Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. PLiki cookies stosujemy w celu świadczenia uśług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany
do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczne na Twoim urządzeniu końcowym. W każdym momencie możesz dokonać zmiany
ustawień dotyczących cookies w ustawieniach przeglądarki. Więcej szczegółow w naszej "Polityce Prywatności"
Rz±d postanowi³ kontynuowaæ program Maluch, zapocz±tkowany w 2011, zaproponowa³ jednak jego zmodyfikowanæ i rozszerzon± wersjê, nadaj¹c mu nazwê MALUCH plus. Program MRPiPS "Maluch plus" na 2017 r...
Kurczę, no! Lekkiego doła mam po tej wczorajszej wizycie Pani powiedziała, że musimy się wspólnie zastanowić, "co jest realnie do osiągnięcia". Dla mnie to zabrzmiało: "dziewczyno! sama to Ty już nigdy nigdzie nie pojedziesz!" Ale to tylko moje "wymysły" wcale nie wiem, czy faktycznie o to jej chodziło. Ech, życie!
Sun
Tue, 12 May 2009 - 22:44
CYTAT(Inanna @ Tue, 12 May 2009 - 09:21)
Kurczę, no! Lekkiego doła mam po tej wczorajszej wizycie Pani powiedziała, że musimy się wspólnie zastanowić, "co jest realnie do osiągnięcia". Dla mnie to zabrzmiało: "dziewczyno! sama to Ty już nigdy nigdzie nie pojedziesz!" Ale to tylko moje "wymysły" wcale nie wiem, czy faktycznie o to jej chodziło. Ech, życie!
Jakaż to piękna, klasyczna, cudnie nerwicowa reakcja! Oczywiście, że nie o to pani chodziło, o ile mogę się za nią wypowiedzieć odrobinkę Mniemam, że chciała wyrazić, iż może nie od razu polecisz sama na księżyc
Inanna
Tue, 12 May 2009 - 23:06
Dzięki, Sunka. Zawsze ponadto mogę zmienić terapeutę, no nie?
Sun
Tue, 12 May 2009 - 23:24
CYTAT(Inanna @ Wed, 13 May 2009 - 00:06)
Dzięki, Sunka. Zawsze ponadto mogę zmienić terapeutę, no nie?
Ale czemu? Na razie jeszcze chyba się nie zdążyła wykazać? Wiesz, myślę, że to dobrze że ona chce małymi krokami...
Inanna
Wed, 13 May 2009 - 08:43
Ech, Sunka, racjÄ™ masz jak najbardziej!
Coffee
Wed, 13 May 2009 - 12:33
bylam w piatek tu u lekarza pierwszego kontaktu-GP...opowiedziec co mi sie przydarzylo w Polsce. /juz mieli tu wczesniej zanotowane moje kontakty z lekarzai w przychodni bo jak mi slabo bylam to jechalam do lekarza zazwyczaj-i tez w Uk mialam wszystkie mozliwe badania-lacznie z Holterem-ktore nic nie wykazaly...i lekarze tu mowili lwasnie o atakach paniki..nerwicy...a potem w Polsce ta infekcja...ambulans,...szpital... no wiec on mowi to co ta psycholog w Pl ze mam te serotonine /asertin-polowka/ brac rano /za miesiac mam sie zglosic do kontroli/ a te popoludniowa /sedan-bralam cwiartke/ mam odstawic i brac tylko " w razie ataku" bo ten dziala doraznie a ten pierwszy dopiero po dluzszym braniu ...wiec od piatku robie tak...skoro dwoch niezaleznych lekarzy w roznych krajach-nie wiedzac o sobie-powiedzialo mi dokladnie to samo
Coffee
Thu, 28 May 2009 - 14:23
sorry wyslalam dwa razy
Coffee
Thu, 28 May 2009 - 14:23
wczoraj mialam bardzo siny atak w miescie...potem caly dzien mialam uczucie niepokoju i napiecia jak przed jakims silnym stresem...bylam u lekarza mowi ze tabletke ktora biore biore za mala dawke /biore cwiartke/ i to powoduje, ze wcale sie nie lecze...ta tabletka ma wyeliminowac u mnie liczbe takich accidentow...2 miesiace prawie mialam spokoj...doktorka mowi ze to wlasnie nerwica ATAKUJE JAK JESTES NAJBARDZIEJ ZRELAKSOWANA cisnienie mam ok...117/76...wczoraj przy ataku mialam 146/90 i to podobno tez normalne bo mam prawo miec w ataku duze cisnienie bo taki accident to wyrzut adrenaliny do organizmu w jednym momencie...jednymi slowy wszystkie moje zmartwienia nawet te ktore sa w mojej psychice ukryte natlaczaja sie i kumuluja i wyrzucaja w jednej chwili...a wiem to stad ze wczoraj byl program w tv 4 panie dyskutowaly na temat nerwicy i depresji z lekarzem...dwie z nich od lat walcza z tym swinstwem a dwie inne-ich mezowie cierpia na to schorzenie...
ciezko mi wrocic do normalnosci po tym incydencie a juz tak sie cieszylam ze mam to za soba...ze zapomnialam ..wzielo mnie cholera w job centre jak rozmawialam z jakas pania nagle zaczelam sie robic, czerwona/znajoma mowila/ i dusic...i czulam jakby zyly mialy mi eksplodowac...Chryste to starszne
Inanna
Thu, 28 May 2009 - 15:43
Coffee A co lekarz na to?
