To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Czerwcowe przedszkolaczki - część 19

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Stron: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23, 24, 25, 26, 27, 28, 29, 30, 31, 32, 33, 34, 35, 36, 37, 38, 39, 40
jaAga*
Ja mam firmy medel- nie narzekam, choć dość głośny jest.
Kate_K
a poza tym punkt widzenia zmienia się wraz z nabieraniem doświadczenia matki przedszkolnej. W pierwszym okresie chodzenia Olafa do przedszkola patrzyłam krzywo na jedną choćby kropelkę katarku u jakiegoś dziecka i zwracałam uwagę. Sama zostawiałam Olafa w domu z jakimkolwiek katarkiem, nawet przeźroczystym, bez gorączki itd itp. Dziś patrzę na to inaczej i sama postępuję inaczej. Życie przedszkolne mnie zahartowało. Bo prawda jest taka, że każde dziecko ma katar kilka razy w roku. W związku z tym zwykle w przedszkolu jest kilkoro z katarem - szczególnie przy takiej pogodzie jak jest teraz. Albo z kaszlem. Bo przecież kaszel zostaje jeszcze jakiś czas po wyleczonej infekcji. Dziecko jest zdrowe, nie zaraża, ale oskrzela się jeszcze oczyszczają. Także nie patrzę już krzywo ani na zakatarzone dzieci ani na ich rodziców. Sama tez prowadzam do przedszkola z samym tylko katarem. Ja muszę pracować, nie ma opcji, za mnie nikt nie wykona mojej pracy. Organizowanie opieki dla Olafa, wożenie go do babci, odbieranie, itp rozwala maksymalnie cały dzień, a po co to robić jeśli dziecko ma tylko katar.
Aktualnie Olaf siedzi w domu z babcią (która jedzie do nas 2 godz. i tyle samo wraca) bo ma katar i kaszle. Byłam u lekarza, osłuchowo czysty, ale kaszel ma okropny, wiec zostawiłam w domu.
Powiem tak, rozumiem tych rodziców, którzy prowadzą do przedszkola zasmarkane dziecko, bo wierze że nie każdy ma babcię na zawołanie i nie każdy może sobie chadzać na zwolnienie dowolną ilość razy. Czasy są jakie są. Poza tym dziecko w przedszkolu i tak musi swoje odchorować, więc nawet sterylne warunki mu w tym nie pomogą. A przynajmniej jego odporność będzie wzrastała.
Olaf po każdym katarze, który zatyka mu nos ma pęknięcie błony bębenkowej w uchu. Powinnam w takim razie chronić go przed katarem za wszelką cenę. Ale wiem, że i tak go nie uchronię. Trzeba trochę wyluzować.

pati.n
CYTAT(jaAga* @ Tue, 28 Sep 2010 - 12:04) *
Ja mam firmy medel- nie narzekam, choć dość głośny jest.



ja też mam medel
pomidorro
pati..a masz medel famili czy pro? znalazlam tez taki- w formie zabawki:)
https://www.novamed.pl/inhalator-mebby-nebulbaby
czyba trzeba przejechac się do sklepu i wypytać fachowca.....
pomidorro
dubel
pati.n
CYTAT(~justa~ @ Tue, 28 Sep 2010 - 12:44) *
pati..a masz medel famili czy pro? znalazlam tez taki- w formie zabawki:)
https://www.novamed.pl/inhalator-mebby-nebulbaby
czyba trzeba przejechac się do sklepu i wypytać fachowca.....



mam jedną szafkę, która sie nie otwiera bo zastawia ją łóżko i Ty mnie zmuszasz do jej otwierania i sprawdzania 29.gif

familly
Kate_K
ja tez mam family i służy świetnie.
jaAga*
family icon_smile.gif
pomidorro
Pati dzięki za fatygę icon_smile.gif
no to nie będę wymyślać..skoro tyle osób ma i się sprawdza....
może szybciej ten kaszel Ali minie....

ale pogoda....zastanawiam się jak mam z Hania iść- pada a ona na folię reaguje spazmami icon_sad.gif
Odi jak dziewczyny ? Wszystkie trzy???
Gruszka
A u nas w przedszkolu rumień zakaźny - wielka tablica wymalowana na ten temat icon_smile.gif ciekawe, kiedy Emila złapie icon_razz.gif jak poczytałam troche to chyba lepszy rumień niż katar icon_wink.gif

A od jutra czekają mnie dwa dni delegacji - potęsknijcie trochę icon_wink.gif
LilySnape
Kurcze kicha. Mały na antybiotyku a ja miałam atak bólu pod prawą piersią w okolicy żeber, tak silny, że wezwałam pogotowie, choć miałam jechać do przychodni (ból się powiększył i w końcu karetka przyjechała). Zastrzyki dostałam, na razie przeszło bo gdyby nie przeszło, miałam się dać zapuszkować w szpitalu. Jutro mnie lekarz czeka, ponoć powinnam zbadać sobie wątrobę i ogólnie jamę brzuszną.
A mnie się wydaje, że to mogło promieniować od kręgosłupa bo mam w nim zmiany zwyrodnieniowe i często mi nawala...
Kate_K
napiszę Wam że weekend nad morzem był extra. W dwa dni przejechalismy rowerami 70 km. Olaf przeszczęśliwy, bo był piasek, plaża i nawet kąpiel w morzu. Piątek był bardzo ciepły. Trasy rowerowe na wyspie Wolin są świetne. Najeździliśmy się po lasach, nazbieralismy przy okazji grzybków. Fajnie było, tak rodzinnie. Te rowery okazały się świetnym pomysłem na spędzanie wolnego czasu całą rodziną.
Oto parę zdjęć:






a to obecny stan naszego przyszłego miejsca zamieszkania


pati.n
Kate widać, że wypad udany icon_smile.gif A dom to chyba duuuuży będzie icon_smile.gif
pati.n
U mnie dziś była dziewczyna z forum chustowego i uczyła mnie wiązać chustę-bardzo fajna laska icon_smile.gif Była z małą córcią _ Wiki zachwycona, że ma nową koleżankę, Piotrek zasnął w chuscie, a ja...cóż muszę poćwiczyć, ale fajne to jest icon_wink.gif
odynka
CYTAT(pati.n @ Wed, 29 Sep 2010 - 00:06) *
U mnie dziś była dziewczyna z forum chustowego i uczyła mnie wiązać chustę-bardzo fajna laska icon_smile.gif Była z małą córcią _ Wiki zachwycona, że ma nową koleżankę, Piotrek zasnął w chuscie, a ja...cóż muszę poćwiczyć, ale fajne to jest icon_wink.gif


a kto?icon_biggrin.gif
ziowik
helou....

