To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

psychoterapia

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Stron: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23, 24, 25, 26, 27, 28
milutka
Dziewczyny czy na terapię chodzi się tylko do psychoterapeuty czy można też do zwykłego psychologa? bliska mi osoba była u psychoterapeutki i jej nie podpasowała, ona mówiła jedno , psychoterapeutka co innego, jakby gadała wyuczone formułki .
domi
CYTAT(milutka @ Sat, 05 Nov 2011 - 17:38) *
Dziewczyny czy na terapię chodzi się tylko do psychoterapeuty czy można też do zwykłego psychologa? bliska mi osoba była u psychoterapeutki i jej nie podpasowała, ona mówiła jedno , psychoterapeutka co innego, jakby gadała wyuczone formułki .

Ja kiedyś (po porodzie, mając depresję poporodową) zostałam skierowana do psychologa, a konkretnie psychologa klinicznego, bo takowy był w przychodni. Byłam zadowolona z terapii. A różnica jest pomiędzy psychoterapeutą a psychologiem, a nawet miedzy psychologiem klinicznym a psychoanalitykiem. Tylko nie wiem dokładnie jaka? Pewnie różni się metodami leczenia... . Gdzieś czytałam, ze terapeuta leczy a psycholog radzi. Z tego wynika, ze lepiej iść do psychoterapeuty. Tylko pytanie czy chcemy się leczyć, czy wolimy sobie tylko pogadać icon_razz.gif ?
tuLena
ale pogadanie ma taką też zaletę, ze mówimy na glos, a to już często pomaga usłyszeć co naprawde mówimy oraz to, że jak mowimy do kogoś, kto wie jak słuchać to ten ktoś to doprecyzowuje, dopytuje czy dobrze zrozumiał, pyta o ciąg logiczny i docieka co naprawde chcemy powiedzieć. To porządkuje całkiem sporo.

Milutka ale w terapii czy też innej formie pomocy psychologicznej ważne jest poczucie bycia zrozumianym i poczucie bezpieczeństwa. Nie z każdą osobą złapiemy kontakt, choćby każda była psychologiem dyplomowanym lub teraputą. Koleżanka, jeśli ma taką możliwosć, mogłaby spotkac się jeszcze z innymi psychologami czy terapeutami i wtedy może lepiej rozezna się czy nie dopasowała się z osobą, czy też może ma opory przed taką formą pomocy.
domi
CYTAT(tuLena @ Sun, 06 Nov 2011 - 01:32) *
Koleżanka, jeśli ma taką możliwosć, mogłaby spotkac się jeszcze z innymi psychologami czy terapeutami i wtedy może lepiej rozezna się czy nie dopasowała się z osobą, czy też może ma opory przed taką formą pomocy.

Dokładnie, ja też o tym pomyślałam.... tylko nie wiedziałam jak to ująć.
chaton
Psycholog ma magistra z psychologii, terapeuta mogl jedynie skonczyc jakis kurs. Psychollog moze byc teraputa, ale nie kazdy nim jest. Psychoanaliza jest forma terapii, wiec psychoanalityk jest terapeuta, niekoniecznie psychologiem.
Psycholog kliniczny to psycholog zajmujacy sie szeroko rozumiana patologia i leczeniem jej. Sa jeszcze psychologowie spoleczni, rozwojowi, pracy... bez wzgledu na dziedzine sa psychologami i maja prawo przyjmowac jako tacy.
Ja chodze do psychologa terapeuty, terapia inspirowana psychoanalityczna, ale ze moja psycholozka jest rowniez psychomotrykiem, wypracowala wlasny rodzaj terapii.
malinka1978
hey! Dawno mnie nie było:)

Ogólnie pisząc dalej chodze na terapie co tydzien w srody. Ogólnie była poprawa do lipca. potem kryzys od sierpnia do teraz, juz była taka mysl ze strony terapeutki aby przerwac terapie bo sie zablokowalam i nie chce sie otworzyć itd. 21.gif 21.gif 21.gif A co za tym idzie nie chce sie do konca wyleczyc z powodów dla mnie takich, ze mam coś z tych dolegliwosci.

Ale teraz znowu sie zaczelam otwierac. I przerabiam trudny temat mojego urodzenia i wczesnego dziecinstwa. i stosunku mojej mamy do mnie- a raczej braku jakichkolwiek odczuć ludzich poza wyzwiskami, manipulacja i krzywdzeniem mnie 37.gif


Mam nadzieje ze jeszcze troche czasu bede chodzic na terapie i zmierze sie też sama ze sobą 41.gif

zycze duzo zdrowia!
Bianka
Ja rowniez kontynuuje terapie obecnie co dwa tygodnie.

