To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Przedszkolaki 2013/2014

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Stron: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19
gosiagosia
w poprzednim przedszkolu bylo wszystko pieknie zorganizowane. dzieci tak naprawde nudzily sie (nie zawsze) od ok 14stej godziny jak szly na swietlice. wtedy w zaleznosci od pani, ktora z nimi byla albo organizowala wspolna zabawe albo czytala wszystkim albo dzieci po prostu biegaly. ale bywaly dni, ze o 15stej zostawalo 5 dzieci z calego przedszkola, wiec to byly te nudne dni.
poza tym, o ktorej bym syna nie odbierala, to dzieci zawsze cos robily jesli byly w swoich grupowych salach. nie widzialam, zeby dzieci cokolwiek przygotowywaly przed posilkami, robila to zawsze dodatkowa pani "pomocnica". dzieci zadaniem bylo umyc rece, usiasc i poczekac.
dlatego dziwi mnie taki rozklad dnia. nie wiem co 3latki mialby przez pol h przed posilkiem robic. syn wprawdzie dlugo je, ale nie 45min. 15 wystarczyloby w zupelnosci, wiec te 30 jak w starszej grupie byloby ok, jesli dolozyc rozdawanie i zbieranie talerzy.
pod koniec sierpnia bedzie zebranie, to bede pytac o wszystko. jesli tak to ma wygladac, to wole poslac na bezplatne godziny, a potem na dodatkowe zajecia juz poza przedszkolem.
ulla
CYTAT(gosiagosia @ Tue, 01 Jul 2014 - 08:06) *
pod koniec sierpnia bedzie zebranie, to bede pytac o wszystko. jesli tak to ma wygladac, to wole poslac na bezplatne godziny, a potem na dodatkowe zajecia juz poza przedszkolem.



Pytaj, bo dziwny ten plan.
U Weroniki luźniej w przedszkolu robiło się od 16, a czynne było do 17.30. Jak ją odbierałam ok. 16.30-17 to zawsze jeszcze było pełno. I pozytywnie oceniam zajęcia popołudniowe z paniami. Byłam skarbnikiem w RR, więc czasem siedziałam w przedszkolu od 15 do 17.30, żeby motywować spóźnialskich albo notorycznie niepłacących i słyszałam, co dzieci robią.

Co jeszcze mi się podobało bardzo, prawie wszystkie panie grały na pianinie (oprócz jednej), a po południu w dużej sali i tak zawsze były dwie. Więc prócz zabaw na podwórku jak robiło się ciepło, było dużo muzyki, zabaw ruchowych, nauki piosenek, albo ćwiczenia tych z zajęć obowiązkowych i było dużo zajęć plastycznych. Takich z odrobiną kreatywności, bo również ilustracje do muzyki. do wydarzeń historycznych i na konkursy plastyczne dla maluchów. No i były zajęcia dla dzieci i rodziców dwa razy na semestr, wtedy trwały zwykle do 19, bo z przyczyn czasowo-organizacyjnych, musiały zaczynać się dość późno, żeby rodzice mogli być obecni.


Ps. Weronika bardzo długo jadła, bo zawsze zanim zaczęła to zabawiała wszystkich przy stole. Gadatliwa jest. Ale w przedszkolu powiedziałam, że zamiast ją poganiać, albo w młodszych grupach karmić, trzeba jej zabrać talerz. Działa skuteczniej niż wszelkie słowne ponaglenia. Zwykle potem przez jakich czas najpierw jadła a potem gadała.
paula22
U nas w tym roku armagedon icon_sad.gif Kacper poszedł do przedszkola jako 4 latek do grupy 3 latków w tamtym roku ,w tym ma 5 lat i jako 5 latek jest w grupie z 6 latkami które zostały następny rok w przedszkolu icon_sad.gif Jestem podłamana ,u nas to zmiana wszystkiego ,nawet wieszaka w szatni...
.kasiula.
CYTAT(gosiagosia @ Sat, 28 Jun 2014 - 11:31) *
cofam, starsza grupa ma 1,5 h na zajecia, to mlodsza ma pol h. ale to nadal wg mnie malo. jest jeszcze praca w malych zespolach, ale to juz po 14stej, czyli po czasie kiedy obowiazuja bezplatne godziny. dlatego uazam, ze malo robia w tej edukacji w ciągu bezłlatnego programu.

