Bo ja jakoś średnio - bez zamartwiania się, bez kombinowania,jak to będzie - cieszę się z odpoczynku od dziecka, z socjalizacji tegoż... Koleżanki płaczą, nie śpią po nocach... Jak myślicie, czy takie "nerwowe" podejście mamy może zniechęcić dziecko? I na odwrót - czy dzieci wyluzowanych mam sobie lepiej radzą?
ja przeżywam okropnie , mimo ze mam wprawę , bo starszy syn chodził już w ubiegłym roku
ale Maciuś idzie rok wcześniej , on twierdzi ze nie będzie płakał i jak na razie to już by chciał iść a na dodatek nie mogę kupić im butów , takich przedszkolnych , bo nigdzie u nas niema
ja sie matwie ze jak maly bedzie plakal to bede go chciala odrazu zabrac:)wiem ze trzeba przejsc ten okres adaptacyjny,ale boje sie o siebie ze nie bede stanowcza. Generalnie sie ciesze ze Kuba idzie do przedskzola,bo ma malo kontaktu z innym dziecmi,wiem ze przedskzole bedzie dla niego dobre.
Ja tez zaczynam juz przezywac, choc wczesniej mialam parcie na przedszkole... Cieszylam sie, ze bedzie z innymi dziecmi, nauczy sie wiekszej samodzielnosci itd. A tymczasem o 1.09 zaczynam myslec ze strachem: czy na pewno Kubek bedzie umial zakomunikowac podstawowe potrzeby, czy nie bedzie tesknil, co sie stanie, jesli dopadnie go zbyt duzy stres z powodu "innosci" wszystkiego: inne miejsce, inni ludzie, inne zasady, ktorym trzeba bedzie sie podporzadkowac....
Martwi mnie tez sprawa diety, bo wychodzimy z bardzo rygorystycznej, a przedszkole malo elastyczne jest. Jak nie beda chcieli wspolpracowac, to bede musiala szukac innego, a to kolejny stres dla dziecka - inne, nowe miejsce itd. Jednym slowem, godzina zero za tydzien, a ja zaczynam panikowac i myslec "po co mi to bylo?"
nie
panie z przedszkola będą miały znacznie gorzej niż ja
Ja trochę przeżywam, ale staram się nie nakręcać.
Trochę się boję, jak sobie to moje niezbyt samodzielne dziecko poradzi, z drugiej strony jestem przekonana, że wiele rzeczy wynika z jego lenistwa i w przedszkolu się jednak okaże, że umie, tego czego w domu ponoć nie umiał. W czerwcu chodziliśmy do przedszkola, podobało mu się. Pani jest w porządku. Z racji psów od dawna zna się z moim tatą I zupełnie nie jest podobna to strasznych bab, które pamiętam ze swojego przedszkola. No a poza tym na początku zamierzam odbierać Łukasza po obiedzie, żeby się stopniowo przyzwyczajał. nie panie z przedszkola będą miały znacznie gorzej niż ja Aluc, że tem Swoją drogą, jak one to robią (tak technicznie) - przychodzi dwudziestka malców nierozumiejących jeszcze idei przedszkola, działania w grupie, autorytetu obcej baby... Mnie jako nauczycielce w szkole jest łatwiej - dzieci w większości mają już nawyki pewne proszkolne... A taka grupa trzylatków w pierwszych dniach roku szkolnego musi przypominać otwarte pudełko rosówek
Ja przeżywa,m. Nie tyle pójście do przedszkola co pożegnanie ze żłobkiem. Moje dziecko jakoś mniej, zdecydowanie mniej.
oj przeżywam! Strasznie!! Wojtek nawet słyszeć nie chce o przedszkolu, nie dociera do niego ,ze mama idzie do pracy a on do przedszkola.
Wojtek podobnie jak Łukasz Anity z początku będzie odbierany przez babcię szybciej, ale czy to dobrze?? W końcu kiedyś przecież będzie tam musiał zostac te 8 godzin! Anita - mozemy sobie ręce podać - mój też jest mało samodzielny! Zupy sam nie zje, widelcem operuje jako tako, do ubikacji sam nie chodzi - w dodatku nie chce robić do sedesu tylko do nocnika! Boję się jak to będzie!
