Forum dla rodziców: maluchy.pl « ciąża, poród, zdrowie dzieci > maluchy > ciąża i porÄ‚Å‚d
Stron: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23, 24, 25, 26, 27, 28, 29, 30, 31, 32, 33, 34, 35, 36, 37, 38, 39, 40, 41, 42, 43, 44, 45, 46, 47, 48, 49, 50, 51, 52, 53, 54, 55, 56, 57, 58, 59, 60, 61, 62, 63, 64, 65, 66, 67, 68, 69, 70, 71, 72, 73, 74, 75, 76, 77, 78, 79, 80, 81, 82, 83, 84, 85
Zapytam, ale nie mogę obiecać, że mama albo siostra pamiętają, bo to było kilka lat temu
Daria czyli miałabyś jak w bajce ... przychodzicie, ciuchy do szafy i przed telewizor Ale dalej się nie dowiedziałam jak tam Twój synuś wakacje spędza, czy tęskni ?? Trzeci raz pytać nie będę Aniu tęskni, tęskni jak mu tam źle to mówi, że chce do mamy. Nie mam jak teraz po niego pojechać. Straciłabym 3 dni a poza tym ciężko z miejscówkami z dnia na dzień, muszę kilka dni wcześniej zarezerwować bilet. W piątek jadę po niego. Strasznie się stęskniłam i nawet dziś jak z nim rozmawiałam i powiedział, że chce już do domu, do mamy to aż się poryczałam jak głupia. Ech już bliżej jak dalej...
Dziewczyny proszę o mocne &&&&&, jesteśmy z Olą w szpitalu, na pewno do piątku a nie wiadomo czy i nie dłużej. Gorączka prawie 40 stopni i nie dają jej rady zbić tak do końca, bo co trochę zbiją, zaraz wraca.
Cherie, mocno zaciskam kciuki i przesyłam moc buziaków dla Oli. Biedactwo
Cherie ogromne kciuki && i duzo zdowka dla corci Mam nadzieje, ze szybko poradza sobie z chorobskiem. No i Ty uwazaj na siebie kochana
Daria ojj wierzę, że tęsknicie za sobą, piątek już coraz bliżej. Dacie radę
Zającu blog zapowiada się super i już nie skorzystam tylko i wylącznie z przepisu sosu Rozbudowuje się w szybkim tempie Na dzisiaj mam już obiad ale jutro zrobię Twój makaron w sosie śmietanowym z kurkami i kurczakiem. Fajnie brzmi Tylko muszę gdzieś kurki dostać, a na tej mojej wiosce proste to nie będzie kajetanka czysta kobietka Nie ma co się dziwić. Chłopcy mają swój specyficzny łobuzowaty charakter, a dziewczynki są grzeczniejsze ale bardziej humorzaste. Wierzę, że jest to denerwujące i trzeba mieć w sobie pokłady cierpliwości,żeby nie zwariować, ale za 20 lat bedziemy tęsknić za tymi czasami więc cieszmy się nimi I nie denerwujmy U nas też wiele spraw jest do poprawy, np. Julek nadal chce ze mną spać. Codziennie wieczorem czytam mu bajkę i muszę czekać aż zaśnie, wtedy mogę wyjść z pokoju. Duży chłopak, powinien spać w swoim pokoju i nawet był taki czas, a teraz na pytanie kiedy pójdzie do swojego pokoju, odpowiada, że musi się mną nacieszyć zanim urodzi się dziecko No i co mam zrobić ? Dyskutant jakich mało, na moje jedno słowo odpowiada pięcioma Ale jest na prawdę fajnym chłopcem, ma dużo empatii w sobie, jest śmieszny i umie mnie rozbroić w ciągu dwóch minut Bedę za nim bardzooo tęsknić jak dorośnie i się wyprowadzi komunikacjo Julek do drugiego roku życia jadł wszystko, warzywa, owoce i co tylko ... po skończonych drugich urodzinach jakby ktoś mi dziecko podmienił. Nagle