a to dlatego, że młodsze dzieci nie są w stanie skupić się/wysiedzieć na zajęciach dłuższych niż pół godziny, nie oznacza też że uczą się tylko w czasie tych "półgodzinnych zajęć", późniejszy czas zabaw też jest wykorzystywany do "poznawania" świata i przekazywania wiedzy, podobnie wyjścia na spacery, nie myślę tu o lodach icon_smile.gif
paulla22 może Kacper poczuje się dowartościowany, ze do starszej grupy przeszedł? pozostaje jeszcze kwestia kolegów ...
u nas inny problem, Marta ubiegły rok chodziła do maluszków i teraz jest przekonana, że do "średniaków" pójdzie, a ja boję się, że ze względu na jej wiek (nie ma jeszcze 4 lat) zostawią ją w tych "maluchach", we środę zebranie to się dowiem,
"nasze" przedszkole po przejściu dzieci do starszych grup organizuje na nowo miejsca w szatni, tak aby to maluchy były zaraz przy wejściu, jak Mateusz uczęszczał do przedszkola to zawsze 1 września podekscytowany zastanawiał się jaki obrazek w szatni znajdzie icon_smile.gif
gosiagosia
jestem po zebraniu, jutro dni adaptacyjne zaczynaja sie. troche to inaczej wyglada, niz na stronie napisali. przynajmniej z opisu dyrektorki. zobaczymy jak w praktyce bedzie.
okazuje sie, ze zajecia dodatkowe wcale nie beda poza h bezplatnymi, tzn sa dodatkowo platne, ale niektore sa w trakcie tych bezplatnych godzin,a niektore przed albo po.
paula22
kasiula33U nas tez wieszaki się przesuwają co rok jak się idzie do starszej grupy. Myślałam że w końcu będzie z rówieśniczej grupie ...o prawda przeszło ich 5-cioro 5 latków i reszta 6 latków. Kacper jest dzieckiem z problemami i nie sądzę żeby takie rzucanie go po grupach pomogło.Zawsze mogę go przenieść do przedszkola obok ale nie chce go rozdzielać z jego przyjacielem.
moko.
U nas też zmiany, grupa ta sama, głowny nauczyciel ten sam, jedynie pomoc nauczycielska się zmieniła, ale oprócz tego również inna sala, inny wieszak i inna nazwa grupy - na zasadzie, że wszystko się zmienia, bo dzieci sa starsze.
Młody chodzi ciągle do przedszkola, bo jest ono dużurujące w sierpniu.
bel
To u nas jest zmiana nr grupy , zmiana sali oraz zmianA wieszaka ze znaczkiem. Wychowawczynie sa do konca te same.
Wiem, ze do grupy dziecka dojdą nowe dzieci.
gosiagosia
u nas wszystko nowe ;P
nie wiem nawet gdzie mlodszy syn bedzie mial wieszak, bo nic nie jest ustalone, nie wiem jak z zajeciami dodatkowymi, bo zebranie ma byc na koniec wrzesnia dopiero. sala dla maluchow jeszcze nie jest gotowa. zapomnialam zapytac czy maja tam lazienki przy sali, bo maluchowa grupa jest na pietrze, a lazienka na parterze. albo specjalnie tak zrobili, zeby 3latki nauczyc chodzenia po schodach, bo na rozpisce 3latkow, to jest jedna z umiejetnosci icon_biggrin.gif
.kasiula.
u nas wczoraj na zebraniu już było wszystko wyjaśnione, jedna z nauczycielek została, doszła druga- inna, ale ta "główna" to ta ulubiona córki mej, także jest ok:)
niestety najlepsza koleżanka przeszła do starszej grupy, generalnie jak w ubiegłym roku grupy były zróżnicowane wiekowo, tak teraz podzielili dzieciaki wg wieku i stąd te roszady :-/
u 4-latków religii nie ma, za to jest angielski i rytmika w godzinach "popodstawowych" głównie z tej przyczyny, że prawie wszystkie dzieciaki z grupy są do 15-16, zajęcia nieodpłatne
niestety większość rodziców zagłosowała za podręcznikami i trzeba będzie wybulić jeszcze na to we wrześniu 70zł 21.gif
najbardziej ubawiło mnie jak nauczycielka zachwalając książeczki i karty pracy, piękne i kolorowe, stweirdziła, że przedszkolne ksero słabo kseruje i dzieci mają takie brzydkie te kolorowanki ...
.kasiula.
CYTAT(gosiagosia @ Thu, 28 Aug 2014 - 10:45) *
albo specjalnie tak zrobili, zeby 3latki nauczyc chodzenia po schodach, bo na rozpisce 3latkow, to jest jedna z umiejetnosci icon_biggrin.gif

ależ to bardzo ważna umiejętność 03.gif
paula22
gosiagosiaMój mały jak był w grupie 3 latków to też mieli na piętrze ale tam były dla nich 2 sale i łazienka ,z łazeni na dole korzystały 5 latki u nas .

Ja w sumie nic nie wiem w poniedziałek dopiero powywieszali listy grup i informacja że trzeba przynieść pastę,szczoteczkę oraz strój i woreczek na gimnastykę . Z tego co wiem u nas w najstarszej grupie jest tylko religia czyli w Kacpra .
gosiagosia
ja do tej sali nie wchodzilam, bo myslalam, ze to dla 4latkow. nie bylo wykladziny, telewizor z 60cali stojacy jakies 40cm od podlogi (nie wiem kto to wymyslil, pierwsze lepszy rzut zabawka i bedzie po sprzecie) + reszta sprzetu, rzutnik, jakies video itd. sala raczej mala, ale i malo dzieci bedzie raczej. dalej jeszcze cos bylo, ale nie wiem wlasnie, mam nadzieje ze lazienka. obok jest sala do spania i pokoj dyrektora, ktora swoja droga jest jedna z pan nauczycielek 1 gr. (moze to, a nie schody bylo powodem umieszczenia malych wlasnie na pietrze icon_biggrin.gif).
pani mowila, ze sala nie jest zrobiona jeszcze, wiec mam nadzieje ze to wszystko poprawia.

a mam takie pytanie - mialyscie sytuacje, ze wasze maluchy plakaly w przedszkolu na starcie? interesuje mnie co wtedy proponowaly nauczycielki. rodzicow raczej nie zapraszali do sali, ale moze jakis odbior wczesniejszy proponowany byl, czy moze na zywiol i przetrzymanie?

