To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

nerwica

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Stron: 1, 2, 3, 4, 5
Inanna
Kurczę, no! Lekkiego doła mam po tej wczorajszej wizycie icon_sad.gif
Pani powiedziała, że musimy się wspólnie zastanowić, "co jest realnie do osiągnięcia". Dla mnie to zabrzmiało: "dziewczyno! sama to Ty już nigdy nigdzie nie pojedziesz!" Ale to tylko moje "wymysły" wcale nie wiem, czy faktycznie o to jej chodziło.
Ech, życie!
Sun
CYTAT(Inanna @ Tue, 12 May 2009 - 09:21) *
Kurczę, no! Lekkiego doła mam po tej wczorajszej wizycie icon_sad.gif
Pani powiedziała, że musimy się wspólnie zastanowić, "co jest realnie do osiągnięcia". Dla mnie to zabrzmiało: "dziewczyno! sama to Ty już nigdy nigdzie nie pojedziesz!" Ale to tylko moje "wymysły" wcale nie wiem, czy faktycznie o to jej chodziło.
Ech, życie!


Jakaż to piękna, klasyczna, cudnie nerwicowa reakcja! 08.gif Oczywiście, że nie o to pani chodziło, o ile mogę się za nią wypowiedzieć odrobinkę icon_wink.gif Mniemam, że chciała wyrazić, iż może nie od razu polecisz sama na księżyc icon_smile.gif
Inanna
Dzięki, Sunka. Zawsze ponadto mogę zmienić terapeutę, no nie?
Sun
CYTAT(Inanna @ Wed, 13 May 2009 - 00:06) *
Dzięki, Sunka. Zawsze ponadto mogę zmienić terapeutę, no nie?


Ale czemu? Na razie jeszcze chyba się nie zdążyła wykazać? Wiesz, myślę, że to dobrze że ona chce małymi krokami...
Inanna
Ech, Sunka, racjÄ™ masz jak najbardziej!
Coffee
bylam w piatek tu u lekarza pierwszego kontaktu-GP...opowiedziec co mi sie przydarzylo w Polsce.
/juz mieli tu wczesniej zanotowane moje kontakty z lekarzai w przychodni bo jak mi slabo bylam to jechalam do lekarza zazwyczaj-i tez w Uk mialam wszystkie mozliwe badania-lacznie z Holterem-ktore nic nie wykazaly...i lekarze tu mowili lwasnie o atakach paniki..nerwicy...a potem w Polsce ta infekcja...ambulans,...szpital...
no wiec on mowi to co ta psycholog w Pl ze mam te serotonine /asertin-polowka/ brac rano /za miesiac mam sie zglosic do kontroli/ a te popoludniowa /sedan-bralam cwiartke/ mam odstawic i brac tylko " w razie ataku" bo ten dziala doraznie a ten pierwszy dopiero po dluzszym braniu ...wiec od piatku robie tak...skoro dwoch niezaleznych lekarzy w roznych krajach-nie wiedzac o sobie-powiedzialo mi dokladnie to samo 21.gif
Coffee
sorry wyslalam dwa razy nienie.gif
Coffee
wczoraj mialam bardzo siny atak w miescie...potem caly dzien mialam uczucie niepokoju i napiecia jak przed jakims silnym stresem...bylam u lekarza mowi ze tabletke ktora biore biore za mala dawke /biore cwiartke/ i to powoduje, ze wcale sie nie lecze...ta tabletka ma wyeliminowac u mnie liczbe takich accidentow...2 miesiace prawie mialam spokoj...doktorka mowi ze to wlasnie nerwica ATAKUJE JAK JESTES NAJBARDZIEJ ZRELAKSOWANA
cisnienie mam ok...117/76...wczoraj przy ataku mialam 146/90 i to podobno tez normalne bo mam prawo miec w ataku duze cisnienie bo taki accident to wyrzut adrenaliny do organizmu w jednym momencie...jednymi slowy wszystkie moje zmartwienia nawet te ktore sa w mojej psychice ukryte natlaczaja sie i kumuluja i wyrzucaja w jednej chwili...a wiem to stad ze wczoraj byl program w tv 4 panie dyskutowaly na temat nerwicy i depresji z lekarzem...dwie z nich od lat walcza z tym swinstwem a dwie inne-ich mezowie cierpia na to schorzenie...

ciezko mi wrocic do normalnosci
po tym incydencie
a juz tak sie cieszylam ze mam to za soba...ze zapomnialam ..wzielo mnie cholera w job centre jak rozmawialam z jakas pania nagle zaczelam sie robic, czerwona/znajoma mowila/ i dusic...i czulam jakby zyly mialy mi eksplodowac...Chryste to starszne
Inanna
Coffee przytul.gif A co lekarz na to?
Coffee
lekarz nic
powiedzial ze to istne objawy nerwicy
cisnienie mialam piekne
powiedziala ze nawet jak cisnienie mi skacze to jestem bezpieczna
a ten ucisk w gardle i zylach to typowe dla nerwicy i wcale nie znaczy ze mialam nadcisnienie
mam po prostu bardzo silna nerwice...przedtem mialam dusznosci a teraz zaczyna sie u mnie trema jak przed egzaminem...w zoladku mnie skreca, zimne rece...potem niepokoj ...zimna fala idzie od nog w gore do gardlazaciska mi sie na szyi i serce wali...czuje jakby mi zyly mialy eksplodowac..raz tak mialam jak mnie wlasnie pogotowie zgarnelo a teraz drugi raz...i jak wspomne co wtedy sie dzialo..to...nie wiem co ze soba zrobic...
potem trzyma dlugo trema, jesc nie moge tylko pic wode...

