Forum dla rodziców: maluchy.pl « ciąża, poród, zdrowie dzieci > przeczytaj koniecznie > Ĺźyczenia
Stron: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23, 24, 25, 26, 27, 28, 29, 30, 31, 32, 33, 34, 35, 36, 37, 38, 39
super. baardzo się cieszę. To kolejny milowy krok na waszej drodze. Kciuki dalej zacisnięte.
[b]milutka [/b ]idziecie jak burza! wasze szczescie jest juz bardzo blisko:) trzymam za was kciuki&&&&&&&
Milutka, trzymam kciuki cały czas za Was, Wasze dzieciątko już czeka, będziecie wspaniałymi rodzicami
piękny wiersz i bardzo wzruszające jest to co piszesz
&&&&&&&&&&&& trzymam cały czas ten CUD jest już tak blisko Was
Milutka ładnie to napisałaś
szybciutko macie ten kurs - u Was są takie terminy czy ze względu na to, że już jesteście rodziną zastępczą ? trzymam kciuki i cieszę się razem z Wami
Dłużej chyba będziemy czekać na dziecko, bo mało dzieci jest u nas do adopcji.
Znowu to samo, Twój wątek mnie rozwala. Poryczałam się jak zwykle.
Powodzenia na kursie!:) Wierzę, że Wam szybciutko uda się odnaleźć z Waszym Dzieciątkiem
[post usunięty]
no ale właśnie - jak to jest z tym szukaniem na własną rękę... ?
Sąsiedzi są rodziną zastępczą... mieli dziewczynkę, wzięli ją prosto ze szpitala. Miała być u nich do czasu uregulowania sytuacji prawnej - potem adopcja. Jednak biologiczna matka wskazywała konkretną rodzinę, która miałaby zaadoptować dziecko i przez to sprawa się przeciągała bo sąd podejrzewał, że miałaby dostać za to kasę... I tak sobie myślę - jakby rodzina sama znalazła dziecko to też by mogło tak się zdarzyć ? Jednak biologiczna matka wskazywała konkretną rodzinę, która miałaby zaadoptować dziecko To jest wtedy adopcja ze wskazaniem a Rosa chyba pisze o czym innym Ze wskazaniem już niby legalne nie jest, ale ja bym nie chciała, bo MB ma dane RA a ja nie chcę mieć odwiedzić i aby ktoś znał adres dziecka. My sobie sami w dorosłości poszukamy z dzieckiem jego rodziny, jak będzie chciało Ale właśnie Rosa, jak to jest z szukaniem na własną rękę, co jeśli dowiem się, że jest dziecko do adopcji? to nie jest wpychanie się w kolejkę? I jeszcze mam pytanie Rosa do Ciebie. Czy to jest prawda , że SMYK odmówił wzięcia udziału w ubieraniu dzieci do kalendarza, bo według nich ivf jest zbyt kontrowersyjne? jeśli tak, to ja nigdy nic tam nie kupię, mimo, że fajne rzeczy mają.
Było, było.
[post usunięty]
No to zostały mi pozostałe sklepy na zakupy
milutka
milutka Ja za każdym razem wzruszam się jak czytam te wszystkie Wasze wpisy a już całkiem rozczulam się, jak widzę, że ktoś zajrzy do mojego wątku, mimo, że w tym momencie ma poważniejsze sprawy od moich Dziękuję Ewcia, cały czas trzymam kciuki za synka (tak, wiem wiem, to 18 latek, ale no synek )
milutka, bo Twój wątek jest pozytywny , a tego wszystkim potrzeba
Milutka - ja też często tu zaglądam i BARDZO MOCNO WAM KIBIUCUJĘ!
Milutka widze, że kolejny krok do przodu blisko coraz bliżej
a wiersz przepiekny
Milutka ja tez kibicujÄ™, niezmiennie
Faaaaajnie mieć takie wsparcie
Wiecie, tak sobie myślę, że gdybyśmy nie zrobili tego kroku pierwszego w sprawie adopcji, to nadal byśmy tkwili w jednym miejscu. Tak mi się to nasunęło, gdy dziś dostałam kolejną @, a wcale się nie zabezpieczamy, ani nie staramy, jesteśmy wyluzowani Nie to, że ja rozpaczam, że ta @ jest, bo mi na ciąży nie zależy, tylko, że byśmy czekali nadal. Nie mogę uwierzyć, że jeszcze tylko kurs nam został, no i kwalifikacja, ale to chyba formalność co nie
Milutka jasne, że formalność Decyzja o adopcji była najlepsza jaką mogliście podjąć.
