To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Augumentin ES - antybityk a występy w szkole

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Stron: 1, 2
~Luna~
Pomóżcie proszę , bo osiwieję .

Syn ma anginę , pediatra wypisała Augumentin ES (600mg + 42,9mg)/ 5ml do stosowania dwa razy na dobę po 10 ml.

W aptece farmaceutka stwierdziła, że to końska dawka, ale widząc zaskoczenie w moich oczach dodała, że lekarze teraz leczą takimi dużymi dawkami.

No i do wyjścia z apteki biję się z myślami , podać te 10 ml 2x dziennie czy to rzeczywiście nie za dużo ???

W lutym syn również miał alginę, leczony był tak samo augumentinem, tylko bez tego dopisku ES w nazwie, wówczas dawkowanie było 2x dziennie po 7,5 ml.
A podobno ten Augumentin SE jest mocniejszy od tego zwykłego.

Proszę pomóżcie mi przeliczyć dawkowanie na kilogramy dziecka, bo mi jakieś liczby z kosmosu wychodzą.

Syn waży 27 kg, a dawkowanie według ulotki z leku to, 90mg + 6,4mg na każdy kilogram masy ciała na dobę, podawane w dwóch podzielonych dawkach.
anetadr
Moja lekarka twierdzi, że nie podaje się tego samego antybiotyku w ciągu co najmniej pół roku. Co do dawki nie pomogę, bo się nie znam, ale może zadzwoń do przychodni i spytaj.

Aneta
Żoanna
Marcel na początku maja brał 5,5 ml- 22 kg waży, 4,5 roku
~Luna~
Przychodnia już zamknięta, a w lekach dużego wyboru nie mamy.
Syn jest alergikiem, uczulonym na większość preparatów, leczymy go tym, co już sprawdzone .
Ten augumentin ES to jakaś nowość , i dlatego wywołuje u mnie taki niepokój - po prostu boje sie jak syn zareaguje na tak dużą dawkę amokcycyliny.
Pilawianka
Aqa, w 10 ml znajduje się 1200 + 86 mg
Twój syn może przyjąć 2400 + 172 w podzielonych dawkach czyli 1200 + 86,4 czyli dozwolonych dawek nie przekroczy.
Pod tym względem nie powinaś się obawiać. Dziwi mnie tak częste podawanie antybiotyku ale lekarzem nie jestem.

Na poczatki anginy na przyszlość polecam wodę utlenioną pół na pół z wodą do płukania gardła. Antybiotyk po takiej terapi najczęściej nie jest potrzebny.
~Luna~
może jednorazowo przyjąć 700 +86,4 , a w 10 ml jest 1200 + 86 , to jednak chyba przekroczy ???

O matko z córką 37.gif , za każdym razem kiedy mam synowi podać nowy lek schodzę na zawał .

Na razie póki co wymieszałam zawiesinę, idę zrobić kolację, bo augumentin podaje się na początku posiłku.

Radźcie dalej.
Anitczak
27 x 90= 2430 - to jest dawka na dobę. Czyli połowa tej dawki to 1200 mg, w 5 ml mieści się 600 mg czyli ma jednorazowo przyjąć 10 ml. Wszystko się zgadza i to nie są żadne końskie dawki. Normalne. I nie lekarze tak ostanio dają, tylko takie są zalecenia wobec narastającej oporności na antybiotki. Podawnie zbyt małych dawek jest bardziej szkodliwe niżzbyt dużych dlatego,że wytępimy te słabsze bakterie a te najsilniejsze zostaną i się namnożą powodując jeszcze gorsze schorzenie. I spokojnie można ten sam antybiotyk podać co pół roku, o ile oczywiście antybiotyk jest potrzebny.
Pilawianka
CYTAT(AQA @ Mon, 28 May 2012 - 20:02) *
może jednorazowo przyjąć 700 +86,4 , a w 10 ml jest 1200 + 86 , to jednak chyba przekroczy ???

O matko z córką 37.gif , za każdym razem kiedy mam synowi podać nowy lek schodzę na zawał .

Na razie póki co wymieszałam zawiesinę, idę zrobić kolację, bo augumentin podaje się na początku posiłku.

Radźcie dalej.


Aqa, nie wiem skąd mi się wzięło 700 bo 2400 na pół to 1200. Już poprawiłam.
Nie przekroczy dawek, skoro lekarz takie zalecił to wie co robi. Farmaceutka też musiała przeliczyć dawki nim lek wydała.
Nie denerwuj się.

Augumentin to antybiotyk o szerokim spektrum działania więc często wypisywany.
Zdrówka dla syna!
~Luna~
Dzięki dziewczyny przytul.gif

Podałam 10 ml, mam nadzieję, że nie będzie żadnej reakcji uczuleniowej.
Położę młodego dziś spać z godzinę później, muszę go trochę poobserwować.

Może zostanę odebrana jako panikara, ale mam za sobą naprawdę przykre doświadczenia z podawaniem leków synowi.

Stres przyćmił mi umysł, z obliczeń wychodziły mi niebotyczne, nierealne wyniki.