było:"Tego nie lubię", "Tego nie chce". Była ciągła walka żeby coś zjadł. Wiele mam boryka się z takim problemem, więc dałam spokój, nie zmuszałam go do jedzenia warzyw i owoców ale też nie odpuściłam tak do końca ;)Po prostu przemycałam mu je tak żeby nie wiedział w zupach kremach, w plackach (tarłam do ciasta marchewkę, dodawałam szpinaku itp.), naleśnikach (dodawałam do ciasta jabłka, gruszki, banany itp.) wszędzie gdzie się dało tam coś dodałam. On wieleu innych rzeczy też nie chciał jeść: sera żółtego, twarogu. Ser żółty polubił w grzankach, a twaróg kiedy go przyrządzałam na słodko. Zadanych specyfików na polepszenie apetytu nie podawałam, po prostu uznałam, że musi mu to kiedyś przejść. I w końcu się doczekałam, od 2-3 miesięcy Julek zaczyna jesć coraz lepiej, dużo oczywiście pomogło przedszkole, jadł tam o wiele więcej niż w domu, ale teraz już i w domu kosztuje. Także jego dieta rozszerzyła się o arbuza (truskawek, czereśni, malin, jagód, dalej nie chce, chyba, że zrobię z nich koktail to coś tam skubnie), ale warzyw je o wiele więcej, buraczki już zje do drugiego dania i barszcz czerwony, cebule zje - nawet surową na kanapce. Kalafior, brokuł, ogórek nadal tylko w zupie, ale już nie muszę jej blenderować. Mamy jeszcze problem z rybami bo ich w ogóle nie chce, ale podobno w przedszkolu je zjada. Także małymi kroczkami, a myślę, że się do wszystkiego przekona U Was też tak będzie, zobaczysz już poprawę jak Miki pójdzie do przedszkola. Cherie ooo matko i córko ... Trzymajcie się dziewczyny A wiadomo skąd taka wysoka gorączka ?? Daj nam znać jak będziesz coś wiedziała. Trzymam kciuki żeby wszystko szybciutko się skończyło i byście mogły wyjść do domku. Ty też na siebie uważaj
Cherie mocno zaciskam kciuki!!! Dawaj znać na bieżąco co u Oli.
Wstałam rano i pojechałam do lekarza, stwierdziłam, że jestem i tak niewyspana po wczorajszej nadmorskiej wycieczce to pójdę do lekarza i będzie z głowy Miałam przyjść pod koniec miesiąca w 20. tc. Dziecko jest zdrowe i ma uwaga - pipuchę Więc pomału mogę zacząć zakupy dziś kupiłam oczywiście pierwszy zestaw w lumpku za 3,20 zł kiecuszka polarowa wraz z leginsami i maluśkimi skarpetkami Tato wniebowzięty i ma satysfakcję - a mówiłem, że będzie córka. Malutka waży ok. 342 g wad na dzień dzisiejszy nie wykryto, więc jestem spokojna. Nad morzem powiem Wam cudnie, woda ciepluśka. Byliśmy na plaży już o 3:30 rano także oglądaliśmy jak wchodzi słońce. Parawany, to jakaś nowa moda? Jeny każdy ma parawan, na zachodzie tego nie widziałam, a tutaj ech no może ja się nie znam Ale było cudownie, wróciliśmy zmęczeni i pozostało tak do dnia dzisiejszego... padam na pysk a to dopiero początek dnia
Annie, kurki na 100% mają w Lidlu. Kurki można zamienić na pieczarki - też pycha
komunikacjo, siostra niestety nie pamieta nazwy syropu. Ale na pewno nie był to Apetizer mikkowska, gratuluję córuni Mnie też te parawany śmieszą
Zającu Lidla mam niedaleko więc skoczę jakbym w tych naszych osiedlówkach nie kupiła.