Odi do spania, a nie na forum siedziec....

Nika jestem pielęgniarką, stąd praca zmianowa o której pisałam, zwykle od 7-19 i od 19-7


coś na aktualny temat: katar w przedszkolu

Kacperk poszedł do żłobka, ma resztke kataru, przeźroczysty.. pytam czy bardzo zaskarkany, czy mam go zatrzymac znowu w domu, pani - "żartuje pani? wszystkie dzieciaki mają teraz katar, tego nie da sie uniknąć, póki nie ma gorączki mogą chodzić"... wiec póki sie młody trzyma i nie zazieleni sie znowu niechaj chodzi.. ja musze wreszcie iść do przełożonej...
asia_b
nika naprawdę nie wiem za co miałabym Ciebie przepraszać. Sama natomiast owszem, czuję się dotknięta. Choćby Twoimi słowami skierowanymi pod moim adresem. Nie rozumiem dlaczego potraktowana zostałam jak... delikatnie pisząc smarkula, która o "życiu" wie niewiele albo i nic włącznie z tym, że na katar się w domu nie zostaje. I o ile po tej wypowiedzi zrobiło mi się zwyczajnie niemiło, ale machnęłam ręką icon_wink.gif to już dalsze Twoje lekceważenie tego co napisałam i utrzymywanie, że przecież "dyskutujemy" było obraźliwe. Bo niby jak miałyśmy dyskutować skoro nie czytałaś moich wypowiedzi na tym wątku, co więcej, lekko przyznałaś, że swoją lekcję ''życiowego" podejścia do kataru odniosłaś li tylko do jednego moje zdania z postu zacytowanego przez jaAgę? Jakby tego było mało kiedy już doczytałaś, Twoje stanowisko nie zmieniło się nic a nic. Mimo wszystko wierzę, może naiwnie, że nie było w tym złośliwości icon_wink.gif Co nawet smutniejsze jest. Przeprosiny przyjęte.
jaAga od wczoraj nie mogę oprzeć się wrażeniu, że moje posty z jakiegoś powodu są dla Ciebie niezrozumiałe. Już, już byłam skłonna uwierzyć, że coś szwankuje z mojej strony, że piszę bzdury albo jakoś nieskładnie i w ten deseń, ale wychodzi na to, że skoro Aguutka i Gruszka rozumieją co piszę, mało tego, widzą zbieżność naszych opinii, a i ja Ci wyraźnie napisałam w jednym z postów, że nasze zdania nie takie znowu są różne, to być może problem leży po drugiej stronie... Może to jakaś personalna sprawa, nie wiem...? Zupełnie ale to zupełnie nie odniosłaś się do tego co do Ciebie przecież pisałam na temat różnego oblicza kataru. A zdanie które wyboldowałaś w innej mej wypowiedzi... no cóż, może następnym razem zamiast od razu się irytować icon_wink.gif warto upewnić się czy aby na pewno się rozumiemy. Cały wczorajszy dzień zachodziłam w głowę z jakiej paki wyjechałaś o tym zaufaniu do swojej pediatry, co ma piernik do mojej wypowiedzi i w ogóle i w końcu pojęłam (chyba), że mnie zwyczajnie nie zrozumiałaś. Po pierwsze wyrwałaś to zdanie (wiesz, które, to o zasłanianiu się lekarzem itd) z kontekstu dyskusji na wątku przedszkolnym, a mianowicie pojawiły się tam głosy, że lekarze zalecają chodzenie do przedszkola podczas antybiotykoterapii, w związku z czym uznałam za stosowne zwrócić uwagę, że w tej sytuacji skoro rodzice wiedzą lepiej (i rację mają!), nie należy zasłaniać się opinią lekarza tylko robić co nakazuje rozsądek. Po drugie pisząc to zdanie miałam na myśli także fakt, że to rodzic widzi dziecko po wyjściu od lekarza, zatem przez resztę dnia, wie, jak minęła noc i co się dzieje z dzieckiem rano, a więc to do niego zawsze należy ostateczna decyzja czy dziecko pójdzie do przedszkola czy nie. Bo często nawet jak lekarz mówi, że iść może, rano wychodzi, że jednak lepiej nie i co? Rodzic posyła, bo doktor tak powiedział, czy nie bo dziecku się pogorszyło? Porównanie do antybiotykoterapii jak najbardziej trafne, bo nierzadko z gabinetu wychodzi się z receptą w garści do decyzji rodzica w zależności od rozwoju sytuacji.
Do pediatry Twego nie mam nic, do innych też nie, żeby nie było icon_wink.gif natomiast wiem, czemu sama nie chciałam nigdy być pediatrą. Ooo jak dobrze zrobiłam!

Nigdy na tym forum (w realu także nie... tak myślę...) nie podważałam opinii, kompetencji innego lekarza, nie mądrzyłam się, nie rżnęłam wielkiej pani dr więc wypraszam sobie mniej lub bardziej osobiste wycieczki w tym kierunku...

justa pw

Nic chce mi się icon_wink.gif ale raz jeszcze zaznaczę, że moje wypowiedzi miały charakter ogólny i nie były adresowane do żadnej z Was (co było przecież widać! Zdaje się nie ma przymusu pisać na forum tylko o forumowych mamach, można też nawiązywać do otaczającej nas realnej rzeczywistości i się z jej powodu złościć?). To, że któraś poczuła się urażona to... jej sprawa tak naprawdę. Można by się tylko zastanawiać dlaczego się tak poczuła 08.gif Ale i to nie moja sprawa.
Nie wiem dlaczego założyłyście, że właśnie ja zalecam siedzenie w domu dzieciom (i dorosłym) z katarem, w sensie katarkiem, ale to też nie mój problem. Najdziwniejsze jest to, że nawet jak już wyjaśniłam o co chodzi (a wcale nie musiałam, wszak mądrej głowie... icon_wink.gif )... dalej było nie tak... Nie... dalej było tak, jakby mnie tu nie było icon_smile.gif

