Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. PLiki cookies stosujemy w celu świadczenia uśług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany
do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczne na Twoim urządzeniu końcowym. W każdym momencie możesz dokonać zmiany
ustawień dotyczących cookies w ustawieniach przeglądarki. Więcej szczegółow w naszej "Polityce Prywatności"
Rz±d postanowi³ kontynuowaæ program Maluch, zapocz±tkowany w 2011, zaproponowa³ jednak jego zmodyfikowanæ i rozszerzon± wersjê, nadaj¹c mu nazwê MALUCH plus. Program MRPiPS "Maluch plus" na 2017 r...
jesteśmy po dwóch dniach adaptacyjnych w przedszkolu jutro trzeci i ostatni wczoraj był taki dzień zapoznawczy z przedszkolem gdzie/co/i jak dostaliśmy listę potrzebnych rzeczy dla dziecka, informację ogólną i poradnik "Czas na przedszkole" czyli jak pomóc dziecku zaadoptować się w grupie przedszkolnej na początku poszliśmy do grupy IV na występy w związku z ich zakończeniem przedszkola potem dzieci zapoznawały się ze swoją salą a na koniec na plac zabaw wszystkiego razem 2 godz dziś dzieci poznały swoją panią (jutro poznają drugą) pani jest młoda sama ma trójkę dzieci szczegółowo nam wytłumaczyła wszystko potem były zabawy z panią i rodzicami (w sali) w baloniku nasz malutki i stary niedźwiedź mocno śpi oczywiście Mikołaj nie chciał nikomu dać ręki (pani powiedziała, że nic na siłę jak nie chce to nie) potem rozdała kartki z rysunkami i kredki i tu znowu sprzeciw mojego syna, że on nie będzie rysować ale po chwili poszedł do pani wybrał "siam" (a ten co wcześniej mu wzięłam to oddał i wziął taki sam ale drugi ) rysunek do pomalowania pani chciała zobaczyć jak dzieci trzymają kredki w ręku nasz samochodzik został pomalowany na różowo potem dyskretnie pani kazała wyjść rodzicom/dziadkom/opiekunom i zostawić na troszkę dzieci same nie muszę pisać, że Mikołaj nie chciał mnie puścić ale po chwili zajął się zabawą a ja wyszłam na całe dłuuuuuuuuuuuuuugie 10 min na koniec wyszliśmy na plac zabaw rozmawiałam z panią i powiedziała, że Mikołaj to indywidualista ale, damy radę i będzie dobrze (to będzie dobrze dodała jak zobaczyła strach w moich oczach) jutro kolejny dzień poznamy drugą panią czyli pierwsze kroki mojego synka w przedszkolu już za nami przed nami wrzesień i moja panika w związku tym/jak ja i pani to przeżyjemy aha jeśli chodzi o łazienkę to Mikołajowi się podoba i siadał na kibelek (na początku się bał, że wpadnie) i zrobił siku a na placu zabaw chodzi tam gdzie się starszaki bawią bo z maluchami nie chce
czy też macie taki dni za sobą? i jak przeszły?
Blaszka12345
Wed, 20 Jun 2012 - 08:54
My byliśmy wczoraj pierwszy raz i od razu się wkurzyłam bo przecież nie chodzi o to aby dzieci bawiłysię z rodzicami tylko aby poznały Panią i bawiły się razem a Pani przyszła na 10 minut tak samo i Pani dyrektor potem w sali była Pani tak zwana pilnowaczka żeby dzieci odkładały zabawki na miejsce . Zobaczymy jak to dzisiaj się odbędzie bo chodzimy do piątku do sali a od poniedziałku 4 dni będziemy się bawić w ogródku przedszkolnym
corti
Wed, 20 Jun 2012 - 10:18
U nas na razie tylko zebranie z rodzicami 26, żadnych dni adaptacyjnych, natomiast Pani dyrektor przemiła, wszystko mi objaśniła i pokazała.
Natomiast ja jestem przerażona sprawą nie mówienia przez Oliwcia oraz załatwiania, bo on załatwia się na nocnik, ale sam nie woła tylko ja go pytam, na dwór nadal chodzimy w pampku, bo zdarzały nam się wpadki. Ja wiem, że on jest duży no, ale co ja zrobie, że nadal nie opanował tej sztuki uczę go usilnie może do września temat ogarniemy.