Coffee
Thu, 28 May 2009 - 17:21
lekarz nic powiedzial ze to istne objawy nerwicy cisnienie mialam piekne powiedziala ze nawet jak cisnienie mi skacze to jestem bezpieczna a ten ucisk w gardle i zylach to typowe dla nerwicy i wcale nie znaczy ze mialam nadcisnienie mam po prostu bardzo silna nerwice...przedtem mialam dusznosci a teraz zaczyna sie u mnie trema jak przed egzaminem...w zoladku mnie skreca, zimne rece...potem niepokoj ...zimna fala idzie od nog w gore do gardlazaciska mi sie na szyi i serce wali...czuje jakby mi zyly mialy eksplodowac..raz tak mialam jak mnie wlasnie pogotowie zgarnelo a teraz drugi raz...i jak wspomne co wtedy sie dzialo..to...nie wiem co ze soba zrobic... potem trzyma dlugo trema, jesc nie moge tylko pic wode...
doktorka mowi ze od jutra mam jednak brac cala tabletke asertin-hormonu szczescia-serotoniny...to co przypisali mi w polsce...zapisali cala ale jak wzielam pierwszy raz mialam silne bole brzucha i rozwolnienie, zostalam przy polowce mowi ze jak biore 2 miesiace polowke to znaczy organizm sie przyzwyczail nie powinien juz tak zareagowac... mowi ze kilka miesiecy trzeba brac dla efektu-ma to na celu dostarczyc organizmowi niedobor serotoniny..cos jak cukrzyk insuline jak jej braknie w organizmie...i w ten sposob zredukowac liczbe takich incydentow... jak sie okazuje wielu moich znajomych bierze serotonine bo to to co brakuje ludziom w dzisiejszych czasach...w stresie
Coffee
Thu, 28 May 2009 - 17:22
dostalam tez wydruk o nerwicy i panic attacks... zeby poczytac
Zapomnialam dopisac ze moja silna nerwica zaczela sie banalnie..a raczej ujawnila sie..w zeszlym roku w maju...poszlam do dentysty i strasznie sie balam /to juz objaw nerwicy/ nienaturalnie...przeciez nigdy w zyciu nie balam sie az tak dentysty! no i juz 3 dni po dostalam pierwszy raz w zyciu ataku dusznosci, suchosc w gardle nie moglam przelykac...nakrecilam sie ze serce i stale mi sie to zdarzalo...a ja stale myslalam ze serce...raz zaslablam w sklepie w centrum miasta , myslalm ze zemdleje, kolatanie serca, dusznosci, miekkie nogi dretwienie twarzy...stale odwiedzalam lekarza pierwszego kontaktu i stale dowiadywalam sie ze to nie serce to nerwica, aby mnie uspokoic zarezerwowali mi tu w Uk wizyte u kardiologa...w miedzyczasie sama dwa razy w nocy wyladowalam na pogotowiu gdzie zrobili rkg, badanie z krwi w kierunku serca...zdjecie serca...3h lezalam pod monitorem....i nic...wypisali mnie z *nerwica serca* a ja dalej mialam napady...raz w tygodniu albo 4 razy w tygodniu ...niespodziewanie...w roznych miejscach... w koncu wizyta w uk u kardiologa... ekg, echo serca...dlugo...lekarz az wyszedl za mna na korytarz zeby mnie zapewnic w 100% ze to nie serce ze jestem zdrowa w 100% i ze to *nerwica jedynie*...uspokoilam sie ze nie serce...skierowalo sie dalej tarczyca? -wyniki nie...mialam nawet zdjecia pluc bo sie dusilam...ok no i tak sie meczylam ...raz na miesiac albo 4 razy w tygodniu napady dusznosci...valium...troche pomagalo
na swieta wielkanocne polecialam do Polski i ...wyladowalam przed swietami w szpitalu... nagle dusznosci glownie, bole w klatce...i pierwszy raz walenie serca, czulam jakby zyly w gardle mialy mi popekac..czulam wysokie cisnienie i jakby zyly mialy eksplodowac, bol w gardle...zawolala mama pogotowie....badali mnie pod katem serca...zrobili przez tydzien mase badan...echo, ekg, z krwi w kierunku serca, potem zdjecie klatki-pluca, wyniki na tarczyce-hormony, zdjecie kregoslupa-mam lekka skolioze...nawet gastroskopie... mialam infekcje w organizmie plus doszedl napad nerwicy-...w szpitalu dawali mi 2x dziennie pramolan a do domu dali asertin-zebym mgla w uk kupic...1x dziennie...niestety po calej pierwszego dnia zle sie czulam...biore polowke... dostalam tez sedam zeby brac popoludniu-tez bralam polowke ale od 3 tygodni zrezygnowalam bo lekarz doradzil brac *doraznie* w razie ataku...
wczesniej zdazalo mi sie w miescie ze robilo mi sie duszno, niedobrze... nie wiedzialam ze to nerwica...bylam juz u psychologa...mowi ze u mnie ewidentnie napad nerwicy lekowej... mam miec przy sobie tez xanax... *w razie napadu* nie ze mam brac stale...nigy dotad xanax nie bralam tylko sedan ale lekarz mowil ze xanax dziala *od rau* w razie ataku..czy to prawda? zywal ktos xanax tylko w czasei ataku?
mialam od swiat spokoj juz ucieszylam sie ze normalnie zyje i nagle wczoraj koszmar od nowa...doktorka zalezila dzis abym brala juz asertin jednak jedna cala tabletke bo ta polowka to zadna kuracja...
