To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

nerwica

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Stron: 1, 2, 3, 4, 5
sonnas
Witam. Ja może nie do końca na temat, ale związane. Mam 3 letnią córkę. Mojego męża całymi dniami nie ma w domu, bo z powodu kredytu pracuje na 2 etety. Dodam, że jest nam dobrze, nie kłócimy się itd. ogólna sielanka. Ale nie do końca. Kiedy robię coś w domu, typu myję gary przychodzi moje dziecko i mówi, że chce pić, odpowiadam, że zaraz, ona znowu, że chce pić, więc 2 raz odpowiadam spokojnie, że jak skończę. A ona znowu to samo. I wtedy ja wpadam w furię, rzucam gary, biegnę za nią i się wydzieram, że jak coś mówię to ma słuchać.I dopiero jak to zrobię, czyli wykrzyczę jej, że ZARAZ!!!wraca mi "świadomość", przepraszam ją przytulam i robię te picie.Wiem, że mogłabym od razu zrobić jej sok, ale uważam, że nie można być na każde zawołanie i dziecko ma zrozumieć, że jak skończę to zrobię to o co prosi. Czy ja się nadajeę do leczenia?? Bo czasami samam siebie przerażam, a co dopiero 3-latkę. Ja nie jestem złą matką, ale nie potrafę nad tym zapanować. Powiedzcie czy któraś ma podobnie? co mam z tym zrobić? Liczenie do 10 nie pomada:)
brennia
Post edytowany przez moderatora ze względu na zabronione regulaminem treści
Gosia z edziecka
CYTAT(sonnas @ Tue, 08 Sep 2009 - 08:08) *
Witam. Ja może nie do końca na temat, ale związane. Mam 3 letnią córkę. Mojego męża całymi dniami nie ma w domu, bo z powodu kredytu pracuje na 2 etety. Dodam, że jest nam dobrze, nie kłócimy się itd. ogólna sielanka. Ale nie do końca. Kiedy robię coś w domu, typu myję gary przychodzi moje dziecko i mówi, że chce pić, odpowiadam, że zaraz, ona znowu, że chce pić, więc 2 raz odpowiadam spokojnie, że jak skończę. A ona znowu to samo. I wtedy ja wpadam w furię, rzucam gary, biegnę za nią i się wydzieram, że jak coś mówię to ma słuchać.I dopiero jak to zrobię, czyli wykrzyczę jej, że ZARAZ!!!wraca mi "świadomość", przepraszam ją przytulam i robię te picie.Wiem, że mogłabym od razu zrobić jej sok, ale uważam, że nie można być na każde zawołanie i dziecko ma zrozumieć, że jak skończę to zrobię to o co prosi. Czy ja się nadajeę do leczenia?? Bo czasami samam siebie przerażam, a co dopiero 3-latkę. Ja nie jestem złą matką, ale nie potrafę nad tym zapanować. Powiedzcie czy któraś ma podobnie? co mam z tym zrobić? Liczenie do 10 nie pomada:)

Małe dziecko ma bardzo małą cierpliwość. Czekanie jest dla niego torturą. fakt, ze trzeba dziecko uczyć czekania. Ale myslę też, że trzy ray przychodzące dziecko po picie, to za dużo na wytzrymałość 3-latka. icon_wink.gif
Tak naprawdę, to nie wiem, co napisać, bo w ogóle Cię nie znam. Wiem tylko, że jeśli traktuje się dziecko "z buta", bez serca, to ono się uczy, że tak należy traktowac innych, że taka jest norma. Wiem też, a mam trójke dzieci, najstrasze 11-letnie, że dziecka nie rozpuszcza sie przez to, ze się mu podaje sok przerywając zmywanie. Dziecko rozpuszcza sie przez niestawianie granic. Zreszta słowo "rozpuszczać" dziecko nie jest tu do końca dobre.
Może też byc i tak, ze masz jednak wbrew pozorom jakies konflikty/nieporozumienia z mężem/teściową/mamą/kimkolwiek, których nie dostrzegasz i objawiają sie one właśnie w braku cierpliwości dla dziecka. Tak było u mnie. Poszłam do psychologa i sie okazało icon_wink.gif

Co do słuchania przez dziecko. Mnie nei zależy na tym, żeby wychowac dzieci do słuchania. Bardzo chciałbym wychowac je do myslenia i nie zepsuć ich wrażliwości.
Jakbys miała jakieś pytania, to pisz, moze być na PW.
Gosia z edziecka
CYTAT(brennia @ Tue, 08 Sep 2009 - 13:37) *
Post edytowany przez moderatora ze względu na zabronione regulaminem treści

