To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

LUBINIANKI

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Stron: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15
*Arleta*
Czesc. Stwarzam ten watek,moze przybedzie nas tu troszke na pogaduchy o naszych malenstwach. Im nas wiecej tym bedzie nam razniej. POzdrawiam
Choco.
Arletko- ja nie Lubina...ale po sąsiedzku, z Polkowic. Wiem, ze był gdzieś już wątek Polkowicko- Lubiński ale jakoś nie widać do ostatnio:) pozdrawiam
*Arleta*
jakas okropna cisza w naszych okolicach a szkoda. Witaj serdecznie. Widze,ze Ty dopiero oczekujesz maluszka. Co do Polkowic to sa mi troch bliskie,poniewaz chodzilam tam do szkoly.
Opowiedz czy to Twoje pierwsze dzieciatko i jak sie czujesz. Ja juz ciaze mam za soba ale za to swietnie jeszcze wszystko pamietam. Gdzie bedziesz rodzic? Moge podpowiedziec jak jest w Lubinie.
Choco.
Witaj:)
Rzeczywiście cichutko tutaj:)
Ja oczekuję na moje pierwsze Maleństwo:) I właśnie miałam Ciebie prosić o opisanie jak było w Lubinie kiedy rodziłaś? Ja planuję rodzić na Bema więc za wszelkie info będę Ci bardzo wdzięczna. Już co-nieco mi pisałaś zaraz po porodzie, kiedy składałam Ci gratulacje. Pamiętam, ze miałaś c.c.
Chciałam Cię zapytać kto odbierał Twój poród? Jak opieka lekarska i pielęgniarki? Jak wygląda sala (chciałabym mieć osobną, z tego co słyszałam to kosztuje 200zł). Jak z odwiedzinami? Czy dla Maluszka trzeba mieć kosmetyki, ciuszki itp? Jakie są opłaty? I wszystko co pamiętasz, bo jak sama wiesz przed pierwszym porodem mam masę obaw i pytań:) Więc będę bardzo zobowiązana jak mi opiszesz co- nieco?
A..chciałabym zapytać do kogo chodziłaś w ciąży?
Pozdrawiam bardzo ciepło Ciebie i kruszynkę:)
PS. Ja właśnie zaraz wyjeżdżam do Lubina, do kosmetyczki i teściowej:)
*Arleta*
witaj.
a wiec odpoczatku: ciaze prowadzilam u doktora Ziolkowskiego (pewnikiem bedziesz miala z nim stycznosc na bema,taki okropnie wysoki,lysawy z wasem i ma taki dziwny ton glosu,chodzi w drewniakach i slychac go na calym oddziale).Jednak nie bylam zadowolona z prowadzenia ciazy przez niego,choc chodze do niego juz od kilku lat. Jest swietnym ginekologiem ale poloznikiem niezbyt.
Przy porodzie najpierw opiekowal sie mna dr Drazek. Fajny lekarz,mlody ale bardzo mily. Co do poloznych to nie powim Ci nazwisk bo nie pamietam,ale wszystkie byly niezwykle uprzejme i pomocne. Rano przejal mnie moj lekarz czylu Ziolkowski ale Drazek i tak przychodzil do mnie (on przebijal mi wody plodowe). Z poloznymi wszystko bylo ok jezeli sie z nimi w pelni wspolpracuje,wtedy bardzo poamagaja i sa mile. Ja staralam sie na nic nie narzekac i robic co mi mowia. Moze bylo mi latwiej bo mojmaz byl ze mna.

Sala do porodw rodzinych jest nawet przyjemna (zreszta mozesz ja sobie obejrzec w kazdej chwili) Maz byl caly czas przy mnie (tylko na przebicie wod plodowych lekarz go wyprosil) POrod rodzinny kosztuje 100 zl.

Ja sobie wczesniej zarezerwowalam sale pojedyncza,gdzies tak ze 2 tyg przed porodem.Polozna wkleila moje nazwisko przy sali,zeby nie bylo pozniej problemu. Jak przyjechalam do szpitala to od razu zostalam umieszczona w tej sali i pozniej bylam w niej razem z Justynka. Zaraz po cesarce oczywiscie umiescili mnie najpierw na sali pooperacyjnej ale na drugi dzien przeszlam juz do swojej sali. Kosztowala mnie 200 zl. Palci sie za tydzien pobytu w tej sali. Odwiedziny byly bezproblemowe,maz mogl u mnie siedziec od rana do wieczora i nikt nie zwracal mi uwagi (tak samo inni goscie).Pewnikiem tak jest dlatego,ze odwiedziny nie przeszkadzaja zadnej sasiadce bo przeciez jestes sama. Czasami siedzial maz nawet do 21 i byl spokoj. Fajnie jest w tej sali bo masz swoja lazienke i nie musisz stac w kolejkach do ubikacji. Jest jeden minus,jak juz urodzisz malenstwo to nikt za bardzo z oddzialu noworodkowego sie Toba nie przejmuje. Rano i wieczorem jest obchod i to wszystko. Przychodzili tylko zeby zabrac dziecko na jakies badania albo szczepienia i to wszystko. NIkt mi nic nie podowiedzial jak opiekowac sie tym malenstwem. Natomiast plus jest taki,ze nikt nie patrzy Ci na rece. Jak jestes bardzo towarzyska to wez normalna sale ale jak jestes osoba ktora woli miec spokoj,nie wkurzac sie na to ze maz sasiadki obok siedzi od rana do wieczora,miec pelna swobode to lepiej miec sale pojedyncza.

Nie wiem co chcesz jeszzce wiedziec ale pytaj a wszystko Ci opwiem.

Pozdrawiam serdecznie

Wiesz polecalabym Ci zapisac sie wczesniej na ta sale.
*Arleta*
aaa i jeszcze pytalas o to co trzeba miec dla malego szkraba. Wiec nic. Wszystko jest w szpitalu,dostajesz pampresow na zawolanie a ubranka i tak sa ich.bo inaczej bys nic nie odzyskala. Moja Justynka miala okropne uczulenie wiec kazali mi przyniesc swoje pieluchy i kaftaniki,ale i tak kilka piekuch stracilam i raz uslyszlam,ze nikt nie bedzie pilnowal mi ubranek.dopiero jak powiedziala,ze lekarka mi kazala przyniesc to dopero daly mi spokoj ale i tak ciagle musialam pilnowac i przypominac ze ubranka sa moje. Ich kaftaniki i pieluchy sa tak twarde jakby wogoleplukane nie bylly albo krochmalone i czasami moga szkodzic dziecku,ale to tylko kilka dni i mozna jakos przezyc choc z blyskawicami w oczach. Mialam jeszcze ze soba chusteczki nawilzajace do przemywania pupy bo nic takiego nie dostaniesz.Panie polozne sa zdania ze najlepiej dziecko myc pod kranem,ja jednak niemialam odwagi takiego malenstwa wkladac po kran i mialam swoje chusteczki.Kosmetykow tez nie mozna miec swoich bo one zabieraja Ci dziecko do kapieli i tak oliwkuja.Uzywaja Jonsona.

Mam nadzieje,ze odpowiedzialam na wszystkie pytania
Choco.
Z całego serca dziękuję za odpowiedź, teraz mam o wiele bardziej przejrzysty obraz tego, co będzie mnie czekało:) Zastanawiałam się właśnie, czy można obejrzeć, salę do porodów rodzinnych- więc myślę, że wybierzmy się któregoś dnia z meżem żeby to zrobić:)
Słyszałam o tym, że opieka nad nowordkiem spada głównie na matkę, więc chyba warto mieć przy sobie męża lub np. mamę do pomocy jeśli zdecyduję się na osobną salę. Czy kąpiel dziecka spada też na ręcę mamy, czy robią to pielęgniarki?
Dziękuję Ci za radę odnośnie rezerwacji sali? Mam tylko pytanie, czy to jest tak, że rezerwuje się ją na dany dzień, czy jak zacznę rodzić wcześniej lub później to będę miała szansę na ową salę?
Pozostało mi jeszcze 60dni więc zaczynam się nieco stresować przed tym Wielkim Dniem, tym bardziej że mój lekarz prowadzący ciążę nie pracuje w szpitalu i będę właściwie wśród obcych ludzi, ale po tym co napisałaś o położnych, że są miłe i pomagają jakoś mi raźniej i mam nadzieję, że poradzę sobie..a przede wszystkim, że poradzi sobie Maluszek:)
Jeszcze raz dziękuję:)
A jak Ty czujesz się po cesarce?? Doczkucza jeszcze ból? Dr Ziolkowiski robil Ci cc?
Życzę Wam obu dobrego samopoczucia i dziękuję za rozwianie moich wielu obaw:)
*Arleta*
witaj
Co do opieki to masz racje,wszystko spada tylko na mamusie. Do kapania to dzidziusia zabieraja rano same na kapanie. Ja od samego poczatku mialam Justynke przy sobie,wiec mi tylko powiedzialy o ktorej mam przywozic na kapanie. Wieczorem przychodzila polozna zapytac czy zabrac dziecko na noc,czy mala zostaje. Pozniej to juz nawet nie przychodzily bo zobaczyly ze ja malej nie oddaje.

