Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. PLiki cookies stosujemy w celu świadczenia uśług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany
do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczne na Twoim urządzeniu końcowym. W każdym momencie możesz dokonać zmiany
ustawień dotyczących cookies w ustawieniach przeglądarki. Więcej szczegółow w naszej "Polityce Prywatności"
Rzd postanowi kontynuowa program Maluch, zapocztkowany w 2011, zaproponowa jednak jego zmodyfikowan i rozszerzon wersj, nadajc mu nazw MALUCH plus. Program MRPiPS "Maluch plus" na 2017 r...
kajetanko, miałam panele wenge w pokoju, w którym pracowałam. O dziwo nie było tragedii Zresztą i tak codziennie zamiatałam Mam (miałam, przed remontem) mieszkanie urządzone tak, że niemal nic nie musiałam przesuwać i przekłądać, wiec zamiastanie i wycieranie kurzu było przyjemnością. Teraz przy tym cholernym remoncie (jesteśmy na etapie spadającego tynku i kucia podłogi...) meble wenge w kuchni to masakra. Ale z drugiej strony... jakbym miała jasny stół, to nie zauważyłabym tego pyłu i jedlibyśmy na takim brudnym stole Szkoda, że nie mamy w tej chwili gdzie wstawić zmywarki, bo już dawno bym ją kupiła. Nie kupowaliśmy przy poprzednim urządzaniu kuchni, choć był taki zamiar, bo tam były problemy z prądem, trzeba by było przerabiać cały, a jak pewnie pamietacie, właścicielka nie była skora do zwracania kasy za takie remnoty. Ale półki, na których stoją puszki itp mogłyby jednak być jasne w tej chwili Nową kuchnię planuję mieć biało seledynową z szarą podłogą. Do salonu upatrzyłam takie białe (z lekkimi szarymi przecierkami) błyszczące panele, strasznie się na nie napaliłam, ale są kosmicznie drogie. Ale drugie, które mi się podobają są jasnopopielate, więc też z punktu widzenia wizualnej czystości są dobre I co ciekawe w obu kolorach znalazłam płyty meblowe, więc nie będzie ciapek w pokoju
Kajetanko, ten długopis to nie pech, to przeznaczenie!
Lena, Ty się po prostu musisz nauczyć z nim postępować Szkoda, że mnie ktoś nie trzepnął w łeb i nie zaczęłam tresury kilka lat wcześniej A widzisz - skoro nie tylko u mnie to działa, to znaczy, że naprawdę skuteczne Taka nauka przez doświadczenie A jak Ci mamusia wpada bez zapowiedzi - nie otwieraj, ubliża - otwórz drzwi i ręką pokaż, gdzie ma skierować swe zacne nogi... Nie denerwuj się, tylko bądź stanowcza i pokaż, że we własnym domu to Ty grasz pierwsze skrzypce, a nie ona! No i doszłaś do pięknego wniosku - co byś nie zrobiła, będzie źle. Dlatego rób tak, żeby na dłuższą metę było dobrze Tobie! Pomyśl, będziesz miałą synka. Przecież teściowa będzie Ci się na każdym kroku w*****zielać w wychowanie. I co z tego, że tatuś jej zwraca uwagę, skoro jak jej nie ma to on przejmuje jej rolę? Przyznam się, że ja przez podobne sytuacje nauczyłam w kłótniach z mężem przeklinać! I ona bardzo szybko się nauczył, że jak wrzeszczę tak, jakbym miała zaraz wybuchnąć i wyklinam co 2 słowo, to ma się zamknąć i przyjąć do wiadomości, bo się mu nazbierało. Wszystkie inne awantury zazwyczaj prześmiewa Później je przemyśli i dochodzi do własnych wniosków. I pamiętaj, że Ty się bardziej stresujesz istniejącą sytuacji, niż taką jednorazową awanturą. Wyrzuć z siebie krzykiem, co Ci w duszy siedzi i nieczekając na jego odpowiedź wyjdź z domu i trzepnij drzwiami.
Lena, a moja mama mając już 2 dzieci, po moim urodzeniu stała się panikarą! Bała się mnie kąpać! Poważnie I kąpał mnie tato, zawsze. Tłumaczyła to, że on ma duże ręce, że łatwiej mu utrzymać noworodka. I tak gdzieś do 3 roku kąpałmnie tylko tato. Najpierw w małej wanience, później wchodził ze mną do wanny. Po jakimś czasie musiał już gatki zakłądać, bo mnie bardzo interesowało, co to za rybka pływa w wodzie I ja coś czuję, że ja też będę się bała
Lena, co do kanapay. Jak mój mąż za bardzo zwleka z załatwieniem takiej rzeczy, to ja to załatwiam, a i owszem. Ale wybieram termin dogodny dla siebie I kolega MUSI działać akurat wtedy. Musi wziać wolne w pracy lub pójść na 6 rano? To idzie Nie moja brocha. W tym czasie jest mecz, na który długo czekał? Trudno Nie chciałeś po dobroci, to teraz masz
Lena, a weź Ty zrób w domu akcję panikarską! Posprzątaj i jak już będziesz kończyć, to zadzwon do chłopa przerażonym głosem, może nawet płaczem, że coś tam myłaś, wyciągałaś się i nagle złapały Cię strasznie bolesne skurcze i żeby szybko wracał, bo na pogotowie trzeba! Nawet gdyby Cię mieli w szpitalu ze 3 dni potrzymać, to myślę, że warto mu stracha napędzić. A jeszcze jak przy nim powiesz lekarzowi, żeś całe mieszkanie wysprzątała to Cię lekarz przy nim opieprzy, że masz sie oszczedzać Wiem, że to zagranie trochę z przedszkola, bo powinnaś mu raz wyjaśnić i tyle, ale jak już pisałam - faceci uczą się przez doświadczenie. Tym bardziej, że on ma prawo nie zdawać sobie sprawy z tego, jak wielkim obciążeniem jest ciąża i jak niebezpieczne może być przepracowanie. Szczególnie, kiedy mamusi mu tak *****zieli za uszami cały czas.
Pamiętaj, że do porodu zostały Ci 4 miesiące - z każdym z nich będziesz miałą coraz mniej siły na walkę, a po to już w ogóle, ani siły ani czasu!
Posprzątałam wczoraj łazienkę i prawie cały mały pokój - zostało mi umyć biurko i zamieść (10 minut). Planowałam, że dziś dokończę pokój, umyję naczynia i podłogi wszędzie, ale jednak nie. Zrobię to biurko, bo to nie wysiłek, ale więcej nie ruszam na razie, bo mnie więzadła zaczęły boleć i nie chcę przegiąć.