doktorka mowi ze od jutra mam jednak brac cala tabletke asertin-hormonu szczescia-serotoniny...to co przypisali mi w polsce...zapisali cala ale jak wzielam pierwszy raz mialam silne bole brzucha i rozwolnienie, zostalam przy polowce
mowi ze jak biore 2 miesiace polowke to znaczy organizm sie przyzwyczail nie powinien juz tak zareagowac...
mowi ze kilka miesiecy trzeba brac dla efektu-ma to na celu dostarczyc organizmowi niedobor serotoniny..cos jak cukrzyk insuline jak jej braknie w organizmie...i w ten sposob zredukowac liczbe takich incydentow...
jak sie okazuje wielu moich znajomych bierze serotonine bo to to co brakuje ludziom w dzisiejszych czasach...w stresie
Coffee
dostalam tez wydruk o nerwicy i panic attacks...
zeby poczytac

Zapomnialam dopisac ze moja silna nerwica zaczela sie banalnie..a raczej ujawnila sie..w zeszlym roku w maju...poszlam do dentysty i strasznie sie balam /to juz objaw nerwicy/ nienaturalnie...przeciez nigdy w zyciu nie balam sie az tak dentysty! no i juz 3 dni po dostalam pierwszy raz w zyciu ataku dusznosci, suchosc w gardle nie moglam przelykac...nakrecilam sie ze serce i stale mi sie to zdarzalo...a ja stale myslalam ze serce...raz zaslablam w sklepie w centrum miasta , myslalm ze zemdleje, kolatanie serca, dusznosci, miekkie nogi dretwienie twarzy...stale odwiedzalam lekarza pierwszego kontaktu i stale dowiadywalam sie ze to nie serce to nerwica, aby mnie uspokoic zarezerwowali mi tu w Uk wizyte u kardiologa...w miedzyczasie sama dwa razy w nocy wyladowalam na pogotowiu gdzie zrobili rkg, badanie z krwi w kierunku serca...zdjecie serca...3h lezalam pod monitorem....i nic...wypisali mnie z *nerwica serca* a ja dalej mialam napady...raz w tygodniu albo 4 razy w tygodniu ...niespodziewanie...w roznych miejscach...
w koncu wizyta w uk u kardiologa...
ekg, echo serca...dlugo...lekarz az wyszedl za mna na korytarz zeby mnie zapewnic w 100% ze to nie serce ze jestem zdrowa w 100% i ze to *nerwica jedynie*...uspokoilam sie ze nie serce...skierowalo sie dalej tarczyca? -wyniki nie...mialam nawet zdjecia pluc bo sie dusilam...ok
no i tak sie meczylam ...raz na miesiac albo 4 razy w tygodniu napady dusznosci...valium...troche pomagalo

na swieta wielkanocne polecialam do Polski
i ...wyladowalam przed swietami w szpitalu...
nagle dusznosci glownie, bole w klatce...i pierwszy raz walenie serca, czulam jakby zyly w gardle mialy mi popekac..czulam wysokie cisnienie i jakby zyly mialy eksplodowac, bol w gardle...zawolala mama pogotowie....badali mnie pod katem serca...zrobili przez tydzien mase badan...echo, ekg, z krwi w kierunku serca, potem zdjecie klatki-pluca, wyniki na tarczyce-hormony, zdjecie kregoslupa-mam lekka skolioze...nawet gastroskopie...
mialam infekcje w organizmie plus doszedl napad nerwicy-...w szpitalu dawali mi 2x dziennie pramolan a do domu dali asertin-zebym mgla w uk kupic...1x dziennie...niestety po calej pierwszego dnia zle sie czulam...biore polowke...
dostalam tez sedam zeby brac popoludniu-tez bralam polowke ale od 3 tygodni zrezygnowalam bo lekarz doradzil brac *doraznie* w razie ataku...

wczesniej zdazalo mi sie w miescie ze robilo mi sie duszno, niedobrze...
nie wiedzialam ze to nerwica...bylam juz u psychologa...mowi ze u mnie ewidentnie napad nerwicy lekowej... mam miec przy sobie tez xanax... *w razie napadu* nie ze mam brac stale...nigy dotad xanax nie bralam tylko sedan ale lekarz mowil ze xanax dziala *od rau* w razie ataku..czy to prawda? zywal ktos xanax tylko w czasei ataku?

mialam od swiat spokoj juz ucieszylam sie ze normalnie zyje i nagle wczoraj koszmar od nowa...doktorka zalezila dzis abym brala juz asertin jednak jedna cala tabletke bo ta polowka to zadna kuracja...
Coffee
"Nie rozumiem tylko w dalszym ciągu, jak to jest, że człowiek normalnie sobie przez kilkadziesiąt lat życia funkcjonuje (rozumiem, że w niekomfortowych warunkach, ale przecież funkcjonuje normalnie) a potem nagle przestaje funkcjonować. Świat mu się rozsypuje, dlaczego?"

