To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

LUBINIANKI

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Stron: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15
*Arleta*
No mam nadzieje,ze dasz nac bo ja ciagle czekam na tego smsa. Co do rozwarcia to ja nie wiem czy to duzo.W sumie do porodu jest potrzebne pelne rozwarcie czyli 10 cm.Napisalam Ci tylko ile u mnie bylo jak przyjechalam ze skurczami. Po zastrzyku na rozluznienie szyjki macicy mialam 3 cm rozwarcia a porod odbywal sie przy 8 cm i pomimo jakis czopkow dawanych mi na porodwce wieksze rozwarcie si enie zrobilo. Moglo si etak dziac z powodu mojej wypalanki. Kilka lat wczesniej mialam wypalana nadzerke i stad mogl wyniknac problem brakujacych cm. No ale bylo minelo i juz jest wszystko ok,narazi ejednak nie chcialabym powtorzyc swojego porodu. Pocieszam sie ze jak zdecydujemy si ena drugiego dzidziusia to bedzie lepiej. Mysle ze skoro u Ciebie juz sie rusza rozwarcie to urodzisz fajowo i szybko bez zadnych problemow i tego Ci zycze. No i najlepiej by bylo jakby jendak maluszek zdecydowal sie wczesniej wyjsc na swiat niz we czwratek.

Kupilas sobie wode?????? icon_biggrin.gif icon_biggrin.gif icon_biggrin.gif icon_biggrin.gif

Masz racje,moze byc mroz tylko zeby tej potwornej chlapy nie bylo. Szkoda mi dzisiaj bylo mojej corci. Strasznie marudna bez tego spacerku,ale coz nie moglam ryzykowac swojego zdrowia i jej. Naprawde juz wole mrozna temp niz taki padajcy deszcz ze sniegiem.

Zycze milego wieczoru z mezem. icon_redface.gif icon_biggrin.gif icon_biggrin.gif
Choco.
Właśnie miałam Ci napisać, że wreszcie- nareszcie rano kupiliśmy wodę:)icon_smile.gificon_smile.gif Rzeczywiście byłby numer gdybym o takim szczególe zapomniała. Na szczęście już spakowana w torbie czeka na wyjazd do Lubina:)
Dzwoniła moja położna i pytała o samopoczucie, wybiera się na imieniny i chciała wiedzieć jak tam sytuacja, ja też idę na imieny do brata więc śmiałyśmy, że dzisiaj nie rodzimy- ale na wszelki wypadek jest pod telefonem:)
Powiedziała, żebym pobaraszkowała przez weekend i przychodziła rodzić:) A jak nie, to w środę ma nockę to mam się zgłosić i jakoś sobie poradzimy...ach, mam nadzieję że do tego czasu będzie po wszystkim...
No, to zmykam do braciszka na jakieś pyszne ciacho i dziś się oszczędzam, skoro akcja "poród" odłożona- a od jutra przypomnimy sobie z mężem czasy starania sie o maluszka:)
Pozdrawiam ciepło:)
*Arleta*
Witaj.Jak tam po weekendzie? Maluszek nic sie nie stara na wyjscie? Chciaz w taka pogode to mu sie nie dziwe.
Ja tez zrobilam pyszne ciacho i jeszcze dzisiaj wtryniam koncowki.

Fajna masz ta polozna. Jak w czwartek masz i tak isc do szpitala czekac na porod to moze wybierzesz sie w srode na noc. Polozne maja swoje sposoby wywolania wczesniej porodu.Pytanie tylko czy jest sens? Kiedys gdzies czytalam,ze lepiej poczekac az dzidzius sam zdecyduje o terminie przyjscia na swiat ( o ile nie jest to duzo dni o terminie) Lekarze i usg czasami moze sie pomylic co do ustalenia dokladnego terminu. POnoc porod wywolywany jest trudniejszy i bardziej bolesny dla matki a i dla dziecka bardziej meczacy. POnoc jak sie spokojnie doczeka na prawdziwe skurcze to maluch wychodzi szybciej. POrody sa latwiejsze a skurcze mniej bolesne i czesto sam porod trwa 20 czy 30 min. Wywolywany np przez kroplowke powoduje ponoc bardziej silniejsze i bolesne skorcze. Ja tam nie wiem jak jest z niewywolywanym porodem bo ja sama lezalam pod kroplowka a skorcze byly straszne. No coz ale moze do tego czasu brzdac jednak zdecyduje sie na wyjscie. W koncu jego termin wypada jutro. Ciekawe czy moja znajoma z terminem na 12 listopada tez posypie sie w tym tygodniu. Jak ja widzialam to byla juz strasznie opuchnieta, najbardziej bylo to widaqc na twarzy wiec moze to juz blisko. icon_biggrin.gif icon_biggrin.gif icon_biggrin.gif

Moje dziecie dzisiaj w nocy budzilo sie dokladnie co 2 godziny. Mialam dzisiaj ciezka nocke i bylam doslownie wsciekla na nia,chociaz wiem ze to nie jej wina ale jakos dzisiaj nie mialam cierpliwosci wstawac do niej. Teraz odsypia chyba nocne wstawanie bo jest prawie 10 a ona dalej spi. A ja padnieta jestem ale juz nie mam sily spac. icon_razz.gif icon_razz.gif icon_razz.gif Och z tymi dzieciaczkami,ale i tak sie je kocha i pewnikiem jak wstanie i sie do mnie usmiechnie to przejda mi wszystkie nerwy.

Pozdrawiam serdecznie.
Choco.
Witaj:)
Weekend minął spokojnie. Fizycznie czuję się dobrze tylko oczekiwanie jest męczące. Czasem łapię się, że robię się marudna i mówię tylko o Maluszku, jakny to mogło coś pomóc:) Wydaje mi się że po kawałeczku odchodzi mi czop, ale sama nie jestem pewna, póki co jest bialy więc chyba nic się nie dzieje. Michałek daje o sobie znać więc pewnie też ma się dobrze.
Masz rację z tą nocką, własnie tak umówiłam się z położoną, ale sama zapowiedziała że bardzo ingerować nie będziemy w narodziny Michasia, bo tak jak piszesz, poród wywoływany jest najczęściej o wiele dłuższy i boleśniejszy. A przecież prędzej czy później Maluszek się urodzi:) Czekałam 9miesięcy to poczekam jeszcze troszkę. Telefony i smsy ciekawskich nasilają się...proszę mamę by odpowiadała za mnie, bo odpowiadanie wciąż na te same pytania dodatkowo mnie stresuje. Ja wiem, że to z troski moich bliskich ale czasem bywa to męczące.
Chyba najbardziej niecierpliwi się mój mąż, jak tylko złapie mnie skurcz lub jestem dłużej w toalecie to zaraz pyta, czy to już??? Miał nadzieję, że dziś już nie wróci do pracy, ale nie oszczędzamy go i musiał jechać:) Cóż, trzeba utrzymać rodzinkę:)
Naszykowałam sobie portmonetkę do szpitala, w tym także drobne np. na kawkę dla Damiana, bo reszte rzeczy ze sobą mamy. No i czekamy...icon_smile.gif
Rodzina sieje panikę, każdy chce mnie zawozić do szpitala- i gadają mi że po co ja mam męża ściągac z pracy jak tyle osób może mnie dotransportować do szpitala...argument, że to jego dziecko jakoś nikogo nie przekonuje. A moja mama to się martwi, że teściowa zobaczy dziecko szybciej niz ona..... icon_evil.gif icon_evil.gif icon_evil.gif i jak tu się nie stresować...
Ja też się nie dziwię Miśkowi, ze nie chce mu się wychodzić w taką pogodę- ja też bym siedziała w cipełym brzuszku:) Ale mówię mu, ze musi byc mężczyznom i byle deszczyku się nie bać, bo zima dopiero przed nami:)
Przykro mi, ze miałyście ciężką noc..Justynka może odespać, Ty masz gorzej z tą sprawą...jestem ciekawa jak będą wyglądały nasze pierwsze nocki z dzieckiem...icon_smile.gif
życzę Wam mimo wszystko miłego dnia:) Do nastepnego razu:)
*Arleta*
Dagmaro mysle ze mozesz czuc juz sie malo komfortowo z ta cala sytuacja. NIe dosc ze nie mozesz sie doczekac na Michalka to jeszcze kazda strona rodziny chce widziesz brzdaca pierwsza. Normalne. Ale staraj sie nie przejmowac tymi wszystkimi uwagami. Wiem ze jest ciezko bo u mnie bylo identycznie co zreszta Ci opowiadalam. Niestety trzeba zacisnac zeby bo w tej chwili najwazniejsza jestes Ty i MIchalek a pozniej twoj maz. Nie wszyscy inni na okolo tylko wlasnie Ty i Michalek. To Ty masz sie komfortowo czuc bo to jest twoja najwazniejsza chwila w zyciu. Mama i tesciowa juz taka chwile mialy a Ty bedziesz w niej po raz pierwszy i masz miec przy sobie zyciowego partnera bo to jest wlasnie Twoja nowa rodzina. Wiem ze latwo sie mowi,ale postaraj sie te wszystkie uwagi jednym uchem wpuscic a drugim wypuscic. NIkt nie ma prawa ingerowac w ta chwile a przede wszystkim mowic Ci co masz robic. Jestes dorosla kobieta i za chwile bedziesz matka.Bedziesz miala swoja rodzine. Mysle,ze troszke poprawilam Ci humor.

