To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

psychoterapia

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Stron: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23, 24, 25, 26, 27, 28
harkon
Owiwa, tutaj dobrze lecza i na NFZ https://www.ipin.edu.pl/wordpress/oferta-uslug/ Kontakt https://www.ipin.edu.pl/wordpress/kontakt/

A tutaj miejsca w Warszawie, ktore maja podpisana z NFZ umowe na leczenie psychiatryczne dorosłych NFZ Warszawa psychiatria

A tutaj wykaz takich miejsc w całej Polsce NFZ lecznice Polska

edit: dodanie info
chaton
QUOTE(domi @ Mon, 14 Jun 2010 - 20:14) *
Rodzice czy nie....ale nikogo nie zmienisz na siłę. Czytając, ze on MUSI się zmienić... mam złe odczucia.


Domi, moze ja sie zle wyrazilam. Oczywiscie, ze nie zmienie go: jego charakteru i osobowosci, ale on musi zmienic pewne zachowania (ja tez musze). To zamykanie sie jak w skorupce i odpieranie atakiem na kazde proby komunikacji nic nie wnosi. Podczas ostatniej rozmowy, kiedy wyszlam do niego naprzeciw pytajac sie, jak mozemy rozwiazac nasze problemy uslyszalam, ze "ja naprawde potrafie byc glupia, jak sie do tego przyloze", to nie jest dopuszczalne.
Ja tez musze sie zmienic, jak powiedziala mi terapeutka, musze nauczyc sie wyrazac uczucia w momencie, kiedy ja przezywam. A nie brac wszystko na sibie i potem robic fochy przez 5 lat niewiadomo dlaczego. Zwiazek sie buduje, iestety faza namietnego zakochania minela, teraz trzeba cementowac ten zwiazek czyms innym, trwalszym. Tylko, ze ja tego nie zrobie sama.

QUOTE(domi @ Mon, 14 Jun 2010 - 20:31) *
Chciałam napisać list pożegnalny dla Dominisi by wiedziała, ze ją kochałam. To straszne uczucie ale zmobilizowało mnie dziecko. Któregoś dnia córka spojrzała mi prosto w oczy, podczas gdy ryczałam jak bóbr myśląc nad treścią listu... a nie umiała wtedy zbyt wiele powiedzieć.... patrząc słodko w oczy powiedziała: "kofam". To było jej pierwsze wyznanie miłości dla mojej osoby. Zrozumiałam, że jeśli teraz się sobą nie zajmę to moje dziecko będzie mieć do mnie zal, ze je osierociłam, a ja stracę wiele takich chwil jak ta...słodkich i wzruszających. Czasem gdy o tym wspomnę, to łzy mi napływają do oczu. Ona mi po prostu uratowała życie!!! Powiedziała to jedno słowo, którego nie słyszałam od nikogo wiele m-cy a od niej nigdy- w najbardziej odpowiednim momencie.
Owiwia> wierzÄ™, ze z tego wyjdziesz.... .

41.gif 41.gif 41.gif Bo wisz, Domi, ze ona naprawde Cie uratowala, ze to nie byl przypadek? Bo dzieci doskonale wiedza, czuja nasze cierpienie i zrobia wszystko,z eby nas uratowac.
Moja Ewa ma 3 latka dopiero. Kiedy poklocilismy sie z Niciem, siedzialam sobie z nia i myslalam o tym, ze trudno, moze juz nie bedziemy miec drugiego dziecka i musze o tym zapomniec, przynajmniej na razie. Ewa podeszla do mnie, podciagnela mi koszule nocna, przylozyla ucho do brzucha i pyta sie mnie, czy tam jest dzidzia, ze ona chce uslyszec serce dzidzi. Nawet nie zdawalam sobie sprawy, ze ona wie, ze dziecko nosi sie w brzuchu... poplakalam sie.
owiwia7
Domi popłakałam się... wiem, że jestem potrzebna dzieciom, ale ostatnio nawet to nie jest dla mnie zbyt dużym bodźcem do życia.. wiem, że bardzo bym je skrzywdziła, i tego nie zrobię.. chciałabym tylko przestać o tym myśleć, mieć więcej siły do działania.. i na nowo nauczyć się cieszyć, tym co mam.. a mimo, że z kasą krucho, mam mnóstwo rzeczy, z których powinnam czerpać radość..

Harkon wielkie dzięki.. spróbuję skorzystać..

Chaton ja przez wiele lat walczyłam z moim mężem o to, by zauważył we mnie człowieka, bo o tym, bym była nadal kobietą jego życia mogłam sobie tylko pomarzyć.. musiało się stać coś naprawdę niedobrego, żeby na nowo chciał walczyć o nasze małżeństwo.. Mam nadzieję, że Wam się uda wcześniej, zawsze mnie zastanawiało co nas w związkach tak zmienia, że w jednej chwili z przyjaciół zamieniamy się w ludzi zaciekle ze sobą walczących i to bez wyraźnego powodu..
harkon
CYTAT(owiwia7 @ Tue, 15 Jun 2010 - 15:01) *
Domi popłakałam się... wiem, że jestem potrzebna dzieciom, ale ostatnio nawet to nie jest dla mnie zbyt dużym bodźcem do życia.. wiem, że bardzo bym je skrzywdziła, i tego nie zrobię.. chciałabym tylko przestać o tym myśleć, mieć więcej siły do działania.. i na nowo nauczyć się cieszyć, tym co mam.. a mimo, że z kasą krucho, mam mnóstwo rzeczy, z których powinnam czerpać radość..