Jeśłi miałabyś rzeczywiście nerwicę, to żadne [*****] by ci nie pomogło.
sonnas
No dobrze, wiem, że dzieci są niecierpliwe. To troszkę inny przykład, bo fakt mogło jej się bardzo pić. Ale np, robię to samo(czyli zmywam) a Marta woła mi, że chce sikać. Ja jej odpowiadam, żeby wzięła sobie nocnik i siadła. A ona do mnie, że nie potrafi co jest bzdurą, bo umie to zrobić sama. Ja nienawidzę przerywać pracy nawet na chwilę, bo później ciężko mi do niej wrócić.Jestem osobą dość zorganizowaną, pracuję, studiuję zajmuję się domem, więc to, że nie idę do niej z nocnikiem nie wynika z lenistwa. Po prostu jak coś zacznę lubię to skończyć. A kiedy są takie sytuacje, że ona coś chce tu i teraz co może wziąć sama, to mnie krew zalewa. Nie potrafię sobie poradzić z opanowaniem nerwów. Co dziwniejsze, w sytuacjach stresowych jestem opanowana, a takie błahostki mnie wyprowadzają z równowagi.
sonnas
Może faktycznie powinnam iść do psychologa?? A co do konfliktów, to chyba jedyny powód, przez który mogłabym być zdenerwowana to to, że mój mąż ciągle pracuje, ale w naszyj sytuacji jest to konieczne:( po prostu mi go brakuje. I to jest bardziej przykre niż denerwujące:(
chaton
CYTAT(sonnas @ Tue, 08 Sep 2009 - 10:08) *
Witam. Ja może nie do końca na temat, ale związane. Mam 3 letnią córkę. Mojego męża całymi dniami nie ma w domu, bo z powodu kredytu pracuje na 2 etety. Dodam, że jest nam dobrze, nie kłócimy się itd. ogólna sielanka. Ale nie do końca. Kiedy robię coś w domu, typu myję gary przychodzi moje dziecko i mówi, że chce pić, odpowiadam, że zaraz, ona znowu, że chce pić, więc 2 raz odpowiadam spokojnie, że jak skończę. A ona znowu to samo. I wtedy ja wpadam w furię, rzucam gary, biegnę za nią i się wydzieram, że jak coś mówię to ma słuchać.I dopiero jak to zrobię, czyli wykrzyczę jej, że ZARAZ!!!wraca mi "świadomość", przepraszam ją przytulam i robię te picie.Wiem, że mogłabym od razu zrobić jej sok, ale uważam, że nie można być na każde zawołanie i dziecko ma zrozumieć, że jak skończę to zrobię to o co prosi. Czy ja się nadajeę do leczenia?? Bo czasami samam siebie przerażam, a co dopiero 3-latkę. Ja nie jestem złą matką, ale nie potrafę nad tym zapanować. Powiedzcie czy któraś ma podobnie? co mam z tym zrobić? Liczenie do 10 nie pomada:)


Sonnas: ja bym nie banalizowala tego problemu. Jak chcesz nauczyc dzieci cierpliwosci i znoszenia frustracji, skoro sama jej nie znosisz? Nie wiem, czy nadajasz sie do leczenia i nie wiem, co Ci jest, ale z pewnoscia problem nadaja sie do pojscia do psychologa. Twoja coreczka jest jeszcze malutka i jej mozg dopiero sie ksztaltuje. Ona nie ma jeszcze pojecia czasu, za chwile znaczy dla niej jak dla Ciebie "moze kiedystam". Mysle, ze powinnas sie zastanowic nad tym, co tak bardzo irytuje Cie w tym, ze corka wyraza swoje potrzeby? Moze podswiadomie przypominasz sobie, jak twoje potrzeby jako dziecko nie byly zaspakajane? Sama wiesz w glebi, ze masz problem, bo o tym piszesz. Jesli oczekujesz potwierdzeia, to tak, mysle, ze to jest problem i ze sie nadaje do psychologa. Dzieci, ktorych potrzeby nie byly zaspokajane w dziecinstwie tlumia swe frustracje niedopuszczajac ich do swiadomosci a pozniej niestety maszcza sie na wlasnych dzieciach, jesli nie przepracowaly tego problemu w wieku doroslym. Obawiam sie, ze moze tak byc u Ciebie.
Sorry za ostry ton, nie chce Ciebie zlinczowac czy cos w tym stylu, po prostu mysle, ze wazne jest, zebys sobie zdala sprawe z wagi problemu. Tutaj na forum jest mnostwo mam korzystajacych z uslug psychologa i z pewnoscia moga tobie poradzic jakiegos specjaliste.
Dobrze, ze tu napisalas.
Powodzenia zycze.
Sun
Sonnas, jesteś przede wszystkim matką ZMĘCZONĄ. Nikt nie ma tyle cierpliwości, żeby z dzieckiem radzić sobie zupełnie samodzielnie, bez przegrywania z negatywnymi emocjami. Stanowczo mąż powinien popracować także z dzieckiem, żeby potem nie musiał brać kolejnych kredytów na leczenie - córki i siebie.
sonnas
Dziękuję, za porady. Chyba coś w tym jest, bo w dzieciństwie nie "dogadywałam" się z ojcem i może faktycznie gdzieś to w środku mi siedzi. Pójdę jednak do lekarza.Jeszcze raz dziękuję.
Sun
CYTAT(sonnas @ Thu, 10 Sep 2009 - 17:29) *
Dziękuję, za porady. Chyba coś w tym jest, bo w dzieciństwie nie "dogadywałam" się z ojcem i może faktycznie gdzieś to w środku mi siedzi. Pójdę jednak do lekarza.Jeszcze raz dziękuję.