Ciesze sie,ze masz wszystko popakowane i juz jestes gotowa na wielkie przyjscie Michalka. Jeszcze tylko niech ten maly czlowieczek zdecyduje sie na wyjscie i wszystko bedzie cacy. icon_smile.gif)) Wreszcie skoncza sie wszystkie uwagi i zobaczysz ze nie bedzie problemu kto pierwszy zobaczy wnuczka a najwazniejsze bedzie to ze moga go przytulic. Teraz masz sie relaksowac i nie stresowac bo maluszek to wyczuwa i moze czeka az mama bedzie calkiem zrelaksowana i spokojna zeby porod byl latwiejszy dla mamy i dla niego. Wkoncu juz jakas inteligencje ma. icon_smile.gif)))
Choco.
Witaj Arleto:) My nadal 2 w 1:)
Nocka minęła spokojnie- stosuję się do rad o korzystaniu z uciech cielesnych ale Michałek póki co reaguje na nie jedynie czkawką icon_biggrin.gif Mam nadzieję, że jednak da się namówić i wyskoczy przed jutrzejszym wieczorem, bo przebywanie w domu wśród panikującej rodzinki robi się męczące i myślę sobie, że już mi obojętnie czy będę tu czy w szpitalu czekała na poród bo oba miejsca są stresujące, ale tam będę z daleka od tego zgiełku...
Dziękuję Ci za wiele mądrych i ciepłych słów...masz wiele racji. Staram się podchodzić do tego wszystkiego z dystanesem i nie komentować tego, co mówią inni- ale momentami muszę włożyć wiele wysiłku w to, żeby się powstrzymać od kolejnej afery. Dziś zadzwoniła moja babcia, zapowiedziała wizytę (jakby teraz to było mi najbardziej potrzebne) i dopytywała czy aby napewno będę rodziła naturalnie- a ja na to, że nie wiem, bo przecież nigdy nie da się przewidzieć jak będzie poród przebiegał. Moja babcia nie uznaje cesarek- moja mama, która dwa razy miała cc zawsze miała wypominane, że nie urodziła dziecka i traktowana przez to nieco gorzej niż druga synowa która rodziła naturlanie icon_evil.gif icon_evil.gif icon_evil.gif ach, najgorzej jak ktoś jest tak ślepo zapatrzony w swoje poglądy i nie da się przekonać, że niekoniecznie ma wyłącznośc na rację...moja mama średnio się więc cieszy z wizyty babci bo wie, ze ona znów poruszy ten temat.
Dziś chcę sobie poodpoczywać, zadbać o siebie, i tak jak radzisz zrelaksować się bo to ostatnie takie chwile...potem nie będzie o nie już tak łatwo;) Zrobię sobie maseczki i posłucham muzyki. Może to zadziała na synka:)
Proszę nadal trzymaj za mnie kciuki...będę wdzięczna. Mam nadzieję, że wkrótce porzeszę zacne grono mamusiek i będziemy rozmawiały o naszych malych szczęściach:)
Åšciskam serdecznie:)
*Arleta*
Ja tez mam nadzieje,ze Michalek wyjdzie szybciutkoi ni ebedzie stresowal swojej mamy i calego otoczenia. Co do Twojej babci to ma dziwne poglady bo tak jak w moim np przypadku moglo dojsc do usmiercenia dziecka i ja moglam sie wykrwawic jakby mi szyjka pekla (ponoc i tak troche pekla) Ja tez wolalbym rodzic naturalnie bo nie ma nic piekniejszego niz uslyszenie pierwszego placzu swojego dziecka i przytulenia go do siebie zaraz po narodzinach. Mi niestety nie bylo to dane i bardzo nad tym ubolewam. Kiedy powiedzialam swojemu lekarzowi ze zaluje ze mialam cesarke to na mnie nakrzyczal,ze jak moge tak mowic.Najwazniejsze jest to ze mam Justynke przy sobie i ze jest zdrowa i ja tez bo naturalny porod byl niemozliwy,gdyby byl to napewno wlasnie tak bym urodzila. Teraz troszke inaczej na to patrze ale i takjak ktos opowiada o swoim porodzie,o tym jak to jest przytulic wojego dziecko,uslyszec pierwszy krzyk to do tej pory lezka mi sie kreci w oku. Czasami mam okropne wyrzuty sumienia ze moze to przeze mnie Justynka nie urodzila sie naturalnie,ze moze mialam za malo sily i nawet tlumaczenia lekarza ze mala miala zle ulozona glowke i predzej by sie udusila niz wyszla nie skutkuja bo czasami po prostu jest mi okropnie smutno. Twoja babcia nie rozumie tego i to zle. Moja babcia
przyjela wiadomosc o sesarce bardzo spokojnie bo sama pierwsze dziecko urodzila przez cesarke a dwoje nastepnych naturalnie.Posieszala mnie,ze jezeli zdecyduje sie na nastepnego dzidziusia to urodze naturalnie. Wiesz najgorsze sa reakcje ludzi jak mowie ze mialam cesarke czesto slysze : co mamusia leniwa byla.? To bardzo przykre tym bardziej,ze ja bardzo mocno przezylam ta cesarke i czasami do tej pory nie moge sie pozbierac i plakac mi sie chce ze ominelo mnie tak wiele. Przynajmniej maz mnie pociesza.

Najwazniejsze jest zdrowie mamusi i dzieciatka. Jejku lepiej urodz szybciutko bo ja na Twoim miejscu po tych wzystkich komentarzach oszlalabym na miejscu, icon_biggrin.gif icon_biggrin.gif icon_biggrin.gif
Choco.
Mogę tylko podpisać się pod wszystkim, co napisałaś. Dla mnie nie jest ważne którędy Michał wyjdzie- jak trzeba będzie to niech mi go uszami wyciągną- dla mnie poród to nie jakieś pole do popisu tylko coś, czego celem są narodziny zdrowego dziecka i dbanie o zdrowie i życie matki. Wiesz, czasem mam wrażenie że niektóre kobiety robią z siebie bohaterki narodowe, bo urodziły naturlanie dziecko...i szczerze mówiąc jakoś niekoniecznie wzbudza to mój podziw tylko śmieszność, gdyż mam wrażenie że podchodzą do porodu egoistycznie. Dla mnie ważny jest Michał, niech mnie tną wzdłuż i wszerz...byleby Mały miał się dobrze. A ludzie i tak będą gadać, jak nie o porodzie to o innych bzdetach więc chyba najważniejsze jest aby cieszyć się swoim szczęściem i dzieciątkiem, bo tak jak pisałaś to jest najważniejsze. Ja bym sobie nie wybaczyła gdyby przez mój upór na poród naturalny Miśkowi coś się stało..a jak będzie, tego nie wiem i zostaje mi wierzyć, że Opatrzność czuwa i będzie nas miała w odpowiednim momencie w opiece:)
Pozdrawiam:)
*Arleta*
Dzisiaj sadny dzien. czy podjeals decyzje czy idziesz do szpitala na dzisiejsza nocke czy moze jutro z rana? A moze Michalek juz wyszedl. Czekam na jakas wiadomosc od Ciebie,najlepiej by to byl sms ale z drugiej strony chcialabym by to dalej byla odpowiedz na forum,bo lubie nasze pogaduszki i bedzie mi smutno przez te kilka dni jak Cie nie bedzie. Zaraz poczytam sobie Twoje forum i malenstw listopadowych i odezwe sie poznij.
*Arleta*
Dagmaro czytalam oodwiedzinach Twoich dziadkow. Serdecznie wspolczuje. Nie wiem jak Ty to wszystko znosisz. Ja Bogu dziekuje ze mamy wlasne miszkanie,na kredyt bo na kredyt ale wlasne. A ze mieszkamy po drugiej stronie miasta to ani tesciowej ani mojej mamie nie chce sie do nas przyjezdzac.Teraz mnie to cieszy choc poczatkowo przydalaby mi sie pomoc ktorejs z nich,chocby w pracach domowych. Dobrze ze maz byl w domku prawie miesiac. Kurcze ja bym nie wytrzyma takiej atmosfery ale ja wogole nerwus straszny jestem. A co masz za badanie dzisiaj wieczoram??? Idzesz do poloznej????Cos mi sie wydaje,ze dzisiaj albo najpizniej wieczorem zlapia Cie skurcze i urodzisz. nie sadze aby Michalek dluzej czekal. Kto wie moze wlasnie juz jedziesz do szpitala.jakos tak mi sie prorokuje. Tym bardziej ze maz ma dzisiaj wolne jakby cos przeczuwal. Zobaczysz wszystko bedzie odbrze.
Choco.
Witaj Arleto:)
Dziękuję za słowa otuchy:) Na badanie mam się stawić dziś o 20-tej, bo akurat moja położna ma nockę. Powiedziała, że zobaczymy co się dzieje i jak będzie zapowiadało się na poród to zostanę a jak nic nie będzie sie działo to puści mnie do domu więc generalnie póki co tkwię w niepewności.
Damian zrobił mi niespodziankę i został dziś ze mną:) Spędzimy razem trochę chwil, kto wie być może to będą ostatnie nasze chwile we dwoje- nie mamy nic przeciwko temu:)
Mieszkanko nam się marzy, a kredyt to w dzisiejszych czasach raczej jedyne wyjście, bo mieszkania drogie- jednak komfort warty jest ceny jaką się płaci..
Dam znać jak tylko będę coś wiedziała po wizycie w szpitalu- dziękuję Ci za trzymanie kciuków...zapewne się przydadzą:)
Ściskam i odezwę się jak tylko coś się wyjaśni:)
*Arleta*
Dagmaro.Mialam dzisiaj przeczucie z tym porodem tylko szkoda,ze nie trafilam co do osoby. Wlasnie dostalismy tel ze moja kolezanka ktora miala termin na 12 listopada wlasnie urodzila synka. MOj maz za wiele sie nie dowiedzial.tylko tyle,ze sytuacja byla bardzo podobna do mojej z porodem,tzn jest po cc w ostatniej chwili ja zabrali.dzidzius mial zle ulozona glowke najprawdopodobnie. Ale jest zdrowiutki,dostal 10 punktow i wazy 3040 g, oczywiscie o cm sie maz nie zapytal. Ania jeszcze spi a on siedzi z synkiem,obdzwania znajomych i czeka az ania sie obudzi i zobaczy maluszka. Moj maz jutro idzie pic z tej okazji,a ja poczekam az maluszek wroci do domku i Ania odpocznie po cc i wtedy ja odwiedzimy. Fajnie bo justynka ma kolejnego kolege do zabawy. Teraz tylko trzymam mocno kciuki za ciebie ale kto wie,mysle ze i Ciebie najpozniej do jutra zlapie. Trzymam mocno kciuki.
Choco.
No rzeczywiście...sprawdziło się Twoje przeczucie. Przykro mi, że Twoja koleżanka nie miała najłatwiejszego porodu ale najważniejsze że wszystko z nią i z synkiem dobrze- zawsze dobrze jest usłyszeć takie nowiny. Trzymam za nią kciuki z całych sił!!! U mnie spokój, troszkę brzusio mnie pobolewa, al myślę że to bardziej ze stresu, bo zaczynam się nieco przejmować jak to będzie...ale staram się być dobrej myśli.
Spędzam dzień z D.- on właśnie zasnął, wciąż odbiera telefony od kolegów, z pytaniem kiedy pępkowe? Ale póki co nie umie na nie odpowiedzieć..widzisz, jaki ten świat niesprawiedliwy- to my nosimy maluszki przez 9miesięcy i my jes rodzimy w bólach a faceci zbierają gratulacje i ucztują gdy obolałe kobiety leżą w szpitalu i próbują karmić...takie uroki:) I mimo, że jeszcze tego nie przeżyłam to nie zamieniłabym się z nimi za nic na świecie...
Arleto, a jak długo spałaś po cc? Zastanawiam się jak to jest? Ja nigdy nie miałam narkozy i czasem zastanawiałam sie jakie to uczucie...
Czekam na wyjazd do Lubina, załatwimy tam nasze sprawy i pewnie czas będzie szybciej mijał niż jakbym czekała w domku...
Mam nadzieję, że Twoje przeczucie i tym razem się sprawdzi...jak widać, masz dar:)
Åšciskam:)
*Arleta*
Dagmaro ja nie zabardzo wiem jak to jest podczas narkozy.Moj maz mowil ze spalam tak okolo 2 godzin. Ja pamietam tylko jak nad glowa ktos mi mowil ze mam piekna i zdrowa corke i ze bardzo chcialo mi sie spac i tylko to w tamtej chwili bylo najwazniejsze. Pamietam to tak jkaby nic innego mnie nie interesowalo tylko sen i odpoczynek.Dziwne uczucie naprawde. Czulam sie jakbym nie wiem byla nacpana albo cos w tym rodzaju. Ale jak po 2 godzinach sie obudzilam to juz bylo spokojnie i juz w pewlni bylam swiadoma. Nie mysl o tym teraz,to wcale nie jest owiedziane ze ty tez trafisz na cc. Wszystko bedzie dobrze i nie martw sie niczym. Napisz mi szybciutko co polozna powiedziala na wizycie i czy cos sie ruszylo.Cezkam z niecierpliwoscia na wiadomosc. Co do pepkowego to masz calkowita racje.Nie dosc ze przez 9 miesiecy nosimy te maluszki pod sercem i czesto ciezko przez to przechodzimy,pozniej ciezki porod,bo nawet jak szybko leci to o itak co boli to boli no i pozniej jeszcze cala opeika nad brzdacem a i tak najwieksze gratulacje i owacje przechodza na naszych mezow a przeciez oni tylko dali jedna najwazniejsza kropelke a reszte my sie meczymy.Fajnie by bylo gdyby ktos chociaz raz w zyciu zauwazyl role kobiet w tym calym przedsiewzieciu. Dobrze,ze przynajmniej nasze dzieci nam to wszystko wynagradzaja bo przez spora czesc ich zycia poczatkowego my jestesmy dla nich najwazniejsze i te jedyne a reszta swiata moglaby nie istniec,wiec chyba wole to niz jakies gratulacje i opjanie tego wszystkiego bo nie ma nic lepszego niz pierwszy usmiech ktory zazwyczaj kierowany jest wlasnie do nas czyli do mam. icon_smile.gif icon_smile.gif icon_smile.gif icon_smile.gif