Malgood, bardzo dobrze. Tylko stopniowo wydłużajcie ten czas. Tzn nie może być tak, że babcia codziennie odbiera go po 4 godzinach i nagle zostaje na 8. Niech kilka dni chodzi na 4, później na 5, 6 itd, aż dojdziecie do 8 godzin. Tak jest najłagodniej
Blaire - dobry pomusł z tym stopniowym przedłużaniem pobytu - tylko nie wiem czy tak się da. U nas w przedszkolu dzieci po obiedzie idą na leżaczki do spania. Przebierają się w pizamy, pani czyta bajki. Wczystko zależy czy Wojtek będzie tam spał. Czas pokaże.
Malgood, nie wiem jak u was, ale u nas na początku nie będzie przebierania w piżamki
Jak myślicie, czy takie "nerwowe" podejście mamy może zniechęcić dziecko? I na odwrót - czy dzieci wyluzowanych mam sobie lepiej radzą? oczywiście że lepiej sobie radzą... mama jest bezwzględnym autorytetem dla takiego malca, jeżeli dziecko "wyczuwa przez skórę" ( a wyczuwa, nie ma mowy żeby nie) że mama nie ma pewności co do słuszności podjętej decyzji, i waha sie przed drzwiami - "zostawić czy nie, a może mu tam będzie smutno, a może sumienie mnie zeżre za to okrucieństwo jakie zafundowałam dziecku... a może to nie jest znowu takie okrucieństwo..., moze bedzie wesoły" itd itp, no to co ten maluszek ma sobie myśleć... sam nie wie czy ma wejść do tej sali czy nie wejść, nie wie czy mu tam dobrze będzie czy źle, a jak jeszcze nie daj Boże podsłucha jakąś rozmowę mamy z koleżanką o tym co niefajnego moze się mu przydarzyć w przedszkolu to już koniec... no bo skoro mama nie wie czy to przedszkole to coś dobrego to skąd 3 latek ma wiedzieć czy dobre to coś czy niedobre oczywiście że MI SIę FAJNIE TAK GADA a zdenerwowane mamy jak sie denerwowały tak się denerwują, każda NAJLEPIEJ wie co dla jej dziecka jest najlepsze i żadna przedszkolanka jej nie zastąpi, ale skoro podjęłaś już tę decyzję to zaufaj przedszkolu choć na chwilę choć by po to by łatwiej było twojemu dziecku się zaadaptować, nie podpisałaś z przedszkolem dożywotniej umowy i zawsze możesz się z niego wycofać. ale się rozpisałam..., pozdrawiam i trzymam kciuki za za debiutantów
Nie denerwuje sie, na razie. Wojtek nie moze sie doczekac, kiedy bedzie 1 wrzesien. Ale biore urlop 3 dniowy w razie, gdyby bylo tragicznie.
Ja tez nie moge dostac kapci dla Wojtka, tzn. zadne jeszcze nie przypadly mu do gustu, chyba w sandalach bedzie chodzil.
dobrze że w naszym przedszkolu lezakowanie nie obowiązkowe , bo to by był dopiero problem
A ja odwrotnie - zastanawiam sie jak moj dziec bez spania przezyje? niby jest jakies lezakowanie, ale watpie, zeby z nadmiaru wrazen chcial spac... Potem w domu bedzie sajgon, bo dziecko niewyspane.
Z jedenj strony sie cieszę, bo bedę miła więcej czasu dla drugiego synka, ale zdrugiej troszke sie obawiam, ze nie bedzie tam chciał chodzic. Straszny cycos mamusi był do tej pory, nie potrafi sie dzielic zabawkami z innymi dziecmi i ma czasami swoje humorki. Mysle, ze bedzie tęsknił za mną... ale cóż takie jest zycie, kiedys ze szkołą tez byłby taki problem.