Niemniej miło było przeczytać wyrozumiałe głosy (Kate, jaAga), że w pierwszym roku przedszkola schiza chorobowa jest normą. Jeszcze lepiej upewnić się, że to mija icon_smile.gif

Nawiązując do wypowiedzi Kate, ziowik, Lily, to mnie jednak złości kiedy ktoś przyprowadza do przedszkola dziecko chore (włączając w to infekcyjnego zielonego gila dalej zwanego katarem) bo "nie ma co z nim zrobić". Tak, złości mnie to, ale... jestem w stanie zrozumieć takie sytuacje. W swojej wyrozumiałości jestem nawet gotowa zabrać swoje dziecko z przedszkola tego dnia (bo akurat jeszcze przez jakiś czas mam taką możliwość!), żeby go niepotrzebnie nie narażać na kolejną infekcję, ale... muszę być powiadomiona o fakcie przebywania chorego dziecka w placówce, zatem rodzice delikwenta muszą być uczciwi w tym względzie. A nie, jak to często się odbywa podrzucają malca i papa. A potem nie odbierają telefonów od pani w obawie, że mieliby go zabrać z powrotem! Ooo takie rewelacje i kilka innych sprzedała mi dziś mama z sąsiedztwa, której smyk chodzi do przedszkola państwowego, do którego o mały włos nie posłaliśmy Miśka.
Nie jest niczym niespotykanym, że rodzice z różnych powodów wysyłają jednak do przedszkola dzieci chore ewidentnie, także znów nie wiem czemu tak się dziwicie (justa chyba, nie pamiętam czy któraś jeszcze). Podkreślę przy okazji, że nigdzie nie napisałam, że ktoś wysyła dziecko specjalnie żeby zarażało inne (już naprawdę nie wiem która z Was przytoczyła ten idiotyczny argument, co tylko świadczy o jej zdaniu o mnie icon_wink.gif) natomiast wiem świetnie, że do worka "bo nie mam co z nim zrobić" wrzucane są obok rzeczywiście trudnych sytuacji i takie, z życia osiedla wzięte: 1. mama w ciąży, na L4 "nie ma siły" siedzieć z chorym maluchem, na dodatek istnieje ryzyko, że się zarazi przecież, tyle, że tę samą mamę tego samego dnia kiedy nasze dzieci są w przedszkolach, (dzięki Bogu dwóch różnych!) widzę w sklepie triumph, a potem w sklepie z eko jedzeniem i jeszcze, żeby było śmieszniej w KFC; 2. mama mająca własną działalność, na dodatek pracująca na popołudnia, posyła chorego na anginę (tak, tak) 5-latka w 3 dobie antybiotykoterapii (nie gorączkuje już) do przedszkola, bo ona nie ma "cierpliwości z nim siedzieć" (protekcjonalnym tonem dodaje "jak wrócisz do pracy to zrozumiesz"), że już nie wspomnę o tych wszystkich dzieciach, którym jak wynika z lektury forum to lekarze zalecają chodzenie do przedszkola podczas przyjmowania antybiotyku.

I jeszcze ostatnia rzecz... W związku z tym, że pracę swoją przyszłą szanuję bardzo (a powrotu do niej doczekać się nie mogę, choć stres z tym związany nie daje mi spać w nocy), spodziewam się ogromnych trudności z ewentualnymi L4 (co jest dla mnie zupełnie zrozumiałe), a babci do opieki nad dziećmi na stanie nie mam, gdyż rodzice moi aktywni zawodowo są, a teściowa, to same wiecie i nie ze Szczecina jest icon_wink.gif, jestem zmuszona okres najgorszych infekcji przesiedzieć z dziećmi w domu, a więc przedłużyć urlop wychowawczy do końca bieżącego roku (miałam wrócić do pracy za miesiąc).

Amen.

Kate świetne zdjęcia. My też wpadliśmy na pomysł z rowerami w tym roku, ale że ja nie odważyłam się wozić chłopców, M zabierał ich na zmianę.
Lily zdrowiejcie! A Ty się pobadaj, bo wiesz, na kręgosłup wiele można zwalić...
Gruszko zależy jaki katar masz na myśli 08.gif

Pisane na raty, z dziećmi moimi kiepsko. Znowu. A może wciąż.
candace
ja tylko chcę napisac, że zdziwiona jestem brakiem reakcji przedszkola na ewidentnie chore dzieci. u nas dzieci "podejrzane" mają mierzona temperaturę, sa posyłane do osobnej salki z jedna z pań pomagających. rano tez panie pilnuja jakie dzieci sa przyprowadzane.
nika*
asia - nie zrozumiałysmy się zupełnie icon_wink.gif

ziowik - tak obstawiałam na pielęgniarkę icon_smile.gif fajny zawód icon_smile.gif tz. cieżki bardzo ale też ciekawy i taki z misją...
jaAga*
Asiu_b ale Ty mnie też nie zrozumiałaś, ja nie mam kompletnie nic do Ciebie, wręcz przeciwnie kilka razy bardzo mi pomogłaś i bardzo Cie lubię. Ja wiem, że słowo pisane to nie to samo co słowo mówione. Ja nie zaczełam dyskusji o katarze, nauczona doświadczeniem innych wątków, ja ją pociągnęłam w pewnym momencie nie wymieniając wogóle Twojej osoby jako oponenta. To Ty się niejako "podłożyłaś" kierując pytanie do mnie, czy o Ciebie mi chodziło (a zaręczam, że nie chodziło wówczas), zareagowałas w moim mniemaniu agresywnie jakoś, w dodatku napisałaś, że
CYTAT(asia_b @ Mon, 27 Sep 2010 - 13:36) *
jaAga nie jestem pewna, czy gdybyś zwróciła się do mnie wprost i zadała mi konkretne pytania odnośnie tego jaki katar uważam za wymagający pozostawienia dziecka w domu, Twoje podejście do sprawy nadal różniłoby się mocno od mojego icon_wink.gif