Czasem mam nerwa mysle sobie ze baba nie ma na mnie i moje problemy pomyslu i nie wie jak mi pomoc ale jednak widze ze pomalutku pomalutku zmieniam sie.Nie sa to duze zmiany ale zaczynam zauwazac np to ze charaktryzuje mnie ta skrajnosc uczuc ale tylko do niektorych osob. Zaczyanm tez zauwazac ze sie otwieram na ludzi i nie tylko...Czasem jak sie tak slyszy ze trzeba pokochac najpierw siebie ,ze innych nie zmienimy a mozemy zmienic siebie ze trzeba zaczac od siebie to nie do konca sie wierzy ze tak rzeczywiscie jest ale to prawda...Tylko to proces i nie przychodzi to latwo.... powoli czlowiek doznaje olsnienia i potem czuje zadowolenie i cieszy sie ze wykonal kawal dobrej roboty.

Trzeba caly czas nad soba pracowac i przelamywac schematy.
chaton
Bianka: ale Ty juz wiesz o tym, ze ona nie ma miec na Ciebie pomyslu. To Ty masz go miec.
Bianka
Witajcie dziewczyny:-)

Przez ostatnie trzy dni czytalam ten watek od poczatku...hehe tak tak przebrnelam przez te 58! stron i bardzo sie ciesze Chaton ze taki oto watek otworzylas! Jak dobrze ze calosc nie zostala przeniesiona na forum zamkniete.

Tak bardzo bardzo pomoglo mi pisanie w tym watku i rzeczywiscie Carrie widze roznice w moim pisaniu w powolnym otwieraniu sie na siebie ale i na Was i tak jest tez w zyciu..

Usmialam sie do lez czytajac jeden z Twoich luznych wpisow Chaton o tej nieelaganckiej smierci w fast foodzie 03.gif ze tez wczesniej tyle wpisow mi umknelo...czyzbym byla tak zajeta swoim bolem,zloscia ,pretensjami i zalem ze dopiero teraz ponownie tyle odkrylam.

Chaton,Domi,Carrie,tuLena,malinka,harkon,pocola,Goska z edziecka,KasiaRybka,agapi i wszystkim innym ktorzy pisali w tym watku DZIEKUJE!




chaton
CYTAT(Bianka @ Fri, 02 Dec 2011 - 14:35) *
Usmialam sie do lez czytajac jeden z Twoich luznych wpisow Chaton o tej nieelaganckiej smierci w fast foodzie 03.gif ze tez wczesniej tyle wpisow mi umknelo...

