu.

Dzieciaki wspaniale odczuwaja nasze emocje.
Proponuje idąc do przedszkola zagadywac dziecko...a tu listek lezy, o jaki ładny, podniesmy go, zaniesiemy do przedszkola; o jaki ładny ptaszek siedzi, to wrona,spójrz jakie ma czarne pióra i robi kra, kra...
Wówczas dziecko ma inne zajęcie, anizeli zamartwianie się o rozstaniu.

Pozdrawiam i życzę spokojnych rozstańicon_wink.gif
Ewelka
dante
Ewela, dzięki za poradnik, na pewno się przyda.
isaa
z tym jedzenie to ciekawe zjawisko. moja Hanka niby wszystko zjada ale jak tylko wrócimy do domu to zalicza kolejny posiłek - wczoraj zimną parówkę ("mamusiu już nie wytrzymam!!"), 5 (!!) kanapek zapiekanych w kanapkownicy. Asiek podobmnie ale bez parówki. wiem że śniadanie olała (kasza manna) za to obiadek zjadła. może to kwestia innych pór posiłków? rok temy z Anią było tak samo - rano śniadanie w domu, potem w przedszkolu śniadanie, obiad 2 daniowy, podwieczorek i znowu z domu obiad i kolacja... przez rok 2 kilo się upasła icon_biggrin.gif.
Orinoko
Liberi calkiem mozliwe, choc jedna pani (ex-pomoc, teraz nauczycielka), ktora Kubek lubil, jest, plus druga jako pomoc (nowa).
Nie ma natomiast jego pani nauczycielki, z ktora pod koniec roku nie za fajnie sie zrobilo, a Kubus najmniej ja lubil (lub wrecz, wedle jego relacji, nie lubil).
Wiec moze te zmiany na dobre jednak wszystkim wyszly?

Ja, niestety, w pewnym momencie, jak juz zadne racjonalne argumenty nie przemawialy do Kubka, mowilam, ze mama ma prace, tata ma prace, a i Kubus ma prace, czyli nauke roznych rzeczy w przedszkolu i nawet dzialalo, co nie znaczy, ze biegl tam w skowronkach. Wiedzial, ze musi, a wiec obowiazek, niestety, i w sumie przyjmowal go z pokora. No bo co powiedziec dziecku, ktore wszystko inne negowalo? Do tego ja pracuje w domu, wiec on wiedzial, ze wracam do domu i sie buntowal, ze musi zostac w p-kolu i ze nie zajmuje sie nim juz niania.

Dorott, ale to naprawde dopiero 3 dzien... Kryzysy wlasnie sie zaczynaj po dwoch dniach... Daj jej czas. To wszystko jest norma. Nie mozesz tez miec przekonania, ze krzywdzisz dziecko. A do tej pory z kim Weronika byla? Jesli z Toba, to moze tym bardziej jest jej ciezko sie rozstac, to ogromna zmiana dla takiego malucha.
Pronto
Tak się zastanowiłam nad tymi 8 godzinami. W sumie dla Majki jakbym powiedziała, że przyjdę po nią za 16 godzin to by była żadna różnica - ona dzieli czas na wczoraj (wszystko co było przed dzisiaj), dzisiaj i jutro (kolejne dni). Określenie czasu "po podwieczorku" jest ok.

Ale tak naprawdę najważniejsze się okazało, że potem pójdziemy na plac zabaw i będą naleśniki. Miała na co czekać. I chyba miała też poczucie, że skoro mamy plan z placem zabaw, to na pewno przyjdę? Mój powrót jakoś się urealnił.

I się jeszcze zastanawiam nad tym:
CYTAT
Nie tłumacz dziecku,ze MUSI chodzic do przedszkola,bo.....
- Przedszkole to nie OBOWIAZEK-dziecko nie moze go obierac jako kary