Drugą moją obawą jest to, że nie zaklimatyzował się w żłobku i nie wiem jak mu pójdzie tutaj, ach obaw jest naprawdę wiele
AmiLa
Wed, 20 Jun 2012 - 10:47
Laura poszla do zlobko-przedszkola czy jak to nazwac jak miala 2 lata, okres adaptacyjny trwal 2 tygodnie, w tym czasie ciagle ktos z nas musial byc tam z nia, z kazdym dniem mozna bylo na dluzej wychodzic, potem ja wczesnie odebrac i tak stopniowo zwiekszac czas pobytu tam. nie wiem czy to dobre bylo, ja nie bylam za bardzo zadowolona, bo dziecko myslalo, ze zawsze ja lub babcia bedziemy tam siedziec, no ale sie w kncu przyzwyczaila.
malgosiu, ja mysle, ze jak ty przstaniesz towarzyszyc mu w tym przedszkolu, to on sobie po prostu poradzi. nie martw sie na zapas
malgosia1968
Wed, 20 Jun 2012 - 13:43
za nami ostatni dzień w przedszkolu poznaliśmy drugą panią jest starsza od pierwszej (30 lat praktyki w przedszkolu) pierwsza ma na imię Kasia a druga Grażynka pni poprosiła, żeby zostawić dzieci same w sali, po 3 min mój syn wrzeszczał na cale gardło "mamoooooooooooooooo!!" i pani poprosiła mnie do sali jak inne dzieci zobaczyły to też zaczęły wołać swoje mamy generalnie nie chciał się bawić w żadne gry zespołowe stał przy mnie z paluchami w buzi (czego nigdy nie robił) i nie dał się namówić na nic nawet w kółku tylko ja mogłam go trzymać za rękę nie dał się nikomu dotknąć na placu zabaw nie było lepiej, łaził za mną, jęczał, że "tam" czyli pokazywał furtkę, że chce iść do domu to było bardzo długie 2 godz corti mój Mikołaj też ma ciężką wymowę i też jestem tym przerażona jak chce do ubikacji siku to woła "ee" a kupa to "pupa" chyba na początek września przygotuję listę słów jakie mówi Mikołaje i przetłumaczę na polski do niedawna Mikołaj też załatwiał się tylko do nocnika nawet na plac zabaw zabierałam (i miałam gdzieś jak ludzie się gapili) musisz przestać zakładać mu pamka jak wychodzicie lepiej wziąć nocnik i kilka majtek ze spodenkami na przebranie ja tak robiłam 2 miesiące teraz sika pięknie pod drzewko i nawet nie wiecie jaka jestem z tego dumna w sumie to pampka zakładam tylko do poobiedniej drzemki i na noc a i tak potrafi już wstać z suchą pieluchą
cały czas opowiadam Mikołajowi o przedszkolu, mówię mu, że muszę iść do pracy a on zostanie tam sam ale, że przyjdę po niego i wtedy pójdziemy do domku chodzimy często obok przedszkola i opowiadam mu, że tam są dzieci, zabawki p pani która przytuli jak będzie płakał opowiadam, opowiadam, opowiadam ale widzę po tych trzech dniach, że nie będzie łatwo i wiem, że będzie płakał i że moje serce jest przez to w kawałkach zła jestem, że M nie potrafi zarobić tyle, żebym ja nie musiała iść już do pracy że zabierze d.upe w troki pojedzie na tydzień do pracy a ja zostanę sama i sama będę musiała się z ta rozłąką zmierzyć no źle mi z tym
agapii
Wed, 20 Jun 2012 - 13:53
U nas nie ma takich dni adaptacyjnych, ja przynajmniej o tym nic nie wiem.
Jak przeżyć? uzbroić sie w cierpliwość, nie przedłużać pożegnań tylko zaprowadzić, dać buziaka i "uciekać". Do września jeszcze 2 miesiące a w życiu młodego człowieka to bardzo dużo, sama wiesz, że z tygodnia, na tydzień dzieciak zaskakuje, rozija się i teraz może wiele rzeczy sprawiać mu trudności a za parę tygodni już nie.
Ja to przeżywałam ja młody miał 11 miesięcy, bo musiałam dac go po opiekę żłobka.Przeżyliśmy, choć na początku było mi bardzo ciężko, dziecku również. Teraz mam z górki, nie boje się jak to będzie od września w przedszkolu,wkońcu życie polega m.in na życiu w grupie i uczeniu sie pewnych ról społecznych, więc przedszkole to świetne miejsce gdzie dzieci się tego uczą, czego nie jest w stanie zapewnić tylko mama czy tata. Moim zdaniem.
ewita 77
Wed, 20 Jun 2012 - 13:54
My również "idziemy" do przedszkola:) Misek był tam chyba ze dwa razy. Zebranie było ale dni adaptacyjne chyba nie albo ja nie zapamiętałam o takowych.Oj tam, jakoś to będzie ,nie ma co się nakręcać. Dziecko całkiem inaczej zachowuje się kiedy nie ma w pobliżu rodzica. Jestem naszykowana na zwrot akcji typu ja nie chce do przedszkola tylko z mama ale trzeba będzie to przełknąć.
Corti macie jeszcze czas, bądź konsekwentna przez wakacje i ćwicz z małym.