no ja wlasnie czytal artykul ktory dostalam od angielskiego lekarza-bo jak wiecie w uk jestem- i tam napisane ze ludzie wypracowuja nerwice latami
wylada to tak ze np ucza sie jej od rodzicow..nie radzenie w wyrazaniu emocji, negatywne podejscie do zycia, brak humoru itd...wszystko na serio...
a wypracowuja latami lub miesiacami ...w sensie ze np dlugi okres zylas na wysokich obrotach i potrzebna ci byla adrenalina...a w momencie jak juz jest po..i zyjesz spokojnie-twoj organizm ktory przywykl do adrenaliny, sam ja wyrzuca i wtedy sa ataki...zatloczone miejsca sugeruja mozgowi zagrozenie, podnosi sie adrenalina w krwi ...przyspieszony bicie po to zeby dostarczyc krew do najwazniejszych czesci ciala-jako obrona...przyspiesozny oddech itd..zeby dotlenic caly organizm...czlowiek w jaskini doswiadczal takich zwyklych zwierzecych odruchow obrony organizmu w poczuciu zagrozenia zycia...a nasz mozg, mimo ze zagrozenia zycia nie ma blednie odczytuje zwykle stresy codzienne i zle raguje poniewaz przez ies miesiecy, lat...wypracowalismy zycie na adrenalinie..

i mi sie to pokrywa
w 2006 klopoty w malzenistwie, walka o przetrwanie rodziny, decyzja o emigracji, potem walka o miejsce tam...
w urzedach, telefony, zalatwianie, bieganie, zalatwianie domu...nie moznosc zdecydowac sie czy wracac do Polski czy zostac w uk..bylo ciezko...ale uwielbialam takie przyspieszone zycie, dobrze sie czulam..w koncu dostalismy ladny dom, wyremontowalismy, ustabilizowalo sie...zaczealm szukac pracy i tydzien po przeprowadzeniu na swoj staly adres ...zaczely sie u mnie napady dusznosci, skoki cisnienia, tetna itd...myslalam ze serce i nakrecalam sie...wybadali mnie w uk..kilka razy i ok...to samo w Polsce...wiem ze to nerwica ale jak przejsc nad tym do porzadku dziennego... 41.gif
Inanna
CYTAT(Coffee @ Fri, 29 May 2009 - 15:11) *
[b]...wiem ze to nerwica ale jak przejsc nad tym do porzadku dziennego... 41.gif


Pokochać! icon_biggrin.gif przytul.gif
(nerwicę, znaczy się, pokochać 06.gif )
Coffee
zartujesz? nienie.gif

wlasnie przed chwila przyszla lekka fala..moze lekko bo rano wzielam na uspokojenie poniewaz od rana chodze na wysokich obrotach w sensie ze juz jak sie obudzilam czuje sie jak przed egzaminem..wzielam wiec polowke uspakajajacych i jakos dzien milo mijal a t nagle siedze i pieczenie w gardle, i walenie serca i lodowata fala od nog w gore..niedobrze sie robi..zaczelam chodzic gleboko oddychac dzieki Bogu nieposzlo dalej na wyzszy stopien..minelo...

2 miesiace mialam cisze a tu od srody od tego ataku bardzo bardzo silnego, czuje niepokoj i nie moge sie go pozbyc..nawet poszlam grac z dzieckiem w pilke na podworko i ****..stale czuje sie "przed ciezkim egzaminem"
48.gif
mamy dzis isc na kolacje ze znajomymi..ja rezygnuje...jak mam cos przelknac?
a wogole w poniedzialek mam egzaminy z angielskiego, nie przejmuje sie nimi..tylko jak ja "sama" dojade pociagiem i czy mnie nie wezmie 48.gif
Coffee
inanna czy ty tez na to cierpisz?
Inanna
CYTAT(Coffee @ Fri, 29 May 2009 - 18:47) *
inanna czy ty tez na to cierpisz?


Też. I jeśli mogę coś radzić: z niczego nie rezygnuj! Zmuszaj się do każdej normalnej aktywności - jeśli nie dajesz rady wspomagaj sie lekami (tymi doraźnymi), bo w ten sposób wypracowujesz sobie strategie unikania. Ja się wpakowałam w ten kanał i teraz mam problem nie tyle z atakami - bo te jak złapią to i puszczą - ale właśnie z pokonywaniem ograniczeń w które sama się wpędziłam. Właśnie na zasadzie: "jak pojadę sama", "bo co zrobię, jak mnie złapie" etc. Dodam, że te ograniczenia wypracowałam sobie na samym początku choroby, kiedy nic o niej nie wiedziałam, była dla mnie szokiem ogromnym, a dostępu do wiedzy nie miałam, bo internet był w powijakach.
Dlatego serdecznie radzę skorzystać z pomocy psychologa. Jeśli tylko zauważysz, że ograniczasz swoją aktywność na jakimkolwiek polu właśnie ze względu na nerwicę i nie dajesz sobie z tym sama rady.
Coffee
ale właśnie z pokonywaniem ograniczeń w które sama się wpędziłam.
wlasnie czuje ze sie w nie wpedzam

i u mnie tez to wyglada ze bo "co jak mnie zlapie" "jak bede sama"
juz rozumiem co to jest ale nie mam odwagi a wiem ze musze miec...dla synka

