To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

psychoterapia

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Stron: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23, 24, 25, 26, 27, 28
Bianka
Ja na zadne z moich dzieci sie nie decydowalam z pierwszym wpadlam jak mialam 22 lata z drugim jak mialam 29. Swiadomie nigdy bym sie nie zdecydowala nie byloby dobrego momentu.Dzieci kocham ponad zycie ale czasem mam w sobie taka zlosc i wstyd mi ale juz pare razy zdarzylo mi sie pomyslec ze lepiej by bylo gdybym dzieci nie miala.Maz kochalby tylko mnie i bardziej przejmowal moimi sparawmi zyciem etc...a tak dzieci dzieci dzieci.....
Tak samo mam z rodzenstwem czasem mysle ze lepiej zeby ich nie bylo wtedy mama bylaby tylko dla mnie nie musialbym sie z nia dzielic i ciagle czekac na swoja kolej....
Te relacje jak sa miedzy mna a rodzicami przenosze ponoc na meza.Tz do [użytkownik x] doprowadza mnie to ze nie jestem ta naj naj naj ze zawsze ktos( tesciowa ,tesc,jego brat,sprawy firmowe ,dzieci) cos chce od niego i ciagle ciagle na niego czekam...i tak mi zycie uplywa.Biedny ten moj maz bo stara sie i ja nie jestem dla niego ta ostatnia stara sie dla mnie stara sie dla dzieci stara dla rodziny.

Co do zdrady to do [użytkownik x] doprowadza mnie stwierdzenie "ja bym zdrady nie wybaczyla podziwiem cie"
Nie ma co podziwiac.Moj maz nie wdal sie w jakis regularny romans nie przespal sie z ta kobieta zauroczul sie nia i pomylil z miloscia o czym ja poinformowal rozumowo to wiem ale emocje biora gore i czasem jeszcze to mnie boli bo ta zdrada dotknela najczulszego mojego punktu...Niejedna kobieta nawet nie zwrocila by uwagoii na taka zdrade.

Jutro mam kolejna wizyte na terapii.
domi
CYTAT(Bianka @ Mon, 27 Sep 2010 - 14:36) *
Ja na zadne z moich dzieci sie nie decydowalam z pierwszym wpadlam jak mialam 22 lata z drugim jak mialam 29. Swiadomie nigdy bym sie nie zdecydowala nie byloby dobrego momentu.Dzieci kocham ponad zycie ale czasem mam w sobie taka zlosc i wstyd mi ale juz pare razy zdarzylo mi sie pomyslec ze lepiej by bylo gdybym dzieci nie miala.Maz kochalby tylko mnie i bardziej przejmowal moimi sparawmi zyciem etc...a tak dzieci dzieci dzieci.....
Tak samo mam z rodzenstwem czasem mysle ze lepiej zeby ich nie bylo wtedy mama bylaby tylko dla mnie nie musialbym sie z nia dzielic i ciagle czekac na swoja kolej....

Jejuśku...mam nadzieje, ze twoje dzieci nigdy się tego nie dowiedzą bo brzmi to cholernie egoistycznie. To niby nic takiego dla dorosłego ale dla dziecka to mógłby być koniec świata 48.gif .
Ja z kolei miałam instynkt macierzyński już w wieku 23 lat. Chociaż moja terapeutka uważa, ze osoby pozbawione czułości i miłości w dzieciństwie, często szybko czują potrzebę zostania rodzicem. Urodziłam dziecko jako 27-latka i lubię być matką. Wstyd się przyznać ale jestem bardziej matką niż zoną 43.gif . Podobnie mąż twierdzi, ze odkąd Dominika przyszła na świat to ona jest dla niego najważniejsza-nie ja. Nie mam do niego o to pretensji bo w głębi serca czuję to samo. Tylko zastanawia mnie.... co nas będzie jeszcze łączyć gdy Dominika odejdzie z domu, gdy założy własną rodzinę? Mnie to nie tylko zastanawia, mnie to czasem przeraża 37.gif . Owszem...czasem mi żal chwil młodzieńczych gdy byliśmy tylko dla siebie ale z drugiej strony ....to nie jest dobrze mieć tylko jedną osobę do kochania. Nawet wtedy gdy cały dzień i cała noc należała tylko do 2 osób..... czułam, że czegoś mi brak. Dopiero teraz mogę powiedzieć z całą pewnością, że prawdziwe szczęście daje mi dziecko. Boże, jak ja je kocham!!!!
Carrie
CYTAT(domi @ Mon, 27 Sep 2010 - 16:28) *
Jejuśku...mam nadzieje, ze twoje dzieci nigdy się tego nie dowiedzą bo brzmi to cholernie egoistycznie. To niby nic takiego dla dorosłego ale dla dziecka to mógłby być koniec świata 48.gif .


to brzmi jak żal kogoś, kto musiał się dzielić, dzielić, dzielić i nie dostawał ani kawałka na swoją wyłączność
takie echo niedojrzałości emocjonalnej

Bianka a omawiałyście już z jakiej przyczyny jesteś zazdrosna o każdą osobę która jest związana emocjonalnie z bliską Ci osobą?Z jakiej przyczyny dzielenie się traktujesz jak wykluczenie Ciebie?
Bianka
Domi nie zrozumialas mnie.

