To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

STARANIA O MALEŃSTWO odsłona XXVIII

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Stron: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23, 24, 25
Ksiwik
Poziomka Przy poprzedniej odsłonieXXVII wątku o starania już się naczekałam więc teraz w tej odsłonie po porstu nie zdążyłam się dopisać do starających icon_smile.gif A może to te pozytywne fluidy o tej tej jednej z was tak na mnie podziałały icon_smile.gif
annad
Ksiwik gratulacje brawo_bis.gif
zając_Poziomka
CYTAT(ksiwik @ Mon, 02 Dec 2013 - 20:27) *
Poziomka Przy poprzedniej odsłonieXXVII wątku o starania już się naczekałam więc teraz w tej odsłonie po porstu nie zdążyłam się dopisać do starających icon_smile.gif A może to te pozytywne fluidy o tej tej jednej z was tak na mnie podziałały icon_smile.gif



Ło matko, no tak mi się właśnie wydawało icon_razz.gif Ale jakoś tak przez sposób w jaki napisałaś poprzedniego posta uznałam, że w ramach swojego wielkiego roztrzepania pomyliłam Cię z kimś o łudząco podobnym nicku icon_razz.gif A nie chciało mi się sprawdzic tamtego wątku icon_razz.gif CAŁA JA icon_biggrin.gif

Tak czy owak bardzo się cieszę i życzę spokojnej ciąży.

Kolejny wysyp zaciążonych, super icon_smile.gif


A mi dziś koleżanka gratulowała ciąży... sugerując się brzuszkiem... Pora się odchudzac?
dorsim
ksiwik moje gratulacje !!!! 06.gif
kasiaaa82
GRATULUJĘ !!! 06.gif
Tigerek
Wracam do Was... tylko jeszcze nie wiemy, kiedy. Maleństwo nie żyje, czekam na poronienie samoistne.
dorsim
Tigerek kochana tak mi przykro przytul.gif 32.gif
zając_Poziomka
Tigerek, tak bardzo mi przykro icon_sad.gif Doskonale wiem, co czujesz :* Gdybyś chciała porozmawiac to pisz śmiało na PW :* Jestem z Tobą myślami cały czas.
annad
Tigerek aż nie wiem co napisać ;( Wiem doskonale jak to boli...jutro mija rok jak miałam łyżeczkowanie i myślałam, że nie dam rady podejśc raz jeszcze do staranek...ale mineła dłuższa chwila i udało się. Życzę aby i Twoja historia tak się zakończyła!
milutka
Tigerek tak strasznie mi przykro icon_sad.gif
okruszek
Tigerek przykro mi, ale nie wolno się poddawać, poroniłam dwa razy, wiem że słowa teraz nie dają pocieszenia, ale czas powoli leczy rany.
trzymaj się Kochana!
Tigerek
Jak to dobrze Was mieć !!!!

Ja wiem, że teraz natueralnym odruchem byłoby szukanie winy w lekarzu, ale naprawdę mam coraz większe podejrzenia, że to błąd natury I/LUB wina lekarza. Ogarnę się to się wyżalę. Za tydzień kontrola czy się zaczęło, na szczęście przyjaciółka mnie zarejestrowała do innego lekarza.


KSIWIK - gratulacje icon_smile.gif - dobrze wiedzieć, że cud życia wciąż działa icon_smile.gif szczerze icon_smile.gif
milutka
CYTAT(Tigerek @ Tue, 03 Dec 2013 - 19:57) *
Jak to dobrze Was mieć !!!!


zawsze przytul.gif
komunikacja24
CYTAT(Tigerek @ Tue, 03 Dec 2013 - 21:57) *
Jak to dobrze Was mieć !!!!

Ja wiem, że teraz natueralnym odruchem byłoby szukanie winy w lekarzu, ale naprawdę mam coraz większe podejrzenia, że to błąd natury I/LUB wina lekarza. Ogarnę się to się wyżalę. Za tydzień kontrola czy się zaczęło, na szczęście przyjaciółka mnie zarejestrowała do innego lekarza.
KSIWIK - gratulacje icon_smile.gif - dobrze wiedzieć, że cud życia wciąż działa icon_smile.gif szczerze icon_smile.gif

Bardzo wspieram....
hogata61
Tigerku- przytul.gif przytul.gif przytul.gif Niesamowicie mi przykro rycze.gif Praktycznie każda z nas świetnie wie co teraz przeżywasz, niestety. Powiem Ci coś co ostatnio powiedziałam komuś a tydzień opóźniej okazało się że znów jest w ciąży: rzadko, ale to bardzo rzadko zdaża się tak aby dwa razy pod rząd było coś nie tak!!! Także jak tylko będziecie mogli zabierajcie się do pracy, a przyjdzie czas na NOWY Cud z szczęliwym zakończeniem!!!
perelka00007
Tigerek przytul.gif przytul.gif przytul.gif

Ksiwik wielkie gratulacje!!!!
zając_Poziomka
Ksiwik, jak się czujesz?