Coffee
Fri, 29 May 2009 - 14:11
"Nie rozumiem tylko w dalszym ciągu, jak to jest, że człowiek normalnie sobie przez kilkadziesiąt lat życia funkcjonuje (rozumiem, że w niekomfortowych warunkach, ale przecież funkcjonuje normalnie) a potem nagle przestaje funkcjonować. Świat mu się rozsypuje, dlaczego?"
no ja wlasnie czytal artykul ktory dostalam od angielskiego lekarza-bo jak wiecie w uk jestem- i tam napisane ze ludzie wypracowuja nerwice latami wylada to tak ze np ucza sie jej od rodzicow..nie radzenie w wyrazaniu emocji, negatywne podejscie do zycia, brak humoru itd...wszystko na serio... a wypracowuja latami lub miesiacami ...w sensie ze np dlugi okres zylas na wysokich obrotach i potrzebna ci byla adrenalina...a w momencie jak juz jest po..i zyjesz spokojnie-twoj organizm ktory przywykl do adrenaliny, sam ja wyrzuca i wtedy sa ataki...zatloczone miejsca sugeruja mozgowi zagrozenie, podnosi sie adrenalina w krwi ...przyspieszony bicie po to zeby dostarczyc krew do najwazniejszych czesci ciala-jako obrona...przyspiesozny oddech itd..zeby dotlenic caly organizm...czlowiek w jaskini doswiadczal takich zwyklych zwierzecych odruchow obrony organizmu w poczuciu zagrozenia zycia...a nasz mozg, mimo ze zagrozenia zycia nie ma blednie odczytuje zwykle stresy codzienne i zle raguje poniewaz przez ies miesiecy, lat...wypracowalismy zycie na adrenalinie..
i mi sie to pokrywa w 2006 klopoty w malzenistwie, walka o przetrwanie rodziny, decyzja o emigracji, potem walka o miejsce tam... w urzedach, telefony, zalatwianie, bieganie, zalatwianie domu...nie moznosc zdecydowac sie czy wracac do Polski czy zostac w uk..bylo ciezko...ale uwielbialam takie przyspieszone zycie, dobrze sie czulam..w koncu dostalismy ladny dom, wyremontowalismy, ustabilizowalo sie...zaczealm szukac pracy i tydzien po przeprowadzeniu na swoj staly adres ...zaczely sie u mnie napady dusznosci, skoki cisnienia, tetna itd...myslalam ze serce i nakrecalam sie...wybadali mnie w uk..kilka razy i ok...to samo w Polsce...wiem ze to nerwica ale jak przejsc nad tym do porzadku dziennego...
Inanna
Fri, 29 May 2009 - 15:09
CYTAT(Coffee @ Fri, 29 May 2009 - 15:11)
[b]...wiem ze to nerwica ale jak przejsc nad tym do porzadku dziennego...
Pokochać! (nerwicę, znaczy się, pokochać )
Coffee
Fri, 29 May 2009 - 17:46
zartujesz?
wlasnie przed chwila przyszla lekka fala..moze lekko bo rano wzielam na uspokojenie poniewaz od rana chodze na wysokich obrotach w sensie ze juz jak sie obudzilam czuje sie jak przed egzaminem..wzielam wiec polowke uspakajajacych i jakos dzien milo mijal a t nagle siedze i pieczenie w gardle, i walenie serca i lodowata fala od nog w gore..niedobrze sie robi..zaczelam chodzic gleboko oddychac dzieki Bogu nieposzlo dalej na wyzszy stopien..minelo...
2 miesiace mialam cisze a tu od srody od tego ataku bardzo bardzo silnego, czuje niepokoj i nie moge sie go pozbyc..nawet poszlam grac z dzieckiem w pilke na podworko i ****..stale czuje sie "przed ciezkim egzaminem"
mamy dzis isc na kolacje ze znajomymi..ja rezygnuje...jak mam cos przelknac? a wogole w poniedzialek mam egzaminy z angielskiego, nie przejmuje sie nimi..tylko jak ja "sama" dojade pociagiem i czy mnie nie wezmie
Coffee
Fri, 29 May 2009 - 17:47
inanna czy ty tez na to cierpisz?
Inanna
Fri, 29 May 2009 - 21:34
CYTAT(Coffee @ Fri, 29 May 2009 - 18:47)
inanna czy ty tez na to cierpisz?
Też. I jeśli mogę coś radzić: z niczego nie rezygnuj! Zmuszaj się do każdej normalnej aktywności - jeśli nie dajesz rady wspomagaj sie lekami (tymi doraźnymi), bo w ten sposób wypracowujesz sobie strategie unikania. Ja się wpakowałam w ten kanał i teraz mam problem nie tyle z atakami - bo te jak złapią to i puszczą - ale właśnie z pokonywaniem ograniczeń w które sama się wpędziłam. Właśnie na zasadzie: "jak pojadę sama", "bo co zrobię, jak mnie złapie" etc. Dodam, że te ograniczenia wypracowałam sobie na samym początku choroby, kiedy nic o niej nie wiedziałam, była dla mnie szokiem ogromnym, a dostępu do wiedzy nie miałam, bo internet był w powijakach. Dlatego serdecznie radzę skorzystać z pomocy psychologa. Jeśli tylko zauważysz, że ograniczasz swoją aktywność na jakimkolwiek polu właśnie ze względu na nerwicę i nie dajesz sobie z tym sama rady.
Coffee
Sat, 30 May 2009 - 16:24
ale właśnie z pokonywaniem ograniczeń w które sama się wpędziłam. wlasnie czuje ze sie w nie wpedzam
i u mnie tez to wyglada ze bo "co jak mnie zlapie" "jak bede sama" juz rozumiem co to jest ale nie mam odwagi a wiem ze musze miec...dla synka
np w poniedzialek mam egzamin ktorego wcale sie nie obawiam...a obawiam sie...co jak mnie zlapie w pociagu albo na egzaminie!!!!!!!