Wychodz Michalku,czekamy na Ciebie.icon_smile.gif))
*Arleta*
hip hip hurraaaaa nasz watek na chwilke zostaje zawieszony,ale mam nadzieje ze do nas szybko wrocisz i tym razem bedziemy sobie rozmawiac o naszych szkrabach.
[size=24]

nNIECH ZYJE DAGMARA I MICHALEK.



impreza.gif impreza.gif impreza.gif impreza.gif impreza.gif impreza.gif impreza.gif impreza.gif brawo_bis.gif brawo_bis.gif brawo_bis.gif brawo_bis.gif brawo_bis.gif brawo_bis.gif brawo_bis.gif brawo_bis.gif brawo_bis.gif brawo_bis.gif
Choco.
Arletko:)
Jesteśmy w domku:) Cali szczęśliwi. Uczymy się ze sobą żyć i karmić cycusiem, z dnia na dzień idzie coraz lepiej choć jeszcze daleko nam do perfekcji ale nie tracę nadzieji i sił, mimo iż nie jest łatwo. Misiek wart jest poświęcenia.
Dziękuję Ci za telefon...zrobiłaś mi ogromną niespodziankę i serdeczność:) Jak tylko będę miała chwilkę to opiszę Ci co u nas, póki co kilka fotek Misia jest na Listopadowych Brzdącach a opis porodu w wątku "Jak się rodziły nasze dzieciaczki" na CIP
Ściskamy Ciebie i Justynkę...dziękujemy z całego serca za wsparcie i obiecujemy szybko się odezwać:)
*Arleta*
czesc miska juz widzialam rano i napisalam Ci tam kilka slow,ale powtorze sie,to sliczny dzidzius i nie dziwie sie ze sie zakochalas. Do tego wcale nie wyglada jak noworodek a jak zdrowy i straszy chlopczyk. Oczywiscie zaraz pczytam o porodzie i pewnikiem bede miala mnostwo pytan.mam nadzieje,ze jak tylko dojdziesz do siebie to bedziemy pisac na bierzaco. Z karmieniem szybko sobie poradzisz a im dluzej bedziesz karmic tym bedzie lepiej,. Sutki sie wkoncu przyzwyczajaja ale wiele mam nie czeka na ta chwile tylko rezygnuja. Bedzie dobrze wrazie co m asz u mnie wsparcie bo ja sma karmie do ej pory i jakos sobie radze choc nie raz mam kryzysowe chwile i mam juz dosc tego karmienia,ale pozniej wszystko przechodzi. Wrazie jakis problemow mozesz spokojnie pisac wrazie co na tyle ile bede umiala to Ci pomoge. Nie dziekuj za telefon,troche sie zaprzyjaznilysmy i bardzo sie ucieszylam Twoim sms-em i od razu poczulamchce zatelefonowania do Cibie. Ciesze sie,ze jestes juz w domku z Michalkiem.Teraz tylko poozostaje mi zyczuc Ci cierpliwosci,ale widze ze u Ciebie sa takw ielkie poklady mislosci ze cierpliwosc sama przyjdzie. u mnie bywa roznie czasami trace cierpliwosc ale kazdy usmiech Justysi pomaga mi zapomniac o gorszych chwilach. POczytam teraz o Twoim porodzie i pozniej napewno jeszcze napisze. Szybko wracaj do pelni sil. Jak sie czujesz po cc? Kiedy sciagniecie szwow.? Jak Ci sie wstaje? Maluszek spi z Toba czy osobno? Jak mama Twoja i twoj maz? Juz troche opadly emocje?
Choco.
Witaj, wpadłam na chwilę...Misiu śpi w łóżeczku, wiesz...mam załamanie z tym karmieniem, staram się-sutki jakoś dają radę, mleko mam ale Misiu nie ssa...ach, ciągle płaczę i staram się, a jak daje mu butlę...to płaczę jeszcze bardziej...idę próbować dalej:)trzymaj kciuki
*Arleta*
dagmaro sprubuj zmienic pozycje karmienia.Moze na lezaco bedzie lepiej albo z pozycji pod pache.Justynka nie chciala ssac na lezaco ani spod pachy wiec ja ja zaczelam karmic tylko na siedzaco bo inaczej nie chciala.Mozesz tez sprubowac delikatnie odblokowac kanaliki tak zeby Michalek nie musoal za duzo ssac zeby dostac sie do mleka.Mozesz tez robic cieple oklady zeby pootwierac kanaliki i delikatnie muskac jego usteczka - moze zalapie.Wiesz dzieciaczkom po cc jest trudniej.Postaraj sie tez nie laczyc z butelka.Dzieci karmione piersia nie zawsze chca ja cgwytac i di tego jak sie przyzwyczaja do butli to nie chca cyca.Wiesz ostatnio wyczytalam,ze dziecko ktore pije z butli uzywa tylko 4 miesni twarzy a te ssace piers az 40 miesni twarzy. Prubuj i staraj sie nie poddawac a sutki smaruj mascia.Wrazie co sa takie kapturki nakladane na piers,dzieki ktorym twoje sutki odpoczna.Znam ten bol i wiem jak to boli,ale bedzie lepiej obiecuje.A jak ty czujesz sie niekomfortowo przy karmieniu ti michalek tez to odczuwa.Mozesz tez sprobowac karmic w osobnym pokoju zeby michalkowi nie przysparzac zbyt wielu bodzcow zewnetrzych.Przede wsdzystki relaks i spokoj. Trzymam kciuki. musisz wiedziec ze on tez sie uczy tej techniki i razem musicie przez to przejsc. 06.gif Przepraszam za bledy ale pisze z Justynka na rekach bo zasypia. Dagmaro zdrowie i komfort Twoj i Michalka jest najwazniejsze wiec jezeli bedziesz miala dosc to nie patrz na innych a spokojnie mozesz przejsc zawsze na butelke bo dla Michalka najwazniejszy jest Twoj dobry nastroj. Mysle ze dacie sobie rade i bedzie ok. Trzymam mocno kciuki a teraz przytul.gif dla Ciebie,tqoich poranionych sutkow i Michalka.
*Arleta*
Czytalam o Twoim porodzie. Widze,ze pojechalas do szpitala w dobrym momencie. Bardzo dobrze,ze mialas dobra opieke,wiem tez co czujesz po cc. To jest to co Ci pisalam wczesniej. Najwzniejsze jest to ze Michalek jest zdrowy ale zal pozostaje i pozostanie. icon_smile.gif Ale co by bylo gdyby cesarek nie robiono prawda? icon_smile.gif POwiedz mi a dostalas ta osobna sale czy wszystkie byly zajete? No i napisz jak sie czujesz Ty, jak rana,czy dobrze wstajesz,? I jakie Ty masz samopoczucie,oprocz tego ze jestes zakochana w Michalku
Co do tego ze maz byl z Toba. To bardzo dobrze.Moj tez byl ze mna i nie wyobrazam sobie ze mogloby go nie byc. Nie wiem jakbym przez to wszystko przeszla gdyby nie on. Od tego wspolnego porodu powiem Ci,ze nasz zwiazek nardzo sie zmienil. Wydaje mi sie,ze te wspolne chwile bardzo zblizyly nas do siebie. On zobaczyl jak wiele musialam przejsc i jak bardzo silna jestem a ja zauwazylam ze jest wspanialym opiekunczym czlowiekiem na ktorym moge polegac. Nasz zwiazek jest teraz bardzo dojrzaly i kochamy sie mocniej niz kiedykolwiek wczesniej. Pewnikiem tez tak czujecie i to wspaniale bo to niezywkle uczucie i nigdy bym tego nie zamienila.Nich sobie mowia co chca ale maz przy porodzie jest bardzo wazny.To zbliza tez ojca do dziecka. Cudowne uczucie.
*Arleta*
Dagmaro jeszcze jedno.Lada dzien przyjdzie do Ciebie polozna.Popros ja zeby Ci pomogla przystawic maluszka i niech zobaczy jak on chwyta Ci za brodawke. Moze on zle lapie i ciezko mu zassac mleko i dlatego sie denerwuje. Polozna napewno Ci pomoze i cos poradzi. Powiedz jej o wszystkich problemach. Moze cos robisz nie tak a ona rozwieje Twoje watpliwosci. I chcialam Cie poprosic zebys zagladala na nasze forum i pisala do nas. Bedzie nam razniej a zawsze znajdzie sie jakas dobra rada,ale proba dobrej rady. jestem do twojej dyspozycji i zawsze pomoge jak tylko bede umiala. Teraz jestes mamusia i masz bardzo slodkiego bobaska w domku a dla niego mozna sie poswiecic. Ja ostatnio starcilam do swojej cierpliwosc,nakrzyczalam na nia a pozniej plakalam pol dnia bo mialam wyrzuty sumienia. Caly czas sie ucze i czesto popelniam bledy.Ale kocham Justynke najbardziej na swiecie i mysle,ze ona mi wybaczy niektore moje wybuchy. Douslyszenia.
Choco.
Witajcie Arletko (moja skarbnico wiedzy) i Justynko:)
Dziś witamy Was w nastrojach w 100% innych niż wczoraj. Po napisaniu posta stwierdziłam, że nie ma co płakać tylko brać się za siebie. Zrobiłam ciepły okład na cycuszki, usadowiłam się wygodnie na fotelu i przystawiłam Misia póki nie był jeszcze bardzo głody...powoli, powoli...i udało się. Troszkę nerwów było ale nie było źle. Inna sprawa, że źle złożyłam laktator i jak już prawie wysłałam Damiana po nowy do sklepu to zadzwoniłam do znajomej i powiedziała, że ma taki sam i żebym sprawdziła czy wszystko dobrze złożone ze szczególną uwagę na taki mały zaworek...no i właśnie on był źle włożony..ach, miała przeczucie...bo jak go przełożyłam....po poleciało ze mnie, że hoho:) Więc teraz karmię Misia a jak już mu nie idzie to karmię go odciągniętym mleczkiem, staram się jak najmniej żeby mu sie nie rozleniwiło przy butli ale prawie najada się z piersi...od wczorajszego przedpołudnia jest TYLKO na piersi:) Wiesz, nawet nie wiedziałam że tak bardzo, bardzo mnie to ucieszy. Pragnę karmić piersią, chcę też odstawić laktator lub zostawić go na ostateczne sytuacje, np. jutro jadę na zjdęcie szwów i Miś zostanie z moją mamą więc nakarmię go zaraz przed wyjściem i odciągnę aby miał zanim wrócę..nie wiem, jak zniosnę to rozstanie.
Misiek grzeczny, na karmienie budzi się co 3 godzinki, potem grzecznie śpi lub patrzy na nas a my mu śpiewamy, czytamy i mówimy do niego. Jest niesamowicie, nie chcę go chwalić żeby nie zapeszyć ale jest cudownie...
Wczoraj była właśnie położna..ach, jak ona mi pomogła. Bardzo jestem jej wdzięczna, ma przyjść w piątek, mam wiele pytań o dietę karmiących ale poczytam też tu na maluchach i dziś odwiedzi nas znajomy z żoną, która jest pielęgniarką to pewnie też mi coś poradzi, chcę dać Misiowi to co najlepsze.
W szpitalu byłam w sali 3-osobowej z dwiema dziewczynami po cc- przyznam, że byłam bardzo zadowolona. Jedna z nich była już po trzeciej cc, pomagałam jej podawać różne rzeczy a ona służyła mi radą jako doświadczona mama i jak coś się działo to bardzo mi pomagała. Bardzo się polubiłyśmy. Druga mama była nieco nieśmiała ale bardzo sympatyczna i aż popłakałyśmy się jak wychodziłam a one zostawały...więc myślę, że mimo iż nie było wolnej izolatki to świetnie było z nimi "pomieszkać". Razem z jedną z nich miałyśmy z jednym czasie płaczliwy humor i popłakałyśmy wspólnie i naprzytulałyśmy się:) A fizycznie czuję się jakbym nie miała nigdy cc- zobaczymy jak będzie później, staram się oszczędzać ale byłam dziś na spacerze, w sklepie i czuję się super, nawet makijaż sobie zrobiłam:) Duża zasługa jest tu Damiana, który bardzo mi pomaga, wszystko załatwia i pielęgnuje mnie i Miśka, wczoraj pierwszy raz go kąpał- poszło nawet sprawnie:) I nawet jak wstaje do synka w środku nocy to ma uśmiech na twarzy i tak jak u Was, tak u nas miłość nabrała nowego wymiaru- jestem bezgranicznie zakochana we włanym mężu i czuję jest najszczęśliwsza na świecie. Jak tylko z Michasiem będzie ok, zdrówko będzie mu dopisywało to już nic do szczęścia mi nie potrzeba:) To cudowne być mamą i żoną swojego męża:)
Mama póki co ok, narazie pozytywnie mnie zaskakuje więc mam nadzieję, że będzie tak dalej. Mój tata hamuje jej zapędy jak coś marudzi ale pomaga nam i jeszcze spięc nie było...więc trzymam kciuki aby nie zmieniło się na gorsze...
Lecę do synka...ściskam Was:)
*Arleta*
Offfff przezyłam wizytę teściów. Było ok,tylko oczywiście bylo mnóstwo rad i próba nakarmienia mojego dziecka zupką warzywną robioną na serduszkach drobiowych.POmimo,że ja w kuchni jej powiedziałam,ze mała jest strasznym alergikiem i zaraz dostanie uczulenia a wogóle jest za mala na zupki na mięsie to i tak jak ja byłam w kuchni a ona w pokoju to chciała jej dać. Dobrze że Arek interweniował. Stwierdziła że 5 miesieczne dziecko już dawno powinno jeść zupki na mięsie, wystopowanie Evil or Very Mad
Oj z tą moją teściową.