Wczoraj mój mąż stwierdził: "Jeśli myślisz, że to sprzątanie sprawi, że nie będę mówił, że znów cały dzień nic nie robiłaś, to jesteś w błędzie" Na co ja: "No przecież dziś wieczorem zrobiłam więcej niż przez ostatnie 2 tygodnie" Odopowiedź: "No właśnie! WIECZOREM! A ja o wieczorze nie mówię " No i pogadali
kocurrek
Sat, 14 Jun 2014 - 09:16
Wychowanie ma ogromne znaczenie;) Ja się nie mogłam nadziwić zostawianiu skarpetek i majtek pod łóżkiem, spodni pod pralką (a kosz obok), czystych ciuchów na wszelkich oparciach, kubków na każdej półce... Ale posiedziałam trochę u teściowej i już się nie dziwię. Nie jest u nich brudno, ale bałagan okropny i teściowa sama się przyznała, że wszystko po nim sprzątała, bo przecież dziecko, a gdy miał 15 lat poszedł do szkoły z internatem (mieszkają na wsi), a tam wiadomo, chłopcy robili co chcieli, raz w tygodniu kontrola czystości. U nich kuchnię sprząta się rano- dla mnie to nie do pomyślenia, ja muszę mieć czystą wieczorem, tak, żeby rano spokojnie wstać, zrobić śniadanko, wypić kawę. Eh. Mąż wrócił wczoraj późno, sam sobie robił kolację i efekt jest taki, że dziś zrobił nam kawę, a ja ze śniadaniem czekam, aż skończy ładować zmywarkę, ogarnie stół i zabierze swoje ciuchy z krzesełka małego. Dobrze, że robi to już bez przypominania i marudzenia:) Co do chowania czystych koszulek do szafy to częściowo nauczyłam go w ten sposób, że zgarniałam je wszystkie do kosza na brudy i nagle okazywało się, że nie ma żadnych czystych... trochę proszku i wody się zmarnowało, ale było warto, zaczyna chować. Skarpety wykopuję na środek przedpokoju i je zgarnia.Ciuchy brudne też zbierałam (bo mnie denerwowały) i albo do kosza jak miałam przypływ litości albo do jego szafy i trudno. W tygodniu mąż niewiele robi w domu bo pracuje ostatnio do późna i wolę, żeby się bawił z synkiem i go kąpał niż odkurzał, ale ustaliliśmy już, że jego obowiązkiem stałym jest zmywarka. Niedługo będzie mu łatwiej bo babcia nauczyła naszego malucha rozładowywania naczyń, pięknie podaje sztućce i chowa garnki i miski do szafki;) No i on sprząta łazienkę, ja w chemii nie siedzę, ale to też trzeba powiedzieć- idź posprzątaj, sam nie pomyśli. No ale też nie buntuje się. A ja jak nie mam siły to po prostu nie sprzątam i już, mąż nie wpadł nigdy na pomysł, żeby mieć pretensje o to. Gotować muszę, bo synek jest do wykarmienia, a to głodomór, śniadanie musi być max 30 minut po przebudzeniu plus 4-5 innych posiłków, ale to akurat lubię Gorzej ma jak nas nie ma 1-2 tyg i ma posprzątać przed naszym powrotem... no ale ostatnio zatrudnił sprzątaczkę i miał z głowy;)
karolcia_d291
Sat, 14 Jun 2014 - 10:48
Zgadzam się ze wychowanie w domu ma ogromne znaczenie. mój maz w domu u siebie myl okna, wieszał firanki i sprzątał praktycznie wszystko dlatego teraz pomaga mi jak ja nie jestem w stanie tego zrobić. I bardzo dużo osób jest zdziwiona ze mam takiego męża. Tylko ze skoro i ja pracowałam i on to w domu sprzatalismy razem. Albo ja szykowalam obiad a on sprzątał. Np wczoraj pojechał do sklepu bo ciastek i cukierków nam się z Cora zachciało a jak przyjechał to wziak się za zmywanie naczyń a my lezalysmy sobie na łóżku. I nie przeszkadza mu ze czegoś nie zrobiłam dzisiaj. Twierdzi ze mam czas i jak nie dzisiaj to jutro to zrobię przecież nie muszę się spieszyć. Aż mi głupio trochę z tym bo jak jestem w ciąży to len jestem straszny. ale z drugiej strony decydowalismy się na dziecko świadomie i mój maz pilnuje mnie żebym za dużo nie robiła bo się o mnie martwi, wiec czemu z tego nie korzystać
Angie77
Sat, 14 Jun 2014 - 10:51
Lena chciałam napisac to samo co zając, jak nie rozumie Twojego tlumaczenia(a wierze, że nie rozumie-bo to facet i jedyne co mozna uslyszec od takiego to że ciąża to n ie choroba),że źle sie czujesz to zasymuluj skurcze i dawaj na izbe. Z nim oczywiscie. Poświęć się i zostań nawet te kilka dni w szpitalu, on wtedy zaczai że to nie są żarty a po drugie zobaczy,że dom się sam nie sprząta. Ja na swojego nie mogę narzekać, ale czasem jak mowilam ze cos mnie pobolewa to sie glupio tylko usmiechał i normalnie czułam że nie wierzy. Aż wylądowałam w szpitalu, niestety nie byly to skurcze udawane tylko jak najbardziej prawdziwe. To wtedy dopiero zrozumial jak duzo jest do stracenia, zwłaszcza,że lekarz dał nam wykład nt. tego co powinna a raczej czego nie powinna robić ciężarna nawet jesli sie super czuje. A jeszcze jak uslyszał, jak dyktował do wpisania pielęgniarce w karcie klasyfikacje przyjecia jako" poroniene grożące" to miał łzy w oczach. Nie powiem, ja sama sie wystraszyłam, chociaż juz od jakiegoś czasu starałam się unikać niektorych czynnosci. Zresztą lekarz powiedział, że spokój i relaks to podstawa. Najmniejsze nerwy mogą doprowadzić do tragedii. A i jak mnie odwiedzał w szpitalu i w skrocie opowiadałam mu o problemach dziewczyn w sali to za kazdym razem był coraz bardziej blady i wystraszony. Teraz jedyne co robię to leże, czytam, jak mam ochotę to przejdę sie do kuchni i coś na szybko zgotuję. Jak mnie wczoraj zobaczył ze ściereczką w ręku to wygnał mnie do sypialni(oczywiście cichym i stonowanym głosem, żeby mnie nie zdenerwować bo nie można:D i dziecko się denerwuje:P)
Lena a co do łóżka to my tez do niedawna spaliśmy na materacu i tez by było spoko ale z niskiego materaca trudniej wstac więc prawie zaraz po tym jak sie dowiedzialam o ciazy to zaczelam jęczeć że mnie wszytsko boli jak wstaje z ziemii i ostrzegłam że jeszcze troche i bedzie musial w nocy mnie po prostu podnosic,żebym mogla isc do wc albo przeniose sie na sofe to łóżko zostało zrobione w ciągu tygodnia i to na zamówienie. Bo mysle że jeszcze teraz spokojnie mogłabym wstac z materaca ale po co sie męczyć, lepiej szybciej zacząć marudzic i na czas miec zrobione:) ja swojemu mężowi od razu wybiłam z głowy, że jestem sprzątaczką. Na początku sprzatałam normalnie ale z czasem jak zaczynał sobie wyobrażać że to moja głowna fucha to popukałam sie w głowe. Nie mamy jakoś konkretnie podzielonych obowiązków ale widzę tez ze facetowi trzeba mówic i od razu palcem pokazywac co zrobic to to zrobi. Ha! jaka epopeja wyszła...ale wiadomo narzekanie na facetów to temat rzeka. A! a teściową to ja bym pewnie zabiła jakbym taką su...e miała...
zając_Poziomka
Sat, 14 Jun 2014 - 11:20
Wiecie, tak mi się przypomniało, jak przed swiętami kazałam mężowi umyć podłogi. Ja nie wiem, co mu strzeliło do głowy, bo podłogę myć potrafi! Wyobraźcie sobie, że nie wziął czystej szmatki do mopa, tylko użył takiej z remontu! Całej w pyle!!!!!!!!!!! I nie użył płynu, tylko czystej wody! Po prostu takim brudnym mopem przetarł cała podłogę Jak wróciłam z zakupów to myślałam, że gada ubiję! A ten zdziwiony, że przecież podłoga jest czysta. Jak mu kazałam pójść do kuchni i popatrzeć na smugi, to się zdziwił No zaćmienia jakiegoś chłopina dostała. A ja takiego nerwa, że nawrzeszczałam na niego, poprzeklinałam, d*pą postrzelałam na prawo i lewo i z taką werwą wzięłam sie te podłogi, że iskry leciały A zła byłam tym bardziej, że tego dnia nie było już absolutnie nic do zrobienia. Cały dom wysprzątałam sama, przygotowałam jedzonko na świeta. A ten nawet mi porządnie podłogi nie umyje I tak jak dziewczyny piszą - trzeba powiedzieć, co ma zrobić, a najlepiej jeszcze dokładnie jak, bo jak widać może zapomnieć
Cherie
Sat, 14 Jun 2014 - 11:58
Lena - dziewczyny bardzo dobrze Ci radzą. Marcin jest młody to jeszcze możesz go trochę podszkolić i wyplewić po części nawyki szanownej mamusi. Po porodzie naprawdę może być ciężko, nie wiesz czy urodzisz naturalnie czy konieczna będzie cesarka. Po porodzie sn możesz mieć pocięte krocze i przez miesiąc albo i dłużej porządnie na d... nie siądziesz, a po cesarce jest jeszcze gorzej. Do tego dojdzie karmienie co też nie zawsze jest łatwe, związane z nim nocne wstawanie, mogą się pojawić kolki. Jednym słowem może być Sajgon. Marcin musi wiedzieć, że nie jesteś robotem i niestety będzie musiał włączyć się czynnie w obowiązki domowe.
zając - Ty to jesteś chyba konkretny babsztyl normalnie chyba mogę nawet napisać, że podziwiam Twojego męża za cierpliwość
Angie77 - dobrze, że mąż wyciągnął konkretne wnioski po tej wizycie w szpitalu i teraz nie pozwala Ci na za wiele.