Jesli jestes w takim stanie,to dostaniesz leki, ktore znormalizuja Twoj nastroj. Jak juz zaczna dzialac, to musisz wtedy isc na terapie, bo same leki to nie wszytsko.. Ale uwierz mi - sa takie,choc branie ich na dluzsza mete nie jest wskazane, ktore pomoga Ci od razu..
BYlam w takim stanie jak Ty.. nie mialam co prawda mysli samobojczych, ale bylam wykonczona lekiem, potwornymi atakami paniki.. Poszlam do psychiatry, bo nie wyrabialam.. I nastepnego dnia po wzieciu lekow zjadlam pierwszy normalny posilek od kilku miesiecy.. W koncu zjadlam, bo bylam glodna, a nie dlatego, ze wiedzialam, ze powinnam jesc.. I po raz pierwszy od tych kilku miesiecy myslalam o czym s innym, niz o upiorach w mojej glowie.. Wiem jakie pieklo przechodzisz,kazda z nas to wie, i zapewniam Cie - idz do lekarza, to pieklo da sie zwalczyc! Poczujesz sie duzo lepiej.. Co prawda droga przed Toba daleka do poukladania sobie wszystkiego, ale przynajmniej troche mozesz sobie pomoc juz.

Co do zwiazkow i tego jak sie potrafia popsuc w chwile - nie wierze, ze w chwile..
chaton
QUOTE(owiwia7 @ Tue, 15 Jun 2010 - 17:01) *
Domi popłakałam się... wiem, że jestem potrzebna dzieciom, ale ostatnio nawet to nie jest dla mnie zbyt dużym bodźcem do życia.. wiem, że bardzo bym je skrzywdziła, i tego nie zrobię.. chciałabym tylko przestać o tym myśleć, mieć więcej siły do działania.. i na nowo nauczyć się cieszyć, tym co mam.. a mimo, że z kasą krucho, mam mnóstwo rzeczy, z których powinnam czerpać radość..

Ale bedac nieszczesliwa tez je krzywdzisz! Bo one nie znajdujac logicznej przyczyny czuja sie za to winne. Znajdz sily dla nich, niech Cie tam ktos zawiezie do tego psychiatry. Harkon ma racje, leki Ci pomoga, bo chemia sprawi, ze dostaniesz zastrzyk energii i wtedy bedziesz mogla juz jakies plany na dluzszy okres robic, na razie nie ma co myslec o terapii. A terapia, jesli sie pozniej zdecydujesz, pomoze Ci przewartosciowac pewne sprawy i spojrzec inaczej na wszystko, z wiekszym dystansem. Doslownie stanac obok i spojrzec na siebie. Powodzenia.

Dziewczyny jutro dzwonie do babki od terpaii rodzinnej, trzymajcie kciuki, zeby to bylo mozliwe, dobrze? blagam.gif
xxyy
Trzymam Chaton, trzymam!
harkon
Chaton - zacisniete!! Za calych sil i serca 06.gif
owiwia7
ja też trzymam...
harkon
Owiwia, ja za Ciebie tez trzymam, zebys sie zdecydowala i poszla sobie pomoc, zebys na to choc odrobinke sily znalazla przytul.gif
Inanna
Chaton, trzymam icon_smile.gif
Owiwia przytulam z nadzieją, że niedługo poczujesz się lepiej przytul.gif
Bianka
Chaton trzymam kciuki.

U mnie beznadziejnie nie mam sily(ani czasu) napisac ale dobrze nie jest.
harkon
Bianka przytul.gif My tu jestesmy, pamietaj o tym.. Poczekamy. Jakby co,to sluze privem lub mailem..
chaton
Bianka: przytul.gif przytul.gif przytul.gif

Dziewczyny, dzwonilam po terapie, niestety jedyny panstwowy osrodek, z jakiego mozemy korzystac ma miejsca dopiero we wrzesniu i w godzinach, w ktorych oboje pracujemy... icon_sad.gif
harkon
Chaton, to lipa.. A Twoja terapeutka sie tego nie podejmie?
malinka1978
owiwia moim zdaniem skonsultuj swoj stan z lekarzem. leki wycisza umysl, mysli i poprawia nastrój abys ruszyla do przodu
do tego terapia by sie zdała.

a ja zazywam od tygodnia spamilan, a lexotan odstawiam po trochu. na razie srednio sie czuje 21.gif

na terapii dowiedzialam sie ze jak wypowiadam sie o sobie to nie mowie jako Ja. tylko bezosobowo, tak ogólnie. i nad tym też mam pracowac 21.gif
wiec coraz wiecej rzeczy wychodzi podczas terapii i juz mnie to przerasta.