Tigerek
, daj znac co u Ciebie :*

A ja oficjalnie dołączam dzisiaj do grona staraczek icon_smile.gif Jestem po wizycie i kwstia "spornego" zaśniadu jest już rozstrzygnięta, wszystko jest w porządku icon_smile.gif
Tigerek
Odzywam się icon_smile.gif

Mam L4 do końca tygodnia - od rodzinnej, bo gin na to nie wpadł, że psychika to jedno, ale przecież samo odstawienie duuuużej dawki hormonów wywoła skutki uboczne.
We wtorek miałam mdłości do kwadratu i zawroty głowy, od wczoraj strrrrrasznie mi zimno i męczę się byle czym. Na razie zero plamień czy choćby brudzenia, ale na USG nie wyszło jednoznacznie czy dziecko już nie żyje, czy czekamy aż powoli odejdzie i dopiero potem poronienie. Generalnie po prostu wyszło, że jest skrajnie za małe (przez 2 tygodnie urosło o 4 mm) i nie bije serce, że jest niedorozwinięte. W końcu się podda.

Przypuszczam, że najgorzej będzie nam "po".

Już na ochłonięciu:

Są 2 opcje - albo po prostu naturalna wada wrodzona i stąd obumarcie, albo "dogodził" krwiak. Niedobór hormonów to albo niedoczynność ciałka żółtego (co podobno po prostu się zdarza), albo ... efekt krwiaka, który nie pozwalał na porządniejsze zagnieżdżenie a przez to organizm nieodpowiednio reagował. Na pewno wiem, że powinnam wtedy leżeć, a zdaniem lekarza miałam normalnie pracować i funkcjonować. Że jak wyszło, że luteina nie bardzo się wchłania, powinnam dostać inny preparat choćby i równolegle, żeby którykolwiek zadziałał. Że kontrola progesteronu nie powinna być dopiero po kolejnych 3 tygodniach tylko regularnie częściej.

Ufałam do końca, bo ten lekarz ma w moim mieście bardzo dobrą renomę specjalisty. Niestety najwidoczniej już teraz bardziej portfelem myśli.

Zaraz po "ogłoszeniu" mi, że nie ma bicia serca najpierw stwierdził, że "pozytyw taki że od poczęcia doszło, czyli tu problemu nie ma" a zaraz potem, stwierdził, że zawiniła jakaś inna choroba czy zakłócenie, którego będziemy szukać, najlepiej naprotechnologią jako najlepszą diagnostyką. Wszystko super, tylko gość nie wie, że jako doradca rodzinny i instruktor NPR ja wiem, co to napro i kiedy i dlaczego się stosuje: do leczenia przyczyn niepłodności i poronień nawykowych. A to pierwsze przecież... nawet wywiadu nie zrobił na pierwszej wizycie, żeby cokolwiek wykluczyć... olewka... ale po 100-150zł za każdą wizytę 10-15 min kasował. Tylko od razu straszy jakimiś zakłóceniami do usunięcia... Dopiero w domu na spokojnie przeczytałam, że po prostu 20% pierwszych ciąż może skończyć się tak, jak ta tylko najczęściej kobiety o tym nie wiedzą i zrzucają wszystko na karb spóźnionej 1-2 tyg miesiączki.

Napro wiązałaby się z badaniami hormonów po 2-3 razy w tygodniu = 2-3 x 54 zł w laboratorium x 4 tyg. Plus leki i wizyty (po 100zł) Brutalnie - nie stać nas na to. Pomijam, że ja nie widzę podstaw, żeby taką procedurę u nas wdrożyć już teraz. Pierwsza ciąża samodzielnie poczęta, po 2 latach starań przy cyklach po 40-50 dni = około 16 cykli. Czyli zdrowa norma.

Nie wiem, co o tym myśleć.

