To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

psychoterapia

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Stron: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23, 24, 25, 26, 27, 28
Agalu
CYTAT(AQA @ Sun, 20 Feb 2011 - 16:19) *
małżeńskiej, małżeństwo


Może koleżance "u" się poprostu przypadkowo napisało:)
w pośpiechu często robię również literówki
po co odrazu wytykać komuś błąd? icon_rolleyes.gif
chaton
CYTAT(AQA @ Sun, 20 Feb 2011 - 14:19) *
małżeńskiej, małżeństwo


AQA: fajnie, ze napisalas na zalozonym przeze mnie watku.
Moze masz cos do powiedzenia na temat?
malinka1978
czesc po mojej dluszej nieobecnosci...

Obecnie chodze na cd terapii. obecna terapeutka bardziej dociera do mnie i wychodza sprawy dotychczas nieomawiane 21.gif

jestem na lekach i do tego zazywam lek na arytmie serca, bo od listopada mialam z tym problem..
beto 25 zazywam.
pozdrawiam wszystkich.

chaton
Malinka: zycze, zeby nowa terapeutka okazala sie skuteczna.
Ja dzis wracam... i nie wiem, o czym mowic 43.gif
bel
witam jestem po pzrewaniu trudnej psychoterapii ciesze sie ze znalazmlam ten watek
Gosia z edziecka
Ja tez sie cieszę że tu trafiłaś icon_smile.gif
bel
ja rowniez
dziewczyny jak czesto zmienialyscie terapeutow chce mienic leklarz moj tylko spowodwal dokli u mnie tez tak miayscie
Gosia z edziecka
CYTAT(bel @ Wed, 23 Mar 2011 - 13:44) *
ja rowniez
dziewczyny jak czesto zmienialyscie terapeutow chce mienic leklarz moj tylko spowodwal dokli u mnie tez tak miayscie

Terapia może tak działać, że powoduje pogorszenie samopoczucia. To jeszcze nie świadczy źle o terapeucie.
Zły terapeuta, to ten, który mówi co masz robić, daje gotowe porady. Np. "zmień pracę", albo "powiedz tamtemu to i to", "przestań sie spotykac z tym a tym".
terapia działa podobnie jak remont. Żeby znowu było elegancko icon_wink.gif najpierw musi być rozwalone wiele rzeczy. Musi być źle.
bel
CYTAT(Gośka z edziecka @ Wed, 23 Mar 2011 - 15:28) *
Terapia może tak działać, że powoduje pogorszenie samopoczucia. To jeszcze nie świadczy źle o terapeucie.
Zły terapeuta, to ten, który mówi co masz robić, daje gotowe porady. Np. "zmień pracę", albo "powiedz tamtemu to i to", "przestań sie spotykac z tym a tym".
terapia działa podobnie jak remont. Żeby znowu było elegancko icon_wink.gif najpierw musi być rozwalone wiele rzeczy. Musi być źle.



Gosienko dziękuje ci widzisz ja nie do końca wiem jak to praktycznie jest z tymi terapiami. cHODZILAM PRYWATNIE ZA DUZO KASY SZLO. CHCAILABYM ISC NA nfz. MZOE UDALO BY SIE Z INNYM LEKARZEM .Pisala o tym nawet Rosa. Mysle gdzie. Jedno wiem na pewno z obecnym lekarzem nie umiałam dojść do porozumienia. chcialbtm uniknac podobnej sytuacji w przyszlosci.
bel
domi olbrzymie wyrazy wspolczucia przytul.gif przytul.gif przytul.gif
Agalu
CYTAT(Gośka z edziecka @ Wed, 23 Mar 2011 - 17:28) *
Terapia może tak działać, że powoduje pogorszenie samopoczucia. To jeszcze nie świadczy źle o terapeucie.
Zły terapeuta, to ten, który mówi co masz robić, daje gotowe porady. Np. "zmień pracę", albo "powiedz tamtemu to i to", "przestań sie spotykac z tym a tym".
terapia działa podobnie jak remont. Żeby znowu było elegancko icon_wink.gif najpierw musi być rozwalone wiele rzeczy. Musi być źle.


Moja terapętka mnie właśne wkurza bo wydaje mi się że daje mi gotowe porady, mówi mi co mam robić i mnie to irytuje coraz bardziej
uczepiła się że za dużo sprzątam i mam nie sprzątać tyle i częściej mieć syf 21.gif i tak się tego uczepiła , tylko nie wiem czemu bo to nie jest mój problem jakis wielki ,nie z tym do niej przyszłam

Po za tym 2 razy mi odowłano wizytę i już nie byłam oonad miesiąc, teraz dopiero na 12 kwietnia mnie zapisali o ile znowu coś się nie wydarzy ,eh straciłam zaufanie do tej kobiety już na samym początku, bo dopiero 3 czy 4 razy u niej byłam,na NFZ oczywiscie,prywatnie by takich cyrków pewnie nie było
Bianka
Wydaje mi sie ze prywatnie i "takie cyrki" tez by byly.
Ja co druga wizyte placilam ale pogorszyly nam sie warunki finansowe i okazalo sie ze nie moge wcale placic wiec chodze co dwa tygodnie i nie musze placic fakt faktem ze cotygodniowe spotkania mialy wiekszy sens i bardziej mi to odpowiadalo no ale coz takie zycie dobrze ze nie muslalam calkiem z terapii zrezygnowac.

Ja po poczatkowym duzym zdystansowaniu do psycholozki/terapeutki zaczelam nabierac do niej zaufania .Poczatkowo mialam jej wiele za zle wydawala mi sie malo kompetentna,denerwowala mnie swoimi pytaniami czulam sie nie do konca zrozumiana i o tym dzielilam sie rowniez tu na forum.Wydawalo mi sie ze dziala schematycznie ze wklada moje problemy w jakies szablony ze mnie raczej nie lubi ze raczej chce miec mnie z glowy. ...a to wszystko nie tak.Teraz zupelnie inaczej na to patrze...wydaje mi sie ze dotarla do sedna i mnie rozgryzla ze ma racje w wielu sprawach ze ja wlasciwie przenosze moje zycie na terapie- tak to prawda ...dluga droga przede mna ale juz cos wiem to cieszy.