Jeszcze raz dzięki.
Agusek
Moja pediatra koniecznie ten ES kazała kupić. W Wigilię 06.gif 37.gif

Emi miała 3 lata.
Digitalis7
To prawda, że teraz leczy się dużymi dawkami antybiotyków, czasem nawet większymi niż wynikałoby to z ulotki - producenci nie nadążają/nie zmieniają dawkowania w swoich dokumentach,a praktyka lekarzy cały czas się rozwija
~Luna~
Na razie nie widać żadnych działań ubocznych antybiotyku, na szczęście.

Mam jednak kolejny dylemat.

Jutro popołudniu w szkole jest akademia z okazji Dnia Matki.
Mój syn miał występować , przygotowywał się od miesiąca.
Dziś rozmawiałam z nim, tłumaczyłam, że nie pójdzie na występy z powodu choroby.
Młody w płacz.
On bardzo chce iść, to miał być jego pierwszy występ, do tego, podobno, ma dla mnie przygotowaną niespodziankę w szkole.

I nie wiem co zrobić - zabrać go do szkoły na te 2 godz. ???, pozwolić mu wystąpić ???

Gorączkował od soboty do dziś ,od wczoraj na antybiotyku.
Z rana jeszcze była podwyższona temperatura, teraz wieczorem już normalna.
Gardło jeszcze czerwone, ale już nie boli (albo tylko mówi że nie boli, by pójść na występy).

Puścić na akademię czy nie ???
Użytkownik usunięty
CYTAT(AQA @ Tue, 29 May 2012 - 20:59) *
Na razie nie widać żadnych działań ubocznych antybiotyku, na szczęście.

Mam jednak kolejny dylemat.

Jutro popołudniu w szkole jest akademia z okazji Dnia Matki.
Mój syn miał występować , przygotowywał się od miesiąca.
Dziś rozmawiałam z nim, tłumaczyłam, że nie pójdzie na występy z powodu choroby.
Młody w płacz.
On bardzo chce iść, to miał być jego pierwszy występ, do tego, podobno, ma dla mnie przygotowaną niespodziankę w szkole.

I nie wiem co zrobić - zabrać go do szkoły na te 2 godz. ???, pozwolić mu wystąpić ???

Gorączkował od soboty do dziś ,od wczoraj na antybiotyku.
Z rana jeszcze była podwyższona temperatura, teraz wieczorem już normalna.
Gardło jeszcze czerwone, ale już nie boli (albo tylko mówi że nie boli, by pójść na występy).

Puścić na akademię czy nie ???


AQA, zapewne jestem ortodoksem, ale normalnie mnie zaskakuje Twoje pytanie. Twój syn bierze antybiotyk (kolejny raz w niedługim czasie z tego, co pisałaś). A więc jest OSŁABIONY. A więc ma szansę złapać całkiem pokaźne stadko bakcyli fruwające w szkole. A Ty się zastanwaiwasz, czy w której - trzeciej? - dobie zabrać go do szkoły? 37.gif
~Luna~
Tak zastanawiam się i dlatego napisałam powyższy post.
Wiem też, że posyłanie dzieci "na antybiotyku" do szkoły, wcale nie jest rzadkością i to nie tylko w wyjątkowych sytuacjach, ale normalnie na zajęcia.

Pytałam pediatrę na wczorajszej wizycie, powiedziała, że jak nie będzie gorączki, to że można, ale ja jakoś mam wewnętrzny opór, a z drugiej strony żal mi młodego, jego pracy i zaangażowania włożonych w przygotowanie do występu.
Eliszka
a JA bym zabrała, oczywiście pod warunkiem, że od rana nie będzie miał gorączki i oczywiście na samą uroczystość.
Wymiękłabym pod wpływem próśb, płaczu i marudzenia, mając na uwadze, ze dziecko przygotowuje się, czeka i niesamowicie przeżywa jedną z najbardziej uroczystych chwil w jego dotychczasowej karierze icon_wink.gif
A szkolna scena jest nie bardziej zawirusowana niż poczekalnia w przychodni, gdzie chodzi się na kontrolę z zdrowym juz w zasadzie dzieckiem...
~Luna~
CYTAT(Eliszka @ Tue, 29 May 2012 - 22:52) *
...
A szkolna scena jest nie bardziej zawirusowana niż poczekalnia w przychodni, gdzie chodzi się na kontrolę z zdrowym juz w zasadzie dzieckiem...

amen.