Powodzenia.
kejt.chmiel
CYTAT(Gośka z edziecka @ Tue, 08 Sep 2009 - 14:52) *
Może też byc i tak, ze masz jednak wbrew pozorom jakies konflikty/nieporozumienia z mężem/teściową/mamą/kimkolwiek, których nie dostrzegasz i objawiają sie one właśnie w braku cierpliwości dla dziecka. Tak było u mnie. Poszłam do psychologa i sie okazało icon_wink.gif


O to to! Ja dawniej bardzo łatwo traciłam cierpliwość do Pe, ale odkąd mieszkamy sami, przeszło mi to icon_smile.gif Mam złoża cierpliwości do niego. Natomiast wiem, że lepiej mi się żyje bez mamy nieustannie u mego boku icon_smile.gif
kejt.chmiel
Dodam pogaduszkowo icon_wink.gif) że póki co mój 'zjazd' się nie powtórzył, ale wiem, że to nie koniec problemu. Po prostu teraz się mocniej zajęłam życiem zawodowym (dostałam wymarzoną pracę) i mam mniej czasu na wszystko,więc tradycyjnie zepchnęłam wgłąb siebie wszelakie myśli. Natomiast nie ukrywam, że wszystko muszę mieć zaplanowane, całe dnie, bo myśl, ze będę sama z Pe np. w weekend mnie przeraża.
Coffee
to ja sie i dopisze...mam lek...przed wyjsciem gdzies sama..serio!!!
kurcze dziwne moge isc nawet z dzieckiem i jest ok a jak gdzies ide sama ...to juz sie naprzod martwie co bedzie jak czasem powtorzy mi sie atak w miescie, w autobusie, pociagu...i wiem ze to nerwica..panika bo wtedy mam uczucie cos jak klaustrofobia...duszno sie robi cisnienie skacze..slabo mi...i wlasnie tego sie boje ze bede sama i mnie "zlapie"
szukam pracy .bardzo chce wreszcie stanc na swoje nogi..a z drugiej strony widze ze jestem w pracy i np rozmawiam z klientem i robi mi sie slabo...
koszmar!!!

mam "ataki " 2-3x w miesiacu 37.gif najlepsze ze przychodza wtedy jak "sie zapomne" z_choinka.gif
Sun
Coffeee, 2 razy w miesiący to naprawdę mało. Ale wiem, że nie o ilośc chodzi.
Coffee
miewalam czesciej
poza tym jest tak ze jak sie na cos zdenerwuje czy z mezem poksyksam zaraz na drugi dzien mnie "wezmie" koszmar jakis czlowiek unika stresu jak ognia bo sie boi ze go wezmie

i co z tego ze malo jak stale jak gdzies wychodze mam treme zeby mnie tylko nie wzielo na ulicy jak sama jestem 29.gif
marghe.
Cofee, u lekarza byłaś?
Terapia, leki ?
naples
Coffee, jak tam u Ciebie ??

Leczę się lekami od czerwca '07, teraz od lutego biorę seronil 10mg. Niby objawy praktycznie są znikome, jednak czasem mam obawy. Jak musze gdzies wyjechac, m.in pociagiem, to mam obawy i to spore....
Boję się czy dam radę, czy nie będę się źle czuć.

I druga sprawa, boję się odstawienia leków, boję się, że wszystkie objawy momentalnie wrócą. W środę byłam u mojego psychiatry, powiedziałam mu o swoich obawach i powiedział, że teraz w okresie jesienno-zimowym praktyznie w ogóle nie odstawia się leków i że trzeba będzie je stopniowo odstawiać...
Mówił również, że jakby coś, to można zwiększyć dawkę na 20mg, jak będę miała jakieś lęki.
Coffee
czesc nie bylam tu dlugo
sporo zmian u nas bylo
z nerwica bylo jak pisalam ....na polowkach serotoniny jechalam do pazdziernika a potem na cwiartkach bo naprawde ataki mialam raz dwa razy w miesiacu bylo w miare ok
ale w grudniu sie rpzeprowadzilismy...wielka zmiana ...i!! zaraz pierwszego dnia na nowym adresie tak mnie czaplo..szuk a potem co rano budze sie z trema jak przed egzaminem...skurcz zoladka, mdlosci, mokre rece...cale dopoludnia...potem konczy sie atakiem lub przechodzi...i tak codziennie...jestem tak wkurzona
bylam u lekarza i od 4 dni biore cala tabletke serotoniny i mam czekac jakies 2-3tygodnie 41.gif koszmar