Eliszka
Wed, 20 Jun 2012 - 15:05
Moja Hania póki co mega zadowolona z faktu, że pójdzie do przedszkola. Kiedy idziemy po Jasia robi awantury, ze chce zostać. Nie moze się doczekać, pakuje plecak w domu Jestem tym na prawdę zadziwiona ponieważ od zawsze mloda była nieśmiała, nieufna w stosunku do obcych, nie chciała zostać z nikim .. Mam nadzieję, ze jej się nie odmieni we wrześniu. Z mową u nas też ciężko... niewiele gada, a jeszcze mniej zrozumiale. Ale cóż. mam nadzieję, ze pójdzie i sytuacja zmusi ją do poszerzania zasobu słów
U nas było spotkanie adaptacyjne, godzina, może dwie . Z rodzicami. Pobawiła się, sama, podobnie inne dzieci i tyle. Jedynie przez to jeszcze bardziej chce do przedszkola...
Arwena.
Wed, 20 Jun 2012 - 15:17
My na spotkaniu adaptacyjnym nie byłyśmy, bo po pierwsze było w maju ( co za idiotyczny pomysł, takie dni adaptacyjne powinny być w sierpniu), po drugie Lilka od września zeszłego roku chodzi do przedszkola, tyle że prywatnego - a co za tym idzie małego i kameralnego.
Problemów adaptacyjnych nie było ale trochę się boję, że we wrześniu, przy zmianach które nastąpią głównie w ilości dzieci może już nie być tak różowo. Jest w grupie łączonej - trzy i czterolatków, ale ona jest akurat jest bardzo samodzielna, mówi dużo, ubiera się i rozbiera sama, może czasem krzywo i dziwnie ale raczej nie potrzebuje w tej kwestii pomocy.
AsiaKG
Wed, 20 Jun 2012 - 17:06
Ja o Lenę też się nie martwię... no chyba że nas weźmie "z zaskoczenia" i wyjdzie z niej jakiś "wstydzioch".. Natomiast martwi mnie młoda która idzie do żłobka... jest uparta,"fosiasta" a do tego "gryzoń i szczypawka" jak jej coś nie pasuje
aisha1111
Wed, 20 Jun 2012 - 19:42
damian dziecko żłobkowe. Przedszkole będzie miał na szczęście w tym samym budynku a sala 3-5 latków ma wspólną sypialnię z 2-3 latkami. U nas adaptacja trwała dwa dni. Dziewczyny, to nie jest takie straszne (chociaz na początku Damian płakał, ja zamykałam drzwi do sali za soba i też płakałam). I nie zdziwcie sie, jak się okaże, że po kilku dniach dziecku coś sie odwidzi i nie będzie chciało chodzić. Mój młody takie coś miał, podejrzewam, że zorientował się, że to nie na troche, ale już cały czas będzie musiał tam chodzić - i bunt wybuchł. Mam nadzieje, że we wrześniu nie będzie powtórki z rozrywki.
Aha. My jeszcze na początku musieliśmy wypełnic kartkę ze słowami, jakie dziecko mówi (mama, tata, co to baba, co to sisi itd.) + karta żywienia (alergie pokarmowe, co dziecko nie je ze względów światopoglądowych lub religijnych itp.). Wydaje mi się, że jeśli przedszkole nie poprosi o taką kartke ze słowami, to dobrze byłoby podrzucić taką kartke pani.
AmiLa
Wed, 20 Jun 2012 - 19:58
CYTAT(malgosia1968 @ Wed, 20 Jun 2012 - 14:43)
zła jestem, że M nie potrafi zarobić tyle, żebym ja nie musiała iść już do pracy że zabierze d.upe w troki pojedzie na tydzień do pracy a ja zostanę sama i sama będę musiała się z ta rozłąką zmierzyć no źle mi z tym
malgosiu, ty tak powaznie??? spojrz na to inaczej! nawet jakbys nie szla do pracy, to przedszkole jest Mikolajowi potrzebne! on potrzebuje przeciez kontaktu z rowiesnikami, musi sie tez uczyc socjalnych kontaktow z innymi, rozwiazywania poroblemow, musi sie uczyc, ze ty nie jestes 24h do jego dyspozycji. Naprawde, jak przetrwasz ten okres adaptacyjny, to bedzie juz tylko lepiej. zobaczysz z czasem bedzie lubil chodzis do przedszkola. Moja 5,5 letnia corka jest rozczarowana jak nadchodzi weekend, bo nie ma wtedy przedszkola. Ja zycia bez przedszkola sobie nie wyobrazam! Kocham moje dzieci ponad wszystko, ale chce tez miec wlasne zycie, prace, znajomych, czas dla siebie. Wtedy mam tez wiecej ochoty cos z nimi zrobic, w cos sie pobawic. Taki zdrowy balans.
malgosia1968
Wed, 20 Jun 2012 - 22:16
CYTAT(AmiLa @ Wed, 20 Jun 2012 - 20:58)
malgosiu, ty tak powaznie??? spojrz na to inaczej! nawet jakbys nie szla do pracy, to przedszkole jest Mikolajowi potrzebne! on potrzebuje przeciez kontaktu z rowiesnikami, musi sie tez uczyc socjalnych kontaktow z innymi, rozwiazywania poroblemow, musi sie uczyc, ze ty nie jestes 24h do jego dyspozycji. Naprawde, jak przetrwasz ten okres adaptacyjny, to bedzie juz tylko lepiej. zobaczysz z czasem bedzie lubil chodzis do przedszkola.