Daria gratuluję córci !!!! No to teraz możesz rozpocząć zakupowy szał Dziewczyny parawany Was śmieszą, ale ja podczas naszego pobytu w tych pierwszych dniach, ktore były dość wietrzne, dziękowałam za ten parawan, że mieliśmy go na wyposażeniu w domku. Dzięki niemu można było posiedzieć na plaży, bo tak chciało głowę urwać i było po prostu zimno. Taki parawan też daje cień, więc można picie i jedzenie schować przed słońcem. Nie ma co się śmiać na prawdę się przydaje
zajÄ…c_Poziomka Ogromnie gratuluje bloga Preznie tam dzialasz i tylko patrzec jak bedziesz nas inspirowac i juz nikt nie bedzie mogl narzekac, ze nie ma pomyslu na obiad
mikkowska Najpierw gratuluje corci No i nie dziwie sie, ze padasz ze zmeczenia, bo na wakacjach wypoczywa sie psychicznie, a pozniej powinno sie miec jeszcze tydz. urlopu na "odespanie" wakacji, taki urlop na aklimatyzacje . O 3:30 ogladaliscie wschod slonca No ale z pewnoscia bylo pieknie Annie*karolcia_d291 ja tez uwielbiam ciepelko i tutejszy klimat mi odpowiada ostatnio jest tylko jakos duszno przy okazji i to jest meczace, ale nie moge narzekac, bo dzis rano popadalo i jest wyjatkowo chlodno (23st) wiec odetchne Poza tym kiepsko sie dzis czuje, od rana mnie mdli, boli mnie zoladek Em mowi, ze w nocy tez zle sie czul, mam nadzieje, ze to nie grypa zol... Poki co wiecej sie nie dzieje i mam nadzieje, ze minie Kropek sie troche wierci, wiec ok.
Annie, na pewno się w pewnych sytuacjach przydaje Ale rok temu byłam w Helu i tam naprawdę jest bezwietrznie (aż za bardzo jak dla mnie), a parawan na parawanie. Za niski by dawać cień, chronić nie miał przed czym. Ludzie chcieli sie po prostu odgrodzić od innych. I to mnie właśnie śmieszy Wszędzie się od ludzi odgradzamy, izolujemy.
adzia, bo to pierwszy dzień Za kilka mi przejdzie
Mikkowska, aż mnie się łza zakręciła, jak piszesz, że Olek przez telefon Ci mówi, że chce do mamy Jeszcze kilka dni.
Na moim "zachodzie" parawanów nie ma, każdy wjeżdża na plażę swoim auciskiem... Wolałabym parawany Cherie, kciuki zaciśnięte! && A co mówią lekarze? Jakaś paskudna infekcja, czy coś innego wynaleźli? Pamiętam, że Kaja kiedyś ze żłoba przyniosła takiego wirusa, że gorączka powyżej 39 i spadała do 37,5, a ona miała niecałe 1,5 roku, nie wiedziałam już co robić, wydzwaniałam do lekarza, przychodni... Dobrze w sumie, że jesteście w szpitalu pod obserwacją. Dawaj znać co i jak? Annie, ja właśnie teraz niedawno oduczyłam Kaję, usypiania ze mną u boku, bo w nocy co się przebudziła, to musiałam jej towarzyszyć i tak się szwędałam od naszego łóżka do jej, nigdy nie wiedziałam gdzie się budzę? Uznałam, że jak przyjdzie niemowlak, to zwariuję Wczoraj na wieczór na przykład, urządziła mi wielką awanturę, bo wyszła spod prysznica i zażyczyła sobie piżamy z długim rękawem, tłumaczyłam, że jej będzie w nocy gorąco, upierała się, założyłam, żeby się sama przekonała, to ona nagle w krzyk, że jednak chce z krótkim rękawem. Wstałam, kwitując, żeby zakładała co chce, to histeria, bo to ja mam ją przebrać! No i próba sił, która pęknie... Ale jak wpada w takie histerie, to ja jestem o dziwo bardziej spokojna i stanowcza. Wiem, że jest super dziewczyną i będę tęsknić za tymi dyskusjami, które teraz prowadzi, tekstami, którymi umiejętnie zmiękcza serce, ale charakterek ma Komunikacja, u nas też było wszystko dobre, do czasu. Młoda zjadała nawet sam groszek, brukselkę, wszystkie warzywa, nie było z nią problemu. Teraz owoce są ok, ale warzywa niemal wszystkie "yah!" (reakcja przyniesiona z przedszkola). Je tylko brokuła, kalafiora i utartą surową marchewkę z cukrem.