Bradzo dobrze,że udało Ci sie wkońcu nakramić miśka. Widzę,że spożniłam się z radami bo do wszystkiego doszłaś sama - i dobrze. Jednak intuicja mamy jest najlepsza. Taką skarbnicą dobrych rad to ja nie jestem,tylko nie dawno sama przez to wszystko przechodziłam - ale dziękuje bo przyjmę to jako radę. dobrze,że narazie nie masz problemów z mamą. Pisałam Ci,że jak Misiek przyjdzie na świat to wszystko się zmieni. Widzę też że Michałek daje Ci dużo siły,że nie odczuwasz za bardzo skutków ubocznych po cc i oby tak dalej. Moja Justysia od dwóch dni jest grzeczna jak aniołek. Od razu inne dziecko jak sie tak uśmiecha ciągle. Teraz to ci dopiero czas będzie uciekał. Czy Ty pracujesz? Jak tak to kiedy wracasz do pracy?
Choco.
Witaj:)
Misiu najedzony grzecznie śpi, ja po śniadanku miałam czas posprzątać i zrobić makijaż...aż się boję kiedy los się odmieni i Misiek zacznie dawać się we znaki...
Wczorajsza kąpiel była już o wiele bardziej udana...uczymy się na błędach i chyba idzie dobrze. Dziś mój synek skończył tydzień...no, skończy koło północy:) Aż nie wierzę kiedy to minęło...
Ja pracowałam jako nauczyciel w szkole integracyjnej, byłam na umowie na zastępstwo która się skończyła więc nie mam teraz pracy, do 16-go grudnia mam świadczenie rehabilitacyjne a potem zostanie nam pensja tatusia, ale jakoś damy radę:) Potem poszukam pracy, zobaczymy jak będzie się układało.
Dziś jak nakarmię Michaszka to chcemy iśc na chwile do sklepu, zostawimy małego z babcią...aż się boje, a jutro pojadę na zdjęcie szwów..zobaczymy jak to będzie..
Dziś tak krótko ale mam troszkę roboty więc wybacz, że już będe zmykać:) Obiecuję nadrobić jak już się ze wszystkim uporam:) Ściskam:)
*Arleta*
Ja też jestem bez pracy. Zostałam zwolniona przed samym porodem bo moja szefowa zrezygnowała z prowadzeniqa działalnosci gospodarczej. Lokal przejeła sieć i miałam wrócic ale niezbyt odpowiadają mi godziny pracy i nie miałabym z kim Justynki zostawić,bo lokal był otwarty do godziny 23 lub 24 zanim ja jako szef zamknełabym lokal to do domu późną nocą a co z mała? Teraz jestem na zasiłku dla bezrobotnych a później się zobaczy. Napewno będę czegoś szukała.


Nie przeszkadza mi,że mało piszesz bo cieszę się że wogóle piszesz. Widzę,że karmienie juz lepiej wam idzie a Michałek zaczyna lubić wodne harce. Z dnia na dzień będzie dużo lepiej tylko malec bedzie z dnia na dzień coraz bardziej pokazywać swój charakter.mam jednak nadzieję,że bedzie raczej spokojnych chlopcem, choć dzieci z charakterkiem też mają swój niezywkły urok. U nas na forum jest jednej taki chlopczyk.Juz daje rodzicom bardzo popalić, jest bardzo ruchliwy i bardzo potzrebuje uwagi,ale za to bardzo szybko sie rozwija i jest strasznie wesołym chłopcem.