chaton a w jki sposob antydepresanty wplywaja na twoje oczy

ja od paru dni mam tak jakby zapalenie spojówek, pieką mnie oczy i lzawią i bolą. i az mi to utrudnia funkcjonowanie. do tego troche boli gardlo.
i nie wiem czy to zapalenie czy tez od leku 21.gif 21.gif 37.gif
chaton
Malinka: ciesze sie, ze sie odezwalas, mam nadzieje, ze niebawem poczujesz poprawe.
Paroksetyna mi wysusza oczy, ktore i tak mam suche, co faworyzuje infekcje i powoduje, ze ocstam nie wyplywa naturalnie (sorry ale nie znam polskiego slowa na to cus) i niszczy mi wzrok. Musze zrobic niebawem badanie pola wizji, zeby sprawdzic, czy trace wzrok. Mozliwe, ze jesli trace, to bede miala krople do konca zycia.
Niemowiac o zatwardzeniach, ale to ponoc wszystkie psychotropy, zdaniem lekarza od akupunktury no i to nieszczesne libido... Oraz tyje, a tak ciezko bylo mi zrzucic 10 kg po ciazy,z eby dojsc do dawnej wagi! Ide w sobote do psychiatry, zeby mi w zwiazku z tym wszystkim zmienil leki. To byla trzecia proba odstawienia ich, jak widac nieudana... wiec moze mi cos innego mniej bedzie szkodzic.
W kazdym razie czuje sie, jakbym blok kilkupietrowy nosila na swoich barkach...

Harkon: jak Ci juz pisalam, moja psycholozka ne zaproponowala, wiec pewnie nie. Ale tak czy niaczej jest problem z pieniedzmi, Nico nie ma kasy na terapie, ja bym miala, ale przeciez nie bede sama za to placic, jesli chce, zeby on sie w to zaangazowal!

Malinka: Ty opewnie masz zapalenie spojowek, idz do lekarza po antybiotyki.
malinka1978
chaton co do wagi to ja mam odwrotnie chudne 21.gif . w ciagu paru miesiecy schudlam 15 kg.
wiec waze 61 kg przy 175 cm.
niektore leki powoduja tycie. mam taka sąsiadke jest po prostu otyłą osoba.

popoludniu jade do lekarza niech mi da cos na te oczy 21.gif

chaton
QUOTE(malinka1978 @ Thu, 17 Jun 2010 - 12:53) *
chaton co do wagi to ja mam odwrotnie chudne 21.gif . w ciagu paru miesiecy schudlam 15 kg.
wiec waze 61 kg przy 175 cm.
niektore leki powoduja tycie. mam taka sąsiadke jest po prostu otyłą osoba.

popoludniu jade do lekarza niech mi da cos na te oczy 21.gif


Malinka: ale to uspokajajace leki powoduej chudniecie, Ty nie bierzesz antydepresnatow? Bo to one powoduja, ze sie zre. 21.gif
kejt.chmiel
chaton- ja bior? antydepresanty i nie czuj? wi?kszego apetytu...tez schud?am, 10kg (zanim bra?am leki), nie mam zatwardze?, od kilku miesi?cy bywam w toalecie nawet 4 razy dziennie...Mo?e to indywidualne reakcje na dane leki po prostu?
chaton
QUOTE(kejt.chmiel @ Thu, 17 Jun 2010 - 13:18) *
chaton- ja bior? antydepresanty i nie czuj? wi?kszego apetytu...tez schud?am, 10kg (zanim bra?am leki), nie mam zatwardze?, od kilku miesi?cy bywam w toalecie nawet 4 razy dziennie...Mo?e to indywidualne reakcje na dane leki po prostu?

To moze byc indywidualna reakcja, ale poniewaz ja i tak chce zmienic leki, mozesz mi podac, co bierzesz? Moze byc na pw. Chetnie bym schudla... 08.gif
harkon
Dziewczyny, po niektorych sie chudnie a po innych tyje, albo raczej puchnie. Ja kiedys dostalam mianserin od psychiatry - w ciagu niecalych dwoch tygoidni 5 kg do przodu, masakra!! Odstawilam swinstwo, bo ewidentnie mi nie sluzylo.. nie mowiac o tym, ze piersi bolaly mnie bardziej niz w ciazy!! Wiele osob chudnie na fluoksetynie, ona chyba wyhamowuja jakos tam laknienie, wiec np jest stosowana takze w bulimii. Pisza , ze przy niej trzeba uwazac, jaki typ depresji sie leczy, bo wlasnie moze wystapic chudniecie.. Co do libido - na lekach tragedia i jeszcze ta suchosc pochwy.. Kiepsko.. Niestety cos za cos.. Generlanie ciekawe objawy mialam po roznych - np jakies parestezje, pobudzone czucie itd 29.gif
Bianka
Ja po wtorkowej terapii jestem przybita wciaz chaos....nie wiedzialam co powiedziec kiedy psycholog zapytala jak bierna postawa mojego ojca wplynela na moje zycie sexualne? Kurcze o co w tym chodzi? czy jego jakakolwiek postawa jakos na to wplywa? jestem taka pusta nic nie wiem nic nie wiem.....
Inanna
CYTAT(Bianka @ Thu, 17 Jun 2010 - 16:03) *
Ja po wtorkowej terapii jestem przybita wciaz chaos....nie wiedzialam co powiedziec kiedy psycholog zapytala jak bierna postawa mojego ojca wplynela na moje zycie sexualne? Kurcze o co w tym chodzi? czy jego jakakolwiek postawa jakos na to wplywa? jestem taka pusta nic nie wiem nic nie wiem.....