Oczywiście, że zabrałabym go tylko na te popołudniowe 2 godz., sam występ i do domu.
Użytkownik usunięty
Ja jednak urwałam się z choinki i dyndam sobie radośnie 37.gif

Może dlatego, że moje Dzieci antybiotyków nie biorą (no, Julia brała jakieś 4 lata temu ostatnio, Pitu nie brał jeszcze nigdy), do szkoły chore nie chadzają (i tu nie "wymiękam" pod naporem płaczu, a oceniam zagrożenie zarówno dla dziecka, jak i dla otoczenia). A argument, że prowadzanie dzieci do szkoły na antybiotykach to norma jest dla mnie równie trafiony, jak to, że wożenie dzieci bez fotelików to norma - jedno i drugie wynika z rozkosznego "przecież nic się nie stanie" 21.gif
ulla
CYTAT([użytkownik x] @ Tue, 29 May 2012 - 23:34) *
AQA, zapewne jestem ortodoksem, ale normalnie mnie zaskakuje Twoje pytanie. Twój syn bierze antybiotyk (kolejny raz w niedługim czasie z tego, co pisałaś). A więc jest OSŁABIONY. A więc ma szansę złapać całkiem pokaźne stadko bakcyli fruwające w szkole. A Ty się zastanwaiwasz, czy w której - trzeciej? - dobie zabrać go do szkoły? 37.gif



Cóż....jeżeli nie ma już gorączki i ogólnie czuje się nieźle, to ja bym pewnie zabrała do szkoły na te dwie godziny, bo pora roku ciepła, więc mniej grozi złapanie od razu w pakiecie jakiegoś wirusa.
Jedyne obawy jakie miałabymm, to takie, że moje dziecko mogłoby kogoś zarazić. No, ale to nie grypa, ani ospa...jeżeli zachowa się odpowiednie środki bezpieczeństwa i nie pozwoli na zbyt bezpośredni kontakt z innymi dziećmi, to w sumie powinno być ok.
agrafkaa
Jest chory.Bierze antybiotyk.Jest osłabiony.Nie zabrałabym.A co z bezpieczeństwem innych dzieci?Jak jest chory to zaraża.Nie mówiąc już o tym że antybiotyk obniża odporność i może złapać coś dodatkowo.
Użytkownik usunięty
CYTAT(Asia... @ Wed, 30 May 2012 - 07:25) *
Jest chory.Bierze antybiotyk.Jest osłabiony.Nie zabrałabym.A co z bezpieczeństwem innych dzieci?Jak jest chory to zaraża.Nie mówiąc już o tym że antybiotyk obniża odporność i może złapać coś dodatkowo.


Dziękuję Ci Asiu... bo poczułam się, jak ufita...
Dorott
CYTAT([użytkownik x] @ Tue, 29 May 2012 - 22:56) *
Ja jednak urwałam się z choinki i dyndam sobie radośnie 37.gif


to ja podyndam sobie z Tobą, mogę?
no nie znioszę tego jak widze dzieci z gilami do pasa w przedszkolu i tłumaczenie mam to tylko katarek a ja nie mam co z dzieckiem zrobić 37.gif 21.gif nóż mi się w kieszeni otwiera...

nie posłałabym dziecka chorego do szkoły/przedszkola nawet z katerem a dziecka na antybiotyku i po 3 dniach gorączkowania na bank też nie...rozumiem, ze to ważne wydarzenie dla dziecka i że jest rozżalone ale są rzeczy ważne i ważniejsze...IMHO zdrowie jest ważniejsze

dziecko może przy Twojej pomocy zorganizować dla Cibie fajne przedstawienie w domu, powiedzieć wierszyk, który się nauczył i zrobić jeszcze raz niespodziankę...zajmnie mu to czas i może nie bedzie tak bardzo smutny
jaAga*
A ja bym pozwoliła. Jeśli nie miałby gorączki i jego samopoczucie by pozwalało to nie widzę przeszkód (zresztą lekarz też podobno pozwolił). Jest prawie lato, nie wierzę w stada zarazków fruwających w szkole, więcej widzę zagrożeń w rozpaczy i stresie dziecka z powodu nie wystapienia.

I przecież AQA nie pisze o zakaźnej chorobie typu ospa tylko o anginie którą przy odpowiednich środkach ostrożności nie tak łatwo się zarazić.

Tylko, że ja chyba urwałam się z innej choinki i nie widzę nic zdrożnego w puszczaniu dziecka z katarem do przedszkola/szkoły icon_wink.gif.
Dorott
CYTAT(jaAga* @ Wed, 30 May 2012 - 09:32) *
Tylko, że ja chyba urwałam się z innej choinki i nie widzę nic zdrożnego w puszczaniu dziecka z katarem do przedszkola/szkoły icon_wink.gif.


no i właśnie przez takie podejść mam katary w przedszkolu to niekończąca się historia...
~Luna~
To, że moje dziecko, teoretycznie nie może dziś wystąpić, jest właśnie efektem tego przyprowadzania dzieci chorych, na antybiotyku, na zajęcia.

Na chwilę obecną ma samopoczucie dobre, bez gorączki.

