To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą.

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Stron: 1, 2, 3, 4
Kocurek
Sabina, smutno mi 13.gif
Sabina
CYTAT(Eta @ Sun, 23 Mar 2008 - 16:40) *
Sabino, wiem jak ogromny to ból i żadne słowo tego nie ukoji, choć każdy to pewnie przeżywa inaczej. Ja nie byłam w stanie z nikim o tym rozmawiać, bardzo długo, dusiło mnie to a mimo to nie mogłam, wydawało mi się że tylko ja cierpię, że tylko mnie to najbardziej dotknęło, nie wiem, może się nad sobą rozczulałam, było mi wszystko jedno.

Chcę Ci powiedzieć że najważniejsze to to wszystko z siebie wydusić, choćbys miała w kółko gadać to samo i choćby nie wiem jak trudne to się zdawało.
Jeśli będziesz chciała to wiedz że ja zawsze chętnie Cię wysłucham.

Ściskam mocno
Eta

Eta. Amania
Bardzo bardzo Wam dziękuję.

Wszystkim Wam.
Piszcie, piszcie ile macie ochotę.... siłę... czas... nie wiem co.
To mi strasznie dodaje siły i otuchy.
Wiecie wydaje mi się czasem, że to jakiś sen, że to się nie dzieje na prawdę.
Są sekundy, minuty, że zapominam i ze zdwojoną siłą wszytko mi wraca i staje przed oczami icon_sad.gif
Ten fotel, diagnoza na usg, anestezjolog i żartujące pielęgniarki... łzy i ból....
Te palpitacje i walkę, żeby się obudzić w innym świecie... wszędzie byle nie tu i teraz....
A dziś do Frania powiedziałam Michasiu.... nie pojęte. Wcześniej nie mówiłam tak do nikogo.... do Michasia też nie icon_sad.gif
W uszach brzmi mi piosenka Claptona... i huczą KTG....
A już za chwilę wtorek i będę musiała pojechać do szpitala ach.... ciężkie ACH...

serce mi wali jak młotem...
Wykrzyczałam mojemu ojcu (nie wiedział, że byłam w ciąży) żeby się przestał na mnie wytrząsać i drzeć...
Zmuszać mnie, że mam z nim jechać do sklepu, bo właśnie umarło mi dziecko, nie mam głowy, po narkozie źle się czuję....
i nie chcę do żadnego cholernego sklepu, po żaden zakichany okap icon_sad.gif wyrodna córka jestem icon_sad.gif
Mam ochotę wrzeszczeć, coś walnąć.... mam wrażenie, że mnie rozsadzi od środka. Koszmar!!!!
Było mi wszytko jedno, czy mi robią zastrzyki i na co..
I nie mam czarnych ubrań... a nie chcę za nic ubrać się na czerwono 21.gif 41.gif 37.gif

I mąż. Mąż mój jest niesamowicie cierpliwy... mam szczerą nadzieję, że wystarczy mu do mnie cierpliwości, bo nie wiem....
co bym bez Niego zrobiła... A gadam o tym na okrągło. Mamę moją bolał widok trumny... oglądałam jakąś przez internet.
A mnie bolało, że ona się tak zachowuje. Staję się jakąś egoistką? Święta... nie czuję ich, że są...
Że są ważne. Wokół jest tyle dobrych osób. Dostałam chyba ze 100 życzeń i ciągle Ktoś dzwoni, pisze. Są przy mnie moje
przyjaciółki... rodzina. Wszyscy znajdują właściwe słowa. Jak ONI to robią?
Jestem Im i Wam wdzięczna bardzo.
Mojemu Mężowi! przytul.gif

To wielki dar mieć wokół tyle osób, kochających, współczujących i cierpliwych.
Modlą się za nas dwie wielkie Wspólnoty Akademickie i Zakonnice (jedna dzwoniła do mnie) z naszej Parafii i Księża.
Pisał do mnie Proboszcz. A kolega jedzie za dwa dni do grobu Papieża JP II i zawiezie moje intencje.
Jak za tyle miłości dziękować... nie umiem, nie znam takich słów, które wyrażą co czuję. 41.gif

Dziękuję! 41.gif
Dziękuję!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Sabina
O BOŻE ja to brałam

https://www.poronienie.pl/gr_leki.html

co najlepszego zrobiłam icon_sad.gif

jak z tym żyć? 41.gif 41.gif 41.gif 41.gif 41.gif 41.gif 41.gif 41.gif 41.gif 41.gif 41.gif 41.gif 41.gif 41.gif 41.gif 41.gif 41.gif 41.gif 41.gif 41.gif 41.gif 41.gif 41.gif 41.gif

Bolały mnie bardzo zatoki, ja nie wyrabiam i żrę ten nurofen icon_sad.gif
W ulotce jest że w razie konieczności można, byle nie 2-3 trymestr icon_sad.gif

BOŹE!!!!!!!!!!! Zwariuję
AniaEL
Sabina nie obwiniaj siebie o nic!!
Nie masz rozległej wiedzy medycznej, nie jesteś nieomylna!
Przyczyna mogła być zupełnie inna!
Robiłaś wszystko, żeby Michałek żył!

Nie jesteś wyrodną córką, żoną, matką!
Ty po prostu cierpisz!
Masz do tego pełne prawo!
I masz prawo przeżywać to na swój sposób!


Ja temat chyba przewałkowałam na wszystkie sposoby.
Boję się zastanawiać "dlaczego?".
Obwiniam się, że nie cieszyłam się tym dzieckiem od początku, że radość przyszła za późno.
Teraz najchętniej bym spała. Nie mam ochoty na nic. Nawet ciężko jest mi zajmować się Kingą.
Boję się powrotu męża do pracy, bo wtedy zostanę z tym wszystkim sama.
I boję się "czasu rozwiązania" końcem października, zwłaszcza że moja siostra ma termin na tydzień przede mną.
AniaEL
Sabinko proszę Cię o jedno. Przestań szukać w internecie. Będziesz sobie zadawać jeszcze większy ból, będziesz bardziej cierpieć.
Kasia Sz.
Sabina, zapamiętaj: to NIE JEST Twoja wina !
Boże, gdybym umiała Ci jakoś pomóc...
przytul.gif
cydorka
Sabina, przestań robić, to co robisz,
nie szukaj w necie odpowiedzi dlaczego, nie znajdziesz jej tam, znajdziesz kolejny ból i cierpienie, po co, jest Ci ciężko, wystarczająco, po co szukać kolejnych cierniowych kolców, to już nic nie zmieni.