W tej chwili nie musisz znać odpowiedzi. Za jakiś czas to pytanie wróci razem z odpowiedzią.
h_ania
Witam nieśmiało........
ja również zmagam się już od kilku lat z nerwicą lękowo - depresyjną.
Kilka tygodni temu zaczęłam terapię, niestety musiałam zdecydować się na prywatną. W prawdzie udało mi się dostać na państwową ale zapisywałam się w marcu i terminy były dopiero na wrzesieńicon_sad.gif no i problem w tym, że musiałabym co tydzień dojeżdżać 60 km w jedną stronę. Na razie trzymam to miejsce, bo zobaczę jak obecna terapeutka "przypadnie mi do gustu", chociaż przyznam, że wolałabym tę terapię na miejscu.
Przepraża mnie tylko wizja jeśli chodzi o długość trwania terapii, usłyszałam, że to minimum rok! A jak to u Was jest? Czy taka terapia ma w ogóle sens, czy z tego dziadostwa da się w ogóle wyjść i żyć bez leków?
harkon
Witaj calkiem smialo 06.gif
Moja terapia trwala duzo wiecej niz rok.. Okolo 3 lat.
To wszystko jest indywidualne bardzo.. Ja czuje sie zupelnie nowym czlowiekiem, ale leki musze czasem jeszcze brac i mysle, ze bede je brala pewnie do konca zycia (z duzymi przerwami). Tyle ze to co sie teraz ze mna dzieje, to niebo a ziemia.. po pierwsze ataki sa slabsze i ja od razu siegam po leki, nie daje sie cholerstwu rozhustywac. Po drugie zupelnie inaczej do nich podchodze,mocno racjonalizuje je. Wiem jak je znosic.. Tak w skrocie.
Powiem Ci tak - nie wyobrazam sobie teraz siebie bez terapii. Siebie i swojego zycia. Zycze Ci powodzenia i wytrwalosci. I czuj sie tu z nami dobrze 06.gif
chaton
QUOTE(Bianka @ Thu, 17 Jun 2010 - 16:03) *
Ja po wtorkowej terapii jestem przybita wciaz chaos....nie wiedzialam co powiedziec kiedy psycholog zapytala jak bierna postawa mojego ojca wplynela na moje zycie sexualne? Kurcze o co w tym chodzi? czy jego jakakolwiek postawa jakos na to wplywa? jestem taka pusta nic nie wiem nic nie wiem.....


Bianka : powaznie Ci terapeutka takie pytanie zadala? Sama bym zglupiala po takim pytaniu.

h_ania: witaj! icon_smile.gif Wiesz, czy terapia pomoze, to zalezy od wielu czynnikow, ale w wiekszosci zaleza one od Ciebie. A fakt, ze dlugo trzeba czekac na wyniki jest zrozumialy. W koncu trzeba przerobic swoje zycie od poczatku dokopac sie przyczyn takich a nie innych reakcji i potem budowac nowe nawyki. Rok to minimum, ale mozesz miec okres euforii, gdzie bedziesz miala wrazenie, ze wszystko jest mozliwe. No i okres stagnacji potem niestety. Czasem trzeba laczyc terapie z farmakologia, wiekszosc z nas tak ma.
Pisz smialo! icon_biggrin.gif
h_ania
A powiedzcie mi jak radziłyście sobie z nerwicą w czasie ciąży, brałyście jakieś leki? Jak z atakami, też Was dopadały?
Ja jestem teraz na etapie planowania dziecka, ale niestety biorę leki - fluanxol i trittico. Lekarz psychiatra mówiła mi, że mogę zajść w ciążę, tylko jak się zorientuję, to będę je musiała odstawić.
Wczoraj miałam terapię i dziś czuję się jakaś zmęczona, chociaż wczorajsza praca nie wydaje mi się jakaś specjalnie trudna. Czy to normalne takie samopoczucie?
chaton
QUOTE(h_ania @ Fri, 18 Jun 2010 - 13:53) *
A powiedzcie mi jak radziłyście sobie z nerwicą w czasie ciąży, brałyście jakieś leki? Jak z atakami, też Was dopadały?
Ja jestem teraz na etapie planowania dziecka, ale niestety biorę leki - fluanxol i trittico. Lekarz psychiatra mówiła mi, że mogę zajść w ciążę, tylko jak się zorientuję, to będę je musiała odstawić.
Wczoraj miałam terapię i dziś czuję się jakaś zmęczona, chociaż wczorajsza praca nie wydaje mi się jakaś specjalnie trudna. Czy to normalne takie samopoczucie?