POwodzenia jutro ze ściąganiem szwów. dziwne uczucie i mi mało sie podobało.Ale nie bolało tylko taki enieprzyjemne uczucie bylo. Ucałowania dla Michałka od Justynki. prosze o zdjęcia, no chyba że są jakieś nowe na Listopadówkach?
Choco.
Witaj:)
Byliśmy dziś z mężem na spacerze. Michał został z babcią, która narzekała że był zbyt grzeczny i tylko spał więc nie mogła sie nim nacieszyć. Kupilismy album na zdjęcia i wywołaliśmy kilka żeby wkleić. Rodzinka małymi porcjami nas odwiedza, pojedyńczo każdego dnia wiec mamy spokój. Michałek już wykąpany, dzis także poszło dobrze:) Teraz smacznie śpi- za jakąś godzinkę zje a potem i my zdrzemniemy sie przed nastepnym karmieniem:)
Przykro mi z powodu sytuacji z Twoją pracą- tak to u nas jest. Z kasą wesoło nie jest ale nie narzekam bo zawsze staram się doceniać to co mam- pamiętam o tym, że inni mają gorzej.
Zdjęcia Misia postaram się wstawić jutro- dzis tylko jedno- na rękach tatusia

..jestem w nich obu zakochana:)
Zmykam pod prysznic i na kolacje:)
Pozdrawiamy:)
*Arleta*
Witaj Dagmaro.Przepraszam,ze wczoraj nic nie odpisałam,ale miałam akcję powodziową. U nas pękłu rurki pod wanną i zalaliśmy sąsaida.Jak sie domyślasz troche pracy było. Ja zabrałam sie i poszłam do znajomej, która urodzioła tego samaego dnia co Ty. Jej Maciuś jest absolutnie prześliczny.Na czerwcówkach wsatwiłam zdjęcie do porównania chyba na stronie 345 lub coś w tych okolicach. Jak będziesz miała ochote podpatrzeć to zapraszam ajak nie to może później podeśle tu to zdjęcie.

Michałek z tatusiem na zdjęciu sliczny. To słodizutkie zdjęcie. Szczególnie widać jaki jest malutki. Za kilka miesięcy nie uwierzysz sama,że miałaś takiego malutkiego synka. Ja sama to wczoraj przeżyłam.Jak zobaczyłam maluszka to nie mogłam uwierzyć,że Justynka była taka mała.

cieszę się,że karmienie coraz lepiej Ci idzie i że powolutku razme zaczynacie sobie radzić i uczyć sie siebie nawzajem. Życzę w tym powodzenia. Odezwę sie jeszcze poźniej. Wczioraj była piekna pogoda i lekarz Ani powiedział,że mogla z maluszkiem wyjsc w taka pogodę na 10 min. Za późno jej o tym powiedxiał i juz sie nei wybrała. A TY wychodziłaś już z maluszkiem? Ja wczoraj chodziłam ze swoja i dzisiaj chyba tez zrobię sobię długi spacer.
Choco.
Witaj:)
Ja byłam wczoraj na zdjęciu szwów, tzn. miałam jechać do szpitala ale zajrzałam wcześniej do mojej gin jej podziękować i ona zaproponowała że zdejmie mi szwy, poszło szybko i bezboleśnie.
Michaś już coraz częściej jest aktywny, częściej wcina cycusia więc skończyło się odpoczywanie i dziś jestem padnięta- nawet wymiotować mi się chce, sama nie wiem dlaczego..pewnie zmęczenie.
Jeszcze nie byłam z Michałkiem, planujemy w przyszłym tygodniu pierwsze wojaże:)
Jako, że oczka mi się kleją a Michaś przed sekundką odpuścił cycuszkom to idę się kimnąć na chwilę:) wpadnę jak tylko odżyję:)
Buźka
*Arleta*
Dagmaro napewno potrzebujesz odpoczynku. U nas na czerwcówkach jedna dziewczyna po porodzie też tak sie bardzo źle czuła. Myśle,że powinnaś wszystko odstawic na bok i jak malutki ma chwilke odpoczynku to powinnaś robić to z nim. Nie chcę cię pocieszać,ale to dopiero początek. Jak maluszek będzie miał tylko 2 lub 3 drzemki w dzień to będzie trudniej. Ale wszystko zalezy tez od dziecka. Może maluszek teraz potzrebuje wiecej Twojego ciałka i ciepła i dlatego jest trudniej. Oj ja dzisiaj tez nie wyspana.Malutka wstała o 6,30 zjadla i było koniec spania.Pospała teraz może z godzinke i strasznie domaga sie uwagi. Nic nie można zrobić. Ale czy ktoś mi powiedział że będzie łatwo ? NIE. Musicie się siebie nauczyć a Ty musisz odpoczywać, odpoczywać i jeszcze raz odpoczywać póki możesz i póki maluszek jeszcze Ci na to pozwala.Ide robić bigosik. Papapa ucałwoania dla maluszka.
Choco.
Witaj:)
Staram się odpoczywać gdy tylko mogę a obecność męża bardzo mi w tym pomaga, chyba moje hormony szaleją bo czasem płaczę 2-3 razy dziennie zupełnie bez powodu..jak Misiu śpi najedzony i zdrowy...ale myślę, ze z dnia na dzień będzie coraz lepiej:)
Arletko mam pytanie o dietę..być może już pytałam, chodzi mi o konkretne przykłady tego, co można jeść przy karmieniu, czy można wędlię, dżem, pomidora....takie tam, bo ja sama nie wiem co jeść a nie chcę Misiowi zaszkodzić..będę wdzieczna jak napiszesz mi kilka słów na ten temat:)
Pozdrawiam ciepło:)
*Arleta*
Dagmaro, moj lekarz twierdził, ze można jeść wszystko oprócz wzdymających rzeczy i takich które po obserwacji nie szkodzą maluszkowi. Ja np bardzo uważałam co jem. Na poczatku jadłam tylko gotwane rzeczy ryba, kurczak, kanapki z wedlina (wszelkiego rodzaju) Jadłam też jajka na każdy sposób. POźniej zaczełam wprowadzać smażone rzeczy ale małej to nie szkodziło,wiec jadłam każdego rodzaju miesko a surówke tylko z jabłka i marchewki. Od pomidora Justynke bolał brzuszek i do tej pory jak zjem pomidorka czy zupe pomidorowa to ja boli brzuszek. Nia jadłam kapusty, grochu, fasoli, żadnych owoców cytrusowych. Za to jablka i banany wcinałam i Justyne nic nie było. Dzem jadłam i jem tylko jagodowy.Mała miał tylko początkowo trudne kupki ale w jej przypadku to było na + bo ona wogóle robiła bardzo wodne kupki i ciagle musiała jeśc lakcid, żeby rozwolnien nie było. Hmm co jeszcze? Dość szybko zaczęlam szalec z jedzeniem ale dzięki temu nie miałam później problemów z żołądkiem. U nas jak dziewczyną przyzwyczaił sie żołądek do gotowanych rzeczy to późńiej jak zaczęły po pewnym czasie wcinać wszystko to dzieciom nic nei było ale im wysiadal żołądek. Jadłam tęz ogórki konserwowe. Zielonych nie zalecała położna a ponieważ i tak ich ni elubie to nie jadłam. Też unikałam truskawek, wszelkiego rodzaju pasztetów i konserw. Ale dlaetgo że to uczulało Justynke, no i jeszcze żadnych grzybów i pieczarek - są ciężkostarwne.Dagmaro jadnak nie da sie uniknąć bólówbrzuszka i tym podobnych rzeczy. Musisz powolutku wprowadzać coś na co masz ochote i zobaczyć czy Michałkowi nic nie jest,czy nie ma twardego brzuszka,albo czy go nei wysypuje.Jadłam tez:
-buraczki
- mięso mielone
- makarony
-sos pieczeniowy jasny albo ciemny
- zupe warzywne nawet z kalafiorem
- kalafior gotowany w bulce tartej
- serki homogenizowane
- serki wiejskie
- zupe ogórkową
- ryż
- kasze gryczanÄ…
- wszelkie miesa z piekarnika i ryby

nie jadlam -
- zanych szczawianów
- reszte opisałam wyrzej
- nie piłam soków z kartona tylko wode jak sok to tylko jedna szklaneczke dziennie.
- nie urzywałam ostrych, pikantych przypraw tj: czosnek,papryka zbyt duzo pieprzu,ale zaczełam powoli wprowadzać i przyzwyczajać dziecko do nowych smakow bo te przyprawy mogą zmieniać smak mleka i dzidzius może odmawiac ssania.
Białka trzeba dziecku dostarczac, bo inaczej pokarm jest mało wartościowy i dziecko może sie nie najdac - chyba że maluch ma skaze białkowa ale wtedy lekarz zaleci Ci specjalna diete.