IMO obowiązek nie jest synonimem kary. Ja od zawsze tłumaczyłam, że tak już na świecie jest, że ludzie mają różne zadania do wykonania: rodzice pracują, dzieci chodzą do przedszkola lub do szkoły. O odstępstwach od tej zasady rozmawiamy tylko na konkretnych przykładach i wtedy tłumaczę szczegółowo, czemu np. Kasia nie chodzi do przedszkola.
Chcę, żeby moje dziecko kojarzyło obowiązek z przyjemnością - rodzice robią to, co lubią - ich praca sprawia im przyjemność, a przedszkole też jest fajne.
basiaw
Dorott u mnie jest dokładnie tak jak u CIebie icon_sad.gif
Ryczeć mi się chce, że wyrodną matką jestem!
Trzeci dzień płaczu, a w domu błaganie żeby nie iść do przedszkola. Zastanawiałam się czy nauczycielki nie takie, ale z drugiej strony mamy w szkole gdzie pracuję zerówkę i fajna babka jest nauczycielką, a sceny takie same. Trzeba było szkołę zamykać bo trójka dzieci próbowała uciekać, płacz przy rozstaniu z rodzicami, identycznie jak mój trzyletni Kuba...
Łudzę się że będzie dobrze; ...
Joanna 81
CYTAT(Liberi @ Thu, 03 Sep 2009 - 09:26) *
Tak się zastanowiłam nad tymi 8 godzinami. W sumie dla Majki jakbym powiedziała, że przyjdę po nią za 16 godzin to by była żadna różnica - ona dzieli czas na wczoraj (wszystko co było przed dzisiaj), dzisiaj i jutro (kolejne dni). Określenie czasu "po podwieczorku" jest ok.


Liberi zgadzam się z Tobą, że powiedzenie małemu dziecku, że przyjdzie się po nie za ileś godzin nic nie daje. Ja mówię córce, że przyjdę jak się wyśpi. To bardziej przemawia moim zdaniem.
Dorott
dobrze wiedzieć, że nie jestem sama...choć szkoda mi tych maluchów...

dziś odbiorę Ją szybcie po obiedzie...wie o tym...mam nadzieję, że przetrwa bez płaczu...
Orinoko
Ej, no dajcie spokoj z tymi wyrodnymi! 29.gif To, co do 18-tki trzeba dziecko w domu trzymac? A np. kontakty spoleczne - cos, czego dom nie zapewni, bo tylko p-kole zapewni, nauka?
Dajcie dzieciom czas. Kazde jest inne i ma inny prog wrazliwosci... I inna dojrzalosc.
Mnie sie przypomina, ze na drugi-trzeci dzien po wyjezdzie z domu nawet w czasach licealnych lapala mnie tesknota i mialam kule w gardle. Ba, na studiach caly miesiac sie adaptowalam do nowego miasta i okolicznosci...

Liberi zgadzam sie z tym, co napisalas, obowiazek to nie kara. Wydaje mi sie, ze Kuba to dobrze pojmowal i rozgraniczal. Cos, co trzeba robic, ale wcale nie za kare. Dlatego to tlumaczenie u nas pomagalo.

Natomiast ja zrozumialam, ze Dorott mowi corce, ze odbierze ja po podwieczorku (8h to info dla nas - orientacyjnnie).
Joanna 81
My dziś bardzo źle trafiłyśmy, bo jedno dziecko płakało na rękach u wychowawczyni grupy, a drugie wydzierane z rąk niezdecydowanej matki szło zanoszące się płaczem do pani opiekunki, pomagającej w grupie 29.gif
Natalia weszła do sali, od razu poszła w kierunku dużego auta, na którym się siada i odpycha nogami, by jechał. I wszystko było
Wrzesień to emocjonalna porażka i dla dzieci i dla niektórych rodziców ....
Pronto
CYTAT(Orinoko @ Thu, 03 Sep 2009 - 12:10) *
Natomiast ja zrozumialam, ze Dorott mowi corce, ze odbierze ja po podwieczorku (8h to info dla nas - orientacyjnnie).


To chyba źle zrozumiałam, sorki.

Zgadzam się z Orinoko - zmiany są trudne nawet dla dorosłych (zmiana pracy to dla wielu dorosłych temat niemal nie do przeskoczenia), więc nic dziwnego, że trzylatki reagują płaczem - to jedyny sposób, jaki znają.

No ale teoria teorią, a mam sporo szczęścia, że Majka na razie przestała płakać, bo to niemal u mnie reakcja automatyczna: dziecko nieszczęśliwe - u mnie poczucie winy jak balon.

Tak OT - uwielbiam określenie "wyrodna matka" - tak się jego znaczenie zdewaluowało, że już właściwie nie wiadomo, co oznacza.
użytkownik usunięty
U nas dzisiaj znowu ok, niestety będzie miał teraz przerwę 2 tygodniową bo jedziemy na wakacje i myślę, że po tym jak będzie z nami spędzał 24godz. na dobę może być ciężko potem wrócić. Mam nadzieję, że do tego czasu dziewczynka z jego grupy, która ciągle płacze już się przyzwyczai.

