To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Dogi niemieckie

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Stron: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23, 24, 25, 26, 27, 28, 29, 30, 31, 32, 33, 34, 35, 36, 37, 38, 39, 40, 41, 42, 43, 44, 45, 46, 47, 48, 49, 50, 51, 52, 53, 54, 55
Myssia
Przepraszam za opóźnienie, ale 11-ego moja Mamusia miała okrągłe urodzinki icon_smile.gif

Koreczku, czarny cudzie, życzę Ci wielu wspaniałych kości, wielu tras do biegania i samych gładkich nie kłujących w łapki powierzchni.
Ogromny buziak od ciotki Myssi 06.gif

karoleenka
Wprawdzie już pourodzinowo icon_redface.gif ale co tam - sto lat dla Koreczka!!!!

A zdjęcia - rewelacja ! ale macie świetną ekipę spacerową - to przypadkowe psy czy umawiacie sie zawsze na takie harce?
Lutnia
Dziękuję za życzenia icon_smile.gif

Pcola, Madziulek - uwielbiam dozie miny, muszę zmienić obiektyw, to będą jeszcze lepsze.

Karoleenka - zazwyczaj umawiają się dogi a reszta znajduje się sama icon_smile.gif Mamy takie dwa miejsca gdzie psy nie przeszkadzają i mogą biegać swobodnie, to fajna socjalizacja bo przekrój od buldożków francuskich do dogów czy cane corso icon_smile.gif
Pecia
ja spóźniona ale tez szczere
życzenia dla Korka oby żył w zdrowiu jak najdłużej!

zdjęcia super jak zwykle 29.gif
Lutnia
Świrowanie na śniegu

solo



oraz razem z wujkiem icon_smile.gif






i w wersji bardziej cywilizowanej icon_smile.gif





pcola
Na trzeciej fotce od góry Koreczek ma boski uśmiech icon_wink.gif Cudni są !
Mi
Miny na rewelacyjne, haha icon_smile.gif
Tak sobie myślę, że w również w przypadku dogów miarą dobrej zabway są ich uszy icon_wink.gif
katarakta
radość aż bije od nich. Szczęśliwe psy.
Lutnia
Dziś dostałam to zdjęcie



Mój węgierski znajomy złapał moment na wystawie (na której zresztą później Korek dostanie tytuł European Club Champion Celje 2010) gdy czekaliśmy na wejście na ring...

Wzruszyłam się.
anetadr
Piękne! Jakby ktoś miał wątpliwości co czujesz do Korka, to wystarczy, że spojrzy na to zdjęcie.

Aneta
Lutnia
Nie wiem, czy to jest oczywiste: on siedzi (jak zwykle) na moich kolanach.
Wygodnicki miś icon_smile.gif

karoleenka
Lutnia - pewnie to juz nudne dla Ciebie słyszeć po raz setny, tysięczny ..milionowy;)
cudne masz psy !!


nie wiem czy kiedyś wam o tym pisałam- kiedy mój pierwszy pies Aksel miał ok 13 lat - odbiło nam z siostrą i do domu przytachałyśmy 6 tygodniowego yorka... nasz senior , ktoremu już dupki tak często nie chciało się ruszać nagle odmłodniał o te kilka dobrych lat- Uwielbiał małą Leę i całymi dniami odbywały sie dzikie harce - nasz wet powiedział nam wtedy, że nie mogłyśy nic lepszego zrobić dla naszego staruszka - że malenka Lea zmotywowała go do dalszego radosnego życia icon_smile.gif jak tak patrzę na wasze zdjęcia Lutnia to tak strasznie ciepło mi sie na sercu robi icon_smile.gif
pcola
Dla mnie zdecydowanie Zdjęcie Roku - twarzy nie widać, ale miłość aż bije po oczach z monitora !
Myssia
CYTAT(Lutnia @ Sun, 19 Feb 2012 - 23:32) *
Nie wiem, czy to jest oczywiste: on siedzi (jak zwykle) na moich kolanach.
Wygodnicki miś icon_smile.gif

Jak tylko spojrzałam na to zdjęcie to tak pomyślałam 04.gif 04.gif
No co sobie dupeczke będzie wygniatał 04.gif 04.gif
Lutnia
karoleenka - z tym niestety bywa różnie. Bardzo często starsze psy młodnieją psychicznie, nawiązują się psie przyjaźnie i wszystko układa super (nie ma żadnych tarć, walk o szefowanie itd) ale zdarza się także dość często, że dzieje się odwrotnie: że starsze bardzo przeżyją pojawienie się malca, to że uwaga tylko jego właścicieli nagle skierowana jest na oba psy (w dodatku częściej na szczeniaka: bo leje, niszczy, zaczepia), mają dosyć nieustannego podgryzania malucha, hałasu, zamieszania.
Czasem jest tak, że po kilku miesiącach (gdy szczyl podrośnie a starszemu się uleje) dochodzi do bójek, również bardzo poważnych.
Mieliście szczęście. Ja też. Ale bałam się jak to będzie, gdy Korek-jedynak nagle zamieszka z innym psem: nie, nie o to, że zaczną się walki (na tyle znam Korka) a o to, że będzie mu po prostu przykro gdy będzie się musiał nami dzielić.
Czasem robię więc sobie spacery tylko z Korkosmokiem, czasem pakuję go do samochodu (uwielbia to) i jeździmy bez celu. Jest wtedy przeszczęśliwy. Ale gdy wracamy sam zaczepia Carrambę do zabawy, potem leżą przytulone, więc chyba jest dobrze icon_smile.gif

Pcola - icon_smile.gif miałam gulę w gardle gdy zobaczyłam to zdjęcie. Jest takie ciepłe.

