To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Odliczanie czas zacząć

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Stron: 1, 2, 3
Ciocia Magda
Dziewczyny, świetnie się czyta Wasze relacje, proszę o zdjęcia!
Agnieszka AZJ
CYTAT(Magda EZ @ Thu, 20 May 2010 - 01:44) *
Dziewczyny, świetnie się czyta Wasze relacje, proszę o zdjęcia!


i przepis na sandacza w sosie kurkowym icon_smile.gif
Graz
Wstawiam zatem ilustracjÄ™ 06.gif



kachaaa
Śliczny aniołek icon_smile.gif

My też dostaliśmy chlebki. Pierwszy raz z tym sie spotkałam.
Mika
ja niestety posiadam zdjęcia jedynie dzięki uprzejmości gości i znajomych

emce
My juz też po Komunii (uf ufff uffffffffffffffffffffffffff...) icon_smile.gif Po pierwszych dwoch stronach celowo omijalam ten watek, bo za bardzo podnosił mi poziom stresu icon_smile.gif Dla zobrazowania sytuacji powiem tylko, ze na miejsce Komunii zdecydowalismy sie ok 1,5 tyg przed imprezą, buty i wianek dla Mai kupiłysmy tydzień przed, do środy "przed" bylismy uziemieni ospą Krzysia, a sprzatać skończyłam ok 3.30 nad ranem w niedzielę (Komunia o 9.) Wię same rozumiecie, ze watek wybitnie nie dla mnie icon_wink.gif
Ale luzik - najważniejsze, że Maja sakrament godnie i z przejęciem przyjęła. A my powzruszalismy się nad przejsciem do kolejnego etapu zycia naszego coraz bardziej dorastającego dziecka icon_smile.gif

Ale teraz już, na luzie Bialego Tygodnia icon_smile.gif , doczytam sobie co mnie ominęło icon_wink.gif
Zdjęcia nie mam jeszcze ani jednego dostępnego icon_smile.gif

Pozdrawiam empatycznie wszystkich, którzy to Wielkie Wydarzenie mają jeszcze przed sobą icon_smile.gif
Graz
Przez tę wielka falę na Wisle Symon nie poszedl dzis na mszę białotygodniową. Bo..... wszyscy zapomnielismy 37.gif
Ciocia Magda
Graz, może ksiądz też zapomniał? 29.gif
grzałka
my jutro, wczoraj kupiłam jakieś ubranie i buty dla siebie (też macie takie wrażenie, że te babki w galeriach lustrują kupujących i od wyniku lustracji zależy ich stosunek?), menu wybrane we wtorek (impreza w lokalu), Ania wyluzowana maksymalnie, ja bym chciała, żeby już było po, chociaż jak zwykle w takich wypadkach jestem absolutną minimalistką

Mcda, bardzo pocieszający ten Twój wpis icon_wink.gif
grzałka
aha, alba jest na Anię ciut za duża, myslałam, że podrośnie, ale do jutra to chyba nie wyjdzie- są jakieś nieskomplikowane sposoby zamotanmia sznurka, żeby ją skrócić?
emce
CYTAT(grzałka @ Fri, 21 May 2010 - 14:26) *
my jutro, wczoraj kupiłam jakieś ubranie i buty dla siebie (też macie takie wrażenie, że te babki w galeriach lustrują kupujących i od wyniku lustracji zależy ich stosunek?), menu wybrane we wtorek (impreza w lokalu), Ania wyluzowana maksymalnie, ja bym chciała, żeby już było po, chociaż jak zwykle w takich wypadkach jestem absolutną minimalistką

Mcda, bardzo pocieszający ten Twój wpis icon_wink.gif


Grzalka, no i jak tam u Was było? icon_smile.gif
gozar
CYTAT(mcda @ Thu, 20 May 2010 - 15:30) *
My juz też po Komunii (uf ufff uffffffffffffffffffffffffff...) icon_smile.gif Po pierwszych dwoch stronach celowo omijalam ten watek, bo za bardzo podnosił mi poziom stresu icon_smile.gif Dla zobrazowania sytuacji powiem tylko, ze na miejsce Komunii zdecydowalismy sie ok 1,5 tyg przed imprezą, buty i wianek dla Mai kupiłysmy tydzień przed, do środy "przed" bylismy uziemieni ospą Krzysia, a sprzatać skończyłam ok 3.30 nad ranem w niedzielę (Komunia o 9.) Wię same rozumiecie, ze watek wybitnie nie dla mnie icon_wink.gif
Ale luzik - najważniejsze, że Maja sakrament godnie i z przejęciem przyjęła. A my powzruszalismy się nad przejsciem do kolejnego etapu zycia naszego coraz bardziej dorastającego dziecka icon_smile.gif

Ale teraz już, na luzie Bialego Tygodnia icon_smile.gif , doczytam sobie co mnie ominęło icon_wink.gif
Zdjęcia nie mam jeszcze ani jednego dostępnego icon_smile.gif

Pozdrawiam empatycznie wszystkich, którzy to Wielkie Wydarzenie mają jeszcze przed sobą icon_smile.gif

A Twój samochód dojechał w końcu na tą komunię?
emce
CYTAT(gozar @ Mon, 31 May 2010 - 23:47) *
A Twój samochód dojechał w końcu na tą komunię?