No samej autorce tez najwidoczniej utknelo, bo nie mam pojecia, o czym piszesz?
Przypomnisz mi, bo srednio sie widze w najblizszym czasie czytac 58 stron... 08.gif
Bianka
CYTAT(chaton @ Sat, 10 Jul 2010 - 19:06) *
U mnie tak sobie.
W piewszy dzien zwolnienia zostawilam Ewe w zlobku, poczym wrocilam niby na chwile do domu, zeby costam sprzatnac; W rezultacie spedzilam dzien na sprzataniu mieszkania na polysk i wieczorem padlam ze zmeczenia. Postanowilam nie dac sie zrobic i na nastepny (ostatni) dzien zwolnienia rozegrac to inaczej: mianowicie nie wracac do domu. Biorac pod uwage fakt, ze mialam o 16-tej akupunkture i terapie o 19-tej, wygladalo na wykonywalne.
Tak wiec zrobilam. Oczywiscie przed wyjsciem puscilam osatnia zmywarke i umylam lazienke, zeby juz bylo WSZYSTKO zrobione. Ok 12-tej zawiozlam dziecko do zobka. Chcialam tam sobie troche z nia posiedziec, ale sie wyrwala do roweru i pa pa mama, wiec co tu komlikowac sprawe, ide sobie. Zaliczam skllep organiczny, gdzie zaopatruje sie w kosmetyki bio od stop do glow, potem pora lunch'u. Wybralam sympatyczna restauracyjke z tarasem, zamowilam lekkostrawny posilek, lampke wina, mmmm... Jedynie widoku na morze bylo mi bbrak. Zamiast tego mialam widok na robotnikow odmalowujacych pasy na drodze, ale coz, wszystkiego miec nie mozna. Zaczelo strasznie grzac slonce, wiec spadowa na przeceny. Wyposazylam dziecko, poczym przypomnialam sobie, ze mialam zaopatzyc sie w ksiazke, przy lekturze ktorej mialam sie byczyc caly dzien. W ksiegarni nie znalazlam nic bardziej rozrywkowego, jak "depresja: czy mozna z niej wyjsc?". W ksiegarni dopadl mnie atak drazliwego jelita, chyba od upalu (39 w cieniu) i zmeczenia, bo z tego wszystkiego sie nachodzilam. Nastepne pol godziny spedzilam wiec w toalecie pobliskiego Mac Donalds'a gdzie zastanawialam sie, czy przezyje, czy zejde w tem kiblu i jak nieelegancka bylaby to smierc. Jeszcze zeby w tej szykownej restauracji, a nie w fast-foodzie.
Jak juz sie zdecydowalam przezyc, to akurat byla 15.30, wiec ksiazke zaczelam czytac... w poczekalni u akupunkora.
W rezultacie bylam tak zjechana, ze zasnelam pod tymi iglami. Nie wiedzialam, ze to mozliwe, ale sprawdzilam: nie wlozylam w rzeczywistosci butow do lodowki, to na prawde byl sen (to chyba przez ten upal).
Wieczorem wrocil niemaz z terenu: alleluja! W koncu NA PRAWDE odpoczne!
Bella ****.
Oznajmil od razu, ze boli go brzuszek i pewnie cos niedobrego zjadl w tym terenie.
W zwiazku z powyzszym, to znaczy z obopolnym bolem brzuhcow, noc spedzilismy jak dwie klody, ktore przypadkowo spadly jedna obok drugiej. Od czasu do czasu przysypiajac, bo upal wcaz niemozliwy. Rano okazalo sie, ze pralka rozsypala sie na kawalki (tylko dlaczego nie moge znalezc gwarancji?), wiec Nick poszedl do pralni, dzieki czemu sie wykapalam i ubralam. Zrobilam pizze, po obiedzie Nick zmeczony, wiec sie polozyl pod pretekstem zachecenia Ewy do siesty. Ewa do sjesty zachecic sie nie dala, wiec poszedl na zakupy zostawiajac mi ja rozwscieczona ze zmeczenia i upalu, poczym w koncu spadl deszcz.
Jak juz stwierdzilam, ze chyba nadszedl kres mojej cierpliwosci, wrocil z zakupow i zaproponowal spacer. Wyslalam ich w cholere i teraz siedze z korkami w uszach (remont u kolejnych sasiadow) i zastanawiam sie, co ja z nim robie.



Chaton masz taka lekkosc w pisaniu bardzo fajnie sie Ciebie czyta. icon_biggrin.gif
chaton
CYTAT(Bianka @ Fri, 02 Dec 2011 - 20:05) *
Chaton masz taka lekkosc w pisaniu bardzo fajnie sie Ciebie czyta. icon_biggrin.gif

37.gif Przypomnialam sobie. To byl rzeczywiscie fatalny dzien. Pomyslec, ze trzeba mi bylo poltora roku terapii od opisywanej historii, zeby dojsc do wniosku, ze nie potrafie odpoczywac. 37.gif
domi
Chciałabym was o coś zapytać. Na innym forum zarzucono mi, ze moje wypowiedzi są infantylne. W tym wątku tyle razy się wypowiadałam, ze będziecie w stanie stwierdzić, czy faktycznie moje wypowiedzi wykazują pewną infantylność. Proszę o szczerość...nawet jeśli istotnie tak jest, chcę o tym wiedzieć. Nie należę do obrażalskich, a krytykę nie raz traktuję jak zawołanie do zmiany. To pierwsza opinia tego typu, dlatego zastanawiam się czy do tej pory nikt nie ośmielił mi się tego powiedzieć, czy to tylko pojedyncza, odosobniona opinia.
Bianka
Domi moim zdaniem Twoje wypowiedzi nie sa infantylne wrecz odwrotnie odbieram je jako bardzo dojrzale.
chaton
Domi: rowniez nie zauwazylam takiej tendencji.
Kitka*
Domi, ani w tym, a ni w żadnym innym wątku nie odbieram Twoich wypowiedzi, jako infantylne.

(Jestem WaszÄ… podczytywaczkÄ…, bo dojrzewam do zmian...)
domi
Teraz wam coś napiszę. Wiecie kim jest ten forumowicz, który mi na innym forum zarzucił, że moje posty są infantylne? To terapeuta icon_eek.gif ! Wyczytałam to przed chwila w jego/jej innym wątku. Może nie chodzi tu o infantylność wypowiedzi jako o skład słów, dobieranie ich.... tylko o to co się za nimi kryje? może ja jestem w środku jeszcze niedojrzała? Kurcze.... ale teraz mam zagwozdke icon_rolleyes.gif .
Bianka
O Kurka...Domi a to na naszym forum ten terapeuta sie wypowiada na Twoj temat?
domi
CYTAT(Bianka @ Mon, 12 Dec 2011 - 15:21) *
O Kurka...Domi a to na naszym forum ten terapeuta sie wypowiada na Twoj temat?