Klaudia, Olek dokładnie miał to samo. Kiedyś zupę to chętnie każdą zjadał nie ważne co w niej pływało. Teraz patrzy co pływa i albo sobie makaron zażyczy albo ziemniaki. Jak jest drugie danie to mięsko tylko i ewentualnie odrobinę ziemnaczków. Surówka żadna, zero! Ma dzień, że je cały dzień a ma dzień, że nic nie chce tylko coś skubnie.
Ja chcę trochę chłodu! W pracy przy piecach wytrzymać nie mogę, jest po prostu za gorąco. Dobrze, że mam dziewczyny, tak sama bym już rady nie dała. Jeszcze miesiąc i idę na L4, ale pod telefonem i tak ciągle będę. Raczej w punkcie pojawiać się nie mogę, mąż będzie mi pomagał na tyle na ile będzie mógł.
Cherie trzymam kciuki &&&&&&&& i czekam oczywiście z dziewczynami na informację. I ty uważaj na siebie tam.
mikkowska aż ci tak trochę zazdroszczę takiego wyjazdu. i gratuluję córy, a te malutkie, słodziutkie ubranka dla dziewczynek są po prostu boskie. Dobrze, że niedługo na L4 idziesz, odpoczniesz trochę. kajetanka trochę jakbym czytała o własnej córce. Nie wiem skąd jej się to wzięło, ale zaczyna wymuszać na mnie coś krzykiem. Nie było tak wcześniej, jednak jak ona krzyczy to ja wraz spokojnie mówię, że nie rozumiem co mówi jak tak krzyczy i jeżeli chce ze mną porozmawiać to spokojnie. Wtedy przychodzi, siada na kolano albo obok i zaczyna się uspokajać, ale nerwus totalny z niej(jak pisałam wcześniej). Ja w odróżnieniu od Ciebie, chwilami tracę już cierpliwość (nie jest to moja mocna strona) i najchętniej to bym sama na nią nakrzyczała. Jednak wiem że to nic nie da. adzia mam nadzieję, że to tylko chwilowe mdłości i to nie jest żadna grypa żołądkowa bo inaczej to nieźle by cię wymęczyło. annie kochanego masz tego synka. Chce się nacieszyć mamusią dopóki może. Mądry chłopak. zając ja jeszcze nie wchodziłąm na bloga, ale zaraz nadrobię zaległości , muszę zobaczyć ten przepis, i jeżeli będę robiła to z pieczarkami bo w kurki to nie dam rady się zaopatrzyć. U nas był już taki czas, że zasypiała sama. Wzięła swoją przytulankę, dała buziaka, powiedziała dobranoc i szła spać na swoje łóżko. Nie wiem dlaczego, ale teraz przytula mi się na kolanach i zasypia. Nie mogę jej tego oduczyć. Co do obrączki to z wielkim trudem udało mi się jej rano pozbyć z palca. Dzisiaj jeździłam z mężem rozwiązać umowę w orange. W kolejce czekaliśmy 50minut. Tragedia totalna. Jednak jak poszliśmy do banku załatwić jedną rzecz to moment babeczka do nas podeszła, poprosiła do siebie nie czekałam nawet minuty. Czasem zdarzają się uprzejmi ludzie. Ja też dzisiaj byłam w lumpku po drodze i nie mogłam się oprzeć pajacykom. Takie słodkie to wszystko Za to mały daje mi dzisiaj równo w kość, szaleje jak nie wiem.
karolcia, chyba taki dzień dzisiaj, bo Lila jakby się szaleju najadła...Czuję ją niemal cały czas, jakby w ogóle nie spała.
Cherie dopiero przeczytałam,kochana trzymam kciuki i oby gorączka szybko spadła.
U nas dużo przedszkole zmieniło,nawet ostatnio się dowiedziałam,że w przedszkolu jadł kisiel i budyń.W domu był odruch wymioty przy probie....
komunikacja u mnie w rodzinie na brak apetytu sprawdzał sie Citropepsin(to bylo pare lat temu)
Cherie, trzymajcie sie! Dziś chyba taki dzień, bo moje dziecko też cały czas od rana wariuje w brzuchu aż dziwne...polozylam sie w dzien na godzine i zasnełam, to nawet przez sen mnie kopał drań mały:P Annie mikkowska mnie właśnie zawsze zastanawiało po co te parawany do czasu aż sama pojechałam nad morze, wiało tak, że łeb urywało i zimno że jak wstawałam to bluze zakladalam a polozylam sie za parawanem to cieplutko:) Kurde, od paru dni jak posiedze za długo to mnie cos kłuje pod łopatką...