Pozdrawiam Wszystkich wiosennie.
Gosia z edziecka
CYTAT(Agalu @ Thu, 24 Mar 2011 - 14:20) *
Moja terapętka mnie właśne wkurza bo wydaje mi się że daje mi gotowe porady, mówi mi co mam robić i mnie to irytuje coraz bardziej
uczepiła się że za dużo sprzątam i mam nie sprzątać tyle i częściej mieć syf 21.gif i tak się tego uczepiła , tylko nie wiem czemu bo to nie jest mój problem jakis wielki ,nie z tym do niej przyszłam

Jest też druga strona medalu icon_smile.gif
To ze Cię terapeutka wkurza bo czegoś sieuczepiła może też świadczyć o terapeutce dobrze icon_wink.gif
Bo widzisz, czasem tak jest że człiowiek dzierży w rekach jakąś rzecz (sprzątanie to bardzo czesto jest) i trzymając to w rekach, gubi inne ważne rzeczy. I tylko wtedy kiedy zostawi tę rzecz, ma szanse spojrzeć na inne. Jeśli uprze sie i będzie dzierżyć, to przegapić można wiele. Ale do tego, zeby wypuścić z rąk coś, trzeba dojrzeć.
Nie wiem, czy tak jest z Twoim sprzataniem. Dlatego może przedyskutuj to ze swoja terapeutką. Zagraj w otwarte karty - "wkurza mnieże sie pani uczepiła tego mojego sprzątania". Ja tak zrobiłam (zagrałam w otwarte karty znaczy) i wiele na tym zyskałam.
A sprzątanie już dawno spadło mi na dół. W mojej rodzinie dośc popularne jest obsesyjne sprzatnie. Chociaż ci którzy sprzątaja nie widzą nic złego w sprzataniu swoim icon_wink.gif
W sumie ważne jest pytanie co zyskujesz dzięki sprzataniu, a co tracisz. I jak czułabys sie bez sprzatania - co bys zyskała, co straciła.
Bo w sumie nie chodzi o to, by mieć brudno. tylko zeby nie mieć przymusu sprzatania. umiec sie zrelaksowac pomimo niezrobionego czegoś.
Agalu
Gośka z edziecka - dokładnie to co piszesz omawiała ze mną ta terapeutka znaczy sie kazała mi się zastanowić co zyskuję co tracę sprzątając, o czym być może chcę zapomnieć itp,uczepiając sie tego sprzątania itd.
a ja twierdzę że poprostu uwielbiam ten komfort posprzątanego mieszkania, no czuję luz jak mogę usiąść sobie w wolnej chwili a dookoła wszystko lśni 06.gif
wiem też że kiedyś bardziej się nakręcałam a teraz już tak nie jest, uważam że potrafię sie zrelaksować pomimo nie zrobionego czegos w domu - może to jeszcze nie jest tak do końca ale coraz częściej się zdarza
Od marca poszłam na studia zaoczne i udaje mi się nie myśleć o tym że w domu jest syf w weekend bo chłopaki tak nie posprzątają przecież jak ja:)wróciłam w sobotę późnym wieczorem usiadłam z lampką wina i mi nie przeszkadzało że nie jest tak czysto jakbym chciała,w nidzielę po szkole też ten "syf" przeżyłam no ale w poniedziałek to juz musiałam gruntownie posprzątać i kurczę nie widzę w tym nic złego
fakt faktem że czasem zdarza mi się sprzątać z nudów - ona to określa że musze być użyteczna albo ze chcę od czegoś uciec
jeśli chcę od czegoś uciec to może od głupich myśli i lęków - ale one dotyczą poprostu tego że ja ciągle sobie wyrzucam że jest "nienormalna" bez urazy dla innych ja tak siebie określam,przez to że mam jakieś lęki nie wiadomo od czego, kurczę bo moje życie na prawdę jest fajne

eh ...może za jakiś czas inaczej na to spojrze, wiem że to początek drogi na tej terapii
chaton
CYTAT(Agalu @ Thu, 24 Mar 2011 - 14:20) *
Moja terapętka mnie właśne wkurza bo wydaje mi się że daje mi gotowe porady, mówi mi co mam robić i mnie to irytuje coraz bardziej
uczepiła się że za dużo sprzątam i mam nie sprzątać tyle i częściej mieć syf 21.gif i tak się tego uczepiła , tylko nie wiem czemu bo to nie jest mój problem jakis wielki ,nie z tym do niej przyszłam

Po za tym 2 razy mi odowłano wizytę i już nie byłam oonad miesiąc, teraz dopiero na 12 kwietnia mnie zapisali o ile znowu coś się nie wydarzy ,eh straciłam zaufanie do tej kobiety już na samym początku, bo dopiero 3 czy 4 razy u niej byłam,na NFZ oczywiscie,prywatnie by takich cyrków pewnie nie było


Wiesz, Agalu, czesto nie wiemy, z jakim problemem przychodzimy na terapie. To znaczy najczesciej jest tak, ze przezywamy jakis dyskomfort, co nas sklania do terapii, na ktorej wychodza na wierzch prawdziwe problemy. Wiesz, jak by z tym sprzataniem nie bylo nic innego poza sprzataniem, to pewnie by Cie to az tak nie wkurzylo. Mysle, ze wkurza Cie, bo ktos zaatakowal twoje mechanizmy obronne, ktore cos Ci zalatwiaja. Ja wiem, ze mam ped do perfekcji, pozadku, a najlepiej to bym remontowala co drugi dzien dom. I wiem, co to dla mnie symbolizuje: daje mi przekonanie, ze mam kontrole nad moim zyciem, ze ono jest takie "ladne", jak sama sobie zaplanowalam.
Zastanowilabym sie nad tym, co daje Ci takie poczucie komfortu, jak patrzysz na tyo blyszczace mieszkanie. Nie chodzi o to, ze sprzatanie jest zle i masz przestac sprzatac. Ja tez bym pogryzla kogos, kto zabronilby mi ciagle remontowac mieszkanie. Niemniej jednak dobrze miec swiadomosc swoim prawdziwych potrzeb. Ja mysle, ze moje "wnetrze" w sensie mieszkania symbolizuje moje "wnetrze" psychiczne. Tak bardzo chcialabym miec tak poukladane w glowie jak w moim mieszkaniu! Zrozumienie tego pozwala troche wyluzowac : co nie znaczy, ze juz nieremotuje i mam syf i wszystko sie wali. Dalej ulepszam co moge. Ale ze swiadomoscia, ze robie to dla swojego wewnetrznego komfortu i ze czasem warto pojsc na spacer z dzieckiem i olac remot, bo swiat sie nie zawali. Warto to wiedziec, bo w przeciwnym wypadku latwo pomymic priorytety.
Agalu
Moim przekonaniem obecnym jest to że mnie te rozmowy wkurzają o sprżatniu bo ktos chce żebym nie robiła tego co lubięicon_smile.gif
eh nieważne

wiem że na pewno masz rację, bo już dłuzej chodzisz ode mnie na terapię i umiesz sobie cos poukładać,icon_wink.gif a ja mam w sobie raczej bunt niz chęć ułożenia tego co wydaje mi sie niemożliwe,cięzko mi to zrouzmieć

ale umiem już od czasu do czasu olać bo wiem że czeka mnie coraz wiecej obowiązków i nie może być tak że będe szalała ze złosci czy lęków bo mam nie posprzątane super bo czasu nie było ,wiem że dzieci nie mogą mieć matki ciągle sprzątającej,poszłam do szkoły już mam mniej czasu na sprzatanie, niedługo wrócę do pracy to juz w ogóle będzie tego czasu mniej, muszę sie jakos pomału przestawiać i to robię ...chyba:)

w każdym razie Wasz rady doświadczone koleżanki naprawde są dla mnie bardzo cenne, choć może na to nie wskazuję w swoich wypowiedziach:)
chaton
Agalu: mysle, ze mozesz powiedziec terapetce o swoim "wkurzeniu". I IMO wazne jest, zebys zrozumiala, ze nikt Ci nie zabrania sprzatania. Tak czy inaczej robisz co chcesz w swoim domu. I ze zrozumienie swoich glebokich motywacji moze byc motorem do rozwoju.
A jak chcesz, to przyjedz do mnie posprzatac 08.gif Ja Ci w zamian dom wyremontuje. icon_biggrin.gif
Agalu
He he, wiesz ja remontować to bym też chętnie remontowała, ale mąż mówi że po 4 latach to za szybko icon_wink.gif wiec na razie, przymierzamy się do remontu balkonu tylko;)
Bianka
Czesc dziewczyny!