Ja rezerwowalam sale na dzien terminu porodu a przyszlam do szpitala o 2 dni wczesniej i nie bylo problemu. Wiesz sama rezerwacja nie daje Ci 100% pewnosci ze ja dostaniesz,Bo jak sa w dany dzien wszystkie zajete to przeciez nie wyrzuca pacjetki.Ta rezerwacja sluzy temu ze jak z Toba do porodu przyjdzie jeszcze jakas kobietai bedzie chciala ta sale i bedziesz Ty to Ty masz pierwszenstwo do otrzymania tej sali bo mialas zarezerwowane.

Co do cc to tak robil mi dr Ziolkowski. Ja mam troszke przedluzona blizne,ale nei wiem dlaczego. Zszycie nie jest za piekne,ale to narazie nie wiem co bedzie pozniej. Brzuch zadko mnie boli tylko jak sie gdzies przedzwigne,wiec jest spoko.

A jak Ty sie czujesz? Nie mialas zadnych problemow w ciazy? Mam nadzieje,ze wszytsko jest ok.Pewnikiem zakupy juz w pelni wrza? Fajne byly te czasy (choc na te tez nie narzekam)
Choco.
W takim razie zarezerwuję też salę, jeśli nie uda się trafić na wolną to nie będzie koniec świata:) Chyba bardziej zależy mi na wolnej sali do porodów rodzinnych, ale to też kwestia trafienia w dzień:)
Ja czuję się dobrze:) Brzuszek powoli coraz wiekszy, w nocy mi nie wygodnie ale generalnie to dobrze znoszę ciążę. Już w trakcie ciąży nie miałam jakiś większych problemów, większe z zajściem- dopiero jak trafiłam do drObary to pomogła mi w tej kwestii i udało się ku naszej wielkiej radości. Ja to jestem z tych, co strasznie panikują, mój Misiek bardzo mało rusza się w brzuszku, czasem wcale nawet przez 2 dni i jak czytam jak dziewczynom brzuchy skaczą od ruchów ich dzieci to wpadam w panikę:) na szczęcie póki co wszystko ok. Tydzień temu mieliśmy usg we Wrocławiu, robił świetny lekarz i niby nie powinnam mieć żadnych obaw jeśli chodzi o dzidzię, ale jako że pierwszą ciążę straciłam w 8tygodniu to nadal mam w sobie strach o kruszynkę.
Ja widziałam kilka blizn po c.c. ale głównie robionych przez Obarę i byłam zdzwiona bo wyglądały jak zadrapanie po kotku...przez pewnien czas obawiałam się, że będę musiała mieć c.c. więc interesowałam się tym tematem, ale na szczęście okazuje się że jak dalej będzie ok to będę mogła próbować sama urodzić:)
Jeszcze raz dziękuję Ci za te wszystkie informacje, dzięki temu wizja porodu i pobytu w szpitalu nie są już takie straszne:) Ja napewno zdam Ci relację w listopadzie.
Zakupy jak najbardziej w pełni a nawet na finiszu, strasznie mnie korci żeby łóżeczko już odebrać ze sklepu, bo stoi sobie na wystawie i skręca mnie aż żeby je zabrać do domku, ale boję się, że jeszcze za wczesnie- bo mam jeszcze 8,5tygodnia...obukopowałam się głównie w Polkowicach, ale w Lubinie moja teściowa też kupiła kilka fajnych rzeczy dla Maluszka:)

Ach...chciałabym jeszcze spytać, czy po porodzie trzeba mieć swoje podkłady lub majteczki z siatki, co pozwalają nosić po porodzie? Wiem, ze to różnie bywa z różnych szpitalach, podobnie jak z goleniem i lewatywą...

Pozdrawiam:)
*Arleta*
Swietnie ze dobrze sie czujesz. U nas w szpitalu wszyscy narzekali na Obare i niekt jej nie lubial,nawet nie wiedzialam czy jest dobrym ginekologiem.Kazdy mnie starszyl zebym tylko sie jej zbadac nie dala icon_smile.gif Ale ja nigdy na nia nie tarfilam wiec nie wiem. Wiem tylko,ze byla naszym ordynatorem ale zlapali ja i Wydre pod wplywem alkoholu i zostali oboje zwolnieni.Teraz funkcje ordynatora pelni Wydra.Fajny lekarz,stary ale fajowy. Byl jeden lekarz (taki z ciemna karnacja) nabijal sie caly czas ze mnie,ze jak ja do porodu przyjechalam skoro sie usmiecham a jak sie usmiecham to nie rodze a ja juz na sali porodowej pod kroplowka z ostrymi skorczami hihihhi.

Co do podkladow to oni daja lignine,ja natomiast mialam swoje podklady i majteczki takie z siateczki. Swietnie sie sprawdzily szczegolnie po cc.Takze dla wlasnego komfortu lepiej sie zaopatrzyc w takie rzeczy.

Kurcze podziwiam Cie z ta Obara,dalej do niej jezdzisz?

Widze,ze spodziewasz sie chlopczyka.ja tez robilam USG trojwymiarowe we Wroclawiu na ulicy Joanitow. Tez robil fajowy lekarz.Dopero po tym usg sie troche uspokoilam bo tak jak Ty jestem okropna panikara.Moj lekarz mial mnie czasami juz dosc. hihihihih ale coz musial jakos mnie zniesc.
Choco.
Arletko ja też byłam na usg na Joanitów więc prawdopodobnie byłyśmy u tego samego lekarza. Po tej wizycie czuję się podobnie jak Ty znacznie bezpieczniej i spokojniej. Szkoda, że nie ma bliżej nas takiego usg, ja jeździłam wczesniej na usg do Jaśkowic Legnickich, ale tamten lekarz jakoś nie do końca mi odpowiadał choć zawsze był miły i ok, jednak ten wrocławski zrobił na mnie o wiele większe wrażenie. Zapraszał nas na "dobadanie" i jeśli będę się dobrze czuła to w połowie października pojedziemy. Po tej wizycie byłam wniebowzięta:)
Co do drObary to napiszę Ci tylko, że nie taki diabeł straszny, kobietki które jej na oczy nie widziały boją się jej okropnie. Ja nie znałam takich opnii o niej, mnie poleciła ją moja teściowa, która po kilku poronieniach trafiła do Obary i donosiła oraz urodziła pod jej okiem dwie zdrowe córy, ale to było kilka lat temu, polecały mi ją też pielęgniarki w naszym centrum zdrowia i kilka koleżanek, którym robiła c.c. i prowadziła ciążę.
Ja trafiłam do niej po perypetiach w Feminie, gdzie raz byłam, a raz nie byłam w ciąży lekarz sam nie wiedział i się wypierał, potem znalazł mi torbiel..i jak poszłam na kontrolę do Obary to okazało się, ze ani ciąży ani torbiela nie ma...i nie było, co potwierdził jeszcze inny lekarz we Wrocławiu. Potem trafiłam do niej gdy poroniłam, troskliwie się mną zajęła..i teraz też prowadzi mnie bardzo sumiennie. Jest do mojej dyspozycji 24h na dobę, już nie raz dzwoniłam do niej po nocy lub lądowałam w gabinecie o nieludzkich porach, zawsze przyjmuje mnie z troską i wielką ostrożnością. Ja więc nie mogę jej nic zarzucic, ma opinię świetnego fachowca od niepłodności, zagrożonych ciąż i c.c. To właśnie ja wzywali do szpitala czy Feminy gdy pacjetki były już na wykończeniu, z tego co wiem, zawsze się sprawdzała. Tak twierdzą lekarze, których pytałam o zdanie. A, że w szpitalu rządziła twardą ręką to ma wielu przeciwników. Teraz nie pracuje w szpitalu po słynnej aferze. Nie oceniłam jej odrazu po plotkach...mam jej za złe, ale każy kij ma dwa końce i nie odwróciłam się od niej z powodu jednego błędu bo póki co jest jedynym lekarze, który nie zawiódł mnie w potrzebie.
Słyszałam wiele historii i jej długich pazurach i pierścionkach- ja w pierścionkach jej nigdy nie widziałam, a jako chirurg (bo robi c.c.) byłoby niedopuszczalne aby miała choćby pomalowane pazurki...o długości nie wspominając:)
Ach...co do ordynatora..to nie jest to przypadkiem drWiesiołek? Bo ja takie nazwisko słyszałam, ale może mam błędne info. Ty mieszkasz w Lubinie to masz aktualniejsze informacje.
Jeśli chodzi o lekarz z ciemną cerą to kojarzy mi się drHuszyj (nie wiem, czy dobrze napisałam nazwisko) bo taki przyjmuje u nas w przychodni w Polkowiach i pracuje w szpitalu, taki wysoki i wydaje się być przystojny:) chodziłam do niego jako nastolatka:) Pamiętam go jako własnie roześmianego lekarza:)
Musze sobie zakupić na allegro te majteczki o których piszesz, cieszę się że lekarze nie robią problemów, w niektórych szpitalach jest straszny rygor w tej kwestii. Więc zaraz wchodze na aukcje. Ile sztuk najlepiej kupić??
A jak rośnie mała córeczka? pewnie zmienia się z dnia na dzień a czas mija szybko..ja pamiętam jak niedawno robiłam test a tu juz 32 tydzień będzie. Wydawało mi się, że te 9miesięcy to wieczność będzie..a to mija tak szybko. Pewnie po porodzie będę tęsknić za brzuszkiem:)
Czy masz sprawdzonego pediatrę z Lubinie. Być może tam wylądujemy w przyszłości...jak wrócę do pracy to będziemy rozglądać się za własnym kątem. Mój mąż i tak pracuje w Lubinie więc Polkowice i Lubin to dla nas bez różnicy:) Mieliśmy ofertę na Mickiewicza, ale odradzano nam tą okolicę. Myślę, ze nie jest tam tak źle, ale nie jestem Lubinanką więc się nie wypowiadam:)
Pozdrawiam:)
*Arleta*
witaj