AmiLa niestety na poważnie ja wiem, że Mikołaj powinien iść do przedszkola, że to dla jego też dobra ale była bym pewnie spokojniejsza gdyby to się odbyło za rok te kilkanaście lat temu jak starszaki szły do przedszkola były o wiele starsze (6,5,4) i było im o wiele łatwiej a i ja nie byłam taka panikara jak teraz myślę, że to wszystko przez to, że tak późno go urodziłam
ewela
Wed, 20 Jun 2012 - 22:29
a my sie nie dostalysmy do przedszkola...brak miejsc....
Elizka odpieluchowana- korzysta sama z toalety (próbuje wytrzec pupę po drubszym zapelnieniu wc).Sama się ubiera, rozróznia stonę prawą i lewą ,liczy do 12, zna liczby od 0-9- w formie graficznej itp itd No coz- jako,ze jestem po wypadku i zostaje w domu (nie wracam narazie do pracy) pozostaje mi edukacja przedskzolna w domu) W szkole zas (bo chodzimy po starsza corke) odnajduje się rewelacyjnie (ma swietny kontakt ze starszymi dziecmi). mało tego.....na stowce szkolej dostala kilka x zupkę i siedziałą,ze starszymi dziecmi. Podczas wyjazdów (wycieczek skzolnych)- to moja mlodsza wersja E'Babinca- najlepiej daje radę. "wyprowadza się" do dziadków (najdluzej byla 3tyg- bo ja bylam w szpitalu)
ale.... oddanie córki do zlobka (starszej wersji E'Babinca) plakałam cały dzien- Emi wrociła zachwycona i tak jej pozostało...aktualnie jest zachwycona szkołą (to dziecko tzw 6latek w szkole)= wzorowa uczennica, mistrzyni w pływaniu.
Malgosiu i pozostałe mamy- nie martwcie się na zapas!!!!A trzeba zazdoscic dzieciom- czasu na relaks,zabawę i naukę!!!!!!!!!
Pozdrawiam
katiek
Wed, 20 Jun 2012 - 22:33
Małgosiu a M. nie może go odprowadzać na początku? Na zlocie widziałam że Mikołaj jest bardzo mocno z Tobą związany i pożegnanie z Tobą w sumie w nowym miejscu może być dla niego znacznie trudniejsze niż z tatą. Kingę prowadzał na początku głównie A. choć ja nie pracowalam wtedy. Jeśli masz możliwość to może przez wakacje spróbuj Mikołaja zostawiać na godzinę-dwie z kimś innym-oboje przyzwyczaicie się do pożegnań i Mikołaj do tego że mama ZAWSZE po niego wróci. My w trakcie dni adaptacyjnych. Pierwszego siedziałam te 1,5 h w sumie nie wiem po co, bo syn miał moją obecność w nosie. Wczoraj i dziś tylko go zaprowadziłam, powiedziałam pa i poszłam. Wróciłam po 1,5 h. Z tym że primo Tomek żłobkowy, secundo po 5 minutach wszyscy wiedzieli jak ma na imię , tertio Kinga tam chodziła, nawet mają 1 wspólną panią. Teraz tylko się zastanawiam czy go od razu zostawić we wrześniu na cały dzień, czy najpierw do obiadu. Pożyjemy-zobaczymy.
malgosia1968
Wed, 20 Jun 2012 - 22:38
ewela Twoja Elizka jest bardzo samodzielna i mówi a mój Mikołaj ma bardzo ciężką wymowę i sam nie potrafi się ubrać z rozebraniem to tylko dół rozbiera (buciki, skarpetki, spodenki, majtki) katiek M nie ma możliwości wzięcia sobie wolnego we wrześniu 16 lipca wracam do pracy i Mikołaj będzie z moją mamą (pomoże jej moja siostra i syn) może wtedy się nauczy, że mama i on to nie jedna osoba co by nie pisać jestem przerażona
ewela
Wed, 20 Jun 2012 - 22:48
Malgosiu trzymam za Ciebie i Mikolaja kciuki. Bedzie lepiej niż myslisz!!!!!!!!!!!!!
Sa lepsze i gorsze dni!!!!