co wg mnie oznaczało, że w zasadzie i tak się nie znam i rozmowa ze mną nie ma sensu icon_sad.gif.
I to nie tak, że zakończyłyśmy rozmowę, jakbyśmy jej nie zauważyły- z mojej strony napiszę, że owszem, zgadzam się z Gruszką i dlatego już więcej nic nie pisałam, emocje ze mnie zeszły więc po co było drążyć temat? Tak jak napisała Kate - ja też miałam takie zdanie w pierwszym roku przedszkola Julki, miałam też wówczas mamę na podorędziu i Julia więcej siedziała w domu niż w przedszkolu a ja sie denerwowałam na katar innych- ale mi przeszło! tak jak w linkowanym przez Ziowik artykule:
"Gdy moja córka zaczęła chodzić do przedszkola, przy każdym katarze zostawała w domu. W pierwszym roku więcej czasu spędzała w domu niż w przedszkolu. Po którejś z kolei infekcji pediatra stwierdził: "Katar to nie choroba, niech idzie do przedszkola. Nie ma lepszego sposobu na uodpornienie niż stykanie się z wirusami i bakteriami". Przyjęłam tę zasadę i ją stosuję. Nie tylko dlatego, że tak zalecił lekarz. Kiedy zobaczyłam, w jakim stanie rodzice przyprowadzają dzieci, pozbyłam się skrupułów. Pozbawiła mnie ich także rozmowa pań przedszkolanek, której niechcący stałam się świadkiem. - Chora jestem, ale idę do przedszkola. Inaczej dyrekcja znowu będzie krzywo patrzyła - mówiła jedna pani do drugiej."

Jeśli Cie uraziłam to przepraszam, nie to było moim zamiarem.
LilySnape
Niemniej miło było przeczytać wyrozumiałe głosy (Kate, jaAga), że w pierwszym roku przedszkola schiza chorobowa jest normą. Jeszcze lepiej upewnić się, że to mija

Nawiązując do wypowiedzi Kate, ziowik, Lily, to mnie jednak złości kiedy ktoś przyprowadza do przedszkola dziecko chore (włączając w to infekcyjnego zielonego gila dalej zwanego katarem) bo "nie ma co z nim zrobić". Tak, złości mnie to, ale... jestem w stanie zrozumieć takie sytuacje.


Asia - ale ja się podpisuję pod tym co napisałaś!
Sama miałam chorobową schizę gdy Marcin poszedł do żłobka po ukończeniu 2 lat i miesiąca. Non-stop coś łapał i bywał 2 razy w miesiącu na antybiotyku. I gdy widzę dziecko z zielonym gilem w przedszkolu, nie czuję się komfortowo z tego powodu, tylko się boję, że mały go załapie... Tyle że jak to w życiu bywa, może ci rodzice zlewają zbytnio chorobę dziecka a może naprawdę nie mają co z nim zrobić bo mają pracę taką a nie inną. Dlatego to toleruję. Choć mnie to nie cieszy, a sama z zielonym gilem nie posyłam. Z przezroczystym - tak, bo u niego to najczęściej ma tło alergiczne. Natomiast posyłać chore dziecko - po co, tylko się tam umęczy. Nie muszę i nie posyłam. Myślę, że ogólnie czerwcówki mają podobne zdanie i chorego rozgorączkowanego dziecka by nie posłały do przedszkola... chodzi o tego zielonego gila, posyłać czy nie - jak mniemam. Ja nie posyłam dziecka z początkiem zielonego gila.

Edytuję:
1. mama w ciąży, na L4 "nie ma siły" siedzieć z chorym maluchem, na dodatek istnieje ryzyko, że się zarazi przecież, tyle, że tę samą mamę tego samego dnia kiedy nasze dzieci są w przedszkolach, (dzięki Bogu dwóch różnych!) widzę w sklepie triumph, a potem w sklepie z eko jedzeniem i jeszcze, żeby było śmieszniej w KFC; 2. mama mająca własną działalność, na dodatek pracująca na popołudnia, posyła chorego na anginę (tak, tak) 5-latka w 3 dobie antybiotykoterapii (nie gorączkuje już) do przedszkola, bo ona nie ma "cierpliwości z nim siedzieć" (protekcjonalnym tonem dodaje "jak wrócisz do pracy to zrozumiesz"), że już nie wspomnę o tych wszystkich dzieciach, którym jak wynika z lektury forum to lekarze zalecają chodzenie do przedszkola podczas przyjmowania antybiotyku.
Takie sytuacje, które opisujesz, nie powinny mieć miejsca. Ale jak powinno być to co innego, a ludzie co innego... Posyłanie na antybiotyku dla mnie też nie powinno mieć miejsca, a już z anginą... nienie.gif Marcin miał anginę i pamiętam jaki był wtedy słaby już nie mówiąc o zarażeniach - ale on akurat anginę złapał w poczekalni w przychodni bo był tam taki chłopczyk, który jak się potem okazało miał ropną anginę - Marcin 3 dni potem złapał to samo - czekaliśmy godzinę na wizytę a dziecko z anginą było w kolejce tuż przed nami.
lornetka
Jaaga a wiesz, że ja to zacytowane przez Ciebie zdanie Asi zrozumiałam tak, że gdybyście od razu określiły o jakim katarze obie mówicie, zdanie miałybyście takie same na ten temat. Mało tego jestem przekonana, że Asi nie chodziło w tym zdaniu, aby Ci udowodnić, że się nie znasz- dam sobie rękę nawet uciąć za to!

Lily
trzymaj się kobieto, mam nadzieję, że to nic poważnego!

