To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

psychoterapia

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Stron: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23, 24, 25, 26, 27, 28
chaton
Problem z przyjaciolmi polega na tym, ze osobom niewyszkolonym do pracy z psychika ludzi wlaczaja sie wlasne mechanizmy obronne. Kazdy czlowiek chyba boi sie smierci, wiec rowniez depresji, ktora jest rodzajem smierci duszy. Wiec przyjaciele maja czesto tendencje do banalizowania przezyc chorego, pozytywowania czy pocieszania w stylu, "bedzie dobrze". To w depresji nie pomaga, przeciwnie, poglabia poczucie niezrozumienia. Mnie krew zalewa, jak slysze, ze POWINNAM byc bardziej pozytywnie nastawiona do zycia, bo widze szklanke na pol pusta i tego typu teksty. W depresji jest przeciwnie: trzeba brac swoje uczucia na serio, w przeciwnym razie "zemszcza sie" na Tobie. Dlatego ucze corke identyfikowac i nazywac emocje, nawet te negatywne, jak zlosc czy smutek.
chaton
Dziewczyny, pozwole sobie zaOT-owac, bo nie bede specjalnie kolejnego watku zakladac.
Mam dylemat, chodzi o klientke.
Ona jest bardzo mloda, pochodzi z Indii, przyjechala z rodzicami do Francji jak byla niemowlakiem. Ma 22 lata. Przyjelam ja, bo ma trudnosci ze znalezieniem pracy. Ona wyglada jak mala dziewczyka i ma tez glos dziecka. Wytlumaczyla mi na wywiadzie, ze cierpi na anoreksje mantalna od dziecka i dlatego nie rozwinela sie wiecej. Ona szuka rozpaczliwie pracy, zeby sie uwolnic od swoich rodzicow, ktorzy chca ja zmusic do slubu...
Pytalam sie ja, czy chodzi na jakas terapie. Chodzi do psychiatry. Spytalam sie, co on na to, a ona, ze jej psychiatra powiedzial, ze jak bedzie mezatka, to wtedy dojrzeje i znajdzie prace.
Nie pozwolilam sobie poradzic jej, zeby zmnienila psychiatre, tylko zaproponowalam refundowanego psychologa, dalam namiary.
Ale mnie meczy ten psychiatra: moze powinnam jej powiedziec wprost, zeby go zmienila?
Dla mnie ta anoreksja to bunt jej ciala przeciwko temu, co chca jej zrobic rodzice...
pcola
chaton,
Twoja klientka funkcjonuje pewnie nadal w kręgu kulturowym, z którego się wywodzi. Być może stąd
ta porada psychiatry ? IMO dobrze zrobiłaś dając jej namiary do alternatywnego psychologa. Osobiście
boję się dawać tak radykalne wskazówki komuś, kogo w gruncie rzeczy niezbyt dobrze znam.
harkon
Hmm, trudna sytuacja.. Pcola ma racje chyba.. Szkoda dziewczyny. Podejscie psychiatry tez mi sie bardzo nie podoba.. Oby ten psycholog byl sensowny i oby do niego poszla!
A jest szansa,ze sie bedziesz z nia kontaktowac jeszcze?
chaton
Harkon; tak, ja ja prowadze. Bedziemy sie widywac raz na tydzien.
harkon
To mysle, ze bedziesz mogla ja delikatnie na pewne rzeczy naprowadzic.
chaton
No wiec widzialam sie z ta dziewczyna wczoraj i ona ma powazniejszy problem niz myslalam. Ta rodzina to gorzej niz sekta! Ona nie poszla do psychologa, bo bala sie, ze spotka kogos z rodziny, kto bedzie sie jej pytal gdzie idzie. Wiec podzwonilam z nia po okolicznych osrodkach psychologiczno-medycznych i olsnilo mnie. Kolezanka z Polski pracowala jako psycholog w osrodku, ktory specjalizuje sie w prowadzeniu emigrantow o roznych kulturach w ich jezykach macierzystych! Zadzwonilam i mam napisac dla niej skierowanie, ma spotkanie za 2 tygodnie. Zapytana, co ma powiedziec rodzicom, odpowiedzialam, zeby powiedziala, ze jedzie do mnie, a potem podjela dyskusje na ten temat z psychiatra. Cholerka, ona ma 24 lata! Mam nadzieje, ze tam pojdzie... trzymajcie kciuki! Wtedy ja bede mogla sie z nia skoncentrowac na tym, za co mi placa.

Co do mojej osobistej terapii: mam przerwe. Niestety terapeutka szuka nowego lokalu. byla w takim osrodku psychoanalitycznym, w centrum Paryza, wynajmowala tam sale. Tam sie zmienil wlasciciel, obecny jest nastawiony wylacznie na zysk i chce tam zrobic luksusowe SPA. No jasne zarobi wiecej... Mam nadzieje, ze pani Dorota znajdzie szybko odpowiedni lokal i ze nie bedzie to jeszcze dalej, dojazd samochodem zajmuje mi obecnie godzine, poczym pol godziny na znaleznienie miejsca do parkowania. 21.gif
harkon
Dla ludzi, wychowanych w naszej kulturze sytuacja i myslenie tej dziewczyny i jej rodziny jest szokiem.. 32.gif
Mam nadzieje, ze jest na tyle silna i zdeterminowana, zeby sprobowac wyzwolic sie z tej matni i zaczac zyc tak jak chce.. Choc tak naprawde to moze byc bardzo trudne.. Bo ona ma to wszytsko co my,ale jeszcze zdwojone lub potrojone przez kulture , z ktorej sie wywodzi.. Trzymam za nia kciuki!