A rodzice niektórzy mnie przerażają. Np. dzisiaj jedna mama mówiła, że będzie tuż za drzwiami cały czas (i oczywiście poszła sobie ) inna wczoraj mówiła, że jej córka nie płacze i jak będzie płakać to ona przyjdzie po nią później. Biedne dzieciaki
Joanna 81
CYTAT(jully @ Thu, 03 Sep 2009 - 11:28) *
A rodzice niektórzy mnie przerażają. Np. dzisiaj jedna mama mówiła, że będzie tuż za drzwiami cały czas (i oczywiście poszła sobie ) inna wczoraj mówiła, że jej córka nie płacze i jak będzie płakać to ona przyjdzie po nią później. Biedne dzieciaki


jully mi ciężko patrzeć na rodziców ( zwykle matki ), które zamiast pożegnać się z dzieckiem przed salą, dać buziaka i iść do domu, sterczą pod salą lub w sali, odwlekają pożegnanie wywołując kolejne wylane łzy dziecka, a u siebie wyrzuty sumienia i poczucie żalu za " zgotowanie " dziecku takiego losu ...
Spotkałam dzisiaj znajomą. Stała w sali, obserwując pochlipującą córkę. Próbowała coś do niej mówić, ale mała zupełnie nie słuchała, ponieważ jej płacz coraz bardziej się potęgował. Znajoma nie mogła się zdecydować co robić - iść do domu czy poczekać jeszcze w sali ( nie wiem na co 29.gif ). Na przemian przytulała małą i ją prosiła, by ta poszła się bawić. W końcu płaczące dziecko zostało odebrane z jej rąk przez panią opiekunkę.
Mówiła mi potem, że żal jej dziecka, że nie ma sumienia, bo jej córka nie śpi po nocach, nie chce jeść, pić, nie robi kupki, ma odparzoną pipkę i płacze .... Nie chciałam się wymądrzać, bo ekspertem w tych sprawach nie jestem ( i czasu nie miałam, bo dziś na 8.00 do pracy ), ale myślę, że chodzi tu w dużej mierze o kwestię przyzwyczajenia. Są dzieci, które niestety nie są na tyle dojrzałe, by przebywać w przedszkolu, ale często wystarczy dać czas i dziecku i sobie. Wiadomo w jej przypadku szkoda dziecka. Trzeba zająć się odparzeniem, no i przede wszystkim dużo z dzieckiem rozmawiać, tłumaczyć poprzez zabawę, czytanie bajek czy wymyślanie własnych bajek / opowiadań z pluszowymi bohaterami np. w roli głównej. U nas takie podejście pomogło. Mi też było szkoda i żal, płakałam po kątach jak wychodziłam z przedszkola. Ale nie mogłam zabrać córki z przedszkola. Nie wiem czy znajoma ma jakąś babcię pod ręką czy nie. Wiem jedno - dziecko cały czas było z nią, spędzało cały swój czas z matką, w domu, a tu nagle karzą mu iść w obce miejsce, gdzie nie zna ani dorosłych, ani dzieci, gdzie nie ma mamy, brata itd. Dla dziecka to szok. My dorośli jak zmieniamy miejsce pracy też mamy stresa, martwimy się jak to będzie w nowej pracy, jak zostaniemy przyjęci, to też dla nas ciężkie chwile, a tu taki maluszek ( wiekowo z rocznika mojej córci, kilka miesięcy starsza ) .

Tak sobie myślę, że najgorsze co może chyba być to nie mające sensu przedłużanie pożegnania - zamiast dać buziaka i oszczędzić dziecku i sobie też nerwów i łez, to stoi i czeka nie wiem na co ... no i te kłamstwa, ech!
Orinoko
Kłamstwa to juz w ogole zadna metoda.