********

Ale się rozpisałam.
Za to naprawdę na własnej skórze doświadczyłam czym jest dar przyjaźni. Kilak osób z mojego otoczenia wie co się działo i dzieje, kontaktują się ze mną codziennie, jak nie sms to strzałka, mail, telefon. Mążma drugie zmiany więc byłabym sama, tak - nie jestem. Rodziny nasze mają się nie dowiedzieć, chyba, że mnie szwagierka do pasji doprowadzi docinkami,pytaniami, dowcipami i złośliwościami o bezdzietności po 4 latach małżeństwa to jej w twarz rzucę, że dziecko nie żyje i czy teraz się lepiej czuje jak wie. Sama zaszła w ciążę w wieku 35 lat, ja kończę 31 za 2 tygodnie.
hogata61
Tigerku- śietnie wiem co czujesz, sama pierwszą ciążę straciłam, dokładnie w taki sam sposób, tylko że pewna mojego cudu chodziłam do 13tc bo wtedy przysługiwało mi usg na nfz, byłam młoda i głupia i nie sądziłam że może być coś nie tak i można to sprawdzić o wiele wcześniej. A lekarz do mnie tylko: do zabiegu, 10% kobiet tak ma, dowidzenia i tyle. Długo nie mogłam dojść do siebie. A teraz widzisz zaraz urodzę drugie dzieciątko bez jakiś "większych sensacji". U Ciebie też tak będzie, zobaczysz!!! z taką diagnostyką też na razie dałabym sobie spokój! Najważniejsze,żemasz przy sobie tych ludzi,to bardzo,bardzo ważne. Będzie dobrze!!!
zając_Poziomka
No, ale jak nie ma pracy serduszka to wszystko jest jasne. Poza tym lekarz na usg może sprawdzic czy w płodzie krazy krew (nie pamietam jak się to badanie nazywa).A w takim przypadku psychika właśnie jest najgorsza i wg mnie lekarz powinnien Ci przynajmniej zaproponowac zwolnienie. Kurczę, ale nieczuły burak icon_sad.gif Mi lekarz powiedział niezbędne minimum, widac było, że uważa, że lepiej powiedziec mniej, że to musi do mnie dotrzec i sama muszę przetrawic. Stwierdził, że mamy się nie martwic, bo poronienia zdarzają się bardzo często w I trymestrze, że jest to "normalne" i że ponad 90% przypadków to po prostu wina natury, taka selekcja naturalna. Dopiero w szpitalu wyszło, że to może jednak nie byc taka właśnie selekcja. Ale przynajmniej te wiadomosci się nie skumulowały i nie spadły na mnie jednocześnie. U mojego lekarza do gabinetu wchodzi sie przez pokój położnej, super babka. Też podeszła do tematu tak, żebym się jak najmniej martwiła. W szpitalu obchodzono się ze mną jak z jajkiem, żeby nie urazic, okazywano zrozumienie i serdecznośc. Wiem dziś, że mój lekarz nie miał najmniejszego wpływu na to, co się wydarzyło. A na Twoim miejscu nie poszłabym do Niego nigdy więcej. Byc może tak czy tak by ta sytuacja miała miejsce, ale gdybyś miała pewnośc, że zrobił wszystko, co w jego mocy... Ja chyba bym do niego poszła i mu wygarnęła!

CYTAT
Przypuszczam, że najgorzej będzie nam "po".


Niestety, do samego końca nadzieja robi swoje icon_sad.gif Ja przez tydzień w szpitalu wierzyłam, że zdarzy się cud, że lekarze się pomylili itp ;(

CYTAT
Za to naprawdę na własnej skórze doświadczyłam czym jest dar przyjaźni. Kilak osób z mojego otoczenia wie co się działo i dzieje, kontaktują się ze mną codziennie, jak nie sms to strzałka, mail, telefon. Mążma drugie zmiany więc byłabym sama, tak - nie jestem. Rodziny nasze mają się nie dowiedzieć, chyba, że mnie szwagierka do pasji doprowadzi docinkami,pytaniami, dowcipami i złośliwościami o bezdzietności po 4 latach małżeństwa to jej w twarz rzucę, że dziecko nie żyje i czy teraz się lepiej czuje jak wie. Sama zaszła w ciążę w wieku 35 lat, ja kończę 31 za 2 tygodnie.


Oj, miałam, tak samo. Spotkałam się z ogromną życzliwością i zaangażowaniem osób, z którymi nie utrzymywałam bliższego kontaktu - powiedziałam im o ciąży, bo potrzebowałam pewnych informacji od nich i od tej chwili bardzo się mną interesowały, dbały, pomagały, a po poronieniu wspierały bardziej niż przyjaciółki. I to jest BARDZO ważne. Tacy ludzie pomagają przetrwac najgorsze chwile. Masz jeszcze nas icon_wink.gif
Ja też sie spotkałam z podobnymi docinkami i żartami. Bolały jak cholera. Raz nawet otworzyłam usta, żeby wygarnąc, żeby tej osobie zrobiło się głupio i się zamknęła, ale ostatecznie ja sie zamknęłam. Nie warto. Szwagierce powiedz, że produkcja dziecka, które nie odziedziczy charakteru po niej wymaga niestety czasu - selekcja genów to mozolna praca.

Mi na ciążowym dziewczyny sugerowały, że po poronieniu można "dostac" połowę macierzyńskiego. Może się dowiedz czegoś na ten temat? Ja nie byłam zatrodniona, więc nie zastanawiałam sie nad tym. Chyba, że wolisz pracowac? Moze wybierzcie się gdzies na weekend? To pomaga.

Ja też się rozpisałam...

Trzymaj się :* I staraj myślec pozytywnie :* Niebawem obie będziemy szczęśliwymi mamami icon_smile.gif

edit: dopisek
Ksiwik
TigerkuBardzo ale to bardzo mocno przytulam. Jestem z Tobą myślami.