a nie napisalam najwazniejszego. przedszkole jedzenie przygotowuje samo. pieka miesa na kanapki, sami robia jogurty, nutelle, jakies desery typu bulki slodkie tez sami pieka, pasty roznego roddzaju. jak uslyszalam o pascie z soczewicy, to w szoku bylam. nawet w zastepstwie kako uzywaja karob. w porownaniu z poprzednim przedszkolem, to wielkie WOW. oby tylko w mowie tak ladnie to nie wygladalo.
rozmawialam z mama, ktore starsza corka chodzila do tego przedszkola, to mowila, ze ogolnie ok, ale... co jakis czas panuje wszawica.
ania.m
Z Dorotką na szczęście płaczu nie było. U nas po prostu zabierają takie dzieci do sali i biorą na ręce (i tak się nimi zajmują póki się nie uspokoją). Czasem faktycznie proponują, by na początku wcześniej dzieci odbierać i stopniowo dłużej zostawiać. Proponują też by dziecko przyniosło ze sobą ulubioną zabawkę. Czasem konieczna jest zmiana rodzica odprowadzającego. Niestety widzę dzieci, które wciąż przy zostawianiu w przedszkolu płaczą - a potem płaczą przy odbieraniu, bo jeszcze chcą się bawić icon_wink.gif
.kasiula.
na zebraniu Pani Dyrektor mówiła o możliwości przyprowadzenia dziecka i zostania z nim na jakiś czas w sali, rodzice mają do tego prawo, jednak kazała zastanowić się co będzie dla dziecka lepsze?
przy Mateuszu pierwszy rok przedszkola był udręką, codziennie był płacz (zaczął chodzić do przedszkola zaraz po skończeniu 3 lat), "mamooo nie zostawiaj mnie", szlochy, spazmy, histerie, pomoc nauczyciela siłą go ze mnie zdzierała, (ja potem wychodząc sama ryczałam), nauczycielki jednak tak wolały, twierdziły, że wśród dzieci po chwili się uspokajał, musiałam wierzyć na słowo icon_smile.gif mógł przynosić przytulankę (codziennie wybierał inną, tak by każdy jego pluszak zobaczył przedszkole icon_smile.gif ) uspokoił się trochę jak dziadkowie zaczęli odbierać go po obiedzie (strasznie nie lubił spać w przedszkolu), w następnym roku już zostawał do 16, nie byłoleżakowania, nie było problemu, także może faktycznie w tym spaniu tkwił jakiś problem?
oczywiście była też propozycja, aby to Tato przyprowadzał dziecko (u nas było to raczej niemożliwe) by Mateusz tak emocjonalnie nie reagował, zdarzyło się tylko kilka takich poranków i Tato wracał jak gdyby nic, Mateusz żegnał się i wchodził bez problemu do sali diabel.gif
Marta początkowo też płakała (na szczęście tylko pierwszy tydzień- i to też chyba raczej za dziadkami i spędzaniem z nimi czasu w ogródku), nauczycielki (a było to inne przedszkole) też wolały, żeby ją zostawić i iść, a one "sobie poradzą" icon_smile.gif faktycznie szybko się zaaklimatyzowała, do tego stopnia polubiła przedszkole, że jak przyszła choroba i musiała zostać w domu to płakała, że ona chce do przedszkola icon_smile.gif
w naszym przedszkolu pasty własnoręcznie przygotowywane często były na śniadanie, czsem na podwieczorek było "ciasto- wypiek własny" icon_smile.gif
a co do wszawicy to niestety w ubiegłym roku było kilka przypadków u starszaków, kartka o systematycznym sprawdzaniu czystości włosów dziecka nie znikała z tablicy ogłoszeń
moko.
No i d...a, młody rozchorował się icon_sad.gif

ewela
Moko- duzo zdrowia dla Mlodego. 3majcie się dzielnie.


Zyczę naszym przedszkolakom, by ten nowy rok 2014/2015 był udany i minął spokojnie w zdrowiu.

POWODZENIA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
gosiagosia
moko, duzo zdrowia, oby szybko wyzdrowial.
u nas tez pewnie kwestia czasu, bo maly smarka od 3 tygodni.

dzieci w przedszkolu a ja nie wiem co ze soba zrobic icon_wink.gif dom lsni, nawet sciany zdarzylam pokolorowac w pokoju dzieci.

ps. zajechalam rano pod przedszkole (przynajmniej chcialam tam stanac), a wioska obstawiona autami, autokarami, tragedia jakas. w koncu stanelismy, ale praktycznie na koncu wioski, a przedszkole jest na poczatku i trzeba bylo poginac z tobolami.

ps. chlopaki chodza razem do przedszkola i zaserwowali im jeden wieszak i jedna polke. wsszystko ok, tylko oni sie tam nie mieszcza. tak, jak dzieci maja same polki dla siebie, tak oni maja wspolnie bo sa rodzenstwem. widzialam, ze kilka polek bylo podwojnie zastawionych. troche to niefajne, bo w zime ubrania sie nie zmiszcza na wieszakach. juz teraz wisza dwa worki z ubraniami na zmiane + wor z posciela i pizama dla malego. buty jeden ma na polce,a drugi pod nia, bo miejsca brak. u was tez tak "zalatwiaja" rodzenstwo?
rozumiem, ze malo miejsca itd. ale jesli by rodzenstwem nie byli, to musieliby miec polki oddzielne, wiec to miejsce musialoby sie znalezc.
paula22
gosiagosiaDziwnie u was z tymi półkami ,u nas każde dziecko ma osobno wieszak nawet jeśli jest rodzeństwo. Przedszkole ma limit dzieci w grupach i tyle też jest miejsc w szatni.

Mokozdrówka dla synka icon_smile.gif

Kacper poszedł jakby nigdy nic ,zadowolony nie mógł się doczekać kiedy wyjdziemy icon_smile.gif Zobaczymy co powie jak go odbiorę ,jak nowa Pani i dzieci . Uff jakoś to mniej przeżywam niż rok temu tylko teraz jest już inaczej ,młody dużo się nauczył przez ten poprzedni rok w przedszkolu.
Pogoda
U nas bardzo Śmiesznie było w sumie. Moje dziewczyny rok temu chodziły razem do grupy w przedszkolu. Zależało mi na tym mocno, bo to był pierwszy rok dla Majki i z siostrą było jej łatwiej się zaadaptować. W tym roku Lila, jako pięciolatka, poszła do "starszaków" a Maja "została" praktycznie w swojej starej grupie. Po prostu z grupy 3 i 4 latków utworzono grupę samych czterolatków. Majka jest więc w tej samej sali co rok temu, ma tę samą szafkę, grupa ma taką samą nazwę a co najważniejsze tę samą Panią i w dużej części są te same co rok temu osoby. Za to Lila została wrzucona "na głęboką wodę", bo zupełnie nowa grupa, nowa wychowawczyni i w większości same nowe dzieci...
Na szczęście obie bardzo dobrze przyjęły informację o tym, że już nie będą razem, od tygodnia strasznie były podekscytowane a pierwszego dnia poradziły sobie świetnie i bezproblemowo, wracały obie rozszczebiotane, zachwycone i uśmiechnięte.