Carrie wlasnie jestesmy na etapie omawianie tego tz ostatnio psycholozka to mi uswiadomila wczesniej nie zdawalam sobie sprawy z tego ze tak mam.

Dzieci kocham ponad zycie a uczucia ktore sa we mnie wzbudzaja we mnie ciagle poczucie winy jednak tak mam i szczerze o tym napisalam.
tuLena
CYTAT(Bianka @ Mon, 27 Sep 2010 - 15:04) *
Dzieci kocham ponad zycie a uczucia ktore sa we mnie wzbudzaja we mnie ciagle poczucie winy jednak tak mam i szczerze o tym napisalam.


Bianka rozumiem co chciałaś przekazać. Ważne jest dać sbie prawo do każdego uczucia, inaczej zepchnięte w niebyt wylezie w niechciany sposób. Wiele osób, spraw wywołuje w nas ambiwalentne uczucia. Dobrze się temu przyjrzeć w całości.
Oczywście nie należy( a czasami wręcz nie wolno) uszczęśliwiać drugiej osoby ( w tym przypadku dzieci) naszymi watpliwościami i nie zakładam, że Bianka ma taki zamiar. Dzięki terapii ma szansę uporządkować to w sobie, bo te uczucia są pochodną innych spraw, nad którymi pracuje.
malinka1978
czesc!
wczoraj byłam na terapii, jest podjeta decyzja z moim pozwoleniem, ze jak bedzie miejsce od listopada u innej terapeutki co wraca z urlopu to moze bede kontynuowac terapie behawioralno-psychodynamiczną.
Ta obecna stosowana na emocje uczucia nie daje rezultatu a wręcz na tym etapie szkodzi. bo wywoluje duzo dolegliwosci 21.gif 41.gif

mam nadzieje ze bedzie wolne miejsce jako kontynuacja, bo inaczej w innych miejscach sa straszne terminy.
malinka1978
i przepraszam ze czesto tu nie zaglądam, ale juz wychodzi mi wszystko uszami, zamiast być lepiej to jest gorzej...

i poczucie lęku towarzyszace prawie stale starsznie mnie męćzy
Carrie
CYTAT(malinka1978 @ Tue, 28 Sep 2010 - 08:56) *
czesc!
wczoraj byłam na terapii, jest podjeta decyzja z moim pozwoleniem, ze jak bedzie miejsce od listopada u innej terapeutki co wraca z urlopu to moze bede kontynuowac terapie behawioralno-psychodynamiczną.
Ta obecna stosowana na emocje uczucia nie daje rezultatu a wręcz na tym etapie szkodzi. bo wywoluje duzo dolegliwosci 21.gif 41.gif

mam nadzieje ze bedzie wolne miejsce jako kontynuacja, bo inaczej w innych miejscach sa straszne terminy.


coÅ› jak grzebanie kijem w ranie?

malinka - trzymam zatem kciuki, musisz być wykończona.Rozumiem,że są konkretne przesłanki by akurat psychodynamiczną zastosować, nie na ślepo?
kejt.chmiel
Hejka, to i ja siÄ™ meldujÄ™.

Pisałam wam jakoś chyba na początku wakacji, że znalazłam fajną psycholog z NFZ, ale niestety wyszło beznadziejnie, bo kobieta okazała się stronnicza (zna moją matkę). Teraz się zastanawiam nad takim bardzo polecanym przez znajomą psychoterapeutą, drogim (120zł/h), ale podobno super jest. W sumie dobrze, że powoli mi się najpierw unormowało samopoczucie (chociaż bywa różnie), lekarz mi zmienił w tamtym tygodniu Cital na Lenuxin, też escitalopramum, ale ma niby nieco inne działanie, póki co jest ok; a dopiero teraz się wybiorę na terapię, czuję się psychicznie gotowa, jestem wyciszona. Trochę sobie ułożyłam życie codzienne, kamień spadł mi z serca gdy rzuciłam studia i mam o wiele więcej energii.