U mnie dzisiaj pogoda potęguje mojego lenia. Miałam iść na ogród coś porobić, bo zupa z wczoraj jeszcze jest, a tu deszcz leje.
kajetanka
Sat, 14 Jun 2014 - 12:04
Lena, po opisie Twojego Marcina, nie sądzę, że nagle się tak zmieni po porodzie i będzie pomagał. To psychicznie nadal dzieciak, a Tobie zostało już mało czasu na doprowadzenie go do porządku. Skoro obiecuje pomoc, może nie będzie narzekał, że coś jest nie zrobione, ale nie liczyłabym na to, że zacznie regularnie myć podłogi i gotować obiady Kiedy pojawi się Franek, nawał nowych obowiązków, całkowita zmiana trybu życia, nieprzespane noce, to go przerośnie. Jeszcze będzie Ci narzekał, że nie potrafisz się dzieckiem zająć, płacze mu w nocy i on się biedny wyspać nie może. Jeśli mogę Ci coś poradzić, nie czekaj do porodu, pracuj nad tym facetem od razu, do października dużo nie zostało. A teściową proponowałabym odizolować totalnie. Nie wpuszczałabym do domu, zamykała drzwi na klucz (jeśli ma swój komplet "na wszelki wypadek", zabrałabym, albo założyła łańcuch), ewentualnie mogłabym zaproszona wpaść do niej na kawę, skąd w razie czego mogłabym po prostu wstać i wyjść, bez użerania się. Kiedy urodzi się Franuś, ona będzie jeszcze gorsza! Będzie zawsze i wszędzie, twierdząc, że przecież ma prawo widywać się z wnukiem. Co gorsza, za kilka lat, może robić z nim to samo, co z synem, czyli wmawiać, że jego matka jest zła i niedobra! Nie możesz do tego dopuścić. Jeśli chcesz mieć normalną rodzinę i być szczęśliwa, to nie może wyglądać tak jak do tej pory i nie czekaj na nic Kochana, bo cuda same się nie zdarzają. Teraz Twoja sytuacja jest mega toksyczna, teściowa, Marcin, albo ich zmienisz, albo Cię zniszczą Po porodzie możesz złapać wystarczającego doła, takie chore akcje jak teraz nie są Ci już dodatkowo potrzebne.
Nie wyobrażam sobie, żeby mój mąż był mi kontrolerem jakości. Ja go nigdy nie ograniczałam w kwestii sprzątania, jeśli coś nie pasuje, proszę upszejmie, ściereczka, szczoteczka, odkurzacz Na szczęście moja teściowa poza swoimi wadami, również jest z tych, którym syf nie przeszkadza, więc A. po prostu brudu, czy bałaganu nie dostrzega. Wkurza mnie to czasem, ale z drugiej strony nie ma szans, żeby mi coś wypominał Poza tym rozumie wspólną odpowiedzialność za syf.
zając_Poziomka
Sat, 14 Jun 2014 - 12:09
Cherie, to tylko tak strasznie wygląda Jesteśmy razem 9 lat i cała tresura rozłożyła się w czasie A do wielu rzeczy mój mąż doszedł sam, kiedy zamieszkaliśmy razem. Ale czasem to naprawdę mam ochotę gada udusić Ale prawda jest taka, że żyjemy w 21 wieku, kiedy mężczyźni pomagają w domu. Ja też byłam wychowywana jak siostra Marcina Leny - miłam się tylko uczyć, w domu nie robiłam kompletnie nic! Zderzenie z rzeczywistością było bolesne, więc rozumiem zarówno mojego męża jak i faceta Leny. Ale! Skoro ja mogłam się wziąć do roboty, to dlaczego oni nie? Że kobieta? Spoko! Ja naprawdę mogę być kurą domową! Ale niech mąż zarobi tyle, abym miała na absolutnie wszystko, plus odkładanie na moją emeryturę (bo co ja zrobię jak mu sie nie daj Boże zejdzie z tego świata przede mną, albo się rozwiedziemy?!), no i na jakeś rozrywki dla mnie, bo od siedzenia w domu i sprzątania fizia na pewno dostanę, a to tylko na jego niekorzyść A skoro pracujemy oboje, to oboje w domu robimy i już. A ciąża to inna historia
Mój mąż w domu nie ma żadnych obowiązków, kiedy pracuje, a po pracy remontuje mieszkanie. Ale jak teraz mamy przestój to nie uwiędną mu ręce jak poprasuje, albo umyje podłogę Zresztą nie ma prawa głosu, bo ja 2 lata temu był przez 6 miesięcy na L4 to nic kompletnie w domu nie robił, ze 2 razy mi umył naczynia, ja pracowałam. I jakoś afer nie było z tego powodu więc teraz niech sie odczepi ode mnie
Angie77
Sat, 14 Jun 2014 - 12:34
CYTAT(zając_Poziomka @ Sat, 14 Jun 2014 - 12:20)
trzeba powiedzieć, co ma zrobić, a najlepiej jeszcze dokładnie jak, bo jak widać może zapomnieć
Dokładnie! ostatnio stałam i instruowałam jak umyć łazienkę po kolei...dosłownie! Tak to jest. Moja mama twierdzi,że faceci to podgatunek:P Ja nie rozumiem, jak kobieta może być a nawet musi rozgarnięta a facet nie... Cherie ja się martwię żeby nie przesadził w drugą stronę, że będę tylko siedziała na tyłku bo mi nic nie można. Ale w sumie lepiej tak, niż jakby miał wymagania nie wiadomo jakie. w każdym razie, mam zero stresu, zero fochów i ogólnie spokój. Lena nie chciałabym, żebys sie na nas wkurzyła za te wszystkie rady. Ale niestety musisz zadziałać ostro bo tak jak to opisujesz to naprawde Twoja sytuacja nie wygląda ciekawie a nie jest wyjściem robienie wszystkiego dla świętego spokoju żeby się teściowa nie czepiała bo taka znajdzie powód zawsze...i jeszcze Ci męża buntuje. Ja swoją trzymam na dystans, zresztą gdyby mi choć raz wytknęła cokolwiek to więcej by do mieszkania nie weszła. Ja zresztą jestem pamiętliwa i uparta, jak ze mną ktoś raz zadrze to już nie ma możliwości pogodzenia się. Odseparowuje od siebie takich ludzi. Wole nie mieć np. znajomych niż mieć fałszywców dookoła. Nie lubie toksycznych ludzi. I wcale Ci się mąż nie zmieni sam z siebie. Bo to że teraz obiecuje, że bedzie Ci pomagał przy dziecku to jedno a jak bedzie na serio to drugie. I dziwne są dla mnie takie naloty teściowej, że wada bez zapowiedzi. Ja bym nie wpuściła. Moja czasem podejdzie pod drzwi cos przyniesie, jak zapraszam na kawe to nie korzysta bo nie chce przeszkadzac. Chociaz mieszkamy niedaleko od siebie to moge policzyc na palcach jednej reki ile razy w ciagu roku była u nas wpadając z czyms i siadla na chwile.