U nas sprawa wygląda tak, że Dawidek jest na antybiotyku i okazało się, że Michałek ma zapalenie obu uszu od kataru nota bene 29.gif
pomidorro
kasuję..to nie ma sensu...
ziowik
o matko dziewczyny, walnijmy tu sobie jakąs bańkę (niewiele karmi wiec chyba możemy icon_biggrin.gif ) i wyluzujmy trochę icon_smile.gif
czytam i czytam i przestaje już łapać o co chodzi w tym wszystkim icon_smile.gif
ale trzymam sie tego - słowo pisane to nie to samo co słowo mówione, wiec nie bierzcie tak personalnie wszystkiego, nie obrażajta sie i nie róbta focha (nie mówie w tym momencie do NIKOGO konkretnego tylko ogólnie) jesteśmy zgraną paczką fajnych babek, z których każda jest dobra w czym innym, każda ma swoje zdanie ale ponad to wszystko każda kocha swoje dziecko i zapewne nie zrobi nic co mogłoby mu zaszkodzić, a na pewno nie z premedytacją.. a tym samym nie będzie szkodzić innym dzieciom.
propo schizy pierwszego roku jest taka dziewczyna na innym forum na którym bywam, która posłała dziecko na 3h do żłobka. po tym sie rozchorował (nie jakoś dramatycznie, katar po prostu) no i teraz mały siedzi od 3 tyg w domu a ona głowi sie co zrobić czy posyłać jeszcze.... i w tym także jest sens- to jest nieuniknione, naprawde niewiele dzieci pierwszy rok będzie chodziło więcej niż 40-50%, i to nie dlatego że kazdy przyprowadza chore dziecko ale dlatego że każde dziecko ma swoją florę bakteryjną, coś z domu przynosi, ono jest uodpornione a to drugie dziecko nie, to drugie a swój wachlarz bakteryjek i wirusów, ale inny, wiec złapie i sie rozłozy, pozbiera sie szybciej lub wolniej, potem złapie jeszcze i jeszcze.. a potem będzie już coraz lepiej.
w pierwszym roku Kamilka chorowała non stop, chodziła tydzień dwa potem dom, pierwszy pełny miesiąc marzec, wiec po pół roku (z czego np w grudniu chodziła chyba 2 albo 4 dni) w drugim roku chorowała raz, w zimie - angina, choć była podejrzewana o mononukleozę, teraz wprawdzie miała kilka dni katar po tygodniu przedszkla, ale nic poza tym..

Asiu mam nadzieję że Twoje chłopaki sie pozbierają szybko. a czy Krzyś ma jeszcze gips? i co z nim będzie jak wrócisz do pracy??

Aguutka biedne chłopaki.. kurcze, beznadziejnie z tym zapaleniem, musicie bardzo uważać, Kamilka miała własnie jak zaczęła chodzić do żłobka całą serię, chyba miała zapalenie ucha (czasem obu) z 5-6 razy w ciągu pierwszych 4 miesięcy żłobka, masakra, trzeba bardzo uważać, gdyż potem mogą sie pojawić jakieś uszkodzenia słuchu... to niestety sprawa nawracająca, ale potem powinno być już lepiej.. zdrówka icon_smile.gif
i miło czytać o tym że nie wykluczasz liczniejszej rodziny, szczególnie jak sobie przypomnę że zarzekałaś sie że już niegdy w ciążę nie chcesz zachodzić.. życzę Ci żeby jeśli sie zdecydujecie ta następna ciążą była o wiele wiele lżejsza...

Kate super zdjęcia, widze że nawet momentami pogoda była super icon_smile.gif a dom... spory, ale zapowiada sie super.. idą coś lepiej te roboty?

Gruszka no to tęsknimy icon_razz.gif
LilySnape
Jeszcze dopiszę, żeby było jasne: nie czuję się urażona czy obrażona icon_smile.gif I nie wzięłam tego do siebie, nie uczestniczyłam w dyskusji w innym wątku, odezwałam się ogólnie.
lornetka
też nie rozumiem dlaczego większość bierze personalnie do siebie opinię innych ludzi. Szanujmy inne zdanie, a to, że ktoś ma inne poglądy to nie jest atak na innych. To jest piękne, że ludzie tak się różnią...
Prawdą jest, że Asia nie napisała konkretnie o kogo chodzi, wyraziła swój pogląd tylko, a Wy to wzięłyście za atak i nie oszukujmy się- przez chwilę stała się kozłem ofiarnym.
Na pewno nikt nie miał w zamiarze sprawić by kogoś ogłupić.


Nigdy nie obwiniam, że moje dziecko zaraziło się od innego, dziecko może zarażać kiedy nawet nie ma najmniejszych objawów. W tym wszystkim chodzi o nasze dzieci, co się może stać z dzieckiem gdy posyła się je chore- może być bardziej chore po prostu.
Mój Michałek jest zakażony gronkowcem, ma go, jest, siedzi sobie w gardle- jest przeleczony oczywiście, nasza doktor powiedziała, że on nie jest chorobotwórczy. Podobno bardzo dużo ludzi go ma i nawet o tym nie wie, my wiemy...
Nie zostałam zaproszona na 5 urodziny mojej chrześnicy, a gdy wprosiłam się po paru dniach by ją odwiedzić, dzieci zostały ostentacyjnie wyprowadzone na spacer, aby nie miały kontaktu z Michałkiem i chyba już do końca naszego życia nie będą chcieli mieć z nami kontaktu...

Kate doczekać się nie mogę zdjęć wykończonego już domu. Super wycieczkę mieliście i pogoda dopisała, wspaniały początek jesieni.
pomidorro
Kate miło się ogląda takie zdjęcia! no i juz mury stoją..cos sie ruszyło z budową?
jaAga*
Aguutko ja również mam gronkowca w gardle....zaleczony, nie odzywa się ostatnio - nigdy nie przyszło mi do głowy, że mogę mieć z tego powodu jakieś problemy w kontaktach z innymi, ale też nie chwalę się innym że posiadam taki bonus (nie pamiętam o nim)- wszystkie maleńtasy (jeśli rodzice pozwalają) w dodatku całuję icon_wink.gif-prawdopodobnie jeszcze nikogo nie zaraziłam....a skąd go mam- któż to raczy wiedzieć icon_wink.gif.
lornetka
Jaaga no właśnie teraz wiem, by o tym nie mówić, przyznam, że było to dla mnie niesamowicie przykre- również nie odnotowano by Michałek kogoś zaraził tzn. nikt nie był chory po kontakcie z nim. Michałek go pewnie załapał w szpitalu.
lornetka
Justa czemu kasujesz swoje posty? Daj spokój, weź parę oddechów mniejszych i większych i wyluzuj- nie ma co się spinać z powodu kataru icon_smile.gif
ziowik
Justa wrzuć na luz dziewczyno, naprawde nikt tu nie ma Cie za głupią nieświadomą czy cokolwiek Ci tam przyszło do głowy icon_biggrin.gif chyba Ci hormony mózg chcą zdominować icon_biggrin.gif nie odstawiasz przypadkiem Hani z jakiegoś karmienia? a na serio, nie bierz tego do siebie, nie obrażaj sie na mnie bo nie próbuje ani nie chce Cie obrazić czy urazić icon_smile.gif