'h_ania': moze w ciazy jestes? 08.gif

Co do lekow to musisz sluchac lekarza, nie dokladaj sobie problemow, ktorych i tak masz dosc. Ja na uspokajajacych sie nie znam, mam antydepresanty i jutro ide do lekarza je zmienic bo: 1) psuja mi wzrok 2) powoduja zatwardzenia i tycie 3) nie udaje mi sie ich odstawic 4) mozna z nimi zachodzic w ciaze, ale to sa leki nowej generacji i tak na prawde trudno jest przewidziec ewentualne komplikacje. Jak juz zmieniam, to poprosze takie kompatybilne z ciaza, mimo, ze my sie niestety nie staramy, a nawyzszy czas bylby... 13.gif
malinka1978
h-ania ja bralam benzodiazepiny w malych dawkach podczas ciazy typu rudotel, lexotan, neurol.
bylo to w porozumeiniu z lekarzem psychiatra i ginekologiem.

a terapie ja juz mialam , 2 grupowe trwajace po 10 tygodni. potem 2, 5 roku jedna indywidualna, kolejna indywidualna 8 miesiecy i teraz 3 miesiac koelejna.

malinka1978
bianka nieraz od razu sie nie wie o co chodzi z haslem dawna postawa mojego ojca wplynela na sex twój....
nieraz potrzeba czasu aby do tego dojsc, jesli tak rzeczywiscie było, nieraz trzeba kolejnej rozmowy by czegos sie dopatrzyc...
domi
Ja jestem pewna, ze na moje życie seksualne mieli ogromny wpływ oboje rodziców. Ich wieczne kłótnie na temat tego jak sie ojcu chce świństw a jak matce się nie chce. Wyrzucanie sobie jacy to są w łóżku, mojej mamy stosunek do płci i seksu, choćby nazewnictwo pewnych części ciała i niektórych czynności.
To wszystko miało ogromny wpływ. A jaki... niestety nie będę pisać.
Bianka
U mnie w domu to byl temat tabu.Nigdy nie slyszalam zeby rodzice na ten temat rozmawiali nie spali razem.Jak zaczelam dorastac w domu pojawilo sie mnostwo swietych ksiazek o dojrzewaniu pierwszym razie i cnocie...pamietam ze bardzo zaczytywalam sie w tych ksiazkach ale ani matka ani ojciec ze mna na ten temat nie rozmawiali nigdy...

Moze dlatego teraz mam problemy akceptacja swojej kobiecosci sexualnosci etc...to naprawde ogromny problem...

h_ania
[quote name='chaton' date='Fri, 18 Jun 2010 - 14:09' post='8419860']
'h_ania': moze w ciazy jestes? 08.gif
nie, nie jestem:)
chaton
DZiewczyny, wrocilam od lekarza, generalnie mi sie nie spodobal...15 min i po sprawie. Zmienil mi antyderesant na STABLON (ktos zna? ) i mam do niego wrocic za 2 tygodnie. Cale szczescie, ze mam terapie w miedzyczasie.

QUOTE(Bianka @ Sat, 19 Jun 2010 - 10:37) *
U mnie w domu to byl temat tabu.Nigdy nie slyszalam zeby rodzice na ten temat rozmawiali nie spali razem.

U mnie rowniez, ale u mnie to nawet ksiazek nie bylo. Tak jakby zachowywanie sie tak, jakby seks nie istnial mialo sprawic, ze nigdy sie nie dowiem o jego istnieniu. Aha, moja mama kiedys powiedziala mi wprost, ze ona nie lubi seksu i nie rozumie, o co ludzie robia afere.
domi
CYTAT(chaton @ Sat, 19 Jun 2010 - 16:13) *
Aha, moja mama kiedys powiedziala mi wprost, ze ona nie lubi seksu i nie rozumie, o co ludzie robia afere.

Ja niestety byłam świadkiem kłótni o seks...a chyba wolałabym już nic nie wiedzieć icon_rolleyes.gif . Moja mama uważała, ze "to" (nawet nie używała słowa: 'seks') jest obrzydliwe, wstrętne, tylko do celów prokreacji. Tata oglądał erotyki na RTL-u i żądał od mamy tych obleśnych czynności, których się tam naoglądał icon_rolleyes.gif . Wreszcie mama zdecydowała i zmieniła pokój. Miała wtedy zaledwie 37 lat i od tamtej pory mają oddzielne pokoje...co nie znaczy, ze kłótnie się skonczyły. Nieraz w nocy były awantury gdy tato poszedł do mamy do pokoju. Matka darła sie, ze to gwałt i takie tam rożne. dla mnie koszmar!!!! Naprawdę nie wiem co jest lepsze (które zło lepsze): milczenie czy seksualne awantury?
chaton
QUOTE(domi @ Sat, 19 Jun 2010 - 17:22) *
Naprawdę nie wiem co jest lepsze (które zło lepsze): milczenie czy seksualne awantury?