pisz do mnie jak chcesz...
domi
Strasznie jest czytać co przezywają niektóre z Was...zwłaszcza, że i ja kiedys cierpiałam na nerwicę żołądka (jako dziecko) a potem na depresję. W dzieciństwie nerwicę zafundował mi ojciec alkoholik i pochłonięta walką z jego piciem matka. Byłam sama, nie rozmawiał ze mna nikt, nie rozumiał mnie nikt, nie wolno mi było wyrażać siebie. Byłam stłamszona, zahukana, osaczona, samotna. Leżałam w szpitalu w wieku 13 lat, gdzie stwierdzono, ze mam nerwicę żoładka. Myślę, ze miałam też depresję ale wtredy nikt o niej nie mówił, nie spodziewał się, że dziecko może ją mieć. Jako dorosła kobieta zachorowałam na depresję. Powodem były problemy finansowe, pogłębiające sie długi, brak porozumienia z mężem. Leczyłam sie sama, chodziłam na terapię i brałam leki. Mąż nie zamierzał współuczestniczyć w terapii, wstydził sie, że chodze do psychiatry. Postanowiłam walczyć mimo tego. W koncu on nie musi być najwazniejszą osoba w moim życiu- nie chce to nie musi nią być. Walczyłam dla dziecka!!! Chciałam ją wychować, dawać dobry przykład, cieszyć sie jej sukcesami. Leczyłąm sie 2 lata i w tym czasie ani razu nie wspomniałam mężowi, ze chodzę na terapie, że łykam antydepresanty. Myślę, ze on wiedział ale nie pytał. Wyleczyłąm sie mimo braku akceptacji z jego strony. Piszę o tym by nikt nie miał wątpliwości, ze można sie wyleczyć bez "łaskawości" ze strony męża.
Wracając jednak do tematu nerwicy: myśle, że zalążki jej mam nadal. Gdy sie zdenerwuję czym bardzo to jest mi słabo, kręci sie w głowie, mam wrażenie mdlenia, występuja poty i drżenie rąk oraz uginanie i trzęsiawka nóg. To są objawy, które moim skromnym-niefachowym zdaniem, wskazują na nerwicę. Tyle, ze nie mam obecnie nerwowego zycia, ogólnie jestem spokojna i szczęśliwa, toteż nerwica moze być uśpiona.
chaton
domi: rozumiem, co czujesz. Tez sie borykalam z roznymi niezdiagnozowymi zaburzani, az w koncu dopiero calkiem niedawno sie dowiedzialam od kompetentnej terapeutki, ze to, na co cierpie prawdopodobnie od wczesnego dziecinstwa, to depresja. Lepiej mi z ta diagnoza, mimo pierwszego szoku. Wiem, z czym walcze.
Szkoda, ze nie mozesz liczyc na meza. Niestety w takim przypadku trzeba sie nauczyc byc swoim wlasnym przyjacielem i zaprzyjaznic sie i pokochac ta mala dziewczynke, ktora wciaz jest w tobie. Psychologowie nazywaja ja wewnetrznym dzieckiem, ktorego emocje wciaz kieruja naszym zyciem. Postaraj sie ja zrozumiec i wysluchac, nei tlum tego, co Ci mowi.
Powodzenia.
domi
Dzieki chaton za zainteresowanie i słowa zrozumienia. Najgorsza jest ta dziecięca depresja wnoszona w dorosłe życie. Mam nadzieję- a raczej liczę na to, że ta nerwica, która zamieszkała we mnie w okresie dzieciństwa, nigdy sie sprowadzi mnie do kresu sił. w tej chwili cieszę sie życiem....mimo, ze czasami jest trudno. Za bardzo kocham córkę by się poddawać.
naples
Co się stało z Inaną? Autorką tego wątku ?
Inanna
CYTAT(chadalusia @ Fri, 12 Mar 2010 - 01:13) *
Co się stało z Inaną? Autorką tego wątku ?


Nic się nie stało. Jestem icon_biggrin.gif
naples
Łoj, już się wystraszyłam, bo wchodze do wątku, a tam użytkownik Gość, czyli mozna by powiedziec, ze tam to wyglada po usuniecieu i o co chodzi... icon_sad.gif ?

Ale jak już wiem, ze jestes, to fajnie icon_wink.gif

Jak tam u Was dziewczyny walka z nerwica ?
Inanna
CYTAT(naples @ Fri, 12 Mar 2010 - 14:07) *
Łoj, już się wystraszyłam, bo wchodze do wątku, a tam użytkownik Gość, czyli mozna by powiedziec, ze tam to wyglada po usuniecieu i o co chodzi... icon_sad.gif ?

Ale jak już wiem, ze jestes, to fajnie icon_wink.gif

Jak tam u Was dziewczyny walka z nerwica ?


Bo ja się osobiście wypisałam z forum, ale że uzależniona jestem to wróciłam 06.gif

A co do nerwicy, to moja świadomość jest dziś duuuużo większa niż w momencie, gdy zakładałam wątek. Ale to jest temat tak rozległy, że ciągle się zbieram, żeby o tym pisać i ciągle mi nie wychodzi. Na razie ciągnę psychoterapię. I wyłażą mi różne paskudztwa z przeszłości.
naples
No właśnie coś mi nie pasowalo... i zwatpilam czy jestes czy bylas czy co icon_wink.gif A ze rzadko zagladam na forum, to potem mam takie watpliwosci icon_razz.gif

Fajnie, ze juz masz juz wieksza swiadomosc, ale to chyba normalne, po takim czasie, sama to zauwazam u siebie. Im dluzej, to wiecej sie wie o tym. Ja mam odstawiac seronil 10mg, ale boje sie cholernie, jak zawsze, ze to wroci, ze znow bedzie tak, jak kiedys. Ale mam wspanialego lekarza, wiec jedynie to mnie potrzymuje na duchu icon_smile.gif Zobaczymy, co bedzie, sie okaze. Przysylam pozytywne usciski i zycze powodzenia icon_smile.gificon_smile.gif

chaton
QUOTE(naples @ Fri, 12 Mar 2010 - 14:07) *
Łoj, już się wystraszyłam, bo wchodze do wątku, a tam użytkownik Gość, czyli mozna by powiedziec, ze tam to wyglada po usuniecieu i o co chodzi... icon_sad.gif ?