W obliczu tego co się stało u Ciebie nie chce za bardzo rozpisywac się co u mnie, może po prostu nie wypada mi pisać.
Napiszę tylko tylę że wczorajsza beta po 47 h wynosiła 512,4.
Tigerek
Kochana pisz !!!!!!!!

Ja się BARDZO cieszę, że Tobie/ Wam się udało, to dla mnie kolejny mały cud, który mi też jak Bóg da się kiedyś przydarzy...
tyczka
Tigerku, tutaj absolutnie nie ma winy lekarza... Później napiszę więcej, nie wiem, czy będziesz miała łyżeczkowanie, czy będzie ronić samoistnie, ale tutaj chcę zwrócić Twoją uwagę na co innego:

Rozmawiałam niedawno z przyjaciółką - i obie jesteśmy zgodne, że bóle poronne są nierzadko gorsze od porodowych.
O tym, jak wrzeszczałam przez 7 godzin i na zmianę i tracąc przytomność, może nie będę pisać, bo będzie ocierać się o ekshibicjonizm, ale: nie możesz być sama, ból psychiczny to jedno, ale ten fizyczny pozwali zwalić z nóg bardziej, niż poród. Zadbaj, żeby w przypadku bóli, ktoś przy Tobie był i mógł zawieźć Cię do szpitala!

PS. A widzisz, czym jest intuicja..?! Sama wspomniałaś, że szperałaś, bo wydaje Ci się, że masz za niski progesteron...

Ściskam przytul.gif
tyczka
CYTAT(Tigerek @ Thu, 05 Dec 2013 - 14:22) *
Pierwsza ciąża samodzielnie poczęta, po 2 latach starań przy cyklach po 40-50 dni = około 16 cykli. Czyli zdrowa norma.

Nie wiem, co o tym myśleć.


Tigerku, cykle po 40-50 dni nie sązdrową normą !!! Za normę uważa się cykle do 35 dni.

A dwa lata to bardzo długo, WHO zaleca badania w kierunku zaburzeń płodności już po...6 miesiącach!
Tigerek
O zdrowej normie mówiłam o 16 cyklach. Zdaniem mojego lekarza, na którym się DO TEJ PORY opierałam norma to faktycznie 6-10 miesięcy, o trudnościach w poczęciu mówiło się po roku, po 2 latach (= ponad 24 cykle) mówiło się o problemach z płodnością.

Cykle można było uregulować w długości hormonalnie, ale daliśmy sobie 2 lata bez skracania chemicznego. Poza długą fazą estrogenową cykle były absolutnie zdrowe = owulacyjne, ze zdrową fazą lutealną, z odpowiednim pikiem luteinowym przed owulacją...

Zobaczymy co powie nowa lekarka. Pewnie co innego, ale opierałam się na opinii lekarza o znakomitej renomie icon_sad.gif

tyczko - to, co piszesz o bólu i samopoczuciu... to tym bardziej nie rozumiem już, że nie było mowy o L4. icon_sad.gif na razie lekko mnie tylko pobolewa i zero plamienia, od poniedziałku teoretycznie ma wrócić do pracy, bo rodzinna mi wstępnie dała 4 dni do dziś włącznie.
tyczka
CYTAT(Tigerek @ Fri, 06 Dec 2013 - 13:52) *
O zdrowej normie mówiłam o 16 cyklach. Zdaniem mojego lekarza, na którym się DO TEJ PORY opierałam norma to faktycznie 6-10 miesięcy, o trudnościach w poczęciu mówiło się po roku, po 2 latach (= ponad 24 cykle) mówiło się o problemach z płodnością.


Tigerku - 16 cykli, tak, można przyjąć za normę, ale podstawowym pytaniem jest, ile te cykle trwają ?
Bo: jeśli przyjmiemy, czysto hipotetycznie, babkę w wieku 33 lat, o półrocznycb cyklach - jakie będą jej szanse na zajście w ciążę..? Niemalże zerowe. ( zważając też na to, że płodność spada po 30-tym rż., a drastyczny jej spadek następuje po 40 rz. ).

Poza tym, miej też na uwadze fakt, że ciąża u kobiety po 35 rż. jest już określana przez lekarzy jako ciąża "wysokiego ryzyka", a badania prenatalne są - jeśli nie standardem - to dobrym pomysłem, ze względu na wzmożone ryzyko wad wrodzonych.

To ryzyko wynika głównie ze względu na wiek komórki jajowej , gdzie częściej występują nieprawidłowości w chromosomach.

Dochodząc do meritum, Tigerk: to samo dotyczy zbyt długich cykli miesięcznych, choćby nawet były one, jak piszesz, "względnie prawidłowe", z odpowiednim pikiem LH ( inaczej nie doszłoby do owulacji ) i 14 dniową fazą lutealną ( przyjmowana za standard ).