np w poniedzialek mam egzamin ktorego wcale sie nie obawiam...a obawiam sie...co jak mnie zlapie w pociagu albo na egzaminie!!!!!!! 41.gif
Inanna
Coffee, ale tak naprawdę nie masz się czego bać. Pamiętaj, że te lęki przychodzą i odchodzą. Jeśli Cię złapie, pozwól lękowi swobodnie płynąć, powtarzaj sobie: to zaraz minie, zaraz minie... oddychaj spokojnie i czekaj. Nie walcz, nie próbuj lęku pokonać. A kiedy atak minie skoncentruj się na tej pierwszej chwili, kiedy lęk zaczyna ustępować. I zawsze, kiedy będziesz się bała: "bo jak mnie złapie" przywołuj w pamięci to właśnie uczucie: mijającego lęku. Skupiaj się na tej chwili tuż po ataku, kiedy czujesz się zmęczona, ale spokojna. Kiedy atak już minął, a Ty nie zdążyłaś wkręcić sobie strachu przed następnym atakiem. I pamiętaj: każdy atak mija! A to napięcie które odczuwasz potem wynika właśnie z lęku przed atakiem, a nie z samego ataku! Nie bój się ataków, bo one zawsze mijają, a po nich przychodzi spokój. I na tym spokoju się skup!
Powodzenia przytul.gif
Coffee
dzis zanim wstalam znowu...zanim oczy otworzylam trema, mokre rece...kreci w zoladku, ubikacja

wzielam asertin...cala tabletke..podobno dopiero beda rezultaty za kilka tygodni

ale to uczucie ciaglego napiecia niepokoju..nie daje sie na niczym skupic..
udaje ze tego nie ma , zajmuje sie rodzina czym sie da a stale to czuje...jak przed jakims wielkim egzaminem

wzielam sobie polowke czegos na uspokojenie...niby pomoglo

myje naczynia spiewam,calkiem sie zapomnialam i nagle dretwieje mi jezyk , wali serce...czuje jak adrenalina /bo juz wiem ze to to/ podnosi mi cisnienie...biore oddechy nosem, wypuszczam buzia...powtarzam ze minie...minelo...ale uczucie niepokoju dalej jest...zmierzylam cisnienie...110/76...puls 72...idealnie!

Sun.
CYTAT(Inanna @ Sun, 31 May 2009 - 00:00) *
Coffee, ale tak naprawdę nie masz się czego bać. Pamiętaj, że te lęki przychodzą i odchodzą. Jeśli Cię złapie, pozwól lękowi swobodnie płynąć, powtarzaj sobie: to zaraz minie, zaraz minie... oddychaj spokojnie i czekaj. Nie walcz, nie próbuj lęku pokonać. A kiedy atak minie skoncentruj się na tej pierwszej chwili, kiedy lęk zaczyna ustępować. I zawsze, kiedy będziesz się bała: "bo jak mnie złapie" przywołuj w pamięci to właśnie uczucie: mijającego lęku. Skupiaj się na tej chwili tuż po ataku, kiedy czujesz się zmęczona, ale spokojna. Kiedy atak już minął, a Ty nie zdążyłaś wkręcić sobie strachu przed następnym atakiem. I pamiętaj: każdy atak mija! A to napięcie które odczuwasz potem wynika właśnie z lęku przed atakiem, a nie z samego ataku! Nie bój się ataków, bo one zawsze mijają, a po nich przychodzi spokój. I na tym spokoju się skup!
Powodzenia przytul.gif


Podczepię się pod przytulenie, mogę? icon_sad.gif Przyczaiłam się w jakimś letargu, tak to sobie nazwę, i gdzieś upchnęłam ten lęk. A dziś miałam koszmarny sen, obudziłam się z mega paniką i - bach! icon_sad.gif Znowu. To zawsze tak boli, kiedy wraca po okresie względnego spokoju... bardzo boli. Durny mózg włącza stare koleiny reakcji na jeden tylko atak icon_sad.gif Psiamać...icon_sad.gif No ryczę sobie troszeczkę, i dobrze, może spłynie ze łzami. Należało mi się w sumie, przecież wiem, że sama nie dam sobie rady, nie korzystając z Bożej pomocy. A do tego nieregularne branie wenlafaksyny. Nie mam nic doraźnego, nie mam wyjścia, przeczekam do rana, wezmę rano stałą tabletę i postaram się wrócić do regularności.
Najgorsze jest to uczucie gorszości. Że jednak jestem do niczego, że jednak nie jestem zdrowa, że może sobie w ogóle nie poradzę i zgniję w jakimś psychiatryku albo ewentualnie się powieszę, jeśli starczy mi odwagi. I ta obawa, że dzieci nie będą zadowolone z takiej matki... to chyba najbardziej boli.

edit: psiakość, przenigdy nie pomyślałabym, że spotka mnie coś takiego, przecież kiedyś wydawało mi się, że niczego się nie boję... no, źle mi okropnie jest.
Coffee
tez cie przytulam mocno
i nie wiem co powiedziec
przyjechalam tutaj, utorowalam sobie droge
mamy ladny dom
mam tu moja mame z nami
maz pracuje
dziecko juz chodzi do szkoly, radzi sobie z nowym jezykiem
ja skonczylam wolontariat w szkole i byc moze dostane prace
a moj lek ze znowu to "mnie zlapie" ogranicza mnie potwornie
zaczelam bac sie sama wychodzic
na spacer...do miasta...do marketu...nawet na egzamin targalam ze soba mame!!! /mialam egzaminy z angielskiego wczoraj/
staje sie to psychiczne
w sobote mamy isc na grilla a ja zaczynam sie bac tej soboty "jak ja to znisoe" czy bede normalna czy znowu "inna" bo zle sie czuje
meczy sie moja mama patrzac jak cierpie
maz bardziej realnie, wie ze nic mi nie zagraza/byl u lekarza ze mna/ wie ze jak przyjdzie to i pojdzie atak...
kaze mi-jak lekarz- silnie, zapominac i naprzod...nawet do nastenego razu az kiedys sie zaponmne

akurat teraz czuje ze w moim zyciu sie rozjasnia, uklada...a ja "mam napady"

prosze napisz...jakie masz te napady...jak ci sie to objawia...
jak sobie starasz radzic... 41.gif
Inanna
Moja terapeutka powiedziała wczoraj coś bardzo fajnego (dla mnie przynajmniej): że ta nerwica jest nie tylko z jakiegoś powodu, ale jest też "po coś". I trzeba się dowiedzieć: dlaczego i po co?