Zdecydowana większość kobiet do 4-nawet 6 tygodnia nie wie, ze jest w ciąży łyka leki, pije alkohol, ma badania RTG i znajdują się w miliardach innych sytuacji, które nie sprzyjają (w teorii) rozwijającej się ciąży.

Ale na tak wczesnym etapie (już nie będę tego lekarsko opisywać bo nie miejsce tu) najczęściej okazuja się one bez wpływu.

Sabina, jeżeli przeszukujesz net to wiesz również, ze większość wczesnych ( do 12 tyg) poronień nigdy nie znajduje konkretnej przyczyny.
Nie szukaj jej, nie szukaj jej w sobie, to nie przyniesie Ci ukojenia.

Każda z nas w inny sposób przeżywa swoją stratę, historii poronień jest na tym forum bardzo wiele, myślę, ze dobre drugie tyle nieujawnionych co ujawnionych. Niektóre wola to z siebie wywalić, inne nie napisały o tym do dziś itd i to jest zrozumiałe
Kazdy przeżywa, potrzebuje czegoś innego, ale jednego nie wolno, nie wolno niszczyć siebie samego.

Jesteście obydwoje z Plombiuszem ludźmi wierzącymi, Chrystus Zmartwychwstały nadał swojemu cierpieniu wielkie znaczenie, obrócił je w dobro dla innych nadał sens, nie unicestwiał się.

Nie rób tego Ty, nie dręcz się, nie doszukuj się winy, swojej winy, jakiejkolwiek winy. Bo nie ma jej






cyd
AnkaSkikanka
CYTAT(cydorka @ Mon, 24 Mar 2008 - 09:38) *
Jesteście obydwoje z Plombiuszem ludźmi wierzącymi

Sabina tak. Ja jestem na winklu od jakiegoś czasu. Tak w kwestii wyjaśnienia...

Niestety Sabina ma taki "styl". Chce zgłębić zagadnienie. To się tyczy nie tylko tego strasznego wydarzenia. Nie mogę Jej tego zabronić. Staram się mówić, to, co Wy. Musimy przez to przejść. Mam nadzieję, że pogrzeb pozwoli zwłaszcza Sabinie zakończyć pewien etap.

Dzięki Wam, że jesteście i piszecie. Sabinie to bardzo pomaga. Mi też, ale Sabina jest kobietą. Jest wrażliwsza. To Ona nosiła Michasia, to Ona Go czuła, zżywała się z Nim. Dla mnie - faceta - to była lekka abstrakcja. Nie było jeszcze czuć ruchów. Niby wiem, ale nie czuję. Nie ta sama więź. Też to przeżywam, ale wiem, że Sabina przechodzi prawdziwy horror. Mam nadzieję, że starczy mi oleju, gdzie trzeba, aby Ją odpowiednio wspierać. Tak łatwo jest zranić Ją w tym stanie - nawet z pozoru drobiazgiem. Trzymajcie kciuki. Będę się cały czas starać.
Helena
Sabina ja w pierszej ciazy jak jeszcze nie wiedzialam, ze w niej jestem mialam straszna migrene i jednego dnia wzielam 5 tabletek ibuprofenu i nic sie nie stalo. To na pewno nie twoja wina i tego, ze braalas ibuprofen.
Eta
NIe wiem czy da się tak poprostu przestać. Sabina wiele z nas się obwinia, nie wiem może to jakas taka idiotyczna kolej rzeczy w głowie kobiety, ze musi sobie jeszcze dowalić jakby mało było. W ciąży z Olimpią brałam ibuprom, urodziłam zdrowe dziecko. Nie ma zasady. Sabina przezyj swoje cierpienie, przegadaj i cokolwiek nie pomyslisz wiedz jedno. To nie była Twoja wina. Żadna, nawet minimalna. Płacz, ale nie daj się zwariować bo będzie Ci coraz ciężej.
MoniZ
SABINKO moge cos dodac nie czytaj tych artykulow bo im wiecej czytasz tym bardziej sie dolujesz ja tak robilam i szukalam przyczyny mojego poronienia ale moj kochany mezus zabronil mi czytac i powiedzial ze mam wierzyc ze nastepnym razem bedzie wszystko dobrze i urodze zdrowe dziecko
wiec go posluchalam nikt mi nie pwoiedzial ze bedzie bardzo ciezko... zreszta zycie nie jest lekkie wciaz nam rzuca klody pod nogi 32.gif
w okresie starania sie o nastepne dziecko co miesiac plakalam bo bardzo chcialam zajsc ponownie w ciaze i caly czas myslalam o dzidzi ktore stracilam i tak okolo 3 miesiecy az wkoncu odpuscilam i ku mojej uciesze zaszlam...
poczatki byly bardzo ciezkie az do pamietnego 11tc (wtedy stracilam dzidzi pierwsze) po tych tygodniach bylam bardzo szczesliwa ze nosze pod serce dzieciatko... cala ciaze bardzo przezywalam kazde spotkanie u lekarza bylo stresem ze cos jest nie tak... ale szczesliwie donosilam i 23.07.07 urodzilam zdrowego synka
wiem ze ta historia moze teraz jest nie na miejscu ale mam nadzieje ze da ci duzo do myslenia i duzo otuchy
wiem ze nigdy nie zniknie mysl o dziecku ktore sie stracilo nawet po 20latach
zycze duzo duzo wiary w lepsze jutro i duzo optymizmu ze nastepnym razem bedzie wszystko dobrze trwaj w tej wierze bo ona dodaje skrzydel
Sabina
Dziękuję 32.gif
Sabina
https://www.kubula.mail.waw.pl/teksciarnia/gdy_umiera.php