Nie ma jednak złotego środka,bo każdy dzidziuś jest inny, każdy lekarz i każda położna powie Ci cos zupełnie innego i każda mama tez różnie Ci powie. Wszystko zależy od dzidziusia,wiec niestety powoli musisz eksperymentowac i wprowadzać coraz to nowsze rzeczy i obserwowac jak Michałek reaguje na nowy posiłek,niestety pewnych rzeczy nie da sie uniknac Lece bo mała strasznie dzisiaj marudzi i pisze z nia na kolanach a ona placze i placze
Choco.
Jejku...nie wiem jak Ci dziekować, chyba jak się spotkamy to postawię Ci mega lody lub kawkę...bo naprawdę Twoje radu są dla mnie na wagę złota...Misiu płacze więc lecę..
ściskam
*Arleta*
Lody z miłą chęcią,ale niekoniecznie jako podziękowanie.Ja po prostu piszę Ci o tym co sama przeszłam i dziele sie swoim bardzo krótkim doświadczeniem jako mama. I dodam, że bardzo lubie to robić.ja jak karmiłam na początku też wszędzie szukałam jakiś konkretnych potraw jakie mogę jeść i nic nie znalazłam tylko tak ogólnikowo. ciesze sie ze moglam sie na cos przydac.A jak michalek sypia Ci w nocy????
Choco.
Witaj:)
W takim razie będą lody bez okazji:)
Michałek w nocy (póki co) grzeczniutki, budzi się co około 3 godziny na karmienie więc można się spokonie wyspać, tak do północy bywa aktywny a potem już śpi ładnie. Zawsze się boję, że jak pośpi dużo w dzień to w nocy nie będzie spał ale taki maluszek to chyba potrzebuje duzo snu:)
Dziś mamy prawdziwy najazd rodziny, troszkę ludzi się zjechało i momentami musiałam szukać sobie miejsca żeby Michaszka spokojnie nakarmić i troszkę przeszkadzał mi nadmiar towarzystwa, ale juz jest spokój- takie są te pierwsze dni..każdy chce przywitać nowego członka rodziny.
Ja miałam chyba lekki baby blues bo czesto płakałam, już w szpitalu- właściwie bez powodu i chyba na zapas- jeszcze czasem mnie łapie że ja płacze a Misiu śpi- zdrowy i najedzony. Jednak widzę, że z dnia na dzień jest coraz lepiej- dzis nawet wcale nie płakałam:) Rozmawiałam przedwczoraj z moją dobrą znajomą i powiedziała mi, że przez pierwsze 2 tygodnie codzień płakała a potem minęło i żebym dała sobie czas na oswojenie się z nową sytuacją więc jestem spokojniejsza. Wczoraj jak miałam kryzys to wpadła do mnie przyjaciółka, razem wykąpałyśmy Miśka i jakoś mi przeszło. Troszkę się o nią martwię bo już 3 rok stara się o dziecko, rok temu poroniła...i jest jak wyczerpana tymi staraniami i zyciem nadzieją..wiesz, ona ma pokarm w piersiach- śmiem twierdzić, że chyba więcej niż ja..los bywa okrutny.
Staram się nie eksperymentować z jedzeniem i trzymać się Twoich wskazówek, codziennie wprowadzam jeden nowy element żeby móc wyczuć na co ewentualnie Misiek będzie źle reagował, jak dotąd obywa się bez problemów.
Musze jeszcze się przyzwyczaić do nocnego wstawania bo narazie mój mąż się w tym sławi- a ja w ciągu dnia pielęgnuję Misia:)
Teraz Miś śpi wykąpany i najedzony..zastanawiam się co będzie w nocy bo cały dzień przespał. Był dziś na balkonie na werandowaniu, przez 10minut, jutro będzie 15...robimy postępy a pojutrze może spacerek:) czekam na to bardzo:)
Zmykam na kolację, pozdrawiam ciepło!!!
*Arleta*
Dagmaro. Ten płaczliwy okres to ponoć normalna sprawa. Mnie to ominęło,ale ja za to zawsze płacze jak bawię się z Justynką a ona odpowiada mi szczerym uśmiechem i płaczę zawsze jak robi jakieś postępy rozwojowe. Mój mąż to się już z tego śmieje,ale ja na to nic nie poradzę. tak się przy niej wzruszam, że łzy same lecą i nic na to poradzić nie mogę. Przykro mi z powodu Twojej przyjaciółki. Ja tez raz poroniłam kilka lat temu i bardzo to przeżyła. Choć w tym przypadku związałam się z nieodpowiednim facetem i może wyszło mi to na zdrowie ale i tak było ciężko.MOja mama mi wtedy bardzo pomogła. Teraz jestem szczęśliwą mamą. Ja starałam sie rok z z mężem o Justynkę - wiem to nie długo ale i tak bardzo się bałam, że sytuacja sprzed lat może się powtórzyć - na szczęście nic takiego się nie przytrafiło. Tym płaczliwym okresem się nie przejmuj to minie. Musisz się przyzwyczaić do nowej sytuacji. Co do gości to Cie rozumiem.To bardzo męczące. My staraliśmy się spraszać gości w niedużej ilości ale i tak czasami przychodziło więcej osób i siedzieli bardzo długo.Każdy chciał wziąść Justynkę na rączki a później mała miała problemy z zaśnięciem i z wyciszeniem się. Po prostu nadmiar wrażeń a i ja po cc byłam zmęczona i chciałam odpocząć a nie było jak. Ludzie czasami nie mają wyobraźni i nie potrafią zrozumieć, że ktoś potrzebuje spokoju a tym bardziej taki maluszek, który dopiero uczy się życia i wszystko wkoło jest dla niego nowe.Nic sie na to nie da poradzić i trzeba to przeżyć. Te wędrówki się skończą jak każdy nacieszy sie Michałkiem.

Ja dzisiaj idę z Justynką do lekarza. Biedna ma poważne problemy ze skóra.Wygląda jakby ją ktoś poparzył na pleckach i szyjce.Nie wiem od czego to, ale to się ciągle powtarza pomimo, że ja juz bardzo uważam. Mam dość bo Justynka bardzo się z tym męczy.To ją swedzi i przez to czasami jest bardzo niespokojna. Ciągle z tym biegam do dermatologa i pediatry ale nic nie potrafią wymyślić. Jak dzisiaj lekarz nie wymyśli czegoś sensownego to chyba pojade z nią do specjalisty dziecięcego we Wrocławiu. Ostrzegali mnie w szpitalu, że Justynka będzie miała problemy ze skóra ale nie sądziłam że aż takie. Pewien znajomy przestraszył mnie, że od takich uczuleń dziecko może nabawić się nawet astmy. To straszne i niech wkońcu ktoś pomoże mojemu dziecku. Niby rano jest lepiej a wieczoram znów jest okropnie bo źle to za mało powiedziane. Zmieniałam już kosmetyki, proszek do prania, płukam jej rzeczy po kilka razy, uważam co daję do jedzenia i nie eksperymentuje ze swoim jedzeniem a ona i tak jak dostaje tych uczuleń. icon_evil.gif icon_evil.gif Nie mam już siły do tego. Przez 2 tyg jest dobrze, wszystko się goi aż tu nagle wszystko wraca i tak w kółko. Mam nadzieję, że Michałek nie będzie miał takich problemów. jak widzisz nawet dieta nie zawsze pomaga. Coś jest mojej córce a ja chcę jej wreszcie pomóc. Ludzie czasami jak widzą jej szyjkę to patrzą na mnie jak na wyrodna matkę ale co ja mogę zrobić. Mam starsznego doła z tego powodu i też nie raz płaczę jak widzę w jakim ona jest stanie i jak wije się, kiedy leży nagusieńka żeby podrapać sie po pleckach.A na szyjce to czasami jak ma jakiegoś zadziorka na paznokciu to potrafi sie podrapać do krwi. Biedna Justynka.Dzisiaj kończy 5 miesięcy. jejku jak ten czas szybko leci, jeszcze niedawno była taka malutka a teraz już jest dużą dziewczynka którą ciężko utrzymać długo na leżąco bo podnosi główkę i próbuje się podnieść.
*Arleta*
Ja juz po wizycie u lekarza i w sumie nie potrzebnie szłam bo i tak mi nic nie pomógł. Przepisał mi tylko silniejszą maść sterydową. Nie chciał mi przepisać tej maści ELIDEL bo jak stwierdził jest drogi. Co go ku...a interesuje czy coś jest drogie czy nie.Jak go o to proszę to chyba mnie na to stać. Kazał eksperymentować i samej znaleźć przyczynę uczuleń Justynki bo i tu cyt. " on ze mną nie żyje i nie jest w stanie powiedzieć co jest mojej córce, oprócz tego, że to jest na tle uczuleniowym" I bądź tu człowieku mądry i sam se coś wymyśl. Jak mam pomóc własnemu dziecku.Myślałam, że on coś wymyśli,może pomoże mi ustalic jakąś dietę, albo zaproponuje prowadzenie jakiegoś dzienniczka i później wspólnie nad ta listą posiedzimy.Nie wiem już nic. w pewnym sensie ma racje ale ja już nie mogę ciągle na dziecku eksperymentować. Oj nie wiem może znaleźć innego lekarza prywatnego,ale czy to coś pomoże? Mnóstwo pytań, mniej odpowiedzi. A moje dziecko wyglada jakbym je oblała gorącym olejem. Chyba najpierw wyeliminuje nabiał i wszystkie słoiczki i dodatkowe jedzenie i zobacze.Jestem zdołowana i chce mi się płakać icon_twisted.gif icon_twisted.gif icon_twisted.gif icon_twisted.gif icon_evil.gif icon_evil.gif icon_evil.gif
mim1980
Hej Lubinianki? Szukam dobrego gina bo ten do którego chodzę to jakaś ciapa. Pomocy ??????????
*Arleta*
a do jakiego lekarza chodzisz? Ja słyszałam że dr. Drążek świetnie prowadzi ciąże i dr. Iżycka. Franca która jest na tym forum również bardzo mocno poleca swoja lekarke i jest nią dr. Obara.Ponoć prywatnie jest świetnym specjalistą i bardzo pomaga kobietą w ciąży.
*Arleta*
Dagmaro widzę, że masz duzo pracy przy maluszku bo nic nie piszesz. Zaraz sprawdze na listopadówkach co tam u ciebie może będzie jakaś wiadomosć
Choco.
Witaj:)
Wybacz, że tak sporadycznie pisze, ale Michałek wczoraj był niespokojny i dziś tez ma ciężki dzień więc domowe pielesze bardzo mnie pochłonęły, ale mam nadzieję, że Misiu da mamie kilka minut dla siebie i zdążę napisać sensownego posta:)
Strasznie mi przykro z powodu Justynki..biedna, pewnie ciężko Wam z tymi problemami skórnymi..ach, zdrowie dziecka to dla każdej mamy priorytet i jak cos się dzieje maleństwu to zawsze bardzo cierpimy razem z dziećmi..no, napisałam jakbym przeszła niewiadomo co z moim Misiem a póki co największa tragedia to ból brzuszka jak mamusia coś zje, co dziecku nie odpowiada- więc staram się trzymać diety. Jak napisałaś mi o lekarzu to ręce mi opadły, cóż..znaczy się że sama masz się zdiagnozować i sama się wyleczyć...no tak...
Mam nadzieje, że wkrótce sytuacja się wyjasni i Justynka będzie czuła się lepiej! Trzymamy za nią kciuki.
A Michałek już coraz bardziej aktywny, szczególnie wieczorem mu się przypomina że fajnie jest dac popalić rodzicom i lubi sobie popłakać, ale dajemy radę:) Ja jestem na nogach od rana ale wieczorem padam, za to Damian siedzi z Misiem po nocach ale rano nie daje rady wstać, musimy to zmienić bo od poniedziałku wraca do pracy i musi być w formie...
Wczoraj byla u nas drugi raz położna, pochwaliła nas i Michasia- mnie, że karmię piersią i mimo kryzysów się nie poddaję, a Miska za cerę (skutek kąpieli w krochmalu), ładnie zagojony pępuszek (w niedzielę odpadł kikutek) i za to, że był bardzo grzeczny. Ciekawa jestem, kiedy przyjdzie lekarz bo narazie się nie kwapi, ale podobno mają masę roboty.
Goście po weekendzie sie uspokoili i mamy czas dla siebie, tzn. jak Misiu spi to ja piore i prasuję ale myślę, że z czasem zmęczenie jednak wygra i wkońcu będę przysypiała razem z nim:)
Lecę kończyć prasowanie pieluszek:) Ściskamy Was!!
*Arleta*
Dagmaro. brawo dla Michałka za odpadnięty kikutek. impreza.gif brawo_bis.gif Cieszę sie że jest grzecznym chłopczykiem i sprawia rodzicom tyle radości. Teraz pewnikiem szaleje na brzuszku? Jednak nie chcę się wymądrzać ale powinnaś teraz korzystać z tego, że maluszek dużo śpi. Później przyjdą okresy małych drzemek a Ty będziesz ledwo patrzyła na oczy i będziesz żałowała tych nieprzespanych chwil. Zresztą nie ma nic piękniejszego niż popołudniowa drzemka z ukochanym maleństwem. To samo doradziłam swojej znajomej, która urodziła w ten sam dzień co Ty. Ona też zamiast sie zdrzemnąć sprząta mieszkanie, prasuje, gotuje.Wieczorem wygląda jak trup i wszystko zaczyna ją denerwować. Pamiętaj, że depresja poporodowa może przyjść nawet po kilu tygodniach i nie zawsze z powodu maluszka a z powodu zmęczenia. Naprawdę korzystaj z okazji i do wyra marsz. Jeszcze typową Matką Polką zdążysz być teraz znajdź chwilę odpoczynku dla siebie a prasowanie nie ucieknie.