Pół godziny temu zjechałam dopiero do domu. Dzisiaj nockę mała spędza z babcią. Spałam w nocy może 2 godziny jakby zsumować. Gorączka cały czas, do tego wymioty. Taki flaczek się z niej zrobił, że aż żal patrzeć. Dzisiaj po południu już troszkę lepiej się zrobiło, zjadła na kolację nawet 1 kromkę chleba i jajko i pół ciastka oreo (tylko pół, a ona je uwielbia normalnie). Ale dalej są momenty, że temp. powyżej 40 stopni. Przed wyjściem jeszcze rozmawiałam z naszą pediatrą, bo ma dzisiaj nocny dyżur, powiedziała, że to intensywne zakażenie dróg moczowych - pęcherze, nerki, itd. Strasznie mi szkoda tej mojej niuni, ma ten weflon w tej łapce i tylko ciągle jej ładują coś w niego, a ona mówi, że boli Trzymajcie mocno kciuki, żeby jej do piątku przeszło, bo ja się wykończę fizycznie i emocjonalnie. Dzisiaj mi się tak brzuch stawia, że ledwo daję radę stać z bólu, a do tego mój mąż wyjechał w czwartek na kontrakt, miał wrócić w sobotę a w samochodzie się sprzęgło spieprzyło i może jutro uda się mechanikowi je naprawić, ale jak zjedzie jutro to dopiero w nocy, także jutro czeka mnie kolejna nocka w szpitalu.
Cherie życzę Oli prędkiego powrotu do zdrowia!
I Gratuluję, bo jeszcze nie miałam okazji Pół godziny temu zjechałam dopiero do domu. Dzisiaj nockę mała spędza z babcią. Spałam w nocy może 2 godziny jakby zsumować. Gorączka cały czas, do tego wymioty. Taki flaczek się z niej zrobił, że aż żal patrzeć. Dzisiaj po południu już troszkę lepiej się zrobiło, zjadła na kolację nawet 1 kromkę chleba i jajko i pół ciastka oreo (tylko pół, a ona je uwielbia normalnie). Ale dalej są momenty, że temp. powyżej 40 stopni. Przed wyjściem jeszcze rozmawiałam z naszą pediatrą, bo ma dzisiaj nocny dyżur, powiedziała, że to intensywne zakażenie dróg moczowych - pęcherze, nerki, itd. Strasznie mi szkoda tej mojej niuni, ma ten weflon w tej łapce i tylko ciągle jej ładują coś w niego, a ona mówi, że boli Trzymajcie mocno kciuki, żeby jej do piątku przeszło, bo ja się wykończę fizycznie i emocjonalnie. Dzisiaj mi się tak brzuch stawia, że ledwo daję radę stać z bólu, a do tego mój mąż wyjechał w czwartek na kontrakt, miał wrócić w sobotę a w samochodzie się sprzęgło spieprzyło i może jutro uda się mechanikowi je naprawić, ale jak zjedzie jutro to dopiero w nocy, także jutro czeka mnie kolejna nocka w szpitalu. Kochana trzymam kciuki ogromne...przechodziłam szpital i gorączkę z Mikim kilka razy,ale jeszcze nigdy tak się o niego nie bałam jak miał obustronne zapalenie płuc i dziurami na prawym,do tego jeszcze wirusowka przyszł,dziecko ciągle gorączkowaloo,kupalo i wymiotowalo non stop,przelewal mi się przez palce i prawie nic nie jadł...płakał,że ma bube w raczce...jak sobie przypomnę to aż lzy się pojawiają....nigdy więcej...
Cherie, to ładne świństwo się przypałętało Trzymam kciuki dalej, żeby Ola szybko wróciła do domu! Trudno powiedzieć w takiej chwili "oszczędzaj się", ale odpocznij dobrze do swojej zmiany, dobrze, że możecie liczyć na babcię.