Obawiam sie takze , ze zacznie chorowac i przynosic choróbska do domu, mam pólrocznego jeszcze synka i moze go zarazac. Zobaczymy jak sie to wszystko ułozy, moze bedzie ok??? Mam taką nadzieję, najwyzej zabiore go do domu , jeśli po miesiacu nie bedzie chciał słyszec o przedszkolu, jestem na wychowawczym z drugim synkiem wiec mam takie wyjście., choc wolałabym by sie rozwijał, bo w domu często mu sie nudzi.
u mnie tak jak u Aldi
Tak, jak w zeszłym roku bardzo się wahałam i w końcu nie puściłam Dominika do przedszkola (głównie ze względu na małą samodzielność i jakieś takie przeczucie, że jeszcze dla niego za wcześnie), tak w tym roku cieszę się, że idzie do przedszkola. Wręcz uważam, że zrobiłabym mu krzywdę każąc siedzieć kolejny rok w domu tylko z mamusią
Boję sie tylko, że to nie ja odprowadzę go pierwszego dnia tak, jak mu obiecałam. Mam nadzieję, że brzuchowe bedzie na tyle wyrozumiałe i poczeka do terminu.
Olgunia mnie wczoraj zadziwiła. Ponieważ w tym tygodniu można przyjść do przedszkola z mamą, zwiedzić, pobawić się itp., zapytałam, czy chce jutro (czyli dziś ) pójść na taką wyprawę. Olga pomyślała, zatrybiła, puściła dym uszami i oświadczyła "Ale obiecaj mi (tu paluszek w gorę), obiecaj że pójdziesz sobie, a ja się będę mogła spokojnie pobawić!"
Zobaczymy, czy w poniedziałek też będzie taki chojrak Ale że ona lgnie do dzieci - wczoraj przez półtorej godziny na placu zabaw nie zainteresowała się mną ani na sekundkę, tak była zajęta - mam nadzieję, że nie będzie problemów, a ja w końcu odpocznę
Moja Zuzanka też mówi, że chce iść do przedszkola. ja tylko się martwię tym czy będzie chciała spać (choć ona po drzemce w ciągu dnia jest zupełnie inna, a w przeciwnym razie to trudno z nią wytrzymać), boję się też, czy będzie sobie umiała poradzić w toalecie(teraz po zrobieniu kupki ja wycieram jej pupkę), czy nie będzie tęsknić itp. Ale mam nadzieję, że będzie dobrze.
Ja przeżywam, jak wszystko. Lidka jest nastawiona bardzo pozytywnie do przedszkola i już się nie może doczekać.
Zresztą zna to przedszkole, bo bywała tam często, jak przychodziłyśmy po Natalię. Jest chyba dość samodzielna, mam nadzieję, że jakoś sobie poradzi. Świetnie się czuje w grupie dzieci, sama zagaduje, pyta o imię, wiek. Jest bardzo kontaktowa. Tak się pocieszam. Powiedziałam jej, że na początku niektóre dzieci mogą płakać, bo nie wiedzą jeszcze, że w przedszkolu jest całkiem fajnie. Wolę, żeby była na to przygotowana. Stwierdziła, że ona się zaopiekuje takimi płaczącymi maluchami. Ale oczywiście i tak się trochę boję.
[quote name='oliweczka27' date='Wed, 27 Aug 2008 - 20:35' post='7729013']
boję się też, czy będzie sobie umiała poradzić w toalecie(teraz po zrobieniu kupki ja wycieram jej pupkę MAm nadzieje ze Pani beda pomagc dzieciom w toalecie,nie wyobrazam sobie 3latka samego podcierajacego pupe
Dzisiaj na placu zabaw rozmawiałam o przedszkolu z jedną mamą, która powiedziała, że jest nieprzytomna ze strachu. Przy dzieciach! No żesz .... Gumowe ucho Łukasza oczywiście wszystko wychwyciło.