Coffee, idź na terapię.
Sunka, idź na terapię.

Te lęki coś znaczą, trzeba się dowiedzieć, co? Nie bójcie się lęków, traktujcie je jak sposób porozumiewania się z samą sobą, swoimi najskrytszymi potrzebami i pragnieniami. One chcą Wam o czymś bardzo ważnym powiedzieć. Ale same raczej nie dacie rady ich zrozumieć.
Coffee
leki lekami...a te silne nagle ataki? prawie 2 miesiace bylam szczesliwa, zapomnialam sie ze to mialam i nagle bach tak silny atak przyszedl w srodku dnia w job centre ze myslalam...umieram...
Sun.
CYTAT(Coffee @ Tue, 02 Jun 2009 - 14:26) *
prosze napisz...jakie masz te napady...jak ci sie to objawia...
jak sobie starasz radzic... 41.gif


Coffee,
kochana, pisałam Ci już w tym wątku. Jak się u mnie objawia? Ścisk w gardle, somatyczny przejazd lęku od żołądka wzwyż. Klasyczna panika. Wystarczy jeden koszmarny sen i paniczne przebudzenie a wszystkie światełka alarmowe się palą icon_sad.gif

Inanko, chodziłam długi czas na terapię. Ale nie stać mnie na regularną, więc spotkania były raz w miesiącu albo raz na dwa. Albo doraźnie, jak się popierniczyło mocniej. Nie wiem czy to ma sens w moim przypadku icon_sad.gif Co ja mam niby powiedzieć? Że właśnie mam ataki? Ech.... icon_sad.gif
Coffee
Ścisk w gardle, somatyczny przejazd lęku od żołądka
to mam na porzadku dziennym kilkanascie razy 32.gif
a takie serio ataki wygladaja chyba gorzej...kiedys byly to dusznosci...a teraz nagle zimno mi sie robi i czuje jakby tetnice mialy popekac...cisnienie jakby mialo ekspldowac... 41.gif to jest straszne
Sun.
CYTAT(Coffee @ Tue, 02 Jun 2009 - 19:53) *
Ścisk w gardle, somatyczny przejazd lęku od żołądka
to mam na porzadku dziennym kilkanascie razy 32.gif
a takie serio ataki wygladaja chyba gorzej...kiedys byly to dusznosci...a teraz nagle zimno mi sie robi i czuje jakby tetnice mialy popekac...cisnienie jakby mialo ekspldowac... 41.gif to jest straszne


Jest icon_sad.gif To pomyślmy o sobie ciepło w takim razie przytul.gif
Inanna
Sunka, ja chodzę co tydzień i nic za to nie płacę. Gdzie Ty mieszkasz?
Sun.
CYTAT(Inanna @ Tue, 02 Jun 2009 - 21:21) *
Sunka, ja chodzę co tydzień i nic za to nie płacę. Gdzie Ty mieszkasz?


Pod Poznaniem.
Inanna
CYTAT(Sun. @ Tue, 02 Jun 2009 - 21:43) *
Pod Poznaniem.


Niemożliwe, żeby w Poznaniu nie mieli państwowej, dobrze zorganizowanej i prowadzonej psychoterapii.... Chyba, że chodziłaś gdzieś u siebie, czyli podPoznaniem 06.gif
Inanna
Sunka, znasz to forum?
Może poczytaj i popytaj ludzi o dobrą terapię na NFZ?

https://www.forum.nerwica.com/pozna-t2603-60.html

Tylko zaklinam Cię: nie czytaj nic innego, tylko ten wątek lokalny + "kroki do wolności"!
Sun.
Nie, chodziłam w Poznaniu oczywiście, ale wszędzie są na fundusz tłumy pacjentów. Forum chyba znam... jeśli to, to o którym myślę. W początkach mojej przypadłości chodziłam na grupę DDA, chociaż nie jestem DDA, ale ciąża z Julą okazała się być leżąca i musiałam przestać. Potem już nie miałam czasu albo się nie załapywałam. W sumie, te terapie polegały na gadaniu, a to nie o to chodzi w moim przypadku. Kiedyś wspomniałam o tym ówczesnej terapeutce i obiecała popracować z NLP, ale na obietnicach się skończło icon_sad.gif Właściwie nie mam obecnie psychologa. Miałam pójść do jednego pana (pana! icon_wink.gif), żeby nie zrobić afrontu lekarzowi, ale no, jakoś nie wierzę, że zrozumiałby kobietę icon_wink.gif Dotychczas chodziłam do kobiet. Bo wiesz, Sylwia, to jest tak, że jak jest lepiej, to właściwie nie mam o czym mówić. A jak gorzej, to tylko o lękach icon_sad.gif
Inanna
Sunka, a kazał Ci któryś terapeuta kiedykolwiek opowiadać o swoim dzieciństwie?
Sun.
CYTAT(Inanna @ Wed, 03 Jun 2009 - 11:33) *
Sunka, a kazał Ci któryś terapeuta kiedykolwiek opowiadać o swoim dzieciństwie?