Rację masz ( i Twój był lekarz także ) w cytacie powyżej - rzecz jednak w tym, że u przeciętnej kobiety, w przeciągu roku, powinno wystąpić około 12,7 cykli miesięcznych.

Przy 16 w ciągu dwóch lat, szanse się mocno ograniczają.

Komórka jajowa, która dojrzewa właśnie po "późnej fazie estrogenowej", jest znacznie bardziej "narażona", na nieprawidłowości chromosomalne ( chodzi o czas dojrzewania pęcherzyka ), stąd przeważnie "bardzo późne" owulacje albo nie owocują ciążą, lub właśnie kończą się w jej wczesnym stadium. ( pisałam o tym w którymś z wcześniejszych postów ).

CYTAT(Tigerek @ Fri, 06 Dec 2013 - 13:52) *
Cykle można było uregulować w długości hormonalnie, ale daliśmy sobie 2 lata bez skracania chemicznego. Poza długą fazą estrogenową cykle były absolutnie zdrowe = owulacyjne, ze zdrową fazą lutealną, z odpowiednim pikiem luteinowym p


Tigerku - warto. Do czego szczerze Cię zachęcam, bo zwiększa to ogromnie szanse na zdrową ciążę i szczęśliwe jej zakończenie.

Zresztą popatrz na forum, ile forumek po leczeniu, cieszy się nowonarodzonymi "bąblami".

CYTAT(Tigerek @ Fri, 06 Dec 2013 - 13:52) *
Zobaczymy co powie nowa lekarka. Pewnie co innego, ale opierałam się na opinii lekarza o znakomitej renomie icon_sad.gif


Mam szczerą nadzieję, że trafisz na oddanego lekarza, specjalistę z duszą i sercem, nie myślącego portfelem.
Przy czym zwróć uwagę, czy specjalizuje się w zaburzeniach płodności - z własnego doświadczenia podpowiem, że często lekarze ginekolodzy, którzy nie specjalizują się w zagadnieniu płodności - sensu stricte, mają niewielką wiedzę i szukają trochę "na chybił- trafił", w nadziei, że "się uda".

Miałam to szczęście, że jeszcze przez staraniami, trafiłam do znakomitego lekarza, który potrafił spędzić ze mną 3 kwadranse w gabinecie, choć kolejka na korytarzu rosła...Oddany, wyrozumiały, a przede wszystkim - nie traktujący pacjentek jak "ciemną masę", a wyjaśniający najbardziej skomplikowane zależności hormonalne.

Poza tym ciepły, z błyskiem w oku - lekarz marzenie. ( achhhhh, żonaty! 29.gif )

CYTAT(Tigerek @ Fri, 06 Dec 2013 - 13:52) *
tyczko - to, co piszesz o bólu i samopoczuciu... to tym bardziej nie rozumiem już, że nie było mowy o L4. icon_sad.gif na razie lekko mnie tylko pobolewa i zero plamienia, od poniedziałku teoretycznie ma wrócić do pracy, bo rodzinna mi wstępnie dała 4 dni do dziś włącznie.


Spokojnie, dla mnie, po "przejściach" w swoim czasie, to, co piszesz, to kosmos. Ale od x lat mieszkam w Danii - i tutaj nie przysługuje żadne zwolnienie, a roniącą kobietę - ze szpitala, przeważnie odsyła się do domu ( vide: moja przyjaciółka ). A już o żadnych histopatologiach, innych skomplikowanych badaniach... Tutaj to byłby jakiś mega luksus icon_wink.gif - tego się po prostu tutaj nie robi.

W krajach tzw. "zachodnich" podejście do poronienia jest inne, badania, bodajże w całej Skandynawii, dopiero wykonuje się po...3 poronieniach.

A z kolei z Irlandii o ciąży mówi się, że "ciąża jest jabłko - jak dojrzeje, to spadnie" icon_wink.gif Serio, serio icon_biggrin.gif

To tak trochę dla rozluźnienia atmosfery.

Dostałaś tabletki na wywołanie ?

Trzymaj się! przytul.gif
Tigerek
Nie dostałam żadnych leków do poniedziałku, bo usg jednoznacznie nie potwierdziło śmierci dziecka, tylko jego niedorozwinięcie (5 tydz. zamiast 8.). Ta nowa lekarka, do której się zarejestrowałam podobno zajmuje się wszelkimi "przypadkami skomplikowanymi". I z powołania a nie dla kariery icon_smile.gif - pomijając obecną huśtawkę nastrojów nadal wierzę, że będziemy jeszcze szczęśliwymi rodzicami.
tyczka
Oczywiście, że jeszcze będziecie icon_razz.gif