Ale Dacie oboje RADĘ!!!!!!!!!
agnese
Wed, 20 Jun 2012 - 23:23
małgosia- nie ty jedna masz obawy, ja rok temu tez miałam szczególnie, że moje dziecko na każde wspomnienie o przedszkolu mówiło, że nigdzie nie pójdzie - dopiero w wakacje stwierdził, że możemy spróbować i od 1 dnia pokochał przedszkole tak, że w weekendy był zawiedziony ze nie idzie teraz ma kryzys, ale chyba znaleźliśmy przyczynę
nas nikt o żadne kartki ze sówkami nie prosił a dzieci z mową na różnym poziomie są, ja nie do końca rozumiem sens tych karteczce - przecież panie nie będą z nimi chodziły i sprawdzały co dziecko ma na myśli a tym bardziej uczyły sie ich na pamięć same znajdą drogę do komunikacji z dziećmi
arwena - ja też nie rozumiem dni adaptacyjnych w maju czy czerwcu, wg mnie dla dziecka to taka wieczność do września i zapomną po co były u nas było fajnie bo były ostatni tydzień sierpnia,(choc pani dyrektor zachęcała już od początku sierpnia przychodzić na plac zabaw by przyzwyczajać do miejsca) więc wszystko poszło ciagiem
zycze by wszystkie 3-latki bez problemowo zaaklimatyzowały sie w przedszkolach
karoleenka
Thu, 21 Jun 2012 - 09:17
u nas w ogóle nie ma dni, ba tygodni adaptacyjnych. We wrześniu przychodzimy i heja I mam coraz większego stresa Młody rezolutny bardzo samodzielny i kontaktowy - cieszy się bardzo na przedszkole ale mam wrażenie, że i tak może być chryja przez jakiś czas. najchętniej to on by poszedł ze starszym bratem do szkoły
dziewczyny damy radę - trzeba się tylko nastawić , że tak będzie - najgorzej dla malucha jest ja rodzic wymięka i dziecko to widzi i czuje - wtedy to zaczyna się panika ...
ewita 77
Thu, 21 Jun 2012 - 13:48
Pewnie,że damy rade,bo kto jak nie My.
justyna83
Sat, 23 Jun 2012 - 18:28
Witam Was.
Widzę, że mamy podobne obawy co do pójścia dzieci do Przedszkola. Moja Emilia jak na razie podchodzi do tego dość optymistycznie, od kilku dni pakuje torebkę i mówi że idzie do przedszkola
Jeżeli chodzi o dni otwarte to u nas zaczynają się w poniedziałek i nie trwają długo po 30 min! No ale może nie będzie tak źle.
Pozdrawiam.
corti
Tue, 26 Jun 2012 - 11:30
Jasne, że damy w końcu muszą maluchy wiedzieć, że to radośc dla nich, a my się wcale nie boimy ;D
U mnie oddawanie razy dwa, więc i podwójny strach, dziś pierwsze zebranie dla rodziców
justyna83
Tue, 26 Jun 2012 - 19:00
corti no to faktycznie podwójny stres, podwójna wyprawka...
Ja dzisiaj zmierzyłam ile czasu zajmie na samo wybranie się z domu, czyli mycie, czesanie, ubieranie...no i okazało się że 20 minut! Oj młoda będzie musiała wstawać o 6:30, żebyśmy zdążyły jakoś się ogarnąć i ie spóźnić, nie zapominając o drugim nienarodzonym dziecku...Ale będzie czad!
Ja też miałam dzisiaj zebranie z rodzicami. Bardzo mi się spodobała Pani, konkretna babka, i konkretne ma zasady!
agabr
Tue, 26 Jun 2012 - 21:47
Zadnych obaw nie mam , Zoska mowi pelnymi zdaniami , sama korzysta z toalety , je nozem i widelcem .Jedyne moje watpliwosci dotycza pani bo jakos jestesmy z innych bajek ale licze , ze przy tak silnym oddzialywaniu domu nic sie nie zdarzy .b
Pecia
Wed, 27 Jun 2012 - 17:11
Z kazdym kolejnym dzieckiem obawy sie proporcjonalnie zmnijeszaja
grzałka
Wed, 27 Jun 2012 - 17:23
a niekoniecznie wcale, mnie najbardziej stresował debiut najmłodszego- poszedł do przedszkola nie komunikując się zrozumiale z otoczeniem, posikujący w majtki, zupełnie nie zsocjalizowany i z awersją do wszelkich zabaw z dziećmi- przeżyliśmy oboje, teraz kończy pierwszą klasę
agabr
Wed, 27 Jun 2012 - 18:10
A tak sobie jeszcze luzno podywaguje Ja rozumiem , ze dzieci sie rozwijaja w roznym tempie ale ale na spotkaniu adaptacyjnym wiekszosc dzieci nie zalatwia swoich potrzeb , no to, ze sie nie komunikuje to juz jakby inna sprawa ale rozwalaly mnie kwiatki jak matka ze sloikiem bo o 17 jej syn je sloiczek , inna poytajaca czy posilki beda blenderowane (sic!), ze juz nie wspomne , ze na dzwiek a teraz robimy prace plastyczne rodzice rÄ…czo ruszyli do farbek .b
grzałka
Wed, 27 Jun 2012 - 18:16
jesteś mało tolerancyjna, ot co
grzałka
Wed, 27 Jun 2012 - 18:17
a wątkiem jestem żywo zainteresowana, ponieważ mój jedyny bratanek debiutuje we wrześniu w przedszkolu
agabr
Wed, 27 Jun 2012 - 18:30
CYTAT(grzałka @ Wed, 27 Jun 2012 - 19:16)
jesteś mało tolerancyjna, ot co
no tak , tak wiem.b
AsiaKG
Wed, 27 Jun 2012 - 20:03
Agabr jak to słoiczek??? Się znaczy danie ze słoika??? Rok produkcji dziecka 2009 ???? O Jezu
maania
Wed, 27 Jun 2012 - 20:20
AsiuKG myślę, że właśnie o takie słoiczki chodzi U nas na zebraniu jedna z Pań informowała, że dziecko zjada wszystko pod warunkiem, że potrawy są w postaci papki i jej dziecko nie będzie w stanie np. w takiej zupie zidentyfikować poszczególnych składników typu marchew, brokuł, kalafior, brukselka czy groszek bo jak będzie w stanie zidentyfikować to nie zje. Po zebraniu na maila dostawaliśmy przydatne informacje (co trzeba przynieść pierwszego dnia i inne takie) w każdym razie było tam podkreślone, że dziecko powinno umieć gryźć bo potrawy miksowane nie są
Edit: Czytam tak jeszcze o dniach adaptacyjnych i cieszę się, że u nas jest to sensownie rozwiązane- dni adaptacyjne są w ostatnich dniach sierpnia.