ja sie tłumaczę... ale chyba bardziej przed sobą, bo mi głupio że Kacper ma katar, ja siedze w domu wiec mógłby zostać tak naprawde, ale.. no własnie - długo sie asymilował, ponad 3 tyg zeszło żeby poszedł bez płaczu i przez cały dzień nie płakał.. za kolejne 3 tyg ja wracam do pracy, a tu jeszcze trzeba biedaka przestawić na złobkowe spanie, a z tym będzie wielki problem bo budzi centalnie wszystkie dzieciaki, ale będzie musiał zostawać.. wiec próbuje łagodnie, co drugi dzień, chociaz na pare godzin, ale żeby wiedział - tu przychodze sie bawić, zjeść coś, uczyć sie czegoś nowego.. może za bardzo sie z nim cackam.. a z tym katarem.. cóz, może po prostu sobie darujmy pisanie - idzie ale z katarem, uwaga - przeźroczystym... nie musimy pisać co sie dzieje u nas każdego dnia przecież, zachowajmy to dla siebie, każda z nas jest dorosła, podejmuje swoje decyzje i założe sie że nawet jesli ktoś by coś powiedział to zdania sie nie zmieni.. bo przecież każda z nas ma swój własny rozsądek i nie zrobi jakiejś głupoty bo tak, na zasadzie " na złość mamie pupe sobie odmroże" czy co to tam było..

Aguutko sorki, ale to taki troche ciemnogród.. nie pamiętam dokładnie ale kiedyś czytałam o jakichś badaniach że gronkowca złocistego ma ... nie chce skłamać, ale 60%?? może Asia wie.. bo to bardzo popularny syf niestety.. wiele osób jest nosicielami, ale nic sie im nie dzieje bo choroba sie nie rozwija. jak panie jednak na podatny grunt- osłabionego człowieka, po chorobie, małe dziecko czy z obniżoną odpornością, to może narobić wiele złego. ja za pewne też mam gronkowca, bo po tylu miesiącach pracy, prakty na wielu oddziałach i kontaktu z przeróżnymi chorymi, to by było bardzo dziwne gdybym go nie miała.. no ale nie przetłumaczysz pewnych rzeczy innym, trudno, nie chcą sie z Wami kontaktować to nie, bez sensu na siłe podtrzymywać znajomość... a może trzeba z nimi pogadać ostro, że to nie śmiertelna choroba tylko wirus którego zapewne przynajmniej dwoje z nich ma (zakładając że jest to rodzina 4-5 osobowa)
pomidorro
Aguutka to naprawdę przykre....moja siostra ma gronkowaca w nosie 29.gif jakos nigdy ne przyszlo mi namysl izolować ją od nas!!!
Kasuje- bo mi sie przykro zrobiło! Nie myślałam że u nas..na naszym zgranym forum będa takie akcje....
Niektórzy tak maja ,że biorą niektóre rzeczy do siebie..nawet jeśli bezpośrednio się do nich nie pisze tylko ogólnie.
ziowik
dobra spadam, chociaż gorąco tu i wypadałoby pozostać na placu boju, ale muszę odwiedzić swoją przełożoną.. trzymajcie kciuki za pomyślność rozmowy, okaże sie prawdopodobnie kiedy wracam i na jakich warunkach...
lornetka
Ziowik a czym leczyliście zapalenia uszu u Kamilki?
pomidorro
Ziowik no tak..troche mniej karmie icon_smile.gif Przeciez dziecko me wcina już zupki!
Ostatnio jakoś mam obniżoną zupelnie samoocenę..poprostu dobił mnie fakt, ze nie jedziemy i tekst M. że inni sobie moga na to pozwolic bo pracuje obydwoje rodziców. I ma rację.
Dobija mnie fakt, ze chyba się na niczym nie znam..nigdy nie uczyłam się języków, wysłowic się nie potrafie..nadaję sie tylko do siedzenia w domu...wszelkie pieniądze przeznaczamy na doksztalcenie M. bo on zarabia, utrzymuje rodzinę...
ech..takie przyziemne sprawy. Zupelnie już oddaliłam się od ludzi- znajomi pracują, albo nie maja dzieci albo jedno- juz duże...
i chociaz mam Hanie i bardzo mnie to cieszy jednoczesnie męczy mnie to uziemienie- które jest moją winą..bo kto mi broni się spotkać z kimś, iśc na aerobik? Nokt- tylko ja..bo szkoda kasy, bo nie mam czasu...bo boję się zmian.
tak dzisiaj na smutno....
ziowik
Justa weź sie w garść bo Cie kopne w zadek zaraz... nie wiem co sobie ubzdurałaś, ale... sama napisałaś (choć kasnełaś to dopiero, wiec moge być nieprecyzyjna) - ZNAMY SIE NIE OD DZIŚ! wiec chyba nie sądzisz że ktokolwiek z dziewczyn czyniłby Ci tu osobiste wycieczki i próbował udowodnić... no własnie, nawet nie wiem co bo sie zapętliłam w tym wszystkim... przecież i tak Ala siedziała w domu bo nie chciałaś jej posyłac, wiec w ogóle nie wiem o co kaman... i co z Waszą wycieczką??? jednak maj?

no... to teraz czekam czy ktoś mnie nakopie icon_razz.gif
jestem w bojowym nastroju, w sam raz na rozmowe z szefową, wiec niniejszym wychodzę icon_biggrin.gif
Kate_K
Dziewczyny dajmy już spokój gilom. Prawda jest taka, że dzieci w pierwszym roku przedszkola chorują tak czy inaczej i NIE DA SIĘ TEGO UNIKNĄĆ. Nie ma sensu zwalać na inne dzieci, doszukiwać się okrutnych rodziców - wasze dziecko i tak będzie chorować. Jak nie pójdzie do przedszkola, to będzie chorować w szkole. Swoje przechorować musi.
W naszym przedszkolu byłam świadkiem jak rodzic przyniósł leki do podawania w przedszkolu, bo dziecko chore. I wiecie co, nawet się nie odezwałam. Ja bym tak w życiu nie zrobiła, ale zwyczajnie mnie to już nie szokuje. Co ma być to będzie. Z miesiąca na miesiąc dzieci będą miały lepszą odporność.
Ale naprawdę współczuję rodzicom, którzy pracują, nie mają babci pod ręką. Bo jest pewne jak 2 razy 2 że będą siedzieć z dzieckiem w domu.