Pozdrawiam serdecznie!
domi
CYTAT(Bianka @ Mon, 27 Sep 2010 - 17:04) *
Domi nie zrozumialas mnie.
Możliwe.
chaton
No i ja sie meduje w przelocie, bo jeszcze z biura 21.gif
Niestety musialam zwiekszyc dawke antydepresntow, bo nie wyrabiam w domu i w pracy. Konsultantka od bilansu kompetencji przyznala, ze zrobilam duze postepy (ja sama nawet tego nie zauwazylam, bylam z siebie niezadowolona), ale niestety znow sie doprowadzilam do stanu silnego stresu i wychodzi mi bokiem.
W kazdym razie w obecnej pracy nie mozna mi zarzucic, ze jestem malo wydajna. Ciekawe tylko, na ile to bedzie nteresowac dyrekcje, jak beda zwolnienia. 48.gif Na razie cisza przed burza, a mam wrazenie, ze jestem jedyna osoba zapracowana w osrodku.
W domu... szkoda gadac.
tuLena
CYTAT(chaton @ Tue, 28 Sep 2010 - 17:26) *
mam wrazenie, ze jestem jedyna osoba zapracowana w osrodku.



dla poprawy nastroju Twojego mały OT : czy czytałaś może serię książek "Merde"? o Angliku w Paryżu ? on zwrócił m.in uwagę na to, że we Francji mało kto i mało co robi. Ofkors to akie uproszczenie, ale chodziło mu o narady o niczym, o niepodejmowanie decyzji, o unikanie pracy oraz liczne wolne i rytuały odciągające od pracy, o licznych strajkach nie wspomnając. No, ale jakoś sie to wszystko kręci. Czy jako cudzoziemka we Francji podzelasz jego zdanie ?

p.s. nie to że jestem pracoholikiem ( choć bywam), ale uśmiałam sie do łez czytając
malinka1978
Carrie tak, w moim przypadku stwierdzono ze lepsza bedzie psychodynamiczna terapia...
tylko ile jeszcze bede musiala czekac na poprawe stanu, samopoczucia...

w nocyu zle sypiam, albo nie moge zasnac bo czuje lęk, albpo zasne i przebudze sie i tez czuje lęk. i zawroty glowy i dusznosci. po prostu panika.
a w dzien tak sobie wegetuje teraz gdy, nasiliły sie dolegliwosci, robie wszystko ale strasznie mi dokuczają dolegliwosci.
i do tego ten natłok mysli okropny.

a lekarz rozklada ręce i juz nie ma duzego wybory w lekach. do tej pory najlepiej dzialaly bezno... ale niestety nie moge ich zazywac. ale przyznam sie ze wiolalabym je zazywac niz tak sie meczyć
Carrie
CYTAT(malinka1978 @ Wed, 29 Sep 2010 - 09:17) *
Carrie tak, w moim przypadku stwierdzono ze lepsza bedzie psychodynamiczna terapia...
tylko ile jeszcze bede musiala czekac na poprawe stanu, samopoczucia...

malinko...jak chodze na taką od pół roku, podobno jestem bardzo refleksyjną osobą i dobrze współpracuję a dopiero teraz docieramy do istoty problemu.Docieramy, krążymy wokół bo nie jest wskazany pośpiech,żebym się nie wystraszyła, nie straciła zaufania, otwierała się.Na początku było ok, potem zaczynałam odkrywać niefajne swoje strony, przed przyznaniem się do których broniłam się przed samą sobą.Teraz widze małą poprawę ale nie w głównej sprawie.Za ciężki kaliber,jeszcze trzeba mi czasu.
Ale zdecydowaną ulgę odczuwam zawsze jak dochodzimy do jakiegoś konkretnego wniosku, nazywam problem po imieniu ( bo to ja sama muszę zrobić), dostrzegam różnicę pomiędzy tym co było a tym co teraz.
chaton
QUOTE(tuLena @ Tue, 28 Sep 2010 - 23:40) *
Czy jako cudzoziemka we Francji podzelasz jego zdanie ?