Mikkowska, ja tak właśnie miałam, że kilka dni nie jadłam wcale, potem miałam dzień, dwa, że nadrabiałam i tu bym się nie martwiła, ale ten mój gamoniek może raz na miesiąc je normalnie jak człowiek. Karolcia, moja cierpliwość to też temat dosyć...wątły. Przy takich największych histeriach o nic, łatwiej mi zachować zimną krew, ale te mniejsze czasem szybko wyprowadzają mnie z równowagi i choć wiem, że guzik to da, a nawet pogorszy sprawę, to krzyknę nie raz, przeważnie właśnie brzmię wtedy jak własna matka i mnie to wkurza, ale jest silniejsze ode mnie A mnie dzisiaj natchnęło, jak parapety wycierałam, pomyślałam, że u Kai okno umyję, w rezultacie pomyłam jeszcze w kuchni i w salonie. Tylko od środka, bo otwierają się na zewnątrz, więc z 2 piętra sama tego nie zrobię, ale co sięgnęłam na zewnątrz to też przetarłam. Jak mnie mąż zobaczył... A potem upiekłam pizzę. Wisząc na oknie nic sobie nie zrobiłam, za to krew pociekła w kuchni od...folii aluminiowej Wypaść z okna każdy by umiał, a kto się pociął folią?
Cherie biedne dziecko ... życzę szybkiego powrotu do zdrowia. Lada dzień leki zaczną działać i Ola lepiej się poczuje, ale patrzeć na chore dziecko to aż się serce kraje
Odpoczywaj ile się da Byłam dzisiaj na badaniach bo w czwartek idę do ginekolożki ... ciężki dzień dla mnie, jakoś nie za bardzo się czuję, nic mnie nie boli, ale jakoś tak ... może coś z ciśnieniem ?
Cherie dobrze, ze Olcia zdiagnozowana, teraz kciuki o to by antybiotyk byl trafiony i diabelstwo szybko odpuscilo && Fajnie, ze babcia Olki, choc troche mogla Cie odciazyc, trzymaj sie dzielnie kochana i uwazaj na siebie choc troche
karolcia_d291 dzieki mi juz troche lepiej, no i fajnie, ze poradzilas sobie z obraczka. Jak napisalas to zaraz sprawdzalam swoja A u tych operatorow to zawsze taka masakra kolejki, a na koniec jak sie dopchasz to i tak masz zadzwonic do biura obslugi My wlasnei walcymy z naszym, to jeden z wiekszych tutejszych operatorow, ktory wprowadza wszedzie 4G + chyba jeszcze z kims sie lacza i jakies tam roboty w zwiazku z tym i co chwila wylacza sie net, na kilka sekund ale wiele razy w ciagu dnia i to juz od dluzszego czasu, a ciagle sciemniaja, ze nie nie... kajetanka choc ranna zostalas w kuchni to za okna naleza Ci sie becki Edit: Annie* nie masz aparatu, albo mozliwosci zmierzenia gdzies ciesnienia? Kurcze to warto kontrolowac Poodpoczywaj dzis moze troszke Byłam dzisiaj na badaniach bo w czwartek idę do ginekolożki ... ciężki dzień dla mnie, jakoś nie za bardzo się czuję, nic mnie nie boli, ale jakoś tak ... może coś z ciśnieniem ? Może ta pogoda tak daje Ci daje popalić. Ja uwielbiam upały, ale i mnie wczoraj dopadło. Na nic siły nie miałam, totalny brak mocy. Miałam ochotę na coś okrutnie słodkiego, ale przez moją cukrzycę ciążową zrezygnowałam z tej formy pocieszenia. To był tylko jednodniowy kryzys, bo dziś już skwar mi nie straszny. Życzę szybkiego powrotu energii Cherie ojej....ale się narobiło - oby mała szybko wróciła do siebie i żebyś ty też odsapnęła
Annie, to pewnie ogólne osłabienie z powodu upałów. Też tak mam, mimo że ciśnienie ok. Ale tak jak pisze adzia, warto je kontrolwać. Kawusię dziś piłaś? Może doda nieco sił.