Siedzę i sobie oglądam mebelki do pokoju dziecięcego, pokój już rozplanowałam cudowne uczucie
We wtorek zaczynamy o 12:30 i tak co tydzień przez 7 tygodni, gdzieś 18 grudnia skończymy kurs a 16-stego mam 33 urodziny, fajny prezent
nadal nie mogę wyjść z podziwu, jak szybko sie uwijacie z tym całym korowodem proceduralnym Cały czas Wam kibicuję
Co do kursu, było extra, jest nas 6 par, mogę napisać tylko tak ogólnie, bo obowiązuje nas tajemnica
Najpierw się przedstawialiśmy, później mieliśmy różne zadania do wykonania, było super, nie mogę się doczekać następnego spotkania. Za tydzień będzie spotkanie z panią sędziną . Do domu też dostaliśmy zadanie i artykuły do poczytania. Panie nam poleciły książki, które warto mieć w domu.
super milutka. nadal trzymam kciuki
Ale się cieszę razem z Wami padam tu, podczytuję i doczekać się nie mogę!
Milutka, super każde spotkanie będzie Was ładować Lubie czytać, jak to Cię uskrzydla
Milutka bardzo Ci kibicuję i cieszę się Waszą radością. Ten czas oczekiwania szybciutko minie.
No i trzymam nadal kciuki.
Kobieto trzymam mocno kciuki mam mokre oczy. Ulubioną książką moich dzieci jest "jez " czytamy ją bardzo często od pewnego momentu czytam ją z myślą o Was. Nie mogę się już doczekać Twoich łez przepełnionych radością trzymam kciuki
przeczytalam caly post i trzymam mocno kciuki i pozdrawiam cieplo:)
Twojego bloga czytam systematycznie i czekam na opis wczorajszego dnia
Twojego bloga czytam systematycznie i czekam na opis wczorajszego dnia Muszę się zabrać za to Ale wczoraj było ciężko, do tego się zdenerwowaliśmy. Dostaliśmy jako zadanie domowe opisać dziecko/dzieci z karty (dostaliśmy stare autentyczne karty dziecka, tylko dane zostały zamazane, te dzieci dawno są w adopcjach) Mieliśmy napisać czego się obawiamy i czy byśmy chcieli zobaczyć takie dziecko. Nie było nic o ojcu dziecka, jedynie wiem a matka, że ma łuszczycę. Po rozmowie z siostrą pielęgniarką i poczytaniu na necie, stwierdziliśmy, że boimy się, że dziecko może też zachorować na łuszczycę. Zaznaczyliśmy od razu, że wiemy, że łuszczyca ma różny stopień nasilenia, ale wystraszyło nas to, że chorując na łuszczycę, można mieć także pęcherze. Mojej koleżanki mama ma mocno widoczną i uciążliwą, moja teściowa, moja mama i męża kolega miał na łokciu/ręce tylko, no ale my się baliśmy, że może być gorzej. Zgodnie z naszym odczuciem stwierdziliśmy, że boimy się tej choroby, może to nic takiego , ale boimy się. Oczywiście także powiedzieliśmy od razu, że to że się boimy to nie znaczy, że gdyby na karcie nie było informacji o łuszczycy, dziecko by za kilka czy kilkanaście lat zachorowało to przecież byśmy nie oddali dziecka, bierzemy je na dobre i na złe. Ale od razu mamy zaznaczone, że dziecko chcemy zdrowe, dopuszczalna mała wada serca, bo ja mam i wiem "z czym to się je". No i gdy tak po kolei omawialiśmy "nasze" dzieci z kart i powiedziałam, że się boimy tej łuszczycy, to kilka osób zaczęło mówić "no nie przesadzajcie", "przecież to nic takiego", "przesada". Szkoda, że w tamtym momencie nie pamiętałam, że na początku pisaliśmy zasady jakie będą panować na spotkaniu i przede wszystkim było:"nie oceniamy", "nie krytykujemy nawet gdy mamy inne zdanie". Poczuliśmy się strasznie po takich słowach, na szczęście panie prowadzące nas broniły, że spokojnie, że my mamy prawo mieć obawy i się bać, bo to dziecko ma być nasze a nie kogoś innego. Ale i tak w nocy spać nie mogłam a jak już zasnęłam, to śniły mi się te karty z dziećmi i choroby dzieci. Do tego pokazali nam film o FAS, daje dużo do myślenia.
Milutka , wy jesteście obciążeni łuszczycą , wiec wielkie prawdopodobieństwo,że Wasze biologiczne dziecko by miało łuszczycę , jest.
JA sie nei dziwię,że się boisz, ale ... nie dziwie sie ,że tak zareagowali uczestnicy spotkania.Co do FAS. Zesztą , co ja tu będę pisać, to nie sklep z promocjami na zdrowe i śliczne dzieci , tak jak i ciąża- to raczej loteria ) może byc super a może być źle .