Na samą Komunię nie, bo nie był potzrebny, ale jak sobie sam samiutki spędzil noc na trawniku w środku miasta, to już na drugi dzień w południe grzecznie odpalił i pojechał do domu nienie.gif Idiota, nie samochód! 21.gif
emce
Bardzo rzadko zamieszczam zdjęcia ale na chwilę pochwalę się Mają icon_smile.gif

Kościelne:








emce
I sesyjne: icon_smile.gif














Przepraszam, że tak duzo, ale trudno bylo mi się powstrzymać icon_smile.gif









Arwena.
Mcda świetne zdjęcia i świetne dzieciaki!
gozar
Åšliczne masz dzieci icon_smile.gif
No a gdzie te planowane przez Ciebie loki 03.gif
Ciocia Magda
CYTAT(Arwena. @ Tue, 01 Jun 2010 - 08:46) *
Mcda świetne zdjęcia i świetne dzieciaki!

podpiszÄ™ siÄ™ icon_biggrin.gif
sdw
U nas też już po. Powoli wracam do żywych, Dziecko szczęśliwe, uroczystość piękna, przyjęcie hiperudane. Więcej pisać nie mam siły, uzupelnię, jak się przebudzę do końca.

A teraz krótkie fotostory.

Tuż przed wyjściem


Przed błogosławieństwem rodziców


Tuż po przyjęciu Pana Jezusa






Z wujkiem (po prawej) i katechetÄ… (po lewej)


Z mamuniÄ… (po prawej) i czerwonymi trampkami (po lewej)



Pakiet rodzinny lekko nieostry (ostrego świnia fotosik nie przepuszcza)


Z wymarzonym prezentem


I białotygodniowe wczorajsze:

Z przyjaciółkami


tissaia
Przyszłam obejrzeć Wiolontelowe zdjęcia.
Tak jak się spodziewałam celujące icon_smile.gif
Czytając ten watek az chce się jakieś przyjęcie zrobić... icon_wink.gif


Fragosia - znam skądś ten kościół, na stopniach którego stoi Arek.. chyba w tym samym dokładnie miejscu i w identycznych okolicznościach ma zdjecie mój brat icon_wink.gif
Fragosia
CYTAT(tissaia @ Tue, 01 Jun 2010 - 13:08) *
Fragosia - znam skądś ten kościół, na stopniach którego stoi Arek.. chyba w tym samym dokładnie miejscu i w identycznych okolicznościach ma zdjecie mój brat icon_wink.gif

Tak, tak Azory icon_smile.gif

A ja Ciebie (chyba?) wypatrzyłam w galerii jednego z fotografów krakowskich - ale może się mylę,
wyślę Ci link na priva.

Wiola, piękna komunistka - bardzo ładna sukienka. A plan zrealizowany w 100 %, wszystko się udało?
Czekam na relacje.
sdw
No wię, oczywiście wiem, że zdania nie zaczyna się od więc, ale icon_wink.gif No więc rzecz asna, że plan nie został zrealizowany w 100%, ani nawet 50 ale wszystko się udało. Aż mię samą to dziwi. Jedynym nie udanym, a właściwie nie przemyślanym, akcentem była góra zarcia, która przygotowałam. Tak, ja wiem, jak się komponuje menu, swojego czasu bawiłam się w "katering", jak widać jednak ta wiedza mi na nic, gdy przyjęcie organizuję własnym gościom w swoim domu.

Szyki nieco pokrzyżowały mi dzieci, które wygrawszy jakieś tam konkursy musiały być obecne na galach finałowych, które to gale, trzy, odbywaly się w tygodniu poprzedzającym komunię. Z czego jedna we srode, jedna w piatek, a ostatnia w sobotę. Dzięki czemu sobotę miałam rozwaloną i domem moglam zająć sie dopiero od 14.00. A właściwie mogłabym, gdyby nie krawcowa, która spieprzyła mi kieckę. Kieckę przywiózł mi stary w piątek późnym wieczorem. Czasu nie mialam, a na oko wyglądała ok, przymierzyłam ją więc, Bogu dzieki zresztą, ze w ogóle, w sobotę po powrocie z gali. I się okazało, ze kiecka zmieściłaby w biuście wymiona karmiącej krowy. Udałam się więc do marysi krawcowej, by poprawiła schrzanione, co zajęło mi ni mniej ni więcej, a dokadnie dwe godziny. Bo Marysia kawcowa jest już w wieku mocno zaawansowanym i lubi sobie pogadać. A strach ją zosatwić niewygadaną, bo można mieć pewnośc, że zlecone zadanie krawieckie nie zostanie wykonane tak długo, puty Marysia się nie wygada icon_rolleyes.gif Domem zajęlam się więc o wpół do siedemnastej, a chce zanaczyć, iż wówczas w tymże domu był po pierwsze chlew, po drugie chlew, po trzecie chlew i ledwie upieczone dwa cista (połowicznie) oraz mięso. W planach o tej porze to ja mialam już zażywać kąpieli i stroić dom kwiatami oraz wić dziecięciu wianek.