Podpowiedzice mi prosze dlaczego niektore dzieci" doja" dlugo smoczka?
Ja mialam smoka dlugo dokladnie nie pamietam ale chyba chodzilam juz do szkoly jak jeszcze potrzebowalam uspokoic sie przy smoku(nie takim z kulkiem ale takim od butelki )
Dostalam zadanie domowe od psycholozki mam zastanowic sie dlaczego tego smoka mialam tak dlugo?
I nie wiem naprawde nie wiem po prostu to lubilam ale pewnie ma to jakies drugie dno.
Gosia z edziecka
Dzieci potrzbuja smoczka długo, jeśli maja problemy emocjonalne. a jakie - odpowiedź jest w Tobie. Ty byłaś ta dziewczynką. Jak sobie nastawisz pytanie, to odpowiedź powinna przyjść. No mi w każdym razie przychodza odpowiedzi. Co prawda czasami po kilku dobrych miesiącach. Ale wtedy zyskuję jeszcze inne odpoweidzi.
Bianka
Gosiu mi chyba ciezko jakos tak zaglebic sie w siebie przypomniec cos niewygodnego boje sie ze znowu powroci zlosc i zal do rodzicow a nie chce tego.Kocham rodzicow bardzo wiem ze oni mnie kochaja i zawsze kochali na pewno popelnili jakis blad wzgledem mnie to pewne ale nie wiem jaki.Wiele rzeczy wyparlam z pamieci i nie potrafie ich sobie przypomniec...

Powiem psycholozce ze mialam smoka dlugo bo lubilam i pewnie nie dokonca mialam zaspokojone potrzeby emocjonalne ale to nie do konca wina rodzicow bo oni nie mieli czasu zeby ciagle sie mna zajmowac bo pracowali i mieli jeszcze trojke innych dzieci (mam dwie siostry i brata)
Gosia z edziecka
CYTAT(Bianka @ Tue, 29 Mar 2011 - 17:54) *
Gosiu mi chyba ciezko jakos tak zaglebic sie w siebie przypomniec cos niewygodnego boje sie ze znowu powroci zlosc i zal do rodzicow a nie chce tego.Kocham rodzicow bardzo wiem ze oni mnie kochaja i zawsze kochali napewno popelnili jakis blad wzgledem mnie to pewne ale nie wiem jaki.Wiele rzeczy wyparlam z pamieci i nie potrafie ich sobie przypomniec...

Powiem psycholozce ze maialm smoka dlugo bo lubilam i pewnie nie dokonca mialam zaspokojone potrzeby emocjonalne ale to nie do konca wina rodzicow bo oni nie mieli czasu zeby ciagle sie mna zajmowac bo pracowali i mieli jeszcze trojke innych dzieci (mam dwie siostry i brata)


Widzisz, to zawsze jest wybór człowieka. Albo chce sie zagłebiać, albo nie.
Jeśli funkcjonujesz, to po co sie zagłębiać. Jeśli nie funkcjonujesz - to jak sobie poradzić?
A rodzice - mi pomaga świadomość, że nie robili tego celowo. że nie chcieli mi zaszkodzić. Ale ja doznałam krzywdy i moje cierpienia jest realnym cierpieniem! Ja to przeżyłam.
Wiesz, czesto tak jest, że rodzice sami też zostali skrzywdzeni.
Ja chciałm wygrzebać wszystko, poznać mechanizmy, bo uwazałam, ze to jest sposób, żeby przerwac "łańcuch krzywdy". Czy jest to mozliwe bez odgrzebywania? Nie wiem.
Widzę też ludzi, którzy wyparli swoją krzywdę i teraz w taki sam sposób krzywdzą swoje dzieci. Przykro patrzeć icon_sad.gif
Bianka
Gosiu to nie o to chodzi ze ja czegos tam nie chce bardziej nie potrafie albo psycholozka nie potrafi do mnie dotrzec...czasem czuje jak tuptamy w miejscu i ona nie ma pomyslu na mnie.
Jestem wobec niej szczera i mowie jej o tym wiec ona twierdzi ze ja swoje zycie przenosze na terapie ze tak jak w zyciu kieruje sie skrajnymi emocjami(raze euforia raz totalny dol)
Jezeli chodzi o rodzicow to wiem z cala pewnoscia ze celowo nie chcieli zadnego z swych dzieci skrzywdzic to bardzo poczciwi ludzie. Byc moze z nami postepowali nie tak jak powinno sie chodz mama moja zawszwe bardzo dobrze i cieplo wspominala swoj rodzinny dom w ktorym nie bylo luksusow tylko jedna izba ale zawsze podkreslala ze sie z rodzenstwem nie klocila a na mame mowila "mumusia" a na tate" tatus". Ojciec moj byl jedynakiem jego rodzice to prosci ludzie bez wyksztalcenia pracowali w polu mieli gospodarke ojciec urodzil sie w 1939 wiec jego dziecinstwo to czas wojny.

Jakos nie bardzo rozumiem dociekania jego jak mama co mama? dlaczego tak? co pamietam? co bylo mile? co nie mile? ile pamietam ?dlaczego nie pamietam? bo moze nie ma co pamietac? moze nie ma co wspominac?...jakies to wyszystko takie denerwujace.
domi
CYTAT(Bianka @ Wed, 30 Mar 2011 - 14:19) *
Jakos nie bardzo rozumiem dociekania jego jak mama co mama? dlaczego tak? co pamietam? co bylo mile? co nie mile? ile pamietam ?dlaczego nie pamietam? bo moze nie ma co pamietac? moze nie ma co wspominac?...jakies to wyszystko takie denerwujace.