Inanna
Sat, 30 May 2009 - 23:00
Coffee, ale tak naprawdę nie masz się czego bać. Pamiętaj, że te lęki przychodzą i odchodzą. Jeśli Cię złapie, pozwól lękowi swobodnie płynąć, powtarzaj sobie: to zaraz minie, zaraz minie... oddychaj spokojnie i czekaj. Nie walcz, nie próbuj lęku pokonać. A kiedy atak minie skoncentruj się na tej pierwszej chwili, kiedy lęk zaczyna ustępować. I zawsze, kiedy będziesz się bała: "bo jak mnie złapie" przywołuj w pamięci to właśnie uczucie: mijającego lęku. Skupiaj się na tej chwili tuż po ataku, kiedy czujesz się zmęczona, ale spokojna. Kiedy atak już minął, a Ty nie zdążyłaś wkręcić sobie strachu przed następnym atakiem. I pamiętaj: każdy atak mija! A to napięcie które odczuwasz potem wynika właśnie z lęku przed atakiem, a nie z samego ataku! Nie bój się ataków, bo one zawsze mijają, a po nich przychodzi spokój. I na tym spokoju się skup! Powodzenia
Coffee
Sun, 31 May 2009 - 13:11
dzis zanim wstalam znowu...zanim oczy otworzylam trema, mokre rece...kreci w zoladku, ubikacja
wzielam asertin...cala tabletke..podobno dopiero beda rezultaty za kilka tygodni
ale to uczucie ciaglego napiecia niepokoju..nie daje sie na niczym skupic.. udaje ze tego nie ma , zajmuje sie rodzina czym sie da a stale to czuje...jak przed jakims wielkim egzaminem
wzielam sobie polowke czegos na uspokojenie...niby pomoglo
myje naczynia spiewam,calkiem sie zapomnialam i nagle dretwieje mi jezyk , wali serce...czuje jak adrenalina /bo juz wiem ze to to/ podnosi mi cisnienie...biore oddechy nosem, wypuszczam buzia...powtarzam ze minie...minelo...ale uczucie niepokoju dalej jest...zmierzylam cisnienie...110/76...puls 72...idealnie!
Sun.
Tue, 02 Jun 2009 - 00:56
CYTAT(Inanna @ Sun, 31 May 2009 - 00:00)
Coffee, ale tak naprawdę nie masz się czego bać. Pamiętaj, że te lęki przychodzą i odchodzą. Jeśli Cię złapie, pozwól lękowi swobodnie płynąć, powtarzaj sobie: to zaraz minie, zaraz minie... oddychaj spokojnie i czekaj. Nie walcz, nie próbuj lęku pokonać. A kiedy atak minie skoncentruj się na tej pierwszej chwili, kiedy lęk zaczyna ustępować. I zawsze, kiedy będziesz się bała: "bo jak mnie złapie" przywołuj w pamięci to właśnie uczucie: mijającego lęku. Skupiaj się na tej chwili tuż po ataku, kiedy czujesz się zmęczona, ale spokojna. Kiedy atak już minął, a Ty nie zdążyłaś wkręcić sobie strachu przed następnym atakiem. I pamiętaj: każdy atak mija! A to napięcie które odczuwasz potem wynika właśnie z lęku przed atakiem, a nie z samego ataku! Nie bój się ataków, bo one zawsze mijają, a po nich przychodzi spokój. I na tym spokoju się skup! Powodzenia
Podczepię się pod przytulenie, mogę? Przyczaiłam się w jakimś letargu, tak to sobie nazwę, i gdzieś upchnęłam ten lęk. A dziś miałam koszmarny sen, obudziłam się z mega paniką i - bach! Znowu. To zawsze tak boli, kiedy wraca po okresie względnego spokoju... bardzo boli. Durny mózg włącza stare koleiny reakcji na jeden tylko atak Psiamać... No ryczę sobie troszeczkę, i dobrze, może spłynie ze łzami. Należało mi się w sumie, przecież wiem, że sama nie dam sobie rady, nie korzystając z Bożej pomocy. A do tego nieregularne branie wenlafaksyny. Nie mam nic doraźnego, nie mam wyjścia, przeczekam do rana, wezmę rano stałą tabletę i postaram się wrócić do regularności. Najgorsze jest to uczucie gorszości. Że jednak jestem do niczego, że jednak nie jestem zdrowa, że może sobie w ogóle nie poradzę i zgniję w jakimś psychiatryku albo ewentualnie się powieszę, jeśli starczy mi odwagi. I ta obawa, że dzieci nie będą zadowolone z takiej matki... to chyba najbardziej boli.
edit: psiakość, przenigdy nie pomyślałabym, że spotka mnie coś takiego, przecież kiedyś wydawało mi się, że niczego się nie boję... no, źle mi okropnie jest.
Coffee
Tue, 02 Jun 2009 - 13:26
tez cie przytulam mocno i nie wiem co powiedziec przyjechalam tutaj, utorowalam sobie droge mamy ladny dom mam tu moja mame z nami maz pracuje dziecko juz chodzi do szkoly, radzi sobie z nowym jezykiem ja skonczylam wolontariat w szkole i byc moze dostane prace a moj lek ze znowu to "mnie zlapie" ogranicza mnie potwornie zaczelam bac sie sama wychodzic na spacer...do miasta...do marketu...nawet na egzamin targalam ze soba mame!!! /mialam egzaminy z angielskiego wczoraj/ staje sie to psychiczne w sobote mamy isc na grilla a ja zaczynam sie bac tej soboty "jak ja to znisoe" czy bede normalna czy znowu "inna" bo zle sie czuje meczy sie moja mama patrzac jak cierpie maz bardziej realnie, wie ze nic mi nie zagraza/byl u lekarza ze mna/ wie ze jak przyjdzie to i pojdzie atak... kaze mi-jak lekarz- silnie, zapominac i naprzod...nawet do nastenego razu az kiedys sie zaponmne
akurat teraz czuje ze w moim zyciu sie rozjasnia, uklada...a ja "mam napady"
prosze napisz...jakie masz te napady...jak ci sie to objawia... jak sobie starasz radzic...