Ale jak już wiem, ze jestes, to fajnie icon_wink.gif

Jak tam u Was dziewczyny walka z nerwica ?


Moja nerwica okazala sie depresja. 21.gif
Artola
Czytam, czytam, dopiero tu trafiłam...
Nerwicę zafundowano mi w dzieciństwie, burząc całkowicie poczucie bezpieczeństwa. Do tego doszły tłumione emocje (od zawsze miałam i mam problem z ich wyrażaniem...) i nadmierne oczekiwania? naciski ze strony najbliższych w młodości. Przepłaciłam to nerwicą żołądka, której długo nikt nie mógł zdiagnozować. Tułałam się po gastrologach, miałam czarne myśli, co mi jest...Dopiero przypadkowy lekarz na rejonie powiedzial mi, że to na tle nerwowym. Pukałam się w czoło, jak to, siedzę z maluszkiem w domu, nie mam większych stresów, co on gada??? Jednak słowa lekarza okazały się prawdą. Tak się mściła moja chęć dogodzenia wszystkim, spełnienia oczekiwań i perfekcjonizm+brak wsparcia, brak możliwości pogadania...Czyli to wszystko, o czym pisałyście.
Przez jakiś czas brałam ziołowe leki uspokajające, walczyłam sama ze sobą i powolutku udało mi się wyjść na prostą.
Minęło już kilka lat. Czasem lęk czai się gdzieś w głowie, czuję spięcie żołądka, ale jestem już świadoma, skąd się bierze i staram się walczyć!
Honey*
Witajcie
Pisalam tu w 2008roku.
Czulam sie raz lepiej raz gorzej. Ale nie balam sie zostawac sama w domu, jak maz chodzil na piwo z kumplami to sie cieszylam ze go nie ma. Sama nie jezdzilam nigdzie. Jak trzeba bylo maz jechal ze mna. Do mamy jezdzilam taxi. Wolalam zaplacic 12zl niz 3 za bilet.
I w grudniu mialam jakies zalamanie. OD jakiegos czasu przestalam brac Setaloft rano. Obudzilam sie ktoregos dnia i zaczelo sie. Serce walilo jak mlot a w glowie jedno. Czulam za calkiem zwariuje, ze odlece i wywioza mnie w kaftanie do psychiatryka. Obudzilam meza ale zamiast mi jakos dodac otuchy jeszcze bardziej dobijal. A czemu przestalas brac leki a musisz isc do lekarza. Tak sie roztrzeslam ze zadzwonialam po mame. Odrazu przyjechala z pracy. Jak juz weszla rozbeczalam sie. Ona mnie troche uspokoila. Pojechalysmy do lekarki, kazala znow zaczac brac leki i odczekac. I bylo w miare ale za kilka dni znow to samo. kazalam sie mezowi zawiesc do mamy, ale on jedynie powiedzial zebym nie widziwiala. Uryczalam sie ale zawiozl mnie, bez dziecka bo powiedzial ze mi jej nie da. Tesciowa sie odezwala ze moze lepiej do szpitala.
Spedzialam weekend u mamy. Juz z dzieckiem bo pojechalam, z siostra, po nia.
Mezowi co nieco wyjasnilam.
Pojechalismy do lekarki w poniedzialek dala mi jeszcze jeden lek doraznie Chlorprothixen. I po tym jakos funkcjonuje. Mialam kilka razy atak ale nie tak silny jak ten w grudniu.
Ale juz nie zostane sama w domu. Jak maz chce wyjsc na piwo jade do mamy. Niby jest tesciowa, tesc zmarl miesiac temu, ale ona tez ma cos z glowa jest schizofreniczka.
Nie bardzo mam czas teraz bo bym opisala wszystko. Moze pozniej.

Zbieram sie na terapie ale jakos nie moge na nia dotrzec
naples
mama*Zuzi trzymam kciuki za ciebie i zycze Ci z calego serducha powodzenia icon_smile.gif