kajetanka
Sat, 14 Jun 2014 - 12:36
CYTAT(zając_Poziomka @ Sat, 14 Jun 2014 - 12:09)
Zresztą nie ma prawa głosu, bo ja 2 lata temu był przez 6 miesięcy na L4 to nic kompletnie w domu nie robił, ze 2 razy mi umył naczynia, ja pracowałam. I jakoś afer nie było z tego powodu więc teraz niech sie odczepi ode mnie
O, dokładnie, mój też pół roku siedział w domu i nawet nosem kręcił jak Kaja się pochorowała i do żłobka nie mogłam jej zawieźć, bo on przecież miał jakieś poważne plany... A jak z nią zostawał, to w domu był meksyk, bo przecież z dwulatkiem to nawet talerzyka do zmywarki nie można włożyć (jak się jest facetem ). Do kury domowej to mu daleko było
zając_Poziomka
Sat, 14 Jun 2014 - 12:42
No i widać, że faceci są tacy sami A jak któryś osiągnął wyższy stopień w edukacji domowej, to jest to tylko i wyłącznie zasługa kobiety
kocurrek
Sat, 14 Jun 2014 - 12:57
My właściwie oboje jesteśmy bałaganiarzami, ja też z natury okropnym, ale ja nad sobą pracuję i gdzieś z tyłu głowy mam to, co mama próbowała mi przez te wszystkie lata wpoić ona jest pedantką i sprząta aż do przesady. No i przez to, że u nas zawsze było czysto, chociaż jestem bałaganiarz, źle się czuję w nieposprzątanym mieszkaniu. Więc gonię Sławkowi to nie przeszkadza, ale się dostosował przez te lata. Sposobem na przyjemną atmosferę jest wybieranie mniejszego zła, czyli z rzeczy których nie lubimy robić wybieramy te, które przeszkadzają najmniej. No i jak ma ciężko w pracy- a teraz jest taki okres, to mu odpuszczam. Na szczęście zawsze, choćby zmęczony i zestresowany, bawi go i relaksuje zajmowanie się Wojtkiem. Tak więc dziś poszli na spacer i pojechali razem na zakupy, a ja się wzięłam w garść i wysprzątałam w tym czasie mieszkanie. Wrócili umęczeni i wybawieni, do czystego, nawet naleśniki zdążyłam usmażyć, zjedli i śpią teraz razem (młody obudził się o 3 i nie spał do 5...) a ja mam chwile dla siebie, mam do napisania artykuł, pewnie zdążę też poczytać czy coś obejrzeć. Resztę dnia spędzimy razem. Trzeba sobie jakoś radzić i działać na zasadzie kompromisów:)
Mój też był 3 miesiące na wolnym, jeszcze przed pierwszą ciążą i pierwsze dni spędził grając na kompie, nic w domu nie robił i dziwił się, że mam jakieś ale. Ale mi to nie odpowiadało, nie był chory tylko w trakcie zmiany pracy, miał na ten cel oszczędności- tzn. wcześniej przygotował się finansowo na 2-3 miesiące wolnego (zawiła sytuacja) i uważał, że skoro pieniędzy nam z tego powodu nie brakuje, to może sobie robić co chce. Oj, zrobiłam awanturę wtedy, na szczęście argumenty go przekonały i chociaż było posprzątane i zrobione zakupy gdy wróciłam z pracy. Zrobienie obiadu to już było za dużo, ale zawsze coś
Syna zamierzam wychować na faceta, który potrafi wszystko w domu zrobić i naturalne dla niego będzie, że facet sprząta i gotuje. I nie czekam z tym zadaniem, już teraz rozładowuje zmywarkę, wyrzuca różne śmieci do kosza (sam z siebie;)), biega ze szmatką i wyciera kurze, próbuje zamiatać, pomaga w odkurzaniu, razem ze mną gotuje tzn. wsypuje mąkę, wlewa mleko, miesza itp.- na miarę możliwości roczniaka Mam nadzieję, że mu to zostanie. Jest szansa, mój brat tak wychowywany, co prawda sprzątać nie cierpi (ale brudu i bałaganu też nie znosi, jak ja) to świetnie potrafi ugotować sobie obiad, zrobić deser, od paru lat prawie sam piecze ciasta, ciasteczka, często korzysta z książki kucharskiej- a ma teraz 15 lat. Więc można:)
mikkowska
Sat, 14 Jun 2014 - 13:09
Lena jak czytam te Twoje posty to jakbym mojego słyszała jak byłam z Olkiem w ciąży i szybko poszłam na l4. Tachałam zakupy pełne skargę z wielkim brzuchem, ogarnialam i zawsze czegoś było mało. Mąż pracował przyjeżdżał do domu i chciał obiad na stole i mieć w nosie cokolwiek. Później jak się młody urodził, to ani razu z nim na spacerze nie był, ale fakt miał pracę i jeszcze firmę otwierał miał na głowie, ale ja byłam taka padnieta, bo ciągle mi brakowało pokarmu i Olek ciągle na cycu wisiał i wiecznie głodny. Nie miałam się siły ogarniac. Ale powiem Ci, że teraz czasem pomarudzi że ma zostać z synem, ale sobie życia bez niego nie wyobraża. Drugim dzieckiem jara się jak dziecko prezentem na gwiazdkę, aż jestem w szoku. Ale jest o 4 lata starszy, dojrzalszy jest niebo a ziemia. Teraz jak ma wolne i siedzi nawet z Olkiem to jest wycackane:-)
Naz
Sat, 14 Jun 2014 - 13:15
Ja wam mogę tylko zazdrości obecności męża w domu. W tym miesiącu był raz i najpewniej już się nie pojawi.
komunikacja24
Sat, 14 Jun 2014 - 14:25
Lena...opisujesz kochana moje poprzednie życie...naloty teściowej,która mieszkała nad nami,która wychowała swoich 3 synów na właśnie takiego Piotrusia Pana.....kobieta musiała robić w domu wszystko bo na chłopa liczyć nie mogła wolał chlać i w nosie mieć wszystko....ale pracował i prawie całe pieniadze przynosił do domu i jako kominiarz mało nie zarabiał....to dla niej była świętosć.matka Polka wiecznie użalajaca się nad sobą,choleryczka,krzykaczka,nerwuska i w ogóle potwór.....jak doaliła z czymś to w pięty szło momentalnie...miała władzę nad synalkami mimo że już dawno dorośli.... Mama miała zawsze rację a jak nie to było zawsze "oj daj spokój,wiesz przecież jaka ona jest" i te słowa miały wg niego załatwić wszystko...czyli daj jej spokój wg mojego odczucia...... Zarabiał,dobrze nawet,nie powiem,uczynny każdemu,sumienny ale w domu nie pomagał mi nic prawie,czasem jak już wymiotowałam czy na prawde miałam gorączkę to stwierdził,ze mogę odpocząć(łaskawca).... Miałam Lenko identycznie jak Ty i nie chcę juz przytaczać przykładów bo na nowo to we mnie odżywa a toksyczny zwiazek z nim czasem śni mi się do dzisiaj..... Też łudziłam się,że się zmieni,że go wychowam,że dziecko coś w nim pozmienia,że będzie mi pomagał a tu guzik,z czasem było gorzej....kochałam go tak,ze aż serce się wyrywało z piersi....ale nawet moja miłość nie miała takiej siły przebicia jak jego mamunia....z która kosy miałam ogromnie często,bywało,ze po 2-3 mce nie odzywałyśmy się w ogóle do siebie i taki czas kochałam najbardziej...bywały dni,ze tak mi dawała w kość,ze nawet w myślach życzyłam jej śmierci.... Jak żył teściu to ją jeszcze "stopował" pilnował żeby dała nam spokój ale jak zmarł to babsko się zmieniło na france z rodem z horroru....nic jej nie pasowało..... Wytrzymałam tak kochana 5 lat.....tylko albo aż!!!uciekłam nagle,w ciagu 2 dni spakowałam i siebie i dziecko,całe moje pięcioletnie życie u niego i uciekłam.....dzisiaj relacje są dosc dobre,nie powiem interesuje się małym bardzo,zabiera na weekendy czasem coś kupi,pąłci alimenty regularnie,jakoś się dogadujemy,dla dziecka..... Jeszcze dosć długo go kochałam bo potrafił być czarujacy i kochany,słodki i dobry,ale tylko czasem a na co dzień miałam tak jak u Ciebie....na tamten czas nie wyobrażałam sobie,ze będę musiała uciekać,ze znajde w sobie tą siłę.Wszyscy mi tłumaczyli abym go zostawiła,mój ojczym truł mi chyba z rok,tłumacząc ze jestem nieszczęśliwa,niszczona,gnębiona i znęcąją się nademną psychicznie.....W końcu dotarło ale po chyba milionowych rozczarowaniach z jego strony...gdybym nie poznała mojego obecnego meża to nie wiem czy do dzisiaj nie odwazyłabym się odejsć od tamtego,nie miałam gdzie,za co żyć itp.....ale znalazłam w sobie tą siłę i dzisiaj nie żałuję i jestem traktowana jak księżniczka
agnieszka 1108
Sat, 14 Jun 2014 - 15:08
Ach Ci faceci z nimi źle bez nich jeszcze gorzej
Mój mąż też nic nie umiał, jak się poznaliśmy, ale w domu rodzinnym mieszkał z rodzicami i trzema dużo starszymi sistrami, które wszystko za niego robiły. Szykowały mu nawet rzeczy do pracy rano na stołeczku, łącznie ze skarpetkami i bielizną. Szybko jednak dotarło do niego że ja jestem sama i musi i pomóc, więc szybko się nauczył wielu rzeczy. Łazienka jest już od zawsze na jego głowie, strasznie mnie męczyło mycie kabiny, a on jest wyższy i idzie mu to świetnie . Odkurzanie to też Arka zajęcie, ja potem myję podłogi. Jedyna rzecz której nie robi to prasowanie i gotowanie, ale jajecznice już sobie usmaży więc wszystko przed nami. Teraz to już wogóle wszystkie obowiązki spadły na niego, dopóki ja trochę nie dojdę do siebie zajmuje się praktycznie wszystkim w domu, ja nie jestem w stanie i na szczęście Arek to widzi i nie ma do mnie żadnych pretensji, a nawet mi współczuje. Kąpanie dzieci zawsze należało do obowiązków męża i tak jest do dzisiaj, i to nie dlatego że ja się bałam czy nie miałam czasu, ale uważam że jest to szczególny moment dla mężczyzny i nawiązuje się wspaniała więź między tatą a dziećmi podczas kąpania maluchów. Można to przyrównać to karmienia piersią przez matkę. Jest to wspaniałe 20 min w ciągu dnia kiedy tata jest naprawdę tylko dla dzieci.