agabr
Wed, 27 Jun 2012 - 20:36
tak , Asiu sloiki dla niemowlat , a dzieci to jak urodzone w 2009 to produkcja nawet 2008 i generalnie mam wrazenie , ze to jest troche tak , ze dziecko sie do tej samodzielnosci wychowuje nieco wczesniej niz na kilka miesiecy przed pojsciem do przedszkola w takim szerszym widzeniu .A adaptacja u nas i teraz i w sierpniu.b
katiek
Wed, 27 Jun 2012 - 21:43
Agabr naucz Zośkę jeść kotleta łyżką-prawdopodobnie w pierwszej grupie nawet nie zobaczą widelca, o nożu nie wspomnę.
justyna83
Wed, 27 Jun 2012 - 22:08
No cóż, słoiczki to wygoda mniemam, choć sama od początku gotowałam zupy i nie wiem jak to jest z tymi papkami. Jak się nauczyło dziecko że się miksuje to miksujcie dalej, potem wyrosną takie 12 latki, które będą szynkę bez skóry obierały ze skóry i nie chwycą się piersi z kurczaka bo przecież tam są żyły, nie daj Bóg zjeść zupę w której "coś" pływa! Hitem jest cedzenie zupy
Nie zapominajcie że to My wychowujemy nasze dzieci! I często "ułatwiamy" im życie, sobie tym samym utrudniając.
Nie wydaje mi się żeby w przedszkolu fundowali dzieciom na obiad kotleta i kazali go jeść łyżką! Bez przesady.
Osobiście uważam, że ważniejsze od jedzenia jest to czy dziecko się zaklimatyzuje i nie wydaje mi żeby wytrzymało 8 godzin bez jedzenia(patrząc na nie), tylko dlatego że nie potrafi tego zjeść...
Wychowawczyni Emilii powiedziała że najważniejsze że potrafi sama się załatwić, z reszta sobie poradzi - a martwię się trochę o nią, bo jest z końca roku.
Mafia
Thu, 28 Jun 2012 - 08:01
CYTAT(AsiaKG)
Agabr jak to słoiczek??? Się znaczy danie ze słoika??? Rok produkcji dziecka 2009 ???? O Jezu
Mój syn jest wyprodukowany w 2006 i własnie wczoraj wyprosił w sklepie zupkę pomidorową w słoiku. To jest jego przysmak, ale jednak gryźć umie i zwykle tego nie jada. Słoik otworzył od razu po wyjściu ze sklepu i wypił całość w samochodzie.
an.tośka
Thu, 28 Jun 2012 - 09:24
Mafia bo od wszystkiego są wyjątki Moi chłopcy (rok produkcji 2004 i 2008) uwielbiają zupy-kremy, blenderowane a jakże "normalne" dania oczywiście też jedzą
Justyna zgodzę się, że najwżniejsza jest aklimatyzacja w grupie, bo w toalecia panie pomogą (u K w 3 latkach na pocżątku panie "wysyłały" dzieci do toalety "na komendę", tzn przed jedzniem, przed zabawą, wyjściem na dwór itp.), jak dziecko przez kilka/kilkanaście dni nic nie zje w p-kolu to nie umrze itd. Z czasem wszystkiego się nauczy.