Wiecie...
nie wyobrażam sobie ubrać się inaczej niż na czarno. icon_sad.gif
Chciałam zapytać, czy nie wiecie ile zwyczajowo się chodzi w żałobie po dziecku?
Nie żebym czuła, że muszę się podporządkowywać jakimś nie wiem... standardom w tej materii... pytam z ciekawości.
Myślę, że będę nosiła zewnętrzną żałobę tak długo jak będę czuła ten silny, wewnętrzny przymus icon_sad.gif

Czytałam, że to pomaga przetrwać ten czas i odżałować... jeśli tak można to ująć. icon_sad.gif

Bardzo nam pomagacie - dziękuję. icon_smile.gif
amania
Sabina, od ponad czterech lat, jeszcze ani razu nie udało mi się nie płakać przy " Tears in heaven".


ps. Już nie pamiętam w czym poszłam na pogrzeb, byłam kilka dni po porodzie, więc jeszcze nie we wszystko się mieściłam.
Wiem jedynie, że miałam ciemną kurtkę. Żałoby nie nosiłam, bo akurat ja nie czułam, że mogłoby mi to pomóc.
Natomiast w jakimś sensie pomógł mi sam pogrzeb (chociaż wcześniej bardzo się go bałam).
Sabina
Ja się też strasznie boję, mam skurcze w brzuchu na samą myśl... i że jutro będę musiała iść do szpitala,
a "tam mi wszystko powiedzą" - nie wiem co? icon_rolleyes.gif
Boję się, że będę musiała zobaczyć szczątki. Mały był wyrywany po kawałku icon_sad.gif
Boję się, że zemdleję i nie wiem jeszcze czego...

Zdiagnozowałam u siebie krzyk zamknięty w słoiku, tak bym to określić mogła!
icon_sad.gif 41.gif
Sabina
Może winny jest konflikt serologiczny?!
Przepraszam, że Wam smucę icon_sad.gif

ech... 32.gif
Eta
Sabina czy odpowiedz na to pytanie tak naprawdę ulży Ci w cierpieniu?

Co do żałoby, noś ją tyle ile potrzebujesz, tu nie okręśla się imo ram czasowych
amania
Sabino, moja mama poroniła najprawdopodobniej z tego powodu. Pierwsze dziecko miało czynnik rh-, jak ona, czyli konflikt nie wystąpił. Drugie, czynnik rh+ i wtedy dopiero pojawiły się przeciwciała. Kolejna ciąża zakończyła się poronieniem na wczesnym etapie i lekarz brał pod uwagę konflikt serologiczny właśnie.

ps. Eta, pewnie nie ulży, ale ja ją rozumiem, bo też jestem z tych co chciałyby wszystko wiedzieć, znać przyczynę.
Sama do dzisiaj się zastanawiam, skąd u mojej córki wystąpiły takie poważne wady, choć ta wiedza teraz niewiele by mi dała. Ale jednak się chciałabym wiedzieć.
Eta
Amania ja wiem, ja tez do dziś się zastanawiam dlaczego. Tylko chciałam powiedzieć że dla mnie te myśli zawsze sprowadzają się do obwiniania siebie i dowalania tylko sobie. tak naprawdę nie wiem co trzeba zrobic żeby przestać myśleć, żeby pozwolić sobie na żal a nie autodestrukcję, jak w moim przypadku.
Nie wiem, sama nie wiem.
cydorka
CYTAT(Eta @ Mon, 24 Mar 2008 - 15:30) *
tak naprawdę nie wiem co trzeba zrobic żeby przestać myśleć, żeby pozwolić sobie na żal a nie autodestrukcję

ja właśnie o tym, nie żeby nie myśleć, nie cierpieć, ale żeby nie niszczyć siebie, a jeżeli poszukiwac przyczyny to zdać się na lekarza a nie na neti przeszukiwanie, samodzielne/samotne analizowanie

cyd
Sabina
Macie racje... ja wpadłam na info o lekach, gdy przeglądałam stronę o badaniach jakie powinno się wykonać po poronieniu,
żeby uniknąć ewentualnych problemów w następnych ciąży/ach... takiego zabezpieczenia psychicznego mi brakuje. icon_sad.gif

Nie chcę się sama biczować, ani niszczyć. To są pokusy wiadomo czyje. Ale poczucie winy mam straszne.
W uszach brzmią mi żarty mojego męża, że jestem najlepszym inkubatorem jakiego zna.
Jak w nocy to przeczytałam, o tym Nurofenie,
to żeby nie rozbić ściany głową z rozpaczy, obudziłam męża i przez godzinę mnie głaskał. Zostawiłam mu mokrą od łez poduszkę,
a i tak ulgi zero. icon_sad.gif
Dziś byłam na Adoracji przez chwilę i wyryczałam się, aż czułam na sobie odbicia ze wszystkich babcinych okularów
w całej Kaplicy. Ale poczułam ulgę, na chwilę. Teraz żyję strachem, paraliżującym mnie przed jutrzejszym przejściem
przez odbiór ciałka w szpitalu. Będę sama. Chciała bym nie być, ale nie mam wyjścia.

Nie mam apetytu i coś ściska mnie za flaki od środka.
Teraz chciałam wymyślić ładny napis na płytę nagrobka i tak siedzę...

Podoba mi się z wiersza ks. J. Twardowskiego

"Są takie Krzyże ogromne, gdy kochając za innych się kona.
To z nich spada się, jak grona wyborne w Matki Bożej otwarte ramiona."

Pięknie to ujął Ksiądz Jan.
Sabina
CYTAT(amania @ Mon, 24 Mar 2008 - 15:19) *
Sabino, moja mama poroniła najprawdopodobniej z tego powodu. Pierwsze dziecko miało czynnik rh-, jak ona, czyli konflikt nie wystąpił. Drugie, czynnik rh+ i wtedy dopiero pojawiły się przeciwciała. Kolejna ciąża zakończyła się poronieniem na wczesnym etapie i lekarz brał pod uwagę konflikt serologiczny właśnie.

ps. Eta, pewnie nie ulży, ale ja ją rozumiem, bo też jestem z tych co chciałyby wszystko wiedzieć, znać przyczynę.
Sama do dzisiaj się zastanawiam, skąd u mojej córki wystąpiły takie poważne wady, choć ta wiedza teraz niewiele by mi dała. Ale jednak się chciałabym wiedzieć.