Nie, we Francji wbrew pozorom pracuje sie bardzo duzo, jest to kraj bardzo produktywny. Natomiast zgadzam sie co do strategii pracownikow, generalnie sa tacy, co pracuja i ich nie slychac (jak ja), a sa tacy, co maja strategie: podlizuja sie szefom i robia duzo halasu naokolo siebie, a w sumie tak na prawde to wszystko sluzy ukrywaniu braku kompetencji. Ja juz te (liczne) osoby w moim przedsiebiorstwie zidentyfikowalam, dziwie sie tylko, ze szefowie na to leca. I jeszcze bardziej sie dziwie, ze w kontekscie, w ktorym praca 200 konsultantow jest ewidentnie zagrozona, nikt nie rusza tylka poza mna. Zupelnie, jakby ludzie sobie mowili " e tam, bedzie i tak, co bedzie, to sa m wiedzyczasie chociaz odpoczne". Moze maja racje, moze ja sie niepotrzebnie rzucami i wykanczam a i tak zostane zolniona? Nie wiem. Wiem, ze zamiast sie poierdzielac, wole nauczyc sie czegos nowego, co moglabym ewentualnie wykorzystac w nowej pracy, jesli tej zabraknie.
No ale wiadomo, ze jestem perfekcjonistka z silna potrzeba kontroli. Place to wszystko silnym stresem.
Dzis ide na terapie, moze to wszystko z siebie jakos wyrzuce, bo jest mi bardo ciezko i ciezko mi tez patrzec na partnera, jak siedzi z zalozonymi rekami patrzac, jak sie rzucam. I pewnie sobie cos tam mysli, ale ze ja ne jestem w jego glowie i on w komunikacji mocny nie jest, to oczywiscie czuje sie z tym wszystkim sama.
I najbardziej jest mi przykro, ze znowu jedyne wsparcie, jakie znalazlam dostane w nowej dawce antydepresanow. 41.gif
malinka1978
carrie ja w przeszlosci milam juz terapie grupowa psychodynamiczna i indywidualna 2, 5 roku i 8 miesiacy wiec lepiej sie po niej czułam. a teraz akurat trafilam do babki gdzie prowadzi tylko oddzialowujac na emocje. i neistety chyba nie dla mnie.
Carrie
po raz pierwszy wyszłam po spotkaniu naładowana pozytywnie, jakby wielkim lejkiem do głowy wlewano mi odwagę
oj, ile mi lepiej teraz
Bianka
I ja sie melduje.

Niestety znowu zaliczam dola juz myslalm ze wkrada sie jakis porzadek a tu nagle taki klops dzis rano wylam i tluklam sie piesciami po glowie 32.gif nie wiem czy kiedykolwiek osiagne jakis spokoj ducha jaks rownowage w zyciu.

32.gif
Carrie
Bianka, a może nie służy Ci rodzaj terapii?Tak jak Malince? Może inne metody wobec Ciebie powinny zostać zastosowane? Bo jeśli będziesz zadawała sobie ból by uzyskać ulge psychiczna to to absolutnie nie ten kierunek.
Bianka
Carrie na terapie chodze od 9 miesiecy wiec chyba to jeszcze stosunkowo malo. Nie wyobrazam sobie teraz zmienic terapeutki na inna i znowu od poczatku wszystko opowiadac przezywac...

Mam czasem takie napady jak wczoraj ale nie jest to czeste.

Dzis troche lepiej sie czuje.
chaton
Dobra, to wam sie przyznam, co mi tam: bylam u seksuologa. Libido spadlo mi praktycznie do zera i czulam sie przez to bardzo winna, no i tez doczekalam sie komentarzy dos trony N. nie do opisania na jakimkolwiek forum.
Bardzo fajny facet, w ogole na poczatku seansu zaczelam sie zastanawiac, czy ja do odpowiedniego specjalisty trafilam, bo robil mi normalnie kliniczny wywiad (jest rowniez psychologiem) zaczynajac do mojego dziecinstwa i relacji moich rodzicow, potem walkowalismy pierwsze malzenstwo i rozwod no i obecna sytuacje, oczywiscie do samego poczatku. Facet byl fenomenalny, trzymal mnie poltorej godziny i wyszlam napompowana optymizmem.
Dowiedzialam sie, ze po pierwsze to nie moja wina, stan ten zdarza sie po dziecku i moze trwac kilka lat, zalezy jak sie kobiecie pomoze z tego wyjsc. Po drugie, ze jest on odzwierciedleniem stanu mojego zwiazku i faktu, ze widze dzis N. mniej jak mezczyzne.
Po trzecie, dowiedzialam sie, ze jestem wspaniala kobieta icon_smile.gif i to bardzo dobrze zrobilo na moje zbolale ego.
Po czwarte, wiele wiele razy padlo okreslenie "niedojrzaly" w stosunku do N.
I ona nam zalecil terapie, niestety sam nie chce jej wykonac z powodow deontologicznych, bo prowadzil mnie.
Wyszlam lzejsza o tone i zanim wrocilam do domu zrobilam sobie spacer, oddychajac jesiennym powierzem, jak ktos kto siedzial latami w zamknietym pomieszczeniu.

I to wszystko po to, zeby dowiedziec sie dzis rano, ze N. rozwaza separacje.
Ziemia zapadla mi sie pod nogami. 41.gif
domi
CYTAT(chaton @ Sun, 03 Oct 2010 - 16:27) *
I to wszystko po to, zeby dowiedziec sie dzis rano, ze N. rozwaza separacje.
Ziemia rozpadla mi sie pod nogami. 41.gif

Przykro mi.
xxyy
CYTAT(chaton @ Sun, 03 Oct 2010 - 16:27) *
I to wszystko po to, zeby dowiedziec sie dzis rano, ze N. rozwaza separacje.
Ziemia zapadla mi sie pod nogami. 41.gif


Nie tylko po to, bo robisz to nie tylko dla zwiazku ale i dla siebie, jesli nie przede wszystkim dla siebie.