Myssia - no ba icon_smile.gif jak do wyboru są kolana, dry bed (ten kocyk) i twarda podłoga to każdy szanujący się pies wybierze kolana icon_smile.gif
katarakta
Piekne zdjecie. Lutnia w ramke i na sciane.

Moja psina po smierci swojej towarzyszki zycia prawie 8 lat ze soba bardzo posiwiala, z legowiska nie schodzila, tesknila. Nie chcielismy na poczatku kolejnego psa bo nie wiedzielismy jak sie seniorka zachowa. Po 4 miesiacach dojrzelismy ze brakuje nam do pelnej rodzinki psiaka. Wzielisimy ze schroniska. Maly zaczal ja zaczepiac, podgryzac, gonic po podworku i seniorka odzyla troche. Teraz juz mniej mu sie daje bo i 12 lat zobowiazuje. Czasami nawet sama zaczepia.

Seniorka jak miala dzieciaczki ( nie zadzialala antykoncepcja, mimo ze byla podana) jeden z jej maluchow tez zostal zaadoptowany do rodziny gdzie byl maly chlopak i senior pies. Maly wpadl do domku, podbil serce i chlopca i psa. Pies juz mial powoli przechodzic za teczowy most ale stwierdzil ze to jeszcze nie czas biegac po wiecznie zielonej lace. Zostal na ziemi i o dobre kilka lat odmlodnial.
Mi
Piękne zdjęcie!
W pierwszej chwili myślałam, że Korek to Twój bodyguard, a tu proszę, maluki Koreczek siedzi na kolanach Pańci icon_wink.gif
okko
Piekne jak piekne ( no piekne jest)- ale według mnie wiernopoddańcze 03.gif - zdecydowanie nie ty jestes Alfa na tym zdjęciu 04.gif
Lutnia
Hahahahhaa! Bardzo wygodnie tak się na kimś oprzeć i przytulić, Korkowi zas bardzo wygodnie siedzi się na kolanach. Powiedzmy, że to była transakcja wiązana icon_smile.gif

Zdecydowanie nie jestem "alfą" bo dogi nie tworzą stada z cżłowiekiem i nie usiłują go "zdominować". Robią to między sobą.
Relacja dog- człowiek opiera się na miłości i zaufaniu (oczywiście o ile pies jest od początku prawidłowo prowadzony).
karoleenka
CYTAT
dogi nie tworzą stada z cżłowiekiem i nie usiłują go "zdominować". Robią to między sobą.
Relacja dog- człowiek opiera się na miłości i zaufaniu


niesamowite ..szczercze mowiąc nie wiedziałam, zawsze myslałam, że jesli chodzi o kwestie stada i hierarchii są kwestią instynktowną dla każdego psa...i tym samym, ze człowiek jako czlonek stada też dla każdego psa zajmuje w nim jakies określone miejsce ..
i nie ma tu znaczenia rasa - poniewaz jest to cecha pierwotna

czyli pewnie w drodze ewolucji i dalej idąc w wyniku pracy ludzkiej przy tworzeniu różnych ras -pozbawiono niektore rasy tej cechy , juz sama nie wiem czy dobrz to rozumiem ?

Lutnia
CYTAT(karoleenka @ Thu, 23 Feb 2012 - 15:01) *
niesamowite ..szczercze mowiąc nie wiedziałam, zawsze myslałam, że jesli chodzi o kwestie stada i hierarchii są kwestią instynktowną dla każdego psa...i tym samym, ze człowiek jako czlonek stada też dla każdego psa zajmuje w nim jakies określone miejsce ..
i nie ma tu znaczenia rasa - poniewaz jest to cecha pierwotna

czyli pewnie w drodze ewolucji i dalej idąc w wyniku pracy ludzkiej przy tworzeniu różnych ras -pozbawiono niektore rasy tej cechy , juz sama nie wiem czy dobrz to rozumiem ?


Nie, to że człowiek i pies wchodzą ze sobą w relację opartą na dominacji i układzie sił w stadzie wymyślił pan John Fisher. Świat oszalał na punkcie teorii dominacji (pies/człowiek) do tego stopnia, że gdy pod koniec życia Fisher zmienił zdanie na ten temat, mówiąc że to, co twierdził ma niestety zastosowanie tylko do relacji pies/pies lub pies/inne psy nikt go już nie słuchał.
Do tej pory wierzy się w szczeniaki próbujące zdominować swoich właścicieli icon_smile.gif Do tej pory o nienauczonym jakiejś komendy psie (który w związku z tym nie wie czego się od niego oczekuje), o psie który ma nadmiar niewyładowanej energii, czy o takim który nie został odpowiednio zmotywowany mówi się, że jest "dominantem".

Jest cała masa teorii dotyczacych wychowania psów, które opierają się na zupełnie innych założeniach i dwie teorie dotyczące dominacji:
- Fishera
- Fennel

Na dogach wyraźnie widać, że stado tworzą ze sobą, z ludźmi po prostu mieszkają, są do nich wyjątkowo silnie przywiązane itd. Nie ma jednak mowy o tym, że widzą w ludziach stado (w rozumieniu "psią sforę" ze wszystkimi konsekwencjami).
Jak jest z innymi rasami - nie mam pojęcia, bo nie siedzę w nich tak mocno, podejrzewam jednak że podobnie.