Tylko daj się poprowadzić dobrej lekarce. I nie obawiaj się hormonów, przeważnie na wyrost.
zając_Poziomka
Tigerku, na pewno będziecie! :* Choc wiem, że oczekiwanie na kolejne starania to męka icon_sad.gif to uważam, tak jak tyczka, że warto sie zdecydowac na terapię hormonalną jeśli lekarz to zasugeruje. Ja wprawdzie brałam hormony typowo antykoncepcyjnie, przed stosowaniem miałam cykle 40-50dniowe... miesiaczki bolesne bardzo 7dniowe. Nawet się martwiłam, że po odstawieniu wszystko wróci do poprzedniego stanu, a może i będzie gorzej. A tu niespodzianka icon_smile.gif Cykle średnio 29 dni i to już od momentu odstawienia, miesiączki bezbolesne, 4dniowe icon_smile.gif Od pierwszego cyklu owulacje icon_smile.gif

Skoro ta lekarka jest specjalistką to trzymaj sie jej i słuchaj :* a na pewno niebawem będziecie szczęśliwymi rodzicami icon_smile.gif

A z tym bólem, to żeś mnie tyczka zabiła :/ Miałam łyżeczkowanie, nawet podawane po kilka razy dziennie przez 7 dni leki poronne nie były w stanie mnie "otworzyc", ani nawet spowodowac bólu.... więc dla mnie to abstrakcja. Straszne icon_sad.gif
kalarepa78
Tigerku, pisze priv.
zając_Poziomka
Tigerek, jak się czujesz?

Ksiwik, jak po wizycie?

Ja czekam na okres.24dc, pochrzanily mi się daty dni plodnych :/
tyczka
CYTAT(zając_Poziomka @ Fri, 06 Dec 2013 - 16:38) *
A z tym bólem, to żeś mnie tyczka zabiła :/ Miałam łyżeczkowanie, nawet podawane po kilka razy dziennie przez 7 dni leki poronne nie były w stanie mnie "otworzyc", ani nawet spowodowac bólu.... więc dla mnie to abstrakcja. Straszne icon_sad.gif


Zającu
.. No ja wtedy też zaczęłam myśleć, że tego nie przeżyję 37.gif Fizycznie ( bo psychicznie to i gorsze rzeczy bywały ), to było najgorsze doświadczenie, jakie przeszłam. Odmówiłam morfiny - a dopiero ostatnio, po rozmowie z przyjaciółką, zorientowałam się, że trzeba było wtedy brać ( ona przyjęła ).

Tigerku
, tak mi się przypomniało! Uważam, że absolutnie nie należy tego wykorzystywać, ALE: polskie ustawodawstwo umożliwia wzięcie 8 tyg. urlopu macierzyńskiego po poronieniu. Należy jednak zadbać o różne dokumenty.

Uważam, że to za długo ( bo ile można siedzieć w domu?! ), ale chwila czasu dla siebie, pewnie byłaby wskazana.
Ksiwik
CYTAT(zając_Poziomka @ Mon, 09 Dec 2013 - 13:13) *
Ksiwik, jak po wizycie?


Pęcherzyk ciażowy jest , dostałam skierowania na wszystkie możliwe i potrzebne badania , miałam je dziś zrobić ale niestety rozchorowałam się icon_sad.gif
Goraczka, ból gardła i ledwo co mówię , byłam u lekarza dostałam jakieś łągodne leki bo sama bez konsultacji nie chciałam nic brać.

Następna wizyta u gina 27.12, termin z OM mam na 6.08.2014 icon_smile.gif
zając_Poziomka
CYTAT(tyczka @ Mon, 09 Dec 2013 - 13:14) *

Zającu
.. No ja wtedy też zaczęłam myśleć, że tego nie przeżyję 37.gif Fizycznie ( bo psychicznie to i gorsze rzeczy bywały ), to było najgorsze doświadczenie, jakie przeszłam. Odmówiłam morfiny - a dopiero ostatnio, po rozmowie z przyjaciółką, zorientowałam się, że trzeba było wtedy brać ( ona przyjęła ).


Uważam, że to za długo ( bo ile można siedzieć w domu?! ), ale chwila czasu dla siebie, pewnie byłaby wskazana.


Ja tam jestem za środkami znieczulającymi - jeśli tylko mogę, biorę. Mam niski próg odporności na ból.

Też uważam, że "wyjście do ludzi" pomaga bardziej, niż siedzenie w domu. Jednak niektóre osoby wolą się zamknąc w domu i "odchorowac" w odosobnieniu.


ksiwik, rób badania, rób icon_biggrin.gif Mnie przez całe życie nie nakłuli tak, jak przez 9 tygodni ciąży icon_razz.gif Teraz mam awersję do igieł icon_razz.gif
Kuruj się i wygrzewaj pod kocykiem :*

edit: tagi
Tigerek
Hejka wszystkim, a ja się jakoś trzymam icon_smile.gif

Po kontroli. Byłam ostatni raz u tamtego lekarza, bo nie dostałam potwierdzenia o rejestracji na środę, jak coś to się zarejestruję na kolejną środę, jak jestem na tę - spokojnie pójdę zorientować się co i jak; 2/3 pęcherzyka już się "ładnie" odkleiło - zdaniem lekarza wcale nie musi być tak źle, ciąża jest mocno cofnięta, ma być "jak sporo gorsza miesiączka, ale nic więcej". Recepta na antybiotyk, który mam brać w pierwszym dniu silnego krwawienia, nie dostałam leków na wywołanie poronienia bo skoro w tydzień tak mocno się posunęło to spokojnie można jeszcze poczekać, jest bardzo duża szansa na poronienie całkowite i wtedy praktycznie nieomalże od razu możemy wznowić starania.