Nie, na regionalnym. Doczytałam, ze to kobieta.
chaton
E tam,kazdy ma prawo minac sie z powolaniem, nawet terapeuta! 29.gif
semi
już nie mówiąc o Tym, że to, czy to faktycznie jest terapeuta, to tylko on/ona wie;). Domi, ja Ciebie czytam z przyjemnością, nie przyszloby mi do glowy w taki sposób ocenić Twoje wypowiedzi. Nie sa imo infantylne.
Inanna
Chciałam się z Wami podzielić nowiną: dziś na terapii pojawiła się "Mała" - moje wewnętrzne dziecko. Teoretycznie wiedziałam, że musi tam być, ale spotkałam ją dopiero dzisiaj. Jest najbardziej lojalnym adwokatem naszej matki, jest twarda, nieustępliwa, wymagająca i despotyczna. Wiem, że musi się bać, ale jeszcze nie wiem, czego się boi.
Jestem zdumiona tym spotkaniem.
chaton
Inanna: witam mala! icon_biggrin.gif
Badz dla niej dobra, odwdzieczy Ci sie. icon_smile.gif
domi
Święta w tym roku zapowiadały się wyjątkowo spokojnie. Ojca, głównego prowodyra kłótni, alkoholika... już nie ma. Brak będzie w dzień wigilii stresu, nerwów, awantur i łez mamy. Tak się zapowiadało. Jednak wczoraj, wydarzyło się coś co troszkę popsuło ten błogi spokój. Mój brat- niepijący od 3 lat- wczoraj się upił. Mam nadzieję, ze to tylko jeden raz, że nie wróci do nałogu, przecież ma w rodzinie wsparcie, przecież wie, ze go kochamy i pomożemy.... . Powodem była dziewczyna, która go zwodzi od wielu lat. wykorzystuje go, bawi się nim a on ciągle ma nadzieję, że dziewczyna zgodzi się na wspólne z nim życie. Raz chce, a potem nie chce.... podobno się wczoraj pokłócili ale nie wiedziała, że on aż tak poważnie, ze się tak załamie. Ludzie kochani.... jak można tak igrać z ludzkimi uczuciami?
Inanna
CYTAT(domi @ Fri, 23 Dec 2011 - 16:45) *
Święta w tym roku zapowiadały się wyjątkowo spokojnie. Ojca, głównego prowodyra kłótni, alkoholika... już nie ma. Mój brat- niepijący od 3 lat- wczoraj się upił. Mam nadzieję, ze to tylko jeden raz, że nie wróci do nałogu, przecież ma w rodzinie wsparcie, przecież wie, ze go kochamy i pomożemy.... . Powodem była dziewczyna, która go zwodzi od wielu lat. wykorzystuje go, bawi się nim a on ciągle ma nadzieję, że dziewczyna zgodzi się na wspólne z nim życie. Raz chce, a potem nie chce.... podobno się wczoraj pokłócili ale nie wiedziała, że on aż tak poważnie, ze się tak załamie. Ludzie kochani.... jak można tak igrać z ludzkimi uczuciami?


A może chodzi o podtrzymanie rodzinnej tradycji? Żeby było jak zawsze, ktoś musiał ojca zastąpić...
Użytkownik usunięty
CYTAT(domi @ Fri, 23 Dec 2011 - 16:45) *
Święta w tym roku zapowiadały się wyjątkowo spokojnie. Ojca, głównego prowodyra kłótni, alkoholika... już nie ma. Brak będzie w dzień wigilii stresu, nerwów, awantur i łez mamy. Tak się zapowiadało. Jednak wczoraj, wydarzyło się coś co troszkę popsuło ten błogi spokój. Mój brat- niepijący od 3 lat- wczoraj się upił. Mam nadzieję, ze to tylko jeden raz, że nie wróci do nałogu, przecież ma w rodzinie wsparcie, przecież wie, ze go kochamy i pomożemy.... . Powodem była dziewczyna, która go zwodzi od wielu lat. wykorzystuje go, bawi się nim a on ciągle ma nadzieję, że dziewczyna zgodzi się na wspólne z nim życie. Raz chce, a potem nie chce.... podobno się wczoraj pokłócili ale nie wiedziała, że on aż tak poważnie, ze się tak załamie. Ludzie kochani.... jak można tak igrać z ludzkimi uczuciami?


domi, ale Ty wiesz, że dziewczyna NIE JEST powodem? To PRETEKST, nie powód.
domi
CYTAT([użytkownik x] @ Fri, 23 Dec 2011 - 19:09) *
domi, ale Ty wiesz, że dziewczyna NIE JEST powodem? To PRETEKST, nie powód.