Wlasnie, moze jakies ksiazeczki poczytac, zeby dziecko z tematem oswoic? Albo bajki terapeutyczne? Choc ja czytalam synkowi Kamyczka PRZED i mam wrazenie, ze on zakodowal sobie wlasnie to, czego nie powinien (strach, ze zostanie w p-kolu na zawsze, mama nie odbierze itd.) i ze to wcale nam nie pomoglo. Ale juz po fakcie moze warto sprobowac? Ja zintensyfikowalam akcje czytania na wiosne, jak po n-teh infekcji byl problem i mam wrazenie, ze potem bylo lepiej (ale akurat nie czytalam juz Kamyczka).
bolka
Nasz 3 dzień ok, Darek przy rozstaniu nie płacze, w ciągu dnia ma jakiś płaczliwy epizod, ale nic groźnego.
Pronto
Dzień minął bez płaczu.
Tak jak przewidywałam, prawie nic nie je. Trochę spała, ale jest płaczliwa.
Mam nadzieję, że nie łapie jej jakieś choróbsko.
Orinoko
No to dzielne macie dzieci
Moj tez sie dzis pochwalil, ze nie plakal 06.gif
Dorott
Odpowiadając na pytania...icon_smile.gif

Werka do tej pory była z moją mamą...niestety Babcia nie może się już Nią zajmować więc przedszkole jest konieczne...
Jeżeli chodzi o tłumaczenia kiedy wrócę po Werkę to dokładnie mówię, że po podwieczorku

Dziś kolejny zły dzień...po rozpaczliwym pożegnaniu (starałam się nie przeciągać i pozwoliłam zabrać Małą płaczącą Pani) było rozpaczliwe popołudnie...płakała mnie lub bardziej od 8 do 10:30...dla mnie koszmar icon_sad.gif
Odebrałam Ją po 12-stej bo tak się dziś umówiłyśmy, że będę zaraz po obiedzie...potem standardowo opowieści wszystko na NIE w przedszkolu i błaganie o nie zaprowadzanie Jej więcej...

boję się jutra.....
LilySnape
Dorott, daj córce więcej czasu.
Oj znam to, znam, też ciężko przechodziłam, szczerze powiedziawszy złapałam doła, że on tam sam i tak dalej a ja wyrodna. Oczywiście starałam się, żeby doła nie zauważył. Miałam też taką technikę, że kręciłam filmiki z adaptacji a potem w domu mu puszczałam i tłumaczyłam kto jest kto, co i jak, dlaczego, a w ogóle fajne ciocie i zabawki fajniejsze niż w domu.
Owszem, miał kryzys trzeciego lub czwartego dnia, przez jakieś 2-3 tygodnie się buntował, potem chodził bez większych krzyków, opiekunki go chwaliły, że spokojny.
Teraz mam wrażenie że się znudził icon_eek.gif i tęskni bardziej.
bolka
Dorott to dopiero początek, dlatego bądź monotonnie pozytywna, żeby zarazić małą.
Może staraj się pytać córkę o przedszkole w sposób uniemożliwiający negowanie przedszkola.

Sama nie mam pewności, jak będzie z jutrem i kolejnymi dniami,
Darek mimo, że mało mówi, to jednak rozumie pytania o przedszkole i ucina nie, nie chce itp...
Natomiast jak pytam gdzie są dzieci? on dokańcza że w przedszkolu.
Jeszcze pytam... w sumie tylko tego mi nie uciął icon_biggrin.gif

We wcześniejszych wypowiedziach padło, żeby nie wypytywać za bardzo i to staram się mieć na uwagę.
*sylka*
Witam
Mika podpiszę się pod Twoim postem dotyczącym rodziców brrr
Alan przez dwa dni chętnie szedł, nie płakał, opowiadała jak było i wogóle super, dziś trzy matki z dziećmi płakały razem cała szóstka 37.gif ...normalnie myślałam że matki ode mnie w łeb dostaną, no i takim sposobem Alan płakał też , do wieczora prosił mnie że on już nie chce iśc więcej do przedszkola
nie wiem jak to będzie jutro , znając Alana jak juz sie zraził to nie wiem czy sie uda ponownie bez płaczu
isaa
u nas dziś pierwszy kryzys. Asia się koło 5 zbudziła z hasłem, że dziś niegdzie nie idzie. rano też bunt. nie idzie bo nie. tłumaczyłam jej, że tatuś cału dzień w pracy, jedzie do Lublina więc nie może z nią zostać, Ania w przedszkolu, ja muszę jechać do Zamościa z nimi by potem Anię odebrac bo nie wiadomo kiedy tata wróci, itp. niby marudziła i jęczała (to nawet nie był płacz) ale też sie śmiała, żartowała i wariowała z Anią. obiecałam im uczczenie pierwszego tygodnia w przedszkolu fajną bają jak wrócimy i czymś pysznym do jedzenie (młode od około 2 tygodni nie oglądają nic w tv). ubrała się marudząc i przy drzwiach oznajmiła: "nooo doooobra. idę. ale nie każcie mi jeść tej kaszanej zupy" 29.gif . tzn. kaszy mannej. cała drogę się super bawiły w aucie, a jedziemy koło 15 minut, nie marudziła, nie płakała. w przedszkolu też bez problemów sie przebrała, zaprowadziłyśmy Anię do salki i poszłyśmy do maluszków. buziak i poszłam. mamy umowę że odbieram ją po obiedzie (pewnie koło 12.30 - 13.00). za to Starsza się zbuntowała i nie chce tak wcześnie do domu... trzymajcie kciuki by spacer z małą na Starówkę wypalił bo pogoda kiepska.