Annie*
Sat, 14 Jun 2014 - 15:33
CYTAT(komunikacja24 @ Sat, 14 Jun 2014 - 15:25)
Też łudziłam się,że się zmieni,że go wychowam,że dziecko coś w nim pozmienia,że będzie mi pomagał a tu guzik,z czasem było gorzej....kochałam go tak,ze aż serce się wyrywało z piersi....ale nawet moja miłość nie miała takiej siły przebicia jak jego mamunia....z która kosy miałam ogromnie często,bywało,ze po 2-3 mce nie odzywałyśmy się w ogóle do siebie i taki czas kochałam najbardziej...bywały dni,ze tak mi dawała w kość,ze nawet w myślach życzyłam jej śmierci....
Jak czytam o sytuacji Leny to właśnie obawiam się tego o czym komunikacjo piszesz. Nie chciałam wcześnie zabierać głosu, bo nie czuję się odpowiednią osobą by radzić, sama jestem bałaganiarą, mój mąż też po sobie nie sprzata. Staram się trzymać wszystko w ryzach tylko i wyłącznie dla Julka by nie wyrósł na takiego człowieka jak my. Chcę by wiedział, że ma być w domu czysto, a po sobie należy posprzątać, stąd nie ma zostawiania butów w przedpokoju, talerze mają lądować w zmywarce, a brudne ciuchy w koszu na brudy. Ale napisze Wam szczerze, nie wierzę, że człowiek jest wstanie się zmienić. Może jest w stanie schować swoje prawdziwe ja na jakiś czas, ukryć swoje emocje, ale prędzej czy później znów jest to samo, a nawet gorzej. Ja przechodziłam juz nie jeden związek i wiem, że człowiek ma swój charakter, swoje przyzwyczajenia, swoje wychowanie, których nie da się zmienić.
Oczywiście można dojść z kimś do porozumienia, kompromisu, ugody. Ktoś może nawet chce i szuka sposobu na inne życie, ale jeśli się nie da, to się nie da ani za 2 dni ani za tydzień ani za rok. Są zatem dwa wyjścia, albo przyjmuje się takiego jegomościa z całym dobrodziejstwem inwentarza, albo się z nim po prostu nie jest. Kurcze jak czytam, że ciężarnej wytyka się lenistwo ... ehhh, nie wypowiem się lepiej co o tym myślę.
Angie hehe ty nawet czyste rzeczy wkładałaś do prania, a ja znowu wszystko co znajdę wkładam do męzowskiej szafki, oczywiście nie poskładane. Co ja sie bede wiecznie denerwować, że jego szmatki znajduję po całym domu, już mi sie nie chce tłumaczyć, prosić, wściekać. Wszystko zbieram zwijam w kulkę i do szafki. W końcu to wyciaga, segreguje i chwilę jest ok, ale po tygodniu, dwóch scenariusz się powtarza.
mikkowska a Ty masz dzisiaj urodzinki i się nie chwalisz
Wszystkiego najlepszego kochana! Szczęścia, zdrowia, spełnienia marzeń.
kajetanka
Sat, 14 Jun 2014 - 16:38
CYTAT(Annie* @ Sat, 14 Jun 2014 - 15:33)
Wszystko zbieram zwijam w kulkę i do szafki.
Też tak często robię
Naz, kobieto, Ty to dopiero masz co robić, skoro męża nie ma, a dzieci więcej niż którakolwiek z nas Mój teraz będzie zmieniał nieco pracę na taką, że w domu to tylko późnym wieczorem i w weekendy, ale też nie wszystkie. Wściekam się trochę, bo sama, bez żadnej rodziny, znajomych niewielu, to ja nawet nie będę miała do kogo gęby otworzyć przez zimę. No ale nie mogę ograniczać chłopakowi rozwoju, kasa też większa się przyda. Tylko ja sobie trochę muszę ponażekać, bo też bywały czasy, że wyjeżdżał do pracy w niedzielę w nocy, wracał z piątku na sobotę, potem znowu na 3 zmiany, gdzie mijaliśmy się w drzwiach i już naprawdę mam dosyć takiego wspólnego życia w pojedynkę
Mikkowska, sto lat!!!
agnieszka 1108
Sat, 14 Jun 2014 - 17:26
Mikkowska wszystkiego najlepszego wypije soczek za Twoje zdrowie
komunikacja24
Sat, 14 Jun 2014 - 19:09
mikkowska zdróweczka kochana dla Was
Cherie
Sat, 14 Jun 2014 - 19:17
Angie77 - moja teściowa też wpada bez zapowiedzi, ale za bałagan mnie jeszcze nigdy nie opieprzyła, bo sama jest bałaganiarą i leniwcem także takie wpadania toleruję
Mój mąż powiedział mi dzisiaj, że jak będzie kolejna córa, to robimy następne, bo on nie na darmo sadził dąb i budował dom
mikkowska - wszystkiego najlepszego kochana
Annie*
Sat, 14 Jun 2014 - 20:05
CYTAT(Cherie @ Sat, 14 Jun 2014 - 20:17)
Mój mąż powiedział mi dzisiaj, że jak będzie kolejna córa, to robimy następne, bo on nie na darmo sadził dąb i budował dom
Mojej ciotce za 4 razem udał się w końcu chłopak Ale ja myslę, że Wy poprzestaniecie na dwójce
Udało mi się zapisać na wizytę w środę do ginekologa do kontroli. Nigdy u kobietki nie byłam, mam nadzieję, że przekaże mi dobre wieści. Bo ciągle to podbrzysze mnie pobolewa, już nie tak jak na okres, ale jakoś tak nieprzyjemnie. Nie pisałam Wam, bo jakoś z glowy mi wypadło, w środę kiedy trafiłam do szpitala zaczęłam czuć małą już tak konkretnie od tego czasu jest bardzo aktywna i dzięki temu jestem spokojniejsza jeśli chodzi o dziecko. tylko ciekawe co z tym łożyskiem będzie.
mikkowska
Sun, 15 Jun 2014 - 00:11
Dziękuję za życzenia:-) 27 lat skończone czuję że zmarszczek mi przybywa Opic nie ma jak, ale nigdy szczególnie nie obchodziłam urodzin:-)
Życzę sobie zdrowego pachnącego Dzieciaczka! Mąż dobrze drugiego nie zmontował a już o trzecim pierniczy. Cyce będę miała do ziemi chyba
kajetanka
Sun, 15 Jun 2014 - 00:48
CYTAT(mikkowska @ Sun, 15 Jun 2014 - 00:11)
Mąż dobrze drugiego nie zmontował a już o trzecim pierniczy. Cyce będę miała do ziemi chyba
Może to właśnie o te cyce mu chodzi? Proszę, nie narzekaj jeszcze na zmarszczki!