Mam jeszcze kilka godzin na przetrawienie problemu.

edit ********************************************

Jeszcze jedna sprawa .
Antybiotyk dostał wstępnie na 10 dni, potem kontrola, czyli zakończenie leczenia wypadłby w połowie przyszłego tygodnia, w okolicach Bożego Ciała.
W poniedziałek po Bożym Ciele, dzieci mają wycieczkę do studia filmowego w Bielsku, autokarem około 50 km w jedną stronę, wycieczka całodniowa - też mam nie puszczać ???
Dorott
CYTAT(AQA @ Wed, 30 May 2012 - 10:24) *
To, że moje dziecko, teoretycznie nie może dziś wystąpić, jest właśnie efektem tego przyprowadzania dzieci chorych, na antybiotyku, na zajęcia.

czy w tym zdanie nie ma odpowiedzi na Twoje pytanie czy dziecko puścić na występ?
Graz
ja bym pozwoliła i na wystep (2 godziny, ciepło na dworze, od momentu ustapienia gorączki mineła doba, jak rozumiem - podwieziesz i odstawisz do domu, żeby nie zmęczył sie wędrówką) i na wycieczkę po antybiotyku (tutaj jeszcze czynnik pogodowy ma znaczenie)

anginą nie tak łatwo kogoś zarazić - mój SZymek chorował juz na anginę ze 20 razy w swoim zyciu (teraz tfu tfu mamy spokój) i nigdy nikogo z nas nie zaraził - ani rodziców, ani rodzeństwa

dziewczyny - 2 godziny albo i krócej i to pod opieką mamy, która czuwa, by sie nie spocił, by go nie owiało itp. - to nie cały dzień w szkole, bez przesady

no ale ja ortodoksem nigdy nie byłam icon_wink.gif
Joka
CYTAT(Dorott @ Wed, 30 May 2012 - 09:07) *
no i właśnie przez takie podejść mam katary w przedszkolu to niekończąca się historia...

mam to samo zdanie co jaAga, też nie widzę niczego złego w puszczaniu dziecka do przedszkola z katarem; moje dziecko ma katar ok. 2 tygodnie, potem 2 tygodnie przerwy i znów; nie kaszle, nie ma gorączki, stosujemy tylko wodę morską i tyle; no jakoś mój pediatra nie wypisze mi zwolnienia lekarskiego na opiekę nad dzieckiem z taką niedyspozycją; od ponad dwóch lat nie była chora, jedynie ospa się przypałętała, a według Ciebie powinna przez ok. pół roku siedzieć w domu

Aqa przy tych okolicznościach, które opisałaś, zgodziłąbym się na występ
Lila_
CYTAT(Graz @ Wed, 30 May 2012 - 11:44) *
ja bym pozwoliła i na wystep (2 godziny, ciepło na dworze, od momentu ustapienia gorączki mineła doba, jak rozumiem - podwieziesz i odstawisz do domu, żeby nie zmęczył sie wędrówką) i na wycieczkę po antybiotyku (tutaj jeszcze czynnik pogodowy ma znaczenie)

anginą nie tak łatwo kogoś zarazić - mój SZymek chorował juz na anginę ze 20 razy w swoim zyciu (teraz tfu tfu mamy spokój) i nigdy nikogo z nas nie zaraził - ani rodziców, ani rodzeństwa

dziewczyny - 2 godziny albo i krócej i to pod opieką mamy, która czuwa, by sie nie spocił, by go nie owiało itp. - to nie cały dzień w szkole, bez przesady

no ale ja ortodoksem nigdy nie byłam icon_wink.gif


podpiszę się icon_smile.gif

a dzieciaki chodzące czy do przedszkola czy do szkoły z katarami czy kaszlem to norma, ba z antybiotykiem podawanym dziecku w przedszkolu też się spotkałam co było jak dla mnie już przegięcie- i o ile może to złościć to rozumiem niektórych rodziców bo nie mają szans na zostawienie dziecka z kimś w domu a na zwolnienie iść nie mogą bo zagrożenie w pracy niestety - takie czasy


Eliszka
Dorott dyskusja dotyczy nie tego czy puszczać dzieci do szkoły chore, ale tego, czy w tej konkretnej sytuacji pozwolić dziecku na występ pomimo choroby.
Jak zrozumiałam nie ma ono kataru icon_wink.gif

A występ trwa dwie godziny, nie osiem.

Dorott, czy Ty pracujesz zawodowo? (nie musisz odpowiadać) ale dziecko niepracującego rodzica to naszym przedszkolu ewenement. I co zrobić z dzieckiem, które ma co dwa tygodnie katar? Chyba nie ma aż tak wyrozumiałego pracodawcy.
Poza tym katar katarowi nie równy.
Gdy jest wodnisty wiem, ze za kilka dni minie bez śladu. w innym przypadku jestem świadoma, ze za chwilę dojdzie ucho albo kaszel i siedzi młody w domu.
Nie zmienia to faktu, że na tak ważną uroczystość puściłabym (a raczej pojechała z nim, co też ma znaczenie) pod warunkiem, że nie ma gorączki, może mówić i ogólnie da radę.