Śmiesznie było o tyle, że w grupie Majki nie było ani jednego "płaczącego" dziecka (ani mamy) za to w grupie pięciolatków... W pierwszej chwili byłam przekonana, że pomyliłam sale jak weszłyśmy (oczywiście lekko spóźnione) a tam w drzwiach dwie albo trzy zapuchnięte od płaczu kobity a w sali z pięć równie zapłakanych dzieciaków. Przepraszam, ja wiem, że jestem mało tolerancyjna, ale takie sceny w grupie pięciolatków... No ... zniesmaczona byłam. I pomyślałam sobie, że chyba całe szczęście, że wszedł obowiązek nauki przedszkolnej dla pięciolatków, bo dla niektórych dzieci to jedyna szansa na kontakt ze "światem zewnętrznym" i jakąkolwiek socjalizację...
eve69
CYTAT(Pogoda @ Mon, 01 Sep 2014 - 17:16) *
W pierwszej chwili byłam przekonana, że pomyliłam sale jak weszłyśmy (oczywiście lekko spóźnione) a tam w drzwiach dwie albo trzy zapuchnięte od płaczu kobity a w sali z pięć równie zapłakanych dzieciaków. Przepraszam, ja wiem, że jestem mało tolerancyjna, ale takie sceny w grupie pięciolatków... No ... zniesmaczona byłam. I pomyślałam sobie, że chyba całe szczęście, że wszedł obowiązek nauki przedszkolnej dla pięciolatków, bo dla niektórych dzieci to jedyna szansa na kontakt ze "światem zewnętrznym" i jakąkolwiek socjalizację...


Ja myślę, że przesadzasz z tym ocenianiem - dzieci są różne, różnie dojrzewają społecznie i różnie sobie radzą z emocjami. Fajnie, jeśli mają rodziców, którzy są w stanie przyjąć ich emocje takimi jakie są, a nie starają się ich pozbyć, żeby tylko doskoczyć do poprzeczki narzucanej przez część "nietolerancyjnego" społeczeństwa. U mojego syna w zerówce w zeszłym roku była bardzo wrażliwa dziewczynka, która codziennie płakała przy rozstaniach - a mama przytulała ją i pocieszała. Był też chłopiec, ale na niego rodzice krzyczeli i stawali na głowie, żeby przestał. Jak myślisz, które z tych dzieci ma większe szanse zostać empatycznym, otwartym na potrzeby i emocje innych dorosłym?

Dzieci to ludzie, ludzie są różni.

Mój młodszy dziś debiutował w przedszkolu - póki co - na wesoło. I fajnie i lekko mi z tym - ale ani ja nie jestem lepszym/mądrzejszym/bardziej wydolnym rodzicem od tych, których maluchy płaczą, ani moje dziecko nie jest od tych zapłakanych lepsze/fajniejsze/whatever.
Pogoda
eve69 - wszystko co napisałaś to bardzo mądre i bardzo fajne. Ale - nie poruszyłaś kompletnie tematu płaczących w obecności dzieci (swoich i CUDZYCH) MATEK. A to właśnie TO było clou mojej wypowiedzi i to mnie strasznie zniesmaczyło.

To, że dzieci są wrażliwe, że różnie przeżywają i że każde inaczej dojrzewa, to ja wiem, rozumiem, nic do tego nie mam i nie trzeba mi tłumaczyć. Ale że dorosła kobieta nie jest w stanie się opanować i zachować się jak DOROSŁA, tylko swoimi osobistymi lękami i swoją niedojrzałością obarcza własne dziecko a co najgorsze cudze dzieci, to mnie wkuropatwia i nikt mi nie wmówi, że to jest normalne i dobre pod jakimkolwiek względem. Dziecko to dziecko, ale dorosły, dla dobra dzieci, powinien jednak umieć czasem swoją nadmierną "wrażliwość" trzymać na wodzy. Po to własnie, żeby dzieciom nie fundować dodatkowego stresu.