A ja lubiłam te pytania. Wreszcie ktoś chciał mnie słuchać, ktoś się mną interesował, a do tego czułam, że sama przed sobą sie otwieram. Za to moja mama przestała prędko chodzić na terapię, właśnie z powodu tych pytań. Drażniło ja i rozwalało psychicznie wnikanie wgłąb niej samej, wypytywanie o traumatyczne dzieciństwo. Tylko, że terapia przecież na tym polega....by się jak najwięcej dowiedzieć, by jak najwięcej odkryć. By uświadomić sobie wiele rzeczy, by zrozumieć co/jak/po co/dlaczego.
bel
hej wam ledowo moge pisac. chodzilam na terapie 3 mieisiace bolsne miesiace. pyscholog probowal do mnie dotrzec. byly ciezki ei trudne chwile. ciezko mi o tym pisac. odstwilam tabletki bo zle sie po nich czulam. efekty odstawienia zle na mnie wplywaja. jezeli chcecie podziele sie moim dosiwdczeniami jak to jest z tymi terapiami

domi mnie bolalo ciagle rozdrapywanie tego co bylo. nieaaz b czesto po sesjach plaklam. ale o dziwo bylam bardziej spokojna. jednak to walsnie terapia sprawila ze zaczelo sie psuc w malzenstwie. moglam rozwalic przez to moja rodzine. niechcialabym znowu tego bledu powtworzyc.
Bianka
Bel mozesz cos wiecej napisac...dlaczego twierdzisz ze przez terapie zaczelo psuc sie w malezenstwie?

Jezeli o mnie chodzi to te pytania ktore zadaje psycholizka do niczego nie prowadza tz ona chyba cos zle robi... tak czuje...w dziecinstwie nie czulam sie az tak zaniedbywana jak to ona sugeruje.Ponadto co daje ciagle uswiadamiamie mi ze ci rodzice to jednak cos sa nie halo tz kiedys byli no co to da? Psuje tylko moje obecne dosc poprawne relacje z nimi.

Domi nigdy nie czulam sie az tak opuszczona ze pytania psychologa powodowaly zadowolenie ze wreszcie ktos mnie slucha ktos sie mna interesuje za to rzeczywiscie fajne uczucie poznac i zrozumiec siebie.
Gosia z edziecka
CYTAT(Bianka @ Tue, 05 Apr 2011 - 17:20) *
Jezeli o mnie chodzi to te pytania ktore zadaje psycholizka do niczego nie prowadza tz ona chyba cos zle robi... tak czuje...w dziecinstwie nie czulam sie az tak zaniedbywana jak to ona sugeruje.Ponadto co daje ciagle uswiadamiamie mi ze ci rodzice to jednak cos sa nie halo tz kiedys byli no co to da? Psuje tylko moje obecne dosc poprawne relacje z nimi.

Bo mechanizmy, które zostały Ci wszczepione w dziwciństwie działaja i dziś - dlatego opłaca sie grzebac w przeszłości.
Zawsze warto grzebać w przeszłości, jeśli jest szansa, ze zyski z grzebania przewyższą straty z grzebania. Przeważnie nie opłaca sie grzebac u ludzi starszych - bo maja za długi czas za sobą, za dużo doświadczeń. I mechnizmy obronne już sa skostniałe bardziej.
U młodych przewaznie się opłaca grzebać. To znaczy, jeśłi czujesz sie dobrze, nie masz objawów, czujesz sie szczęsliwa, to pewnie nie ma potrzeby grzebać - nie przyjdzie człowiekowi taki pomysł do głowy. Ale jeśli czujesz się źle, jeśli Ci sie nie układa - to warto szukac przyczyn.

Wiesz, znam osobe, która płaci bardzo wielka cene za "dobre" stosunki z rodzicami. Nieudane małżeństwo, krzywdzenie dzieci (przenoszenie traumy na dzieci). A wszyscy wokół mówią "jaka ona dzielna, radzi sobie, tak sie jej wali a ona to wytrzymuje, i dzieci tak dobrze wychowane, strsze zajmują sie młodszymi jak mamusia, ma dużą wyrękę w tej całej sytuacji". A mnie jest źle, bo nie mam sie z nimi jak porozumieć. Bo nie wiem, jak mogłabym zaprotestować. I też jest gadka, ze tej osobie nie jest potrzebny psycholog, bo to wina wspómałżonka.

Mnie się tez pogorszyły relacje z rodziną. Dlaczego? Bo poruszyłam układ. I trzeba było zająć jakieś nowe stanowisko wobec moich zachowań. Bo zaczęłam stawiać granice. Zaczęłam sie domagać, by szanowac mnie jako człowieka. Bo miałam prawo powiedzieć NIE.
Ale zyskałam poczucie życia, decydowania o sobie. To dużo!
Płace też cenę. Od kilku juz tygodni znowu czuję się bardzo źle fizycznie. AL ewarto, patrzę na moje dzieci i widzę, że ten badgaż zatyrzymuje sie na mnie. Moje dzieci już nie niosą na sobie obciążenia. To pozwala mi przetrwać trudne dni. A potem znowu wychodzi słońce icon_wink.gif i znowu zaczynam życ i cieszyć sie.

Ja to przeszłam, dokopałam się do swojej przeszłości. Zobaczyłam, jak zostałam skrzywdzona. Jak ta krzywda przcuje we mnie i jakie spustoszenie sieje dalej. jak bardzo jestem w niewoli tego , co mi zrobiono. Takie zajrzenie pozwala uwolnic sie. pozwala zrozumieć. I pozwala postępowac po nowemu, świadomie.
Gosia z edziecka
Zawsze w życiu czeka człowieka cierpienie. Tak to jest. Chociaz pisząc to nie jestem z tym pogodzona icon_wink.gif.
Zawsze bedzie tak, ze będzie coś trudnego, coś co pójdzie nie ponaszej myśli, coś do "uniesienia".
I lepiej, zeby te trudy prowadziły nas w dobrą stronę niż na manowce.
Bo idziemy przez całeżycie. Idziemy i idziemy. I mając lat x, najczęsciej wtedy, kiedy dzieci sie wyprowadzają z domu, bo wtedy zyskujemy wiecej czasu, odpadaja liczne obowiązki - wtedy widzimy dokąd doszlismy. Tyle że wtedy sa mniajsze szanse żeby coś zrobić, naprawić, zawrócić z drogi.
Bo jesli nie zbudujemy realcji z dziećmi, to wtedy jak się wyprowadzą, ju,ż nie zbudujemy takiej. Może jedynie sie jakoś nauczyć komunikować.
Bo jesli przez wiele lat nie zbudujemy dobrej relacji z męzem/żoną to przez lata nazbiera się cała masa zranień, a później już moga tylko wybuchnąć żale. Już trudniej spoza tych żalów zobaczyć drugiego człowieka inaczej niż przez krzywdę, jakiej od niego doznaliśmy.

Wrato zwracać uwage na jakość relacji, na jakoś więzi, które nas łaczą. Słuchac tego, co mówią dzieci, co mówi współmałżonek. Jak oni mówią.
Gosia z edziecka
CYTAT(bel @ Mon, 04 Apr 2011 - 13:14) *
hej wam ledowo moge pisac. chodzilam na terapie 3 mieisiace bolsne miesiace. pyscholog probowal do mnie dotrzec. byly ciezki ei trudne chwile. ciezko mi o tym pisac. odstwilam tabletki bo zle sie po nich czulam. efekty odstawienia zle na mnie wplywaja. jezeli chcecie podziele sie moim dosiwdczeniami jak to jest z tymi terapiami

domi mnie bolalo ciagle rozdrapywanie tego co bylo. nieaaz b czesto po sesjach plaklam. ale o dziwo bylam bardziej spokojna. jednak to walsnie terapia sprawila ze zaczelo sie psuc w malzenstwie. moglam rozwalic przez to moja rodzine. niechcialabym znowu tego bledu powtworzyc.