Za Ciebie tez, zeby Twoja terapeutka szybko znalazla lokal. Choc mam wrazenie, ze Ty jestes juz na dobrej drodze do wyzdrowienia 06.gif
chaton
CYTAT(harkon @ Fri, 10 Jun 2011 - 12:35) *
Za Ciebie tez, zeby Twoja terapeutka szybko znalazla lokal. Choc mam wrazenie, ze Ty jestes juz na dobrej drodze do wyzdrowienia 06.gif


Harkon: no sertraliny dawke zmniejszylam o polowe w celu calkowitego odstawienia za kilka miesiecy, nasennych w ogole nie lykam, wiec niby, ze tak. Ale sie potezna reorganizacja w moim przedsiebiorstwie szukuje (wlasnie zostala zatwierdzona przez zwiazki zawodowe) i jak mnie zwolnia czy przerzuca na zadupie, to sie moge nie pozbierac.
chaton
CYTAT(chaton @ Fri, 10 Jun 2011 - 16:27) *
i jak mnie zwolnia czy przerzuca na zadupie, to sie moge nie pozbierac.

... no i wlasnie mnie przenosza 41.gif
harkon
Cholera..
daleko? na pewno sa jakies dobre strony tego.. Chyba nie poza Paryż?
chaton
CYTAT(harkon @ Fri, 17 Jun 2011 - 19:28) *
Cholera..
daleko? na pewno sa jakies dobre strony tego.. Chyba nie poza Paryż?

Harkon: gorzej. do centrum Paryza, gdzie mam 2 godz dojazdu dziennie. Przyblizyc sie nie dam rady, bo nie stac mnie mieszkac blizej. Z reszta ten lokal jest na razie, potem nie wiedza, gdzie nas dadza. Najgorsza ta niewiadoma...
Wkurzaja mnie teksty z cyklu "najwazniejsze, ze masz prace". Nie dam rady pracowac 8 godzin dziennie +45 min obowiazkowej przerwy + 2 godziny dojazdu i zawozic i odwozic dziecko do przedszkola.
xxyy
Chaton , ulozenia spraw jak najszybciej zycze !
harkon
NO to ładnie.. Pewnie, że nie dasz, bo nie bedziesz miec czasu dla dziecka, o sobie nie mówiąc.. NIe umiem poradzic nic.. 32.gif
AniaM**
ja też potrzebuję pomocy psychoterapeuty, byłam u psychiatry bo już mogłam wytrzymać - wyszło na to że nabawiłam się nerwicy serca
dostałam leki, ale ich nie wzięłam, bo bałam się uzależnienia i tego że potem zamiast ograniczać ilość leków będę musiał wziąć silniejsze
ale problemy ze sobÄ… mam nadal i potrzebujÄ™ pomocy specjalisty

CYTAT(chaton @ Wed, 11 May 2011 - 16:49) *
Mysle, ze mozna, pod warunkiem, ze:
_ albo sie spotkalo kogos w dziecinstwie, kto sie nami zainteresowal i zwrocil nasza uwage na to, ze milosc do dzieci oznacza cos innego,
- albo jako dorosly na psychoterapii.
Grunt to otworzyc oczy na to, wtedy juz nie mozna dzialac mechanicznie. Ile razy czuje zlosc na moja corke i uswiadamiam sobie, ze tak naprawde to jest zlosc malej dziewczynki jaka bylam na moich rodzicow... Sama swiadomosc tego mechanizmu juz daje mozliwosc zmiany schematow.

Marta: ja znam jedynie w Sopocie.


Marta możesz mi podać namiary na Sopot?
a może ktoś znać specjalistę w Gdańsku

ile kosztuje taka terapia?
szczerze mówiąc wolałabym chodzić państwowo, bo nie uśmiecha mi się płacić kasę ze wybujałą wyobraźnię mojej mózgownicy diabel.gif

nie przeczytałam całego wątku, nie mam za bardzo czasu
natomiast poszukuję psychoterapeuty najlepiej z Gdańska, może ktoś tu jest z Gdańska i może mi dać namiary?
Agulu - zauważyłam że jesteś z Rumii, gdzie chodzisz na terapie?

a możecie mi podać jaki jest koszt wizyty prywatnej w gabinecie psychoterapeutycznym? najgorsze że to nie jest jedna czy dwie wizyty, skąd brać na to kase 32.gif
bel
witam wrocilam pomozecie mi dziewczyny pisze na forum depresja z dziewczynami ktore maja depresje w ciazy jedna ma brac leki doradzcie mi cos
chaton doradzisz chcialabym im pomoc wiem jak psakudna jest depresja w ciazy i po niej. dalam namiar na ansze forum ma nadzieje ze dziewczyny odezwa sie.

aniu m ja za wizyty w gabinecie placilam 80 zl za 1 godzinna sesje
chaton
bel: tu masz watek o psychotropach w ciazy:
https://www.maluchy.pl/forum/index.php?show...=10241&st=0.

Sa antydepresanty, ktore mozna brac, jak sertralina. Musza sie skonsultowac z ginem, on im powie, czy moga dalej brac leki.
bel
No to wtrącę swoje 3 grosze. Moje kochane ja od 4 miesięcy nie jestem już na terapii ale byłam. Było to bardzo trudny i smutny dla mnie i mojej rodziny czas. Miałam kłopot by dogadać się terapeutą. Jedna wizyta kosztowała mnie ok. 80zł. To druzo jak na kieszenie mojej rodziny. Odstawiłam leki sertalinę dokładnie mówiąc . Bralam ja ok.,. 3 miesiecy a po tym czasie odstawiłam skutki uboczne były wredne wyszłam z tego po 4 miesiącach. Teraz czuje się lepiej ale wiem, ze terapia bywa czasem okrutna. Nieraz płakałam po sesjach. Kłótnie z mężem dobiły mnie. Dlatego przerwałam terapie ale nie szaluje dziś jest lepiej nie wiem czy 2 raz poszłam bym na terapie. Wątpię. Tez tak miałyście??
Chaton dzięki za pomoc
harkon
Dzieki Bogu nie przerwalam terapii, chodzilam az do momentu, gdy siebie zrozumialam. NIe rozumiem Twojego zdania, ze terapia bywa czasem okrutna.. To nie terapia jest okrutna, ale uświadomienie sobie pewnych rzeczy, zdarcie maski bywa dla nas bolesne. Choc nieprzerwanie twierdze, ze konieczne, zeby dobrze i zdowo zyc.
Bianka
CYTAT(bel @ Wed, 13 Jul 2011 - 10:55) *
Teraz czuje się lepiej ale wiem, ze terapia bywa czasem okrutna. Nieraz płakałam po sesjach. Kłótnie z mężem dobiły mnie. Dlatego przerwałam terapie ale nie szaluje dziś jest lepiej nie wiem czy 2 raz poszłam bym na terapie. Wątpię. Tez tak miałyście??
Chaton dzięki za pomoc