Inanna
Tue, 02 Jun 2009 - 15:31
Moja terapeutka powiedziała wczoraj coś bardzo fajnego (dla mnie przynajmniej): że ta nerwica jest nie tylko z jakiegoś powodu, ale jest też "po coś". I trzeba się dowiedzieć: dlaczego i po co?
Coffee, idź na terapię. Sunka, idź na terapię.
Te lęki coś znaczą, trzeba się dowiedzieć, co? Nie bójcie się lęków, traktujcie je jak sposób porozumiewania się z samą sobą, swoimi najskrytszymi potrzebami i pragnieniami. One chcą Wam o czymś bardzo ważnym powiedzieć. Ale same raczej nie dacie rady ich zrozumieć.
Coffee
Tue, 02 Jun 2009 - 16:25
leki lekami...a te silne nagle ataki? prawie 2 miesiace bylam szczesliwa, zapomnialam sie ze to mialam i nagle bach tak silny atak przyszedl w srodku dnia w job centre ze myslalam...umieram...
Sun.
Tue, 02 Jun 2009 - 18:08
CYTAT(Coffee @ Tue, 02 Jun 2009 - 14:26)
prosze napisz...jakie masz te napady...jak ci sie to objawia... jak sobie starasz radzic...
Coffee, kochana, pisałam Ci już w tym wątku. Jak się u mnie objawia? Ścisk w gardle, somatyczny przejazd lęku od żołądka wzwyż. Klasyczna panika. Wystarczy jeden koszmarny sen i paniczne przebudzenie a wszystkie światełka alarmowe się palą
Inanko, chodziłam długi czas na terapię. Ale nie stać mnie na regularną, więc spotkania były raz w miesiącu albo raz na dwa. Albo doraźnie, jak się popierniczyło mocniej. Nie wiem czy to ma sens w moim przypadku Co ja mam niby powiedzieć? Że właśnie mam ataki? Ech....
Coffee
Tue, 02 Jun 2009 - 18:53
Ścisk w gardle, somatyczny przejazd lęku od żołądka to mam na porzadku dziennym kilkanascie razy a takie serio ataki wygladaja chyba gorzej...kiedys byly to dusznosci...a teraz nagle zimno mi sie robi i czuje jakby tetnice mialy popekac...cisnienie jakby mialo ekspldowac... to jest straszne
Sun.
Tue, 02 Jun 2009 - 19:04
CYTAT(Coffee @ Tue, 02 Jun 2009 - 19:53)
Ścisk w gardle, somatyczny przejazd lęku od żołądka to mam na porzadku dziennym kilkanascie razy a takie serio ataki wygladaja chyba gorzej...kiedys byly to dusznosci...a teraz nagle zimno mi sie robi i czuje jakby tetnice mialy popekac...cisnienie jakby mialo ekspldowac... to jest straszne
Jest To pomyślmy o sobie ciepło w takim razie
Inanna
Tue, 02 Jun 2009 - 20:21
Sunka, ja chodzę co tydzień i nic za to nie płacę. Gdzie Ty mieszkasz?
Sun.
Tue, 02 Jun 2009 - 20:43
CYTAT(Inanna @ Tue, 02 Jun 2009 - 21:21)
Sunka, ja chodzę co tydzień i nic za to nie płacę. Gdzie Ty mieszkasz?
Pod Poznaniem.
Inanna
Tue, 02 Jun 2009 - 22:49
CYTAT(Sun. @ Tue, 02 Jun 2009 - 21:43)
Pod Poznaniem.
Niemożliwe, żeby w Poznaniu nie mieli państwowej, dobrze zorganizowanej i prowadzonej psychoterapii.... Chyba, że chodziłaś gdzieś u siebie, czyli podPoznaniem
Inanna
Tue, 02 Jun 2009 - 22:54
Sunka, znasz to forum? Może poczytaj i popytaj ludzi o dobrą terapię na NFZ?
Tylko zaklinam Cię: nie czytaj nic innego, tylko ten wątek lokalny + "kroki do wolności"!
Sun.
Tue, 02 Jun 2009 - 23:24
Nie, chodziłam w Poznaniu oczywiście, ale wszędzie są na fundusz tłumy pacjentów. Forum chyba znam... jeśli to, to o którym myślę. W początkach mojej przypadłości chodziłam na grupę DDA, chociaż nie jestem DDA, ale ciąża z Julą okazała się być leżąca i musiałam przestać. Potem już nie miałam czasu albo się nie załapywałam. W sumie, te terapie polegały na gadaniu, a to nie o to chodzi w moim przypadku. Kiedyś wspomniałam o tym ówczesnej terapeutce i obiecała popracować z NLP, ale na obietnicach się skończło Właściwie nie mam obecnie psychologa. Miałam pójść do jednego pana (pana! ), żeby nie zrobić afrontu lekarzowi, ale no, jakoś nie wierzę, że zrozumiałby kobietę Dotychczas chodziłam do kobiet. Bo wiesz, Sylwia, to jest tak, że jak jest lepiej, to właściwie nie mam o czym mówić. A jak gorzej, to tylko o lękach
Inanna
Wed, 03 Jun 2009 - 10:33
Sunka, a kazał Ci któryś terapeuta kiedykolwiek opowiadać o swoim dzieciństwie?
Sun.
Wed, 03 Jun 2009 - 23:51
CYTAT(Inanna @ Wed, 03 Jun 2009 - 11:33)
Sunka, a kazał Ci któryś terapeuta kiedykolwiek opowiadać o swoim dzieciństwie?