Bel, nie moge sie oprzeć wrażeniu, że ludzie dookoła Ciebie manipulują Tobą icon_sad.gif

Co to znaczy że zaczęło sie psuć w małżeństwie?
Bianka
Dzis na terapii wylam i wylam...wciaz czuje chaos...wciaz nie wiem dlaczego dominujace uczucia to poczucie winy,smutek,zlosc i zal...

Dzis psycholozka siegnela az do mojego wieku niemowlecego...Ja rzecz jasna tego okresu nie pamietam ale uswiadomila mi ze to bardzo wazny okres ktory ma duzy wplw na dalsze zycie.

Wcale dalej nie wiem dlaczego dlugo mialm smoka i dlaczego czuje sie jak czuje.
A ze nie moge treraz chodzic co tydzien z braku kasy wiec nastepne spotkanie dopiero 10 maja 32.gif
Gosia z edziecka
CYTAT(Bianka @ Tue, 12 Apr 2011 - 15:57) *
Dzis na terapii wylam i wylam...wciaz czuje chaos...wciaz nie wiem dlaczego dominujace uczucia to poczucie winy,smutek,zlosc i zal...

Bo to trudnych uczuć nie pozwala sie odczuwac dzieciom. Bo to one sie gromadzą wtedy, kiedy się jest krzywdzonym. Jesli sie tego nie przeżyło - tych uczuć - na bieżąco - to wyłażą po latach.

A ztym smoczkiem... Spokojnie połóż go na takiej półęczce w głowie, żeby był widoczny icon_wink.gif. ale sie nim nie denerwuj, że nie wiesz dlaczego go używałaś icon_wink.gif. Odpowiedź powinna przyjść. No, do mnie zawsze przychodziła. I wtedy to było jak brakujacy element icon_wink.gif. Od razu wiele spraw stawało sie jaśniejszych.
Bianka
Gosiu jak tak bardzo sie ciesze ze piszesz....nawet nie wiem jak to wyrazic ze sie ciesze.

Grzebie w necie szukajac roznych informacji na temat wplywu wczesnego dziecinstwa na pozniejsze zycie czytam o toksycznych matkach etc...czuje sie dzis jakby walec po mnie przejechal malo wynajduje szukam tylko w pracy w domu nie ma szans.

Takie cos znalazlam

https://www.figa.pl/Jak-pierwsze-doswiadcze...sze-zycie-a1071
Bianka
wczoraj doznalam olsnienia...rzeczywiscie mama mogla mi nie poswiecac wystarczajaca ilosci czasu jak sie urodzilam .Jestem trzecim dzieckiem jak sie urodzilam nastrarsza siostra miala 3,5 roku srednia 1,5 ...to strasznie male dzieci wlasnie sobie to uswiadomilam.Moja mlodsza corka ma 4 latka i 4 misiace jest bardzo wrazliwym dzieckiem sama widze jak wiele czasu i milosci musze jej dac co powoduje zazdrosc starszej corki .Nie wiem jakim bylam dzidziusiem czy spokojnym czy nie mama nie mowi o tym mowi tylko ze to najczarniejszy okres w jej zyciu ze opieka nad nami tak ja wykanczala ze slaniala sie na nogach na oczy nie widziala. Ojciec sredno byl zaangazowany w opieke nad nami jak bylysmy malenkie .Jak mialam dwa latka urodzil sie jeszcze brat...Nie wiem jak moja mama mogla zdecydowac sie na kolejne dziecko skoro trojka jej juz tak ciazyla skoro nie miala pomocy ani od strony swojej mamy ani od strony tesciow nie wiem tez czy wszyscy bylismy planowani czy wpadkami.Wiec nawet przy najlepszych checiach mamy fizycznie ani psychicznie nie byla wstanie kazdemu z nas dostarczyc wystarczajaco czulosci ,piszczot ,uwagi etc...ze juz nie wspomne o tym ze mama nigdy sie nie smiala zawsze byla bardzo powazna, zmyslona, zla ,zmeczona .Wiec co sie teraz dziwic ze sama taka jestem...zla ,zmeczona, smutna ,dodatkowo tlamszona poczuciem winy .
Gosia z edziecka
CYTAT(Bianka @ Wed, 13 Apr 2011 - 15:08) *
wczoraj doznalam olsnienia...

Fajnie icon_smile.gif
Trzymam kciuki za następne icon_smile.gif
Bianka
Znalazlam ciekawy artykul o niezaspokojeniu emocjonalnym w dziecinstwie. Bardzo ten artykul pasuje do mnie coraz bardziej zaczyna mi sie wszystko ukladac w glowie.

"Dorosłe osoby cierpiące na zespół niezaspokojenia emocjonalnego nie są w stanie stworzyć zdrowych relacji uczuciowych z otoczeniem, bez względu na to, jak bardzo się starają."


"Osoby niedojrzałe emocjonalnie wciąż tkwią w okresie dzieciństwa."

"Uczuciem, które stale towarzyszy wszystkim osobom niedojrzałym jest niepewność i brak poczucia bezpieczeństwa. Ich życie emocjonalne i intelektualne nie jest zintegrowane, w związku z czym nigdy nie doświadczają pewności w tym, co robią. Podjęciu każdej decyzji towarzyszy długie wahanie, a gdy decyzja zostanie w końcu podjęta, zaczynają nękać ich różnego rodzaju wątpliwości."

"Osoby niedojrzałe są nadmiernie wrażliwe na opinie innych ludzi i potrzebują ciągłego potwierdzania swojej wartości i zapewniania, że wszystko robią jak należy. Najdelikatniejsza krytyka może sprowadzić je na samo dno rozpaczy."

"Osoby cierpiące na zespół niezaspokojenia emocjonalnego cechuje silne poczucie niższości i niedoskonałości. Ponieważ nie umieją kochać, czują się puste i niewarte miłości. Czasem szukają uzasadnień, wmawiając sobie, że są brzydkie, niekompetentne, wybrakowane, co w rzeczywistości nie jest prawdą"


"Zaskakujący jest stan fizyczny osób niedojrzałych emocjonalnie. Zazwyczaj wyglądają na młodsze niż są w rzeczywistości. Często uskarżają się na ogromne zmęczenie, które niekiedy zaprowadza ich przed drzwi gabinetu lekarskiego."