agabr
Thu, 28 Jun 2012 - 09:48
Aklimatyzacja nie jest bytem odrebnym , zeby w jakims srodowisku sie zaklimatyzowac bez wiekszych strat , musimy zarowno w sferze psychicznej jak i tej bytowej czuc sie pewnie.Dziecko ktoremu matka kroi posilki na male kawaleczki nie poczuje sie pewnie w grupie gdzie rzeczony kotlet nie bedzie rozdrobniony.Dziecko ktore nie miewa okazji na bywanie poza skrzydlami matki nie wejdzie latwo w nowa grupe i przyklady mozna mnozyc , wiec mowienie o tym , ze wazna jest aklimatyzacja jako byt sam w sobie jest bez sensu bo aklimatyzacje implikuje wiele pojedynczych czynnikow.b
an.tośka
Thu, 28 Jun 2012 - 10:21
Pisząc o aklimatyzacji miałam na myśli proces a nie "byt sam w sobie", "byt odrębny". Odpowienie przygotowanie dziecka jest bardzo istotne, nauczenie samoobsługi, pokazanie innego środowiska, nauczenie "radzenia sobie" w różnych sytuacjach społecznych itd. w ogromnej mierze ułatwi dziecku start w p-kolu. Ale IMHO jeśli dziecko nie zje rzeczonego koltleta bo jest niepokrojony, nie zdąży do toalety... to panie pokroją kotleta, przebiorą odzież itd. Jednak jeśli dziecko jest kontaktowe, próbuje odnaleźć się w grupie, po pełnym łez rozstaniu z rodzicem uspokaja się i włącza w zajęcia, bawi itd to problemy "kotleta czy siusiania" schodzą na drugi plan.
agabr
Thu, 28 Jun 2012 - 10:24
No ale ja pisze o czyms innym nie ulatwianie dziecka samoobslugi jest dodatkowym czynnikiem stresogennym , czynnikiem ktory umowmy sie w znacznym stopniu jest jednak w gestii rodzicow.b
lornetka
Thu, 28 Jun 2012 - 10:29
Mój Michałek je sam, z toalety sam korzysta, ubiera się i rozbiera, mówi pełnymi zdaniami, adaptację w ostatnich dniach przeszedł wzorowo i już w pierwszym dniu nie potrzebował by ktokoliwek mu towarszyszył. Jednym słowem doczekać się przedszkola nie może i jestem dobrej myśli. Byleby tylko nie chorował, co pewnie będzie bardzo trudne.
agabr
Thu, 28 Jun 2012 - 10:36
o wlasnie chorob tez sie boje ale w moim wykonaniu , podczas przedszkolnej kariery syna lapalam wszystko doskonale od ospy po wszystkie wirusy zoladkowe.b
an.tośka
Thu, 28 Jun 2012 - 10:45
CYTAT(agabr @ Thu, 28 Jun 2012 - 11:24)
No ale ja pisze o czyms innym nie ulatwianie dziecka samoobslugi jest dodatkowym czynnikiem stresogennym , czynnikiem ktory umowmy sie w znacznym stopniu jest jednak w gestii rodzicow.b
Zgadzam siÄ™ w 100%
agabr, Niedźwiadek &&& za "niechorowanie". My z K niestety swoje musieliśmy odchorować.
cydorka
Thu, 28 Jun 2012 - 10:50
CYTAT(agabr @ Thu, 28 Jun 2012 - 09:24)
No ale ja pisze o czyms innym nie ulatwianie dziecka samoobslugi jest dodatkowym czynnikiem stresogennym , czynnikiem ktory umowmy sie w znacznym stopniu jest jednak w gestii rodzicow.b
Unas w przedszkolu Panie podkreślajły i podkreślają, że w maluszkach, zwłaszcza pierwsze kilka miesięcy to nie dodatkowy a główny czynnik stresogenny. O ile jakieś kredki, farbki, klocki, piłki czy inne różności dotyczące zajęć mniejsza lub większa część 3- latków w łapkach miała o tyle z samoobsługą jest naprawdę kiepsko A to rodzi frustracje, duże, w małym człowieku, bo w państwowym pzrzedszkolu przy grupie 25 i więcej są jednoczesnie na sali 2 góra 3 Panie i nie ma szans, żeby wszystkich obsłużyły. Pamiętam, że mnie to strasznie zdziwiło, że trzylatki się nie potrafią ubrać same, nie jedzą same itp. O ile rozumiem, że wywinięcie rajstop na drugą stronę może być kłopotem o tyle założenie kapci zapinanych na rzep czy podciągnięcie majtek.
Co do nauki łyżką, Katiek, jak dzieć jest nauczony, że ma sobie jakoś poradzić sam a nie czeka aż mama wyręczy to i łyzką zje kotleta nawet jak jest nauczone widelcem.
Z mojego doświadczenia przedszkolnego, teraz juz rocznego, nauka samoobsługi jest niesamowicie ważna. Są 2 miesiące wakacji, jest czas.
Choć ja po dziś dzień siedzę w szatni i patrze jak rodzicie ubieraja i rozbierają te juz teraz 4 latki, bo się spieszą a dziecko robi wolno. Ja sobie zawsze doliczam te 10 min czasu i siedzę w tej szatni i czekam aż się ta młodzież ogarnie.