Najwazniejsze to postępować w zgodzie z własnym sumieniem. Żeby naszemu dziecku było dobrze.


pati dom duży:) sama się teraz zastanwiam po co nam taki duży dom:) Ale to pewnie na jakieś 10-15 lat, potem wymyślimy coś innego. Przecież mówiłam wam że emerytura na Majorce 02.gif
Ziowik pogoda dopisała. Jednego dnia Olaf nawet wlazł do morza:) Może dlatego teraz chory:) Ale tak się cieszył, taki był szczęśliwy że nie miałam sumienia.
ziowik
Aguutko tak na szybko - kilka razy był niestety antybiotyk icon_sad.gif jeśli chcesz to sprawdze, może mam w książeczce, ale potem ok? i długo jechaliśmy na Atecortinie do ucha, okresowo jak tylko zaczynało sie cokolwiek dziać (jak tylko Kamilka mówiła albo pokazywała że boli ją uszko), to zanim dotarliśmy do lekarza dawaliśmy Otinum...

Justa no to zwalam na hormony (wiem co mówie, przechodziłam to kilka miesięcy temu i to żadna ściema.. postaraj sie wyluzować troche.. a to że nie pracujesz to nie jest jakaś wina Twoja czy powód do załamania, nie pracujesz bo masz dwie małe córeczki, które przecież trzeba troche odchować, a nei dlatego że jesteś darmozjadem czy utrzymanką... pojedziecie jeszcze nei raz, może w maju będzie nawet lepiej, cieplej, Hania więcej skorzysta bo może będzie już raczkować, albo co gorsza chodzić icon_biggrin.gif
a teraz terapia - uśmiech uśmiech uśmiech i tekst do lustra "jestem super babką, jestem super mamą, jestem super żoną, jestem SUPER!!!!"


no dobra, naprawde musze spadać icon_razz.gif
jaAga*
Justa a może chcecie przyjechać na Roztocze? zawsze to jakiś wyjazd, a miejsc wypadowych masa- oby tylko pogoda dopisała. W sierpniu gościłam jedną forumkę z dwójką dzieciaków, było naprawdę miło.Jeśli nabierzesz ochoty to zapraszam!
I nie dołuj się, napewno nie jesteś głupia!
lornetka
Justa no tak, czasem ludzie mają słabsze dni, najfajniejsze jest to, że cała ta afera wynikła z tego, że nikt nikogo nie chciał urazić- i co wyszło 08.gif
niestety pracowanie w domu nie nastraja- specjalnie piszę pracowanie, a nie siedzenie, czasem człowieka dołuje, chciałby mieć więcej, pracować- spokojnie, Hania dopiero ma 4 miesiące.
lornetka
Ziowik no właśnie Michałek też powinien przyjmować antybiotyk, ale 2 tygodnie temu skończył brać poprzedni...
dicortineff mamy, mam nadzieję, że tym się wygrzebie.
Kate_K
Aguutka strasznie to przykre... Jak można się tak zachować. No w głowie mi się nie mieści.... Wiem jak ci musi być przykro. Postaraj się nie myśleć teraz o tym.
A z uszami to ja mam doświadczenie chyba największe, bo OLaf juz trzy razy miał pękniętą błonę bębenkową.... Przede wszystkim jak wiesz że ma takie skłonności to nie dopuszczać do zatkania noska. Psikaj wodą morską nawet 100 razy dziennie. Do tego Otrivin. Jest taki spray tylko na receptę, nazywa się Mucofluid. On rozrzedza wydzielinę, działa rewelacyjnie. No i też na receptę Floxal do noska. Do tego syrop na rozrzedzenie wydzieliny np. Mucosolvan albo Eurespal. A jak już dojdzie do zapalenia ucha to lepiej antybiotyk, bo z uszami nie ma żartów. I ja akurat przy uszach nie zastanawiam się czy dawać czy nie antybiotyk. Olaf ma od niedzieli katar i już wczoraj widziałam że prawe ucho jest opuchnięte.... Obym nie miała powtórki z rozrywki.

justa nie bierz do siebie. Takie wymiany zdań też są potrzebne. A weź poprawkę na to, że słowo pisane może nie być tak zrozumiałe jak autor miał na myśli:)
A odnośnie pracy, to przecież mogłabyś pójść. Tzn. żebyśmy się znów źle nie zrozumiały: ja bym poszła, wzięłabym nianię albo żłobek. Jeśli będę mieć drugie dziecko to z pewnością oddam do żłobka. Juz teraz wiem że oddanie Olafa tak szybko do przedszkola było najlepszą możliwą decyzją. Lalicja i Jaaga oraz Ziowik bardzo mi w tym pomogły pisząc o swoich dziewczynkach żłobkowych. Myślę że one też są zadowolone z oddania dzieci do żłobka. Zupełnie nie rozumiem czemu ludziom żłobek tak źle się kojarzy i uważają że oddanie dziecka do żłobka to jakaś zbrodnia i wyrządzenie dziecku mega krzywdy. A ja dziś z perspektywy czasu myślę, że wzięcie opiekunki obcej jest chyba gorsze. Nic nie wiemy co ta dziewczyna robi z naszym dzieckiem podczas gdy my nieświadome niczego idziemy do pracy myśląc że dziecko ma super opiekę. Poza tym teraz już wiem że większość tych młodych dziewczyn zajmujących się opieką nad dziećmi ma zerową wyobraźnię i nie mają pojęcia jak bardzo na takie dziecko trzeba uważać, co się może stać i jakie to może mieć konsekwencje.
lornetka
Kate no właśnie nasza doktor kazała ciągle fridować nos i otrivin właśnie. Ze względu na to, że on ledwo co przestał brać antybiotyk, pozwoliła się wstrzymać, zobaczę jeszcze dziś jak będzie i jeśli nie będzie poprawy podam mu antybiotyk. Trudna decyzja.
nika*
justa - a ja Ciebie rozumiem, ze Ci sie przykro zrobiło bo miałam podobnie rano icon_smile.gif Przytulam mocniutko przytul.gif i powiem ze bardzo lubię Twe posty czytac bo bije z nich taka mądrość zyciowa! I cenię sobie twoje zdanie bardzo! Słuchaj te wyjscia an aerobik to swietny pomysł - zrobiłam tak jak Wiki miał 7 czy 8 miesięcy (czekałam tak długo głownie na cc ale Ty mozesz wczesniej) Pamietam jak łapałam po wyjsciu z klatki oddech pełną piersią, to swieże i "wolne" powietrze było mi potrzebne jak rybie woda! Ja chodze na swoim osiedlu, moze poszukaj w poblizu siebie i jak M. wróci z pracy wyskakuj icon_smile.gif

"Ale naprawdę współczuję rodzicom, którzy pracują, nie mają babci pod ręką. Bo jest pewne jak 2 razy 2 że będą siedzieć z dzieckiem w domu."