Co do ordynatora to masz racje,mailam napisac wiesiolek a nie wiem czemu napisalam Wydra pomimo,ze wczesniej napisalam Ci ze go zwolnili hiihihihi Co do Obary to Ty do niej chodzisz to lepiej wiesz,ja nigdy u niej nie bylam i nigdy na nia nie tarfilam na oddziele wiec nie bede jej krytykowac.Jak kazdy lekarz ma swoich zwolennikow jak i wrogow.To normalne bo jak ja moiwlam jaki lekarz mi ciaze prowadzi to duzo kobiet za glowe sie lapalo do kogo ja poszlam,ale pomimo jego roztrzepania to otoczyl mnie opieka i dbal o mnie. Przez jego nadopiekunczosc bylam w trakcie ciazy 3 razy w szpitalu razem z porodem to 4 hihihih.

Ja chodze do pediatry w przychodni na ustroniu.Nie wiem czy sprawdzony bo bylam na razie u niego 2 razy,wiec ciezko mi powiedziec.Jak kazdy lekarz ma sowich zwolnenikow ale i nie tylko.

Co do okolic Mickiewicza to tam sa najtansze mieszkania w Lubinie,jednak kiedys to nie byla fajna okolica.Teraz ponoc sie troszke zmienilo bo i ludzie inni tam mieszkaja ale strach i tak pozostal. Mysle ze jezeli zdecydujecie sie na kupno mieszkania w tamtych okolicach to nic sie wam nie stanie hiihhiihihihi.

Masz racje,mala rosnie z dnia na dzien.Nawet nie zauwazylam kiedy tak urosla,zaczela sie usmiechac,gaworzyc a lada dzien pewnikiem zacznie szyokwac sie do siedzenia.Poczatkowo bylo mi trudno opiekowac sie nia,ale bylam uparta i nie pozwolilam sobie nikomu pomoc i tak z dnia na dzien coraz lepiej i pewniej radzilam sobie z mala - tak samo jak moj maz. Czasami nasi rodzice sa zszokowani naszymi decyzjami odnosnie malej ale musza jakos to przelknac jak gorzka pigulke hiihih.

Czemu chcesz wyprowadzic sie z POlkowic?MOim zdaniem to bardzo ladne miasto,macie tanie mieszkania.Na pewno ladniejszebys kupila mieskzanie w Polkowicach niz w Lubinie za te same pieniazki.
Choco.
Co do miast, to Polkowice jak najbardziej mi odpowiadają, po prostu sami nie wiemy jak potoczą się nasze losy. Mi sie tu dobrze mieszka, mężowi również- ale nie wykluczamy żadnej możliwości, codziennie mamy nowe pomysły.
Co do Wiesiołka, to Obara mówiła mi o nim same pozytywne rzeczy. Wiem właśnie, że jest starszym człowiekiem ale lekarzem ponoć bardzo dobrym. Masz rację, że co lekarz to inne opinie od pacjentek i najlepiej się samemu przekonać. Ja nie znam lekarzy o których piszesz, dlatego właśnie po Twoich opisać jakoś mi raźniej...juz nie są dla mnie tacy "obcy" a wiadomo, że najbardziej boimy się tego, co nieznane. Mam nadzieję, że jak przyjedzie pora to wszystko pójdzie dobrze..jeszcze troszkę do rozwiązania:)
Pisałam Ci o łóżeczku...więc: stoi już skręcone koło łóżka:) Mój D. wczoraj przywiózł i nie chciał wstawiać na strych tylko odrazu rozłożyl,teraz czuje się nastrój nadchodzącego nowego przybysza:)
Znalazłam na allegro majteczki z siatki, które polecałaś, musze sprawdzić czy mają je w aptece, jeśli nie to własnie na allegro zamówię. Do zakupuzostały mi własnie takie kosmetyczno-apteczne rzeczy, największy dylemat mam chyba z płynem do kąpania..nie wiem jaki i czy wogóle jakiś na samym początku stosować..
Justynka na zdjęciu wygląda przesłodko:) I jak rośnie...taki urok tych naszych Maluszków:) Mój pewnie też będzie przybierał z dnia na dzień i będę mu robić dużo zdjęć by potem mieć co wspominać:)
Mam przeczucie, że tak ja Ty nie będę pozwalała się nikomu zajmować Maluszkiem, jeszcze się nie urodził a ja już jestem zazdrosna jak pomyślę sobie, że miałby się zajmować nim ktoś inny niż ja lub mąż...ciekawe czy po porodzie zmienię zdanie:)
Miłej niedzieli dla Was i Justynki:)
Pozdrawiam!
*Arleta*
wiesz,ja od poczatku myslalam ze bede miala chlopca i mialam go nazwac wlasnie albo Michal albo Mateusz.To moj maz od poczatku mowil,ze bedzie dziewczynka a ja nie chcialam w to wierzyc bo tak bardzo chcialam miec dziewczynke ze nie sadzilam ze to moze sie spelnic.

Co do tych majteczek to ja milam 3 pary i mi starczylo bo jak sobie je przepralam to za chwilke byly suche.Nikt mi nie mowil ze nie powinnam takich urzywac a nawet polozne byly zdziwione ze mam taka wygodna bielizne.

Co do lozeczka to nie przejmuj sie ze zapeszysz.ja tez sie tego balam ale mojmaz przekonal mnie zebym sie nie martwila i jak wpadlam w wir zakupow to oszlalamm do konca. Ja wiele rzeczy dostalam od szwagierki (w tym lozeczko) jeszcze zanim bylam w ciazy hihiihih,ale i tak pozwolilam sobie na kupno takiego lozeczka w koszu wiklinowym,narazie swietnie sie sprawdza bo jest na kolkach i moge miec mala caly czas przy sobie a jakp rzychodza goscie to lozeczko przewoze do drugiego pokoju i mala ma troche spokoju. Jakos takie mamy dziwne przekonanie do przesadow.Mowie Ci ja sie nimi nie przejmowalam (szczegolnie pod koniec ciaz) i nic sie zlego nie stalo. Jestes juz w takim terminie ze ani Tobie ani Twojemu maluszkowi nic nie grozi. icon_smile.gif icon_smile.gif icon_smile.gif icon_smile.gif