Chciała bym wiedzieć. Znać przyczynę. Bardzo bym chciała, ale nie szukam tego w necie i wiem, że od lekarzy też się pewnie tego nie dowiem. icon_sad.gif
Na starcie miałam powiedziane w szpitalu, że "Nikt Pani nie powie dlaczego tak się stało!". Szkoda. 41.gif

Coś normalnie dusi mnie za gardło. Mam nadzieję, że nadejdzie w reszcie takie jutro w którym powiem
ze spokojem duszy, że mnie to już tak nie boli, tak bardzo chciała bym zobaczyć jak wygląda Michałek.
Czy ma rude włoski, czy niebieskie oczka? Czy zadarty ma nosek. Mam w domu tyle ubrań ciążowych, pieluchy zaczęłam
zbierać - zawsze tak robię, takie zapasy.

Chciałabym od razu następne maleństwo... to jakieś szaleństwo, i rozrywa mi mózg myśl, że mąż się nie zgodzi.
Chciałabym znów żyć nadzieją... której teraz mi tak bardzo brakuje. icon_sad.gif

Chciałam się zbliżyć do Maryi i wiem, że to mnie zbliżyło.... jak bardzo ją rozumiem teraz.

Mam ochotę krzyczeć, wydać z siebie jakieś straszne krzyki żalu, to mnie dusi od środka.

Śmierć dziecka jest nie wyobrażalnym bólem, a to że niektórzy uważają go za "wyskrobiny", za "jakieś szczątki"
przygniata nie wyobrażalnie. Ciekawe czy gdyby doktorkowi przejechali matkę na pasach, i policjant by powiedział:
"po co pan będzie odbierał tą papkę, przecież tam nie było co zbierać" czy doktor był by czuł spokój duszy i powiedział,
dobra to nie zeskrobujcie? Przecież jeżeli kogoś kochamy, to chcemy go godnie pochować bez względu na to w jakim stanie są
jego zwłoki, jego ciało. Prawda? Jak ciężko się żyje, gdy ktoś ginie na morzu i ciała nie odnajdą.
Czy na wojnie.
"Umarłych pochować" - uczynki miłosierne względem ciała.
Czy to tak ciężko zrozumieć? Czy lekarze są z innej planety? Tak jak by dziecko maleńkie nie było człowiekiem!
A jak wyda z siebie krzyk i odda stolec, to już się nim staje. Absurd!

Czyż nie?
Sabina
Ks. Twardowski napisał

" Wierzyć - to znaczy nawet nie pytać, jak długo jeszcze mamy iść po ciemku."

" Jeśli ktoś się modli, Pan Bóg w nim oddycha."

Bądź Wola Twoja!

" Naszą ludzką siłą jest świadomość naszej słabości."

" Najtrudniej być posłusznym Bogu do końca."



Sun
Skarbie kochany... nie mogłam napisać SMSa, bo konto mi się skończyło... icon_sad.gif Przepraszam!!! icon_sad.gif Doładuję! Próbowałam powiedzieć, co mogłam, zrobić co mogłam... ale świąt nie przeżyłam, dzisiaj na Mszy roczkowej Tobiacha nawet u Komunii nie byłam icon_sad.gif Nie wiem jak Pan Bóg patrzy na modlitwę grzesznika, ale co tam, będę się nadal starać. Jak przeczytałam, że jutro masz iść sama do szpitala, to pierwsza myśl była - w pociąg i do Warszawy, ale mówiłaś, że we wtorek???? Eh.... chciałabym na pogrzebie być, ale chyba się nie uda... w każdym razie duchem będę... ale jeszcze zadzwonię, żeby się dokładnie dowiedzieć... kurczę, no i co ja mam Ci powiedzieć?! icon_sad.gif Przecież TY WIESZ. Ściskam mocno. JESTEM. Muszę spadać, Fałda porykuje icon_sad.gif
Sabina
CYTAT(Sun @ Mon, 24 Mar 2008 - 21:45) *
Nie wiem jak Pan Bóg patrzy na modlitwę grzesznika, ale co tam, będę się nadal starać. Jak przeczytałam, że jutro masz iść sama do szpitala, to pierwsza myśl była - w pociąg i do Warszawy, ale mówiłaś, że we wtorek???? Eh.... chciałabym na pogrzebie być, ale chyba się nie uda... w każdym razie duchem będę... ale jeszcze zadzwonię, żeby się dokładnie dowiedzieć... kurczę, no i co ja mam Ci powiedzieć?! icon_sad.gif Przecież TY WIESZ. Ściskam mocno. JESTEM. Muszę spadać, Fałda porykuje icon_sad.gif


Myślę, że milsza mu nie raz niż świętego, więc módl się, żebym nie ześwirowała i nie skończyła w wariatkowie, bo mam taką wizję ostatnio.
A milsza Bogu wiadomość i większa radość w Niebie z jednego nawracającego się grzesznika niż z 99 sprawiedliwych. icon_smile.gif

Nie wiem nic jeszcze o pogrzebie. Może jutro już coś będę wiedziała. Zobaczymy.
Ech...