To moj syn dość wyjątkowy w tej dziedzinie bo niewiele w pierwszym roku chorował, ale lalicja tez pisała że Wera podobnie... róznie to bywa, nic pewnego na tym świecie nie ma icon_smile.gif

"Zupełnie nie rozumiem czemu ludziom żłobek tak źle się kojarzy i uważają że oddanie dziecka do żłobka to jakaś zbrodnia i wyrządzenie dziecku mega krzywdy. A ja dziś z perspektywy czasu myślę, że wzięcie opiekunki obcej jest chyba gorsze."

Zgadzam sie w 100% pod warunkiem ze dziecko skończy minimum rok, a najlepiej dwa ale nie kazdy tyle moze siedziec z róznych przyczyn icon_smile.gif

Myslę ze generalnie przez te kilka lat odswiadczenia z dzieckiem kazda z nas dostała dużą lekcje pokory i czasami jest tak ze to co sie sprawdza u innych nie sprawdza sie u nas... ja na pewno sie nauczyłam nie oceniać innych bo kiedys róznie z tym było icon_confused.gif
lornetka
Moje dzieci mają tak słabą odporność, że w przypadku Dawidka żłobek się nie sprawdził jak zachorował 18 października, tak skończył na koniec grudnia, gdy już do żłobka nie chodził icon_wink.gif i wtedy też przyjął ostatni antybiotyk- do dzisiaj!
Michałek natomiast w ogóle do żłobka się nie nadaje, bo on ma wadę układu limfatycznego, który m.in odpowiada za odporność. Chciałabym pracować, muszę nawet, wysyłam CV, ale to nie takie proste, szczególnie, że praca za najniższą krajową byłaby pracą za darmo po opłaceniu niani.
nika*
CYTAT(Aguutka @ Wed, 29 Sep 2010 - 10:19) *
Moje dzieci mają tak słabą odporność, że w przypadku Dawidka żłobek się nie sprawdził jak zachorował 18 października, tak skończył na koniec grudnia, gdy już do żłobka nie chodził icon_wink.gif i wtedy też przyjął ostatni antybiotyk- do dzisiaj!
Michałek natomiast w ogóle do żłobka się nie nadaje, bo on ma wadę układu limfatycznego, który m.in odpowiada za odporność. Chciałabym pracować, muszę nawet, wysyłam CV, ale to nie takie proste, szczególnie, że praca za najniższą krajową byłaby pracą za darmo po opłaceniu niani.


Agutka no to sie powtórze: ...czasami jest tak ze to co sie sprawdza u innych nie sprawdza sie u nas...
Mam nadzieję, ze sie wam wszystko poukłada i z pracą i ze zdrówkiem Michalka. Tego wam z całego serduszka życzę!
lornetka
no właśnie, żałuję bardzo, bo żłobek był fajny- w ogóle nie mam złego zdania na ten temat, jedyne co to choroby, ale na to wpływu nie mam.
Łudzę się, że on teraz wychoruje się razem z Dawidkiem i może jak będzie miał 2 lata będzie lepiej.
pomidorro
Kate no własnie problem w tym, ze muszę od nowa szukać pracy..zmienic zawód. Druga sparwa, ze musze się liczyć z chorobami Ali- nie mam babci do pomocy w razie czego a M. tez nie może brać zwolnień....musze poczekac..
a im dłużej siedze w domu tym bardziej się boję czy wogle znajde jakąs prace ( wiara tez maleje). Kiedys marzyło mi sie pracowac w urzędzie icon_smile.gif kochałam wczesniejsza swoja pracę ( technik dentystyczny) ale niestety po tak długiej przerwie nie wiem czy dam radę wrocić- poza tym pracowałam kiedyś przez min 12 godzin na dobę, (zero zwolnień, urlop- tygodniowy)- zwyczajnie teraz nie mogę sobie na to pozwolić.... może coś się zmieniło w tym zawodzie? nie wiem....
Do żłobka- no własnie mam opory...może jak Hania skończy 1,5 roku- ale nie wcześniej. I tu koło się zamyka.
Aguutka pamietam Twoje rozterki z Dawidkiem i żlobkiem icon_smile.gif Na dobre mu wyszla Twoja decyzja....
nika*
justa - w urzędzie powiadasz? a moze bys zaczęła od projektów, u nas psoor sie ogłoszeń ukazuj w tym temacie...umowa zlecenie i zawsze doświadczenie jakies? terz jest kilka konkursów a osób zgłasza sie niewiele... jak chcesz to zobaczę zaraz i dam Ci znać...co Ty na to? A generalnie z praca w stolicy nie jest tak źle wiec sie nie martw na zapas icon_wink.gif
Kate_K
Aguutko, justa jasne, że czasem człowiek nie ma wyboru, bo jedyny słuszny wybór to dobro dziecka. Za bardzo wszystko uogólniłam. Ale to tak jest jak się pisze. Czasem trzeba poczekać.

Wiecie, ja też się boję kolejnej ciąży. Bardzo chcę. Są dni że o niczym innym nie myślę, płaczę na widok małych dzieci. Ale boję się, że jeśli to będzie ciąża którą będę musiała przeleżeć to co z pracą. No nie ma mnie kto zastapić... Są rzeczy które tylko ja mogę robić. Poza tym ta budowa... A poza tym ja nie umiem usiedzieć w jednym miejscu. Muszę ciągle coś robić. Ja nie umiem położyć się i leżeć.

justa a może w tym czasie (w czasie gdy będziesz jeszcze z Hania w domu) zwiększyć swoje kwalifikacje? Może jakiś język? Albo kurs. tyle teraz bezpłatnych kursów organizowanych z pieniędzy unijnych. trzeba się tylko rozejrzeć, a w stolicy możliwości pewnie mnóstwo. A może wróć do swoich pasji. Wiem że lubisz malować. Może zajmij się tym w wolnych chwilach, od razu poczujesz się lepiej.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.