co do zazdrosci o mala to raz tylko poszlam odwiesc ja do poloznej w nocy.Justynka bardzo plakala a ja nie mialam jzu sily ja uspokajac.Po dwoch godzinach pomyslalam ze ja odwiaze i musze sie przespac chociaz 2 godziny.Po pol godzinie zalowalam ze to zrobilam ale musialm sie zdrezmnac.Po dwoch godzinach obudzilam sie i pognalam po nia.Jak zobaczylam jak sama jak ten palec lezy w tej sali dla noworodkow ze smokiem od butelki w buzi pomyslalam sobie ze juz niegdy jej nie zostawie samej i od tej pory bez wzgledu na to jak sie czulam nie zostawilam jej.Nawet nie bralam lekow przeciwbolowych zeby nie zasnac po nich za bardzo.Milosc matki moze zniesc wiele, icon_smile.gif))
justyna22
Witam Panie ja z Lubina nie jestem, ale mój synek tak. Ja rodziłam w Feminie także nie bardzo wiem jak jest na bema ale z tego co piszecie nie tak strasznie. Ja jestem z głogowa i swojego czasu myślałam,że wszędzie można rodzić tylko nie tutaj. Na dzień dzisiejszy wiem,że jak coś ma się stać to wszędzie się stanie!!! Także szpital nie gra roli czy to prywatna klinika czy zwykły szpital. Pozdrawiam
Choco.
Arleto- właśnie myślałam o takim koszu na kółkach, myślę że to bardzo dobre rozwiązanie, można mieć Maluszka przy sobie w każdej chwili. Szczególnie, jeśli jest absorbującym dzieciaczkiem:)
Mam podobne zdanie jeśli chodzi o przesądy, ja ubranka dostawałam i kupowałam od 4miesiąca i póki co (dzięki Bogu) wszystko jest dobrze i nic nie zapowiada aby miało się to zmienić. Dziś dostałam sms, od kuzynki męża że trzyma dla mnie wanienkę ze stelażem i laktator- więc molejny problem z głowy. Od drugiej kuzynki dostaniemy jeszcze fotelik, już na początku ciąży zapowiedziała, że mamy nie kupować bo ma mało używany po swoim synku. Zawsze to kilka wydatków mniej a przy Maleństwie i tak będzie na co wydawać pieniążki:)
Właśnie ciekawi mnie jak to będzie u mnie gdy zmęczenie stanie w konkurencję z miłością...narazie nie wiem, nastawiam się oczywiście, że dam sobie radę i takie tam...ale życie zweryfikuje jak to będzie. Cieszy mnie, że mąż będzie miał 3tygodnie urlopu po porodzie więc oboje będziemy mogli się zająć Małym i może będzie nam łatwiej:)
Cieszę się, że imię mojego (najprawdopodobnie) synka Ci się podoba. Ja od początku miałam właśnie przeczucie, że będzie syn...no, zobaczymy czy nie zrobi niespodzianki i nie okaże się córcią. Imię miałam wybrane jeszcze przed poczęciem, zawsze bardzo mi się podobało. Mamy większy problem z imieniem dla dziewczynki, mnie podoba się Daria i Kinga..mąż stawia na Andżelikę...hmmm
Jutro rozejrzę się za majteczkami z siatki, podkłady wiem że są w każdej aptece więc się nie stresuję, jest jeszcze czas...w październiku spakuję sobie torbę do szpitala..niech czeka na wielki dzień:)
Witam Justynę:)
Gratuluję synka:)
Cieszę się, że oboje macie się dobrze i miło wspominasz poród. Ja nie mówię, że w Feminie jest źle...nie rodziłam więc nie mam porównania. Ja miałam złe doświadczenia z tamtejszymi lekarzami jeszcze przed ciążą więc nie chciałam ryzykować, że znowu będę miała podobne gdy już będę oczekiwała maluszka. Ale wiem, ze rodzi się tam wiele dzieci i tak jak piszesz wszędzie może się coś zdarzyć, ja jednak po moich doświadczeniach spokojniej będę czuła się w szpitalu. Dodatkowo zostałam dziwnie potraktowana przez panią, gdy chciałam zapisać się do szkoły rodzenia "Feminka"- pierwszym pytaniem było, czy planuję rodzić u nich, jak powiedziałam że w szpitalu to pani zmienionym tonem głosu powiedziała "Ach, w takim razie niech pani w szpitalu powiedzą jak się rodzi, my mamy swoje pacjentki". Nie wiem jaki (i czy wogóle) mają sprzęt do ratowania życia dzieci, kiedy ja na wizycie spytałąm lekarza o kilka szczegółów dotyczących tego tematu to usłyszałam, że "Femina to centrum zdrowia kobiet a nie dziecka"...to mi wystarczyło by i nie powierzyć w ich ręce życia mojego malucha...Mi do porodu kolorowe obrazki na ścianach czy osławione relaksujące tło muzyczne nie są potrzebne, widziałam sale poporodowe w Feminie i nie zachwyciły mnie- ważne jest aby być tam, gdzie człowiek będzie się czuł bezpiecznie:)
Pozdrawiam ciepło:)
*Arleta*
Witaj imienniczko mojej corci icon_smile.gif))) Ja tez nie wiem jak jest w Feminie.MOja szwagierka tam rodzila i bardzo milo wspomina porod.Ja wolalam szpital ze wzgledu na lekarza prowadzacego,ktory urzeduje wlasnie w szpitalu.Co do Glogowa to ja slyszalam,ze tam swietna porodowke maja,ktora wrecz rywalizuje z ta w Lubinie.Nawet z mezem zastanawialismy sie czy jak nie wybije godzina zero to nie pojechac wlasnie do Glogowa,ale zrezygnowalismy z powodu dojazdow.

franca nic sie nie martw wszystko bedzie dobrze.Instynkt macirzynski i milosc do maluszka wszystko zwyciezy jezeli tylko nie zalapiesz dola. Dobrze ze Twoj maz ma wolne.Moj byl ze mna miesiac i nie wyobrazam sobie jakbym sobie poradzila gdyby nie jego pomoc.on zawsze wstawal do malej pierwszy kiedy ja nie moglam sie podniesc z lozka z powodu bolu po cc,albo kiedy dostalam zapalenia piersi i mialam prawie 40 stopni goraczki,robil tez przy malej kiedy zlapal mnie atak kolki nerkowej/Chodzil na zakupy i gotowal obiady.Nikt z rodziny nam nie pomagal.
Od samego poczatku musielismy radzic sobie we dwojke a babcie przychodzily tylko na godzinke i zamiast pomoc to nauczyla mala bujania i tylko sie madrzyly,wiec wiecej klopotu z nimi niz pozytku.Przyznam sie ze inaczej wyobrazalam sobie pomoc naszych mam. icon_sad.gif icon_sad.gif icon_sad.gif A co do lozeczka to naprawde swietna sprawa i nie zaluje zakupu pomimo,ze to tylko lozko na kilka miesiecy.

a nie wiesz co bedziesz jeszcze miala? Nie powiedzieli Ci czy nie chcesz wiedziec?
Choco.
Ja mam mieć synka..trzech lekarzy tak twierdzi:) Dlatego własnie już nazywamy go Michałkiem:)
Wiem, że po cesarce musiało być Ci trudno, moja mama miała 2razy i mimo, iż to było wiele lat temu więc zupełnie inaczej robili cc niż teraz to właśnie ból pamięta bardzo...tak źle zniosła pierwsze cc, że mojego brata zobaczyłoa dopiero 5dni po porodzie, dla mnie byłoby to straszne...zastanawiam się jak mi pójdzie, ale tego przecież nigdy się nie wie..
Co do babć..my jedną będziemy mieć na miejscu a drugą w Lubinie, moja mama rzuciła się w wir zakupów dla malucha a teściowa cały czas jest ostrożna, pewnie dlatego że wiele razy poroniła i mam wrażenie, że ona myśli że mi się to tez przydarzy i jak mówimy coś o dziecku to mówi, że jeszcze się nie urodziło a my już przeżywamy, więc mamy dwie skrajne reakcje babć, zobaczymy co będzie potem.
Ja też mam w ciązy kolki nerkowe, na usg jamy brzusznej okazało się że mam małe kamyczki w obu nerkach- będę musiała się tym zająć po porodzie, mój tato i dziadek mieli rozbijane laserem wiec pewnie skłonności miałam w genach. Na szczęście nie boli mnie zbyt często, jednak za pierwszym razem wpadłam w panikę bo nie wiedziałam co się dzieje.
Planujemy z mężem rozejrzeć się za takim koszem, jaki opisałaś..może się skusimy:)
Pozdrawiam:)
*Arleta*
hej,najtaniec taki kosz kupisz na allegro.
Ja mam takie tylko posciulka inna i mam dlugie boki,ale w sumie to to samo

https://www.allegro.pl/item125838142_lozecz...owe_super_.html
Choco.
Dziękuję za linka:) Własnie zamówiłam majteczki na allegro, te które polecałaś:) Pozdrawiam
PS. Kosze- wózki super!
*Arleta*
Mysle zepowinnas byc z nich zadowolona.

Wiesz troszke Ci zazdroszzce,jestes na etapie wedrowania malucich stopek po brzuszku.Faldowania brzucha itd. Przede wszystkim przespanych nocy.Jakos dziwnie bylo sie obudzic po cc i dotknac brzucha a tuu nic,pusty,sflaczaly brzuch.Jakos tak okropnie dziwnie bylo.Pomimo,ze po tym jak mi ja przyniesli taka malutka w ramiona i tak lapalam sie na tym,ze dotykalam swojego brzucha i znow mi towarzyszylo to dziwne uczcie pustki. Ciesz sie tymi chwilami poki mozesz.Ciaza to jednak niesamowity okres w zyciu kazdej kobiety.
Choco.
Napewno masz rację:) Co do przespanych nocy- to różnie bywa, bo czasem wstaję 5-6 razu do toalety , no ale potem zawsze zasypiam- karmienie i usypianie dziecka trwa znacznie dłużej, boli mnie też rano lewy bok, lekarz kazał mi spać na lewym bo prawą nerkę mam w gorszym stanie więc lepiej jej dodatkowo nie obciążać.
Michał jest specyficznym dzieckiem jeśli chodzi o kopanie...kopie mnie cały dzień, a potem 2-3 dni wcale:) I tak w kółko:) Teraz wyjątkowo od soboty jest aktywny co wieczór- wczoraj z mężem nie mogliśmy powstrzymać śmiechu jak brzuch mi skakał conajmniej jakbym miała w środku żabę:) Mój tato uwielbia jak go wołam by dotknął brzuszka, gdy mały skacze, za pierwszym razem miał łzy w oczach:) To będzie pierwszy wnuk dla moich i męża rodziców:) No..dziś moja bratowa jedzie do lekarza bo podejrzewa ciążę więc może będzie druga dzidzia w rodzinie. Nie jestem bardzo blisko z bratową ale oni od lat starają się o dziecko więc byłabym szczęśliwa gdyby im się udało, bo wiem jak wielkie jest to pragnienie dla ludzi, aby mieć dzieciątko:)
Przyjechała do mnie przyjaciółka z Niemiec i dostałam kilka rzeczy dla Maluszka. Teraz nie mogę się go doczekać, ale zapewne będę tęsknić za brzuszkiem- tak jak piszesz. Właśnie to uczucie pustki, galaretki w brzuszku często opisują młode mamy- wkońcu przez 9miesięcy był dla nas centrum wszechświata...ale po porodzie jest nim maluszek:)
Chcemy wybrać się niedługo z mężem na oddział i obejrzeć salę...zawsze to będzie jakieś rozpoznanie. Jak już się wybierzemy to opiszę Ci moje odczucia- ale jestem coraz bardziej pozytywnie nastawiona:)
Pozdrawiam ciepło:)
*Arleta*
pewnie,ze napisz jak tam wrazenia z oddzialu.
My dzisiaj bylysmy u ortopedy i na szczepieniu.Niestety moja kruszynka musi nosic poduche ortopedyczna przez kilka tygodni, pomimo ze od poczatku jest podwojnie pieluchowana to ma male ograniczenie na lewym bioderku. Wazy juz prawie 6 kg, kurcze ale ten czas leci juz kawal kobietki z niej. Za to szczepienie dzielnie zniosla i prawie nie plakala tym razem. icon_biggrin.gif icon_biggrin.gif icon_biggrin.gif icon_biggrin.gif Juz za niedlugo Ciebie beda czekac te wszystkie badania i stres z tym zwiazany.Mam nadzieje,zez tymi bioderlami to szybko sie wyleczy.Niby minimalne ograniczenie ale to zawsze cos. Dobra rada: hmmm warto pieluchowac szeroko bo przynajniej nic gorszego sie nie przypaletalo.
Choco.
Z góry dziękuję za radę! Trzymam kciuki za Maleńką, oby wszystko było dobrze, bo przecież zdrowie maluszków jest dla nas najważniejsze!!! Masz rację, że te wszystkie badania i szczepienia to stres dla młodych rodziców, zawsze jest odrobina niepewności czy aby wszystko jest w porządku z naszym maluszkiem,
U mnie pierze się pierwsza partia pieluszek tetrowych i białych ubranek:) Dostałam z Niemiec płyn Persil Sensitive i zobaczymy, czy będzie służył małemu. W tym tygodniu mają przywieźć nam komodę, czekam juz na nią.
Dzis w nocy jednej z dziewczyn, z terminem na grudzień urodziły się bliźniaki..jak to przeczytałam ciarki mnie przeszły, oboje nie ważą nawet 1kg ale stan ich jest stabilny..trzymam za nich kciuki:)
Moja bratowa była wczoraj u lekarza..niestety:( nie udało się ..znów. Tak to jest, czasem Ci którzy najbardziej pragną dzidziusia mają z tym największe problemy, dlatego tak się cieszę, że nam się udało- trzeba doceniać to, co się ma.
A jakich pieluszek używasz? tetry czy jednorazówek?
Pozdrawiam
*Arleta*
jejku biedactwa te maluszki. Mam nadzieje,ze wszystko bedzie z nimi ok. Trzymam rowniez mocniutko kciuki.