Oto link do artykulu:
https://psychika.net/2009/12/jak-niezaspoko...cjonalne-w.html
chaton
Dzieki, Bianka, ciekway artykul, ale mam wrazenie,z e troche generalizuje. Nie wszystkie osoby, ktore nie zaznaly w dziecinstwie milosci, zainteresowania i szacunku sa niedojrzale emocjonalnie. W przeciwnym wypadku 80% spoleczenstwa zaliczaaloby sie do tej kategorii...
Ale znam takie osoby. Rzeczywiscie sa bardzo irytujace. Jak juz sie przejdzie etap irytaji i zainteresuje nimi autentycznie, to okazuja sie bardzo ciekawi. Ale uwaga na dystans, bo jak taki czlowiek zweszy odrobine zainteresowania z twojej srony, przyczepia sie jak pijawka i trudno sie od niego odessac.
Znalam takiego pana, nazywalam go Peter Pan. 50 lat wiek biologiczny, a emocjonalnie maly chlopiec. Jednak wydaje mi sie, ze to dosc skrajne przypadki i rzadko sie trafia na taki okaz.
Bianka
Wlasnie Chaton rowniez odnioslam wrazenie ze autorka artykulu troche generalizuje ale opis osoby niedojrzalej emocjonalnie pasuje do mnie jak ulal...az sie przestraszylam przeczytawszy to..

Przytocze pare ciekawych wypowiedzi dyskusji na temat wplywu dziecinstwa na dorosle zycie z ktorymi sie zgadzam:

"Rodzice Twoj moga byc pozornie tylko wspaniali wychowawczo i nienaganni.Czytalam ostatnio ksiazke w ktorej na przykladzie z zycia autor opisuje sytuacje rodziny "idealnej" katolickiej ktora nie potrafi pogodzic sie ze ich corka wpadla w swiat narkotykow,jest dla nich wulgarna,zrobila sie oschla i popadla w klopoty uczuciowe,nie ma przyjaciol.Autor prowadzil terapie tej rodziny i wspolnie odkryli ze rodzice mimo ze twierdzili ze cale zycie podporzadkowali corce i jej porzadnemu wychowaniu,ze nie potrafili spelnic jej podstawowych POTRZEB - na kazdym etapie rozwoju.
Terapeuta podkreslal jak wazna jest AUTENTYCZNA MILOSC i CIEPLO ktore dziecko powinno otrzymywac na kazdym etapie swojego rozwoju. Ta dziewczyna dostawala tylko ograniczenia i wymagania,rodzice byli chlodni...coz wiec z tego ze cale zycie poswieci aby wychowac ja na porzadna kobiete,jak ta kobieta ktora nigdy nie zaznala milosci ,ciepla i wparcia teraz prawie umiera dawkujac sobie narkotyki....
porzadni rodzice to nie tacy rodzice ktorzy kupuja kupe zabawek,chodza na wywiadowki, dobrze nas karmia i gania do nauki,ktorzy pilnuja z kim sie przyjaznimy itp itd...porzadni rodzice wspieraja swoje dziecko na kazdym etapie jego rozwoju,obdarzaja go BEZWARUNKOWA milosciÄ…,nie na widzi mi sie ,ale tak zeby dziecko ja czulo,upewniaja sie ze dziecko ja rozumie i czuje,to rodzice ktorzy zauwazaja jakie talenty przejawia dziecko i wspieraja je w ich rozwoju,jesli trzeba posylaja na odpowiedzni lekcje,zeby ten talent stymulowac.Porzadni rodzice wiedza kiedy powiedziec NIE a kiedy TAK,potrafia odpscic kierujac sie miloscia,ale tez wymagac i ograniczac-kierujac sie miloscia.Wiedza ze przyklad uczy najwiecej-wiec przekazuja wlasciwe postawy,wiec ucza czynem a nie slowem.
SPEDZAJA CZAS ze swoimi dziecmi,a nie tlumacza sie ciaglym brakiem czasu.A jak dziecko widze ze potem jak maja juz ten czas spedzaja go przed telewizorem-jak sadzisz?jak obraz siebie wtedy buduje?W jego malej glowce rodzi sie mysl ze jest mnie warte od tv...i wiele wiecej..."


"dzieciństwo ma ogromny wpływ na życie, bo to właśnie ten okres nas kształtuje, w życiu dorosłym możemy próbować zmieniać kształt naszej psyche, ale na pewno wymagać to będzie ogromnej pracy, samozaparcia a przede wszystkim wiedzy i uświadomienia sobie mechanizmów jakie nas ukształtowały , a psycholodzy i psychologia? Faktem jest, że wielu psychologów po prostu odwala swoją robotę byle jak, byle dla kasy, ale są i tacy którzy znają się na rzeczy i pracę wykonują z pewnym zaangażowaniem, co do psychologii - pewnie wiele teorii można by między bajki włożyć, ale jej osiągnięcia trudno negować, bo mimo wszystko coraz lepiej się poznajemy i coraz efektywniej możemy siebie dzięki temu kształtować"


"ludzie, ale wy brednie wypisujecie
czy wy nie rozumiecie że to co piszecie nie miało absolutnie znaczenia? to czy babcia zabijała kury czy nie zabijała. znaczenia miały tylko uczucia jakich wtedy doświadczaliście. w ten sposób kształtuje się osobowość a nie przez to co robicie.
to ze tobie ktos mówił że "bóg patrzy" i nie wolno się "tam" dotykać nie ma żadnego znaczenia. znaczenie miało by to, gdyby poniżała cię wtedy, zawstydzała, wywoływała w tobie poczucie winy, tego że jesteś grzeszna i zła. to by mogło zaowocować jakimiś zaburzeniami. z tym że wcale nie koniecznie zahamowaniami seksualnymi ale też np rozwiązłością czy jakąś autodestrukcyjną nimfomanią.
i to właśnie nie to co rodzice robią czy mówią ale to jak się wtedy czułaś ma znaczenia. dlatego patologiczne są rodziny w których pozornie dzieci mają wszystko ale mają też ojca despotę, który o nie "dba" tylko że jednocześnie wciąż daje im do zrozumienia że są gorsze, zależne od niego i żyją na jego "łasce".
dlatego miłość i ciepło są ważniejsze od samochodzika czy lalki."




domi
CYTAT(Bianka @ Thu, 28 Apr 2011 - 16:07) *
"Dorosłe osoby cierpiące na zespół niezaspokojenia emocjonalnego nie są w stanie stworzyć zdrowych relacji uczuciowych z otoczeniem, bez względu na to, jak bardzo się starają."
"Osoby niedojrzałe emocjonalnie wciąż tkwią w okresie dzieciństwa."

"Uczuciem, które stale towarzyszy wszystkim osobom niedojrzałym jest niepewność i brak poczucia bezpieczeństwa. Ich życie emocjonalne i intelektualne nie jest zintegrowane, w związku z czym nigdy nie doświadczają pewności w tym, co robią. Podjęciu każdej decyzji towarzyszy długie wahanie, a gdy decyzja zostanie w końcu podjęta, zaczynają nękać ich różnego rodzaju wątpliwości."

"Osoby niedojrzałe są nadmiernie wrażliwe na opinie innych ludzi i potrzebują ciągłego potwierdzania swojej wartości i zapewniania, że wszystko robią jak należy. Najdelikatniejsza krytyka może sprowadzić je na samo dno rozpaczy."