Od razu uprzedzę potencjalne pytanie: Owszem, kiedy chlipie mama nad trzylatkiem to mnie to denerwuje, ale jeszcze jakoś tam rozumiem, że być może faktycznie siedziała z tym dzieckiem od Jego urodzenia całe trzy lata, nigdy go nie zostawiała na dłużej niż kilka minut. Ale kiedy taką scenę odstawia mama dziecka pięcioletniego, argumentując, że to takie maleństwo, że on sobie NA PEWNO NIE PORADZI, że on nigdy bez niej nigdzie nie był - no to tego to ja już nie rozumiem i uważam, że takie trzymanie dziecka pod skrzydłami przez pięć lat jego życia było grubą przesadą.
Honey*
a ja dziś nie bylam w stanie odstawić małego do przedszkola. no nie umiem sobie z tym poradzić. wczoraj zaprowadziłam ale po drodze plakalam. w tej chwili poszedł z mezem zapłakany.
mój synek icon_sad.gif z corka było mi latwiej, smutno mi było ale nie płakałam ze zostawiam ja tam bo ona nie plakala, chetna była żeby isc. po za tym jak miała 1,5 roku poszlam do pracy i została z dziadkiem.
z malym siedziałam w domu.
niestety nie mam wsparcia w mezu. on zamiast pocieszyć ze będzie dobrze to mnie doluje bardziej. nie wiem czy faceci nie maja serca, sa tak wyprani z uczuc ?(przynajmniej mój)
a może to ja matka za bardzo się emocjonuje ? wolałabym być twarda ale nie jestem. nigdy nie bylam. i to jest moja najgorsza zmorą 41.gif
eve69
Nie poruszyłam, bo nie to mnie w Twojej wypowiedzi ruszyło i to "zniesmaczenie" odebrałam jako komentarz w stosunku do zachowania dzieci i dorosłych.
Zgadzam się, że dla dobra dziecka rodzice powinni powstrzymać emocje do momentu, gdy znikną dzieciom - swojemu i innym - z pola widzenia. To niepotrzebnie obciąża dzieci, bo jak uwierzyć, że wszystko jest ok, gdy mama płacze.
gosiagosia
Honey, od tego sa ojcowie, zeby odstawiali dzieci do przedszkola, zwlaszcza na poczatku icon_wink.gif Tak latwiej.
Jak starszy szedl do przedszkola w ub roku, to maz go zawozil w drodze do pracy i przezywalam, ale bylam w domu, z mlodszym synem i jakos w koncu minelo. Chlopak sobie radzil, wiec tym bardziej.
A teraz sama musze z dwojka jezdzic, wiem ze im trudno. Na szczescie chodza do tego samego przedszkola dzieci z osiedla i chociaz w grupie ich nie sa, to mijaja sie na korytarzu, wiec zawsze to razniej. Znam swoich chlopakow i wiem jak im ciezko. Ale wiem tez, ze kazdemu jest ciezko w nowej sytuacji i sie stresuje. Jes tto normalne, z czasem przejdzie. Tego sie trzymam.
Wczoraj chlopakow odstawilam bez buziakow, raz dwa i wyszlam. W mlodszej grupie wiekosc dziec wyla, bo to nawet ciezko bylo nazwac placzem. Widzialam tez matke koczujaca pod oknem (chociaz dyrektorka na zebraniu mowila, zeby tego nie robic, bo rozprasza sie dzieci). O ile placz czasem ciezko powstrzymac zwlaszcza jak dziecko placze, tak takie zachowania mozna, ale jak widac nie kazdy umie.
Maly mowil mi, ze wczoraj nie plakal, ale mal zasuszone gile pod nosem, wiec na pewno plakal. No, ale jak on dzielniak to i ja dzielniak i nie dopytuje, nie draze. Mam nadzieje, ze jakos im gladko przejdzie ten okres adaptacyjny.
ania.m
CYTAT(gosiagosia @ Tue, 02 Sep 2014 - 09:19) *
Maly mowil mi, ze wczoraj nie plakal, ale mal zasuszone gile pod nosem, wiec na pewno plakal. No, ale jak on dzielniak to i ja dzielniak i nie dopytuje, nie draze. Mam nadzieje, ze jakos im gladko przejdzie ten okres adaptacyjny.

Tak mi się przypomniała anegdota z moim bratem w roli głównej. Były to również jego pierwsze dni w przedszkolu, więc po powrocie do domu mama pyta: "Czy było fajnie? Co robił? W co się bawił? Czy jedzenie było dobre?" itp. Padło też oczywiście pytanie "Czy płakałeś?" Odpowiedź brzmiała: "Nie!" A co pani mówiła: "Nie płacz Jasiu" 06.gif

Też jestem zdania, że dużo emocji dzieci przejmują od rodziców. I jak rodzic spokojnie podchodzi do tematu przedszkola, to i dziecko łatwiej się dostosowuje - niezależnie od tego czy jest 3- czy 5-latek.

I mi się łezka w oku kręciła jak prowadziłam pierwszy raz córkę do przedszkola - ale raczej nie ze strachu o nią, tylko uświadamiając sobie jaka ona już jest duża i że z każdym dniem będzie mniej mamy potrzebowała 48.gif
gosiagosia
CYTAT
I mi się łezka w oku kręciła jak prowadziłam pierwszy raz córkę do przedszkola - ale raczej nie ze strachu o nią, tylko uświadamiając sobie jaka ona już jest duża i że z każdym dniem będzie mniej mamy potrzebowała 48.gif