Nie wiem skąd to "pogodzenie się" - czy to taki dar od Boga jako rekompensata, że jesteśmy bardziej ku nadziei na następny raz niż w bólu w kwestii tego... a może to moja psychika się na razie wyłączyła, może jedno i drugie. Jest dobrze. Po prostu dobrze.
Cortinka230
Tigerek przytul.gif kochana Ty moja silna z Ciebie babeczka i podziwiam Twój spokój!! Tak trzymaj. Ja po pierwszym poronieniu 3 miesiące dochodziłam do siebie i robiłam wszystkie badania na własną ręke i straciłam niepotrzebnie majątek..choc co prawda jedno badanie wykazało dlaczego..ale najmniej kosztowne bo za 25 złicon_smile.gif
Trzymam za Ciebie mocccnooo kciuki i wiem, że będzie dobrze. Czekamy na dobre wiadomości i ściskam Was raz jeszcze!!!
annad
Tigerku obyście szybko mogli rozpocząć kolejne staranka !
zając_Poziomka
Tigerku, gratuluję podejścia icon_smile.gif Super, że tak to widzicie. Trzymam kciuki za szybkie staranka :*
Tigerek
Po wizycie u nowej pani doktor.

Dokładna, małomówna ale życzliwa. Jeśli do wtorku nie dojdzie do samoistnego poronienia to mam się zgłosić na oddział na wywołanie. Pozostaje mieć nadzieję, że przez te 5 dni się wyklaruje icon_sad.gif naprawdę nie mam ochoty na pobyt w szpitalu.


Uspokoiła nas w kwestii kolejnej ciąży, jej zdaniem od początku coś było nie tak a krwiak tylko przesądził. I że to prawdopodobnie jednorazowy błąd natury. Jeśli do poniedziałku wieczorem się skończy, mam iść na kontrolę do niej nawet bez rejestracji między pacjentkami zaraz po zakończeniu krwawienia.

I są 2 różne wersje: w poniedziałek lekarz wyraźnie pokazywał mi oddzielający się pęcherzyk i podciekający krwiak na 2/3 długości stycznej części. I że do końca tygodnia będzie po wszystkim. Ona nie widzi żadnego odklejania, a pęcherzyk ma prawie 3 cm i chyba trudno o taką rozpiętość wersji? Nie wiem co myśleć, wersja z poniedziałku bardziej mi się "podoba". Może to urojenie, ale mam wrażenie że 2 razy w nocy zbudził mnie ból w brzuchu. W ciagu dnia już nic, ale przed zwykłym okresem też najpierw bolało mnie w nocy. Albo sobie coś wkręcam icon_sad.gif
zając_Poziomka
To normalne, że wciąż się czujesz ciążowo. W końcu wciąż jesteś w ciąży! Dopóki działają hormony Twój organizm traktuje tę sytuację jak normalną ciążę.

Trzymam kciuki, żeby się wszystko do wtorku rozstrzygnęło :*
okruszek
Tigerku przytul.gif , życzę dużo sił, ale wierzę że niedługo będziecie we trójkę
Tigerek
No właśnie nie czuję się ciążowo tylko "normalnie" - tylko trochę psychika mi siadła, ale i tak dziw, że dopiero teraz. Ja po prostu paradoksalnie mam nadzieję, że w nocy to był prawdziwy ból zwiastujący rozwój sytuacji. Bo w ciągu dnia to może z raz mnie poćmiło leciuchno i tyle.
annad
Tigerku oby organizm sam sobie poradził. Łyżeczkowanie nie boli ale ja sam pobyt rok temu źle wspominam. Szpital ginekologiczno-położniczy więc o ciężarne oczekujące na poród nie było trudno. Fajnie, że trafiłaś na konkretną lekarkę. Dziwne takie rozbieżności w opinii między 2 lekarzy tej samej specjalizacji. Trzymaj się ! Myślę o Tobie!
zając_Poziomka
CYTAT(Tigerek @ Wed, 11 Dec 2013 - 21:54) *
No właśnie nie czuję się ciążowo tylko "normalnie" - tylko trochę psychika mi siadła, ale i tak dziw, że dopiero teraz. Ja po prostu paradoksalnie mam nadzieję, że w nocy to był prawdziwy ból zwiastujący rozwój sytuacji. Bo w ciągu dnia to może z raz mnie poćmiło leciuchno i tyle.