Ja się dzisiaj z mężem na wieczór pokłóciłam i strzeliłam focha. W sumie to nie wiem do końca o co mi chodziło? Boli go ręka i łopatka, smaruje się maścią przeciwbólową, chciał, żebym go wysmarowała, jak mi nałożył porcyjkę tego specyfiku, zrobiłam oczy i powiedziałam, że wczoraj użyłam jakiś ułamek tego, że takich ilości nie powinien stosować, bo to w końcu lek, a nie balsam. Usłyszałam, że pewnie dlatego nic mu wczoraj nie pomogło On jest z tych, co kichną i łykają od razu paracetamol, gripex, cholinex i co 10 min. mierzą temperaturę. Przełożyłam maść na jego rękę i kazałam sobie aplikować samemu. Skoro moje usługi mu nie odpowiadają... Chwilę wcześniej za to marudził, że ma ileś tam par pojedynczych skarpetek w szafie, tak jakbym wyciągała z kosza dwie, rozwijała, wrzucała jedną do pralki, a drugą nie wiem, do śmietnika. Oczywiście powiedziałam, że od dziś nie piorę mu niczego. W zaistniałej sytuacji przypomniało mi się jeszcze, że kawę niedobrą robię. Sam sobie już robi, nawet mnie nie prosi, bo choć twierdzi, że pije z 2 łyżeczek, to w rzeczywistości sypie 4, nakłada z takim czubem, największym jaki się uda nabrać, więc ja robiąc z normalnych 2 czubatych, daję mu lurę. Generalnie wkurzył mnie tą maścią i skarpetkami tak, że zrobiłam z siebie ofiarę i musiał przepraszać. Niech pamięta, że trzeba szanować cudzą pracę, nawet jeśli jest nią pranie pojedynczych skarpetek
mikkowska
Sun, 15 Jun 2014 - 08:39
Odnośnie skarpetek "singielek", to ja dałam mojemu taką radę, bo też pełno ich w domu było. Jak je wrzuca do prania ma je zwijać, trudno poświęcę się i śmierdziele będę ponownie rozplątywać, ale bynajmniej nie będzie marudził gdzie druga. Kajetanko mam dla Ciebie super sposób, który praktykujemy od dawna. Kupiliśmy na allegro 10 par siwych, 10 par białych i 20 par czarnych
Annie*
Sun, 15 Jun 2014 - 10:19
mikkowska eee Ty młoda dziewczyna jeszcze jesteś. Jak nastały moje 30 urodziny to siedziałam i płakałam teraz się z tego śmieję, ale wtedy byłam zrozpaczona tym, że przekroczyłam granicę "młodego" wieku. Też już nie obchodzę urodzin. Mojemu mężowi również brakuje skarpetek i najwidoczniej pralka je wciąga no bo co innego się z nimi dzieje ?? Wkładam dwie a wyciągam jedną.
kajetanka takie sprzeczki zwykle zaczynają się od błahych spraw. A pogodziliście sie już? Mój mężul zadowolony, że siedzę w domu, wczoraj na wieczór powiedział mi, że jak nie chodzę do pracy to łagodniejsza jestem W sumie jaka mam być? I się wysypiam i nie jestem zmeczona, to na co mam sie denerwować ?? ale tęskni mi się za pracą
Cherie
Sun, 15 Jun 2014 - 10:44
mikkowska - no proszę Cię, ja w tym roku 31-e będę obchodzić, jak dzidzia się kilka dni pośpieszy z przyjściem na świat to może i mi prezent urodzinowy zrobi:-)
Annie - jak ja kończyłam w zeszłym roku 30-tke, to zapowiedziałam wszystkim, żeby nawet nikt się nie odważył mi życzeń składać bo pogryzę.... chyba generalnie ciężkie te urodziny są dla nas kobiet do przejścia. A co do siedzenia w domu, to korzystaj kobieto! i pamiętaj, że to dla małej a nie z własnego widzimisię.
U mnie dzisiaj pogoda pod psem, także siedzimy w domu i jest dramat, bo przy tym remoncie z małą naprawdę ciężko wytrzymać na tej ograniczonej powierzchni. Film "Barbie Muszkieterka" znam niemalże na pamięć już
kajetanka
Sun, 15 Jun 2014 - 11:27
Oj, ja też kiepsko wspominam ubiegłoroczną 30-stkę Jakoś przełknęłam i faktycznie żyję nadal
Annie, jak przeprosił, to się pogodziliśmy Mikkowska, mój też właśnie stara się zwijać skarpetki przed wrzuceniem do kosza, tylko on twierdzi, że robi to zawsze, a i tak mu giną. Prawda jest taka, że walają się po koszu pojedyncze i ja nie będę szukać każdej pary, pakuję do pralki jak leci. Na hasło "pierz sobie sam", usłyszałam, że on nie ma czasu... No, to już nie czasy, że pranie robimy ręcznie w rzece. W sumie faktycznie nie raz nastawia pralkę, co prawda niemal wyłącznie ze swoimi rzeczami...ale to zawsze coś
Cherie, u nas też pogoda się schrzaniła. Mąż musiał iść do pracy, więc siedzimy same, rozważam salę zabaw, ale chyba decyzję podejmę po kawie, bo coś ciśnienie liche. Swoją drogą wczoraj wypiłam kawę i usnęłam na siedząco
zając_Poziomka
Sun, 15 Jun 2014 - 11:34
mikkowska, spóźnione sto lat
Lena91
Sun, 15 Jun 2014 - 12:32
mikkowska także dołączam sie do spóźnionych życzeń, przy czym zarowno Tobie, jak i wszystkim nam tutaj, wspanialych, cudownych, zdrowych i (chociaz w miarę) terminowych dzieciaczkow
Ja sie zebralam na rozmowe z lubym wczoraj, wygarnęłam mu wszystko co mysle o jego mamusi, o jego zachowaniach w jej stylu, o tym jak to wygląda z mojej strony, ze nie czuje w nim wsparcia a wręcz przeciwnie, ze nie mogę z nim nawet pogadac szczerze jak soe czuje bp uslysze ze zmyślam żeby nie robić albo cos. Oj, z godzinę wrzeszczalam. Powiedzialam wprost, ze JA JUZ NIE MAM ANI TYLE SILY ANI OCHOTY, by zapieprzać jak idiotka, wiec albo pomaga cos robić, albo akceptuje niedociągnięcia, albo moze spakować manatki i wracac do mamusi, bo ona zawsze przecież go przyjmie i dogadamy sie co.do alimentów i tyle. Chyba poraz pierwszy mu tak wszystko wygarnelam, siedzial przede mna z oczami jak pieciozlotowki i powiedział, ze po takim rzeczowym przedstawieniu w końcu rozumie jak sie czuje i o co chodzi (przy okazji zastosowalam Wasza rade- nie sprzątam po nim. Mój syf=robie z nim co chce, a on albo pomaga w czymś i sprzątam jego rzeczy, albo nie robi nic i zostaja gdzie są. Poskutkowalo juz wczoraj jak wrocil wieczorem z piłki, WSZYSTKO wlozyl grzecznie do pralki, po czym poszedl pozmywać naczynia. Podobnie dzis- rano wstal, zrobil śniadanie, posprzątał po nim, po czym zapytal czy będę mieć cos przeciwko jeśli pogra na konsoli do 13 a potem zrobi obiad. Także chyba sie wzial za siebie trochę, bo zrosumial ze jak będzie stosowal nauki mamusi, to zniszczy związek z kobieta która kocha a przy tym życie swojego syna. Do tego, jak mu powiedzialam (nawet lekko teatralnie) ze sie strasznie boje bo nie czuje od paru godzin ruchów małego, to zamiast mi nawciskac ze wymyślam, ze panikuje i ze przesadzam, siadl kkolo mnie, zaczal go tam zaczepiać itd, po czym powiedział ze zadzwoni do lekarki żeby sie umówić na najszybsza wizyte! Na szczęście mlody cos zaczyna majstrować, czyli jest ok chyba zaczely sie zmiany na lepsze) do tego wszystko spotegowal fakt, ze zadzwonila do niego jego mamusia i powiedziala ze zalatwila mu transport kanapy i gadala z jego znajomymi żeby ktoś to przyniosl. Poczul sie jak zupelny nieudacznik który nic nie umie zrobić i ze jego mamusia naruszyla pewna granice w ich relacjach. Nawet sam jej zapytal, czy ktoś ja o to prosil? I czy slyszala, ze nadgorliwość gorsza od faszyzmu? Kulturalnie dal do zrozumienia, by sie przejela bardziej sprawami swojego domu niż naszego podobno sie niezle zapowietrzyla ;D mysle, ze wszystko zmierza ku dobremu, a bynajmniej lepszemu niż jest obecnie zobaczymy tylko na ile
dziekuje Wam za wiele cennych dla.mnie slów, mam juz wobec tego ustalony plan dzialania na różne wypadki ;D
kajetanka
Sun, 15 Jun 2014 - 13:07
Lena, najwyraźniej potrzebował porządnej awantury Takim maminsynkiem trzeba potrząsnąć, mam nadzieję, że zaskoczył i nie tylko na chwilę
zając_Poziomka
Sun, 15 Jun 2014 - 13:11
Lena, świetnie zrobiłaś i bardzo sie cieszę, że efekt osiagniety. Tylko sie kochana nie zdziw, jak za niedługo mu się troche z tych nauk zapomni Trzeba co jakiś czas przypominać z czasem na szczęście coraz rzadziej. Bo tu nie chodzi o zmianę czyjegoś charakteru, a pewnych przyzwyczajeń.