Dominacja, walka o przywództwo - jak najbardziej tak, tyle że ma to miejsce między psami. I to można uznać za cechą pierwotną.
pcola
Ja niestety nie mam doga, ale mam sporo psów w domu. (w zeszłym tygodniu nawet 7 sztuk icon_wink.gif ) I też nigdy nie zauważyłam, by psy wliczały nas do swojej psiej hierarchii. Ale zauważyłam niedawno jedno - moje koty używają wobec psów sygnałów uspokajających !
karoleenka
Lutnia - no wstyd mi ale nie wiedzialam, ze ta teoria została podważona...
kurcze bardzo fascynujący temat powiem szczerze - mam ochote go naprawdę zglębic - możesz mi podrzucic jakies dobre tytuły ?

mimo , że w moim domu rodzinnym od dawna sa zawsze dwa psy - jakos te nasze *****ułki trrudno zaliczyc do przodków wilczych sfor biorąc pod uwage ich relacje i zachowanie - w tych czasach york to chyba jakis inny gatunek psa 29.gif , natomiast moja zojka - eh to dopiero okaz...takze nawet sie nie zastanawiałam nad tymi relacjami skoro wszystkie trzy nasze sunie sa małe i traktujemy je jak takie małe futrzaki, przytulaki...

ale mój pierwszy pies - zawsze byłam przekonana własnie o tym , iz jest psem dominującym , ze całe zycie próbował byc psem alfa i całe jego długie życie były afery na tym polu bo pies walczył z nami nieustannie .I nawet jak w pewnym momencie zaczęlam pracowac nad nim to uzyskałam- ja jako jedyna w rodzine jako taką wpółprace z psem ale i tez nie do końca...
Edi Zet :)
CYTAT(Lutnia @ Mon, 09 Jan 2012 - 01:13) *
Edi Zet - tak, śledziona została usunięta, żołądek podszyty, pytałam o to zaraz po operacji, powiedziano, że to drugie zrobiono na sposób tradycyjny (cokolwiek to oznacza). Potem doszłam do wniosku, że nic mi po wiedzy, jak został podszyty, bo i tak nic z tym już nie zrobię, więc nie dzwoniłam już do dr Gizińskiego, który ją kroił.
Wkleję Ci to, co po zabiegu napisał chirurg:
Czy "gastropeksja pośrodkowa" coś Ci mówi?

Lutnia, przepraszam, żę odpowiadam tak późno.
Najpierw pewnie spuscił z żołądka gazy, poprzez nakłucie ściany, tak aby można było tym żołądkiem manewrowac, bo wypełniony gazem do granic możliwości sstanowił balon wypełniający szcelnie j. brzuszną naciskając na wszyskie narządy wew, plus przeponę powodując ich niedokrwienie, niedotlenienie i masywne upośledzenie funkcji.
Potem zreponował czyli umieścił żołądek w pozycji prawidłowej, odkręcając go wbrew wskazówkom zegara, czyli umieścił wpust i odźwiernik w prawidłowym miejscu. Potem ocenił ścianę żołądka w całym narządzie, plus pozostałe narzady wewnętrzne. Skręcający się żołądek zamyka w swoim łożysku naczyniowym i łożysku naczyniowym masę krwi doprowadzając zwierzę do wstrząsu. Poza tym zerwaniu ulegają drobne naczynia krwionośne i żołądka i śledziony doprowadzając do martwicy ściany żoładka. Zostawienie takjiej martwicy jest bombą, więc zawsze należy po kilkunastu minutach ocernic czy ścaina żołądka zaczyna robic się np. różówa, czyli czy wraca w niej krążenie. Potem naciął samą ścianę żołądka i ewakułował jego zawartośc, czyli to żarcie, które ją wzdęło. Potem wyciął śledzionę, bo pewnie miała pozrywane naczynia i więzadła i do niczego się nie nadawała. Wcześniej oczywiście zaszył ścanę żołądka, a potem w innym miejscu naciął ją nie na całej grubości, naciął ścianę klatki piersiowej, zbliżył te nacięcia do siebie i je zespolił, czyli przyszył żołądek do ściany klatki piersiowej.
Są różńe metody gastropeksji, każda z nich na zapobiegac przemieszczaniu się i rotowaniu żołądka. Są takie z preparowaniem płata żołąka i zawijaniu go o żebro i znaowu przyszywaniu do żołąka, są takie z umieszczaniem wewnątrz cewnika, są i takie z umocowaniem żołądka do innych odcinków jelit. To jakiej metody użyje chirurg na pewno zależy od jego preferencji i od tego co zastanie w jamie brzusznej. Po ocenie podejmuje decyzję.
Mieliście dużo szczęścia. Czasem oprócz splenektomii i gastopeksji wycina się np. pół żołądka i części jelit, bo do niczego się nie nadają. Pacjent "skrętowy" to bomba, o ogromnym ryzykiem zgonu. Czasem nie zdążąm dojechac do wzdętego psa, bo zanim wsiądę w samochód i dojadę to już jest pozamiatane. Zresztą tu nie ma co wzywac do domu lek.. wet, bo czy to skręt czy wzdęcie i tak zasadniczo powinno kończyc się na stole. Ale tu gdzie mieszkam ludzie tego nie wiedzą, nie obserwują psów, te biegają po posiłku w cały świat i często nie mam już nawet co zakładac wenflonów, bo pies padł.
Operacja jest trudna, brudna ze zgględu na otwieranie żołądka, obarczona dużą utratą krwi i sepsą. Powikłań jest dużo i wy ich w zasadzie nie mieliście. Dobrze że się tak skończyło icon_smile.gif
Lutnia
CYTAT(karoleenka @ Sat, 25 Feb 2012 - 15:56) *
Lutnia - no wstyd mi ale nie wiedzialam, ze ta teoria została podważona...
kurcze bardzo fascynujący temat powiem szczerze - mam ochote go naprawdę zglębic - możesz mi podrzucic jakies dobre tytuły ?


Najfajniejsze jest to, że podważył ją sam jej autor icon_smile.gif

Przeczytaj choćby "Dominacja u psów. Prawda czy mit" Barry Eaton.