Ja dzisiaj bylam u lekarza, odstawiam depresanty. Juz od 1,5 miesiaca biore jedynie 0,5mg dziennie, a teraz mam brac co dwa dni ta sama dawke. Boje sie, ale wiem, ze bedzie dobrze, a jezeli nie, to mam cudownego lekarza, ktory mi zapewne pomoze w tej sprawie. To cud, ze po moich perypetiach z psychiatrami na niego trafilam.
malinka1978
dziewczyny a zazywalyscie pramolan 50 mg???
lekarz mi dal ten lek bo mam odstawiac lexotan.a wprowadzac ten lek.
poniewaz niestety jestem uzalezniona od benzodiazepin ktore zazywam 10 lat. lekarz psychiatra mi je przepisywal. a teraz nawet te nie dzialaja i nowy lekarz zmiania mi zasady itd. i chce wyeliminowac u mnie benzo...
Beti_24
a mogę się dołączyć do tego wątku ???
Przed urodzeniem dziecka miałam nerwice żołądka, straszna sprawa ,jezdziłam od lekarza do lekarza ,a oni robili mi badania i nie wiedzieli co mi jest, nawet jeden lekarz powiedział mi że udaje, tabletki żadne nie pomagały i nawet jeszcze bardziej rozlególowały żołądek....to trwało pół roku , niewiem z czego się to wzieło ,nie miałam większych problemów, mature zdałam dostałam się do szkoły kosmetycznej, miałam super faceta i poprostu przyszło tak nagle, tata tłumaczył mi jak samo przyszło samo pójdzie ,i tak rzeczywiście było...sama niewiem kiedy przestał mnie brzuch boleć, rodzice robili wszystko ,zabierali mnie w rózne miejsca żebym tylko o tym nie myślała, przez pół roku leżałam w lóżku schudłam 20 kilo, gdyby nie mama która dawała mi kasze manne bo tylko to jadłam to chyba bym umarła...ciocia mi mówila że choroby układu nerwowego są cięzkie, i jej nie wierzyłam ,ale teraz już się z nią zgadzam, to bbyło pół roku wycięte z życiorysu ,teraz nieraz mnie jeszce brzuch boli jak się mocn zdrnerwuje ale jakoś próbuje sobie z tym radzić, i na drugi dzień jest dobrze ,Dodam że lekarz zapisał mi silne psychotropy, jak wziełam tabletke, to dostałam wyczeszczu oczów, i rózne rzeczy się ze mną działy ,więcej do niego nieposzłam odstawiłam wszystkie lki miłam tylko rumianek ....mam nadzieję że to nigdy już niewróci....
h_ania
Ja sama walczę a tym dziadostwem już kilka lat i też się zastanawiam skąd to się mogło wziąć.
Zawsze byłam osobą bardzo wrażliwą, najczęściej tłumiłam swoje emocje, bo wstyd mi było np rozpłakać się na wzruszającym filmie gdy oglądałam go z kimś jeszcze. Może to banalne, ale zawsze tak było i jest tak właściwie do tej pory.
Wychowywałam się bez swojego biologicznego ojca, który był alkoholikiem, rodzice rozwiedli się gdy miałam zaledwie dwa latka. On do dziś mnie nie uznaje i choć wiem jak wygląda, kiedy spotykam go na ulicy on przechodzi koło mnie jak powietrze.
Moja mama zawsze była bardzo zaborcza, z domu pamiętam jedynie o samych zakazach i nakazach, zawsze dyktowała mi co mam zrobić, nawet do średniej szkoły nie pozwoliła mi pójść tam gdzie chciałam, a ja tak bardzo marzyłam o liceum muzycznym, co wiązało się w moim przypadku ze zmianą miejsca zamieszkania i to głównie mojej mamie przeszkadzało. Niestety nie miała nawet pojęcia jakie to dla mnie ważne, jak ja bardzo chciałam grać (chodziłam do szkoły muzycznej do klasy fortepianu), jak bardzo marzyłam, żeby w przyszłości skończyć akademię muzyczną. Niestety moje marzenia się nie spełniły i bardzo mi z tym źle. Dziś już nie gram w ogóle, a jak słyszę muzykę to chce mi się płakać........
Do tego wszystkiego dorzucić jeszcze mogę zmagania ze skrzywieniem kręgosłupa, z którym walczyłam ładnych kilkanaście lat i co w rezultacie zakończyło się operacją z wszczepieniem implantów. Przez te wszystkie lata nie mogłam patrzeć jak deformuje się moje ciało, nienawidziłam swoich pleców, chodziłam ubrana w szerokie workowate ciuchy aby wszystko zatuszować i szlag mnie trafiał kiedy widziałam uśmiechnięte i szczęśliwe dziewczyny ubrane w piękne obcisłe ciuchy. Może to się wydać śmieszne ale dla dziewczyny to prawdziwy dramat:( Dziś jestem po operacji już prawie 10 lat ale nadal boję się o swój kręgosłup, żyję w ciągłym strachu, żeby tylko nic mi się nie stało, żeby rzaden element konstrukcji nie uległ odczepieniu, złamaniu.
Nie wiem czy są to przyczyny mojej nerwicy, ale jest to coś co mnie najbardziej gdzieś tam w środku boli.
Mam też wrażenie, że tak naprawdę jestem w tym wszystkim sama i chyba to jest najgorsze. Wszyscy do okoła uważają, że przesadzam, że wymyślam i wciąż powtarzają mi żebym się wzięła w garść a to już działa na mnie jak płachta na byka!
Kilka tygodni temu rozpoczęłam terapię i szczerze mówiąc podchodzę do tego bardzo sceptycznie bo wydaje mi się, że to i tak nie ma sensu, że nerwica pozostanie już na zawsze:(
chaton
QUOTE(h_ania @ Fri, 18 Jun 2010 - 14:10) *
Mam też wrażenie, że tak naprawdę jestem w tym wszystkim sama i chyba to jest najgorsze.


Bo moze przypomiona Ci, jak sama bylas ze swoimi emocjami, kiedy bylas dzieckiem?