Ja uzywam i tych i tych. Tetry w domku ale i pampers jest potrzebny,bo na tetre zamiast majetczek zakladam pampersa,na spacery zakladam tylko pampersa. Teraz mala ma usztywniacz na biderkach wiec chyba przejde tylko na pampersy bo te sciaganie i zakladanie tego urzadzenia jest meczoce tak co chwile.

Ja piore w Jelp,ale slyszalam ze ten persil sensitive jest swietny i moze tez skusze sie na niego. Widze,ze juz coraz wiecej dla Michalka masz.I bardzo dobrze,lepiej miec wszystko zeby pozniej jak maluszek sie pojawi nie biedac i martwic sie ze czegos jeszcze nie ma.

Przykro mi z powodu twojej bratowej. Masz racje tak to jest,ze jedni nie chca a rodza bez zadnego problemu a ten ktory naprawde pragnie ma z tym problem.My z mezem staralismy sie rok o Jsutynke.Naszczescie nam sie udalo bez ingerensji lekarza,ale juz mocno o tym myslelismy. Trzymam kciuki za bratowa zeby im sie szybciutko udalo.
Choco.
Ja dziś miałam dzień prania i prasowania, druga tura się suszy a pierwsza wyprasowana leży na komodzie, którą mi dziś przywieźli..strasznie się cieszę bo nie mogłam się doczekać. Ale jeszcze nie pakuję ubranek do środka, niech się szuflady wywietrzą..
Pisałam Ci wczoraj o bliźniaczkach Agi..niestety w nocy jej synek zmarł...biedaczek, aż łzy mi poleciały. Mam nadzieję, że z córcią będzie wszystko dobrze. Dziś urodziła pierwsza dziewczyna z "października" więc zaczynam odczuwać, jak to już blisko do spotkania z Maluszkiem.
Rzeczywiście masz dużo pracy z przewijaniem w związku z tym usztywniaczem, do kiedy mała ma go nosić? Mam nadzieję, że nie długo- bo pewnie nie jest jej też super wygodnie z tym wszystkim..
Czekam na męża i lecimy na spacer..ostatnio mam wieczorami dużo energii i musze ją jakoś wykorzsytać:)
*Arleta*
ojejku.Biedactwa malutkie. No przeciez szok.Kurcze mam nadzieje,ze z drugim malenstwem bedzie lepiej.Czasami tak jest,ze jedno z blizniat jest silniejsze.Biedna kobieta - przez co ona musi przechodzic.Kurcze najgorszemu wrogowi bym tego nie zyczyla.

Na kiedy masz dokladnie termin.MOja znajoma ma na 15 listopada.Rowniez mowi ze ten czas szybko leci i zanim sie obajrzala to juz prawie jest przed porodem.Narazie nadal pracuje wiec czas dodatkowo szybciej leci.
Masz racje z tym usztywniaczem,masakra,ale to dla jej dobra.Dobrze ze tylko usztywniaczem sie skonczylo,bo znajma moejgo taty musiala operowac swoja corke na bioderka. A usztywniacz bedzie nosci 6 tygodni pozniej musze zrobic usg i znow do ortopedy i wtedy zobaczymy.

U mnie tez gora prasownia dzieciecych ubranek.Teraz przy tej ladnej pogodzie to az sie prac chce.Mozemy razem polaczy wirtualnie sily w prasowaniu hiihhiih
Choco.
Ja mam termin na 7-go listopada, ale mam jakieś takie dziwne przeczucie, że trochę dłużej pochodzę w ciąży..ciekawe czy się to sprawdzi. Odliczam dni i czekam na ten jedyny aby tulić mojego Maluszka. Coraz częściej wierci się w brzuszku, wcześniej był leniuszkiem i mało się ruszał, teraz nadrabia.
Trzymam kciuki za Justynkę, wiem że to wszystko dla jej zdrówka, ale rodzciom chyba zawsze jest bardzo przykro w takich sytuacjach..
Dziś jedziemy nad jeziorko świętować nasz Roczek po ślubie, jutro pierwsza rocznica- więc zmykam sie pakować icon_smile.gif Pozdrawiam:)
*Arleta*
no widzisz. Maluszek ma juz malo miejsca w brzuszku i przestaje mu byc wygodnie.do tego pewnikiem tez liczy dni aby wreszcie przytulic sie do mamusi icon_biggrin.gif icon_biggrin.gif icon_biggrin.gif icon_biggrin.gif

Wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy slubu.Oby wiecej takich rocznic wspolnie. Ojej jeszcze nad jeziorko znikacie.Fajnie - zazdroszcze.

Wszystkiego NAJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJ............................