Nie odpisalam Ci w Twoim drugim watku bo mimo, ze przeczytalam kilka razy to po prostu nie wiem co moglabym ...

Chaton , przykro mi, mysle o Tobie przytul.gif
malinka1978
ja przezywam mega duzo lęku obecnie, jestem wielką bombą zegarowa, nie wiem co sie wydarzylo ze od jakis 2 lub 3 tygodni jestem w fatalnym stanie, emocjonalnym.

dzis zaslablam w kosciele z nerwow, a i reszta dnia byla do bani z lękiem i zawrotami glowy pojechalismy do etsciow ale i tam nie bylo ulgi od lęku.

jutro mam terapie. a pojutrze wybiore sie do lekarza bo mam dosc takiego samopoczucia...
malinka1978
chaton ja juz przerabialam z moim mezem temat separacji w tamtym roku i tu wielka burza w glowie, swiat sie wali itd. wiec przypuszczam co czujesz
Agalu
chaton - nie wiem co powiedzieć, przykro mi:(
do seksuologa to ja też powinnam się udać, ale nie mam jeszcze odwagi;)

malinka
- strasznie mi przykro ,ciężko mi na sercu jak czytam jak się męczysz no i wierzyć mi się nie chce że na to cholerstwo nic Ci nie pomaga
wiem co czujesz bo ja mam też takie objawy jak Ty jednak w mniejszym stopniu
ciągle gadam w swojej duszy jakby do lęków kiedy mi słabo i niedobrze" nie nie wygracie ze mną,jestem silniejsza od Was,nie dam się" i różnie bywa, czasem pomaga

ja cały czas sobie wmawiam ,że jestem chora psychicznie itp, i zaczęłam myśleć że to hipochondria czy jak to sie tam pisze, jak mnie bolał brzuch to panikowałam że niedługo umrę, kiedyś wmuwiłam sobie że mam hiv i nawet badania robiłam ,teraz jak się dowiedziałam że fizycznie na pewno juz wszystko ok i to nerwica to sobie zaczęłam wmawiać że to na peowno coś więcej niż nerwica, na pewno jakaś choroba psychiczna ,boję się że będzie ze mna gorzej i takie ciągle mysli mnie prześladują,straszne to jest

jutro dzwonię do mojej lekarki kiedy wreszcie będzie ta terapia grupowa 21.gif
chaton
QUOTE(Agalu @ Sun, 03 Oct 2010 - 21:14) *
chaton - nie wiem co powiedzieć, przykro mi:(
do seksuologa to ja też powinnam się udać, ale nie mam jeszcze odwagi;)


Nic sie nie boj, ja z moim rozmawialam o wsyzstkim poza seksem! Zwroc uwage, zeby byl oprocz tego psychologiem lub psychiatra, moj jest psychologiem i na prawde dal mi nadzieje... gdyby nie fakt, ze mi ja niemaz nastepnego dnia odebral.
Bianka
Chaton bardzo mi przykro mysle o Tobie cieplo.
kejt.chmiel
Chaton- trzymam kciuki, żebyście się dogadali!
malinka1978
Dzisiaj terapeutka skonczyla terapie ze mnÄ…, troche mnie to zaskoczylo bo miala jeszcze prowadzic w pazdzierniku. ogolnie zrobila podsumowanie terapii...
trche mi ulzylo ze nie bede chodzic przez miesiac.
ale zalepala mi miejsce u innej kobiety w osrodku, gdzie bedzie od listopada przyjmowac i mam kontynuowac terapie... dzieki Bogu ze tak jest bo nie maialbym sily szukac i czekac jakies pol roku na terapie gdzies indziej...

ja mam nadzieje ze polepszy sie moj stan. jutro ide od lekarza skonsultowac leki, bo już tak mam duze dolegliwosci ze nie daje rady opanowac atakow paniki. wczoraj zlapalo mnie w kosciele wraz z zawrotami glowy. litosci to bylo koszmarne
chaton
Malinka: mam nadzieje, ze nowa terapeutka bedzie ok.