No jedno i drugie zle. Awantury dla mnie tego typu przy dziecku sa niedopuszczalne, jak smia ludzie mieszac w ten sposob dzieci w swoje zycie seksualne! A z kolie zachowywanie sie tak, jakby seks nie istnial daje wrazenie, ze to cos bardzo zlego, wstydliwego i wrecz patologicznego... Zaczynam sie zastanawiac,w jakim stopniu jednak postwa mojej mamy nie wplynela podswiadomnie na zmiane mojego libido po porodzie. Wczesniej nie mialam z tym zadnych problemow, na depresje ponoc cierpielam wczesniej, a temperement mialamduzy. Moze jednak cos w tym jest, moze podswiadomie wizerunek matki dziecka jest aseksualny? Dla mnie jednak rola matki i kochanki sa trudne do polaczenia, dlaczego skoro widze, ze nie jest tak w kazdym przypadku?

Czuje sie chyba lepiej z nowym antydepresantem, odpukac!
I z Niciem cos ruszylo...
Zaczelismy wczoraj rozmawiac i troche sie wyjasnilo, ja mu powiedzialam, ze rozumiem, ze on ma oczekiwania w stosunku do mnie i ja chetnie zrobie co w mojej mocy, zeby je spelnic, bo dla mnie to normalne, zeby partnerzy nawzajem dbali o siebie... ale to musi byc wzajemne. I ze ja tez mam oczekiwania, ktore nie sa spelnione i ze ja potrzebuje rozmowy, czulosci i wspolnych planow, a nie mam z tego nic, nawet nadziei, ze kiedys bedzie.
W sumie to zastosowalam sie do sugestii psychoterapeutki, ktora mowila ostatnio, ze musze pracowac nad wyrazaniem moich potrzeb w momencie, kiedy je odczuwam. Zdalam sobie sprawe, ze nie nauczono mnie tego i o zgrozo, ze zachowuje sie podobnie do mojej matki! To znaczy,ze zamiast powiedziec, ze cos mi sie nie podoba, powiem, ze nie, przeciwnie, poczym bede chodzic obrazona. No i jak sie okazuje, ma jednak to jakies korzysci ukryte, bo jak wkoncu powiedzialam, co mam na sercu i Nick mi postawil bezposrednio pytanie: co ja chce i czy chce drugiego dziecka, nagle okazalo sie, ze odpowiedz nie jest prosta.
Macierzynstwo nie jest dla mnie czyms co plynie samo z siebie, sprawia, ze zadaje sobie mnostwo pytan, ze jestem w stalym napieciu, starajac sie jak szalona spelnic wzorowo te wszystkie role, ktore sie tak naprawde troche wykluczaja... Odpowiedz jest taka, ze nie wiem. I okazuje sie, ze duzo latwiej bylo jemu miec za zle, ze nie wie. Wpadlam w mechanizm obronny moje matki, ewidentnie. Latwiej miec za zle komus, ze nie zaspokaja waszych potrzeb niz wyrazic te potrzeby i egzekwowac ich spelnienie stawiajac czola wyzwaniom, jakie za soba nosza!
Chyba dotknelam waznego punktu i napawa mnie cos w rodzaju optymizmu. To dla mnie bardzo wazne: wiedziec, w jakim kierunku zmierzac.
kejt.chmiel
chaton- a widzisz, czynisz postępy,brawo!

Ja się dziś zjawiłam u mojego psychiatry, dostałam receptę na mój Cital, bo dobrze mi po nim i dał mi skierowanie do psychologa. Ciekawe czy to sensowna babeczka, w czwartek o 9.00 mam spotkanie. Trzymajcie kciuki, żebym dobrze trafiła icon_smile.gif
tissaia
Ja nadal Trittico i doraźnie nasenne... Lekarza musze zmienić, ten się już chyba przy mnie "wypalił"... .. Czuję się, jakbym się grzebała w ... no, w czymś brzydkim. Konfrontacja z samą sobą jest bardzo trudna. Nie chcę pisać na publicznym nic więcej.

Czy wątek o psychoterapii jest na życiowych zakrętach?
Inanna
Tissaia, chodzisz na terapiÄ™?
Mnie ostatnio zaczęła wkurzać moja terapeutka. No nie lubię baby! Ale mam świadomość, że chyba się czepiam. Tylko ciekawe, o co naprawdę mi chodzi icon_rolleyes.gif
chaton
QUOTE(tissaia @ Mon, 21 Jun 2010 - 20:37) *
Ja nadal Trittico i doraźnie nasenne... Lekarza musze zmienić, ten się już chyba przy mnie "wypalił"... .. Czuję się, jakbym się grzebała w ... no, w czymś brzydkim. Konfrontacja z samą sobą jest bardzo trudna. Nie chcę pisać na publicznym nic więcej.

Czy wątek o psychoterapii jest na życiowych zakrętach?


To szybko sie wypalil...
Tiss: watek ja chcialam zalozyc, brakuje mi jeszcze jakies 50 postow (stukam namietnie co mi slina na palce przyniesie, wiec niebawem ponowie swa prosbe) do dostepu do zakretow. Moze ktos inny w miedzyczasie zalozyl?