Milutka, chciałoby się napisać "nie przesadzajmy"
Tzn nie przejmuj się, że się obawiałaś a już tymi pozostałymi parami zwłaszcza. To Wasze życie, Wasza Rodzina i Wasze Dziecko. Macie prawo się obawiać. Wg mnie obawy o dziecko, to oznaka świadomego rodzicielstwa właśnie. Dla mnie to tak jak mama w ciąży martwi się czy aby jej dziecko urodzi się zdrowe, czy nie odziedziczy po rodzicach czy dziadkach jakiejś choroby. I tylko tyle. Nie odrzuciliście tego dziecka z karty a jedynie obawialiście się o jego zdrowie. Tak to rozumiem. To te pary , które mówiły "nie przesadzajcie" mam wrażenie przesadzały z polityczną poprawnością po prostu. Kibicuję Wam z całego serca i sama nie mogę się doczekać, kiedy w końcu pojawi się tutaj wpis w stylu "zostaliśmy Rodzicami, Dziecko jest już w domu" a widzisz, ja zrozumiałam,że Milutka by nie adoptowała dziecka z łuszczycą.przynajmniej z tą zdiagnozowaną.
Tuni piszesz dokładnie moje odczucia, gdy przeczytałam o tej łuszczycy, to się zastanawiałam nie , że ja będę się męczyć z dzieckiem chorym na łuszczycę, a że będę musiała patrzeć, być może, na cierpienie mojego dziecka.
CYTAT Wg mnie obawy o dziecko, to oznaka świadomego rodzicielstwa właśnie. wiesz, że już kilka razy to słyszeliśmy i to nas podbudowuje, nawet z ust pani psycholog to padło. Doruśka ale my mamy wszelkie prawo chcieć zdrowego dziecka, na każdym spotkaniu nam psycholog (jeny jak ja ją wielbię, złota kobieta!) mówi, że mamy się tego nie wstydzić. Trochę już dowiedziałam się o tej chorobie, pewnie inaczej bym patrzyła na to, jakbym prawdziwą kartę dostała. Tutaj bardziej mi chodzi o to, że nie podobało mi się, że byliśmy oceniani przez innych uczestników, nie wszystkich, tylko dwie kobiety się uniosły, że przesadzamy, a my mamy prawo do obaw, zresztą takie pary co nie mają obaw związanych z adopcją przechodzą dodatkowo testy psychologiczne i rozmowy, bo nie a się nie mieć obaw. Dlaczego inna para tej choroby się nie lęka a nie mówiła nam , że przesadzamy, zostawili to dla siebie na spotkaniu, tylko na przerwie mi powiedziała, że oni tego się akurat nie boją. Kurczę, chyba po coś zasady zapisaliśmy na wielkiej kartce, może powinna ona być cały czas na wierzchu. Doruśka jeszcze odnośnie FAS, czy Ty wiesz co to za choroba? poczytaj może, wczoraj oglądaliśmy film, mózg uszkadza się już w brzuchu mamy, większość dzieci z FAS pozostaje do końca życia dziećmi. My dobrze wiemy z jakich środowisk są dzieci, jakie będą, że będą być może siusiać do łózka, bić nas czy siebie, dużo dzieci było molestowanych seksualnie albo były maltretowane. Te dzieci to będą takie diamenciki do oszlifowania, a my je oszlifujemy dając miłość, bezpieczeństwo, poczucie stabilności, zaufania. Zresztą dzieci adopcyjne są piękne Ja na tym kursie odkrywam nowe cechy charakteru męża, nie wiedziałam, że aż tak mądry jest bardzo uczestniczy w dyskusji, jest chwalony, mądrymi rzeczami się dzieli, jestem z niego dumna
Milutka, ależ ja Ciebie rozumiem . Oczywiscie ,ze masz prawo chcieć zdrowe dziecko, jednakowoż daj też prawo innym do tego,że odbierają to co mówisz w inny sposób. Fakt, nie powinni tego mówić.
wiem co to jest FAS. Wiem tez o innych niż alkohol teratogenach. nietety, lepiej by było nie wiedzieć. ale taki mój zawód,że wiem Milutka, ależ ja Ciebie rozumiem . Oczywiscie ,ze masz prawo chcieć zdrowe dziecko, jednakowoż daj też prawo innym do tego,że odbierają to co mówisz w inny sposób. Fakt, nie powinni tego mówić. wiem co to jest FAS. Wiem tez o innych niż alkohol teratogenach. nietety, lepiej by było nie wiedzieć. ale taki mój zawód,że wiem Ale wiesz co, oni tak się wypowiadają, a w oczekiwaniach każdy ma wpisane:0-3 zdrowe Porozmawiałam z koleżanką, co ma łuszczycę, nie taki diabeł straszny
Milutka - trzymam za Was kciuki mocno !