Odnośnie wycieczki - jest jeszcze sporo czasu, zobaczysz jak będzie.
Jeśli gorączka juz nie wróci, pogoda będzie przyzwoita to dlaczego nie? Macie jeszcze planowaną kontrolę u pediatry?
Ika
CYTAT([użytkownik x] @ Tue, 29 May 2012 - 21:56) *
Ja jednak urwałam się z choinki i dyndam sobie radośnie 37.gif

Może dlatego, że moje Dzieci antybiotyków nie biorą (no, Julia brała jakieś 4 lata temu ostatnio, Pitu nie brał jeszcze nigdy), do szkoły chore nie chadzają (i tu nie "wymiękam" pod naporem płaczu, a oceniam zagrożenie zarówno dla dziecka, jak i dla otoczenia). A argument, że prowadzanie dzieci do szkoły na antybiotykach to norma jest dla mnie równie trafiony, jak to, że wożenie dzieci bez fotelików to norma - jedno i drugie wynika z rozkosznego "przecież nic się nie stanie" 21.gif


Like it.
Ika
CYTAT(AQA @ Wed, 30 May 2012 - 09:24) *
To, że moje dziecko, teoretycznie nie może dziś wystąpić, jest właśnie efektem tego przyprowadzania dzieci chorych, na antybiotyku, na zajęcia.

I zamierzasz zrobić to samo.
Zmiany zaczyna się od siebie, a nie wyciągania palca w stronę innych.
pcola
[użytkownik x],

wygląda na to, że wisiałyśmy na niej wspólnie ...

Moje dziecko ominęły trzy z pięciu imprez w pierwszej klasie (m.in bal andrzejkowy). Trudno się mówi, żyje się dalej. Powikłania po niedoleczonej anginie przerabiałam na sobie (m.in totalna infekcja układu moczowego - w prezencie mam torbiel pozapalną nerki). Nie potrzebuję fundować takich atrakcji rodzonemu dziecku, ani tym bardziej nie chcę częstować infekcją innych dzieci.

jaAga*
CYTAT(Dorott @ Wed, 30 May 2012 - 10:07) *
no i właśnie przez takie podejść mam katary w przedszkolu to niekończąca się historia...

Rozumiem, że na każdy katar dziecka dostajesz zwolnienie-opiekę i Twój pracodawca przyjmuje to z uśmiechem?
Temat kataru i przedszkola był na tym forum przewijany kilkadziesiąt już chyba razy i nie mam ochoty go powtarzać.

I tak do wiadomości, nie przeszkadza mi katar u innych dzieci - bo moje młodsze ma to szczęście, że niemal nie choruje (obym w złą godzinę tego nie napisała 08.gif ), więc i nie zaraża się od tych co chodzą do przedszkola z katarem.
Eliszka
Na bal też nie puściłam. Tutaj jest mowa o akademii.
Widziałam jak moje dziecko przeżywa, że nie może pójść na uroczystość z okazji dnia babci i dziadka. Nie mogło bo tak sie złożyło, ze akurat był pogrzeb jego pradziadka. Ale strasznie żal mi go było.
Dorott
CYTAT(jaAga* @ Wed, 30 May 2012 - 11:35) *
Rozumiem, że na każdy katar dziecka dostajesz zwolnienie-opiekę i Twój pracodawca przyjmuje to z uśmiechem?
Temat kataru i przedszkola był na tym forum przewijany kilkadziesiąt już chyba razy i nie mam ochoty go powtarzać.

tak organizuję sobie życie zawodowe i prywatne, żeby nie puszczać dziecka chorego (z katarem, kaszlem itp) do przedszkola...ciężki temat do ogarnięcia ale nie ma sytuacji bez wyjścia.
edit

skoro nie chcesz dyskutować to po co piszesz?
Dorott
CYTAT(Eliszka @ Wed, 30 May 2012 - 11:21) *
Dorott, czy Ty pracujesz zawodowo? (nie musisz odpowiadać) ale dziecko niepracującego rodzica to naszym przedszkolu ewenement. I co zrobić z dzieckiem, które ma co dwa tygodnie katar? Chyba nie ma aż tak wyrozumiałego pracodawcy.

tak pracuję zawodowo...prowadzę biuro w firmie prywatnej...czyli zajmuję się wszystkim zamówieniami, kadrami, płacami ZUS-em itp...jestem sama nie mam zastępstwa ale nie puszczam chorego dziecka do p-la
Użytkownik usunięty
CYTAT(Dorott @ Wed, 30 May 2012 - 10:44) *
tak organizuję sobie życie zawodowe i prywatne, żeby nie puszczać dziecka chorego (z katarem, kaszlem itp) do przedszkola...ciężki temat do ogarnięcia ale nie ma sytuacji bez wyjścia.
edit


Prawda? Dorott, bo wszystko zależy od priorytetów... Moim priorytetem jest zdrowie moich dzieci i - tak. Pracuję zawodowo.
Graz
No tak, a moim, jak mozna sie domyślac, priorytetem jest to, by moje dzieci chorowały icon_wink.gif

Sa dwie szkoły - ortodoksyjna i mniej ortodoksyjna (przysłowiowe - falenicka i otwocka icon_wink.gif )

I może wróćmy do sedna - nie chodzi o puszczanie dziecka chorego, na antybiotyku regularnie do szkoły/ przedszkola (to zreszta wg mnie też trochę inny kaliber - w przedszkolu dzieci sa mniejsze, częściej wchodza w bezpośredni kontakt (zabawki), mniej odporne, w szkole sytuacja troche już inna), a o 2-godzinny pobyt w szkole. Dla mnie różnica jest.