Tiss; przeczytaj sobie co Harkon napisala na wetku o nerwicy, bardzo ladnie to ujela: nic dodac nic ujac... Nie bede w nikogo rzucac kamieniem, bo sama jem prochy, inaczej nie zasne... ale wiem, ze to nie jest rozwiazanie na dluzsza mete. Symptomy wyrazaja wewnetrzne konflikt, o ktorych my nie chcemy wiedziec i myslec, a nasze cialo wie o nich i nie daje nam ignorowac ich istnienia... Tylko terapia moze pomoc do tych konfliktow dotrzec. Bo symptomy maja to do siebie, ze sie przemieszczaja, jesli nie zaatakujemy sedna sprawy. Zwalczysz bezsennosc? Dostaniesz migreny. A mozliwych objawow jest mnostwo.
To, w czym sie grzebiesz, to twoje nieakceptowane emocje, wydaje Ci sie to dzis bee, ale jak to zaakceptujesz, to bedziesz nowa kobieta.
Powodzenia!

Kejt: sensowna nie sensowna, jak sie nie spotkasz, to sie nie dowiesz. Terapeutow jest duzo, jesli ta Ci nie odpowiada, to spotkaj sie z inna i tak do bolu. Ja w ten sposob znalazlam terapeutke mojego zycia, widzialam chyba z 10 osob. Niektorym nawet nie chcialo mi sie tlumaczyc po pierwszej wizycie, do widzenia i final.
tissaia
Inanna - nie chodzę. Jeszcze nie. ale to kwestia czasu i mojej gotowości. Na razie się oswajam. A gdzie Ty chodzisz?

chaton - ja Ci juz pisałam.. ty mądra kobieta jestes....
Inanna
CYTAT(tissaia @ Tue, 22 Jun 2010 - 11:04) *
Inanna - nie chodzę. Jeszcze nie. ale to kwestia czasu i mojej gotowości. Na razie się oswajam. A gdzie Ty chodzisz?


Do Świętokrzyskiego Centrum Profilaktyki i Edukacji chodzę - płaci za mnie prezydent miasta 06.gif

Dziś wyjaśniłyśmy sobie z terapeutką, dlaczego jej nie lubię. Otóż mam problem z relacją równoległą. Ona jest młoda i w sytuacji gdy odczuwam jej wyższość nade mną budzi się we mnie agresja. Ja w ogóle mam problem z relacjami. Znam tylko dwa rodzaje: oba wertykalne. Albo traktuję ludzi jak rodziców i się podporządkowuję, albo jak siostrę - i wtedy otaczam ich opieką. Z relają równoległą poradzić sobie nie potrafię.
chaton
QUOTE(tissaia @ Tue, 22 Jun 2010 - 11:04) *
Jeszcze nie. ale to kwestia czasu i mojej gotowości. Na razie się oswajam.


Spoko, Tiss, kazdy swoim rytmem, nic na sile. Czytaj nasz watek, oswajaj sie, mozesz tez ksiazki poczytac. Mi bardzo Alice Miller pomogla, szczegolnie "Bunt ciala" i "Dramat udanego dziecka". Cos mi sie wydaje, ze w tej drugiej sporo bys sie odnalazla... 43.gif

QUOTE(Inanna @ Tue, 22 Jun 2010 - 12:55) *
mam problem z relacją równoległą. Ona jest młoda i w sytuacji gdy odczuwam jej wyższość nade mną budzi się we mnie agresja. Ja w ogóle mam problem z relacjami. Znam tylko dwa rodzaje: oba wertykalne. Albo traktuję ludzi jak rodziców i się podporządkowuję, albo jak siostrę - i wtedy otaczam ich opieką. Z relają równoległą poradzić sobie nie potrafię.

Skad ja to znam. A moze masz problem z akceptacja, ze ktos chce Ci pomoc? Moze nie masz zwyczaju? Zdazylo Ci sie prosic kogos o pomoc?
Inanna
CYTAT(chaton @ Tue, 22 Jun 2010 - 13:08) *
Skad ja to znam. A moze masz problem z akceptacja, ze ktos chce Ci pomoc? Moze nie masz zwyczaju? Zdazylo Ci sie prosic kogos o pomoc?


Mam z tym problem i to ogromny. Nie zdarza mi się prosić o pomoc, chyba, że w drobiazgach. Natomiast znalazłam się kiedyś w sytuacji, gdy potrzebowałam pomocy i nie umiałam o nią poprosić. To było traumatyczne przeżycie i stanowi kluczowy element mojej nerwicy.
malinka1978
41.gif 41.gif mam dość
po leku spamilan bola mnie piersi sa tak dotkliwe gorzej jakw ciazy i tez jak zwiekszylam dawke to mam odczucie odchodzenia splÄ…tania jakbym nie panowala nad organizmem.
konsultowalam telefonicznie .lekarz potwierdzilze sa to duze uboczne rzeczy, i bede musiala odstawic tek lek 21.gif
i znow na wizyte w czwaretk by dobrac inny.
na razie udalo mi sie czesc lexotanu odstawic. ale jestem jak stary traktor.