A moj niemaz zadzwonil do mojego seksuologa_ terapeuty_psychologa i umowil sie z nim. Nie bardzo wiem, o co chodzi, bo mimo, ze facet jest terapeuta rodzinnym, wyrazne powiedzial mi, ze ze wzgledow deontologicznychnie moze sie nami zajac. A Nick chce go przekonac. Coz, niech idzie, zaszkodzic nie zaszkodzi. Ale zdziwilabym sie, jakby sie zgodzil. Moze da chociaz jakies kontakty.
malinka1978
bylam we wtorek u psychiatry, zmienil mi lek, w sumie rozmawial, pytal jak terapia. wypisal recepte na benzo, co mnie ogromnie zdziwilo. zemiran sr mi wypisal, cos podobnego jak neurol.
ale w minimalnej dawce a na noc spamilan.
bylam tak zakrecona juz i zdenerwowana z lękami, ze chyba to widzial i widzial ze sie mecze. wiec troche odstawianie lexotanu pomoglo, ale nie zeszlam calkiem z benzo , bo one njlepiej na mnie dzialają.troche jestem zla na to, ale musze przez chwile sie wyciszyc bo nie wyrobie z lękami,
chaton
Malinka: no biedna jestes z tymi lekami. Jak tu sie skupic na terapii, kiedy symptomy sa tak zniewalajace, ze nie mozna myslec o czymkolwiek innym? Mam nadzieje, ze niebawe wyjdziesz na prosta, w miedzyczasie zycze dobrze dobranych lekarstw, bo to nie zycie!

No a my wybralismy terapeute i idziemy jutro na terapie rodzinna o 16-tej.
Gosia z edziecka
Chaton, ucieszyłam sie że sie odezwałaś, jak zobaczyłam Twojego nicka tu na forum.
Powodzenia na terapii:)
Trzymam kciuki.
pcola
chaton,
powodzenia !

malinka1978,
trzymaj się, nie obwiniaj się za to że bez leków nie zapanujesz nad lękami.
Taka doraźna pomoc jest równie istotna, jak ta długofalowa.
chaton
Dzieki dziewczyny.
My po pierwszym seansie wspolnej terapii, wyglada zachecajaco. Az sie nie moge doczekac nastepnej, za 2 tygodnie dopiero. Terepeuta jest starszym facetem, wyglada na 70 lat, ale jak sie doczyta jego wizytowke, to ja sie nie dziwie, ze on jeszcze nie na emeryturze. Pol zycia przestudiowal (we Francji lata studiow nie licza sie do emerytury, czytaj: im dluzej studiujesz, tym pozniej pracujesz). Normalnie mamy nadzieje, ze facet nie wyzionie ducha przed koncem naszej terapii.
No ale doswiadczenie robi swoje, facet w mgnieniu oka widzi, gdzie sedno problemu.
Naa pierwszym seansie, ktory trwal poltora godziny, kazde z nas opowiadalo swoja historie od urodzenia do czasu, jak sie spotkalismy. W trakcie nastepnego seansu bedziemy opowiadac o naszym spotkaniu. Wypelnilismy tez, kazde z osobna, taki kwestionariusz. Zaczynal sie: jelsli moj partner bedzie zachowywal sie dalej tak, jak to robi w kwestti... i tutaj byly rozne aspekty wspolnego zycia, to bede... wskali 1 do 10 od bardoz nieszczesliwa do bardzo szcesliwa. Wypadlo nie za dobrze, ale generalnie wychodzi na to, ze ja jestem duzo bardziej nieszczesliwa w naszym zwiazku.
Terapeuta tez naciskal na to, zeby N. zrobil swoja wlasna niezalezna terapie, bo w zwiazku ze swoim wychowaniem ma sporo do przepracowania.
Generalnie no i tak gorzej byc nie moze, wiec moze byc tylko lepiej. Jak mamy cos do siebie, to mamy to notowac w notesie i mowic na terapii zamiast sie klocic.
Agalu
chaton - oby tak dalej dobrze szło, masz rację może być tylko lepiej i w to trzeba wierzyćicon_smile.gif

ja podobno mam zacząc terapię grupową od połowy października, w piatek jestem umówiona na jakieś konsultacje przed terapię
nie chce mi się jechać, nie chce mi się chodzić na terpaię bo czuje sie tak dobrze ostanio ,ze nie chcem i się w ogóle do tego wracaćicon_sad.gif
chaton
A gdzie ma byc ta terapia grupowa, Agalu? (Ja z Gdyni pochodze, wiec niedaleko twoich okolic)
Agalu
CYTAT(chaton @ Thu, 21 Oct 2010 - 12:31) *
A gdzie ma byc ta terapia grupowa, Agalu? (Ja z Gdyni pochodze, wiec niedaleko twoich okolic)


na Bema 5 ,tam jest cała taka przychodnia fajna ,psychiatrzy, psycholodzy, różne terapie oferują itp
malinka1978
czesc!
ja na razie mam przerwe w terapii, moze od II polowy listopada sie uda, na razie kobieta ktora ma mnie prowadzic nie wrocila do pracy z macierzynskiego 21.gif

lekarz zmienil mi lek. jest w normie. moze nie najlepiej ale przynajmniej sama wyjde na ulice 37.gif

chaton zycze powodzenia we wspolnej terapii 03.gif

agalu zycze poprawy stanu zdrowia, i oby terapia pomogla
Carrie
po pół roku uczestniczenia w sesjach terapeutycznych jest .... progres!!!