mnie tez taki kryzysl dopadl, ale juz w nd icon_smile.gif chwila moment i beda dorosli. czas tak szybko plynie... dopiero co rodzilam starszego a on za rok juz do szkoly pojdzie. ciesza mnie i rozstania i powroty i kazda nowosc, ktorej ucza sie chlopaki, ktora stawia ich krok naprzod w zyciu. to mnie wzrusza najbardziej. starzeje sie 29.gif
Pogoda
Wypałujcie mnie, ale dla mnie to ekscytujące. Teraz przedszkole, potem szkoła... coraz ciekawsze zainteresowania, z roku na rok coraz więcej można im "zaproponować", coraz więcej dać, coraz więcej możemy robić razem z jednej strony i są coraz bardziej samodzielne z drugiej. Niedługo będą już jak to się mówi "odchowane" a my z mężem będziemy mieli czas na "drugą młodość"... Kompletnie mnie ich dorastanie nie smuci...
ania.m
Mnie również nie smuci, tylko uświadamia jak ten czas szybko ucieka 29.gif
Pogoda
Aaaaaaaa tam icon_wink.gif
.kasiula.
a mnie to dorastanie i smuci i cieszy icon_smile.gif cieszy właśnie z tych samych powodów jakie wskazałyście, nowe możliwości stają przed moimi dziećmi icon_smile.gif smutno mi, że tak szybko jednak to leci .... i już nie powróci
moko zdrowia dla Twojego przedszkolaka życzę
u nas w tym roku nowość jeśli chodzi o alergie, zawsze podawałam nauczycielce czego dziecko moje musi unikać a teraz dostałam formularz do wypełnienia, skierowany do Pani Dyrektor z dokładnymi wskazówkami "o stanie zdrowia, stosowanej diecie i rozwoju psychicznym mojej córki/syna"
pierwszy dzień był bardzo ekscytujący dla Marty, jak tylko otworzyła oczy to od razu krzyczała "Mamo idziemy do przedszkola!!!"
po powrocie stwierdziła, że było super, opowiadała o nowych koleżankach, jedynym minusem było to, że za krótko odpoczywali po obiedzie icon_smile.gif
dzisiaj dalej podekscytowanie, nawet zapomniała dać mi buziaka na pożegnanie 29.gif
o zachowaniu rodziców to trzeba by było założyć osobny wątek icon_wink.gif
gosiagosia
moj 3latek ciezko przechodzi okres adaptacyjny. strasznie placze, kzyczy juz w domu. 4 dni byly ok, chociaz w czwartek podobno mial kryzys, ale pozniej, w piatek juz bylo strasznie i dzisiaj powtorka. dzieci dzisiaj zadne nie plakaly tylko on. zamiast lepiej, to jest coraz gorzej.
pisze, bo zdenerwowaly mnie kobiety. byly dwie na sali i zadna sie nim nie zajela, tylko byly zajete dziecmi i go zyczajnie olaly. dopiero przyszla dyrektorka, ktora tez jest wychowawczynia 1 gr. i go wziela. sila niestety, ale zrobila cokolwiek.

nie wiem czy takie dzialanie silowe jest ok. on strasznie krzyczy, ze chce sie przytulic, ale ja go od rana pzytulam, bo juz marudzi. poszedl z maskotka, nie wiem co mam jeszcze zrobic.
moglabym zostac z nim, ale wiem ze jakbym wyszla, to byloby to samo. poza tym jest informacja, zeby tego nie robic, bo zle to wplywa na inne dzieci. nie wiem co mam robic ;/
nie histeryzuje, tlumacze, jestem czula, zegnam sie zawsze szybko. na syna to nie dziala. on wpada w jakis amok, w piatek kobiete skopal jak go wziela na sile. rzucal sie strasznie ;/ caly weekend nie mowilismy nic o przedszkolu, chyba ze sam temat poruszyl.
minie to kiedys?
eve69
Minie na pewno, choć u różnych dzieci mija w różnym czasie. Mój 2.8 latek zaadaptował się bez problemu, a starszak - poszedł do przedszkola w wieku 3 lata i 3 mies - nie był gotowy- zachowywał się podobnie jak Twój, nie pomagało chodzenie na krócej i co tam jeszcze - w końcu zabrałam Go i rok później poszedł bez problemu.

W każdym bądź razie - jeśli możesz z nim zostać i czujesz że to może Mu pomóc - ja bym z Nim siedziała, bo jednak najbardziej interesowałoby mnie jak sytuacja wpływa na moje dziecko.
gosiagosia
zeby to zalezalo ode mnie... juz z mezem rozmawialam, zeby go moze wypisac, ze moze nie jest gotowy. z drugiej strony zapisalismy go wlasnie dlatego, zeby poszedl miedzy inne dzieci w jego wieku. on na podworku ma kolegow, ktorzy sa kolegami jego brata albo po prostu jakos tak wyszlo, ze sie razem bawia. nie mial nigdy okazji podlapac blizszego kontaktu sam z siebie, bawil sie raczej na uboczu. i tak wlasnie blyo gdy starszy chodzil w ub, roku do przedszkola a mlodszy nie. na spacerach zasypial w wozku. na placu zabaw chcial sie bujac na hustawce i stamtad obserwowal inne dzieci. do piaskownicy nie wszedl nigdy, jak byly inne dzieci. wtedy pomyslalam, ze to moze przez rozlake z bratem, bo mlodszy jest jakby przedluzeniem starszego, wszedzie za nim chodzi, a starszy widac ze juz niebardzo z malym chce sie bawic. chociaz roznica nie taka duza, to starszy szybciej biega, wszedzie wejdzie itd. mlodszy nie ta sprawnosc, nie ta kondycja, krotsze nogi i czuje sie z boku czesto. zabawy na podoworku zaczynaja sie wspolnie a czesto koncza sie tak, ze dzieic sie razem bawia a mlodszy przesypuje piasek siedzac sam. dlatego pomyslalam, ze przedszkole to dobry pomysl. a tu klops. mam zamiar porozmawiac z nauczycielka jego czy to tak ma wygladac czy mozna mu jakos pomoc. moze zgodzi sie, zebym z nim troche siedziala. w tym tyg. moglabym, w nast. odwozic bedzie chlopakow ich ojciec. moze to, ze ja odwoze ma wplyw, moze gdyby od razu z ojcem jezdzili, to maly by tak nie czul rozlaki.