Nie pochwaliłam Ci się. Justynce wyszedł pierwszy ząbek. Narazie sie cały czas wyrzyna, ale już jest na powierzchni. Jest moim małym zębatym człowieczkiem a co za tym idzie też troszeczkę niespokojnym. Z jej skóra narzie jets lepiej. Maść działa,ale nie sukces w dobraniu maści lecz w znalezieniu powodu jej problemów. Narazie prowadzę dzienniczek jej postępów skórnych i tego co jem ja co je ona itd. Zmienimy jej kosmetyki na serie SVR. Ponoć wspaniała dla takich dzieci i lepiej się sprawdza niż Oilatum. No trzeba spróbować wszystkiego. Zauważyłam,że najbardziej czerwona sie robi pod wpływem gorąca,jak jets przegrzana i po kąpieli. Staram sie więc utrzymywać w domku mniejszą temperature i lekko ją ubierać.Do kąpieli daję chłodniejszą wodę. Zobaczymy co z tego wyniknie.

A co do lekarza, to rzeczywiście długo go nie ma. Do mojej znajomej przyszedł juz tydzień temu. Mógłby sie wkońcu ruszyć do was.
Choco.
Witaj:)
Brawo Justynko..pierwszy ząbek to nie lada wydarzenie:) Mam nadzieję, że ząbkowanie będzie jak najmniej bolesne a ząbki będą śliczne i przede wszystkim zdrowe!!!
U nas dobrze:) Byliśmy dziś na pierwszym spacerku, jak wiesz bardzo na te spacerki czekałam i było warto, bo to cudowne uczucie jeździć z wózeczkiem na spacer:) Dumny tata prowadził wózek ale dał mi się wykazać od czasu do czasu:)
Michałek dzis w nocy dał dwugodzinny popis i mamusia musiała się wykazać w usypianiu Maluszka...jakoś to poszło. Wiesz, Twoja rada odnośnie dosypiania jest bardzo mądra, i chciałabym z niej korzystac, ale rano zrywam się bo zastanawiam się czy nie przyjdzie lekarz albo połozna i głupio chyba byłoby przyjmowac ich w bałaganie albo szlafroku, w innym przypadku spałabym do woli..mam nadzieję, że moje ambicje szybko miną i będę leniuchowała:)
Michałek dzis kończy 2 tygodnie, dnie mijają bardzo szybko, a Maluszek rośnie. Nie wiem ile przybrał na wadze bo nie mam w domu wagi, nie wiem czy kupowac wagę i kontrolować jak Misiek rośnie, czy nie ma takiej potrzeby...
Od poniedziałku będziemy musieli radzić sobie sami bo mąż wraca do pracy wiec czeka nas chrzest bojowy, no chyba ze mój tato będzie na zwolnieniu to zawsze będzie raźniej...mój tato w szpitalu jest od dzisiaj, ma problemy z żołądkiem i lezy na oddziele gastrologicznym, mamy nadzieję namówić go na przejście na emeryturę..czas wreszcie odpocząć..
Zmykam na kolację a o 20:00 kąpiel, Misiek chyba je lubi bo póki co jest grzeczniutki w czasie pluskania i sprawia nam tym radość..
Ach..odnośnie kosmetyków SVR to słyszałam, że są rewelacyjne więc trzymam kciuki aby przyniosły Justynce ukojenie..
ściskamy was!!
*Arleta*
No to widzę,że Michałek zaczyna dopominać się już o dłuższepieszczoty swojej mamy. I dobrze, Ciebiei będą ręce boleć ale Michałek będzie za to wyściskany i wyprzytulany na maxa. Cieszę się, że spacerek sie powiódł. Teraz to już wsszystko będzie z gorki a spacery będą się zmieniać z dnia na dzień będzie coraz fajniej. jak mogę Ci coś doradzić i nie odbierzesz tego jako moje wymądrzanie to sobie na to pozwole. Ja popełniłam jeden błąd na spacerkach z Justynka i przez to do tej pory mam problem z wychodzeniem i mogę iść dopiero wtedy jak Justynka idzie spać. Chodzi o to, że jak mały zacznie płakać na spacerze,żeby go nie brać na rączki.Niech sobie płacze,lepiej dać smoczka niż wziąśc na ręce bo pożniej maluszek może się dopominać na spacerkach wyciągania i noszenia go na rękach. ja popęłniłam ten błąd i później często jedną ręką pchałam wózek a na drugiej nosiłam Justynke.Miałam tego serdecznie dość i spacery przestały być przyjemne, bo w ciągu 2 godzin Justynka pol godziny spała a półtorej wrzeszczała bo chciała na ręcę. To był duży błąd z mojej strony. No al enie bee się wymądrzać icon_wink.gif icon_wink.gif
Justynki skóra wygląda lepiej.maść sterydowa pomogła. Ząbek narazie mało widoczny ale jest. Ja wczoraj poszłam sobie do kawiarenki z koleżanka i kolega. Było miłio , napiłam się piwka i troszke się odpręzyłam. po raz pierwszy zostawiłam Justynke w porze wieczornej i troszke sie martwiłam. Ale Aruś świetnie sobie poradził tylko mała nie chciałą mu po kąpieli zasnąc. dobrze że wróciłam w miare wcześniej i przytuliłam Justynke do cycusia i szybciutko zasnęła. Jednak taki wypad dobrze mi zrobił i dał mi siłe na kolejne wyzwania. Czasami taki wypad potrafi czynić cuda.

A Ty koebieto przestań się martwić lekarzem , położnymi i kladź się do łóżka. 2 tyg temu urodziłaś dziecko przez cc i masz prawo leżakować i jak przyjdzie lekarz możesz i masz prawo chodzić w szlafroku. Mnie położna opieprzyła,że zamiast cieszyć się dzieckiem i odpoczywać ja chodzę i sprzątam. Odpocznij bo naprawde możesz kiedyś nie wytrzymać i puszczą Ci nerwy. Sprzatnie, prasowanie i inne rzeczy poczekają a Twój organizm nie. Przeszłaś ciężki poród, masz w brzuchu ogromną ranę, która długo się będzie goić więc ..... DO łóżKA MARSZ !!!!!
Choco.
Wiesz, wcale nie uważam że się wymądrzasz- wręcz przeciwnie, jestem Ci wdzięczna za te rady bo o takich rzeczach nie piszą w książkach czy czasopismach, a jak sama pisałaś łatwo popełnić takie błędy a potem trudno je naprawić...więc jak najczęściej pisz mi kochana o swoich doświadczeniach bo jak dotąd korzystanie z Twojej wiedzy wychodzi mi jak najbardziej na zdrowie:)
Dziś był drugi spacerek, póki co znów przespany ale w nocy Michałkowi się przypomni, że jeszcze nie szalał i znów przypomni nam, że mamy w domu dziecko:) Jednak nawet nieprzespane noce są niczym w porównaniu ze szczęściem jakie mnie ogarnia gdy na niego patrzę- to cudowne uczucie:)
Postaram się nieco wyluzować i wreszcie troszkę pospać, dziś już miałam taki zamiar ale znów nie wyszło..może jutro-póki mąż jest w domu, bo może mi pomóc a jak będziemy sami to będzie nieco trudniej, ale myślę że z czasem nabierzemy wprawy i damy sobie radę.
O, jaki miałaś miły wieczór-ciekawa jestem kiedy mnie spotka taka przyjemność...icon_smile.gif póki co mam małe radości w domu ale na wszystko przyjdzie pora. U mnie chodzi pralka, ale tym razem z nieco większymi ubraniami:) Mąż bawi się z Michaszkiem a ja myślę jak to będzie w nocy:)
Zyczę Wam miłego wieczorka;) Pozdrawiam!!!
*Arleta*
I jak minęła noc??? U nas też pralka chodzi praktycznie codziennie.Jak nie Justynki pieluszki to jej ubranka, nasze ubrania, pościel itd i tak w kółko. Gdyby moja teściowa to zobaczyła to trupem by padła. Jak u niej mieszkaliśmy (3 miesiące) to ja z praniem chodziłam do mojej mamy (blisko siebie mieszkają) bo teściowa nie pozwalała mi pralki włączać bo dużo wody się używa i kazała ręcznie prać.Ubaw był po pachy.

Ja wczoraj odpuściłam sobie spacerek - jakoś miałam strasznego lenia i po prostu mi się nie chciało ale dzisiaj na pewno idę. Justynka z dnia na dzień jest piękniejsza i zaczyna bardziej przypominać laleczkę a nie tego malutkiego noworodka. Była śliczna ale teraz jest coraz piękniejsza z dnia na dzień, Misiek pewnikiem też z dnia na dzień przystojniejszy prawda? pewnikiem coraz bardziej zaczyna przypominać ślicznego chłopca.

Nie mogę się doczekać świąt kiedy po raz pierwszy usiądę ze swoją córka przy stole rodzinnym. Jakoś po raz pierwszy tak jestem podniecona tymi Świętami - ale myślę,że wiesz o czym mówię. Musimy małej kupić krzesełko do karmienia,żeby mogła sama siedzieć przy rodzinnym stole jak duża dziewczynka.