Łukasz z widelem i łyżką sobie radzi, ale za to nie przepada za jedzeniem. No ale może w towarzystwie to jedzenie będzie mu lepiej szło. I wymiotuje na sam widok twarożku, chyba powinnam to paniom powiedzieć na dzień dobry, prawda? Bo jak pierwszego dnia będzie na śniadanie twarożek, to będzie jazda Ma za to problem z ubieraniem się i rozbieraniem. Tzn. ma też mega lenia i mu ławiej powiedzieć, że nie umie. Ale też nie ćwiczy i nie potrafi nawet skarpetek sam założyć. Każde podejście do ćwiczeń kończy się płaczem lub nieubranym dzieckiem. Skarpetki nauczył się ściągać niedawno, od rocznego syna mojej przyjaciółki Ale on też nigdy nie czuł potrzeby zdejmowania skarpetek, więc sobie nie przećwiczył No ale mam nadzieję, że na początku panie pomogą, ale popatrzy na inne dzieci i będzie miał motywację, żeby się nauczyć. Sam się wysikuje do nocnika (czasami! na ogół stoi nade mną i mendzi, żeby z nim iść) Kurcze, jakie to moje dziecko niesamodzielne. Sama sobie pętlę na szyję kręcę, najwyższy czas to zmienić
U nas to samo, zero ubierania sie samodzielnego, czasem sie rozbierze, choc skarpetki od roku w aucie potrafi zdjac, a w domu twierdzi, ze nie.... Bo to przeciez inna umiejetnosc. Nie chce sam jesc, choc umie. "Nianiu karm mnie" i niania karmi. Nawet zyczy sobie, ze niania karmila go platkami z mlekiem (ryzowym), ktore przy nas zajada sam! No manipulator i len.
Co do pupy, to u nas dopiero od 2 tyg laskawie zrezygnowal z kupy w pieluche, wiec ja nie mam wymagan co do podcierania Mam nadzieje, ze nie zaliczy 5 wpadek na dzien, bo jak sie zabawi, to na amen zapomni o wolaniu na siku. A dzis jade po ksiazeczki o przedszkolu, bo zwatpilam - tzw. dni adaptacyjne byly u nas w czerwcu, Kuba przedszkole kojarzy, wie, gdzie jest, jak przejezdzamy obok to mowi, ze tam chce itd. ale boje sie jednego jeszcze - moze on mysli, ze pojdzie tam na godzinke czy poltorej jak w dniu adaptacyjnym i potem z powrotem do domu do niani? I bedzie trauma.
fajny pomysl z tymi ksiazczkami:) tez czegos poszukam. Ja tez sie martwie ze w zabawie zapomni pojsc do toalety:(
Maciuś sam sobie ubiera tylko butki , reszty z lenistwa chyba nie ,
je sam, ale tylko nie które potrawy siku woła , czasami idzie sam , zobaczymy jak będzie w przedszkolu u nas o tyle łatwiej ze jest troche zaznajomiony z przedszkolem , bo odprowadzał brata i na wszystkie imprezy chodzili razem ale Olo bedzie w innej grupie im blizej poniedziałku , tym gorzej sie stresuje ja , bo chłopaki narazie sie cieszą i jak sobie pomysle o tym krzyku , tych dzieciaczków w ubiegłym roku Olo poszedł od pazdziernika i zdarzały sie dzieci które płakały cały rok,w tym mój z rana apotem niechciał do domu no ale nie nakrecajmy sie i badzmy dobrej mysli Dzisiaj na placu zabaw rozmawiałam o przedszkolu z jedną mamą, która powiedziała, że jest nieprzytomna ze strachu. Nieprzytomna ze strachu to jest przedszkolanka, która obejmuje w tym roku grupę 4-latków (w tym i mojego Dominika oraz bratanicę) Od przyszłego roku Pani Lidka idzie na emeryturę, mimo stosunkowo młodego wieku.