Cherie, odpoczywaj ile dasz radę. Może bierz na ten brzuch nospę, na pewno ulży trochę. kajetanko, jeśli używasz takiej grubszej folii jak ja to wcale się nie dziwię, że z nią przegrałaś Nie raz miałam poranione palce. Zazdroszczę siły na mycie okien. Ja się wczoraj i dziś tak koszmarnie czuję, zero energii. Choć dziś chyba nieco lepiej. adzia, miałam swego czasu podobne problemy z netem kiedy zmianiali zwykłe kable na światłowody. Udało mi się wywalczyć zniżkę abonamentu za czas robót Niedługo wrzucę Wam przepis na ten makaron Dziś mnie naszło na knedle z owocami, kgtórych nie cierpię Przekonałam się już nie raz, że czegoś nie lubię w wykonaniu mojej mamy, a jak zrobię sama lub spróbuję u kogoś innego to się okazuje, że pycha więc spróbuję Najwyżej mąż zje sam, on jest wszystkożerny. Od dłuższego czasu cierpię na bóle mięśni pleców na odcinku lędźwiowym. I ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu zorientowałam się, że potęgu je.... noszenie stanika! Tak, jakby mi zbytnio uciskał te miejsca. Choć wcale nie jest za ciasny... Nawet w sportowym jest to samo. Po domu chodzę bez, bo mi wygodniej, ale boję się, że nadejdzie dzień, kiedy trzeba będzie używać wkładek laktacyjnych i będę umierać wtedy :/ Momentami ten ból jest nie do zniesienia
adzia, miałam swego czasu podobne problemy z netem kiedy zmianiali zwykłe kable na światłowody. Udało mi się wywalczyć zniżkę abonamentu za czas robót
Od dłuższego czasu cierpię na bóle mięśni pleców na odcinku lędźwiowym. I ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu zorientowałam się, że potęgu je.... noszenie stanika! Tak, jakby mi zbytnio uciskał te miejsca. Choć wcale nie jest za ciasny... Nawet w sportowym jest to samo. Po domu chodzę bez, bo mi wygodniej, ale boję się, że nadejdzie dzień, kiedy trzeba będzie używać wkładek laktacyjnych i będę umierać wtedy :/ Momentami ten ból jest nie do zniesienia [/quote] Jesli chodzi o internet, to my od nich mamy komorki stacjonarny tv i net i za to ostatnie wynegocjowalismi i placimy chyba ze 2 euro, wiec juz nie za bardzo mam co negocjowac Choc teraz nie mam ochoty nawet tych 2 e placic Plecy w odcinku ledzwiowym, to moja niedawna bolaczka, ja wlasnie dzis bylam u kinezjoterapeuty (jeszcze mi zostaly 2 seanse) i on mi to tlumaczy rozchodzeniem sie miednicy przygotowujacej sie do porodu na co nie zawsze zgadzaja sie miesnie i sciegna i stad bol, chodzi o to by miednice rozluznic. Mi pomogly zajecia. Z cala pewnoscia zmieniajaca sie masa ciala, w tym piersi, zmieniajacy sie srodek ciezkosci plecom nie pomagaja. Jak zakladasz stanik to plecy musza "nosic i ciezar "... Jesli nie rehabilitacja to cwiczenia na pilce sa zbawienne, jest ich sporo w necie (taka pilaka jest super, ja mam ja od dawna,bo sa na nia fajne cwiczenia, wiec pozniej bedzie jak znalazl a to nie duza inwestycja) No i zbawienny jest basen...ja uwielbiam. Moze masz gdzies niedaleko, bo warto, to niesamowita ulga. Wiec kochana musisz rozluznic miednice
Niestety na basen nie mogę chodzić, bo zawsze wracam z infekcją O piłce myślałam, ale na razie nie mam gdzie na niej ćwiczyć Dopóki nie noszę stanika, to wystarczy się położyć na 2-3 minuty i ból ustępuje.
Przekichane mamy
Nie mamy wyjścia Ale przyznam, że są takie dni, że oddałabym mała na kilka godzin mężowi Szkoda, że się tak nie da.