szybki przeskok nastroju - czyżby to test na ile nas może płaczem przekonać??
Mika
boszzz,ja to harakiri suchą bułką popełnię -Anton rano jęczał,że nie chce iść,z kolei Jasiek płakał,że on chce na świetlice icon_lol.gif
dom wariatów
tak czy siak dziś było najgorzej
nie pomogły obietnice,że jutro i pojutrze nie idzie ani on ani rodzeństwo,że przyjedzie babcia
chyba tylko dzięki temu,że jest trzeci,a ja skutecznie od 12 lat jestem znieczulona nie powyłam się razem z nim icon_wink.gif
teraz uprawiam czarnowidztwo,bo od poniedziałku wszystkie dzieci mają zostawać do 15 w tym leżakowanie,a Antoś nie śpi w dzień od dawana
Pronto
U nas luzik, zadowolona.
Ale inne dzieciaki faktycznie jakieś niewyraźne. No i ten chłopiec - jeden na całą grupę zawodzący rozdzierająco. Na szczęście ma mamę rozsądną, która mimo krwawiącego serca szybko go oddała i uciekła. Ale biedna była, minę miała straszną.
Atmosfera ogólnie gorsza niż przez ostatnie dni, co się może Młodej udzielić.
Dzisiaj tatuś odbiera, a że go tydzień nie było, to radość będzie. icon_smile.gif
Orinoko
Widocznie sprawdza sie w wiekszosci przypadkow teoria kryzysu. 41.gif

U nas bezproblemowo, nawet zapomnial buziaka dac, tak sie spieszyl. No, szok.
Od poniedzialku tata chce przejac odwozenie, wiec nie wiem jak bedzie, bo Kuba woli jak mama zawozi i odbiera.
Pronto
Orinoko, mam coraz bardziej ugruntowane podejrzenie, że to jednak z przedszkolanką coś było nie tak.
Orinoko
Całkiem mozliwe.... no ale zobaczymy, o paniach na razie absolutnie nic nie mowi.
Dzis wprawdzie byla w domu rano awanturka, w samochodzie ziewal, a przy wychodzeniu wlaczyl plyte pt. "Ja nie chce...", ale sie nie dowiedzialam, czego, bo przerwalam w pol zdania i kazalam brac worek do lapki i sie gramolic z auta 37.gif Innych protestow nie zglaszal i w szatni naprawde wygladal na zadowolonego. Nie ma tez szczekania zebami ze stresu/strachu czy innej trzesiawki kolan 37.gif podczas ubierania czy rozbierania. 48.gif
Pronto
Tak mi się nasunęło - jaki worek?
Nosicie worek do przedszkola? Nie zostawiacie w szatni? A co w tym worku?
Dorott
u nas od rana histerii ciąg dalszy icon_sad.gif

mogłam dziś teoretycznie zostać z Werką do śniadania ale Pani powiedziała, że to kiepski pomysł...więc szybki buziak i niestet Werka "siłą" wzięta przez Panią na salę

0by do 12-stej
basiaw
Dorott damy radę!
U nas wczoraj i dziś to samo icon_sad.gif Płacz i błaganie żeby nie szedł do przedszkola, ale wczoraj Pani mówiła że jak tylko mój M. zniknął to Kuba się uspokoił, ale niestety nie bawił się, a bardzo mi przykro, że nie mija mu tam szybko dzień.
Ja na razie odbieram Kubę o 12.30 po obiedzie i widać, że nie żyje aktywnie w przedszkolu, bo później rozładowuje emocje i nagromadzoną energię. Biedne te nasze dzieci, że muszą taki stres przeżywać.
Znów chce mi się wyćicon_sad.gif 32.gif
Dorott
CYTAT(basiaw @ Fri, 04 Sep 2009 - 11:24) *
Znów chce mi się wyćicon_sad.gif 32.gif


basiaw mi też 41.gif

ale musimy być twarde dla dobra naszych dzieci
dante
Dzisiaj moje rozstanie z Córką było fatalne. Zresztą wszystko opisałem na jej blogu.

https://zoska-zoska-remember.blogspot.com/2...zna-chwila.html

A post nazwałem Histeryczna chwila.