Dzięki
buziaki
MoniZ
sabinko niestety nasi kochani lekarze sa bez serca pamietam jak ja jechalam do szpitala od mojego lekarza ryczalam jak bobr moj maz trzymal sie mocno dzwonil do mojej mamy i swojej glos mial bardzo powazny ale nie uronil ani jednej lezki przy mnie jak dojechalismy do szpitala kochany nasz ordynato bardzo niemilo nas przyjal o malo co doszlo by do bojki bo nie chcial mnie przyjac z bolem brzucha i lekkim krwawieniem wkoncu po kilki ostrych wymianach slow przyjal z wielka laska a pretekstem ze niechcial mnie przyjac bylo ze nie ma miejsc a okazalo sie ze dwa pokoje 3osobowe byly wolne poprostu koszmar
a przy obchodzie byl taki tekst " a tu wiadomo co lyzeczkowanie" i to z takim wyrazem twarzy jakbym byla jakas rzecza nie czlowiekiem nie kobieta ktora stracila dziecko ktore zdarzylam pokochac... wsrod 10osob jakie tam bylo tylko jedna lekarka usmiechnela sie do mnie i ten usmiech troszke mnie podbudowal ale najgorsze bylo po zabiegu ogromny bol i pustka jaka mnie ogarnela
przepraszam ale wkurzaja mnie nasio lekarze tarktuja nas jak tylko przedmiot do badan a wkoncu mamy uczucia 41.gif 41.gif 41.gif 41.gif 41.gif 41.gif 41.gif 41.gif
Sabina
Dokładnie tak. I ma się wrażenie, że oni nie tylko ich nie mają, ale nie widzą w człowieku człowieka.
To straszne. To jest tak nie ludzko wynaturzone. Nie wiem czy to jest takie rutyniarstwo, czy znieczulica. icon_rolleyes.gif
Strach do szpitala trafić.

Lekarz nie wiem... chciał bardzo mieć "materiał" do badań i tłumaczył mi, że "tam zarodka nie było, tylko kosmówka,
bo on nie rozwijał się." Na co ja, że jak mógł się nie rozwijać, jak jego rozmiary w usg były według wieku
i jak na ekranie tego samego dnia podziwiałam główkę, brzuszek i kończynki - co za brednie!!!!
Na co on, żebym dała mu wcześniejsze wyniki usg, więc po kolei je wyjmuję, wyrwał mi z ręki pierwsze (4tydz.) i do
mnie z pretensją, że: " widzi Pani! tu nie ma czynności serca - nie uwidoczniono", ja na to - "przecież to 4 tydz był,
a tu na drugim usg czynność serca jest i piszą, że żywy zarodek".
Spojrzał: "Acha"

tylko tyle... i wyszedł. Acha. Zero przepraszam. Kłamał. Po prostu wciskał mi kit.
Szkoda, że nie było tam mojego męża. icon_sad.gif
amania
CYTAT(moni28 @ Mon, 24 Mar 2008 - 22:18) *
a przy obchodzie byl taki tekst " a tu wiadomo co lyzeczkowanie" i to z takim wyrazem twarzy jakbym byla jakas rzecza nie czlowiekiem nie kobieta ktora stracila dziecko ktore zdarzylam pokochac... wsrod 10osob jakie tam bylo tylko jedna lekarka usmiechnela sie do mnie i ten usmiech troszke mnie podbudowal ale najgorsze bylo po zabiegu ogromny bol i pustka jaka mnie ogarnela



Moni, oni spotykają się z poronieniami i łyżeczkowaniem codziennie. Czasem nawet częściej. Nie uczą ich na studiach jak rozmawiać z kobietami, które znalazły się w takiej sytuacji. I o ile lekarki potrafią zdobyć się na miłe słowo czy gest, o tyle od lekarzy (mężczyzn znaczy) trudniej wymagać jakiejś szczególnej empatii.
A tekst który zacytowałaś, nie świadczy przecież o znieczulicy tego lekarza.

Ja w czasie moje drugiej ciąży spotkałam dziesiątki lekarzy i nauczyłam się cieszyć już tym, że jakiś był normalny. Nie musiał być współczujący, wystarczyło, że nie traktował mnie wyjątkowo oschle lub lekceważąco.
Zresztą to temat rzeka i nie mój wątek, więc już kończę.
Sabina
CYTAT(amania @ Mon, 24 Mar 2008 - 23:29) *
Moni, oni spotykają się z poronieniami i łyżeczkowaniem codziennie. Czasem nawet częściej. Nie uczą ich na studiach jak rozmawiać z kobietami, które znalazły się w takiej sytuacji. I o ile lekarki potrafią zdobyć się na miłe słowo czy gest, o tyle od lekarzy (mężczyzn znaczy) trudniej wymagać jakiejś szczególnej empatii.
A tekst który zacytowałaś, nie świadczy przecież o znieczulicy tego lekarza.

Ja w czasie moje drugiej ciąży spotkałam dziesiątki lekarzy i nauczyłam się cieszyć już tym, że jakiś był normalny. Nie musiał być współczujący, wystarczyło, że nie traktował mnie wyjątkowo oschle lub lekceważąco.
Zresztą to temat rzeka i nie mój wątek, więc już kończę.


Na oddziale na którym sobie poleżałam teraz więcej empatii mieli mężczyźni -co najmniej 3ch - nieźli kobiety,
choć ten jeden facet wyjątkowo mnie zapienił. Próbował mi wmówić, że nie było wcale zarodka, że serce mu wcale nie było,
a tak w ogóle to wyskrobiny i kosmówka. 21.gif 21.gif 21.gif 21.gif
No ale żarty w momencie przygotowania do zabiegu uważam za mocno nie na miejscu, to tak jak by grabarze się śmiali
na pogrzebie zakopując trumnę wśród osób płaczących po stracie. Na koniec jedna do drugiej walnęła coś, że: "czasem lepiej zamknąć buzię",
jak zobaczyły, że ze mnie leją się łzy strumieniem. Ech profesjonaliści w każdym calu nie. Dobra nie studiowali psychologii. Ale czemu nie
mają psychologa? Powinni. Czyż nie?
Sabina
https://www.madajka.com.pl/kolekcja%20trumi...ieci%EAcych.htm

Pierwszy raz widzę coś podobnego. icon_eek.gif
amania
Sabina, psychologa mają. Do mnie takiego psychologa przysłali następnego dnia po porodzie i z tego co pamiętam, to nie bardzo wiedział jak ze mną rozmawiać.
Zresztą i tak nieźle trafiłam, bo w tym samym szpitalu, inna pani psycholog wysłała znajomą dziewczynę dzień po porodzie, do szpitala psychiatrycznego, bo na pytanie "jak się pani czuje" tamta odpowiedziała "nie chce mi się żyć" (właśnie straciła czwarte dziecko). Czasem więc lepszy brak psychologa, niż zły psycholog.
Sabina
CYTAT(amania @ Tue, 25 Mar 2008 - 00:48) *
Sabina, psychologa mają. Do mnie takiego psychologa przysłali następnego dnia po porodzie i z tego co pamiętam, to nie bardzo wiedział jak ze mną rozmawiać.
Zresztą i tak nieźle trafiłam, bo w tym samym szpitalu, inna pani psycholog wysłała znajomą dziewczynę dzień po porodzie, do szpitala psychiatrycznego, bo na pytanie "jak się pani czuje" tamta odpowiedziała "nie chce mi się żyć" (właśnie straciła czwarte dziecko). Czasem więc lepszy brak psychologa, niż zły psycholog.