Eeee, no nie pamiętam, żeby kazał, ale sama nawijałam icon_wink.gif
Inanna
Moja aktualna terapeutka twierdzi, że należy ustalić związek między objawami nerwicowymi a konkretnymi wydarzeniami z dzieciństwa, które doprowadziły do ich powstania oraz ustalić, czemu te objawy w chwili obecnej służą. To na początek. Co będzie potem, nie wiem...
Moja poprzednia terapeutka nie podchodziła do tego tak metodycznie. Kazała mi opowiadać o dzieciństwie, a ja reagowałam bardzo emocjonalnie (no, ryczałam po prostu!). Jej ulubionym pytaniem było wówczas: "jak się wtedy czułaś?" albo "co Ci to robiło?". Przy niej zdałam sobie sprawe z tego, ze moje dzieciństwo nie było wcale fajne (o czym byłam wcześniej świecie przekonana). Odczarowałam też wizerunek mojej matki, o której sądziłam wcześniej że była dobra, cudowna, kochana i w ogóle: naj, naj, najlepsza.
Ale po tamtej terapii w dalszym ciągu nie wiedziałam, skąd mi się to wzięło... Potem czytałam książki A. Miller i zaczęło mi się rozjaśniać w tym temacie.... Już wiem, że jak się miało takie dzieciństwo, jak ja, to nerwica jest oczywista. Ale nadal nie wiem, co spowodowało te konkretne objawy i czemu one teraz służą. Pasjonująca droga przede mną. Ale trudna i wyboista.... Ech!
Sun.
Dobra, to ja poszukam jednak tych książek...
naples
Ja nadal sie lecze, juz rok czasu mija, odkad jestem na antydepresantach. teraz juz mam lekkie- seronil, nie powoduja one uzalezniem, ale poki co nie chce ich odstawiac, dlatego w porozumieniuu z lekarzem bede je brac tak dlugo, dopoki bede sie czuc juz rewelacyjnie. A ze mnie czekaja wazne wydarzenia w zyciu, to boje sie, ze to wszystko wroci....
Sun.
CYTAT(chadalusia @ Sun, 07 Jun 2009 - 18:06) *
Ja nadal sie lecze, juz rok czasu mija, odkad jestem na antydepresantach. teraz juz mam lekkie- seronil, nie powoduja one uzalezniem, ale poki co nie chce ich odstawiac, dlatego w porozumieniuu z lekarzem bede je brac tak dlugo, dopoki bede sie czuc juz rewelacyjnie. A ze mnie czekaja wazne wydarzenia w zyciu, to boje sie, ze to wszystko wroci....


Oczywiście, że nie odstawiaj, zwłaszcza sama. Ale podobno, żeby poczuć się "rewelacyjnie" potrzebna jest przede wszystkim psychoterapia, bo leki blokują tylko neuroprzekaźniki a nie leczą duszy icon_sad.gif
Coffee
jakie macie objawy i jak czesto 41.gif

u mnie najprawdopodobniej tez urazy z dziecinstwa...
plus wydarzenia sprzed 2 lat... jak rozpadlo sie wnet moje malzenstwo...
wtedy bralam nawet 3 miesiace od kardiologa pigulki na serce bo on z echa wyczytal ze JESTEM W DLUGOTRWALYM STRESIE 37.gif ...
2 lata czulam sie dobrze i nagle rok temu bach zaczela sie jazda 37.gif glownie wtedy gdy ustabilizowala mi sie sytuacja rodzinna, dom itd...a psycholog w pl i uk powiedzieli zgodnie ze dlatego ze dopki sie jest na "wysokich obrotach" czlowiek sobie radzi...nerwica atakuje jak juz sie ywciszysz...sytuacja uspokoi itd...twoj organizm niby przyzwyczajony do adrenaliny stale bylysmy dlugo w napieciu- potem jak jest spokojnie sam wyrzuca adrenaline...to do czego byl przyzwyczajony
niby psychicznie to rozumiem ale jak nadchodzi atak, to za cholere... mam blokade mysle ze umieram
Sun.
Coffee, mam nadzieję, że z czasem zaczniesz sobie z tym radzić...przytul.gif
naples
Coffee wspolczuje, ale bedzie dobrze, zobaczysz.... Tule mocno icon_smile.gif


U mnie zaczelo dosyc dziwnie. Napewno wlyw na to miala sytuacja zwiazana z moja kuzynka, potem zaczela sie fobia przez jazda pociagami- choc uwielbialam jezdzic pociagami i codziennie dojezdzalam po 1,5h. Pewnie stres zwiazany z otoczeniem, z zyczliwymi kolezankami, a ze jestem osoba, ktora mimo wzystko sie przejmuje, to jakos to sie pewnie na mnie odbilo icon_sad.gif

Zaczely sie badania, jedne, drugie i trzecie- wszystko dobrze, a ja mdlalam, balam sie z domu wychodzic, balam sie ludzi, balam sie, ze sie udusze- nie rozstawalam sie z butelka wody, tabletkami na uspokojenie bez recepty, z guma do zucia. Nie moglam wykonac podstawowych czynnosci. Ginekolog wykluczyl ciaze z powodu omdlen. Lekarka moja nie wiedziala juz w co rece wlozyc, co mi jest...
Poszlam do psychiatry- dostalam leki, nie wzielam- balam sie skutkow ubocznych, przerazilam sie solidnie- to byl styczen. W czerwcu nie moglam juz normalnie funkcjonowac, udalam sie do innej lekarki, dostalam velafax xl i clonazepam. Velafax mu wiele pomogl, duzo pomogl. Od lutego juz go nie biore, bo jest znaczna poprawa. Potem byl coaxil przez miesiac- ale przybylo mi 10kg i teraz od marca seronil, ale juz 10mg, taka dawka mi nie szkodzi, ani nie przeszkadza.