Ja nie przerwalam terapii chodz nie raz po sesjach placze i podle sie czuje ale uswiadamiam sobie pewne rzeczy,prawde o sobie prawde o tym ze to nie wszyscy dookola sa zli ze to ja mam wplyw na zachowanie innych i wiele wiele innych waznych rzeczy..

Chodze na terapie ponad poltora roku nie jest to przyjemna pogawendka ale wiem ze kiedys za jakis czas bede nowym czlowiekiem dzieki terapii wlasnie.
Agalu
Ania - ja obcenie chodze tylko do psychiatry w Gdyni do doktor maciejewskiej - sovy - jest super
ale jak jesteś z Gdanska spróbuj umówić się do przychodni na ul. Mickiewicza w Gdańsku Wrzeszczu tam też jest spoko babeczka Dolomisiewicz - Antolak sie nazywa
mają też terapię w ramach NFZ ,chodziłam od stycznia ale potem niestety przerwałam bo moja terapeutka odeszła a mi się odechciało jeździć taki kawał bo z Rumi to jednak daleko
od wrzęśnia będę chodziła do Gdyni na terapie indywidualną chyba jak kasy starczy;)
Bianka
Wczoraj sie kompletnie rozsypalam. Siedzialam na forum dlugo czytalam rozne podfora trafilam na forum zyczeniowe i tym sie dobilam.Zwlaszcza jak poczytalam posty Cleo ktora ma tak wspaniala rodzine i tak fajne uzdolnione dzieci. Plakalam strasznie mialam ochote umrzec po co sie urodzilam nikt ze mnie pozytku nie ma tak sobie myslalam Nie zrozumcie mnie zle ale dobilam sie tym wlasnie ze nie potrafie byc taka jak inni.Nie mam przyjaciol czuje sie bardzo bardzo samotnie niestety nie od dzis i to bolesnie sobie uswiadomilam.I to ze tak strasznie mi z tym zle i nie potrafie tego zmienic.
Wczoraj chcialm zalozyc kolejny biadolacy watek ale wstyd mi .Ciagle to samo gniew,smutek,lzy ,samotnosc pretensje.Wstyd mi ciagle tak sie czuc ciagle to samo biadolic. Inni potrafia cieszyc sie zyciem ja nie i teraz najbardziej wlasnie moich dzieci mi zal ze maja taka glupia i depresyjna matke.

Naszczescie teraz czuje sie w miare dobrze ale ta hustawka nastrojow wykonczy mnie i moich bliskich.

A terapia jakby w miejscu stala martwie sie czy ta pani psycholog cos mi pomoze zbyt dlugo zadnego pozytwnego efektu nie ma jednoczesnie nie wyobrazam sobie zaczynac terapii od nowa znowu komus innemu naswietlac moja sytuacje znowu wszystko od poczatku przezywac chyba tego nie chce....
agapi7
...
Bianka
Jezeli te silne negatywne emocje sa wynikiem terapii to oczywiscie dobrze jezeli tak ma byc to jakos to przejde chodz jest okropnie okropnie ciezko...

Ciagle gdzies tam wracam w myslach do przeszlosci a to do dziecinstwa a to do czasow LO ciagle cos mi sie przypomina raczej przykrego niz pozytwnego.Nalogowo slucham teraz Gunsn Roses dziwni mnie to troche wszystko wraca to co czulam w liceum ta kolezanka ktora wtedy byla ciagle mam ja przed oczami (nie byla to jakas szczegolnie bliska kolezanka) .

Mecze sie.Mam duzo bardzo duzo zlych emocji w sobie izoluje sie od ludzi jest mi zle.

Duzo najwiecej zlych emocji do meza mam .Nienawidze go ale gdzies tam gleboko w srodku kocham przez male "k".

Nienawisc ,zal,lzy ,bezsennosc rzadza moim obecnym zyciem.

Na forum zagladam codziennie,czytam ciagle cczytam nie zawsze wywola to we mnie tak silne poczucie gorszosci i zlosci byc moze troche pozytywnej zazdrosci ze inni maja tak dobrze tak fajnie z rodzina,mezem,dziecmi,praca,pasjami,wakacjami...
ja nikomu zle nie zycze i nigdy nie zazdroszcze w negatywnym slowa tego znaczeniu.
Nie chce a moze nie powinnam odpuscic sobie teraz forum bo to ponoc dla mnie typowe ucieczka,wycofanie sie....zmiana nicka 32.gif

edit: blad ort
agapi7
...
chaton
CYTAT(Bianka @ Mon, 01 Aug 2011 - 10:58) *
Na forum zagladam codziennie,czytam ciagle cczytam nie zawsze wywola to we mnie tak silne poczucie gorszosci i zlosci byc moze troche pozytywnej zazdrosci ze inni maja tak dobrze tak fajnie z rodzina,mezem,dziecmi,praca,pasjami,wakacjami...