Wydaje mi się, że toria dominacji ma się wciąż dobrze, bo o wiele łatwiej jest zrzucić wszystko na dominującego psa (choćby szczeniaka) niż z psem popracować. Oczywiście, są psy o trudniejszym charakterze i "bardziej miękkie", są psy niezależne i potrzebujące człowieka raz na jakiś czas oraz psy - przyklejki, patrzące zakochanymi oczami na swojego pana, są psy, które dążą do celu wytrwale i te, które szybko odpuszczają. Są wreszcie takie, które wymagają twardego prowadzenia i takie, które przemoc (nawet słowną) odbierają bardzo mocno.

Za dominujące uważa się często psy, które często warczą, pokazują zęby, burczą - a taka agresja u psa w przewazającej większości wypadków spowodowane jest jego lękliwością ("boję się, czuję niepewnie więc na wszelki wypadek pokażę że jestem twardzielem"). Pies przywódca nie nadużywa siły. On po prostu jest. Wystarczy czasem by spojrzał i sfora się wycisza i robi to, co powinna.

Podam Ci fajny przykład, jak bardzo psie przywództwo bywa czasem niewidoczne i skomplikowane.
Znajoma hodowczyni miała kilka suk w różnym wieku (ponad 11, 8, 5, 4 i dwie dwulatki), nigdy nie dochodziło do większych spięć niż podniesione fafle. Gdy odeszła najstarsza suka nic wśród suk się nie wydarzyło. Nie zdziwiło to znajomej. Według niej od zawsze szefowała suczka 8 letnia - to ona pierwsza podchodziła do misek, ona rozstrzygała spory o zabawki (robiąc "pumę" czyli podnosząc górne fafle) itd. Wszystkie suki to respektowały, ludzie podkreślali przywództwo 8 letniej suki w grupie psów. Potem nagle zachorowała i szybko odeszła pięciolatka (która była bardzo zżyta z ośmiolatką).
To, co zaczęło się dziać zaraz po śmierci pięciolatki przeszło najśmielsze oczekiwaniakogokolwiek. Wśród suk zapanowała totalna anarchia. Wszystkie nagle zaczęły walczyć o to, która zostanie nową szefową. Było to na tyle mocne, że jedna dwulatka musiała zostać oddana do nowego domu, bo rzucała się ośmiolatce do gardła. Po rozdzieleniu ich (w różnych częściach domu) żadna z nich nie była w stanie przejść obojętnie obok pokoju gdzie zamknięta była tak druga.
Kilka razy mimo różnych prób połączenia stada na nowo doszło do krwawych bójek. Po oddaniu jednej dwulatki i pracy nad sforą wszystko wróciło do normy.

Co się okazało - szefowała pięciolatka. Tyle, że robiła to bardzo subtelnie (tak, że czuły to wyraźnie tylko suki, nie ludzie). Była bardzo silnie zżyta z ośmiolatką, więc pozwalała jej na sporo. Po jej śmierci jednak na stanowisku szefa pojawił się wakat i suki natychmiast to wyczuły.

Bardzo lubię obserwować psy i ich wzajemne relacje choćby na wspólnych psich spacerach.
To szalenie ciekawe i wcale nie tak jednoznaczne jak się wydaje na pierwszy rzut oka.
Lutnia
CYTAT(Edi Zet :) @ Sat, 25 Feb 2012 - 19:53) *
Lutnia, przepraszam, żę odpowiadam tak późno.
Najpierw pewnie spuscił z żołądka gazy, poprzez nakłucie ściany, tak aby można było tym żołądkiem manewrowac, bo wypełniony gazem do granic możliwości sstanowił balon wypełniający szcelnie j. brzuszną naciskając na wszyskie narządy wew, plus przeponę powodując ich niedokrwienie, niedotlenienie i masywne upośledzenie funkcji.
Potem zreponował czyli umieścił żołądek w pozycji prawidłowej, odkręcając go wbrew wskazówkom zegara, czyli umieścił wpust i odźwiernik w prawidłowym miejscu. Potem ocenił ścianę żołądka w całym narządzie, plus pozostałe narzady wewnętrzne. Skręcający się żołądek zamyka w swoim łożysku naczyniowym i łożysku naczyniowym masę krwi doprowadzając zwierzę do wstrząsu. Poza tym zerwaniu ulegają drobne naczynia krwionośne i żołądka i śledziony doprowadzając do martwicy ściany żoładka. Zostawienie takjiej martwicy jest bombą, więc zawsze należy po kilkunastu minutach ocernic czy ścaina żołądka zaczyna robic się np. różówa, czyli czy wraca w niej krążenie. Potem naciął samą ścianę żołądka i ewakułował jego zawartośc, czyli to żarcie, które ją wzdęło. Potem wyciął śledzionę, bo pewnie miała pozrywane naczynia i więzadła i do niczego się nie nadawała. Wcześniej oczywiście zaszył ścanę żołądka, a potem w innym miejscu naciął ją nie na całej grubości, naciął ścianę klatki piersiowej, zbliżył te nacięcia do siebie i je zespolił, czyli przyszył żołądek do ściany klatki piersiowej.
Są różńe metody gastropeksji, każda z nich na zapobiegac przemieszczaniu się i rotowaniu żołądka. Są takie z preparowaniem płata żołąka i zawijaniu go o żebro i znaowu przyszywaniu do żołąka, są takie z umieszczaniem wewnątrz cewnika, są i takie z umocowaniem żołądka do innych odcinków jelit. To jakiej metody użyje chirurg na pewno zależy od jego preferencji i od tego co zastanie w jamie brzusznej. Po ocenie podejmuje decyzję.
Mieliście dużo szczęścia. Czasem oprócz splenektomii i gastopeksji wycina się np. pół żołądka i części jelit, bo do niczego się nie nadają. Pacjent "skrętowy" to bomba, o ogromnym ryzykiem zgonu. Czasem nie zdążąm dojechac do wzdętego psa, bo zanim wsiądę w samochód i dojadę to już jest pozamiatane. Zresztą tu nie ma co wzywac do domu lek.. wet, bo czy to skręt czy wzdęcie i tak zasadniczo powinno kończyc się na stole. Ale tu gdzie mieszkam ludzie tego nie wiedzą, nie obserwują psów, te biegają po posiłku w cały świat i często nie mam już nawet co zakładac wenflonów, bo pies padł.
Operacja jest trudna, brudna ze zgględu na otwieranie żołądka, obarczona dużą utratą krwi i sepsą. Powikłań jest dużo i wy ich w zasadzie nie mieliście. Dobrze że się tak skończyło icon_smile.gif