Eeee, no nie pamiętam, żeby kazał, ale sama nawijałam
Inanna
Sun, 07 Jun 2009 - 00:34
Moja aktualna terapeutka twierdzi, że należy ustalić związek między objawami nerwicowymi a konkretnymi wydarzeniami z dzieciństwa, które doprowadziły do ich powstania oraz ustalić, czemu te objawy w chwili obecnej służą. To na początek. Co będzie potem, nie wiem... Moja poprzednia terapeutka nie podchodziła do tego tak metodycznie. Kazała mi opowiadać o dzieciństwie, a ja reagowałam bardzo emocjonalnie (no, ryczałam po prostu!). Jej ulubionym pytaniem było wówczas: "jak się wtedy czułaś?" albo "co Ci to robiło?". Przy niej zdałam sobie sprawe z tego, ze moje dzieciństwo nie było wcale fajne (o czym byłam wcześniej świecie przekonana). Odczarowałam też wizerunek mojej matki, o której sądziłam wcześniej że była dobra, cudowna, kochana i w ogóle: naj, naj, najlepsza. Ale po tamtej terapii w dalszym ciągu nie wiedziałam, skąd mi się to wzięło... Potem czytałam książki A. Miller i zaczęło mi się rozjaśniać w tym temacie.... Już wiem, że jak się miało takie dzieciństwo, jak ja, to nerwica jest oczywista. Ale nadal nie wiem, co spowodowało te konkretne objawy i czemu one teraz służą. Pasjonująca droga przede mną. Ale trudna i wyboista.... Ech!
Sun.
Sun, 07 Jun 2009 - 16:46
Dobra, to ja poszukam jednak tych książek...
naples
Sun, 07 Jun 2009 - 17:06
Ja nadal sie lecze, juz rok czasu mija, odkad jestem na antydepresantach. teraz juz mam lekkie- seronil, nie powoduja one uzalezniem, ale poki co nie chce ich odstawiac, dlatego w porozumieniuu z lekarzem bede je brac tak dlugo, dopoki bede sie czuc juz rewelacyjnie. A ze mnie czekaja wazne wydarzenia w zyciu, to boje sie, ze to wszystko wroci....
Sun.
Sun, 07 Jun 2009 - 17:53
CYTAT(chadalusia @ Sun, 07 Jun 2009 - 18:06)
Ja nadal sie lecze, juz rok czasu mija, odkad jestem na antydepresantach. teraz juz mam lekkie- seronil, nie powoduja one uzalezniem, ale poki co nie chce ich odstawiac, dlatego w porozumieniuu z lekarzem bede je brac tak dlugo, dopoki bede sie czuc juz rewelacyjnie. A ze mnie czekaja wazne wydarzenia w zyciu, to boje sie, ze to wszystko wroci....
Oczywiście, że nie odstawiaj, zwłaszcza sama. Ale podobno, żeby poczuć się "rewelacyjnie" potrzebna jest przede wszystkim psychoterapia, bo leki blokują tylko neuroprzekaźniki a nie leczą duszy
Coffee
Sun, 07 Jun 2009 - 23:00
jakie macie objawy i jak czesto
u mnie najprawdopodobniej tez urazy z dziecinstwa... plus wydarzenia sprzed 2 lat... jak rozpadlo sie wnet moje malzenstwo... wtedy bralam nawet 3 miesiace od kardiologa pigulki na serce bo on z echa wyczytal ze JESTEM W DLUGOTRWALYM STRESIE ... 2 lata czulam sie dobrze i nagle rok temu bach zaczela sie jazda glownie wtedy gdy ustabilizowala mi sie sytuacja rodzinna, dom itd...a psycholog w pl i uk powiedzieli zgodnie ze dlatego ze dopki sie jest na "wysokich obrotach" czlowiek sobie radzi...nerwica atakuje jak juz sie ywciszysz...sytuacja uspokoi itd...twoj organizm niby przyzwyczajony do adrenaliny stale bylysmy dlugo w napieciu- potem jak jest spokojnie sam wyrzuca adrenaline...to do czego byl przyzwyczajony niby psychicznie to rozumiem ale jak nadchodzi atak, to za cholere... mam blokade mysle ze umieram
Sun.
Mon, 08 Jun 2009 - 00:32
Coffee, mam nadzieję, że z czasem zaczniesz sobie z tym radzić...
naples
Mon, 08 Jun 2009 - 00:59
Coffee wspolczuje, ale bedzie dobrze, zobaczysz.... Tule mocno
U mnie zaczelo dosyc dziwnie. Napewno wlyw na to miala sytuacja zwiazana z moja kuzynka, potem zaczela sie fobia przez jazda pociagami- choc uwielbialam jezdzic pociagami i codziennie dojezdzalam po 1,5h. Pewnie stres zwiazany z otoczeniem, z zyczliwymi kolezankami, a ze jestem osoba, ktora mimo wzystko sie przejmuje, to jakos to sie pewnie na mnie odbilo
Zaczely sie badania, jedne, drugie i trzecie- wszystko dobrze, a ja mdlalam, balam sie z domu wychodzic, balam sie ludzi, balam sie, ze sie udusze- nie rozstawalam sie z butelka wody, tabletkami na uspokojenie bez recepty, z guma do zucia. Nie moglam wykonac podstawowych czynnosci. Ginekolog wykluczyl ciaze z powodu omdlen. Lekarka moja nie wiedziala juz w co rece wlozyc, co mi jest... Poszlam do psychiatry- dostalam leki, nie wzielam- balam sie skutkow ubocznych, przerazilam sie solidnie- to byl styczen. W czerwcu nie moglam juz normalnie funkcjonowac, udalam sie do innej lekarki, dostalam velafax xl i clonazepam. Velafax mu wiele pomogl, duzo pomogl. Od lutego juz go nie biore, bo jest znaczna poprawa. Potem byl coaxil przez miesiac- ale przybylo mi 10kg i teraz od marca seronil, ale juz 10mg, taka dawka mi nie szkodzi, ani nie przeszkadza.