No prosze, moze ja glownie na ZZ bywam, ale odnosze przeciwne wrazenie: ze ja to mam banalne problemy, a inni prawdziwe. W sensie godne poszanowania.
W sumie wyglada na to, ze nie to, co mamy sie liczy, ale jak jest nam z tym wszystkim...

Bianka: warto chyba byloby, zebys Ty swoje odczucia wziela na serio. Piszesz, ze biadolisz. Widzisz, ja uwazam, ze biadolimy do czasu, az ktos w koncu wezmie nasze rozterki na powaznie. Ale Ty piszesz, ze wstyd Ci za to biedolenie. Tak jakbys sama minimizowala swoje odczucia.
A mi sie wydaje, ze jesli czujesz sie tak samotna, jak piszesz, to wyglada na to, ze rzeczywiscie bylas strasznie samotna. Ja rozumiem to, bo tez bylam bardzo samotna jako dziecko, w sensie emocjonalnym. I JUZ tego nie banalizuje, uwazam, ze to jest bardzo wazne.

Dam Ci konkretny przyklad:
Dzis zepsul mi sie samochod i przyszedl do mnie do biura niemaz z Ewa po kluczyki, zeby oddac do garazu. Akurat kolezanki jadly razem lunch i Ewa narysowala dla nich rysunek. I jedna cos tam zaczela jakies podteksty, wiecie, takie, ktore naprawde sa skierowane do doroslych a nie do dziecka i Ewa poczula sie zignorowana. Mnie to bardzo dotknelo, bo ja bylam czesto ignorowana w ten sposob przez doroslych. Takie tam zarty, niby bez znaczenia, z cyklu "jak bedziesz dorosla, to zrozumiesz", a dziecko czuje sie totalnie wykluczone z sytuacji, ktorej bylo autorem (narysowala rysunek). I widze, jak Ewa podkowke robi z buzi. Wiec sie nad nia pochylilam i pytam sie, co sie dzieje, czy jest smutna. Ona na to, ze tak, bo "ta pani z czarnymi wlosami nie chce jej rysunku". Pani z czarnymi wlosami zaraz sie wytlumaczyla, ze wcale nie o to chodzi i pokazala Ewie, ze ma jej rysunek i ze zaraz go sobie powiesi w biurze. Takie niby nic, ale ja wzielam odczucia Ewy na serio. Nawet nei musialam jej bronic, sama sobie swietnie poradzila, wystarczylo sie zainteresowac tym, co czuje i wziasc to na powaznie.
Ja nie mialam takiego wsparcia i rozumiem, ze bez tego czlowiek czuje sie przez cale zycie, jakby inni naokolo zyli, a z ciebie sie tylko nabijali.
CZemu to opisuje? Mi czesto Ewa pomaga w tym sensie, ze przypomina mi moje reakcje jako dziecko, wtedy staram sie ja zrozumiec i przez to rozumiem lepiej siebie. Taka jaka bylam jako mala dziewczynka, ktorej zablokowane emocje wciaz zyja. Moze wlasnie ta mala dziewczynka w Tobie tak widzi, bo kiedys nikt nie stanal w obronie jej emocji.
Bianka
Chaton dziekuje.Tak wlasnie jest. Jako dziecko bylalm kompletnie sama calkiem opuszczona emocjonalnie teraz to wiem dzieki terapii i Wam to wiem.
Moja mlodsza corka ma 4,5 lat bardzo bardzo jest wrazliwa bardzo mi mnie przypomina czasem zasmuca mnie to wiem jak ciezko jest zyc z taka nadwrazliwoscia bardzo czesto w niej widze siebie. Dzieki Bogu ona nie jest tak opuszczona emocjonalnie jak ja i ja zdajac sobie sprawe z tego moge sprawiac zeby jej dorosle zycie nie bylo takim pasemem niepowdzen i wiecznym poczuciem winy.

I teraz kiedy przeczytalam co mi napisalas ale nie tylko ty rowniez agapi poczulam sie mega wdzieczna wlasciwie przez pol postu mam ochote dziekowac dziekowac i jeszcze raz dziekowac za zrwocenie uwagi na moj post to takie dziwne uczucie ze ktos sie mna naprawde przejal ze poswiecil swoj czas i napisal pare slow do mnie.

A dlaczego czuje sie winna ciagle biadolac? I to dwojako mozna zrozumiec...Inni ida do przodu , maja pasje dzieci ich maja talenty graja na instrumentach etc a ja ciagle to samo problem z mezem z przezywaniem tego smutek,zlosc, ciagle to samo stoje w miejscu nie rozwijam sie...sama siebie blokuje.Mam np ochote napisac post o moim mezu ale wstrzymuje sie bo ilez mozna cialge to samo to samo....

A czasem czuje sie tak silna ze moge gory przenosic wiem ze dam rade ze musze dla dzieci musze i tu tez nie dokonca dobrze bo dlaczego dla dzieci a nie dla siebie?

A czasem przezywam katusze ze mam pomalowac paznokcie klientce i traktuje to tak jakby to byla operacja na otwartym sercu.
pcola
Bianka,

moim zdaniem, jeśli człowiek jako dziecko nie był przez pewien czas "najważniejszy" dla osób które są mu najbliższe,
ma później problem z postawieniem siebie w centrum, byciem dla siebie ważnym (a czasem nawet i najważniejszym).
Ciężko to przepracować i doprowadzić do równowagi jak już się dorośnie, zauważy problem i chce go naprawić.
Do czego zmierzam, każdy powinien moim zdaniem pielęgnować w sobie pewną dawkę egoizmu, bez niego żyje się trudniej.

Mnie nie zapewnili tego moi rodzice ale skompensowali to doskonale dziadkowie i prababcia. Mój mąż był całe dzieciństwo
balastem/problemem i baaardzo powoli i ogromnym kosztem własnym dochodzi do równowagi.