Hmmmm. Tak na to nie spojrzałam. A z drugiej strony, czy trzeba mieć pretekst aby wypić (jeśli się jest alkoholikiem)?

To fakt.... zepchnęłam na tą dziewczynę bo odchodzi i wraca jak jojo. Zamiast się zdecydować konkretnie czego chce. Fakt też, że brat jest dorosły i powinien być bardziej asertywny, też coś zdecydować. Bawią się tak w kotka i myszkę już kilka lat 21.gif . Nigdy nie wiadomo czy są ze sobą, czy nie.
Użytkownik usunięty
domi, a czy widziałaś kiedykolwiek alkoholika, który pije bez powodu? No...? No nie. KAŻDY ma powód. To ochrona własnej strefy komfortu picia... standard icon_sad.gif Alkoholizm to jest straszna, potworna choroba. A Twój odruch - zwalenia winy na dziewczynę - jest jak najbardziej naturalny. Brat jest Ci bliski. Chcesz go chronić, usprawiedliwić, zrozumieć. I to jest NATURALNE. Niestety, jest ten problem, że bardzo łatwo się na tym przejechać i ślizgiem wejść równiutko we współuzależnienie icon_sad.gif

Domi, poczytaj o alkoholizmie. Pogadaj na terapii. Jako osoba najbliższa, również dostajesz po trzewiach. Tym bardziej, że masz tatę - alkoholika, a więc z dużym prawdopodobieństwem dotyka Cię także DDA.

A dziewczyna? Cóż... powinna być świadoma, w co wchodzi i z czym przyjdzie jej się mierzyć icon_sad.gif
chaton
Ja sie dzis upije z powodu inneg niz alkoholizm. Otoz upije sie najzwyczajniej w swiecie, zeby sie znieczulic.
Bede sama z Niciem, Ewa u tesciow, aha, jeszcze z odpadajacym ode mnie po kawaleczku dwumiesiecznym plodem.
Inanna
CYTAT(cat woman @ Sat, 24 Dec 2011 - 13:55) *
Ja sie dzis upije z powodu inneg niz alkoholizm. Otoz upije sie najzwyczajniej w swiecie, zeby sie znieczulic.
Bede sama z Niciem, Ewa u tesciow, aha, jeszcze z odpadajacym ode mnie po kawaleczku dwumiesiecznym plodem.


Skarbie, strasznie mi przykro 41.gif
Trzymałam kciuki, choć o tym nie pisałam.... Strasznie mi żal, że znowu musisz przez to przechodzić przytul.gif
tuLena
CYTAT(domi @ Fri, 23 Dec 2011 - 19:43) *
To fakt.... zepchnęłam na tą dziewczynę bo odchodzi i wraca jak jojo. Zamiast się zdecydować konkretnie czego chce. Fakt też, że brat jest dorosły i powinien być bardziej asertywny, też coś zdecydować. Bawią się tak w kotka i myszkę już kilka lat 21.gif . Nigdy nie wiadomo czy są ze sobą, czy nie.


nie bez powodu brat nawiązał taką relację. To konsekwencja tego co było u Was w rodzinie. Mnie to osobiscie zasmuca. Osobiscie, bo to znam aż za dobrze icon_sad.gif
tuLena
Chaton : 13.gif przytul.gif nie wiem co powiedzieć.....
mim0za
Chaton, bardzo mi przykro. przytul.gif
semi
Chaton, ogromnie mi przykro przytul.gif icon_sad.gif
Bianka
CYTAT(Inanna @ Thu, 22 Dec 2011 - 17:54) *
Chciałam się z Wami podzielić nowiną: dziś na terapii pojawiła się "Mała" - moje wewnętrzne dziecko. Teoretycznie wiedziałam, że musi tam być, ale spotkałam ją dopiero dzisiaj. Jest najbardziej lojalnym adwokatem naszej matki, jest twarda, nieustępliwa, wymagająca i despotyczna. Wiem, że musi się bać, ale jeszcze nie wiem, czego się boi.
Jestem zdumiona tym spotkaniem.


Inanna jak dlugo musialas czekac az pojawi sie "Mala"?