impreza.gif impreza.gif impreza.gif impreza.gif impreza.gif impreza.gif

brawo_bis.gif brawo_bis.gif brawo_bis.gif brawo_bis.gif brawo_bis.gif brawo_bis.gif brawo_bis.gif brawo_bis.gif brawo_bis.gif brawo_bis.gif brawo_bis.gif brawo_bis.gif brawo_bis.gif brawo_bis.gif brawo_bis.gif brawo_bis.gif brawo_bis.gif brawo_bis.gif brawo_bis.gif brawo_bis.gif brawo_bis.gif brawo_bis.gif brawo_bis.gif brawo_bis.gif
Choco.
Dziękuję za życzenia Artelko:) Ja czekam na wiesci od mojej kuzynki, miała termin na wczoraj, póki co cisza. Ale ona będzie chyba rodziła w Feminie. Sama dokładnie nie wiem:) W piątek spotykam się z kuzynką, dostanę co- nieco w spadku po jej maluszku a w przyszłym tygodniu wkońcu wybierzemy sie do szpitala...już nie mogę się doczekać:)
U mnie prasowanie zakonczone...nic tylko czekać na Miśka mi pozostaje:)
*Arleta*
witaj.Mam nadzieje,ze udal sie wypad nad jeziorko. Fajnie,ze dostalas troche rzeczy to bardzo przydatne bo dziecie szybciutko rosnie,ale i tak z wlasnego doswiadczenia wiem,ze mnostwo rzeczy kupisz sama bo nie ma lepszej frajfy niz wejsc do sklepu i kupic cos ladnego malenstwu.
Choco.
Masz w 100% rację:) trudno się oprzeć takim zakupom:)
*Arleta*
Witaj. U nas teraz ciezki okres. Mojemu mezowi zmarla babcia a moj tato jest w szpitalu. W tych wszystkich nieszczesciach przynajmniej Justynka zdrowiutka. A jak tam drugi blizniak tej dziewczyny o ktorej wczesniej pisalas?Wiesz juz cos jak sie ma? Jak bedziesz juz odwiedzac nasz szpital to napisz jak wrazenia itd. Czas okropnie szybko leci i zanim sie obejrzysz bedziesz juz rozmawiac ze mna o kupkach,nieprzespanych nocach,uczuleniach,kolkach itd. Fajnie. Jak Twoj maz radzi sobie w nowej sytuacji,doszlo ju zdo niego ze zostanie tatusiem? Do mojego meza dlugo nie moglo dotrzec ze bedzie tatusiem. Na poczatku powiedzial ze dotrze do niego jak brzuszek bedzie duzy i malenstwo zacznie sie w nim poruszac -jak do tego doszlo powiedzial ze czeka az sie urodzi i wtedy dotrze to naprawde.Powiem Ci jednak ze wydaje mi sie ze juz dawno to do niego dotarlo tylko bal sie przyznac.Pod koniec ciazy targaly nim rozne odczucia. Z jednej strony nie mogl sie juz doczekac a z drugiej byl przerazony ze zaraz zostanie tatusiem. Teraz jest najwspanialszym tatusiem na ziemi,bardzo mi pomaga i robi przy Justynce doslownie wszystko oprocz karmienia bo ja nadal karmie tylko piersia.
POzdrawiam i zycze milego weekendu
Choco.
Witaj...
Bardzo mi przykro z powodu takiej sytuacji w rodzinie...to zawsze wielka tragedia gdy nasi bliscy odchodzą lub chorują, ja w tym roku straciłam wiele osób z mojej rodziny i bardzo to przeżyłam, mam wrażenie że jest nas w rodzinie coraz mniej i jakoś tak smutno się robi..
Ale ostatnie dwa dni spędziłam właśnie z rodziną, wczoraj bawiłam się w Głogowie na weselu mojego kuzyna a dziś moi dziadkowie obchodzą 50-tą rocznicę ślubu więc odnawiali śluby w Kościele i byliśmy w restauracji na obiedzie, łza kręciła mi się w oku, gdyż zostali posadzeni przy ołtarzu niczym para młoda a otaczały ich dzieciaczki z chóry, które przepięknie śpiewały, Ksiądz przy błogosławieństwie wspomniał o oczekiwaniu na parwnuczka, który ma się urodzić w listopadzie....było mi strasznie miło.
We wtorek mam zadzwonić do położnej pani Michaliny (być może spotkałas się z nią podczas pobytu w szpitalu) ona była przy mojej kuzynce podczas porodu i bardzo jej pomogła, chcę się z nią umówić na oprowadzenie po oddziele i być może poprosze ją o bycie przy mnie w czasie porodu, jeszcze nie zdecydowaliśmy.
Mój mąż bardzo chciał zostać tatą ale mam wrażenie, że troszkę mu zajęło mi zdał sobie sprawę z tego, iż rośnie we mnie nasze maleństwo, od początku bardzo o mnie dbał, pomaga mi we wszystkim i interesuje się tym, jak się czujemy oboje:) Bardzo czekał na kopniaczki i teraz uwielbia gdy maluszek się porusza, a wieczorami jak wraca przez 22-gą z pracy to czyta bajki brzuszkowi:) Bardzo chce być przy porodzie--ale jeszcze nie wiem, czy tak będzie. On ma o wiele młodsze siostry- o 11 i o 15 lat i opiekował się nimi gdy były małe więc twierdzi, że wie co onacza bobas w domu...czy tak jest, to zobaczymy w listopadzie:)icon_smile.gificon_smile.gif Jestem dobrej myśli:)
Dostaliśmy kolejne prezenty od rodzinki dla Maluszka, tacy są wszyscy kochani!
Cieszę się bardzo, że córcia ma się dobrze i trzymam kciuki aby było tak dalej. A Twojemu tacie życzę aby jak najszybciej powrócił do formy..
Pozdrawiam
*Arleta*
jejku to musialobyc niesamowite przezycie. To wspaniele przezyc z kims 50 lat,odnowic sluby malzenskie,patrzec na wnuki i wyznawac swojej ukochanej osobie milosc. Ja bardzobym chciala kiedys przezyc cos takiego,mam nadzieje ze bedzie to nam dane.

Pokaze Ci swoje corcie

Za niedlugo Ty pochwalisz sie swoim chlopaczkiem. (mam nadzieje)

Co do pogrzebow masz racje,dzisiaj idziemy na ten pogrzeb i nie jest to zbyt mile spotkanie rodzinne,wole sie spotykac z nimi w innych okolicznosciach. Dla mojego meza to szczegolnie trudne przezycie bo nie zostala mu juz zadna babcia ani dziadek,ja mam jeszcze przynajmniej jedna,ale rzadko sie znia widuje bo daleko mieszka. Na szzcescie z moim tatem juz jest duzo lepiej,jeszcze pobedzie kilka dni w szpitalu ale juz jest o wiele lepiej i przestaje go juz bolec kregoslup (przynajamniej dopoki ma gorset na szyji)
Co do poloznej to nie mam pojecia ktora to polozna,bo wiesz jak to jest.Tak naprawde nie patrzy sie na te wszystkie identyfikatory,pamieta sie tylko twarze.Pewnikiem gdybym zobaczyla ta Twoja polozna na pewno wiedzialabym ktora to icon_smile.gif
Choco.
Nie mogę się napatrzeć....śliczności:) Ma taką radosną i serdeczną buźkę, usmiech sam się pojawia człowiekowi na buzi gdy patrzy w takie oczka:) Domyślam sie ile szczęscia musi Wam dawać bycie rodzicami takiego maleńkiego człowieczka...ach, jeszcze 43dni:) Pewnie pamiętasz jak niedawno sama tak odliczałaś, a teraz Justynka rośnie w oczach:)

Pamiętam, jak zimą pochowalismy moich dwóch wujków, był taki mróz...a latem zmarła ukochana babcia mojego męża, wtedy były takie upały..dwie skrajności- dla mnie to zawsze wielki ból, zegnac kogoś bliskiego- życzę Wam dużo siły...i Twojemu tacie też..

Ja wczoraj jechałam do Lubina z mężem i mój tato wyszedł akurat z psem, psiak zerwał sie ze smyczy i jak tato chciał go dogonić, to zasłabł na ulicy, prawie sie przewrócił- jak to zobaczyłam, wyskoczyłam z auta i łzy same popłynęły mi do oczu- bardzo sie wystarszyłam. Zaraz zaprowadziliśmy go do domu i czekałam aż mama wróci aby nie zostawiać do samego- tato jest już po 2 zawałach więc nie ma żartów z jego zdrowiem...jeszcze dziś się martwię jak sie czuje...

Masz rację, ze trudno spamiętać cały personel ze szpitala (szczególnie po imieniu) pozatym wtedy człowiek skupia się raczej na swoim małym szczęciu niż na pozostałych osobach:) Już nie mogę się doczekać aż będę wklejać fotki mojego Miśka...

Pozdrawiam!
*Arleta*
Justynka dziekuje za wszystkie komplementy.Ja bardzo lubie sie nia chwalic. Teraz na anszym watku jedna dziewczyna wpadla na pomysl pokazania zdjec od czerwca do wrzesnia swojej coreczki i powiem Ci ze fajnie poogladac jak sie zmienila i chyba wszystkie od niej odgapimy ten pomysl.

Przykro mi z powodu Twojego taty.mam nadzieje ze takie zaslabniecia beda bardzo zadkie a najlepiej jakby wogole ich nie bylo. Wiem co czujesz bo ja moja mame zawozilam juz do szpitala kilka lat temu bo miala stan przedzawalowy - myslalam ze umre ze starchu. Szczegolnie my corki jestesmy duzo bardziej emocjonalnie zwiazane z rodzicami i to stad ta nasza obsesyjna obawa o rodzicow