Powiem Ci wieczór z koleżankami bardzo mi się podobał,ale od czasu do czasu miło się tak wybrać jednak nie wróciłabym za żadne skarby do czasów panieństwa i nigdy nie oddałabym tych chwil z moim mężem i nawet marudzącą Justynka za nawet najlepsze chwile na dyskotekach czy tym podobne. Bardzo dopowiada mi moje życie a najlepiej docenia się je właśnie w trakcie takich wieczorów. Zdałam sobie sprawę jak wspaniałe mam życie. Ale wyrwać się było warto choćby po to,żeby się bardziej w tym wszystkim uświadomić.

Maluszek pewnikiem zaczyna być coraz bardziej aktywny i pocieszny prawda? Justynka już ma 2 drzemki w ciągu dnia a nie 3,przynajmniej wczoraj tak było. Jestem ciekawa jak będzie dzisiaj.Trzeba jej ciągle znajdować nowe zajęcia bo szybko się wszystkim nudzi.

Pozdrawiam serdecznie.
Choco.
Witajcie:)
My już po spacerku, dziś piękna pogoda więc korzystamy póki jest możliwość, szczególnie tatuś Michałka jest zachwycony spacerkami i nie chce puścić wózka, ciągle chce Małego wozić:) Chodzi dumny po mieście chociaż jest mu przykro, że w tygodniu nie będzie miał możliwości chodzić z nami na spacerki tylko w weekendy, bo do domu wraca około 19-tej.
Jutro mamy jechać do Lubina do dziadków Michasia- mam troszkę stresa przed tą wyprawą, sama nie chcę jechać ale teściowa wywiera straszny nacisk na męża i myślę, że jej ulegnie:(
Mój tatuś miał dzis wyjść ze szpitala. już mój mąż z mamą jechali po niego ale zadzwonił lekarz że musi wrócić na jakieś badanie i czekam na nich niecierpliwie...chciałabym żeby był już w domu.
Wczoraj jak Misiem zajmował się tatuś pogadałam na gg z moją przyjaciółką, mamą 5-cio miesięcznego Igorka i ponownie podniosła mnie na duchu, opisywała jak chciała Małego opchnąć na allegro- to ponoć ostatnio bardzo modne:)icon_smile.gificon_smile.gif a teraz żyć bez niego nie może, przysłała mi jego fotki i jest bardzo duży, pewnie się nie obejrzę jak Misiek będzie taki sam:)
Zdziwiałam się jak przeczytałam o praniu u Twojej teściowej- nieźle...pewnie byś się zajechała gdybyś posłuchała jej rady z praniem ręcznym. Myślę, że po coś wymyślono takie udogodnienia jak pralka..no, ale ludzie są różni.
Dziś miałam w nocy kryzys, i padałam z nóg- odciągnęłam Miskowi mleko i nakarmił go tato- wiem, że to lenistwo ale nie mogłam się podnieść...swoją drogą zastanawiam się ile Michał powinien jeść mojego mleczka, bo on wciąga tak 90-100ml jak mu do butli ściągnę...nie wiemm czy to dużo czy mało.
Od wczotaj daję synkowi vigantol i cebion, nawet ładnie zaczął je przyjmować, daję mu cebion na wodę (bo trochę ma mocny smak) a vigantol na moje mleko- zjada z łyżeczki jak duzy dzidziuś:)
Justynka też coraz częściej przypomina Ci o swojej obecności, ciekawe jak będzie z Misiem:)?
Pozdrawiam Was obie i zmykam na obiadek, buźka
*Arleta*
Dagmaro, moim zdaniem to najpierw Twoi teściowie powinny was odwiedzić,ale rozumiem to.Moja teściowa też ciągle się dopomina o odwiedziny.Odkąd mamy samochód rzadko u nas bywa.Wiec zrobiliśmy taką nie pisaną zasadę.najpierw oni nas, później my ich. I nie ma żadnych wyjątków. Justynka w gościach sie męczy.Za dużo wrażeń i nie chce spać.Jak już uśnie to szybko sie budzi,więc staramy się ograniczać zbyt długie wyjścia.

Pogoda rzeczywiście była wczoraj wspaniała. Jestem zła troszkę bo kupiłam Justynce bardzo drogi kombinezon i jak tak dale pójdzie to w ogóle nie będzie miała go na sobie
32.gif
Dzieci szybko rosną,ja jak patrzę teraz na swoją córeczkę to nie chce mi się wierzyć,że była taka malutka. Sprzedawanie na allegro hmmmm oj chciało się nie raz i nawet czasami do tej pory mam takie różne myśli.U mnie to nie było akurat allegro. Pamietam jak poszłam MOPSU po becikowe i była tam dziewczyna z rówieśnikiem mojej Justynki.Dzidziuś był bardzo zaniedbany. Widać było,że to jakaś patologiczna rodzina i czasami jak się wściekałam na Justynke to mówiłam że ją do MOPSU oddam. Teraz mi już przeszło ale czasami szlak mnie trafia.szczególnie jak widzę,że jest zmęczona a ona nie chce spać.Jest marudna,płaczliwa a spać nie pójdzie i już. Ach z tymi naszymi malutkimi brzdącami a najgorsze jeszcze przed nami. Czeka nas lęk separacyjny, bunt dwu latka, później szkoła, okres dorastania a patrząc na to co się teraz w szkołach wyprawia to aż się boję. czasami jak jestem zła na Justynkę to sobie właśnie tak tlumacze.Arleta uspokój się bo najgorsze jeszcze przed toba. czasami pomaga.

Bardzo dobrze,że czasami zatrudniasz męża do karmienia nocnego. Odpoczniesz przynajmniej,ale to jest właśnie to o czym Ci pisałam. Musisz dużo odpoczywać w dzień żeby mieć siłe na noc.

Do nas dzisiaj przychodzą znajomi, albo jutro.Mam mnóstwo szykowania i sprzątania a mąż jest w pracy i w sumie wszystko na mojej głowie,łącznie z zakupami.wrrrr Chyba wybiore sie na zakupy z mamą i pojedziemy do tesco.

Odezwe się później Buziaczki dla Michałka od Justynki
*Arleta*
Co do ilości jedzonka to nic sie nie martw. Normalnie gdybyś nie odciągała mleka to wydawało by Ci się, że je normalnie. Michałek je tyle ile potrzebuje. Dzidziuś sam się nie zagłodzi. Na pewno dobrze przybiera na wadze tylko Ty z nim jesteś na codzień i możesz nie zauważać takiej różnicy. A Michałek raz zje więcej raz mniej - to normalne.Niczym sie nie przejmuj i karm go jak jest głodny- nic na siłe tylko Ty się będziesz stresować i on. Jak to mówił mój lekarz niech se robi co chce i niech sobie je ile chce. To mały człowieczek,ale swój rozum ma. icon_smile.gif) icon_cool.gif
Choco.
Ależ macie śliczne zdjęcie w profilu..dwie piękne i uśmiechnięte buzie, aż miło popatrzeć:)
U nas Michaś trzyma się całkiem dobrze, choć to już zupełnie inne dziecko niż to, które dwie niedziele temu przywieźliśmy ze szpitala, dzis od 6 rano do 11 nie mogłam się od niego oderwać, jak opuszczałam go na krok to był płacz i nawet tatuś oraz dziadek, który wyszedł ze szpitala nie mogli pomóc, uparł się na mamę i już...
Uśmiałam się z Twojej historii o MOPSie- ciekawa jestem kiedy ja zacznę Miśkowi tak grozić-hihi:)
Wydaje mi się, że Michał przybiera na wadze- jak go obserwuję to wydaje mu się, że taki papuśny się zrobił, żaba u mnie coś nie działa a chciałam wstawić fotki, jak znajdę dłuższą chwilę to nadrobię zaległości i pochwale się swoją pociechą.
Dzis już tradycyjnie spacerek, myślałam żeby zabrać jutro małego z nami do Kościoła ale nie wiem, co z tego wyjdzie- zobaczymy.
Do teściów nie pojechalismy, uznałam że nie mam zamairu tarabanić się ze wszystkim do Lubina i jak mają ochotę zobaczyć wnuka to zapraszam, ale ja nie jade...oczywiście oni też się nie ruszyli..więc nie będę się narzucać.
Jutro zapowiadają się goście..mam nadzieję, że będzie spokojnie i nie zwalą się wszyscy na raz..ja chętniej bym pospała, bo sen jest teraz na wagę złota:)
Misiek chwilowo u taty na rączkach ale jak to mąż uznał, u nas w domu jest chyba kult matki więc zmykam do synka, a wkrótce będzie kąpiel:)
Pozdrawiam ciepło i miłego weekendu:)
Dagmara
*Arleta*
Michałek już zaczyna pokazywać małe śliczne różki.No cóż kocha swoją mamusię i nie chce nawet na chwilkę jej opuszczać - całkiem zrozumiałe. Co do teściów to wcale Ci się nie dziwię,że nie pojechałaś. Wypadałoby żeby to najpierw oni Was odwiedzili.Widzisz jak to jest wnuczka chcą zobaczyć ale sami sie nie ruszą. Skąd ja to znam. Nie raz słyszałam,żebyśmy przyjechali a jak proponowaliśmy in wizytę to słyszeliśmy że teściowi się samochodu nie chce odpalać. Normalnie szlak mnie czasami trafiał. Nie martw sie, w końcu odwiedzą Michałka bo się za nim stęsknią. Tak samo teściowa jak miesiać nie zoabczyła Justynki tak szybko sie wybrała.

No widzisz Michałek przybiera na wadze to nie ma się czym martwić. Wszystko będzie dobrze. Ja dzisiaj mam gości. Mieli być wczoraj ale coś im wypadło i przyjdą dzisiaj. Ja szykuję jakieś danie i sprzątam od rana bo wczoraj mi się nie chciało. Justynka dała dzisiaj mi troszkę pospać więc mam więcej energii i mogę coś porobić. Małżonek w pracy niestety więc wszytsko na mojej głowie. Myślę jednak,że jak wróci to mi pomoże.Mam teraz chwilkę wolną bo Justysia poszła spać. Udało mi się ją położyć na boczku ale oczywiście długo tak nie pospała.

Dagmaro dzisiaj jest piękna pogoda,więc pewnikiem korzystacie ze spacerku. Życzę ci miłej niedzieli i udanego spacerku z Michałkiem. Dousłyszenia w poniedziałek.

ps. jak chcesz to mogę Ci podać mój numer gg to wrazie jak będziesz chciała pogadać to zapukasz do mnie na gg. Ja mam kompa włączonego cały boży dzień.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.