O matko....
faktycznie..... ech....mnie się też czasem odechciewa. 13.gif
AniaEL
To że lekarze spotykają się z tysiącem takich przypadków, nie oznacza, że nie mogą być delikatniejsi.

Ja trafiłam na niezłą opiekę. Lekarze, w pewnym momencie, mieli więcej nadziei niż ja. Gdy lekarka robiła usg, powiedziała, że musi się skonsultować, bo nie jest pewna. A już miałam pewność, że wszystko się skończyło. Chwilę później spokojnie tłumaczyła mi, że nie widać tętna, że dziecko nie urosło od ostatniego badania. Ale zaraz potem zapytała, czy może mam jakieś ciążowe objawy, wtedy usg powtórzyliby następnego dnia. Niestety nic nie było.
Nikt z personelu nie uraczył mnie "miłym" słowem. Za to zrobiła to jedna z pacjentek. Usłyszałam: "Niech się Pani nie martwi. Ma pani przecież w domu dzidziusia." Miałam ochotę podejść do niej, uderzyć i wykrzyczeć w twarz: "Co z tego, że mam już dziecko, jak mogłam mieć dwójkę!"
Najgorsze było czekanie. Na usg, a potem na zabieg. Lekarz przyszedł do mnie, żebym podpisała zgodę na zabieg, bo już dzwonił po anestezjologa i on zaraz będzie. To zaraz trwało dwie godziny.

Pamiętam, gdy budziłam się po czyszczeniu po krwotoku poporodowym, to miałam dużo siły, mimo utraty krwi. Szybko doszłam do siebie, sama przeszłam na łóżko. A teraz. Długo nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Ocknęłam się dopiero na sali, a i tak co chwilę odpływałam, język miałam jak kołek i gdyby nie mąż, to nie wiem, jak bym sobie z tym poradziła.

Leżąc w szpitalu przez tydzień żyłam złudną nadzieją, że przed świętami wyjdziemy we dwójkę.
Tego dnia, gdy pojechałam na izbę przyjęć, od rana miałam złe przeczucia. Ale przecież z powodu przeczucia nikt by mnie do szpitala nie przyjął. Może gdybym przyjechała godzinę wcześniej, można byłoby dziecko uratować. Może gdybym przyjechała godzinę później, nie miałabym tego tygodnia nadziei.

Teraz tylko w moim życiu jest więcej lęków i strachu.
Sabina
Ania myślę, że wiem co masz na myśli... myślę, nie wiem tego.
Mnie zabijają teksty: "MUSISZ WZIĄĆ się w garść, masz dzieci". 21.gif 21.gif 21.gif
Chciałabym już nie cierpieć, ale co znaczy wziąć się garść??? Nie płakać? Nie umiem.
Nie tęsknić, nie myśleć, nie czuć? - nie umiem 32.gif

Ja jestem w miarę odporna na miny lekarzy, na ich... nie wiem - humory.
Jestem totalnie nie odporna na wmawianie mi, że moje dziecko jest "wyskrobinami". 21.gif 32.gif

Dziś przeszłam horror.
Nie wiem czy chcecie to czytać.
Ale może to się komuś kiedyś (nie daj Boże) przyda.
Poszłam dziś do zakładu pogrzebowego obok naszego Kościoła, tam bardzo miła pani (na prawdę miła)
pokazała mi jaka mają trumienkę dla dzieci i omówiła co mamy do załatwienia.
Ona miała zadzwonić na Cmentarz dowiedzieć się, czy można Michałka dołożyć do mojej Babci,
upewniła się, że urodzonemu martwo dziecku przysługuje zasiłek na pogrzeb - PRZYSŁUGUJE
A ja pojechałam, z sercem na ramieniu do Szpitala. Rano dostałam strasznych bóli brzucha z nerwów icon_sad.gif
W Szpitalu poszłam do umówionej Oddziałowej - miała mi wszystko powiedzieć.
Oddziałowa odesłała mnie do pokoju 11. Tam miła pani wypełniła 2 dokumenty formatu A5 złożonego na kilka stron
i poprosiła mnie o złożenie kilku podpisów. Tu popełniłam błąd, znaczy nie do końca, bo powiedziałam co powinnam
tylko nie wiedziałam, że ona źle zaznacza. Powiedziałam pani, że ponieważ nie dało się
ustalić płci dziecka, ustaliliśmy, że będzie chłopiec. I ona obok napisu płeć - "nie określono" dopisała "S".

I tu był błąd!

Potem poinformowała mnie, że muszę pójść do patomorfologii i tam poinformować ich, że chcę odebrać szczątki dziecka.
Miało się tam iść korytarzem w prawo i w lewo i przez drzwi, przez ogród i koło psychiatryka. Akurat mnie tam zamkną -
pomyślałam. Ale oczywiście zgubiłam się, a drzwi szklane były co drugie. Wszyscy zapytywani przeze mnie pracownicy szpitala nie
mieli pojęcia co to jest patomorfologia. Kazali obejść budynek i przejść koło kwiaciarni i tam miał być ogród. icon_sad.gif