Bardzo Ci dziękuję! Twój post pozwolił mi sobie wszystko poukładać w głowie.
Przez pierwsze dni dostawałam dobre informacje o stanie zdrowia Carramby ale od razu słyszałam zastrzeżenie: "proszę się jeszcze nie cieszyć, rokowania są bardzo ostrożne, zobaczymy co będzie gdy dostanie pierwszy posiłek". Rozumiem dlaczego - u nas było między innymi spore ryzyko martwicy żołądka.
Strasznie mi się robi, gdy to sobie przypominam. Do tego to jak bardzo chudła, jak ograniczaliśmy jej posiłki, jak ją bolał żołądek zaraz po jedzeniu, jak koszmarnie jej się przelewało w brzuchu.

Czy według Ciebie jest jeszcze jakieś zagrożenie na jakie powinniśmy być przygotowani? Serce (osłuchowo) jest O.K., niedługo będziemy robić badanie u kardiologa. Coś jeszcze powinniśmy sprawdzić albo być szczególnie na coś wyczuleni?
Edi Zet :)
Lutnia, no nie ma reguły. Nawroty choroby występują z różną częstością w zależności od stosowanej techniki, ale w większości tych publikacji które znalazłam nie przekraczały 10 % w różnych referencyjnych ośrodkach. Nawroty najczęściej zdarzały się po zastosowaniu metody z cewnikiem Foleya, ale Carramba tego nie miała. Zawsze jest ryzyko, że może się rozszerzyć, wzdąć, ale jeżeli gastropeksja trzyma to się nie powinna skręcić. Mam w okolicy przypadek doga, któremu pękło zespolenie i się skręcił drugi raz. Przeżył. Najmniej szans mają te psy z martwicą żołądka lub perforacjami. Nawet po usunięciu martwych tkanek i zaszyciu perforacji często dochodzi do zapalenia otrzewnej.
O skręcie i rozszerzeniu żołądka było już tyle, że nie wiadomo co wybrać icon_smile.gif
Wiadomo jednak że jest to zaburzenie dziedziczne, jednak nie wprowadzono wytycznych dotyczących kojarzeń psów posiadających krewnych w pierwszym pokoleniu z rozszerzeniem i skrętem. Dlatego nie zaleca się kojarzenia na wszelki wypadek.
Dobrze, że serce jest osłuchowo ok, ale jeżeli możesz sobie pozwolić to zróbcie echo u Niziołka albo Garncarzowej. Co prawda stan skrętu jest nagły i gdyby miała słabe serce to by niestety nie przeżyła, ale zawsze lepiej dmuchać na zimne i sprawdzić i pod kątem wad i zaburzeń typowych dla rasy i poskrętowo icon_smile.gif. Poskrętowo to zaraz po skręcie, można było np. oznaczyć stężenie troponin, jako wskaźnik uszkodzenia m. sercowego. Podobnie jak po zawale u ludzi. Teraz chyba nie ma to badanie większego sensu, bo poziom ich już dawno opadł. Echo pomoże ew. ustalić czy coś uległo martwicy, ale nie sądzę icon_smile.gif
Taki wstrząs przy skręcie może wywołać zaburzenia pracy wszystkich narządów, ale im szybciej doszło do zabiegu, repozycji, nawadniania tym lepiej rokuje. Nie ma też co popadać w skrajności i badać ją całą, ale obserwować i gdy się coś pojawi niepokojącego zgłaszać.
W wielkiej chirurgii wet. podawali że nie stosować misek na podwyższeniu. jeżeli to konieczne karmić psy oddzielnie, bo może stresują się podczas posiłku. O ruchu to wiesz, o kilku małych posiłkach zamiast dużych wiesz. Ponoć dodatek do karm przemysłowych odrobiny ludzkiego jedzenia ma obniżać ryzyko, ale próbując to teraz odszukać nie mogę natrafić w podręcznikach. Ale znalazłam np. info że psy policyjne skręcają się najczęściej od XI-I, i nie wiadomo dlaczego???????????

Agnieszka_82
Edi Zet - sorki za wtrącenie
Słyszałam kilka razy o miskach na podwyższeniu. Raz że należy tak karmić psa, kiedy indziej że wręcz niewskazane. Moja bokserka od początku ma miski na podwyższeniu. Zmienić sposób karmienia i położyć miski na podłodze??
Edi Zet :)
Słuchaj jeżeli nic jej nie jest to bym nie zmieniała sposobu karmienia. Akurat bokser nie jest rasą predysponowaną. Skoro suka nie ma wzdęć, rozszerzenia nie ma kłopotów z przełykaniem, odbijaniem gazów to bym nie zmieniała. Ale jak widzisz teorii jest dużo i co autor to własne obserwacje icon_smile.gif
Agnieszka_82
No właśnie !
"Malizna" w marcu kończy 4 latka i tfu tfu wszystko w porządku icon_smile.gif (jedynie na chwilę obecną rozważamy sterylizację ale to już OT i nie będę zaśmiecać wątku Lutni)
Lutnia
CYTAT(Edi Zet :) @ Mon, 27 Feb 2012 - 12:25) *
Wiadomo jednak że jest to zaburzenie dziedziczne, jednak nie wprowadzono wytycznych dotyczących kojarzeń psów posiadających krewnych w pierwszym pokoleniu z rozszerzeniem i skrętem. Dlatego nie zaleca się kojarzenia na wszelki wypadek.