Ja tej"malej" nie moge sie doczekac...ciagle nie moge jej odnalesc...

Niedawo pojawila sie druga JA ale ona nie jest mala wyglada identycznie jak ja teraz tylko jest taka stabilna emocjonalnie i pewna siebie ona mnie pociesza i jest ze mna prawie zawsze jak zasypiam.

Wciaz szukam tej "malej" we mnie nie moge sie doczegac kiedy ja odnajde i utule...troche boje sie ze nigdy to nie nastapi...

Nie pisalam Wam o tym bo myslalm ze ten watek juz wygasal ale teraz widze ze ozyl wiec napisze...

Przed swiatami bylam na tej swojej terapii.Mowialm duzo o tym co u mnie a jak wiadomo nie za ciekawia jest na kazdym polu i co ciekawe nie plakalm wcale (no prawie) Psycholozka zapytala sie dlaczego tak jest ze jestem w bardzo trudnej sytuacji zyciowej (dodala ze chyba najtrudniejszej w swoim zyciu) i nie placze pyta poniewaz bylam w sytuacjach ze sie tak wyraze lzejszych i wylam jak bobr majac przy okazji mysli samobojcze...

Ja nie wiem dlaczego tak jest ale widze ze jest lepiej rzeczywiscie jeszcze rok temu bylam tak niestabilna emocjonalnie ze nie potrafilam powiedziec WESOLYCH SWIAT bez poplakania sie.
Bianka
CYTAT(cat woman @ Sat, 24 Dec 2011 - 15:55) *
Ja sie dzis upije z powodu inneg niz alkoholizm. Otoz upije sie najzwyczajniej w swiecie, zeby sie znieczulic.
Bede sama z Niciem, Ewa u tesciow, aha, jeszcze z odpadajacym ode mnie po kawaleczku dwumiesiecznym plodem.



Chaton bardzo mi przykro przytul.gif
domi
Chaton> współczuję bardzo.
domi
Gdyby moja matka, chronicznie nieszczęśliwsza kobieta, w wiecznej depresji, niedojrzała emocjonalnie... błagała mnie o pomoc a ja tak naprawdę nie mogłabym pomóc.... a ona z rozpaczy popełniłaby samobójstwo, nie miałabym prawa czuć się winna. Ale czułabym się i już się czuję winna za to, ze nie umiem pomóc. I co ja mam zrobić? Pochlastać się razem z nią? W jakim nastroju ja przywitam nowy rok 2012.... szkoda słów.
Bianka
Domi bardzo Ci wspolczuje...

Wiem ze mam nie da namowic sie terapie wiem ze juz udalo Ci sie raz ja zaciagnac na terapie ale zrezygnowala...

Domi nie ma w tym Twojej winy zrobilas dla mamy duzo bardzo duzo..
.

Trzymaj sie jakos!

I mimo wszystko zycze Ci udanego wieczoru i Szczesliwego Nowego Roku!
tuLena
CYTAT(domi @ Sat, 31 Dec 2011 - 15:24) *
I co ja mam zrobić? Pochlastać się razem z nią?


Domi
: Jedyne co realnie możesz zrobić to sama zapisać się na terapię, bo nikogo się do tego zmusić nie da, o czym już się przekonałaś ....
Można uwolnić się od nadmiermego poczucia winy, można przynajmniej je znacząco zmniejszyć, jednak nie zrobisz tego sama.
Wszystkiego Dobrego Domi- ja trzymam za Ciebie kciuki!
gosiagosia
CYTAT
Ja tej"malej" nie moge sie doczekac...ciagle nie moge jej odnalesc...

Niedawo pojawila sie druga JA ale ona nie jest mala wyglada identycznie jak ja teraz tylko jest taka stabilna emocjonalnie i pewna siebie ona mnie pociesza i jest ze mna prawie zawsze jak zasypiam.

Wciaz szukam tej "malej" we mnie nie moge sie doczegac kiedy ja odnajde i utule...troche boje sie ze nigdy to nie nastapi...


moze to Ci pomoze...

ja rownolegle z terapia, terapeutyzowalam sie w domu za pomoca cwiczen.
bylo takie cwiczenie, zeby postawic przed soba krzeslo, taboret, cokolwiek i wyobrazic sobie, ze mowi sie do siebie samej, tej malej dziewczynki sprzed lat. powiedziec jej wszystko co sie chce. utulic, przeprosic, cos obiecac.
to naprawde nie bylo proste, mnie kosztowalo przelamania i wielu lez
chaton
CYTAT(gosiagosia @ Mon, 02 Jan 2012 - 00:14) *
moze to Ci pomoze...