Ale przy kwiaciarni był płot i willa prywatna, potem budynek, przychodnia i jakieś biura i z łzami w oczach wróciłam znów do szpitala.
W reszcie jak już go chyba w szerz i wzdłuż zwiedziłam w całości - ochroniarz na parkingu uświadomił mnie, że mam pójść aż do następnej ulicy,
przejść nią kawał i druga w prawo, okrążyć ogródek Jordanowski i tam jest owa patomorf. i kostnica 21.gif
Źle się czułam po tej wycieczce icon_sad.gif Gdy doszłam w reszcie do celu i otworzyłam pierwsze drzwi, wlazłam do pokoju z nieboszczykiem 29.gif
w trumnie. Aż mnie zmroziło i powiedziałam mu przepraszam i wyszłam tyłem. Idiotka 32.gif
Potem formalności i na szczęście okazało się, że szczątek się nie ogląda. I całe szczęście, choć jakaś głupia dziecięca ciekawość się
odpala jak nie pozwalają czegoś 32.gif Wysłuchałam opowiadanie o zmarłym właśnie 99 letnim ojcu pewnego pana. ach..
Potem z papierkami z pokoju 11 musiałam się udać do USC przy ul Słowackiego. Trzeba iść z trepa pół przystanka od szpitala Bielańskiego.
Na pętli wsiada się w tramwaj nr. 6 i jedzie do Pl. Wilsona i pół przystanku trzeba się wrócić do USC.
Tam oczywiście numerek i kolejka. Wysłuchałam opowiadania o wczoraj zmarłym 85 letnim mężu, który złośliwie zmarł
w domu, wypisawszy się na własne żądanie do domu wbrew całej jego rodzinie. I weszłam do pokoju nr. 3.
I co się okazało? Że pani z pokoju nr. 11 w szpitalu nie zakreśliła w okienku płeć Męska 21.gif 21.gif 21.gif 21.gif
21.gif 21.gif 21.gif I bez tego nie wydadzą mi aktu urodzenia.

Ze łzami w oczach polazłam pół przystanku do szóstki i kilka przystanków jechałam i pół
znów z trepa... ja jeszcze krwawię i słabo się czuję, ale kogo to... nie było zakreślenia. 21.gif
Bezczelnie weszłam bez kolejki do pokoju 11 i dowiedziałam się, że to wina Ginekologii 41.gif
Wróciłam na oddział (szatnia 1,20, kapcie z folii 1zł kolejny raz) 21.gif do pani oddziałowej, ta zrobiła oczy i odesłała mnie do pokoju lekarskiego,
gdzie po raz enty tłumaczyłam, że zmarło mi dziecko i rodziłam martwe i mam takie dok. itd itd. Lekarz zrobił oczy i odesłał mnie do innego pokoju.
W reszcie jakaś młoda lekarka się zlitowała, wzięła to ode mnie i poszukała tej dr. Ale jej nie było niestety 21.gif
Wróciła do mnie i mówi, że ona nie wie co ma zrobić... Ja na to: "niech pani zaznaczy tą płeć i zrobi parafkę, czy oni w USC będą wiedzieli czyja
to parafka? Bez przesady" - zrobiła i odetchnęłam. icon_sad.gif I znów pół przystanka z kapcia, 6 i pół z kapcia, wchodzę do USC biorę numerek, a
tam 15 osób. icon_eek.gif
Wlazłam bezczelnie bez kolejki 21.gif trudno.. 29.gif już nie miałam siły.
Tam dostałam 1 Akt urodzenia z adnotacją, że "dziecko martwo urodzone" i 3 odpisy i karteczkę na cmentarz, do pochówku. Wycieczka trwała od 9 rano do 15.
Pani z zakładu pogrzebowego mówiła, żeby kupić mały kocyk. Kupiłam szatkę taką jak do Chrztu, ale w kształcie koszulki.
Każde z dzieci zrobiło laurki, żeby włożyć do trumienki. Mamy też maleńką figurkę Maryi i kartkę z serduszkiem, gdzie napisze Michałkowi list.
Antek dał swój najładniejszy nowy różaniec i samochodzik. Dziewczyny też coś chcą włożyć - jeszcze myślą.
Jutro będę wiedziała już kiedy pogrzeb. Zakład załatwia ZUS. A! Mąż musiał zawieść do pracy dokument o zatrudnieniu i płaceniu składek, który
potem muszę oddać do Zakładu pogrzebowego. Kwiatki kupię w kwiaciarni, nie wieniec, coś małego.

Będąc w szpitalu weszłam do pokoju 8, gdzie leżałam wcześniej. Obiecałam dziewczynom, że je odwiedzę.
To było straszne. Dziewczyna która leżała na podtrzymaniu 4 ciąży (3 poroniła, leżała z krwawieniem), poroniła znowu. 41.gif
Tak strasznie płakała, tak mocno trzymała mnie za rękę. Biedna. Nie mogłam wyjść, a chciałam uciec. icon_sad.gif
Nie wiem jakim cudem nie wybuchnęłam przy niej płaczem 41.gif 32.gif
Chciała dziecko pochować, ale jej powiedzieli, że ciałko musi jechać gdzieś w kraj na badania genetyczne i już nie wróci
do niej 32.gif

Wiem jak boli śmierć maluszka... ja już wypłakałam (mam wrażenie) wszystkie łzy.
Ale ból dalej mnie rozrywa od środka. Wieczory... nie mogę sobie znaleźć miejsca. Teraz mnie dręczy, że może moje dziecko
jednak było dziewczynką icon_sad.gif
Ale Aniołowie zawsze mają męskie imiona. Michałku tak chciała bym Cię zobaczyć! 41.gif
Jaki to wielki dar - życie. Bardzo chciała bym czuć znów te motylki w brzuchu, czekać na poród, nosić ciążowe ciuchy i mieć
pewność, że urodzi się piękne, małe stworzonko, o aksamitnych włoskach. 41.gif 41.gif 41.gif

ach... idę przytulić mojego puciatego złotowłoska Flania (tak o sobie mówi) 41.gif
pa

Edycja:

Zapalę świeczki za Aniołki dziewczyny ze szpitala (*) (*) (*) (*) 41.gif
Sabina
Będzie taka trumienka
ładna prawda? 41.gif

Nie wiem jakim cudem wkleił mi się facet z dzieckiem. icon_eek.gif icon_eek.gif icon_eek.gif