No to się źle zrozumiałyśmy icon_wink.gif
tyczka
Tigerku, gratuluję spokoju... Ale tak, jak dziewczyny piszą, na razie hormony ciążowe działają, później może być gorzej, więc trzymaj się bardzo mocno i dzielnie. O otaczaj życzliwymi ludźmi icon_biggrin.gif Co do rozbieżności w opiniach lekarzy - wcale mnie nie dziwią. Ostatnio policzyłam, ile w swoim życiu zaliczyłam ginekologów...Matko święta! 37.gif

W każdym razie, krwawienie nie musi nastąpić tak szybko, sama chodziłam z martwym zarodkiem przez prawie 3 tygodnie, zanim zaczął się cyrk 32.gif O niczym nie wiedząc 21.gif
Tigerek
Chyba jednak coś się "ruszyło" bo chociaż krwawienia wciąż nie ma, to brzuch boli jak w przeddzień @ i mam wrażenie że leciuchno szyjka zaczyna być rozchylona. Paradoks: przez 2 lata modliliśmy się, żeby @ nie przyszła - teraz nie możemy się doczekać; przez ostatnie 2 miesiące ból przerażał, teraz witany z radością...

Straaaaaaszliwie chcę uniknąć szpitala, po pierwsze mam z rodzimym bardzo złe doświadczenia, dwa - na oddziale pracuje mój ex-lekarz (o czym nie wie że ex) we współpracy z obecną lekarką. Drętwo.

Lekarka obecnie wybrana uczciwie myślę stwierdziła, że nie dopatrzyła się w dotychczasowym prowadzeniu błędów lekarza, po prostu od początku musiało coś pójść źle i na to nikt by nic nie poradził. Pozostajemy przy decyzji przeniesienia, bo po prostu na tamtego lekarza nas nie stać; prywatne wizyty, prywatne badania w laboratorium, leki pełnoodpłatne wyniosły nas około 1200 zł w ciągu 1,5 miesiąca. Może dla kogoś to mała kwota, dla nas ogromna.

Porównanie - za wizytę u nr 1 płaciłam 100-150 zł, u nr 2 - 80zł. U tamtego wizyta z cytologią to 180-200 zł, u drugiej - 110-130.

3mamy się mocno icon_smile.gif - sama się dziwię naszej wytrzymałości i nadziej na dobre "kiedys"... Niebo musiało w tym maczać palce icon_wink.gif
zając_Poziomka
Tigerek, ja sobie tak myślę, całkiem szczerze (wiem, że niektórzy mają ochotę mnie zlinczowac, kiedy mówię to na głos), że lepiej aby ciąża zakończyła się na wczesnym etapie, niż dzidziuś miał się urodzic chory lub kaleki. Myśl, że moje dziecko miałoby się męczyc całe życie boli bardziej niż strata ciąży.

Powodzenia :*
tyczka
Zajacu, ktoz mialby Cie liczowac ??! Wierz mi, nie znam nikogo, absolutnie nikogo, kto chcialby urodzic chore dziecko. Co zreszta bylo rownie wyrazne w ostatnim watku dot. aborcji na naszym "Na kazdy temat" icon_wink.gif Amen.

A politycznie poprawne frazesy i dyrdymaly to, wiesz, politykom, w usta 37.gif
zając_Poziomka
No niestety znam kilka osób, które puściły mi konkretną wiązankę po takich słowach. Oczywiście są to osoby, które dzieci nie mają, nigdy nie były w ciąży lub mają dzieci i nigdy nie przeżyły poronienia.
Tigerek
Miałam w sobotę zjazd kursu na instruktora NPR. I dowiedziałam się paru rzeczy: że należy mi się akt martwych narodzin dziecka nawet, jeśli poronię w domu (na co się kurde nie zapowiada więc jednak we wtorek szpital icon_sad.gif icon_sad.gif icon_sad.gif ), że należy mi się prawo pochówku, jeśli szpital zgodzi się wpisać potencjalną płeć dziecka (znalazłam info, że jeśli jest takie stwierdzenie niemożliwe to można powołać się na intuicję matki),


- ma ktoś doświadczenia, jak to wygląda? czy szpitale wystawiają takie zaświadczenia narodzinach w tak wczesnym stadium?

że faktycznie mogę się ubiegać o 8 tyg urlopu 100% płatnego.

na marginesie - lekarka się "machnęła" i na skierowaniu do szpitala wpisała mi 13 tc chociaż od owulacji jest 9.
Skończyła mi się nadzieja na koniec w domu icon_sad.gif - i chociaż psychicznie padam coraz gorzej, to są momenty, że jeszcze się trzymam. Jutro idę do pracy bo muszę - głównie żeby poinformować, że nic nie przygotowałam na środowe spotkanie z rodzicami i że mnie nie będzie do końca grudnia. Śię ucieszą.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.