Jak tam u Ciebie? Pojawiaja sie pierwsze skurcze?Meczy Cie mocno zgaga? A maluszek jest juz bardziej aktywny?Wszystko masz juz przygotowane na przyjscie dziecinki i czy torba juz spakowana 06.gif 06.gif 08.gif 08.gif
Choco.
Tato już lepiej- dziś rano był na badaniach, ale potem (uparciuch jeden) pojechał do pracy. Wyganiamy go na emeryturę ale zawsze znajdzie sobie jakiś powód aby pracować, mam nadzieję że jak Misiek się urodzi to tata trochę odpuści, pragnę aby moje dzieci jak najdłużej mogły cieszyć się dziadkami i babciami:)
Ja czuję się ok. Akurat teraz złapałam lekkie przeziębienie (po tych chulankach na weselu zapewne) i męczy mnie katar, ale nie mam gorączki. Kuruję się i mam nadzieję, że niedługo odpuści. Skurcze póki co zdarzają się rzadko i nie są zbyt mocne, ale jak pierwszy raz mnie złapały w nocy to trochę się wystraszyliśmy- teraz wiem, że to taki "trening" icon_smile.gif Na zgagę nie mogę narzekać może ze 2 razy mi się zdarzyła ale bardzo słaba, po wypicu mleka zaraz przechodziło. Michałek jest o wiele bardziej aktywny niż wcześniej, czasem bałam się czy z nim wszystko dobrze bo tak rzadko dawał o sobie znać, teraz rusza się często i to bardzo mocno. Oboje uwielbiamy patrzeć na skaczący brzuszek, mąż czasem przykłada głowe i zdarza się, że dostaje kopniaczka w ucho:) Już teraz wiem, że będzie mi tego brakowało- to piękne uczucie a tak krótko możemy się nim cieszyć...dlatego cieszę się każdym ruchem Miśka:)
Mam prawie wszystko naszykowane dla Maluszka. Zostało mi tylko kilka rzeczy jak pampersy i sól fizjologiczna. Dziś powinny przyjść części do laktatora i sterylizator (odkupiłam na grosze) bo ten, który dostaliśmy do mikrofali okazał się zbyt duży.
Torbę także powoli szykuję, chcę to skończyć w tym tygodniu, muszę wyprać ręczniki i szlafrok, a kupione mam już wszystko. No, i torbę muszę odebrać od brata bo pożyczał na wyjazdy wakacyjne...trudno mi uwierzyć jak ten czas leci, już dziewczyny z października się rozdwają a po nich my- listopadówki, no ciekawa jestem kiedy mój synek zdecyduje się przyjść na świat;) Mam obawy co do porodu, ale czekam na niego- bo przecież potem czeka mnie spotkanie z wyczekanym maleństwem:) Wieczorami rozmyślamy jak to będzie, jak mały będzie wyglądał, jak sobie poradzimy...zapewne znasz te myśli:)
Nie dziwię się, że lubisz chwalić się Justynką...taką ślicznością to nic-tylko się chwalić:) Teraz mamy kamery, aparaty cyfrowe i nasze dzieci będą miały wiele pieknych pamiątek kiedy będą już dorosłe:) Nie mogę się doczekać aż będę obfotografowywać Miśka:)
Czasem zaglądam na wątki maluszków, pamiętam jak niektóre z Was rodziły- tak niedawno a tu takie dorodne maluszki...ale ten czas leci:)icon_smile.gificon_smile.gif
*Arleta*
Wiesz co doskonale znam te mysli,dotyczace brzuszka icon_biggrin.gif Ciesz sie tym poki mozesz hihih. Co do rodzicow to nie dziw sie tacie.Moj jest takim pracoholikiem,ze ledwo wyszedl ze szpitala a juz poszedl do pracy a ma gorset na szyji.
Co do strachu przed porodem to opowiem Ci pewna historie: MOja kolezanka rodzinla teraz w niedziele. Za kazdym razem jak mnie spotkala na spacerze to opowiadala o tym jak bardzo sie boi porodu. Byla przerazona,bo nasluchala sie mnostwa histori z porodu.Czasami jest tak ze wiele kobiet lubi koloryzowac swoj porod zeby wyjsc na bohaterki narodowe i powiem Ci ze jakos tego nie rozumiem. Opowiedzialam jej,ze ja mialam dosc ciezki porod a dokladniej ten czas przed ale porod nie byl ciezki i wcale nie mysli sie o tym bolu kiedy wiesz ze za chwile obejrzysz swoje malenstwo. Kazalam jej nie sluchac zadnych historyjek i wtedy bedzie jej latwiej. Mimo to byla strasznieprzerazona.Mowila ze jest malo odporna na bol itd. Ucieszyla sie,ze przynajmniej ja nie opowiadam jej jak ciezki i bolesny jest porod. Wiesz co sie okazalo? Marlene bole zlapaly kolo godziny 20.Wystraszyla sie i pojechala dz szpitala.lekarz powiedzial ze nie ma jeszcze oznak porodu ale polozne lekarza nie posluchaly i Marlena poszla na sale porodowa i po 40 min urodzila sliczna Klaudie icon_biggrin.gif icon_biggrin.gif Jej strach mial wielkie oczy. Zawsze tak jest,wiec jedna rada dla Ciebie - nie sluchaj tych wszystkich historii z porodu. kazda z nas inaczej reaguje na bol,inaczej rodzi,inaczej odczuwa wszelkie emocje. Powiem Ci ze ja moglabym rodzic znowu,pomimo bardzo dlugiego porodu hihihihi. Ten bol jest nawet przyjemny bo owocuje naszym malenstwem.Wole rodzic niz miec np bol zeba czy nerek hihihihiihhi.
Choco.
Myślę Arteto, że z Twojej wypowiedzi wnioskować można, że pomimo iż porodowi towarzyszy ból- to nie jest to ból bezsensowny, bezowocny. Łączy się on z najpiękniejszym wydarzeniem- z narodzinami dziecka, które wynagradza każde cierpirnie:) I dlatego myślę, że warto troszkę się pomęczyć bo nagroda zdecydowanie jest tego warta:) Będę próbowała...chciałabym przeżyć to wszystko aby potem wspominać jak upragniony maluszek przychodził na świat. Chyba bardziej boję się o samego dzidziusia, czy z nim będzie wszystko ok, ja jakoś sobie poradzę, byle dziecko urodziło się zdrowe:)
Wczoraj w Feminie urodziła moja kuzynka, miała cc- gdyż ma problemy ze stawem biodrowym i lekarz nie wyraził zgodny na poród naturlany. Też ją w nocy odesłali do domku, bo uznali że poród się nie zaczął, pół godziny po powrocie do domu odeszły jej wody i wracali. Urodziła się zdrowa córeczka, widziałam zrobione komórką zdjęcia małej i nie mogę się napatrzeć. Kuzynka ma taki "cygański" typ urody, czarne oczy i włosy, śniada cera- mała wdała się w nią:) jest prześliczna:) Niestety musi leżeć w gabinecie zabiegowym, bo nie było miejsc, ale jak jakieś się zwoli to ją przeniosą, pierwszą dobe nie mogła mieć małej przy sobie ale dziś lub jutro ją dostanie:) Strasznie się cieszę, pamiętam jak niedawno nie było jej brzuszka widać- a tu już maluszek na świecie:)
Ja przy każdej wizycie w sklepie dokupuję co mi się jeszcze przypomni, w przyszłym tygodniu spakuję torbę...i będę oczewkiwać wielkiego dnia. Póki co mi się nie śpieszy, niech siedzi mały w brzuszku jak najdłużej, jeszcze się nim nacieszę:)
Teraz, jak popiłam soku to znów skacze w brzuszku, nie zdawałam sobie sprawy jak mocno można czuć ruchy...uwielbiam to:)
Pozdrowienia dla Ciebie i Justynki:)
*Arleta*
Wszystkiego najlepszego dla maluszka i Twojej kuzynki.Niech sie dobrze i zdrowiutko chowa brawo_bis.gif brawo_bis.gif
Moja corcia dzisiaj strasznie dlugi spi az co chwile zagladam czy naprawde spi czy cos jej sie stalo. Normalnie juz o 8 budzuje a dzisiaj obudzila si eo 8 dostala jesc i spi do teraz icon_eek.gif icon_eek.gif icon_eek.gif icon_eek.gif U nas na forum ogromne poruszenie bo na lipcowkach jednej dziewczynie pediatra kazal dziecku podawac zupki na miesie a mala ma niecale 3 miesiace. Oburzenie ogromnie icon_biggrin.gif icon_biggrin.gif icon_biggrin.gif Jeszcze troche i wy tez bedziecie rozmawiac o takich rzeczach. Dobrze ze sa takie fora,bo z jednej strony mozna sie chwalic osiagnieciami dzieci a z drugiej nawet nagatywne opinie dotycace ekstremalnych porad pediatrow. Jejku jest 10,30 prawie a ona spi i spi.

Wiesz jak urodzisz i maly juz troszke podrosnie to moze kiedys spotkamy sie na spacerkach hihhiih.Mam jednak nadzieje ze chociaz przes;esz szybciutko zdjecia swojej pociechy.Uwielbiam ogladac zdjecia takich brzdacow i patrzec jak szybciutko rosna i nabywaja nowych umiejetnosci.

Wiesz cos o tym jednym blizniaczku o ktorym pisalas wczesniej???
Choco.
Myślę Arleto, że nie jedna mama pozazdrościłaby Ci takiego aniołka- śpioszka. Zapewne i ja będę zaglądała do małego co chwila i sprawdzała, czy aby wszystko ok- tak to jest, jak są w brzuszku to czekamy aż będą z nami aby mieć je na oku, a jak już się urodzą to martwimy się o katarki, kaszelki, kupki, zupki....uroki macierzyństwa...ale myślę, że mimo wszystko to niesamowite przezycie...
Pytasz o bliźniaczka Agulki, córcia (Dominika) nadal w szpitalu i lekarze jeszcze nie powiedzieli że jest stabilna, zapewne jeszcze wiele czasu upłynie nim będzie mogła pojechać do domku, myślę sobie że skoro tyle przetrwała to będzie z nią dobrze, choć potrzeba jej wiele czasu, trzymam za nią mocno kciuki!!!
Rzeczywiście kontrowersyjna ta porada lekarza o zupkach...chyba do wszystkich takich rad trzeba podchodzić z dystansem i nie ufać ślepo, dobrze poradzić się tez innych mam...
Ja w drodze powrotnej od fryzjera zakupiłam apteczne sprawunki dla maluszka, no i biorę się po niedzieli za pakowanie torby:)
Dobry pomysł ze spotkaniem na spacerku z Maluszkami....napewno się umówimy:) A zdjęciami będę się chwalić- bo mimo iż nie widziałam jeszcze mojego malca, to już jestem w nim bezgranicznie zakochana:)
*Arleta*
co do Dominiczki to bede mocno trzymala za nia kciuki,mam nadzieje ze jest bardzo silna i przetrwa ten ciezki okres. Masz racje,ze jak tyle juz przetrwala to powinno byc z nia dobrze. Czasu musi troszke minac bo w szpitalu musi lezec tyle zeby wszystko sie dobrze wyksztalcila tak jakby byla w brzuszku u mamusi.