Podałem linka do bloga, bo może komuś się spodoba taki sposób opisywania.
Orinoko
Liberi, worek, bo Kuba ukochal worek przedszkolny i codziennie w nim sobie zabiera z domu ksiazeczke albo jakis drobiazg, chcialam zostawic w przedszkolu, ale on go woli zabierac 37.gif
napisze potem, bo oczywiscie mam akurat przedszkolaka w stanie kryzysu (zmeczenie + emocje +... kichanie?)
*sylka*
Mika to trzymam kciku za poniedziałek

a u nas dzis znowu krzyk ryk , ale nie wchodziłam tylko zostawiłam Go z panią , jak już powoli się drzwi zamykały nie płakał więc poszłam szybko do pracy, mąż dzwonił i pytał ok 10 to panie powiedziały że bawi sie super i zadowolony , niewiem czy im wierzyć czy przypadkiem o wszystkich tak nie mówią 43.gif , ale jak Alan wrócił to sam opowiadał jak było fajnie i czy jutro tez go zapiszę 06.gif więc musiało być nie najgorzej, skoro chce iść,

o tak twarde to musimy być , gdyby nie nawał pracy to pewnie było by gorzej ale szczerze to nawet nie mam czasu pomyśleć za dużó icon_redface.gif
bolka
Mi pomaga fakt, że przeżywałam już rozstanie z dziećmi wracając do pracy. Teraz wróciłam na wychowawczy,
jednak wracając do tematu, to chłopcami u nas w domu zajmowała się teściowa, chłopcy byli z nią oswojeni,
uwielbiają jak przyjeżdża, do tego teściowa ma mnóstwo pomysłów na zabawę czy zabawki własnego wykonania.
Natomiast prawie tydzień a może nawet dwa tygodnie były płacze i histerie, jak wychodziłam do pracy, a potem
to kompletnie nie robiło na nich wrażenia, czyli trzeba przetrwać etap oswajania.
Joanna 81
Cześć dziewczyny, chciałam zapytać jak wasze maluchy zniosły kolejne rozstania i powrót do przedszkola po weekendzie ??

U nas tragedia. Mimo, że córka chodziła do przedszkola przed wakacjami, beczy jak bóbr 41.gif W ubiegłym tygodniu nie było takiej tragedii, ale od wczoraj ... brak mi słów. Jak tylko się obudzi marudzi i mówi, że do przedszkola nie chce. Tłumaczę jej, ale nie bardzo chce przyjąć do wiadomości taki stan rzeczy, że rodzice idą do pracy, a ona do przedszkola, bo w domu nie ma z nią kto zostać ... W przedszkolu, już w szatni płyną jej grochy po policzkach, przytula się i prosi błagalnym wzrokiem tatę ( bo ten ją w tym tygodniu odprowadza ), żeby ją zabrał do domu 41.gif
Wiem, że później jest już ok, ale poranki i pożegnania w przedszkolu to jakaś wielka tragedia ... Nie mamy pojęcia skąd u niej taka niechęć - czy z powodu płaczu innych dzieci z grupy, czy z braku znajomych dzieci ( cała jej grupa jest nowa ), z którymi bawiła się przed wakacjami, czy może z tęsknoty za nami ....
Zaczynam się martwić o nią 43.gif
mim
U mnie to takie kwilenie trwało dwa tygodnie. Młody poszedł do przedszkola od początku sierpnia. Nie było grupy tych najmłodszych więc trafił do 5-latków...i chyba dobrze. Zaopiekowali się nim i teraz (we wrześniu) jest stary wyjadacz. Chodzi już ze swoją grupą-jest najmłodszy bo są tam same 3-latki. Płaczą niestety a on podchodzi do jednej z dziewczynek, bierze za rękę i mówi: "Nie martw się, mama przyjdzie, zawsze przychodzi". 06.gif