Biadolisz, to biadol, musisz pożałować tego skrzywdzonego dziecka w sobie, by nauczyć się kochać siebie i swoje życie. Nikt tu Ci nie będzie miał za złe.
A tak nawiasem mówiąc, nie ma ludzi którzy mają idealne życie, każdy ma jakieś deficyty/problemy, które na różnych etapach życia uwierają go słabiej lub mocniej.
Trzymaj siÄ™ i pisz.
Bianka
Pcola Twoj maz sam dochodzil do siebie czy chodzil na terapie?

Z facetami to chyba trudniej jest bo oni maja wieksze problemy z wyrazaniem emocji.

Moj maz natomiast czuje sie Bogiem on mysli ze swiat kreci sie wokol jego osoby a on jest pepkiem. Kocha siebie ponad wszystko . Bardzo trudnym jest czlowiekiem i trudno z nim sie zyje. Ale to historia na inny watek.

Chcialam pobiadolic ale czuje blokade.

Dziekuje Wam dziewczyny.
chaton
Bianka: biadol, masz moje przyzwolenie.

Jesli chodzi o meza, to wprawdzie go nie znam, ale cos mi to pachnie gruba skorupka wybudowana wokol siebie. Autentycznie szczesliwi i pewni siebie ludzie nie zachowuja sie w ten sposob, a "Boskosc" jest czesto przeciwnym biegunem depresji, w ktorym zamiast deprecjonowac sibie ponizamy innych... zeby zachowac dobry wizerunek siebie, swojego dziecinstwa... i swoich rodzicow. Rodzaj idealizacji, w ramach mechanizmu obronnego.
Carrie
Bianka, kochana - to co czytasz na forum czy jakie zdjęcia oglądasz to tylko.....fragment życia ludzi, których to dotyczy.Nosisz w sobie ból i jak pies tropiący zaprogramowany na szukanie narkotyków widzisz w tych fragmentach to co chesz zobaczyć albo zwracasz uwagę tylko na to czego ci brak, gdzie czujesz ból/brak/deficyt/etc.

TO JEST NORMALNE w takim stanie w jakim jesteÅ› i dlatego chodzisz na terapiÄ™.

Ja tam zawsze czytam Twoje posty i zawsze cieszę się, że krok po kroczku idziesz dalej.Małe te kroczki ale widzę,że coraz bardziej się otwierasz.Nie przed nami.Sama przed sobą.Pamiętasz te skąpe opisy swoich stanów z początku wątku? Nie byłaś w stanie zbyt wiele określić.Teraz uczucia wylewają się słowami z twoich postów.

Poczucie złości, wściekłości jakiego doświadczasz nie jest niczym złym.Jest efektem krzywdy jaką odczułaś i jakiej nie byłas w stanie rozumieć jako dziecko.Nie wiemy jaka to krzywda.Sama do tego dojdziesz.I nikomu ta krzywdę nie wolno oceniać ani porównywać.Bo nie wazne jak ona prezentuje sięna tle innych krzywd.Ważne,że dla małej Ciebie była na tyle silna,że teraz wychodzi w takiej postaci.

Widzisz długo by pisać...Jestem ciągle na etapie złości na własną mamę.Takiej przez "Z". Kręce się z tą świadomą złością od ponad roku. Zawsze na zimno o tym mówiłam ale kilka dni temu zapłakałam nad sobą.Bo nigdy nie czułam się ukochanym dzieckiem mojej mamy.Nigdy nie stała po mojej stronie, biła mnie a po narodzinach mojego brata poczułam się piątym kołem u wozu.
Trudne emocje, przykre fakty są na tyle obciążające,że nasze "ja" broni się przed taką 100% świadomością zaistniałej krzywdy. Wydaje mi się,że sami po malutku przygotowujemy się na przyjęcie tej prawdy pracując właśnie min na terapii ale to nie jest łatwe.
Bianka
Carrie jestem zasokczona tym za zauwazylas ze robie malenkie kroczki do przodu....to cieszy BARDZO cieszy.
Ciekawa jestem czy terapeutka cos widzi ze zachodza we mnie jakies przemiany bo ona tak malo mowi przewaznie ja wylewam cala swoja zlosc i frustracje na wszystkich czesto rycze i ona zaczyna mnie denerwowac mam ochote ja potrzasnac powiedziec "zrob cos babo dlaczego milczysz?!!!! dlaczego jestes taka obojetna?!!!! kiedy ja tak strasznie cierpie!!! i rycze !!!a ty nic!!!!! nie masz pomyslu na mnie nie jestes w stanie mi pomoc i pani tez nienawidze!!!!!"

Nie powiem tak bo to obca kobieta.Przy obcych nalezy zachowywac sie odpowiednio ukrywac swoje prawdziwe emocje tak bylo u mnie w domu.

Wciaz czuje blokade wiciaz kazde zdanie poprawiam, waze, zastanawiam sie...czesto mam ochote wykasowac to wszystko co napisalam wstydze sie tego ale nie zawsze. Tlumacze sobie ze nie robie nic zlego piszac a z drugiej strony mam poczucie winy bo moze zle pisze niezbyt jasno oczerniam bliskich mame a przeciez tak bardzo ja kochalam dalej kocham w ogole kocham rodzicow zle sie czuje piszac o nich to wszystko..Meza tez kocham ale rownoczesnie nienawidze ze jest taki jaki jest ze jestem sama ze swoimi emocjami bo to moja sprawa a on nie umie mi pomoc wrecz potrafi tylko dobic to przykre.

Terapeutka mowi ze identycznie emocjonuje sie mowiac o mamie jak i o mezu....ja tego nie widze ale moze tak jest.

pozdrawiam Was serdecznie
Carrie
CYTAT(Bianka @ Tue, 02 Aug 2011 - 18:00) *
czesto rycze i ona zaczyna mnie denerwowac mam ochote ja potrzasnac powiedziec "zrob cos babo dlaczego milczysz?!!!! dlaczego jestes taka obojetna?!!!! kiedy ja tak strasznie cierpie!!! i rycze !!!a ty nic!!!!! nie masz pomyslu na mnie nie jestes w stanie mi pomoc i pani tez nienawidze!!!!!"