Pcola - ale kto tu mówi o niedoleczonej anginie - przecież leczenie trwa nadal. Niedoleczona angina - gdy antybiotyk podaje sie zbyt krótko, jasne, że trzeba sie oszczędzać, i tylko tutaj mamy szereg mozliwości, w zalęzności od stopnia ortodoksyjności rodzica: dla jednych 2 godz. w szkole = niedopuszczalne, dla innych = do rozważenia (czy jest goraczka, kiedy ustapiła, jaki jest stan ogólny dziecka, jak sie dziecko zachowuje podczas choroby - skacze czy jest osowaiałe i lezy w łózku, no szereg uwarunkowań do uwzglednienia). I chyba tego nie przeskoczymy, każdy ma własne podejście i zasady.

~Luna~
Nie spodziewałam się aż takiej dyskusji w temacie.

Idę na akademię do szkoły - sama.
I idę tylko z tego powodu, że po akademii jest zebranie dla rodziców, gdzie między innymi omawiana będzie wycieczka o której wspomniałam.

W jakim stanie jest Młody, chyba nie muszę opisywać.
Jeśli dostanie gorączki, to wyłącznie z płaczu i rozżalenia.

Nie zabieram go z sobą dlatego, że kłóci się to z moim wewnętrznym głosem rozsądku.
Moje dziecko, całe pierwsze półrocze, przechorowało, miesiąc w miesiąc, przez właśnie takie przyprowadzanie dzieci chorych na zajęcia.
Teraz też siedział przy stoliku z chłopcem który miał anginę i na efekty tego nie trzeba było długa czekać.

Z dwojga wybrałam chyba mniejsze zło, bo w niedalekiej przyszłości w planie są dwie wycieczki - do Z00 z zakładu pracy i za półtora tygodnia wycieczka szkolna.
Jurto miało być klasowe wyjście do Teatru z okazji Dnia Dziecka, oczywiście Młody też zostanie w domu i nawet mu o tym wyjściu nie przypominam, bo zniósłby to naprawdę ciężko.
Kingus
CYTAT([użytkownik x] @ Wed, 30 May 2012 - 13:09) *
Prawda? Dorott, bo wszystko zależy od priorytetów... Moim priorytetem jest zdrowie moich dzieci i - tak. Pracuję zawodowo.


E, [użytkownik x], poleciałaś po bandzie, jak pani psycholog do Pirani icon_wink.gif Sugerujesz, że dla reszty priorytetem jest kariera? W DE na dziecko rodzic może wziąć 10 (słownie: dziesięć) dni chorobowego w ciągu roku. Przy założeniu, że rodziców jest dwoje, daje nam to 4 tygodnie. Można wykorzystać urlop-ok. Nawet, gdybym to zrobiła, to nie posyłając Gabryśki do p-kola wg. Waszych kryteriów w połowie września (zeszły rok) musiałabym ją brać do pracy, co niestety jest niemożliwe, albo z tejże pracy zrezygnować.
Z tych powodów normą są tu dzieci, które przychodzą do p-kola z przysłowiowym glutem do pasa. Dziecko jest chore dopiero wtedy, gdy ma temperaturę. Również dla lekarza. Inna rzecz, że antybiotyki naprawdę są traktowane jako ostateczność i nikt nie wyśle dziecka bezpośrednio po antybiolu do placówki.

Edit. jakiś koszmarek ort. 43.gif
Ika
Po wykorzystaniu chorobowego i urlopu w połowie września musiałabyś zabierać do pracy...? To znaczy, że dziecko choruje non stop. Może właśnie dlatego, że wszyscy wysyłają chore do przedszkola, bo dla nich "nie jest chore". A zaraża.
Kurczę, to jest błędne koło. Nie robią na mnie wrażenia tłumaczenia, że inni tak robią więc ja też, bo to właśnie nakręca spiralę. Gdyby każdy wyłapywał pierwsze objawy choroby, zatrzymywał dziecko w domu i prowadził do lekarza, wtedy primo, inne dzieci byłyby zdrowe, secundo, nasze własne dziecko wychodziłoby z chorób szybciej i łatwiej, bez konieczności antybiotyków w większości przypadków.
A tak, to puszcza się dzieci póki się nie słaniają z gorączki, te dzieci zarażają pół grupy, kolejne dzieci padają, ale chodzą póki się nie słaniają, zarażają następne. Pierwsze wraca osłabione po chorobie, trafia w grupę tych, co to wg rodziców "jeszcze nie są chore" i apiać łapie jakiś syf. To jest krótkowzroczne myślenie.
OLA77
CYTAT(Ika @ Thu, 31 May 2012 - 11:50) *
Po wykorzystaniu chorobowego i urlopu w połowie września musiałabyś zabierać do pracy...? To znaczy, że dziecko choruje non stop. Może właśnie dlatego, że wszyscy wysyłają chore do przedszkola, bo dla nich "nie jest chore". A zaraża.
Kurczę, to jest błędne koło. Nie robią na mnie wrażenia tłumaczenia, że inni tak robią więc ja też, bo to właśnie nakręca spiralę. Gdyby każdy wyłapywał pierwsze objawy choroby, zatrzymywał dziecko w domu i prowadził do lekarza, wtedy primo, inne dzieci byłyby zdrowe, secundo, nasze własne dziecko wychodziłoby z chorób szybciej i łatwiej, bez konieczności antybiotyków w większości przypadków.
A tak, to puszcza się dzieci póki się nie słaniają z gorączki, te dzieci zarażają pół grupy, kolejne dzieci padają, ale chodzą póki się nie słaniają, zarażają następne. Pierwsze wraca osłabione po chorobie, trafia w grupę tych, co to wg rodziców "jeszcze nie są chore" i apiać łapie jakiś syf. To jest krótkowzroczne myślenie.

ika pozwolisz, że sie podpiszę?