No i w koncu trafialm na super lekarza, ktory jest przede wszystkim czlowiekiem,a dopiero potem lekarzem.
Coffee
Mon, 08 Jun 2009 - 09:42
ja biore asertine-to tez serotonina- polowke 50mg czyli 25mg...
lekarz tu w uk jak zle sie poczulam kazal brac cala ale po calej boli mnie glowa i cisnienie sie podwyzszylo..strasznie zle sie czulam i znowu biore polowke...
CYTAT
balam sie z domu wychodzic, balam sie ludzi, balam sie, ze sie udusze- nie rozstawalam sie z butelka wody, tabletkami na uspokojenie bez recepty, z guma do zucia.
to ja tak robie...dokladnie...z domu nie wyjde bez gumy, wody i tabletek...koszmar...
boje sie pociagow, autobusow, ze mi sie tam cos stanie itd
malinka1978
Mon, 08 Jun 2009 - 13:39
hey
u mnie sie zaczelo jak jechalam pociagiem dusznosci, zworty glowy, cisnieni itd.
potem na ulicy tez myslalm ze zaslabne, ze sie udusze w srod ludzi... tez chodzilam z woda i tabletkiami uspokajacymi/
najpierw tez lekarze mysleli ze moze ciaza... itd.
nieraz pogotowie bralo mnie z ulicy bo zle sie czulam albo zaslablam... koszmar..
potem nie wiedzieli co i jest i lekarz rodzinny nie wiedzial 10 lat temu. potem trafilam do psychiatry neurologa, on dal mi afobam i pomoglo.
do tej pory chodze i mi zmienia lek w malych dawkach.
i romzawia ze mna...
ale tez przeszlam 2 grupowe terapie. 2 razy indywidualne... 2 lata non sto co tydzien lub 2 tygodnie
aostatnio do lutego prawie rok.
i terapai duzo daje mnie pomogla... ale jest wyjatek
jak sie ja konczy to czlowiek znow zle sie czuje
Inanna
Mon, 08 Jun 2009 - 14:16
Dziewczyny, przytulaski dla wszystkich:
naples
Mon, 08 Jun 2009 - 14:50
CYTAT
u mnie sie zaczelo jak jechalam pociagiem dusznosci, zworty glowy, cisnieni itd.
U dokladnie tez od pociagu, jak juz pisalam... Wracalam pociagiem, zle sie poczulam- slabo, w glowie mi sie krecilo, bylam blada jak sciana... Masakra. Myslalam, ze do domu nie dojade, ale poczulam ulge, jak wyszlam z pociagu w mojej miejscowosci. Popoludniu poszlam do rodzinnej, nie moglam wytrzymac, bylam 3 w kolejce. Poszlam do pielegniarki mowiac, ze jest mi slabo i sie zle czuje. Pobrala krew, zmierzyla cisnienie, polozyla na kozetce.... I zaczely sie badania i te sprawy, ale o tym juz pisalam wyzej.
CYTAT
to ja tak robie...dokladnie...z domu nie wyjde bez gumy, wody i tabletek...koszmar...
Ja dalej tak mam- jak jade pociagiem, to obowiazkowo gume zuje, zawsze w torebce mam tabletki na uspokojenie i butelke wody- obowiazkowo. No i zajmuje sie czyms, zeby o tym nie myuslec, ze zemdleje- czytam gazete, rozwiazuje krzyzowki.
Fajnie dziewczyny, ze mamy siebie, ze mozemy sie powymieniac doswiadczeniami i opowiedziec o swojej chorobie. Ja bylam z tym sama, nie mialam wsparcia rodzicow, bo nie wierzyli w takie cos, w takie objawy, ze cos takiego moge miec.
Sciskam was wszystkie,,, :*
Coffee
Mon, 08 Jun 2009 - 17:47
mam tu moja mame , wspiera mnie maz niby rozumie ale cos mi sie wydaje ze nie bardzo w to wierzy ...stale mowi ze mam sie wziasc w garsc latwo mowic....dopoki samemu sie takiego czegos nie przejdzie a potem napedza nas strach ze znowu nam sie to powtorzy
ja mialam tak ze pojechalam pociagiem do miasta, super sie czulam, nie myslalam o tym...wyplacalam kase z bannkomatu zrobilo mi sie slabo...nogi jak zwaty, zimna fala, serce zakolatalo, goraco...znowu slabo...czekalam na powrotny pociag i mialam wrazenie ze zemdleje...dzwonilam do mamy zeby "zajela mmnie rozmowa"...20minut w autobusie...meczarnia, duszno mi bylo, mdlo, serce walilo, czulam jakby w glowie sie kreci i ze zaraz odplyne doszlam do domu...jak reka odjal...