QUOTE(h_ania @ Fri, 18 Jun 2010 - 14:10) *
Kilka tygodni temu rozpoczęłam terapię i szczerze mówiąc podchodzę do tego bardzo sceptycznie bo wydaje mi się, że to i tak nie ma sensu, że nerwica pozostanie już na zawsze:(


Moze tak, moze nie. A moze objawy sie zmniejsza. A moze nauczysz sie z tym zyc. Nie dowiesz sie, dopoki nie sporobujesz.
*eFcIa*
CYTAT(gaby @ Thu, 20 Nov 2008 - 13:37) *
niestety nikt mi nie powiedzial co to jest. psychiatra posluchal i dal lek


U mnie jest tak samo....
Męcze się od listopada 2009... na początku nie wiedziałam co mi dolega, chodziłam na różne badani do lekarza rodzinnego.. było podejrzenie, że mam chorą tarczycę.. gdy okazało się, ze wyniki mam dobre, Ekg też, to lekarka posłała mnie do psychiatry...
Niestety tam Pani wysłuchała mnie i dała lek na miesiąc, powiedziała, że mi przejdzie... skończył mi się lek i miałam nawrót i tak cały czas... Zaczęłam brać też rano, bo mi nie przechodziło - jedynie ból głowy mi przeszedł.... I mój stan przez miesiąc znacznie się poprawił... Odstawiłam lek rano jak mi kazała... i miałam nawrót. Znów biorę rano bez zgody lekarza, i czuje się średnio... Wszystkie objawy które miałam wcześniej minęły, ale pojawił się nowy... mam bóle w klatce piersiowej. Ściska mnie co jakiś czas, nie wiem, czy mi serce już fiksuje od tej nerwicy nie mam pojęcia...

Dziewczyny na wątku psychoteriapia poleciły mi, żebym kazała swojej lekarce posłać mnie na sesje do psychologa, bo widac, że sama sobie nie radzę...
Najbardziej w tym wszystkim przeraża mnie serce, które tak mi wariuje, że boję się, że coś mi się stanie icon_sad.gif icon_sad.gif icon_sad.gif icon_sad.gif

Idę jutro na EKG sprawdzić czy jest ok, i potem do psychiatry ZNOWU ciekawe co tym razem mi powie... icon_sad.gif
Chyba będę musiała zmienić lekarza, bo same leki nie wystarczą icon_sad.gif
harkon
Same leki nigdy nie wystarczaja.. To jest dokladnie tak jak brac coldrex przy anginie -pewne objawy wyeliminuje, ale choroby juz nie.. Nerwica, czy tez zaburzenia nerwicowe to cale spectrum objaowo,ktore sie moga zdazyc.
Zacytuje sobie:
"Psychogeneza zaburzeń nerwicowych

Zaburzenia nerwicowe powstają na skutek zaistnienia u pacjenta nieuświadomionych konfliktów czy przeżyć, których jednostka nie potrafi zintrojektować i rozwiązać. Konflikty te mogą mieć źródło w sprzecznych pragnieniach, nieuświadomionych potrzebach, zakazach społecznych i moralnych nie pozwalających na ujawnienie i realizację potrzeb jednostki. Często potrzeby są nieuświadomione, bądź zepchnięte do nieświadomości, przez co dla pacjenta ich zaspokojenie nie jest możliwe. Im bardziej jednostka ma wykształcone mechanizmy radzenia sobie, tym mniejsza tendencja do wystąpienia objawów nerwicowych.

Nerwice nie są prostym zaburzeniem. Spektrum prezentowanych przez pacjenta objawów jest praktycznie nieograniczone. Mówi się też, że prawie każdy człowiek ma w ramach swoich zachowań niektóre zachowania nerwicowe, przy czym jeśli są one niewielkie, słabo nasilone i nie utrudniają normalnego i szczęśliwego przeżywania życia i funkcjonowania w otaczającym świecie, nie występuje potrzeba ich leczenia.

Jeśli jednak mechanizmy radzenia sobie są ubogie, bądź jednostka stosuje nieadekwatne mechanizmy, odczuwane napięcie może doprowadzić do wystąpienia silnych objawów nerwicy, które w skrajnych przypadkach mogą doprowadzić do śmierci pacjenta (nerwica serca)."

"Przyczyny nerwicy

Bezpośrednią przyczynę powstania zaburzenia nerwicowego trudno jest wskazać. W każdym przypadku etiologia choroby jest nieco inna. Głównie kładzie się nacisk na trzy obszary, których wzajemny wpływ ma doprowadzić do wykształcenia się zaburzenia i konkretnych objawów nerwicy:

Czynniki biologiczne
Nerwica nie jest zaburzeniem organicznym, jednak niektóre cechy temperamentalne, stan układu nerwowego – jego wrażliwość i reaktywność, neurotransmitery i ich przewodnictwo – mogą być czynnikami, które sprawiają że wykształcenie się zachowań nerwicowych będzie bardziej prawdopodobne.