Myślę że dużo mu dało to że przez m-c był ze starszakami. I że nie było płaczu innych dzieci. Fakt że w szatni przez te dwa tygodnie było półgodzinne zakładanie kapci i przytulanie ale teraz leci w podskokach. Wraca umęczony i pada o 19. I w końcu się chłopak rozgadał i je buraki 06.gif

Będzie dobrze:)
LilySnape
Ech, u nas mały chodził od lipca, wcześniej miał 2 tyg. adaptacji (nie codziennej), po 3-ch tygodniach zaczął się tam dobrze bawić a teraz różnie. Jednak zawsze rano mówi, że nie chce do żłobka. Dziś rozstanie było pełne krzyków i czepiania się za nogi, wczoraj nie. Ale ogólnie nieciekawie rozstania wyglądają. W ciągu dnia w żłobku różnie, raz lepiej, raz gorzej... jest przyzwyczajony do rytmu, wie, że się go odbierze, ale wciąż nie może zaakceptować płaczu innych dzieci i puszczania muzyki (jakby za dużo bodźców naraz). Muzyki puszczać przecież nie przestaną... inni rodzice są w większości, lubią jak muzyka dzieciom głośno gra i chcą żeby ją puszczać w żłobku 31.gif - a mojemu za głośno... i ja mu się nie dziwię.
ewela
Witajcie!!!

Moja córcia kocha przedszkole....ma to po mamusi (bo tatus nie chciał się odlkleić od "cyca" mamusi)

Ja będąc przedszkolakiem, mogłam dniowac i nocowac w przedszkolu.Miałam bardzo blisko, więc nawet w kapciach mogłam podskoczyć do przedszkola.
Emilka ma dosc daleko...wiec o spacerku w kapciach 29.gif nie ma mowy.

Jako,ze jestem w ciązy....tatuś już wozi już Emilkę do przedszkola.....a tam mała szybko sie przebiera i jak zdązy...to da buziaka....ewentualnie krzyczy idąc do grupy..."pa, buziaczków 102" i tyle dziecko widzieliśmy.....

Do tego rano pyta się która godzina,bo ona nie moze się spóźnic do przedszkola.....

Alez sumienne dziecko.................i taka sumiennosc trwa juz 2 lata;-)

Przyjemnych rozstań i cudownych powitan przedszkolnych!!!
Pozdrawiam

Ewelka
Pronto
I jak kolejne dni? Jest lepiej?

Moje dziecko mnie zaskakuje. Generalnie adaptacja przebiega bez zakłóceń, Młoda nie płacze, jedynie na początku każdego wejścia odrobinę tak jakby wstydzi się? Potem wchodzi na salę i jakoś sobie radzi. Ma już nawet koleżankę Kingę. icon_smile.gif
Tylko nie chce jeść, nic jej nie smakuje.

Wczoraj mi demonstrowała co robili na rytmice - wiatr i inne wygibasy. Ale najbardziej urzekły mnie "drobne kroczki" (tak to nazwała) - wyglądała jak szpieg z Krainy Deszczowców, skradający się za Smokiem. 04.gif
alatanta
....
Dorott
u nas po trudnych pierwszych 4 dniach jest super....
od poniedziałku zupełna odmiana i dobra passa na przedszkole trwa icon_smile.gif Weronika dzielnie rano maszeruje, ładnie bawi się z dziećmi i je icon_smile.gif wczoraj malowali farbkami przy użyciu paluszków...Weronika była zachwycona icon_smile.gif

a tu nasz mały dzielny Przedszkolak icon_smile.gif






Pronto
Dorott, śliczny przedszkolak. icon_smile.gif
A ja sierota nie zrobiłam swojej ani jednego zdjęcia. Masakra.
Muszę to szybko naprawić. icon_smile.gif

Tak patrzę, że u Was szafki podpisane. U nas dzieciaki mają znaczki - my jesteśmy pod burakiem, hehe... icon_razz.gif
Orinoko
No, Dorott, brawo! Wyobrazam sobie jaka to dla Ciebie ulga i kamien z serca! Tak trzymac! A maly przedszkolak super!

Liberi, u nas ostatnio ktos mowil, ze adaptacja do jedzenia przedszkolnego moze trwac nawet pol roku, wiadomo, inny smak itd. A moze to nadmiar wrazen?
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.