Boze jak to nas ogranicza...a raczej podobno ograniczamy siebie
CYTAT
Popoludniu poszlam do rodzinnej, nie moglam wytrzymac, bylam 3 w kolejce
no tak jakbym czytala o sobie caly poprzedni rok, co mi bylo slabo to zaraz bylam u lekarza rodzinnego...zrobili mi wszystkie mozliwe wyniki-zeby mnie uspokoic-bo od poczatu zdiagnozowali nerwice -tylko ja sie upieralam ze nie mialam echo serca , holtera i ekg -tu w UK kilka razy jechalam do pogotowia, raz trzymali mnie 4 h na obserwacji i wypisali z nerwica!/zrobili zdjecie serca, ekg, wyniki krwi, i lezalam pod monitorem, ktory sprawdzal doplyw pierwiastkow do krwi /magnez potas itd/ oraz mierzyl cisnienie co 10minut i wszystko super
w Polsce na swieta zrobilo mi sie slabo i wzieli mnie do szpitala...8 dni trzymali i robili badania i nic!!!!!!!!!!!! wypisali mnie z rozpoznaniem NIERWICA SERCA
MINAL WLASNIE U MNIE DOKLADNIE ROK walki z atakami i lataniem po lekarzach i dopiero sie upewnilam ze to nerwica jak lekarza w uk /w roznych 2 placowkach-szpital i lekarz rodzinny / oraz lekarze w Polsce postawili te sama diagnoze
chociaz w czasie ataku dalej NIE WIERZE ZE TO TYLKO NERWICA koszmar
aha ja zauwazylam zwiazek ze ataki mnie glownie lapie przez ok 6dni po okresie... nie wiem dziwnie...konczy sie okres i juz za jakis dzien nastepuje kryzys
przestalam pic kawe nie pije alkoholi wogole i nie pale
naples
Mon, 08 Jun 2009 - 20:01
Coffee, tulÄ™ mocno
Czytajac to doskonale cie rozumiem, ale wiem, ze osoby, ktore nigdy nie przechodzily przez takie cos- niebardzo chca w to wierzyc. Twierdza, ze to tylko i wylacznie twoja wina. Nie jest latwo z tym zyc, bez odpowiednich lekow i psychoterapii ciezko jest wyjsc na prosta. U mnie akurat leki pomogly, na psychoterapii bylam tylko raz, na jednym spotkaniu i u mnie na tym sie skonczylo...
Teraz boje sie tego, ze jak odstawie leki, to wszystko znow powroci do tego stanu, jak bylo kiedys. Cholernie sie tego boje, naprawde. A nie chce przezywac tego co kiedys. Tym bardziej teraz czekaja mnie wazne wydarzenia- wychodze za maz, praca i te sprawy. Dobrze, ze mialam wsparcie w moim chlopu, choc latwo nie bylo, bo mielismy dzies wyjsc czy cos, to nie chcialam i potem juz tak kolorowo nie bylo, niestety.
Odnosnie alkoholu, to nigdy nie pilam go w niewiadomo jakich ilosciach- tylko czasem-raz na miesiac. A odkad biore tabletki, to w ogole nie pije- stalam sie abstynetem Wiadomo, ze przy depresanatach nie mozna pic alkoholu. A mnie jakos dobrze z tym
Coffee
Mon, 08 Jun 2009 - 22:31
ja nigdy nie lubilam alkoholu wiec nie mialam z tym problemu
jaka poprawa byla u ciebie przy tabletkach? ile razy mialas ataki przed i w czasie kuracji? ja biore te serotonine-asertin- polowke i nie wiem czy nie za malo bo lekarz w pl i tu mowi ze to prawie zadna dawka...mialam dlugo spokoj a po poltora miesiaca mialam znowu atak i nie moge dojsc do siebie bo znowu chodze i wsluchuje sie...jak gdzies mam wyjsc to sie martwie zeby "znowu mnie nie wzielo" smieszne to bo i tak nie ma sie na to wplywu...czy nasluchujesz czy nie to po co marnowac czas na rozmyslanie o tym ale to jest tak okropne ze nie mozna nie myslec...
naples
Tue, 09 Jun 2009 - 15:42
Mnie tabletki bardzo duzo pomogly. Najpierw bralam velafax xl 75mg 1xdziennie, do tego clonazepamum 2x dziennie. Ataki zanim zaczelam brac depresanty mialam roznie, czasem codziennie, czasem raz na tydzien. W zaleznosci od tego, czy musialam wyjsc gdzies cos zalatwic, czy cos. A, gdy zaczelam brac tabletki, to na poczatku zdarzyly sie napady (ataki) ale rzadko. Po 2 miesiacach brania wyjechalam za granice (autem) do pracy i nie mialam zadnych problemow, choc balam sie strasznie i lekarka mi to odradzala. Dalam rade, bylam sie z siebie zadowolona
CYTAT
ja biore te serotonine-asertin- polowke i nie wiem czy nie za malo
ile to mg wychodzi i jak czesto bierzesz ? moze dawka faktycznie jest mala, skoro dalej masz ataki i to w ogole nie ustalo, przynajmniej czesciowo.
Coffee
Tue, 09 Jun 2009 - 16:38
mialam brac 50mg a biore 25mg ataki mialam w sumie 2 razy w ciagu 2 miesiecy ale czesto czuje jakis niepokoj itd
czy ta druga tabletka ktora bralas to cos na uspokojenie?
jak sie czulas biora serotonine bylo ok? probowalam zwiekszyc dawke i 3 dni bylo ok a 4dnia bolala mnie niemilosiernie glowa i mialam cisnienie 150/100 i mysle ze od tego bo normanie nie mam bolow glowy i wyzszego cisnienia!
Coffee
Thu, 11 Jun 2009 - 19:16
kilka dni nie bralam tabletek na uspokojenie-nie chce byz uzalezniona wiec biore "dorywczo" w razie potrzeby tylko
a wczoraj wieczorem ogladam z mezem komedie i bach...jakis niepokoj najpierw, chlod, kolatanie serca nagle i czuje goraca mi sie robi i jakies uderzenie krwi do glowy /mniej jak ostatnio/ wzielam tabletki polowke, wode i poszlam spac...po godzince jakby nic mi nigdy nie bylo i skad to??? chyba z pogody bo cienienie po tym 117/80 puls 69
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.