Wczoraj miałam ubaw z męża, bo go postrzykło w plecach i zapytał mnie czy w ciąży też tak strasznie boli kręgosłup ostatecznie doszedł do wniosku, że jak już tak boli, to wolałby być w ciąży, bo wiedziałby chociaż jakiś sens w cierpieniu Chodził zgięty jak ja, stękał podczas stawania jak ja I chyba do chłopiny wreszcie dotarło jak to kosmicznie boli
Ktoś mi raz opowiadał jak potrafią boleć więzadła macicy przy kaszlu. Do tej pory nigdy nie bolały, więc trudno było mi to sobie wyobrazić. Aż do dziś. Matko z córką, co za ból! Taki specyficzny i nagły. Człowiek się nastawia na bół porodowy, a nie bierze pod uwagę, że wcześniej jeszcze tyle nieprzyjemności go czeka :/
Ale nasmażyłam sobie placków ziemniaczanych i jestem szczęśliwa
karolcia_d291
Sun, 15 Jun 2014 - 13:42
mikkowska też przesyłam gorące, spóźnione życzenia Lena super ze trochę się zaczyna ogarniać ten twój facet, ale tak jak pisze zajac możesz co jakiś czas przypomnieć mu zasady i posymulowac że źle się czujesz żeby nie było że ciąża to nic takiego.
Zajac daj trochę tych placków
A ja wstałam o 12 z łóżka zjadłam śniadanie i teraz siedzę na fotelu i zasypiam znowu. Kawa mi nie pomaga, nie pije jej po za tym bo nie lubię. A zaraz muszę się brać za obiad bo mąż na 16 do pracy. Masakra, śniadanie dobrze się nie ułożyło a juz trzeba o obiedzie myśleć. A pogoda u nas też paskudna, zimno i mokro. Jutro mam wizytę juz nie mogę się doczekać.
zając_Poziomka
Sun, 15 Jun 2014 - 13:46
karolcia, zapraszam do mnie na obiadek Z wierzchu rumiane, chrupiące, w środku mięciutkie i rozpływajace się w ustach. Wyszły mi dziś wyjatkowo
Lena91
Sun, 15 Jun 2014 - 14:27
A my dzis na obiad mamy pizze, tak dla odmiany ;D mój luby jednak zamiast gotować zaproponowal zamówienie pyszności z pizzerii także plan na dzis- pizza+ hobbit (film) Dzis w akcie desperacji tez wypilam sobie kawe, a co ;D nie pilam z pól roku jak nie wiecej, i tak mi się jakoś zachcialo pogoda u nas taka fatalna, ze nic sie nie chce poza spaniem... No ale moze sie poprawi
Mam pytanie do tych z Was, które czuja (albo czuł) ruchy maluchów. Powiedzcie mi, czy dziecko tak ok 23 tygodnia powinno być aktywne caly czas? Wiecie moze, ile czasu moze sie nie ruszać? Jaka tez jest "norma" ruchow w ciagu dnia? Kiedy powinnam Sie zacząć martwic a kiedy mogę to traktować z przymrużeniem oka? I czy ruchy dziecka są zależne Np od pogody? Bo Np u nas 2 dni temu bylo pieknie a Franuś szalał jak nie wiem a od wczoraj, jest tak spokojny, ze troszke sie martwie. Co prawda czasem tam sie ruszy, cos kopnie, ale to raz na parę godzin. Zastanawiam soe, czy juz podnosić alarm, czy jeszcze poczekać i obserwować
zając_Poziomka
Sun, 15 Jun 2014 - 14:50
Lena, jeśli przez 12 godzin nie czujesz ruchów ŻADNYCH, to szamnij jakieś słodycze i owoce i połóż się spokojnie na plecach lub lewym boku. Po chwili spokoju powinnaś coś poczuć. Jeśli nie czujesz po 24 godzinach to pędzić do lekarza. Choć ja bym pędziła pewnie po tych 12
Maluch czasem się mniej rusza i to jest normalne. Wystarczy, że się inaczej niż zwykle ułoży a w ograniczony sposób czujemy ruchy. Nie martw się Ważne, że raz na kilka godzin da oznaki życia
karolcia_d291
Sun, 15 Jun 2014 - 16:45
Lena mój maluch kiedy ostatnio pogoda była piękna był spokojny. Ruszał się co parę godzin, większa aktywność była tylko wieczorem jak położyłam się na łóżku to on szalał. Za to np. dzisiaj kiedy boli mnie głowa i pogoda do kitu on szaleje jakby maraton przebiegał. Mój brzuch skacze na lewo i prawo. Wczoraj szalał jak się coli napiłam. Zrób tak jak zając mówi i nie martw się ważne że rusza się co parę godzin.
A ja pomimo wypicia kawy nadal senna i boli mnie głowa. Nie cierpię takiej brzydkiej pogody bo ja się przez to marnie czuję...
A jakby któraś myślała że ma duży brzuch to niech sobie popatrzy na mój który jest OGROMNY (wieloryb jestem już):
Cherie
Sun, 15 Jun 2014 - 16:51
Lena - nie martw się, maluch sobie śpi po prostu. Co ja mam powiedzieć, jak ja moje smyranka czuje może kilka razy dziennie. A co do M. nie zdziwię się jak w najbliższym czasie zaliczycie kolejną niezapowiedzianą wizytę jego mamusi, po tym zapowietrzeniu, no bo jak to. A tak na poważnie oby te zmiany następowały w nim na jak najdłużej.
karolcia - ja mam taki sam, albo i trochę większy a ciąża młodsza jakieś 6 tygodni.....
karolcia_d291
Sun, 15 Jun 2014 - 17:23
Cherie będąc z córka w ciąży mój brzuch dopiero zaczął na tym etapie ciąży się powoli pojawiać a teraz jest ogromny aż mi jest dziwnie z nim po za tym więcej przytyłam też niż w pierwszej ciąży, ale tym się nie martwię za zbytnio bo nie jest źle na razie. Martwię się tylko żeby nie mieć cellulitu i wyglądać jak taki pomarszczony hipopotam bo moja aktywność fizyczna jest ograniczona... Ach no i poprawiłam suwaczek bo nie zgadzał się o 2 dni...
kajetanka
Sun, 15 Jun 2014 - 19:25
Lena, ja w pierwszej ciąży czytałam jakieś mądrości ile to ruchów dziecko powinno wykonać w ciągu jakiegoś czasu, ale dla mnie to jakiś idiotyzm. Jak mam liczyć ruchy? Kiedy maluch fika kozły, przez kilka minut bez przerwy się przewala, to ile to jest ruchów? Nie raz martwiłam się, bo młoda z rańca zawsze słodko spała, najbardziej aktywna około północy, więc na pierwsze ruchy danego dnia musiałam czasem poczekać do późnego popołudnia. Jeżeli w ogóle coś czuję, jakieś ruchy w ciągu dnia są, to się nie stresuję.
Karolcia, ja mam podobny brzuch, zależy od pory dnia Rano mniejszy, po obiedzie robi się taki i już mi zostaje do wieczora.
Mnie zaczęła dziś zastanawiać moja waga? Zasada ponoć jest taka, że im mniej się waży przed ciążą, tym więcej powinno się przytyć w jej trakcie. 8 kg to niby takie minimum, ja przytyłam 8,5 ale nikt już nic nie mówił. Nie mam tutaj starej karty ciąży, ale pamiętam, że jak wizyty miałam co 3 tygodnie, przybywało mi zawsze przez ten czas 0,5kg. Teraz gdybym miała iść tym samym systemem, to by jakoś strasznie mało wyszło Nie wiem, czy to normalne, żeby w połowie ciąży ważyć 50,5 kg?? Wizytę mam za tydzień, zobaczę co mi powiedzą, ale jeśli USG będzie w porządku, pewnie machną ręką. Będę musiała też poprosić teściową, żeby znalazła moją kartę ciąży i mi zeskanowała.
AgaWM
Sun, 15 Jun 2014 - 20:58
[quote name='Cherie' date='Sat, 14 Jun 2014 - 20:17' post='9136433'] Angie77 - moja teściowa też wpada bez zapowiedzi, ale za bałagan mnie jeszcze nigdy nie opieprzyła, bo sama jest bałaganiarą i leniwcem także takie wpadania toleruję
Mój mąż powiedział mi dzisiaj, że jak będzie kolejna córa, to robimy następne, bo on nie na darmo sadził dąb i budował dom
Hehe jakbym słyszała swojego męża. Tylko ze ja mu odpowiedzialam zeby sobie robił trzecie ale nie ze mną
Na szczęście okazalo sie na usg ze bedzie synek. Wtedy zmienił stanowisko i powiedział ze o trzecie mozemy sie postarac jak ja będę chciała.