No i w koncu trafialm na super lekarza, ktory jest przede wszystkim czlowiekiem,a dopiero potem lekarzem.
Coffee
ja biore asertine-to tez serotonina- polowke 50mg czyli 25mg...

lekarz tu w uk jak zle sie poczulam kazal brac cala ale po calej boli mnie glowa i cisnienie sie podwyzszylo..strasznie zle sie czulam i znowu biore polowke...

CYTAT
balam sie z domu wychodzic, balam sie ludzi, balam sie, ze sie udusze- nie rozstawalam sie z butelka wody, tabletkami na uspokojenie bez recepty, z guma do zucia.


to ja tak robie...dokladnie...z domu nie wyjde bez gumy, wody i tabletek...koszmar... 37.gif

boje sie pociagow, autobusow, ze mi sie tam cos stanie itd
malinka1978
hey

u mnie sie zaczelo jak jechalam pociagiem
dusznosci, zworty glowy, cisnieni itd.

potem na ulicy tez myslalm ze zaslabne, ze sie udusze w srod ludzi... tez chodzilam z woda i tabletkiami uspokajacymi/

najpierw tez lekarze mysleli ze moze ciaza... itd.

nieraz pogotowie bralo mnie z ulicy bo zle sie czulam albo zaslablam...
koszmar..

potem nie wiedzieli co i jest i lekarz rodzinny nie wiedzial 10 lat temu.
potem trafilam do psychiatry neurologa, on dal mi afobam i pomoglo.

do tej pory chodze i mi zmienia lek w malych dawkach.

i romzawia ze mna...

ale tez przeszlam 2 grupowe terapie.
2 razy indywidualne...
2 lata non sto co tydzien lub 2 tygodnie

aostatnio do lutego prawie rok.


i terapai duzo daje mnie pomogla... ale jest wyjatek

jak sie ja konczy to czlowiek znow zle sie czuje
Inanna
Dziewczyny, przytulaski dla wszystkich: przytul.gif przytul.gif przytul.gif

naples
CYTAT
u mnie sie zaczelo jak jechalam pociagiem
dusznosci, zworty glowy, cisnieni itd.

U dokladnie tez od pociagu, jak juz pisalam...
Wracalam pociagiem, zle sie poczulam- slabo, w glowie mi sie krecilo, bylam blada jak sciana...
Masakra. Myslalam, ze do domu nie dojade, ale poczulam ulge, jak wyszlam z pociagu w mojej miejscowosci.
Popoludniu poszlam do rodzinnej, nie moglam wytrzymac, bylam 3 w kolejce. Poszlam do pielegniarki mowiac, ze jest mi slabo i sie zle czuje. Pobrala krew, zmierzyla cisnienie, polozyla na kozetce.... I zaczely sie badania i te sprawy, ale o tym juz pisalam wyzej.

CYTAT
to ja tak robie...dokladnie...z domu nie wyjde bez gumy, wody i tabletek...koszmar...

Ja dalej tak mam- jak jade pociagiem, to obowiazkowo gume zuje, zawsze w torebce mam tabletki na uspokojenie i butelke wody- obowiazkowo. No i zajmuje sie czyms, zeby o tym nie myuslec, ze zemdleje- czytam gazete, rozwiazuje krzyzowki.

Fajnie dziewczyny, ze mamy siebie, ze mozemy sie powymieniac doswiadczeniami i opowiedziec o swojej chorobie.
Ja bylam z tym sama, nie mialam wsparcia rodzicow, bo nie wierzyli w takie cos, w takie objawy, ze cos takiego moge miec.

Sciskam was wszystkie,,, :*

Coffee
mam tu moja mame , wspiera mnie
maz niby rozumie ale cos mi sie wydaje ze nie bardzo w to wierzy ...stale mowi ze mam sie wziasc w garsc
latwo mowic....dopoki samemu sie takiego czegos nie przejdzie a potem napedza nas strach ze znowu nam sie to powtorzy

ja mialam tak ze pojechalam pociagiem do miasta, super sie czulam, nie myslalam o tym...wyplacalam kase z bannkomatu zrobilo mi sie slabo...nogi jak zwaty, zimna fala, serce zakolatalo, goraco...znowu slabo...czekalam na powrotny pociag i mialam wrazenie ze zemdleje...dzwonilam do mamy zeby "zajela mmnie rozmowa"...20minut w autobusie...meczarnia, duszno mi bylo, mdlo, serce walilo, czulam jakby w glowie sie kreci i ze zaraz odplyne
doszlam do domu...jak reka odjal...

Boze jak to nas ogranicza...a raczej podobno ograniczamy siebie nienie.gif

CYTAT
Popoludniu poszlam do rodzinnej, nie moglam wytrzymac, bylam 3 w kolejce
no tak jakbym czytala o sobie caly poprzedni rok, co mi bylo slabo to zaraz bylam u lekarza rodzinnego...zrobili mi wszystkie mozliwe wyniki-zeby mnie uspokoic-bo od poczatu zdiagnozowali nerwice -tylko ja sie upieralam ze nie
mialam echo serca , holtera i ekg -tu w UK
kilka razy jechalam do pogotowia, raz trzymali mnie 4 h na obserwacji i wypisali z nerwica!/zrobili zdjecie serca, ekg, wyniki krwi, i lezalam pod monitorem, ktory sprawdzal doplyw pierwiastkow do krwi /magnez potas itd/ oraz mierzyl cisnienie co 10minut i wszystko super

w Polsce na swieta zrobilo mi sie slabo i wzieli mnie do szpitala...8 dni trzymali i robili badania i nic!!!!!!!!!!!! wypisali mnie z rozpoznaniem NIERWICA SERCA 37.gif