Nie powiem tak bo to obca kobieta.Przy obcych nalezy zachowywac sie odpowiednio ukrywac swoje prawdziwe emocje tak bylo u mnie w domu.


A czy ty wiesz, że ona czeka na to? Ba, ona spodziewa się tego, że prędzej czy później opowiesz jej o swoich uczuciach wobec niej. Ona nie oceni Ciebie "jesteś grzeczna/niegrzeczna" na podstawie tego co o niej powiesz. Te słowa i te emocje jakie będą Cię niosły dla niej mają inną wartość.Taką wartość jak dla ortopedy mają słowa: "strzyka mi w kolanie, ale nie zawsze, tylko jak kucam".

Ukróć swoje męki i "wygarnij babie co myślisz" icon_wink.gif

powodzenia

pcola
Bianka,
mąż nie chce pójść na terapię, bierze leki i unika domu rodzinnego jak może. Staram się
namówić go na terapię, ale on jest ekstremalnie zamkniętym w sobie człowiekiem i nie sądzę,
żeby otworzył się przed obcą osobą.
bel
CYTAT(Bianka @ Sun, 31 Jul 2011 - 22:14) *
Wczoraj sie kompletnie rozsypalam. Siedzialam na forum dlugo czytalam rozne podfora trafilam na forum zyczeniowe i tym sie dobilam.Zwlaszcza jak poczytalam posty Cleo ktora ma tak wspaniala rodzine i tak fajne uzdolnione dzieci. Plakalam strasznie mialam ochote umrzec po co sie urodzilam nikt ze mnie pozytku nie ma tak sobie myslalam Nie zrozumcie mnie zle ale dobilam sie tym wlasnie ze nie potrafie byc taka jak inni.Nie mam przyjaciol czuje sie bardzo bardzo samotnie niestety nie od dzis i to bolesnie sobie uswiadomilam.I to ze tak strasznie mi z tym zle i nie potrafie tego zmienic.
Wczoraj chcialm zalozyc kolejny biadolacy watek ale wstyd mi .Ciagle to samo gniew,smutek,lzy ,samotnosc pretensje.Wstyd mi ciagle tak sie czuc ciagle to samo biadolic. Inni potrafia cieszyc sie zyciem ja nie i teraz najbardziej wlasnie moich dzieci mi zal ze maja taka glupia i depresyjna matke.

Naszczescie teraz czuje sie w miare dobrze ale ta hustawka nastrojow wykonczy mnie i moich bliskich.

A terapia jakby w miejscu stala martwie sie czy ta pani psycholog cos mi pomoze zbyt dlugo zadnego pozytwnego efektu nie ma jednoczesnie nie wyobrazam sobie zaczynac terapi od nowa znowu komus innemu naswietlac moja sytuacje znowu wszystko od poczatku przezywac chyba tego nie chce....


Bianko kiedy czytam twoje wpisy to czuje się podobnie do Ciebie. Tez czuję złość ze innym układa się lepiej niż mi. Wiem jakie to uczucia są. Słoneczko powiem Ci nie jesteś sama. Próbowałam terapii ale nie mogłam wytrzymać psychicznie. Dużo płakałam i ciągle widziałam cos złego w moim życiu itd. Kiedy patrzę na moje dziecko przezywam to co Ty. Uważam, ze jestem do niczego a moja córeczka musi to znosić. Widzisz mam podobnie huśtawki nastrojów co Ty. Jak sobie z tym słońce radze próbuję żyć dosłownie chwilą. Uważam , ze to co czujesz nie jest niczym złym. Odniosę się do slow Chaton piszesz o swoich emocjach by ktoś je zauważył. Ja mam tak samo. Choć przerwalam terapię idę o własnych silach . Nie zastanawiałam się czy znowu podjęłam bym terapię. Szczere bałabym się. Ale wiem jak to jest zmieniać cos w sobie ciężka praca i sumienna to praca. Najgorzej wracać z każdej sesji i zastanawiać się co dalej robić. Miałam tak. Bianko często masz takie nastroje bo ja tak.
chaton
CYTAT(bel @ Mon, 08 Aug 2011 - 12:30) *
Próbowałam terapii ale nie mogłam wytrzymać psychicznie. Dużo płakałam i ciągle widziałam cos złego w moim życiu


Ale czekaj, po raz kolejny piszesz, jakby terapia byla czyms zlym, bo plakalas o niej. Ale przeciez placz ma dzialanie terapeutyczne, lzy sluza do ujscia emocji, one lecza. Niestety nie ma w naturze innego sposobu na zlikwidowanie negatywnej emocji, jak wyrazenie jej: slowami lub placzem.
W placzu nie ma nic zlego.
Placz leczy smutek.
Bianka
Bel tak czesto mam takie hustawki nastrojow.Chodze na terapie i w niej pokladam nadzieje ze mi pomoze .Licze ze terapia pomoze mi sie pozbierac kiedy w koncu zrozumiem zrodlo tych emocji...Nie przepadam za terapia ale mocno jej sie trzymam to moja szanas na lepsze zycie.
Terapeutka zapowiedziala mi na samym poczatku ze czeka mnie dluga psychoterapia wiec licze sie z tym ze byc moze jestem na poczatku swej drogi ku uzdrowieniu.