Wiesz, co jest najgorsze? Że chyba nie ma linii wolnej od skrętu. Albo dopada to psa, albo kogoś z jego rodzeństwa (o ile jednego), albo któregoś z rodziców.
Nie znam chyba doga mającego powyżej 5 lat o którym mogłabym powiedzieć, że pod tym względem jest O.K.
Coraz częściej mówi się też nie o "mechanicznych skrętach" (które wśród dogów są coraz mniej spotykane, bo ludzie wiedzą, chuchają i dmuchają) a o wpływie zapalenia jelit na skręt np. spowodowanego biegunkami.... a wówczas raczej nie może mieć to związku z dziedzicznością (czy się mylę?)
Często skręcają się dogi w nocy (wcześniej śpiące), tak skręciła się również Carramba (wcześniej spała kilka godzin).

CYTAT
Dobrze, że serce jest osłuchowo ok, ale jeżeli możesz sobie pozwolić to zróbcie echo u Niziołka albo Garncarzowej. Co prawda stan skrętu jest nagły i gdyby miała słabe serce to by niestety nie przeżyła, ale zawsze lepiej dmuchać na zimne i sprawdzić i pod kątem wad i zaburzeń typowych dla rasy i poskrętowo icon_smile.gif.


Serducho będziemy badać w tym miesiącu (razem z korkowym).

CYTAT
W wielkiej chirurgii wet. podawali że nie stosować misek na podwyższeniu. jeżeli to konieczne karmić psy oddzielnie, bo może stresują się podczas posiłku. O ruchu to wiesz, o kilku małych posiłkach zamiast dużych wiesz.


Tak, są badania które mówią, że psy częściej skręcają się jedząc z misek na podwyższeniu i są (wcześniejsze) takie, które twierdzą że jedzenie z podłogi jest skrętotwórcze.

Carramba jadła z podłogi (wprowadzam stojak stopniowo, u niej nie zdążyłam), Korek z podwyższenia.

CYTAT
Ponoć dodatek do karm przemysłowych odrobiny ludzkiego jedzenia ma obniżać ryzyko, ale próbując to teraz odszukać nie mogę natrafić w podręcznikach. jeżeli to konieczne karmić psy oddzielnie, bo może stresują się podczas posiłku


Kurczę, Carramba skeciła się na karmie + ryżu z indykiem (wprowadzałam karmę do ryżu, bo kilka dni wcześniej miała solidną biegunkę i przeszliśmy na jedzenie dietetyczne). Psy jedzą oddzielnie (bo faktycznie wzajemnie się nakręcały i robiły wyścigi, zresztą Carramba sama też łyka karmę dość szybko, niestety).

CYTAT
Ale znalazłam np. info że psy policyjne skręcają się najczęściej od XI-I, i nie wiadomo dlaczego???????????

Francuzi (Amerykanie też mają podobną teorię) twierdzą, że to z powodu ciśnienia powietrza i pracy jelit właśnie. Ich psy w tym okresie (trochę wcześniej bo od września) dostają profilaktycznie Debridat.
Nie tylko psy policyjne tak mają, że w tym okresie skręcają się cześciej. Właściciele dogów nienawidzą momentu przejścia zimy w wiosnę. Na wątku "skręt żołądka" co kilka dni pojawia się info o kolejnym skręconym dogu.
W zeszłym roku koszmar był wrześniu 2011: skręciło się 15 znanych mi dogów (i dogopodobnych), okres "gorący" trwał do grudnia.
Nie wiem, czy u ludzi jest podobnie, tzn. czy ci, którzy mają problemy żołądkowo - jelitowe w czasie przejścia jesieni w zimę czują się gorzej (muszą porozmawiać z jakąś farmaceutką, jak jest ze sprzedażą leków żołądkowo - jelitowych, czy jest jakaś sezonowość i czy pokrywa się to z okresem "dogowym")

Mnie skręt rozwala zupełnie. Kiedyś myślałam, że wystarczy nauczyć psa leżenie 2 godziny po posiłku (moje tak leżą) i podzielić dawkę dzienną na 2 - 3 porcje (najlepiej namoczone). Teraz po prostu się boję.
Edi Zet :)
No widzisz icon_smile.gif Ludzie też w okresie jesiennym i wiosennym ponoć cierpią na wrzody żołądka częściej niż w innych porach roku. Ale u nich to wiąże się prawdopodobnie z H. pylorii. BTW, mój ojciec ma H. pylorii i teraz ma nawrót schorzenia.
Natomiast bardziej bym się skłaniała do teorii że u podstaw skrętu oprócz anatomii leżą zaburzenia perystaltyki jelit, wrodzone zaburzenia, które w konsekwencji doprowadzają do zapaleń jelit na skutek skutek chociażby nadmiernego mnożenia się w nich bakterii.
Natomiast uważam, że miski na podwyższeniu zwiększają aerofagię i mogą wywoływać skręt.
Twoje doniesienia n temat linii dogów skrętowych potwierdzają teorię dziedziczną, więc może czas na wprowadzenie znacznych ograniczeń w rozmnażaniu tych osobników. Dobrze, jeżeli ktoś na czas dojedzie, ale zdarza się tak, że pomimo pełnego uświadomienia nie zdąży. Uważam, że takie psy należy eliminować z hodowli.
W ogóle zaczyna się mówić o czynnościowych zaburzeniach żołądka i jelit w skręcie, a więc o zaburzeniach perystaltyki coś w tym co piszesz jest icon_smile.gif
Lutnia
No to myślimy dość podobnie icon_smile.gif