U nas nie samoobsługa była problemem (na szczęście), młody pomimo tego, że był przyzwyczajony do rozstań (pracowałam od kiedy skończył 8 miesięcy) fatalnie zniósł pierwszy miesiąc. Mnie to rozwaliło, bo starszy wszedł w przedszkole jak w masło i słabo mi szło odprowadzanie do przedszkola. Stery na kolejne tygodnie przechwycił mąż i tu juz poszło.
Dlatego polecam gorąco, jesli to tylko mozliwe; - nauka samoobsługi ( głównie jedzenie i ubieranie) - angaż taty we wrześniowe odprowadzanie - dzieci, które mają docelowo leżakowac powinny imho leżakowac od samego początku akcja pod tytułem biorę urlop i pzrez tydzień odbieram po obiedzie a potem juz na full wypas, kończy się kolejnym stresem po tym tygodniu
ale generalnie bezie git, będzie różnie, będą choroby ale suma sumarum predzej u innych, później u tych drugich będzie dobrze
cydorka
Thu, 28 Jun 2012 - 10:52
CYTAT(agabr @ Thu, 28 Jun 2012 - 09:36)
o wlasnie chorob tez sie boje ale w moim wykonaniu , podczas przedszkolnej kariery syna lapalam wszystko doskonale od ospy po wszystkie wirusy zoladkowe.b
a to fakt ostatni raz tak jak w tym roku chorowaliśmy te x lat temu, kiedy nasi starsi byli w przedszkolu
Arwena.
Thu, 28 Jun 2012 - 11:01
CYTAT(cydorka @ Thu, 28 Jun 2012 - 11:50)
akcja pod tytułem biorę urlop i pzrez tydzień odbieram po obiedzie a potem juz na full wypas, kończy się kolejnym stresem po tym tygodniu
A kolejny (za przeproszeniem) kretynizm w moim przedszkolu to akcja pod tytułem "przez pierwszy tydzień odbieramy dzieci po godzinie, bo płaczą". Nie powiem jakie słowa cisną mi się na usta.
maania
Thu, 28 Jun 2012 - 11:10
Arwena- po godzinie? Ehhh świetny pomysł Chociaż słyszałam o podobnych- to znaczy z tygodnia na tydzień wydłużać czas pobytu dziecka o godzinę właśnie do docelowych 8/9 godzin spędzonych w przedszkolu tylko niech mi ktoś powie jak to z pracą pogodzić bo ja mimo, że pracuję czasami w domu to jak bym miała tak robić to swoją pracę musiałabym wykonywać po nocach.
an.tośka
Thu, 28 Jun 2012 - 11:27
CYTAT(Arwena. @ Thu, 28 Jun 2012 - 12:01)
A kolejny (za przeproszeniem) kretynizm w moim przedszkolu to akcja pod tytułem "przez pierwszy tydzień odbieramy dzieci po godzinie, bo płaczą". Nie powiem jakie słowa cisną mi się na usta.
ciekawy pomysł ... i wydłużanie po godzinie co dzień ........... Dobrze, że w naszym p-kolu niepraktykowany bo by mnie chyba z pracy zwolnili W ubiegłym wrześniu jak K debiutował to w czw. i pt. był do obiadu, a od poniedziałku zostawał już na 9 godzin.
katiek
Sun, 01 Jul 2012 - 10:40
Z zostawaniem na leżakowanie wszystko zależy od egzemplarza dziecka-jedno pójdzie na to, że od razu zostaje, dla drugiego będzie to koszmar. Stopniowe wydłużanie przerobiłam rok temu w żłobku-efekt-jak przyszło do spania, nie było żadnego problemu. Również powrót do odbierania po obiedzie ( z konieczności okołozdrowotnyvh) i późniejsze zostawianie na spanie przeszło bezboleśnie. Ale to mój typek tak ma. Jeszcze nie wiem co zrobię we wrześniu-najpewniej pozwolę jemu zdecydować pierwszego dnia czy chce wyjść po obiedzie czy śpi w przedszkolu (na 03.09. już zaklepałam sobie urlop) Co do łyżki i kotleta to autentyk z naszego przedszkola-warto o to zapytać i dziecko na taką ewentualność przygotować-maluchy nie dostają widelców póki nie opanują samodzielnego jedzenia perfekcyjnie-pierwsze widelce u Kingi w grupie pojawiły się chyba w kwietniu albo w maju. Tomek na szczęście przyzwyczajony-w żłobku jedzą tylko łyżką.
agabr
Sun, 01 Jul 2012 - 14:35
Katiek ja wiem o czym mowisz , Zoska bedzie chodzila do tego samego przedszkola do ktorego chodzil jedrek i faktycznie na poczatku dzieci jadly lyzkami poza Jedrkiem , ktory nie jada lyzka kotleta i bylo to szanowane .Do pomyslow od czapy zaliczyc nalezy dwa jezyki w przedszkolu (angielski i francuski) kiedy w tym samym czasie w szkole u syna siedem lat starszego walcze o drugi jezyk.b
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.