Jutro kolejne spotkanie...wiem ze bedzie ciezko tym bardziej ze moj swiat znowu sie rozsypal i nie wiem na czym psycholozka sie skupi nie chce zeby spawa mojego kryzysu z mezem przyslonila rozpoczete wczesniej watki.
bel
CYTAT(chaton @ Mon, 08 Aug 2011 - 15:43) *
Ale czekaj, po raz kolejny piszesz, jakby terapia byla czyms zlym, bo plakalas o niej. Ale przeciez placz ma dzialanie terapeutyczne, lzy sluza do ujscia emocji, one lecza. Niestety nie ma w naturze innego sposobu na zlikwidowanie negatywnej emocji, jak wyrazenie jej: slowami lub placzem.
W placzu nie ma nic zlego.
Placz leczy smutek.

Chaton slonce bo tak sie czulam icon_sad.gif. Zawsze po powrocie od terapeuty nie umialam poudladac mysli wszystko bolalo wiem ze takie jest j dzialanie sesji ale tylko placzem moglam wyrzucic caly smutek i przemiane jak we mnie zaszla podczas terapii leklarz moze by mi pomogl ale nie potrafilam z nim dogadac sie icon_sad.gif pomogla mi bardzo rodzina zmienilam sie wiem ze moglam byc mocniejsza i nadal odczuwam skutki terapii ale w ktoryms momenie musiialam przerwac zmiany zaszyly daleko i przyszedl kryzys w moim zwiazku
domi
Znacie psychologa, psychoterapeutkę, kogoś kompetentnego, który będzie przychodził do domu pacjenta w GDyni? Najlepiej żeby to była osoba w średnim wieku, kobieta, o ciepłym uspokajającym głosie i nie dająca zbyt wielu nauk/rad, tylko głównie słuchająca ale faktycznie słuchająca a nie udająca, ze słucha. Może zbyt wielkie wymagania ale może chociaż kilka z tego uda się spełnić... .
tuLena
CYTAT(Bianka @ Mon, 08 Aug 2011 - 14:09) *
nie wiem na czym psycholozka sie skupi nie chce zeby spawa mojego kryzysu z mezem przyslonila rozpoczete wczesniej watki.


Bianka: na terapii masz prawo zajmować się tym czym chcesz, rób tak jak czujesz, bo TY jesteś ważna w tym procesie
bel
CYTAT(Bianka @ Mon, 08 Aug 2011 - 16:09) *
Bel tak czesto mam takie hustawki nastrojow.Chodze na terapie i w niej pokladam nadzieje ze mi pomoze .Licze ze terapia pomoze mi sie pozbierac kiedy wkoncu zrozumiem zrodlo tych emocji...Nie przepadam za terapia ale mocno jej sie trzymam to moja szanas na lepsze zycie.
Terapeutka zapowiedziala mi na samym poczatku ze czeka mnie dluga psychoterapia wiec licze sie z tym ze byc moze jestem na poczatku swej drogi ku uzdrowieniu.

Jutro kolejne spotkanie...wiem ze bedzie ciezko tymbardziej ze moj swiat znowu sie rozsypal i nie wiem na czym psycholozka sie skupi nie chce zeby spawa mojego kryzysu z mezem przyslonila rozpoczete wczesniej watki.

Bianko powiem Ci mam podobne do Ciebie problemy. tez pokładałam nadzieje w terapii. Miałam tez kryzys z mężem. Jak chcesz pogadać to możemy nawet na pw. Nie jesteś sama. dobrze Ciebie rozumiem.
domi
CYTAT(domi @ Mon, 08 Aug 2011 - 20:16) *
Znacie psychologa, psychoterapeutkę, kogoś kompetentnego, który będzie przychodził do domu pacjenta w GDyni? Najlepiej żeby to była osoba w średnim wieku, kobieta, o ciepłym uspokajającym głosie i nie dająca zbyt wielu nauk/rad, tylko głównie słuchająca ale faktycznie słuchająca a nie udająca, ze słucha. Może zbyt wielkie wymagania ale może chociaż kilka z tego uda się spełnić... .

Widze, że to marzenie ściętej głowy icon_wink.gif . Szkoda.....marzę o kimś takim dla mojej mamy.
Bianka
Domi moze podejdz do osrodka zdrowia i umow sie z pania psycholog przedstaw jej sytuacje i zapytaj czy wchodzilby w gre wizyty domowe...Wiem ze do mojej kolezanki psycholog ( facet) przychodzil do domu i placila za ta wizyte 100zl.
domi
Bianka: ja wolałabym aby to był ktoś polecony. mogłabym pojechać do Gdyni (mieszkam na Kaszubach) i pierwszą lepsza panią psycholog zapytać...ale nie o to mi chodzi. W PZP jest tylu psychologów, ze nie wiem kogo wybrać. Nie chcę eksperymentować kosztem mamy. Dlatego pytałam czy ktoś kogoś takiego zna.
Z psychiką mojej mamy jest coraz gorzej a czas ucieka... . Będę szukać dalej w necie, może wreszcie się uda kogoś znaleźć.
aneea
Dziewczyny, nie śledzę na bieżąco, ale podczytuję Was w miarę wolnego czasu i możliwości. Chciałam napisać, że od kilku miesięcy, w związku z moimi problemami, chodzę na terapię.
Lekarz polecił mi świetną książkę, opartą na nurcie poznawczo-behawioralnym, która umożliwia - równolegle do terapii - pracę samodzielną w domu.
Książkę nabyłam, aktualnie mam przerwę w terapii i staram się pracować sama w domu. Dopiero zaczęłam, ale książkę naprawdę polecam, widzę, że w wielu aspektach przypomina pracę z moim terapeutą, ja to traktuję, jako uzupełnienie i utrwalenie tego nad czym razem pracowaliśmy.

Książka /właściwie podręcznik/ składa się z części dla pacjenta i terapeuty, ale można - jak mówił mój dr - nabyć sama częśc dla pacjenta i pracować samodzielnie. Podobno ma bdb recencje wśród pacjentów, a ja to potwierdzam.
Oto link:

https://www.wuj.pl/page,produkt,prodid,492,...a,katid,47.html
bel
Aneea chętnie tą ksiązkę zobaczę. Ja znowu polecam ksiazke Luise L.Hay "Mozesz udrowic swoje zycie". Maz ja stosowal i daje spore efekty.