Do drugiej w nocy uporałam się z żarciem i poczęłam wić wianek oraz stroić dom kwiatami, bo skoro już wydałam te setki złotych, to niechże więdną na stołach nie zaś w piwnicy. Kole drugiej trzydzieści szybka kąpiel, potem jeszcze tylko ostatnie odkurzanie i poprasowanie ubrań. Ach, i zapomnialabym, układanie dwudziestu serwetek lnianych w lilie. Skończyłam przed czwarta i poszłam spać. Śpiąc zaś miałam sen....

Śnilo mi się, że na pewno nie zdążę z dzieckiem do kościoła, bo zaśpię. Śnił mi się orszak komunistów w białych szatach i ja w dresie, z rozwianym włosem, szukająca pośród nich dziecięcia mego. Oraz dziecię moje w brudnym tiszercie szukające matki. I ksiądz katecheta mający rozterki duchowe, który koniecznie musiał je roztrząsać "tu i teraz", czyli w domu mym, jakże pięknym i wielkim, siedzący na moim osobistym sedesie i roniący łzy. Nie wiem czemu siedzial na sedesie, istotne, iż zakryty sutanna był do kostek, sen nie był więc wyuzdany. Ksiądz katecheta przekonywał mnie, że skoro mam jeszcze siedem minut, to spoko zdążę się wykąpać, dziecko wykąpać, sałatki dokończyć, ubrać wszystkich wraz z mężem i się nie spoźnić. Sen był tak męczący, że obudziłam się o 5.08 miast o 5.30 i tylko dzięki temu zdążyłam icon_mrgreen.gif

Kolejnej dezorganizacji dokonał mój brat, a właściwie nieboszczyk, którego mial pochować w katolickim obrządku o godzinie piętnastej, co oznaczało, iż wyjechać musi ode mnie o godzinie trzynastej. Najpóżniej trzynastej z małym haczykiem.Co oznaczało, iz obiad zaplanowany na godzinę czternastą (bo tak ustalilam ostatecznie)musiałam podać najpóźniej o wpół do pierwszej. Co znów oznaczało, iż miast siąść wśród gości, konwersować i konsumować przystawki, stałam w kuchni i modliłam się do piekarnika. A moja matka do kartofli. Gdyż ponieważ z kościoła wróciliśmy za dwadzieścia dwunasta. Obiad podałam o czasie, dzięki czemu brat nie odprawiał Mszy pogrzebowej o głodzie.

Ze spaceru wyszły nici, czyli, po ludzku mówiąc, spaceru nie było, bo zmurszałe towarzystwo utrzymywało, że nie moze się ruszyć. Podobno przeze mnie.

W którymś jednakże momencie ktoś gdzieś wyszedł. Prawdopodobnie moje dzieci z moimi rodzicami. A ja niby te dzieci ubierałam, nadziewałam im kaski na głowy i wiązałam sznurowadła synowi. Nic na ten temat nie wiem, choć wszyscy twierdzą, że wcale nie zasnęłam oraz, ze wyglądałam świeżo i powabnie i wcale nie bylo widać zmęczenia, a takze ponoć wypowiadałam się z sensem i wcale nie mniej niż zazwyczaj. Od tamtej chwili stałam się wierną fanką maseczki "Nocne życie" firmy dercośtam. Albo daxcośtam.

Ostatni goście, pokaźnie zaopatrzeni spożywczo opuścili mój dom około 20.30. po czem posprzątałam, pozmywałam, pożyczoną zastawę pogrupowałam na pozyczkodawców, pozostałą tonę żarcia upchałam na powrót w trzech lodówkach, z czego jednej po sufit, oraz piwnicy, zażyłam odświeżającej kąpieli, wypaliłam kilka papierosów, strzeliłam ostatnią kawę, pogadałam z dziećmi i poszłam spać. Kolejnego dnia mój syn nie poszedł, bo matka zaspała. W poniedziałki syn rozpoczyna lekcie o 12.30... Slubny się ulitował i dziewczynki wyprawił. Chwała mu za to, widać po chłopu tez mogą poniewierać się resztki uczuć ludzkich.

Normalnie funkcjonować zaczęlam we srodę po południu. Mimo to przyjęcie uważam za udane. Choć resztki mięs pies mój rasy amstaff zjadł dziś o poranku.

A mina teściowej - bezcenna icon_mrgreen.gif

Warto było. Zdecydowanie. A kiedym ukradkiem przeczytała pamiętnikowe zapiski Małej Córki, utwierdziłam się w przekonaniu, że warto bylo po stokroć.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.