ps. moj syn ma 3,5 roku dokladnie.
moni5
U nas początki przedszkola również były trudne, baaardzo trudne. Jak się po krótkim czasie okazało Pani wychowawczyni była zbyt surowa; nie tolerowała płaczu, histerii, w takich sytuacjach podnosiła na dziecko głos "sieć cicho, nic nie mów, nie płacz, czekaj na mamę". Dopiero po mojej interwencji małymi krokami coś się zaczęło zmieniać, dziecko z rana nie wpadało już w w takie histerie, jak zmieniła się wychowawczyni było już tylko lepiej...
gosiagosia
hm... jest jedna wychowawczyni dla mnie dziwna (ale to moje subiektywne odczucie). dziwna byla juz na dniach adaptacyjnych, bo wg mnie zajmuje sie dziecmi tymi, ktore wymagaja wiecej uwagi, czyli uciekaja, rzucaja, broja, bija itd. pozostale zostaja w cieniu (niby normalna reakacja, ale jakb dziecko siedzialo w kacie to moglaby go nie zauwazac w ogole). na dniach adaptacyjnych bawili sie w kolko, spiewali, syn oczywiscie niechetnie, ale jakos dal rade. szedl za reke akurat z ta pania. jak zatrzymali sie, to klaskali spiewali itd. i ta pani odwrocila sie pupa do syna i prawie go uderzyla. myslalam,z e go widzi, ale nie... syn tez sie nie przesunal i bylo to takie nieffajne. tlumaczylam sobie to wtedy, ze byla zestresowana, bo rodzice, bo byl chlopiec ktory skakal wszedzie a zostal sam bez rodzicow na sali. ale dzisiaj bylo podobnie. w pt jak maly plakal i kopal, to podeszla p. dyrektorka, ktora jest jednoczesnie wychowawca 1 gr. i go wziela na rece, nie kazala sie zegnac itd. wziela i poszla, rozmawiala z nim, widac ze ona do niego trafia jakos. dzisiaj byla ta druga pani z rana. weszlismt na sale, pani byla zajeta innymi dziecmi, byla tez pani do pomocy, ale zadna nie podeszla po mojego syna. sam isc nie chcial wiec ccialam go do koka zaprowadzic, ale zaczal sie wyrywac i plakac jeszcze bardziej, zadna z pan nie zareagowala, zadna po niego nie podeszla w koncu jak wpadl w histerie, to przyszla p dyrektorka i go wziela. zastanawiam sie co bedzie jesli p dyrektor akurat w przedszolu nie bedzie. przeciez dziecka nie wypchne i nie uciekne, a na sali zostac nie pozwalaja. moze rano by to wszysto inaczej wygladalo, gdyby ktos syna od razu zgarnal. takie czekanie powodowalo wzrost napiecia i wdzialam, ze coraz bardziej sie maly kreci az w koncu wybuchl. wszedl tylko z malym placzem, a jak wychodzilam, to byl mega krzyk, darcie, rzuanie sie i kopanie ;/ nie chce tak dziecka zostawiac, bo dla mnie to tez jest niefajne.
moni5
Takie malutkie dziecko, zwłaszcza wrażliwe moim zdaniem, potrzebuje dużo wsparcia, otuchy.
Znajduje się samo w nowym, nieznanym miejscu, pełnym obcych ludzi nic dziwnego, że płacze, czuje się zagubione.. Najlepiej byłoby, gdyby ktoś jemu towarzyszył, podszedł, zagadał, odwrócił uwagę, zajął się nim, pomógł wchodzić w zabawy z innymi dziećmi, wówczas maluch poczułby się pewniej i stopniowo zacząłby się otwierać... Może warto porozmawiać z wychowawcą. Przekazać parę istotnych informacji o dziecku, że potrzebuje więcej czasu, żeby zwłaszcza na początku nie zostawał pozostawiony sam sobie ...
ania.m
U nas za każdym razem pani wychodzi, zabiera płaczące dziecko z szatni i prowadzi do sali. Po czym zajmuje się nim do czasu, aż się nie uspokoi.
A on tak cały dzień płacze, czy tylko po rozstaniu?