Po pol roku chce wznowic terapiÄ™. Boje sie tego, ale wierze, ze dam rade. Myslalam nad powrotem do mojego terapeuty. On zna moje problemy. Umie postawic mnie do pionu. W nastepnym tygodniu chce do niego zadzwonic. Trzymajcie kciuki za udany powrot. Chociaz maz jest przeciwny, ja postanowilam ponownie zmierzyc sie ze soba. Moj dr wiem, ze pomoze mi. Zbyt szybko przerwalam terapiÄ™. Bo bylam na niej ok. 4 miesiecy. Postanowilam wrocic. Oby tym razem poszlo dobrze. Przemyslalam to ,co mi terapeuta powiedzial. Mialam zwrocic uwage na to, jakie sa moje reakcje w stosunku do ludzi i mojej rodziny. Powiedzial , bym starala sie jak najwiecej uspokajac. No i mial racje. Mialam zoabserwowac relacje moje z mezem i mama. Powiedzial mi ze moje problemy dotycza osobowosci. Mysle nad tymi relacjami i moimi reakcjami. Bardzo chcialabym pozdzelic sie z nim moimi przemysleniami. Stad bardzo chce do niego isc. Terapia wplywa na mnie nawet po takim czasie. Obym mogla spokojnie zaczac dalsza czesc terapii.
domi
Wymiękam, wysiadam, wychodzę i nie wiem kiedy wrócę.... brak mi sił do mojej własnej matki. Zwraca sie do mnie o pomoc i radę, gdy ja daję... jest awantura bo rada była zgoła inna niż sie spodziewała- odbierana jako atak. Słowa wypowiedziane tonem spokojnym (kontrolowanym, wyjątkowo spokojnym), ale słowa nie po jej myśli, są odbierane jako atak i krzyczenie. Niemal wszystko jest pretekstem do obrażenia sie, do lamentu, płaczu i wzbudzaniu poczucia winy. Bo nikt jej nie rozumie, nikt nie wspiera, nikt nie stara sie pomóc.... . Prawda jest taka, ze nie rozumiem dlaczego mama żyje w zaklętym kręgu i nie chce pomocy specjalisty, nie rozumiem dlaczego ja muszę być taka jak ona, nie rozumiem dlaczego wspieranie i pomaganie, znaczy wdłg mamy- robienie co mama sobie życzy... . Ja wspieram na ile umiem a nie umiem być psychologiem i jej wyleczyć, pomagam na ile sobie mama na to pozwoli. Ale ciągle mam poczucie winy, że nie pomogłam, ze zła ze mnie córka.... cholera jasna- nie umiem się tego wyzbyć 37.gif 21.gif . Jeśli będę całymi dniami słuchać mamy paranoi, jej żalów, płaczu, lęków, przykrych wspomnień z całego życia... to sama niedługo zwariuję icon_rolleyes.gif . A nie mogę zwariować bo mam dziecko do wychowania. Dlaczego mama wymaga ode mnie słuchania? Nie rozumiem dlaczego..... - to prawda, nie rozumiem jej... .

Sorki, musiałam sie wygadać.
chaton
CYTAT(domi @ Fri, 04 Nov 2011 - 13:19) *
nie rozumiem dlaczego ja muszę być taka jak ona, nie rozumiem dlaczego wspieranie i pomaganie, znaczy wdłg mamy- robienie co mama sobie życzy... . Ja wspieram na ile umiem a nie umiem być psychologiem i jej wyleczyć, pomagam na ile sobie mama na to pozwoli. Ale ciągle mam poczucie winy, że nie pomogłam, ze zła ze mnie córka....


nie musisz.

CYTAT(domi @ Fri, 04 Nov 2011 - 13:19) *
Dlaczego mama wymaga ode mnie słuchania? Nie rozumiem dlaczego..... - to prawda, nie rozumiem jej... .


Bo jej matka prawdopodobnie jej nie sluchala. Ona szuka w tobie bezgranicznej milosci, jakiej pewnie sama nie doznala od rodzicow. Odwraca role.
Wazne jest, zebys to zobaczyla i nie starala sie juz za wszelka cene zadowolic mamy. Nie jestes i nie powinnas byc jej psychologiem, ani jej matka. Jestes jej corka.
Carrie
Domi -poszukaj pomocy dla siebie a nie dla niej.Własnie żeby nie zwariować.Nie szukaj cudownego sposobu na uleczenie jej i naprawienie.Bo to może byc syzyfowa praca.Bo z jednej strony nie jesteś specjalista i nie możesz zrobic tego fachowo, z kolejnej jestes zaangazowana emocjonalnie więc to nie jest wskazane a po trzecie nie masz na to wpływu czy ona chce faktycznej pomocy i zmian w swoim życiu czy nie.Możesz się babrać z tym do nieskończoności.
A tak nie może byc.Masz być zrównoważoną, spełnioną, dojrzałą matką dla swojej córki.Stawiając sprawę matki na pierwszym miejscu - nie uda Ci się zachować równowagi.

Nikt Ci nie każe mamy nie wspierać - dajesz rady, dajesz możliwości rozwiązań i koniec.Skorzysta albo nie.
tuLena
CYTAT(Carrie @ Fri, 04 Nov 2011 - 13:57) *
Domi -poszukaj pomocy dla siebie a nie dla niej.Własnie żeby nie zwariować.


podpisuję sie po tym. Nie wszystko da się zmienić tak jak chcielibyśmy, ale najważniejsze nie dac sie zażreć poczuciu winy. To najgorsze łanćuchy- reszta jest już tego konsekwencją. Jeśli masz możliwość- wesprzyj się psychologicznie.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.