Ja mam w domu taki własnie egzemplarz, który łapie notorycznie od innych dzieci, które ponoc nie są przecież chore. Zielony gil po pas, kaszel, ale przeciez nie ma goraczki to jest zdrowe. Mi już rece opadaja, bo Lena do 3-go roku życia majac naprawdę duzy i codzienny kontakt z dziećmi nie miała nawet kataru, a odkad poszła do przedszkola częściej go mam niż nie ma.
ulla
CYTAT(Ika @ Thu, 31 May 2012 - 11:50) *
Po wykorzystaniu chorobowego i urlopu w połowie września musiałabyś zabierać do pracy...? To znaczy, że dziecko choruje non stop. Może właśnie dlatego, że wszyscy wysyłają chore do przedszkola, bo dla nich "nie jest chore". A zaraża.
Kurczę, to jest błędne koło. Nie robią na mnie wrażenia tłumaczenia, że inni tak robią więc ja też, bo to właśnie nakręca spiralę. Gdyby każdy wyłapywał pierwsze objawy choroby, zatrzymywał dziecko w domu i prowadził do lekarza, wtedy primo, inne dzieci byłyby zdrowe, secundo, nasze własne dziecko wychodziłoby z chorób szybciej i łatwiej, bez konieczności antybiotyków w większości przypadków.
A tak, to puszcza się dzieci póki się nie słaniają z gorączki, te dzieci zarażają pół grupy, kolejne dzieci padają, ale chodzą póki się nie słaniają, zarażają następne. Pierwsze wraca osłabione po chorobie, trafia w grupę tych, co to wg rodziców "jeszcze nie są chore" i apiać łapie jakiś syf. To jest krótkowzroczne myślenie.



Ika, zgodzę się w całej rozciągłości odnośnie młodszych przedszkolaków. Weronika nigdy do przedszkola chora nie poszła, bo u niej głupi katar kończył się dwu-trzytygodniowym leczeniem (rzucało się na uszy i oskrzela)....ale bardzo szybko bez antybiotyków, bo się spięłam, żeby nie.

Od mniej więcej trzech lat jest inaczej (tak było już w ostatniej grupie przedszkola). Obecnie katar zazwyczaj jest tylko katarem i nie jest przeciwwskazaniem do nie pójścia do szkoły np. Nie mam najmniejszego powodu zatrzymywać w domu dziecko, które ma tylko katar, kaszle tylko w nocy jak mu wydzielina z nosa do gardła spływa, nie ma i nie miało cienia gorączki i pomijając zatkany nos, nawet przez chwilę, nie czuło się chore. Owszem, może tym katarem zarazić, owszem - super komfortowo samo się nie czuje, bo nikt z zawalonym nosem się super nie czuje, ale nie widziałam powodu, żeby siedziała w domu i robiła sobie zaległości w szkole. Jedyne co, to nie chodziła wówczas na basen, bo nie chciałam żeby infekcja (nosa) się miała okazję przerodzić w coś poważniejszego. Żaden pomór z powodu jej kataru, w klasie nie nastąpił.
Acz podchodząc restrykcyjnie - ten katar też był infekcją wirusową. Z przeziębieniami zresztą jest teraz podobnie - jak już nie ma gorączki, bólu głowy i ogólnie jest ok, to pomimo kataru, który jeszcze się nie doleczył też idzie do szkoły. W zeszłym roku, podczas 10-dniowej kuracji antybiotykiem, lekarz stwierdził, w połowie kuracji, że może iść do szkoły, tylko ma uważać, żeby się nie przegrzać i nie zaziębić, bo sama już na pewno nie zaraża.
Użytkownik usunięty
ulla, ale HALO! Zaczęłyśmy dyskusję od dziecka chorego NA ANGINĘ, w trakcie ANTYBIOTYKOTERAPII. Nie od kataru. To raz. Dwa - ostatnio na zajęciach pojawiła się PIĘCIOLATKA, która po 10 minutach zajęć zaczęła rzy.gać, jak kotka. Mamusia podała gorączkującemu dziecku leki zbijające temperaturę, przyprowadziła na zajęcia i ni dudu nie można było się do niej dodzwonić, gdyż... pojechała na zakupy! (ależ ona tylko trochę stanu podgorączkowego miała w domu!!!). Debilizm to za mało!