Wydaje mi się, że warto porozmawiać z wychowawczynią/ami i zapytać, co można zrobić by było lepiej.
gosiagosia
wczoraj rozmawialam z wychowawczynia, syn podobno pozniej juz sie uspokoil. ale widac, ze tesknil, bo jak po niego przyszlam, to piszczal jak kotek i nie do konca bylo wiadomo czy to radosc czy to wzruszenie czy ulga. potem w samochodzie mowil mi, ze sie o mnie martwil. mezowi potem mowil, ze za mna tesnil. fakt, ze nie zostawal za czesto bez rodzicow, zdarzylo sie moze 2x ze zostal sam z dziadkami, a poza tym jesli zostawal, to z bratem, wiec tez inna sytuacja. to starszy brat musial ciagle zostawac sam, bo z malym jezdzilismy po lekarzach, wiec nie jest przyzwyczajony. na pewno jest to nowa, stresujaca sytuacja, ktora zreszta mu tlumaczymy.
dzisiaj juz pani dyrektor na korytarzu na nas czekala. maly troche chlipal, ze nie chce, ale poszedl ladnie, nie wyrywal sie. kobieta ma do niego podejscie, umie zagadac. tamta druga niebardzo niestety.
mama nadzieja
oj dziewczynki znalazłam super wątek, w którym idealnie się odnajduję.
Moje szczęście lat 3,3 chodzi od 16 dni do przedszkola - z przerwą - miał kryzys, budził się po nocy i krzyczał że nie chce iść do przedszkola i w piątek pierwzego tygodnia "zrobiłam mu wolne" pod pretekstem kataru. Pomogło. Po weekendzie znów było ciężko wrócic, ale zaczełam mu obiecywać "nagrody" - wyjazd na wycieczkę do lasu, wyjście do wesołego miasteczka, wyjście na lody, jajo niespodziankę, cuksa czekoladowego, wyskok z babcia i dziadkiem na zbieranie kasztanów. Raz od męza dostał autko, i raz ode mnie, ale zaniechałam juz zakupów zabawkowych, bo to nie jest w moim odczuciu dobry pomysł...
Mały ciągle nie chce chodzić do przedszkola, codziennie pyta mnie, czy już mam wolne. Jesteśmy tu w mieście sami, rzadko zostawał z dziadkami sam bez nas i jest mu trudno się odnaleźć się w nowym życiu. w nocy 31.08 prawie nie spałam, choć jedyna twarda w rodzinie byłam, twierdząc, ze to super pomysł, aby Tosik poszedł do przedszkola. Dziadki i ciotki z tatą na czele żałowali go pokątnie...Pierwszy tydzień wrzesnia miałam rozwolnienie!!!, absolutnie nie jelitówka - tylko reakcja na stres. Płakałam w pierwszy dzień, jak syn poszedł z panią na salę, płakałam jak odebrałam go w pierwszy dzień, gdy ruszył do mnie z drugiego końca sali z okrzymiem moja mamusia ukochana przyszła, przytulił mnie z całych sił i tez się popłakał. potem obróciłam to w żart, że tak mnie mocno utulił, że prawie udusił, dlatego zapłakałam. A on cwaniaczek obdzwonił wszystkich w rodzinie i nagadał, ze mamusia pusciła łezki jak go odebrała z przedszkola, a on był dzielny i nabijał się ze mnie, ze beksa jestem. Dałam mu fory, cieszył się z mojej słabości, bo uwierzył, ze nie tylko jemu trudno. Walczyłam ze sobą bardzo,a łzy same poleciały, jak zamknęły się za nim drzwi i nie moglam ich nijak powstrzymać... Bóg mi świadkiem, ze bardzo chciałam być dzielna, nie dałam rady. Niczego nie żałuję, ani że Tosik już taki duzy, ani że buduje niezależność, nauczyłam się przy nim cenić i delektowac się każdym dniem, aby niczego mi nie było żal... i na razie nie jest.
przedszkole - przez przypadek - dostałam bardzo dobre. Nie Wolno rodzicom wprowadzac dzieci do sali. Na dyżurze w korytarzu jest zawsze jakaś Pani, która zabiera dziecko, zagaduje o jaka ładna bluzka, a dziś sa naleśniki na obiad-lubisz?, ale masz piekna przytulanke... i juz ich nie ma. Mały nie chciał iść kilka razy z panią, ale nie dałam sobie wyrywać dziecka, bo uważam że to złe dla mojego syna. Przytulałam, stawiałam na podłodze, twardo tłumaczyłam, że mama musi do pracy, synek do przedszkola, bo każdy ma swoje obowiązki, koledzy za nim tęsknią i na niego czekają, jak wrócę będzie niespodziankę, zaciągając nosem poddawał się pani i szedł do grupy. Ale nigdy go nie zawiodłam, zawsze pytam go, jakie ma marzenie na jutro i on ustala co chce robić. Dziś idziemy zbierać kasztany. Nie wyobrażam sobie sytuacji, aby przedszkolanki nie wprowadzały dziecka na salę, tylko rodzice. Dzieci uwielbiają przedszkole, ale w wersji z mamą, przecież to taki cudny kącik zabaw, do jakich prowadzamy dziecko nie raz i mu towarzyszymy. I w przedszkolu oni tez tak chcą. Ale mój wie, ze to jego świat, i rodzicom tam nie wolno wchodzić i jest zakaz przekraczania progu sali. To trudny czas dla wszystkich, dla dziecka, dla rodziców i dla przedszkolanek, bo dzieci płaczą i trzeba je od tego odwieźć nie dając mu tego za czym płaczą...Zrozumiałam, że musimy sobie wszyscy w tym czasie pomagać, ustaliłam reguły dotyczące mojego dziecka, ja znam je najlepiej i wiem jak im doradzić, by go łatwiej uspokoić. Wszystko się sprawdza, wszyscy jesteśmy zadowoleni, choc ciągle pracujemy nad tym, by Tosik chciał, a nie musiał iść do przedszkola. ój przedszkolacodziennie "przynosi" nowe piosenki i wierszyki do domu, poznaje nowe bajki, zabawy, dyscypline, "uczy" nas jak mozna się inaczej w domu zachować. Tego oczekiwałam od przedszkola i jestem mimo płaczu zachwycona postepami wychowaczymi małego. Pogadajcie z paniami w przedszkolu ustalcie reguły dla swojego dziecka, normalne jakieś oczywiście, ale jednak typowe dla zachowania waszego malca, aby czuł sie bezpiecznym i waznym jak w domu.
bel
U nas moja Marysia w wrzesniu 2 tygodnie byla chora. I chodzi juz 5 tydzień po chorobie. Z poczatkiem pkola nie miala problemow. Obecnie chetnie chodzi i zawsze pyta mnie w weekend kiedy znowu bedzie w pkolu. Ciagle mowi o Olusiu swoim jako to powiedzila mi przyjacielu. 03.gif Rozmawialam z pania z grupy Maryski i faktycznie ona i jej kolega bardzo sie lubią. On ją lubi ale tez potrafia sie poklocic o zabawki. Ogolnie jest calkiem fajnie. Tylko cos mlodą bierze katar i kaszel. 29.gif Znowu pewnie jakies chorobsko. W pkolu jest akcja, by dac ciuszki i zabawki podopiecznym domu spolecznego. Fajna sprawa. Mam tez pytanie czy u was panie prosily by przynosić juz nieuzywane przez dzieci zabawki i ksiazeczki do pkola? My dzis dalysmy trzy ksiazeczki na grupe dziecka do pkola. Czy u was tez sa takie akcje? Pani powiedziala mi tez, by 10 minut ra dziennie cwiczyc wycinanie nozyczkami po linii. Marysce srednio tak idzie. Czy u was panie tez wymagaja tego od dzieci? Czesto dzieci sa na dworzu. Pani z pkola powiedzila mi tez, bo Marysia czesto mowi, ze cos mają przyniesc do pkola - tu od pani wiem, ze ona przekazuje pewne rzeczy, by zrobic je w domu. Czy u was jest podobnie w waszych pkolach?
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.