"Osoby cierpiące na zespół niezaspokojenia emocjonalnego cechuje silne poczucie niższości i niedoskonałości. Ponieważ nie umieją kochać, czują się puste i niewarte miłości. Czasem szukają uzasadnień, wmawiając sobie, że są brzydkie, niekompetentne, wybrakowane, co w rzeczywistości nie jest prawdą"
"Zaskakujący jest stan fizyczny osób niedojrzałych emocjonalnie. Zazwyczaj wyglądają na młodsze niż są w rzeczywistości. Często uskarżają się na ogromne zmęczenie, które niekiedy zaprowadza ich przed drzwi gabinetu lekarskiego."
Oto link do artykulu:
https://psychika.net/2009/12/jak-niezaspoko...cjonalne-w.html

Wypisz-wymaluj...moja matka 37.gif . Źle i bardzo trudno mieć matkę młodsza od siebie 32.gif .
chaton
CYTAT(domi @ Sat, 07 May 2011 - 21:58) *
Wypisz-wymaluj...moja matka 37.gif . Źle i bardzo trudno mieć matkę młodsza od siebie 32.gif .


Domi: wlasnie mi uswiadomilas, ze mam tak samo! 37.gif To JEST moja matka. Zawsze, od dziecka mam wrazenie, ze ona jest mala dziewczynka, ktora musze ochronic przed zlym swiatem. 37.gif
domi
CYTAT(chaton @ Tue, 10 May 2011 - 10:29) *
Domi: wlasnie mi uswiadomilas, ze mam tak samo! 37.gif To JEST moja matka. Zawsze, od dziecka mam wrazenie, ze ona jest mala dziewczynka, ktora musze ochronic przed zlym swiatem. 37.gif

Dlatego tak dobrze sie rozumiemy pod względem naszych relacji matka-córka. może też "dzięki" naszym niedojrzałym emocjonalnie matkom, my same jesteśmy tak przesadnie dorosłe. Musiałyśmy wcześniej dojrzeć, by opiekować sie, pomagać, dbać o nasze mamy. A skoro nie miałyśmy dzieciństwa, nie byłyśmy dziećmi, to dziś nie umiemy być spontaniczne, cieszyć się drobnostkami i żyć tylko dla siebie. Czujemy się wiecznie odpowiedzialne za cały świat.

chaton
CYTAT(domi @ Tue, 10 May 2011 - 22:15) *
Dlatego tak dobrze sie rozumiemy pod względem naszych relacji matka-córka. może też "dzięki" naszym niedojrzałym emocjonalnie matkom, my same jesteśmy tak przesadnie dorosłe. Musiałyśmy wcześniej dojrzeć, by opiekować sie, pomagać, dbać o nasze mamy. A skoro nie miałyśmy dzieciństwa, nie byłyśmy dziećmi, to dziś nie umiemy być spontaniczne, cieszyć się drobnostkami i żyć tylko dla siebie. Czujemy się wiecznie odpowiedzialne za cały świat.

Dokladnie... 13.gif Ja nawet sobie z tego zawod zrobilam...
Gosia z edziecka
A ja sie zastanawiam, czy mając niedojrzałą mamę jest sie zabezpieczonym od bycia niedojrzałym?
Myślę, że niestety nie.

1. Jeśli
CYTAT
by opiekować sie, pomagać, dbać o nasze mamy
, to można przegapic własne dzieci. Wiele razy spychałam własne dzieci - bo pomagałam - zupełnie bez świadomości w tamtym czasie. Teraz widzę, ze spychałam.

2. Jeśli sie czegoś nie dostało, to trudno jest to dać - bo sie poprostu nie wie jak i co.

3. Jeśli sie nie dostało, to sie ma dziurę. Ma sie samemu brak, emocjonalny.

4. Gdyby zapytać takich matek - myślę, że nie mają poczucia, ze nie dawały. Ja myślę, że każdy człowiek ma poczucie, ze daje, że robi to co trzeba (mogąc gdześ na marginesie dobrze godzić poczucie swojej bezwartościowości z poczuciem silnej działalności). Problemem jest bezużyteczny wysiłek. Czyli np. ja charuję cały dzień nosząc sąsiadce wodę w wiadrach, nosz i nosze i padam z nóg. A ona ma wodociąg - tyle że ja nie dopytałam icon_sad.gif. Ale nie umniejsza to mojego zmęczenia i poczucia spełnionego wysiłku.

Samo dozananie krzywdy nie gwarantuje, że sie nie krzywdzi.
Widzicie, ja w tym opisie próbowałam znaleźć siebie, na ile pasuję. Ciągle sie odanjduję. I myśle, z warto robic sobie taki check. Bo skoro matki swoje widzi-cie/-my, to jesteśmy naznaczone icon_wink.gif.

Ale na pocieszenie - u moich dzieci nie widzę oznak - znaczy - można to przerwać icon_wink.gif

Kluczowa jest ciągła weryfikacja potrzeb dziecka. UWAŻNE przygladanie sie temu jak funkcjonuję. Weryfikownie swojej postawy w gabinecie specjalisty, żeby mieć lepszy osąd/dystans.
Marta M
potrzebuję namiary na dobrego psychoterapeutę w Szczecinie zajmującego się stresem,samooceną,kontaktami z innymi ludźmi,możecie jakiegoś polecić?

chaton
CYTAT(Gośka z edziecka @ Wed, 11 May 2011 - 09:27) *
A ja sie zastanawiam, czy mając niedojrzałą mamę jest sie zabezpieczonym od bycia niedojrzałym?
Myślę, że niestety nie.


Mysle, ze mozna, pod warunkiem, ze:
_ albo sie spotkalo kogos w dziecinstwie, kto sie nami zainteresowal i zwrocil nasza uwage na to, ze milosc do dzieci oznacza cos innego,
- albo jako dorosly na psychoterapii.
Grunt to otworzyc oczy na to, wtedy juz nie mozna dzialac mechanicznie. Ile razy czuje zlosc na moja corke i uswiadamiam sobie, ze tak naprawde to jest zlosc malej dziewczynki jaka bylam na moich rodzicow... Sama swiadomosc tego mechanizmu juz daje mozliwosc zmiany schematow.

Marta: ja znam jedynie w Sopocie.
domi
CYTAT(chaton @ Wed, 11 May 2011 - 16:49) *
Mysle, ze mozna, pod warunkiem, ze:
_ albo sie spotkalo kogos w dziecinstwie, kto sie nami zainteresowal i zwrocil nasza uwage na to, ze milosc do dzieci oznacza cos innego,
- albo jako dorosly na psychoterapii.
Grunt to otworzyc oczy na to, wtedy juz nie mozna dzialac mechanicznie. Ile razy czuje zlosc na moja corke i uswiadamiam sobie, ze tak naprawde to jest zlosc malej dziewczynki jaka bylam na moich rodzicow... Sama swiadomosc tego mechanizmu juz daje mozliwosc zmiany schematow.