dziecię było dziś na "półdniu" - trzygodzinnych zajęciach adaptacyjnych bez rodziców, z drugim śniadaniem i wyjściem na dwór, jutro drugi półdzień
przytomnie zaplanowałam sobie na ten czas fryzjera i zakupy z Maksem przed szkołą, dziecię wyszło z zajęć zadowolone i nie stawia oporu przed jutrzejszym matkom, które przy dziecku mówią o nieprzytomności ze strachu, ucinałabym języki na miejscu Mam nadzieje ze Pani beda pomagc dzieciom w toalecie,nie wyobrazam sobie 3latka samego podcierajacego pupe Hm, hm - ja mam taka pannę na składzie CYTAT(anita b.) Skarpetki nauczył się ściągać niedawno, od rocznego syna mojej przyjaciółki 37.gif I kto mówił, ze przykład idzie z góry? CYTAT(aluc) matkom, które przy dziecku mówią o nieprzytomności ze strachu, ucinałabym języki na miejscu Dokładnie tak :/
Moja sąsiadka ma córeczkę (w grudniu skończy 5 lat). Ona nie wyobraża sobie oddać dziecka do przedszkola, a co gorsza straszy ją przedszkolem: "Natalia przestać, bo pójdziesz do przedszkola"! To jest dopiero podejście, nie?
Co do ksiazeczek: uwaga! Przejrzalam 3, bo tyle mieli na skladzie w ksiegarni dzieciecej. Nabylam w koncu Kamyczka, ktorego organicznie nie cierpie. Czytamy. I zla jestem, bo i w Kamyczku, i w tych dwoch pozostalych (Lulaki i Tupcio Chrupcio bodajze) spory akcent jest polozony na to, ze dziecko nie chce i protestuje przeciwko pojsciu/pozostaniu w przedszkolu. No i mam wrazenie, ze jak mi Kubus streszcza co tam wyczytalismy, to tez sie na tym aspekcie koncentruje: ze Kamyczek smutny byl, bo sie bal zostac sam w przedszkolu. Niby mowi, ze on chce isc itd., ale moje obawy po lekturze zamiast zmalec, to jeszcze wzrosly. Czas pokaze, czy niedzwiedziej przyslugi dziecku nie zrobilam A moze to jakies moje projekcje....?
czasami autorzy nie myślą zupełnie, ja dziś jadę na zakupy jak coś znajdę fajnego to dam znać. dziewczyny wiecie może czy można gdzieś kupić woreczek na kapcie?
Ja kupilam w" zwyklym" malomiasteczkowym sklepie z rzeczami dla dzieci. Za to mam problem z kubkiem na szczoteczke do zebow, bo nie ma zadnych ladnych dzieciecych, a w ogole to nie mam pomyslu jak go trwale podpisac!
Kolezanka mnie oswiecila, ze moze to sa ksiazeczki terapeutyczne, czyli czytac PO WYSTAPIENIU problemu Kto wie, a nuz sie przyda w poniedzialek po poludniu?
mloda idzie do przedszkola jako 2 latka i w sumie nie mam zadnych obaw, jedynie lekko mnie niepokoi fakt, ze w tym roku odstepuja od lezakowania i jesli nie zglosza sie rodzice dzieci, ktore spia jeszcze w poludnie to dla mojej mlodej moze nie zrobia wyjatku
mysle, ze dobrze rokuje, ze do grupy maluszkow zatrudnili dodatkowo mloda babke od razu po studiach, mam nadzieje, ze bedzie chciala sie wykazac i bedzie to z korzyscia dla dzieci Co do ksiazeczek: uwaga! Przejrzalam 3, bo tyle mieli na skladzie w ksiegarni dzieciecej. Nabylam w koncu Kamyczka, ktorego organicznie nie cierpie. Czytamy. I zla jestem, bo i w Kamyczku, i w tych dwoch pozostalych (Lulaki i Tupcio Chrupcio bodajze) spory akcent jest polozony na to, ze dziecko nie chce i protestuje przeciwko pojsciu/pozostaniu w przedszkolu. No i mam wrazenie, ze jak mi Kubus streszcza co tam wyczytalismy, to tez sie na tym aspekcie koncentruje: ze Kamyczek smutny byl, bo sie bal zostac sam w przedszkolu. Niby mowi, ze on chce isc itd., ale moje obawy po lekturze zamiast zmalec, to jeszcze wzrosly. Czas pokaze, czy niedzwiedziej przyslugi dziecku nie zrobilam A moze to jakies moje projekcje....? A ja myślę,że dziecko trzeba przygotować na to,że w przedszkolu będzie tęskniło,że może nie mieć ochoty na zostanie w nim bez mamy/taty/babci/niani.Idealizowanie przedszkola nie wydaje mi się dobrym sposobem na przygotowanie dziecka do debiutu przedszkolnego.Dziecko mające taki idealny obraz nagle doznaje szoku-bo nie jest tak cudownie jak rodzice mówili.