I to nie ja tylko czuję ale i terapeuta powiedział,że widzi i słyszy pewną różnicę.No i dojrzewam emocjonalnie.Ciekawe co jeszcze się odsłoni, ujawni i uruchomi.Mam ogromną nadzieję na wyciszenie się.Teraz juz wiem, świadomie wiem, że różne nieciekawe dla mnie objawy somatyczne to jedyny kanał, którym uchodzą tłumione kiedys emocje.Kiedyś, kiedy jeszcze nie potrafiłam ich nazwać i zawczasu pokazano mi,że mam je sobie schowac w kieszeń.
Uczę się byc szczęliwym, poukładanym człowiekiem.Poznaję schematy, które przez te wszystkie lata determinowały moje zachowanie, decyzje, postawy.Nabieram świadomości.Jestem jak człowiek po rozległym wylewie - uczę się mówić, chodzić, smakować, próbować.I dopiero teraz rozumiem to co zawsze Kasiarybka powtarzała a było dla niezrozumiałe - jestem niedoskonała.Uczę się akceptować to, nie ukrywam tego przed samą sobą, nie deprecjonuje to mojej osoby.
chaton
Carrie: wielkie brawa. Teraz to juz z gorki.
kasiarybka
Carrie !!!
Gratuluje Ci icon_smile.gif jejku nawet nie wiesz jak ja sie ciesze !!!
Carrie
Wiecie co mnie cieszy?

Że czuję różnice w tym,że mogę inaczej rozmawiać.Jeszcze dużo trzeba dopracować ale moje słowa mają szansę być nieobciążone schematami.W ogóle wyrwanie się ze schematów jest ciężką pracą ale jakim zaskoczeniem jest odkryc jak bardzo w jakimś schemacie się tkwi.
No i to,że odkrywam konstruktywny aspekt krytyki, czerpię z dyskusji a sama rozmowa nie jest brutalnym meczem dwóch zawodników.Niestety, okazuje się,że tylko dla mnie.Dopiero teraz widzę, jak dla rozmówców zwykła dyskusja przeradza się w być albo nie być.Jak podkopuje ich poczucie wartości, jak nie są w stanie polemizować ze mną.Ja tak bardzo chcę rozmawiać, a czasem okazuje się,że tak na prawdę moje zdanie rozmówcy wisi i powiewa.No i ten progres polega na tym,że ja to dostrzegam,że mnie to nie załamuje,że ja rozumiem i przyjmuję do wiadomości ten mechanizm.I żyję dalej.
chaton
Carrie, to, co piszesz jest bardzo pozytywne. Bo oznacza, ze INNI spadli z piedestalu i zaczynasz zauwazac, ze rowniez nie sa doskonali! To wspaniale. Dotychczas dzielilas swiat na doskonalych innych i niedoskonala (aczkolwiek walczaca) siebie. Teraz zaczynasz wszystko stopniowac, do tego sluza wlasciwie przezywane emocje. Mam nadzieje, i wierze, ze symptomy szybko zanikna, bo nie beda juz mialy zadnego zastosowania.

U mnie kicha, bo dwa seanse terapii rodzinnej odwolane przez psychologa. Mam nadzieje, ze w ogole dojdzie do tej terapii, bo pierwszy seans dal nam ochote na kontynuacje.
pcola
Carrie icon_smile.gif dobrze czytać dobre wieści.
Chaton,
ważne, że macie chęci. Reszta się poukłada.

Po ostatnich występach tatusia zabieram się powoli do szukania terapeuty...
Boję się jak jasna cholera, że moje problemy są wyłącznie z mojej winy
ale dobrnęłam do ściany i ani kroku dalej.
Carrie
CYTAT(pcola @ Wed, 03 Nov 2010 - 20:05) *
Po ostatnich występach tatusia zabieram się powoli do szukania terapeuty...
Boję się jak jasna cholera, że moje problemy są wyłącznie z mojej winy
ale dobrnęłam do ściany i ani kroku dalej.


paradoksalnie to jest dobry objaw i dobry powód by świadomie zacząć terapię

pół roku temu stanęłam przed ścianą, rozleciałam się na kawałki i stwierdziłam,że ja już nie daję rady, nie potrafię, nie umiem, niech ktoś fachowy mnie wysłucha i oceni co się dzieje i jak to przerwać bo mam dość.Szłam niepewnym krokiem do gabinetu przekonana,że idę z *****ołami,że inni to mają pewnie poważniejsze problemy a ja wymyślam i to pewnie moja wina ( jakie to symptomatyczne teraz wydaje mi się!)

chaton - jeśli macie ochotę na kontynuację to świetnie, to znaczy,że jeszcze nie jest pozamiatane.U nas, tfu,tfu, lepiej.Napisze prv jak znajdę chwilę w pracy.