MINAL WLASNIE U MNIE DOKLADNIE ROK walki z atakami i lataniem po lekarzach i dopiero sie upewnilam ze to nerwica jak lekarza w uk /w roznych 2 placowkach-szpital i lekarz rodzinny / oraz lekarze w Polsce postawili te sama diagnoze

chociaz w czasie ataku dalej NIE WIERZE ZE TO TYLKO NERWICA koszmar

aha ja zauwazylam zwiazek ze ataki mnie glownie lapie przez ok 6dni po okresie... 48.gif nie wiem dziwnie...konczy sie okres i juz za jakis dzien nastepuje kryzys

biore magnez cardio 2x dziennie /magnez+potas+b6+kwas foliowy/

przestalam pic kawe
nie pije alkoholi wogole i nie pale 37.gif
naples
Coffee, tulÄ™ mocno icon_smile.gif

Czytajac to doskonale cie rozumiem, ale wiem, ze osoby, ktore nigdy nie przechodzily przez takie cos- niebardzo chca w to wierzyc. Twierdza, ze to tylko i wylacznie twoja wina. Nie jest latwo z tym zyc, bez odpowiednich lekow i psychoterapii ciezko jest wyjsc na prosta. U mnie akurat leki pomogly, na psychoterapii bylam tylko raz, na jednym spotkaniu i u mnie na tym sie skonczylo...

Teraz boje sie tego, ze jak odstawie leki, to wszystko znow powroci do tego stanu, jak bylo kiedys. Cholernie sie tego boje, naprawde. A nie chce przezywac tego co kiedys. Tym bardziej teraz czekaja mnie wazne wydarzenia- wychodze za maz, praca i te sprawy.
Dobrze, ze mialam wsparcie w moim chlopu, choc latwo nie bylo, bo mielismy dzies wyjsc czy cos, to nie chcialam i potem juz tak kolorowo nie bylo, niestety.

Odnosnie alkoholu, to nigdy nie pilam go w niewiadomo jakich ilosciach- tylko czasem-raz na miesiac. A odkad biore tabletki, to w ogole nie pije- stalam sie abstynetem icon_biggrin.gif Wiadomo, ze przy depresanatach nie mozna pic alkoholu. A mnie jakos dobrze z tym icon_wink.gif
Coffee
ja nigdy nie lubilam alkoholu wiec nie mialam z tym problemu 29.gif

jaka poprawa byla u ciebie przy tabletkach? ile razy mialas ataki przed i w czasie kuracji?
ja biore te serotonine-asertin- polowke i nie wiem czy nie za malo bo lekarz w pl i tu mowi ze to prawie zadna dawka...mialam dlugo spokoj a po poltora miesiaca mialam znowu atak i nie moge dojsc do siebie bo znowu chodze i wsluchuje sie...jak gdzies mam wyjsc to sie martwie zeby "znowu mnie nie wzielo" smieszne to bo i tak nie ma sie na to wplywu...czy nasluchujesz czy nie to po co marnowac czas na rozmyslanie o tym ale to jest tak okropne ze nie mozna nie myslec... 37.gif
naples
Mnie tabletki bardzo duzo pomogly. Najpierw bralam velafax xl 75mg 1xdziennie, do tego clonazepamum 2x dziennie.
Ataki zanim zaczelam brac depresanty mialam roznie, czasem codziennie, czasem raz na tydzien. W zaleznosci od tego, czy musialam wyjsc gdzies cos zalatwic, czy cos. A, gdy zaczelam brac tabletki, to na poczatku zdarzyly sie napady (ataki) ale rzadko. Po 2 miesiacach brania wyjechalam za granice (autem) do pracy i nie mialam zadnych problemow, choc balam sie strasznie i lekarka mi to odradzala. Dalam rade, bylam sie z siebie zadowolona icon_biggrin.gif



CYTAT
ja biore te serotonine-asertin- polowke i nie wiem czy nie za malo

ile to mg wychodzi i jak czesto bierzesz ?
moze dawka faktycznie jest mala, skoro dalej masz ataki i to w ogole nie ustalo, przynajmniej czesciowo.
Coffee
mialam brac 50mg a biore 25mg
ataki mialam w sumie 2 razy w ciagu 2 miesiecy ale czesto czuje jakis niepokoj itd

czy ta druga tabletka ktora bralas to cos na uspokojenie?

jak sie czulas biora serotonine bylo ok?
probowalam zwiekszyc dawke i 3 dni bylo ok a 4dnia bolala mnie niemilosiernie glowa i mialam cisnienie 150/100 i mysle ze od tego bo normanie nie mam bolow glowy i wyzszego cisnienia!
Coffee
kilka dni nie bralam tabletek na uspokojenie-nie chce byz uzalezniona wiec biore "dorywczo" w razie potrzeby tylko

a wczoraj wieczorem ogladam z mezem komedie i bach...jakis niepokoj najpierw, chlod, kolatanie serca nagle i czuje goraca mi sie robi i jakies uderzenie krwi do glowy /mniej jak ostatnio/ wzielam tabletki polowke, wode i poszlam spac...po godzince jakby nic mi nigdy nie bylo
i skad to??? chyba z pogody bo cienienie po tym 117/80 puls 69
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.