bardzo słusznie napisała asiamarta, celowo w tych książeczkach wspomina się o przykrych aspektach przedszkola (tęsknota, smutek, czasami brak akceptacji kolegów) po to by dziecku uswiadomić że nie tylko fajne rzeczy są w przedszkolu i po to by będąc w takiej (smutnej) sytuacji pamiętało jak sobie z nią poradził bohater bajki i że ta smutna sytuacja w książeczce się jakoś tam rozwiązała, więc i jego smutek minie i problem j się rozwiąże
a moje dziecko na liście rezerwowej, więc jutro nie idzie niestety
ale się dopytuje kiedy w końcu pójdzie, umie się jako tako ubrać, załatwić, jeść i w ogóle za to dokładnie sześć lat temu usychałam z nerwów, a moje starsze dziecko ryczało z rozpaczy, że jutro przedszkole i z tego co pamiętam, nie umiała nawet butów ściągać
dziewczyny dajcie znac jak jutro bedzie juz po wszytskim:)
Ja sie zgadzam, oczywiscie, ze trzeba tez dziecku uswiadomic, ze moga byc dzieci, ktore beda plakac, ze moze bedzie tesknic itd. tylko ze jakos tak... organizacyjnie to wolalabym, zeby nie byly to informacje, ktore sa na poczatku ksiazeczki w koncu zawsze pamieta sie to, co na poczatku i na koncu, a info, ze dziecko sie fajnie bawi w przedszkolu wypada w ksiazeczce na srodku No dobra, wiem, uprzedzona jestem do Kamyczka.
No ale na zdrowy rozum opowiadajac dziecku, ze pojdzie do przedszkola tez nie zaczynacie od tego, ze dzieci tam wyja, placza i kurczowo trzymaja sie nog rodzicow, tylko od czegos innego.
Mi się wydawało, że jestem całkowicie spokojna a tu się okazuje, że chyba bezsenność z tego powodu mnie dopadła
Generalnie Marcia jest samodzielna i w domu jest calkowita samoobsługa więc mam nadzieję, że sobie spokojnie poradzi. Chodziła do żłobka więc teoretycznie mniej więcej wie czego się może spodziewać jutro. Wie że dzieci moga tam płakać więc obawia się bólu głowy u siebie Jutro zdam relację.
a ja mam dodatkowy stres bo mam jescze rozmowe w sprawie pracy
to juz mam bezsenną noc zagwarantowaną
Miłosz nam dziś kazał obiecać, że na pewno jutro sobie pójdziemy, żeby sam mógł zostać Nie może się doczekać, ale przedszkole zna, bo Michu do niego chodził, bywał z nami na różnych uroczystościach przedszkolnych itp.
Samodzielny jest, ubierze się mniej więcej, je sam, z toaletą też problemu nie ma, chyba że w ferworze zabawy mu się zapomni. A ja i tak się denerwuję gdzieś w środku i to podwójnie - bo Misiek zaczyna szkołę.
No wreszcie, mam gulę w gardle ...
Orinoko, z tego co piszesz, to mi się te książeczki też nie podobają. Nie sądzę, by trzeba było dziecku uświadamać, że ma się bać pójść do przedszkola.
O jeju, poszła. Grzecznie, w podskokach. Wparowała do sali, powiedziała "Dzień dobly!" i od razu upatrzyła sobie zabawkowego laptopa. Buzi, pa! I tyle. Wyglądała na szczęśliwą i mało przejętą całą sytuacją. A ja miałam łzy w oczach. Moja malutka córcia została sama, beze mnie.
Teraz tak pusto bez niej. Dobrze, że Natalia dzisiaj nie ma lekcji, jedynie samo uroczyste rozpoczęcie roku. Od jutra to już będzie załamka. Chociaż do dobrego to się człowiek szybko przyzwyczaja...
U nas, póki co, obyło się bez większych scen.