Czynniki psychospołeczne
Relacje między jednostką a otoczeniem, konflikty związane z wymaganiami społecznymi a potrzebami jednostki, związki pomiędzy poszczególnymi osobami w rodzinie generacyjnej chorego, deficyty potrzeb – to wszystko wpływa na powstanie trudności i zaburzeń nerwicowych

Sytuacje traumatyczne
W wyniku osobistego, trudnego doświadczenia, nagłej traumy może dojść do uwolnienia się objawów nerwicowych i nasilenia ukrytego potencjału zaburzenia. W wyniku przeżycia traumy dojść też może do zespołu stresu pourazowego PTSD będącego jedną z odmian zaburzenia nerwicowego.

Przy różnicowaniu nerwicy od innych zaburzeń psychicznych (np. psychoz) cechą charakterystyczną jest fakt uświadamiania sobie przez chorego nierealności swoich lęków i zachowania racjonalnego, trzeźwego oglądu sytuacji."

Z tych definicji jasno wynika, ze bez terapii u psychologa sie nie uda, bo jak leki moge pomoc dotrzec do nierozwiazanych i nieujawnionych konfliktow?
Ja mialam ostra fobie (fobia to odmiana nerwicy..) i minela mi niepostrzezenie przy okazji terapii. NIdgy nie zajmowalam sie na terapii sama fobia, czy tez zabami, ktorych dotyczyla.. A pomimo to wyleczylam sie z niej.
chaton
Harkon: dzieki Ci za tego posta, normalnie kwintesencja zaburzen psychicznych i psychoterapii. Az sobie po raz drugi przeczytalam. I pomyslalam sobie: zawsze sie zastanawialam, co mi jest: nerwica, depresja, nerwica depresyjna, depresja nerwowa... jakos nigdy nie dostalam jasnej diagnozy, a teraz sobie powiedzialam: wsio radno. Mechanizm ten sam. Psychiczny nieswiadomy konflikt zatruwa mi zycie i mam dwa wyjscia: albo dac sie zatruc i walczyc doraznie z objawami, albo sie skonfrontowac z tym bydlakiem, wziasc go za rogi...
~Luna~
CYTAT(malinka1978 @ Tue, 25 May 2010 - 17:25) *
dziewczyny a zazywalyscie pramolan 50 mg???
lekarz mi dal ten lek bo mam odstawiac lexotan.a wprowadzac ten lek.
poniewaz niestety jestem uzalezniona od benzodiazepin ktore zazywam 10 lat. lekarz psychiatra mi je przepisywal. a teraz nawet te nie dzialaja i nowy lekarz zmiania mi zasady itd. i chce wyeliminowac u mnie benzo...


Malinka, ja biorę pramolan 50mg. 2x dziennie - o co chciałaś zapytać ?
Ceda
Najgorsze jest to, ze osoba chora na nerwicę bardzo często jest tak sparaliżowana lękiem, ze boi się iść do psychologa czy psychiatry po leczenie. Nerwica w takich zaawansowanych przypadkach sama nie przechodzi oraz potrafi się rozwijać. Im bardziej się rozwija, tym większy jest lęk. Bez leczenia osoby chore na nerwicę przestają normalnie funkcjonowac. W wielu przypadkach decydują się na wizytę dopiero za namową znajomych i rodziny, ktorzy widzą, ze coś jest zdecydowanie nie tak z ich życiem.

Jesli obawiasz się wybrać do specjalisty na wizytę w cztery oczy, jest mozliwość takiej wizyty online https://www.psychiatrzy.warszawa.pl/ Poczytaj sobie o tym tutaj.
farah557
Mi w walce ze stresem bardzo pomogły olejki konopne. Są to produkty w 100% naturalne, więc można stosować je bez obaw przy różnych schorzeniach i problemach. Ja zawsze wybieram te z oferty sklepu https://hempmont.pl/kategoria-produktu/olejki-cbd/, bo są to produkty najwyższej jakości.
farah557
Mi w walce ze stresem bardzo pomogły olejki konopne. Są to produkty w 100% naturalne, więc można stosować je bez obaw przy różnych schorzeniach i problemach. Ja zawsze wybieram te z oferty sklepu https://hempmont.pl/kategoria-produktu/olejki-cbd/, bo są to produkty najwyższej jakości.
Wioletta8
Takie pytanie najlepiej skierować do specjalisty, bo przyczyn może być naprawdę wiele. Mnie nerwica lękowa i depresja utrudniały życie, zdecydowałam się na konsultację w ketamine clinic i dopiero tam mi pomogli łącząc leczenie ketaminą z psychoterapią, co okazało się bardzo skuteczne.
Wioletta8
Takie pytanie najlepiej skierować do specjalisty, bo przyczyn może być naprawdę wiele. Mnie nerwica lękowa i depresja utrudniały życie, zdecydowałam się na konsultację w ketamine clinic i dopiero tam mi pomogli łącząc leczenie ketaminą z psychoterapią, co okazało się bardzo skuteczne.
Wioletta8
Takie pytanie najlepiej skierować do specjalisty, bo przyczyn może być naprawdę wiele. Mnie nerwica lękowa i depresja utrudniały życie, zdecydowałam się na konsultację w ketamine clinic i dopiero tam mi pomogli łącząc leczenie ketaminą z psychoterapią, co okazało się bardzo skuteczne.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.