Zgadzam się. Jeśli mamy tego świadomość, to możemy nie popełniać błędów naszych matek. Ja to sobie uświadomiłam bardzo późno....na terapii. Bolesne to było ale potrzebne! Dziś nie odnalazłam się w tej niedojrzałej emocjonalnie kobiecie (wg opisu wyżej). No....może jedna jedyna rzecz ... i to czasem.... się we mnie odzywa ale nie ma ludzi idealnych 08.gif . Jednak nadal nie umiem cieszyć sie jak dziecko (nie zabraniam swojemu dziecku), nie jestem spontaniczna w niczym (cieszę sie gdy moje dziecko jest) i nadal mam poczucie odpowiedzialności za zbyt wiele spraw ( z tym nadal sobie nie radzę 13.gif ).
Mariolka G
Mówienie, mówienie i jeszcze raz mówienie - to jest najważniejsze i to uzdrawia. Terapia z psychoteraputą w zasadzie do tego się sprowadza - sami mówimy. Oczywiście ważne jest żeby ktos nas naprowadził, cos powiedział, bo ma wiedzę i doświadczenie...
Ale instytuacja psychologa to współczesny wynalazek. Kiedyś to mógłbyć każdy przyjazny człowiek, który chciał naz wysłuchać, albo choćby ksiądz.
Dzisiaj ludzie są tak zamknięci, wychowywani w wstydzie, nie ma bardzo silnych więzi w rodzinach między pokoleniami i mamy tego efekty.
Ja uważam, że jak mamy wokół siebie osoby z którymi mozemy prawdziwie rozmawiać - to ciągle sobie robimy terapie. Konfrontujemy swoje postrzeżenia, zastanawiamy się nad sobą itd...
harkon
Mariolka, nie do konca sie zgodze.. NIe samo mowienie pomoga, bo zbyt czesto w rozmowach z bliskimi, przyjaciolmi, nawet nieswiadomie, kreujemy siebie. Poza tym - terapia u psychologa dla mnie w sumie niewiele miala wspolnego z rozmowa. To byla ciezka praca, nieustanna wiwisekcja mojej psyche, odzieranie falszywych szmatek ze mnie prawdziwej, spogladanie na siebie od nowa, za kazdym razem, na to co ladne i na to, co brzydkie. Siedzialam tam z psychologiem i ciagle na nowo ogladalam film ze swojego zycia i uczylam siÄ™ siebie prawdziwej. Gdyby do tego nadawal sie przyjaciel, czy ksiadz, to smiem twierdzic, ze mielibysmy duzo mniej w spoleczenstwie depresji, nerwic, stanow lekowych itd.. Tak naprawde to nigdy nie byla normalna rozmowa, ona zawsze miala konkretny cel. Z przyjacielem sie tak nie da. Czy przyjaciel bedzie patrzyl bez widocznych emocji na to, jak cierpisz po raz kolejny przezywajac najstraszniejsze chwile swojego zycia? nie,on bedzie chcial Cie przed tym bolem obronic i to naturalne. A bez tego sie nie da dojsc do prawdy o sobie.
To tak w skrocie..
chaton
harkon: witaj! brawo_bis.gif

Zgodze sie czesciowo z Toba. Istnieje kilka rodzajow interwencji psychologa, jedna z nich moze byc wsparcie. W takim przypadku rzeczywiscie spelnia on role przyjaznego sluchacza.
Terapia to inna para kaloszy.
Ja osobiscie w zyciu bym sie nie odwazyla powiedziec kolezance tego, co mowie terapeutce.
Jeszcze wszystko zalezy od tego, jakiego rodzaju terapie sie przechoszi. Na psychoanalizie rzeczywiscie niewiele jest interakcji. Dlatego moim zdaniem nie jest wystarczajaco skuteczna, jesli chcemy autentycznych zmian.
Moja terapeutka zawsze daje mi wskazowki i dzieli sie swoimi spostrzezeniami. I zawsze jest podobny schemat:
1) jestem zbulwersowana i nie zgadza sie
2) intelektualnie przyjmuje, ze jest taka mozliwosc, ale nie jestem w stanie tego odczuc
3) doznaje olsnienia i zgadzam sie z tym, co mi zasugerowala terapeutka.
domi
Ja też nie całkiem się zgadzam z Mariolka. Fakt, ze dobry przyjaciel nie jest zły....ale niestety takich jest i było na lekarstwo. Ludzie są zbyt zapracowani, znerwicowani i niecierpliwi by słuchać żalów, lamentów, płaczów i skarg kogoś np. w depresji. Ja ewidentnie się do tego nie nadaję, nie mam cierpliwości, nie wiem jak słuchać, nie wiem co doradzić. Tego się trzeba nauczyć, na tym się trzeba znać. A instytucja psychologa jest dziś taka popularna bo się zmieniła mentalność ludzi, wreszcie przyznają się do swoich słabości psychicznych i nie wstydzą się iść do lekarza duszy. Kiedyś psycholog i psychiatra to był lekarz dla czubków, a depresja to kaprys i wybryk, nie choroba. Poza tym lekarz ma dystans do pacjenta, nie jest z nim związany emocjonalnie a wiec jego rady będą neutralne, bezstronne. Natomiast ja, słuchając przez godzinę mojej matki jak była maltretowana, torturowana przez swoich rodziców...nie umiem powstrzymać złości i rozgoryczenia. Nie umiem niczego doradzić bo znam swoją babcię, rozmawiam z nią, zmuszona jestem obcować czasami. Dziś traci się prawa rodzicielskie i idzie się siedzieć, za to co robili Dziadkowie i bracia mojej mamie. choćbym była najwytrwalszym słuchaczem mamy....nie jestem w stanie powstrzymać emocji. Natomiast osoba obca w postaci psychologa, przynajmniej teoretycznie- wie co powiedzieć, wie co doradzić i jak się zachować. Ja swoimi emocjami tylko pogarszam sytuację. Dlatego psycholog jest niezastąpiony.....tylko akurat mama nie chce do niego pójść icon_rolleyes.gif , nie zamierza zwierzać się ze swoich przeżyć obcej osobie....a szkoda 32.gif .
harkon
CYTAT(chaton @ Fri, 13 May 2011 - 15:27) *
harkon: witaj! brawo_bis.gif


06.gif 06.gif 06.gif Dzieki chaton


Co do rozmowy z przyjacielem o swoich problemach typu depresja - pamietam jak dzis mine mojej ukochanej przyjaciolki, ktora zobaczyla mnie w stanie glebokiej depresji .. Przerazenie, bezradnosc, wrecz szok.. I jeszcze jedno - ja w tym stanie wrezc uciekalam od kontaktow!! NIewazne czy byl to przyjaciel.. Ukryc sie, to bylo moje marzenie. Poza tym, i to dla mnie najwazniejsze, ja dopiero po profesjonalnej terapii bylam w stanie przestac siebie kreowac na uzytek innych.
Do tak powaznych i dramatycznych spraw jak depresja, stany lekowe itd potrrzeba profesjonalistow i to dobrych! Sama milosc nie wystarczy 32.gif , ani zrozumienie.. Tak mysle.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.