ja rownolegle z terapia, terapeutyzowalam sie w domu za pomoca cwiczen.
bylo takie cwiczenie, zeby postawic przed soba krzeslo, taboret, cokolwiek i wyobrazic sobie, ze mowi sie do siebie samej, tej malej dziewczynki sprzed lat. powiedziec jej wszystko co sie chce. utulic, przeprosic, cos obiecac.
to naprawde nie bylo proste, mnie kosztowalo przelamania i wielu lez


O, to mi sieprzypomnialo, ze mam CD Isabeli Fillioza z takimi metodami teraprutycznymi. Jedna z nich nazywa sie "uzdrowic zranione dziecko". Chyba sobie przeslucham.

Domi: zapewniam Cie, ze nad tym poczuciem winy mozna pracowac, nawet jesli jest bardzo gleboko zakorzenione. Kiedy juz zrozumiesz, ze kazdy ponosi odpowiedzialnoscza soje emocje, nieda sie Ciebie tak latwo wpuscic w kanal.
Duzo sily i wytrwalosci zycze.
domi
Dzięki za słowa otuchy i zrozumienia. Także życzę wszystkim w Nowym Roku wytrwałości w walce ze swoimi problemami i sukcesów.
Bianka
CYTAT(gosiagosia @ Mon, 02 Jan 2012 - 02:14) *
moze to Ci pomoze...

ja rownolegle z terapia, terapeutyzowalam sie w domu za pomoca cwiczen.
bylo takie cwiczenie, zeby postawic przed soba krzeslo, taboret, cokolwiek i wyobrazic sobie, ze mowi sie do siebie samej, tej malej dziewczynki sprzed lat. powiedziec jej wszystko co sie chce. utulic, przeprosic, cos obiecac.
to naprawde nie bylo proste, mnie kosztowalo przelamania i wielu lez



Gosiu dziekuje napewno pocwicze w odpowiednim czasie wiem ze nie bedzie to proste bo ja mam problemy z mowieniem na glos jak jestem sama a co dopiero do siebie malej....
Inanna
CYTAT(Bianka @ Tue, 27 Dec 2011 - 16:07) *
Inanna jak dlugo musialas czekac az pojawi sie "Mala"?


Osiem lat od rozpoczęcia procesu terapeutycznego. Z dużymi przerwami się terapeutyzuję, ale proces właśnie tyle trwa.

Tej silnej i stabilnej Ci zazdroszczę. Też ją gdzieś mam w sobie, ale zupełnie nie mam pojęcia gdzie się schowała. Chociaż myślę, że wyłazi, jak jesteśmy w pracy, ale to jest jakby przechodzenie między dwoma osobowościami. JA nie mam z niej żadnego pożytku: nie pocieszy, nie przytuli, nie da poczucia bezpieczeństwa.
Orinoko
Myślę o terapii dla siebie. Zastanawiam się, jak wybrać terapeutę - zdać się na osobę polecaną przez kogoś znajomego? Szukać w necie? Iść do poradni?
W ogóle mam trochę oporów, czy zaczynać teraz.... Boję się otwierać "puszkę Pandory", ale nie wiem, czy pociągnę długo bez realnej pomocy... Kiedyś... raz próbowałam terapii, ale po 2-3 miesiącach zrezygnowałam, bo nic mi te spotkania nie dawały, cały czas miałam wrażenie, że to powinno jakoś inaczej wyglądać. Z drugiej strony, gdy terapeutka zadawała mi pytanie dotyczące jakiegoś okresu z przeszłości, czegoś, co robili moi rodzice, to nie potrafiłam na nie odpowiedzieć - mam po prostu "czarne dziury" w świadomości: nie wiem, nie pamiętam... (po prostu zapomniałam, a może wyparłam?)
W związku z tym nasuwa mi się pytanie, czy w ogóle terapia miałaby tutaj jakiś sens?
Carrie
Orinoko- musisz odpowiedzieć sobie na pytanie - na jaki temat chcesz rozmawiać.Z czym jest największy problem.A potem szukać terapeuty np przez net - analizując problematyke jaką się zajmuje, jakie ma doświadczenie w tym obszarze, jakimi narzędziami się posługuje, jaką metodę terapii stosuje.Potem poczytac sobie jaki rodzaj terapii jest zalecany przy takich problemach jakie chcesz poruszać.I jak już sobie wybierzesz - idziesz na spotkanie i rozmawiasz.Kilka pierwszych spotkań powinno zakończyć się zawarciem kontraktu miedzy toba a terapeutą.To ważne - bo kontrakt mówi właśnie o tym na czym się skupicie, co będziecie przerabiac, jaką metodą, jakie narzędzia bedą stosowane wobec Ciebie,jaki jest przewidywany czas terapii.To pozwoli Ci ocenić czy chcesz pracowac z tą osobą czy nie.
Bianka
CYTAT(Orinoko @ Wed, 04 Jan 2012 - 12:31) *
Myślę o terapii dla siebie. Zastanawiam się, jak wybrać terapeutę - zdać się na osobę polecaną przez kogoś znajomego? Szukać w necie? Iść do poradni?
W ogóle mam trochę oporów, czy zaczynać teraz.... Boję się otwierać "puszkę Pandory", ale nie wiem, czy pociągnę długo bez realnej pomocy... Kiedyś... raz próbowałam terapii, ale po 2-3 miesiącach zrezygnowałam, bo nic mi te spotkania nie dawały, cały czas miałam wrażenie, że to powinno jakoś inaczej wyglądać. Z drugiej strony, gdy terapeutka zadawała mi pytanie dotyczące jakiegoś okresu z przeszłości, czegoś, co robili moi rodzice, to nie potrafiłam na nie odpowiedzieć - mam po prostu "czarne dziury" w świadomości: nie wiem, nie pamiętam... (po prostu zapomniałam, a może wyparłam?)
W związku z tym nasuwa mi się pytanie, czy w ogóle terapia miałaby tutaj jakiś sens?