Strasznie się ciesze, że są ludzie którzy nie boją się adoptować - sama wiem, że jeśli nie moglibyśmy mieć własnych dzieci - nie mieli byśmy żadnych oporów. Rozumiem też Wasze obawy względem chorób ...ale opowiem Ci historię a właściwie dwie w sumie w obu przypadkach pozytywne pierwsza dotyczy osób bliskich mojej rodzinie - zaadaptowali 2 dzieci - chłopiec miał ok roku, dziewczynka jak do nich dotarła była maleńka. Wiedzieli, że jedno i drugie dziecko z melin były zabrane ... Chłopak całe dzieciństwo nadaktywny, problemy z nauką itp- ale mama dzielnie walczyła zawsze o niego - zreszta był fajnym rozrabiaka takim co to za serce chwyta mimo łobuzerstwa - skończył jakoś szkoły bez jakiś wielkich sukcesów ale to nieważne - jest fajnym facetem - dobrym człowiekiem. Córka ich nigdy żadnych problemów nie miała - wiecznie uśmiechnięta wesoła i kochana - skończyła studia - ma juz właśna córeczkę Oboje są dorośli i fajni - stanowią cudowna rodzinę - są wielka radością rodziców A naprawdę urodzili sie w melinach - zabrane ze strasznych warunków... Znajoma zdecydowała sie na adopcję chłopca , który urodził się z uzależnieniem narkotykowym....pierwszy cały rok ..wył. Rodzice czasem mieli ochote walić głowami w ściany ( swoimi...) Obecnie ten chlopiec chodzi juz do podstawówki - jest świetny ! Nie pisze tego byś miała zmienić zdanie i nagle zdrowie Twojego dziecka nie miałoby juz mieć znaczenia - piszę tylko tak abyś nie dała się zjeśc swoim obawom i strachom. I oczywiście, że macie prawo chcieć zdrowego dziecka !
Karoleenka dziękuję
Aż nie mogę uwierzyć, że jutro przedostatnie spotkanie już My dobrze wiemy z jakich środowisk są dzieci, jakie będą, że będą być może siusiać do łózka, bić nas czy siebie, dużo dzieci było molestowanych seksualnie albo były maltretowane. Te dzieci to będą takie diamenciki do oszlifowania, a my je oszlifujemy dając miłość, bezpieczeństwo, poczucie stabilności, zaufania. Zresztą dzieci adopcyjne są piękne aż się popłakałam jak przeczytałam te dwa zdania milutka pokłon masz wielkie serce
Takie warsztaty to naprawdę switna sprawa, przygotowywuja nas na ewentualne niespodzianki, dzięki czemu wiemy czego mozemy się spodziewać i jak zareagować w takiej "niespodziewanej" sytuacji, ale i tak jestem pzrekonana, że z każdymi "zaskoczeniami" i przeciwnościami świetnie sobie poradzicie z mężem bo jesteście otwarci na pokochanie każdego dziecka nawet "diamencika wymagającego oszlifowanie"
Mam nadzieję, że jednak nie będziecie musieli tak długo czekać na upragnionego dzieciaczka. Kibicuję Wam z całego serca i sama nie mogę się doczekać, kiedy w końcu pojawi się tutaj wpis w stylu "zostaliśmy Rodzicami, Dziecko jest już w domu" Ja też. Obaw się nie pozbędziesz. Skoro są już teraz - to wydaje mi się normalne. A potem będą przez cały czas. Ja się budzę w nocy jak słyszę, że Weronika kaszle, mówi/płacze przez sen. Mam problemy z żołądkiem kiedy skarży się na ból brzucha lub głowy, bo nie wiem tak do końca dlaczego. Niepokoi mnie nawet dziwna zmiana/plamka na buzi, bo wiem, że jest alergiczna i nie wiem, dlaczego się pojawiła, skoro bierze leki, a żadnych zmian w diecie nie było. I nie, wcale się teraz nie stresuję mniej niż na początku, choć jest starsza i właściwie jest dobrze. Jest śliczna, zdrowa, mądra, bardzo kochana i generalnie dobrze rokuje, pomimo nie najłatwiejszego charakteru, ale widać ten strach będzie na zawsze. Ps. zdrowie jest ważne, ale jest darem, który bywa nie na zawsze. I to we wszystkich możliwych wariantach świadomego bycia rodzicem. Dacie radę ze wszystkim. Najważniejsza jest gotowość i wola kochania.
Milutka czekam na relacjÄ™ z dzisiejszego dnia kiedy ostatnie spotkanie ?
...i coraz bliżej do Dzieciaczka &&&&&&&&&&&&&&&&&& To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.
|