jeszcze bakterie now przyplataly mi sie w moczu. 21.gif znow leczenie.
jutro mam z dzieckiem na badania
potem na terapie
37.gif 37.gif 37.gif
owiwia7
ja wręcz nie lubię jak mi ktoś pomaga, choć czasem dramatycznie potrzebuję pomocy.. nie lubię prosić o pomoc, nie lubię jak ktoś z dobrego serca coś dla mnie robi, i wcale nie wierzę, że wszyscy są źli i we wszystkim co robią mają jakiś interes ale mimo to zawsze czuję się niezręcznie... gdy komuś trzeba pomocy, biegnę pomagać, ale sama o pomoc nie proszę...

jeszcze nie zapisałam się do lekarza.. dziś jest straszny dzień, jestem w domu z dziećmi, mała jest chora i musiałam iść na L4. Cały tydzień wolny, powinnam się cieszyć... ale od dwóch godzin, mam wrażenie, że stanie się coś złego, boję się sama nie wiem czego.. jest mi strasznie niedobrze.. mąż w pracy, ale nawet przy nim często się tak czuję.. także jego obecność nic by nie zmieniła...

jako dziecko też tak się czułam, zawsze jak wracałam ze szkoły.. bałam się, że tata będzie przeglądał mi zeszyty i znowu dostanę karę na pół roku, np. niewychodzenie na dwór.. każda niedziela była straszna, tak bardzo bałam się, że w poniediałek dostanę złą ocenę, że nie byłam w stanie nawet bawić się z koleżankami na dworze.. teraz patrząc wstecz widzę, że ja zawsze miałam kary.. nie chodziłam z przyjaciółmi do kina bo kara, na imprezę jak chciałam pójść, to najpierw kilka godzin błagania, potem, zgoda, a potem zmiana decyji i kolejne godziny proszenia..


i teraz czuję się tak jak małe dziecko... nie radzę sobie..
nercia
Hej,

Po pierwsze napiszę, że bardzo cieszę sie, ze ten wątek jest. Czytam was od dawna, ale nie miałam odwagi, aby się przyłączyć.

Dopadła mnie chwila słabości, zapętlenia się i niemocy. Ale do rzeczy.

Uczęszczam na terapię od kilku miesięcy. Nie biorę na razie leków i chciałabym przy tym pozostać. Terapeutkę mam sensowną, której porady i spostrzeżenia biorę sobie głęboko do serca. Jako DDA, próbuję walczyć z demonami z przeszłości.

Mój problem aktualnie polega na tym, iż odkryte nazwane emocje, powinnam wyrzucić, wykrzyczeć i jakoś uwolnić. Nie wiem jak to zrobić. Piszę elaboraty na w kółko ten sam temat, pragnę wywalić złe emocje z siebie, przebaczyć i zrozumieć. Ale im więcej piszę o starych sprawach tym więcej złości we mnie. Spodziewałam się raczej oczyszczenia. Mam wrażenie, że kręcę się jak chomik w kółku.

Jak chaotycznie napisałam, to piszcie, ale może macie jakieś sposób, na wyrzucenie i pogodzenie się z przeszłością?
Gosia z edziecka
CYTAT(nercia @ Tue, 22 Jun 2010 - 22:47) *
Mój problem aktualnie polega na tym, iż odkryte nazwane emocje, powinnam wyrzucić, wykrzyczeć i jakoś uwolnić. Nie wiem jak to zrobić. Piszę elaboraty na w kółko ten sam temat, pragnę wywalić złe emocje z siebie, przebaczyć i zrozumieć. Ale im więcej piszę o starych sprawach tym więcej złości we mnie. Spodziewałam się raczej oczyszczenia. Mam wrażenie, że kręcę się jak chomik w kółku.

Bo złość uwalnia się z Ciebie i tak się bedzie uwalniac, az się wyczerpie icon_smile.gif. Potem nadejdą inne uczucia, będą się mieszać, zlość może powracać. Trzeba cierpliwości i czasu. TRo wszystko ma sens. Człowiek właśnie ma szanse nauczyc się cierpliwości. Ma szansę nauczyć sie masy rzeczy róznych (np. nie bac sie złości). Daj sobie czas.
Gosia z edziecka
CYTAT(owiwia7 @ Tue, 22 Jun 2010 - 22:45) *
ale od dwóch godzin, mam wrażenie, że stanie się coś złego, boję się sama nie wiem czego.. jest mi strasznie niedobrze.. mąż w pracy, ale nawet przy nim często się tak czuję.. także jego obecność nic by nie zmieniła...

To są lęk. lęk sie właśnie tym różni od strachu. Bo człowiek boi się rzeczy konkretnej (burzy czy czegośtam). A lękamy się NieWiadomoCzego.
Z tym można sobie poradzić, nauczyć się żyć w ostateczności. Im prędzej zaczniesz coś z tym robić tym krócej będziesz się tak miotać.
harkon
Nercia,nie da sie tego uwolnic na raz.. Nadejdzie taki czas, ze poczujesz wyzwolenie. Dokladnie tak jak powiedziala Gośka - az bedzie ich coraz mniej, tych niedobrych, a Ty poczujesz sie wolna.
Owiwa, prosze,idz do lekarza.. I takie pytanie - a co Twoja mama na taka postawe Twojego taty?
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.