CYTAT
oznacza, ze INNI spadli z piedestalu i zaczynasz zauwazac, ze rowniez nie sa doskonali! To wspaniale. Dotychczas dzielilas swiat na doskonalych innych i niedoskonala (aczkolwiek walczaca) siebie.
nawiet nie wiesz jakie to prawdziwe.Wszyscy byli lepsi ode mnie, bardziej poukładani, no wszystko wszystko robili lepiej.Mój mózg rejestrował niby rozdzwięki między moimi wierzeniami a tym co się działo w rzeczywistości ale w ogóle nie przetwarzał tego.Czuję jakby mi się troche odsłoniła klapka na jednym oku.

edit: ja byłam w wiecznym konflikcie z sama sobą.Nielubiłam siebie, nieznosiłam.Byłam największym wrogiem dla samej siebie.A ja przecież całkiem fajna jestem icon_cool.gif
Bianka
Carrie to cudownie przeczytac to co piszesz o sobie tak bardzo chcialabym byc w tym punkcie co ty...bo u mnie wcaz chaos chaos moja niepewnosc i brak symatii dla siebie.

Ile trwa terapia? czy jest jakies ograniczenie czasowe?
Carrie
CYTAT(Bianka @ Thu, 04 Nov 2010 - 13:15) *
Ile trwa terapia? czy jest jakies ograniczenie czasowe?

Bianka mój terapeuta zawierając ze mną kontrakt określił gdzie sa obszary do przepracowania i że w moim przypadku bedzie to trwało od roku do 4 lat.

Autorka "To trzeba wyrazić" chodziła chyba 7 lat na sesje.
chaton
QUOTE(pcola @ Wed, 03 Nov 2010 - 20:05) *
Po ostatnich występach tatusia zabieram się powoli do szukania terapeuty...
Boję się jak jasna cholera, że moje problemy są wyłącznie z mojej winy
ale dobrnęłam do ściany i ani kroku dalej.


pcola: zabieraj sie, zabieraj. Problemy z rodzicem / rodzicami to jak najbardziej odpowiedni powod do rozpoczecia terapii.

QUOTE(Carrie @ Thu, 04 Nov 2010 - 09:26) *
nawiet nie wiesz jakie to prawdziwe.Wszyscy byli lepsi ode mnie, bardziej poukładani, no wszystko wszystko robili lepiej.Mój mózg rejestrował niby rozdzwięki między moimi wierzeniami a tym co się działo w rzeczywistości ale w ogóle nie przetwarzał tego.Czuję jakby mi się troche odsłoniła klapka na jednym oku.

edit: ja byłam w wiecznym konflikcie z sama sobą.Nielubiłam siebie, nieznosiłam.Byłam największym wrogiem dla samej siebie.A ja przecież całkiem fajna jestem icon_cool.gif

Jak nie wiem jak wiem? Jakbym o sobie czytala. Ja mam juz dosc ciaglego tlumaczenia sie i przepraszania, ze zyje.
Dzis ide na terapie po dwoch tygodniach przerwy i mam zamiar mowic o moich problemach emocjonalnych i jak one dominuja moje zycie.

Z pozytywnych rzeczy, dostalam pismo od ministerstwa edukacji przyznajace mi pozwolenie na wykonywanie zawodu psychologa klinicznego. Moj polski dyplom zostal uznany. Jednak przeszlam ostatnio dosc traumatyczna rozmowe kwalifikacyjna na stanowisko psychologa w szpitalu psychiatrycznym i doszlam do wniosku, ze nie chce pracowac z psychotykami. Wiec to troche tak, jakbym chciala byc lekarzem, ale tylko zajmujacym sie chorymi z niegroznymi i uleczalnycmi schorzeniami. Trudno, pozwolenie dostalam, zawsze moge rozwazyc ta opcje, lepiej miec wybor niz nie miec. Moze kiedys zrobie sobie szkolenie z jakiejs terapii w kokretnym kierunku, tak mi sie ta rodzinna spodobala, ze zaczynam sie nad tym zastanawiac. Na razie jeda czuje sie na swoim miejscu jako doradca, tym bardziej, ze mam nowe zadania, ktore mi odpowiadaja.
Na razie musze sie skupic na wlasnej terapii i na tym, co jest moim prawdziwym doglebnym problemem, potem w odpowiednim czasie zajme sie kariera zawodowa. Moze sie okaze, ze problem w pracy wcale nie polega na zawodzie, lecz moim spojrzeniu na wszystko? Faktem jest, ze bardzo zle znosze stres, ale gdzie dzis nie ma stresu..?
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.