Trumienka
https://www.liebchen.pl/fpl/sarkofagi/sarkofagi_dzieciece
Kasia Sz.
Sabina, ja nie wiem, co powiedzieć...
Po prostu ściskam Cię mocno...
Mi
Sabinko przytul.gif
jestem... czytam...
Aga H
41.gif
emce
Sabina, Plumbiuszu, jest mi ogromnie przykro i szczerze współczuję
inka-24
przytul.gif 41.gif
tissaia
Sabinko, kochana- cały czas myślę o Was. Wierzę, ze Bóg da Ci wsparcie, że Wiara pomoże Ci cierpieć, Nadzieja - da siłę, by jutro wstać z łóżka, a Miłość - jeszcze mocniej obejmie...
Bardzo, bardzo współczuję.
#Margola
(*) Przykro mi
Sabina
CYTAT(Tissaia @ Tue, 25 Mar 2008 - 22:51) *
Sabinko, kochana- cały czas myślę o Was. Wierzę, ze Bóg da Ci wsparcie, że Wiara pomoże Ci cierpieć, Nadzieja - da siłę, by jutro wstać z łóżka, a Miłość - jeszcze mocniej obejmie...
Bardzo, bardzo współczuję.



Dziękuję Ci (Wam Wszystkim) za te słowa pociechy, piękne słowa. Bóg daje wsparcie - umiałam się z tym pogodzić, wierzę, że to zmniejsza ból.
Pomaga go przetrwać. Nadzieja, że będzie dzień bez tego rozrywania serca, że będę miała jeszcze zdrowe maleństwo.... (jak namówić męża? 41.gif ) jeszcze tli się.

Budzę się i pierwsza myśl: "Jezu, jego już tu nie ma 41.gif "

Koszmar.
Dziewczyny, które to przeżyłyście - jestem z Wami, współczuję i modlę się za wszystkie mamy. Moje ciężary ofiarowałam za człowieka bardzo
zagubionego i na skraju życia i śmierci - wierzę, że to pomoże mu wygrać z nałogiem - oby!!!

Pozdrawiam Was

Mi - dziękuję DZIĘKUJE że czytasz i jesteś !!! Dzięki!
leni 1
Sabinko bardzo, bardzo mi przykro przytul.gif modle sie za Was.
Sabinko w jednym z postów pytałaś jak sie ubrać na pogrzeb. W lipcu zeszłego roku w mojej rodzinie, podczas porodu umarła dziewczynka, udusiła sie pepowiną, na pogrzebie wszyscy łacznie z jej rodzicami ubrani byli w jasne kolory, nie na czarno i nie czułam zeby to było nie na miejcu.
Z tamtego strasznego dnia pogrzebu pamietam słowa ksiedza " wasze drogi nie są moimi drogami|" i kiedy kilka miesiecy później odeszła nasza kruszynka te słowa pomogły mi ogarnąc to co sie stało, chociaż nigdy sie z tym nie pogodze, zawsze bede tesnić, kochac najmocniej,zawsze bede czuc ból, normalnie żyć pozwala mi myśl ze kiedyś spotkam moja córeczke. Sabinko załobe musisz przezyć od poczatku do końca, masz do tego prawo i nie pozwól wmówić sobie ze jest inaczej. Ja myslałam ze najgorsze juz za mna, ale ból powraca jak fale, w najmniej oczekiwanym momencie, robi człowieka bezradnym, ale daje sobie prawo to przeżywania tego bólu kiedy przychodzi ty sobie też daj. Przytulam Cie mocno przytul.gif
owiwia7
Nie potrafię znaleźć słów... naprawdę bardzo mi przykro... przytul.gif przytul.gif przytul.gif
Sabina
CYTAT(leni 1 @ Wed, 26 Mar 2008 - 08:39) *
Sabinko bardzo, bardzo mi przykro przytul.gif modle sie za Was.
Sabinko w jednym z postów pytałaś jak sie ubrać na pogrzeb.



Dziękuję Ci.
Nie, ja nie mam takich wątpliwości mi zdecydowanie pasuje i nie wyobrażam sobie ubrać się inaczej jak na czarno.
To wyraża stan mojej osoby, dzieci nie będę raczej na siłę stroić na czarno, a i nie mają za bardzo takich ubrań, bo my się
ubieramy bardzo kolorowo. icon_smile.gif
Choć wiem, że całkiem na miejscu było by się ubrać na biało, w przypadku dzieci, które są bez grzechu - bo takie są!
Tym nie mniej ja czuję wewnętrzny przymus czerni i nie będę się przed nim bronić. Nie wiem tylko ile zwyczajowo się nosi żałobę,
po dziecku, wiem, że po rodzicach rok - chyba 43.gif


Pozdrawiam Was - trzymajcie się.
Nasze Aniołki na pewno się za nas modlą. To jest wielkim pocieszeniem dla mnie. icon_smile.gif
AniaEL
Sabinko przytul.gif tylko tyle mogę


A ja zaraz muszę iść do szpitala, bo okazało się, że mężowi źle wypisali zaświadczenie do pracy 21.gif
Zupełnie nie mam na to ochoty, zwłaszcza że po immunoglobulinę też musiałam iść specjalnie, bo nie mieli na stanie.
Ile jeszcze takich niepotrzebnych wizyt?
Dorotka
Sabinko przytul.gif 41.gif tak bardzo mi przykro 41.gif
Sabina
CYTAT(AniaEL @ Wed, 26 Mar 2008 - 09:35) *
Sabinko przytul.gif tylko tyle mogę
A ja zaraz muszę iść do szpitala, bo okazało się, że mężowi źle wypisali zaświadczenie do pracy 21.gif
Zupełnie nie mam na to ochoty, zwłaszcza że po immunoglobulinę też musiałam iść specjalnie, bo nie mieli na stanie.
Ile jeszcze takich niepotrzebnych wizyt?


O Matko to faktycznie. Mi dali od razu zastrzyk. Współczuję.
przytul.gif przytul.gif ja też tylko tyle mogę icon_sad.gif

Sabina
Eta mi to przysłała.
https://66.102.9.104/search?q=cache:Q6vQStK...t=clnk&cd=3
Lekarze powinni to wykuć na blachę. 21.gif Razem z pielęgniarkami.

A u nas straszne kłopoty z cmentarzem. icon_sad.gif Już nie mam siły nawet o tym pisać. Może później.
Koszmar.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.