Tyle, że trochę inaczej podchodzę do karmienia z podwyższenia. Widzę to tak: mały i średni pies ma miskę stojącą trochę poniżej jego pyska. Dogi (i inne rasy olbrzymie) gdy miska stoi na podłodze jedzą w bardzo dziwnej pozycji z długą szyją zwisającą w dół (i to wtedy moim zdaniem właśnie zwiększa się problem łykania powietrza, ale mogę się mylić). Wydaje mi się, że stojak (lekko podyższający psu tę miskę, tak trochę powyżej środka przedniej nogi) sprawia, że karmienie bardziej przypomina to, jak jedzą psy dużo mniejszych ras.

Ale to tylko teorie.

Co do linii dogów skrętowych - nie ma szans na to, by wyeliminować z hodowli dogi po rozszerzeniu/skręcie (skręcone/rozszerzone po ruchu, po śnie, po innej operacji, po badaniu RTG w narkozie, po porodzie itd) w najbliższym pokrewieństwie bo zostaną psy bez skrętu w najbliższym pokrewieństwie (albo dokładniej: bez informacji o przypadku skrętu), które za to obarczone będą innymi felerami: mamy w rasie coraz więcej problemów z sercem i nowotworami (będą więc np. obciążone kardiomiopatią w najbliższym pokrewieństwie czy też sporą ilością chorób nowotworowch i skłonnością do nich). Nie znam polskiej linii wolnej od skrętu, od nowotworu - ostatnio króluje nowotwór kości i białaczka, od choroby serca (w najbliższym pokrewieństwie: pies - jego rodzeństwo - rodzice, o dalszych przodkach nawet nie wspominam).
To nie jest bowiem tak, że skręty są częste w tej rasie. Skręty są normą. Nie słyszałam jeszcze o przypadku używanego w hodowli psa 8-9 letniego który odszedł nigdy nie mając skrętu lub rozszerzenia (żołądka lub śledziony) na koncie (nie twierdzę, że takiego przypadku nie było, tylko że to jakiś byłby jakiś ewenement).
Tak wygląda smutna rzeczywistość. Mnie przeraża. Inni twierdzą, że to norma, że psy zawsze na coś umierały, że cywilizacja, że... nie widzę więc szans na jakiekolwiek zmiany.

Jeśli nie wróci mi rozum i nie zmienię rasy, to następny dog będzie z linii czystoamerykańskich (na pewno nie będę miała ich nigdy więcej niż dwa, więc obym jeszcze długo nie musiała się nad tym zastanawiać).
Linie amerykańskie (niestety też zaświnione skrętem, bo dog=skłonność do skrętu, tak jak jamnik= skłonność do zwyrodnień kręgosłupa, buldożek francuski = problem z układem oddechowym i schładzeniem organizmu w upał, itd) wciąż żyją średnio 9- 10 lat.
Europejscy hodowcy strasznie napaskudzili sobie w rasie dążąc do typu, który obecnie jest modny (czyt. obowiązujący, czyli każdy hodowca do niego dąży), do tego ze względu na małą ilość psów w pożądanym hipertypie często w rodowodach jest inbred na inbredzie.
Może więc warto zacząć kojarzyć dogi europejskie (jeśli pomysł na zamknięcie wszystkich hodowli europejskich komuś wydłałby się zbyt rygorystyczny icon_smile.gif choć mi się podoba icon_smile.gif ) z liniami skandynawskimi czy amerykańskimi (USA, Kanada, Meksyk).
Nie będzie pięknych głów, nie będzie masy (tu akurat moim zdaniem nic strasznego się nie stanie, wrecz przeciwnie) ale może wzrośnie długość życia tych psów?
... i o ile nie umrą na skręt będą żyły 10 lat? (nawet nie wiesz, jakie to dla właściciela doga kuszące).


Lutnia
dubel
Edi Zet :)
Znacie moje podejście do psów hodowlanych, nie, nie do psów a raczej do samej idei hodowli, więc nie będę tu dywagować. Po prostu uważam, że wiele z tych wad jest wypadkową dążenia do pewnego wzorca. Przy "okazji" pojawiają się inne niepożądane cechy. No ale to tak jest nie tylko w hodowli psów innych gatunków też. Nie mam na to wpływu, chociaż rozumiem koncepcję, która lekko się wyślizguje z rąk.
A może jak skrzyżuje się te linie dogów skandynawskich z naszymi to pojawi się w którymś tam pokoleniu cecha która je zabija? Nie wiadomo. Dlatego mimo mojego zawodu nie wchodzę w hodowle głębiej, ale lubię tak samo rodowodowego doga jak i psa którego dokarmiam pod lecznicą. I obu chętnie w miarę moich możliwości udzielę pomocy icon_smile.gif

karoleenka
dziewczyny świetnie się Was czyta icon_smile.gif
Mi
CYTAT(Lutnia @ Mon, 27 Feb 2012 - 13:17) *
Linie amerykańskie (...) wciąż żyją średnio 9- 10 lat.
Europejscy hodowcy strasznie napaskudzili sobie w rasie dążąc do typu, który obecnie jest modny (czyt. obowiązujący, czyli każdy hodowca do niego dąży), do tego ze względu na małą ilość psów w pożądanym hipertypie często w rodowodach jest inbred na inbredzie.
Może więc warto zacząć kojarzyć dogi europejskie (jeśli pomysł na zamknięcie wszystkich hodowli europejskich komuś wydłałby się zbyt rygorystyczny icon_smile.gif choć mi się podoba icon_smile.gif ) z liniami skandynawskimi czy amerykańskimi (USA, Kanada, Meksyk).
Nie będzie pięknych głów, nie będzie masy (tu akurat moim zdaniem nic strasznego się nie stanie, wrecz przeciwnie) ale może wzrośnie długość życia tych psów?
... i o ile nie umrą na skręt będą żyły 10 lat? (nawet nie wiesz, jakie to dla właściciela doga kuszące).