Lena91
Mon, 16 Jun 2014 - 05:46
Uspokoiłyście mnie z tymi ruchami bałam sie jak diabli, ze małemu moze cos sie dziac zlego.. Za to dzis o 3 w nocy odbił sobie z nawiązką, tak szalał, ze tatę skopał ;D biedak aż sie obudził i pytał czy mi coś odbiło ze go zaczepiam, po czym slyszac mój glos dopiero po przebudzeniu ze snu zrozumial, ze to syn go atakuje i jak soe obudzilam, tak spac nie mogę do teraz...
Cherie A niech mamusia wpada, z najmilszą chęcią nie otworzę jej drzwi ) a swoja droga, wczoraj zaczela do Marcina wydzwaniać późnym popoludniem. Mój luby popatrzyl na telefon, wyciszył i olał- tyle było jego rozmowy z mamusia, aż sie zdziwiłam, oczy mi wyszły jak nigdy, bo takiej sytuacji (tzn nie odbierania jak MAMUSIA dzwoni) to nigdy nie było ;D Wręcz zupełnie przeciwnie, gadał z nią jak z mistrzem, a tu takie coś moze do tego łba coś dotarło
karolcia_d291 zazdroszcze brzusia! Ja wyglądam jak 100kg żywej masy, jakoś tak bardziej w oczy rzuca sie chyba tłuszcz niż dzidziuś... W ciąży wlasnie teraz wyszlam na zero, bo najpierw 6kg schudłam (przez wymioty), a teraz waze tyle ile ważyłam przed ciaza obym nie przytyła jeszcze z dyszki, bo sie chyba załamię
Wlasnie sie zorientowałam, ze mi jakiś wyprysk wyszedł na twarzy ;\ i zastanawiam się, czy to opryszczka, czy też nie. Wydaje mi sie, ze do tej pory miałam juz opryszczkę, ale jak tak dzisiaj poszperałam o tym na necie, to mam wątpliwości, bo podobno opryszczka jest wypełniona płynem surowiczym, a u mnie (na ustach) to zwykła ropa. Zastanawiam sie, czy kupić plastry compeed (swoja droga, mozna ich używać w ciąży?), czy tez lepiej jeśli to nie opryszczka, zostawic to w spokoju i czekac aż samo zniknie.
karolcia_d291
Mon, 16 Jun 2014 - 08:24
A ja dzisiaj mam wizytę. Trzymajcie kciuki, nam nadzieje ze wszystko jest w porządku. Odezwę się juz jak będzie po. Miłego dnia wam życzę
komunikacja24
Mon, 16 Jun 2014 - 10:59
Witajcie.....ja po wizycie.... było badanie gin.,bylo ważenie,mierzenie ciśnienia ale co najważniejsze usg....wprawdzie takim kiczkowatym sprzętem,ale lekarz(notabene ordynator ginekologii w jedynym szpitalu w mieście:D) stwerdził,ze nic nie widać między nogami,ze jest szparka i wg niego jest dziewczynka..... Nie nastawiam się ale skoro sam ordynator tak twierdzi to jest szansa,za nasze marzenie z mężem się spelni o córci. Ogólnie wszystko ok.....schudłam 1,7kg przez wymioty....waże 59,1 zawsze to inaczej niż ponad 60kg niż wcześniej...na kobiecą psychikę to działa cudownie Musze mierzyć ciśnienie bo mam trochę podwyższone i to kontrolować.... Poza tym wsio ok,serce jak dzwon i dzieciątko ruchliwe......Jeszcze ruchów nie czuję ale mam nadzieję,że już nie długo. Następna wizyta 14 lipca....
kajetanka
Mon, 16 Jun 2014 - 11:26
Karolcia, trzymam kciuki && Komunikacja, super, że wszystko w porządku Ruchy już niedługo pewnie poczujesz
A ja mam takiego lenia... Zawiozłam Młodą do przedszkola, zasiadłam przed kompem...i minęło już 1,5h. Powinnam się uczyć, bo dziś mam egzamin z angielskiego (chciałabym zrobić przed porodem jakieś ichniejsze certfikaty), ale na samą myśl zaczynam się denerwować (zwłaszcza, że zdaję z jedną angielką ), a przecież nie powinnam...więc klikam sobie dalej w klawiaturę
mikkowska
Mon, 16 Jun 2014 - 11:30
Komunikacja Fajnie, że dziewuszka:-) Ja tak jak zając pisał poczekam na późniejsze badanie. U mojej kolezanki która ostatnio widziałam, też lekarz widział że coś dyndalo na dwóch usg dopiero na ostatnim wyszło że dziewuszka:-)
Pogoda się poprawia. Wczoraj choć było brzydko to pojechaliśmy do stajni konnej młody pojezdzil bryczką, na koniku, posiedzial w wozie strazackim także dzień pełen wrażeń. Na koniec pojechaliśmy oglądnąć domek który strasznie nam się podoba w Internecie i jest na sprzedaż. Cudo 10 km za miastem azyl wręcz z pięknym patio połączonym z kuchnią. Tutaj mogłabym syna wypuścić na zewnątrz i robić obiad i go widzieć przy okazji, ale jeszcze musimy się z kredytem wstrzymać do następnego roku niestety. Jak dom na nas poczeka byłoby pięknie:-)
zając_Poziomka
Mon, 16 Jun 2014 - 11:45
karalcia, powodzenia :* komunikacja, super, że wszystko w porządku
Kto pojedzie za mnie na usg genetyczne? Taaaaaak strasznie mi się nie chce ruszać tyłka z domu :/
adzia25
Mon, 16 Jun 2014 - 14:40
karolcia_d291 kciuki odpalone && komunikacja24 Rewelacja, ze wszystko w porzadku no i super, ze dziewczynka, skoro takie jest Wasze marzenie, potrzymam kciuki && zeby jej juz nic nie wyroslo kajetanka ja jak mialam miec egzaminy, jakiekolwiek, np. na studiach, to zawsze w tym czasie mialam najlepiej wysprzatany dom, nigdy wiecej nie bylo to takie pilne wszystko, byle sie nie uczyc, takze rozumiem mikkowska to fajny dzionek wczoraj mieliscie, a domek moze zaczeka, takie "rzeczy" nie zawsze od razu sie sprzedaja... zając_Poziomka piszesz o usg genetycznym, oswieccie mnie prosze, bo ja zielona jestem i bylam przekonana, ze genetyczne jest tylko to w mniej wiecej 12/13 tyg ktore robi sie z testami pappa, a to polowkowe, to takie dokladne, zeby spr czy dziecie dobrze sie rozwija, ale nie w kierunku wad genetycznych... No ale kciuki juz potrzymam, ale ja choc z checia bym Ci potowarzyszyla, to troche za daleko mam Myslami Ci potowarzysze
zając_Poziomka
Mon, 16 Jun 2014 - 15:04
adzia, ale na połókowym też się sprawdza wady genetyczne No i ogólnie pojęty rozwój także. Jak pisałam pracę licencjacką, to zrobiłam research wśród koleżanek i sie okazało, że wszystkie (bałaganiary!) miałyśmy domy na błysk, obiady z 3 dań plus deser i milion różnych załatwień na mieście. I jak tak patrzę dziś na mój zlew, to dochodzę do wniosku, że przydałby sie jakiś egzamin
Lilutek pozostał Lilutkiem A skoro 2 różnych lekarzy tak twierdzi, to wierzę Nawet ten bucowaty lekarz (ale dobry) miał dzis dzień dobroci dla zwierząt i opowiadał o wszystkim podczas badania. Dzidzia zdrowiuśka
karolcia_d291
Mon, 16 Jun 2014 - 18:00
zając super że mała jest zdrowa i wszystko jest w porządku.
Piszę tak na szybko. Potem się jeszcze odezwę. Jest dobrze, mój synuś rośnie jak na drożdżach ma 829g. Rozwija się bardzo dobrze, nawet moje łożysko które było nisko już jest tak jak być powinno morfologia trochę słabsza, ale z mojej winy bo ostatnio zaniedbałam swoją dietę bogata w żelazo a tak po za tym jest ok. Chłop jak dąb mi rośnie. Niestety synuś nie dał sobie dzisiaj zrobić zdjęcia bo zasłaniał się rączką, ale te paluszki małe słodkie też mi się bardzo podobają. ;D
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.