Co do lekarzy to ja tez nie ufam bezgranicznie swojemu pomimo,ze to lekarz polecony.Przyjmuje rowniez prywatnie i mam do niego numer tel zeby w kazdej chwili mogl mi pomoc nawet przez telefon.Jednak on nie zna dziecka i nie przebywa z mala tak jak mama,wiec moze popelniac beldy. MOja Justynka dostala jakiegos okropnego uczulenia.Poszlam z nia do lekarza i on kazal o dstawic wszelkie kosmetyki i wysuszac skore.Jednak jego rady przyniosly odwrotny efekt i uczulenie pokazalo sie na calym ciele.PO kolejnej wizycie lekarz kazal dalej odstawiac wszelkie kosmetykii plukac jej ubranka kilkakrotnie - to rowniez ni epomoglo. POszlismy wkoncu z Justynka do dermatologa i okazalo sie ze jej skore trzeba natluszczac a nie wysuszac. icon_evil.gif Teraz jest juz duzo lepiej ale uczulenie bylo juz tak silne ze wyleczenie moze potrwac bardzo dlugo. icon_evil.gif icon_evil.gif Wlasnie dlatego czesto rozmawiam jeszcze z dziewczynami i czesto zasiegamy rad mam ktore przeszly cos takiego.Jednak ta dziewczyna ktora podaje te zupki na miesie bezgranicznie ufa swojemu pediatrze.Najwazniejsze jednak zeby nie zrobila krzywdy swojemu dziecku a jako matka najlepiej wie czy dzidzi cos szkodzi czy nie.Ja jednak osobiscie bym nie zaryzykowala:)

Niedlugo u Ciebie pojawia sie dylematy i podejmowanie decyzji co dobre dla Twojego synka a co nie.Czy sluchac mamy,lekarza,kolezanki czy moze jednak wlasnego instynktu macierzynskiego. Sama zobaczysz ze czasami nic nie sprawdza sie lepiej niz to co podpowiada Ci serce. U mnie tak bylo w kwestii ubierania Justynki.Ciagle slyszalam gdzie mala ma czapke albo ze powinnam ja cieplej ubrac.Jednak malej nigdy nic nie bylo a przynajmniej nigdy nie byla zapocona. Czasami nasza intuicja jest lepsza niz jakiekolwiek porady icon_smile.gif))
*Arleta*
Czy cos sie stalo? Nie odzywasz sie i martwie sie czy wszystko w pozadku.
Choco.
Witaj...jestem, jestem..wybacz, że Cię zmartwiłam.
U mnie wszystko dobrze...dziś nieprzespana noc za mną, moja kuzynka która urodziła w zeszłym tygodniu córeczkę ma jakieś komplikacje po cc i musiała wrócić do Feminy, mam tylko takie wieści, że źle z nią i bardzo się zmartwiłam...jeszcze nie nacieszyła się powrotem do domu i córeczką...a tu takie zmartwienie. Trzymam za nią kciuki!!!

Czuję się nawet dobrze, chociaż coraz mi ciężej,w nocy biodra mi drętwieją i trudno mi się ułożyć do snu, a o przytuleniu do męża nie ma nawet mowy...zupełnie mi niewygodnie. Odsypiam w ciągu dnia..i chodzę na spacery, żeby się dotlenić.

Dziś będę dzwoniła do położnej umówić się na spotkanie, a w piątek wizytka lekarska...ale czas pędzi. Podszykowałam rzeczy do szpitala tylko mój brat wciąż zapomina przynieść mi torbę, muszę mu się przypomnieć:) Mąż oczekuje porodu, jak to facet- wydaje mu się, że pójdzie rach-ciach i w godzinkę będzie dzidziuś. Powiedziałam mu, że po porodzie będzie mądrzejszy o jedną rzecz- dzieci tak szybko się nie rodzą..no przewaznie to troszkę trwa...sam się przekona. Ostatnio ma sny, ze będzie jednak córcia i stwierdził, ze ma być Zosia....Zośka i koniec icon_biggrin.gif icon_biggrin.gif icon_biggrin.gif Nie umiem się do takiej myśli przyzwyczaic, mnie się wydaje...że jednak chłopak:) No, za 35 dni zobaczymy:)

Tak sobie myślałam o lekarzach...masz rację, że dobrze jest móc korzystać z rad innych mam, książek czy czasopism i konfrontować owe rady z opiniami lekarza...zawsze można mieć jaśniejszy obraz sytuacji. Ja w Polkowicach znam dość dobrą pani doktor (pediatrę) i chyba do niej zapiszę Miśka...ale bezgranicznego zaufania na początku szczególnie- mieć nie będę..

Dzidziuś skacze jak szalony- wierci się, czasem nawet w kości biodrowe mnie obija- sama nie wiem, jak on to robi:) A brzuszek przyjmuje niesamowite kształty...i nie zawsze jest okrągły, czasem robi się wręcz kwadratowy:) pewnie pamietasz jak dziwnie może to wyglądać..

Za oknem robi się coraz smutniej...szaro. Mam nadzieję, że jesien da nam jednak troszkę słońca...aby pierwsze spacerki Miśka nie odbywały się w kroplach deszczu,bo potem przyjdzie zima....i będzie już tylko mroźniej:) Oby do wiosny:)icon_smile.gificon_smile.gif
POZDRAWIAM:)
*Arleta*
Witaj. Ciesze sie bardzo ze z Toba wszystko w pozadku. Co do ukladania sie do snu to swietnie Cie rozumiem. A co do plci dzidziusia to przeciez na USg powiedzieli Ci chyba,ze to chlopczyk??????? Jak robilas we Wrocku to trojwymiarowe to nie ma szans na pomylke.

Przykro mi jednak co do Twojej kuzynki,mam nadzieje ze wszystko bedzie dobrze. A co z dzieciatkiem? Jest z nia czy malenstwo zostalo w domku????
Ja po cc nie mialam zadnych problemow i dlatego wolalam rodzic w szpitalu. Ale teraz nie ma co gdybac i mam nadzieje,ze wszytsko bedzie ok. Musze wracac do Justynki bo sie obudzila i placze. Douslyszenia
Choco.
Ja również myśle, że skoro trzech różnych lekarzy bez wątpienia powiedziało, ze będzie chłopak to raczej się nie pomylili, ale jak facet się uprze:)icon_smile.gificon_smile.gif
Dziś rozmawiałam z położną, jak wszystko pójdzie dobrze to w niedzielę spotkam się z nią na oddziele, oprowadzi mnie itd- już się nie mogę doczekać:)

Wieści o mojej kuzynce nadal nieciekawe...czekamy cały czas na jakieś lepsze wiadomości. Jej córeczka jest w domu, z tatusiem i dziadkami- przyjechali do nich i zajmują się małą Nastką....ach, tak się martwię...

Misiek skacze cały dzień w brzuszku i łapie czkawki:) Taki mały szaleniec z niego- strasznie mnie to cieszy i delektuję się tym uczuciem, póki mogę:)

Pozdrawiam!!![/b]
*Arleta*
jejku szkoda,ze jejmalenstwo jest bez niej. Moim zdaniem w feminie powinni pozwolic mamie byc z dzieciatkiem,tym bardziej ze mala jest jezszcze bardzo malutka i potrzebuje mamy i jej pokarmu.W domku pewnikiem na sztucznym mleku. icon_sad.gif icon_sad.gif icon_sad.gif To niesprawiedliwe i naprawde uwazam,ze Femina powinna w takich wypadkach pozwilic byc dzieciatku z mama. Normalnie wkurzylam sie icon_evil.gif icon_evil.gif A co dokladnie sie stalo Twojej kuzynce?Co to za komplikacje???

Co do czkawki to mam nadzieje,ze po urodzeniu malutkiemu sie skoncza. Justysia tez bardzo czesto czkala i teraz tez jej sie to bardzo czesto diedulce zdaza,czasami przez godzine czka i czka a ja nie wiem jak jej pomoc bo przylozenie do piersi nie pomaga.Polozne mi powiedzialy zeby rozplakac dziecko ale to tez nie pomaga wiec biedulka sie meczy i meczy. A Ja Ci zycze zeby czas Ci szybciutko ulecial bo pewnikiem nie mozesz sie doczekac kiedy go przytulisz a tego uczucia nikt nigdy nie zrozumie tylko druga mama.Nawet ojciec pomimo,ze bardzo czeka na dzidziusia to nie czuje tego co Ty.

Szkoda ze nie ma nas tu wiecej. Jakos widze,ze dziewczyny z Lubina nie wchodza na te forum.
Choco.
Arletko...ja tak na chwilkę, jadę dziś do lekarki to napiszę po powrocie- bedę może miała jakieś nowe wieści o maluszku i o mojej kuzynce, pozdrawiam:)
*Arleta*
dobrze czekam na jakies wiesci o kuzynce no i o Twoim synku.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.