Orinoko ja z wlasnego doswiadczenia powiem ci ze WARTO otwierac "puszke pandory" uwierz mi ze warto.

Uczestnicze w terapii juz dwa lata jeszcze rok temu bylam w totalnej rozsypce psychicznej z nikim nie mialam poukladanych relacji ani z mezem ani z rodzicami ani z rodzenstwem no i oczywscie ze soba rowniez bylam ciagle biadolaca ,nieszczesliwa osoba ktora narzekala na wszystko i wszystkich i na terapie rowniez.

Tak jak Ty nie wiedzialm co odpowiedziec terapeutce na wiele zadanych mi pytan bo zwyczajnie nie pamietalam jak to bylo (wypieranie z pamieci niewygodnych faktow to pewnien sposob radzenia sobie z rzeczywistoscia)...

Nawet nie wiesz jak bardzo ciesze sie ze nie zrezygnowalam ze wytrwalam.Dzis jestem inna osoba chodz wiele jeszcze musze w sobie przepracowac to wiem ze warto podjac sie pracy nad soba i zmienic swoje zycie w szczesliwsze.
Orinoko
No to jakby podstawową definicję osoby w potrzebie spełniam, ale nie wiem, czy dam radę stwierdzić, według tego, co napisała Carrie, czym tak naprawdę należałoby się zająć - mam wrażenie, że mam w sobie taki kłębek problemów - jest wiele różnych nitek (wątków), choć mają one pewnie jedno "źródło", czyli wynikają z jednego, a rzutują na wiele sfer w moim życiu i, co gorsze, mam wrażenie, że z czasem na coraz więcej, lub też w coraz mniejszym stopniu jestem w stanie kontrolować to, w jaki sposób im się poddaję.
Terapia to bolesny proces i długotrwały... Ja się boję, że wyzwoli we mnie coś, co spowoduje, że w ogóle przestanę radzić sobie z rzeczywistością i będę mieć problemy z funkcjonowaniem tu i teraz, innymi słowy, że się po prostu "posypię".
Tak, wiem, że są mechanizmy wyparcia...
Carrie
CYTAT(Orinoko @ Wed, 04 Jan 2012 - 11:00) *
No to jakby podstawową definicję osoby w potrzebie spełniam, ale nie wiem, czy dam radę stwierdzić, według tego, co napisała Carrie, czym tak naprawdę należałoby się zająć -


oczywiscie, ze jestes w stanie wstępnie określić obszary wymagające pomocy :
-praca
-małżeństwo
-przemoc (psychiczna,fizyczna seksualna)
-traumy z dzieciństwa
-alkohol
-wszelkiego rodzaju nadużycia
-etc

i oczywiście w miare współpracy z terapeutą dookreślą się inne obszary - ale wstępnie przeciez raczej nie warto iść z bolesnymi doświadczeniami z dzieciństwa do kogoś, kto w przeważający sposób zajmuje się problemami związanymi z małżeństwem i pracuje głównie z parami - warto poszukać kogoś kto ma dośwadczenie w pracy z "wewnętrznym dzieckiem"
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.