To ja przeciągałam czas przed wyjściem z przedszkola czytając każdą maleńką karteczkę na tablicy ogłoszeń (a Łukasz już dawno siedział w swojej grupie i bawił się koparką). Pożegnanie też było na pół gwizdka, bo ja mówię "No to daj mi buziaka, synku" a synek już się lampi na koparkę. Przez chwilę, na korytarzu miał niewesołą minę, ale jak już weszliśmy do środka, to przy koparce o wszystkim zapomniał O 13.00 przekonam się jak było.
aronka, ja nie miałam łez w oczach, ale kamień w żołądku
hej dziewczyny, ja tak samo.... swieczki w oczach jeszcze w przedszkolu, na szczescie Kubus juz tego nie widzial, no i poryczalam sobie w drodze do domu, teraz w sumie nie moge sie zajac niczym i siedze jak na szpilkach zastanawiajac sie, jak tam moj dziec sobie radzi.
Obylo sie bez scen i w ogole, jakbym sie nie pozegnala, to by pewnie sie nie zorientowal, ze mama robi odwrot do domu. Zostal z koparka i stadem dzieci Jak zajrzalam kontrolnie po 10 min do sali, to siedzial w grupie na podlodze, bo wlasnie zaczynali grupowac dzieci - przyjmowali hurtem do jednej sali zbiorczej maluchy i starszaki, to akurat mi sie nie podobalo, bo byl totalny chaos na korytarzu i w sali - dwie grupy dzieci plus rodzice.... W sumie na Kube to moze i dobrze podzialalo, widzialam, ze jest lekko zdezorientowany, chyba to, co zobaczyl, przeroslo jego oczekiwania co do ilosci dzieci. Pani kierownik nie pozwolila zostawic mu autka. Generalnie to jakos inaczej wyobrazalam sobie to przyjecie... Mam nadzieje, ze Kubusiek sie tam odnajdzie i ze obedzie sie bez wiekszej traumy w ciagu nastepnych dni. Dla mnie zmora jest kwestia zywienia, bo nie bardzo sie zgadzaja na to, zeby donosic wlasne jedzenie, a ja dziecko wyprowadzam z b. scislej diety... I w ogole jakos tak malo wspolpracuja jak na moj gust w tej kwestii - w czwartek nie wiedzieli jaki jest jadlospis, dzis rano TEZ NIE, dopiero beda go znac przy obiedzie, a o kwestii diety czego nie podawac itd. pani kierownik kazala mi rozmawiac z ... kucharka. Nie znam tez pan z grupy mojego dziecka, bo nie byly pooznaczane i dzieci dzielili pozniej. No ogolnie to podsumowujac, o Kube sie nie balam, ale balam sie tego chaosu organizacyjnego. U Was tez tak bez ladu i skladu bylo? 3majcie sie dzielnie, pierwsze koty za ploty....
Nie, Orinoko, w przedszkolu Łukasza wszystkie dzieci szły do swoich grup, więc maluchy też.
Ja się z jadłospisem zapoznałam (pomidorowa z ryżem na obiad i mielone). Nie ma co prawda kluchów, które powinny być zdaniem mojego syna (bo jak w przedszkolu ma być fajnie, to będę kluchy, logiczne nie ) ale ten zestaw tez powinien mu pasować. Wydaje mi się, że powinni chcieć z Tobą porozmawiać o diecie Kuby - i wszystkich innych dzieci. A jak ktoś jest na cos uczulony? Dobra, biorę się za sprzątanie, zamiast siedzieć tak w necie
Ania też dziś debiut przedszkolny - na dodatek weszła do grupy już od roku działającej gdzie prawie wszyscy się już znali. przeszczęśliwa dała nam dziubaski, zrobiła papa Asi i tyle. pobyłyśmy jeszcze w sali z maluchem chwilkę ale nie było co siedzieć, bo koleżanki "czekoladę" sprzedawały .
gorzej z Asią - tęskni strasznie, już z 10 razy chciała wracać po Anusię. a mi dobrze (wredna matka) tylko pewnie teraz z jedną Aśkę będzie więcej zamieszania i zajmowania niż z dwiema To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.
|