Mogę odnieść się analogicznie do naszej rasy (collie). W Europie coraz częściej krzyżuje się kolaki amerykanskie z europejskimi by poprawić ich zdrowie pod kątem MDR, CEA, PRA. Amerykany mają mocniejszą kość, są wyższe, przy świadomym kryciu mają lepsze wyniki badań, ale jest większa dowolność w kojarzeniu między umaszczeniami (tu trzeba uważać, ze wzgl. na wady letalne). Polskie collie mają słodki wyraz głowy, są coraz niższe, mało psów jest przebadanych, a nieliczne przebadane mają kiepskie wyniki badań, ale restrykcujnie podchodzi się do krzyżowania pod wzgl. umaszczenia.
W Polsce do tej pory nikt nie zdecydował się na takie krycie głównie ze względu na eksterier (brak kątowania, toporna głowa)!!! Potrzeba niestety zmiany metalności by postawić zdrowie rasy ponad eksterier!!! Mało tego, potrzeba wiedzy, by z ameryki pod płaszczykiem dobrych genów (jeśli chodzi o MDR i oczy) nie przywlec genów letalnych, które są recesywne. Jest to wykonalne, ale pod warunkiem choćby wnikliwego sprawdzenia rodowodu....
Podejrzewam, że podobnie może być w przypadku dogów.

edit. int
pcola
Choruję na refluks żołądkowo-przełykowy, po mamusi 21.gif Najgorszy okres dla nas to wiosna i jesień (pomaga dieta i leki). Koleżanka z pracy ma wrzody - wiosna i jesień to męczarnia.
M
Lutnia
Kto chce doga???!!!

To były moje ukochane buty Fornariny. Skórka cieniutka, mięciutka i taka wygodna...
Carramba chyba uznała, że nadeszła wiosna i czas na zmiany. Nie potrafiła się tylko zdecydować, czy lepszy będzie model z odkrytymi palcami



czy piętą

skanna
Lutnia, Ty musisz obłędnie kochać tę szczeniarę icon_smile.gif
okko
Lutnia jako "buciara" patrze z bólem serca na te fotki. 37.gif
I jestem szczesliwa ze Frytka przyszła do nas juz jako dorosły pies bo gdyby mi jakiekolwiek moje buty załatwiła to chyba musiałabym sie z ią pożegnac
Lutnia
skanna - muszę... co mi pozostało? Małpa nie pies...

okkko - to już druga para... poprzednie też były piękne. Tych mi szkoda wyjątkowo...

monte
Lutna, co Ty chcesz? Łaskawa suka, skoro gryzie buty już noszone, prawie po sezonie. icon_wink.gif
Moja kochała tylko te pachnące nowością, jednej pary nigdy nie miałam na sobie (poza mierzeniem). Chowanie niczego nie zmieniało, bo nauczyła się otwierać szafkę. Doszło do tego, że w domu nie miałam żadnego sejfu, schowka, ani szafki zamykanej na klucz, z wyjątkiem szafki na buty. icon_lol.gif
I na pocieszenie - z tego się wyrasta!
minka.
Lutnia lacze sie w bolu. À ja wsciekla na Zare bylam ze ni dziure w kapciu zrobila diabel.gif 37.gif
minka.
Dubbel
katarakta
Oj oj Caramba to wie jak o sobie przypomnac. Widocznie buty juz nie nadawaly sie na kolejny sezon.
Wczoraj grabilam ogrod ( wszedzie doly i wawozy ) i P psioczyl na psy ze tu kopia, tam patyki posrotowane. To mu mowie albo ma sie psy albo piekny ogrod. Ja wole psy.
karoleenka
Lutnia- 37.gif masakra

wiem, że bulteriery są bardzo pomysłowe w wyborze rzeczy, które niszczą - sławetne sa tunele w kanapach - bo piłeczka wpadła za i inaczej nie dało się jej wydostać...

ja jestem typem, który bardzo szybko godzi się ze stratą - ale mój mąż 37.gif - ale od lat pracuje nad tym pod kątem przyszłego domownika 06.gif
Madziulek
Moj jamnik wzarl sie w 2 lozka Kuby, wgryzl sie w sciany, zdarl tapety, pozarl kilka butow, wygryzl ze sciany kable, pozarl gniazdko elektryczne, kable, zabawki Kuby...pozarl kilka swoich legowisk...niech to sie juz skonczy icon_smile.gif

Ale wdzieczny temat: co zniszczyly nasze psy icon_smile.gif
Edi Zet :)
Suka, która miała u nas dom tymczasowi pożarła mi dwie pary letnich butów. Myślałam że rozpłaczę się jak to zobaczyłam....
Lutnia
Ja wczoraj ryczałam.
Kosztowały 200 euro (prezent imienionowy) i miałam je na nogach kilka razy...

Wszystkie buty sa dokładnie schowane. Nie wiem, dlaczego te położyłam na chwilę przy szafie w sypialni a potem wyszłam zapominając o nich...
Sama jestem sobie winna.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.