Kanuś, to oznacza, że jeśli dziecko choruje więcej niż 10 dni (a jak złamie nogę?), to po prostu pchasz do placówki i "nara"?
_rybka
Ja też zostawiłabym w domu.
Jednakowoż zacytuje koleżankę z pracy na wieść, że dziecko chore w domu zostalo: No i co? Wyzdrowiał? Jak nie to równie dobrze mógł przyjść do szkoły.
ulla
CYTAT([użytkownik x] @ Thu, 31 May 2012 - 20:00) *
ulla, ale HALO! Zaczęłyśmy dyskusję od dziecka chorego NA ANGINĘ, w trakcie ANTYBIOTYKOTERAPII. Nie od kataru. To raz. Dwa - ostatnio na zajęciach pojawiła się PIĘCIOLATKA, która po 10 minutach zajęć zaczęła rzy.gać, jak kotka. Mamusia podała gorączkującemu dziecku leki zbijające temperaturę, przyprowadziła na zajęcia i ni dudu nie można było się do niej dodzwonić, gdyż... pojechała na zakupy! (ależ ona tylko trochę stanu podgorączkowego miała w domu!!!). Debilizm to za mało!

Kanuś, to oznacza, że jeśli dziecko choruje więcej niż 10 dni (a jak złamie nogę?), to po prostu pchasz do placówki i "nara"?



[użytkownik x] ja wiem od czego się zaczęła dyskusja. Chciałam tylko zwrócić uwagę na istotny dość czynnik wieku dziecka.
Weronika jako młodszy przedszkolak nie miewała tylko kataru. Zawsze była to cięższa infekcja, albo w taką się przeradzała, z której leczyła się kilka dni (zwykle ok. 7-10 dni). Teraz jest starsza i miewa tylko katar, a z przeziębienia wychodzi po trzech dniach, a nie po tygodniu. I owszem, jak zażywała w zeszłym roku antybiotyk, to też była już angina....a mimo to lekarz powiedział, że jeżeli będzie się dobrze czuła, to mimo antybiotyku może iść do szkoły po pięciu dniach.

Dziecka z gorączką, ani stanem podgorączkowym - albo bez gorączki po lekach, nie posłałabym nigdzie.
Kingus
CYTAT([użytkownik x] @ Thu, 31 May 2012 - 20:00) *
Kanuś, to oznacza, że jeśli dziecko choruje więcej niż 10 dni (a jak złamie nogę?), to po prostu pchasz do placówki i "nara"?


To, przypuszczam, do mnie było... to oznacza, że jak se wykorzystam te 10 dni, ojciec szanownego dziecięcia również, to potem mamy sobie brać urlop.
Dzieci ze złamanymi nogami/rękami zaiwaniają do placówek-serio. Aktualnie u Gabiszona w grupie jest chłopiec z nogą w gipsie...
Tu się po prostu przyjmuje, że infekcja typu katar/kaszel to nie jest choroba. Jeśli pójdę do lekarza i powiem, że młoda się zasmarkała to mnie śmiechem zabiją i każą ewentualnie dać krople. To samo z dzieckiem gorączkującym-owszem, dostanę na nią zwolnienie, jeśli ma gorączkę, ale choćby miała i 40 stopni, antybiotyk dostanie dopiero, jeśli jakoś dramatycznie się pogorszy lub temp. nie wykaże tendencji spadkowej powyżej 3 dni. W innym wypadku "proszę podać coś na zbicie i obserwować".


Kingus
CYTAT(Ika @ Thu, 31 May 2012 - 11:50) *
Po wykorzystaniu chorobowego i urlopu w połowie września musiałabyś zabierać do pracy...? To znaczy, że dziecko choruje non stop.


Iko, ja się do tej wypowiedzi Dorott odniosłam:

CYTAT
tak organizuję sobie życie zawodowe i prywatne, żeby nie puszczać dziecka chorego (z katarem, kaszlem itp) do przedszkola...ciężki temat do ogarnięcia ale nie ma sytuacji bez wyjścia


Przyjmując katar/kaszel za chorobę można przyjąć, że Gaba była chora non-stop. Wg tutejszych lekarzy miała infekcje wirusowe nie kwalifikujące się w zasadzie do jakiegokolwiek leczenia, siedzenia w domu itp. Gorzej, mi wydawało się, że jest ich jakby za dużo, zbyt długo trwają i może coś jej się "zalęgło", okazało się, że mieści się w normie i mam nie wmawiać dziecku choroby...
Ika
Dla mnie infekcja wirusowa to zarażająca...
Kingus
CYTAT(Ika @ Fri, 01 Jun 2012 - 00:57) *
Dla mnie infekcja wirusowa to zarażająca...


Dla mnie też. Z resztą lekarze nie twierdzą, że jest inaczej. Ale taka, przy której dziecko zaopatrzone w chustki do nosa funkcjonuje normalnie, nie jest, zdaniem lekarzy tutaj, powodem do niepuszczania do placówki. Prawidłowo funkcjonujący organizm powinien sobie bez dodatkowego wspomagania i przy normalnym funkcjonowaniu poradzić, równocześnie zwiększając swoją odporność na takie banalne infekcje. (to jest prawie cytat! po mojej prośbie o jakiś syrop dla "szczekającej" Gaby).
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.