Adzia, też przerabiam problemy z netem... Zgodnie z tym co operator ma na stronie, w naszej okolicy powinien być doskonały zasięg zarówno w domu, jak i na zewnątrz, prawda jest taka, że w mieszkaniu ja notorycznie nie mam internetu (mąż trochę lepiej). Dostaliśmy oboje rabat po 25%, ale i tak mnie szlag trafia, bo raz, że internet, a dwa, często jestem poza zasięgiem, nie można się do mnie dodzwonić . Najchętniej wypowiedziałabym umowę w diabły, ale brałam w abonamencie telefon, który nota bene, nadal leży potłuczony w pudełku
A okna już wyły błagalnym tonem o mycie od dawna Mąż na razie mi tego nie zrobi, bo dłoń jeszcze mu się do końca nie zagoiła, a za to na palcu drugiej wyrosło jakieś badziewie, które wczoraj mu przecinali. Zając, właśnie pierwszy raz kupiliśmy tę folię i gruba jakaś taka franca. A przypływ energii był chwilowy, dletego wykorzystałam Zresztą u nas upały odpuściły, jest ok. 22 stopni. To Ty jak mój mąż, on też nie raz mówił, że czegoś nie lubi, dopóki ja nie zrobiłam Cóż, teściowa tak gotuje, że jak teściu przeszedł na emeryturę, od razu z odprawy kupił sobie nową kuchenkę i przejął przygotowywanie posiłków Przynajmniej nigdy nie usłyszę "mama robi lepsze" Dla A. jedna babcia jest kulinarnym autorytetem, ale faktycznie gotuje jak taka klasyczna babcia, dobrze i dużo Mnie tfu, tfu, kręgosłup jeszcze aż tak nie dokucza. Piłka turla się po salonie, a ja jakoś ciągle o niej zapominam Po porodzie jest fajna, bo skacząc rozbijamy cellulit Pamiętam, że pod koniec pierwszej ciąży, miałam go chyba nawet na uszach
Z moją mamą jest taki problem, że robi jedzonko albo genalne albo paskudne Nic po środku. Teściowa nieźle gotuje (na tyle, co jadłam u niej) i zawsze była autorytetem kulinarnym męża. No, ale... żona postawiła sobie za punkt honoru pobić teściową. Najlepsza zupka mojego męża? Żur i rosół. Kto jest mistrzem, no kto? Oczywiście, mojej mamie mój żur nie smakuje Moje pierogi ruskie (mąż się w nich zakochał) też... A z kolei mój tato, który zawsze był wrogiem ruskich u mnie pałaszuje tak, że mu się uszy trzęsą. A mama oczywiście zazdrosna
Weź nawet o celulicie nie mów Zawsze miałam, ale tylko z tyłu na udach i taki malutki, że nikt nie zauważał. OStatnio zerknęłam na nogi... ło matulu.... Dziś zauważyłam, że dołączyłam do klubu pingwinów A we środę mam wizytę u gina i mąż sam z siebie się zaofiarował, że mnie ogoli
No wlasnie celulit ja tez zauwazylam, ze jest go troche wiecej mimo tego, ze nie przytylam (jeszcze )za duzo... co bedzie pozniej? Moze to w wyniku ograniczenia cwiczen
Poki co golenie niezle jeszcze mi wychodzi, ale juz sie zastanawialam, czy odwaze sie pozniej oddac golarke mezowi, no i ile to bedzie trwalo... Z gotowaniem , to jedyna osoba ktora jest nie do pobicia, to babcia Ema, to sa jego wspomnienia z dziecinstwa, pierogi, golabki... chyba bardziej w jego wyobrazni, bo juz z pewnoscia nie pamieta tak "namacalnie" tych smakow, ale mi to nie przeszkadza i akurat z tym nie mam zamiaru konkurowac, poza tym uwielbia jak gotuje, wiec jest ok
Zając, u nas też żur rządzi, ale to specjalność męża Mojej mamie nie smakuje nic co ja robię, wkurza mnie to, nie powiem, ale jej kuchnia jest jedyną słuszną, więc już przywykłam Najbardziej była zszokowana kiedy postawiłam na stół sałatkę z mieszaknką sałat, czyli jakby nie patrzył kupę liści, z pomidorami, fetą, sosem, ale to nadal liście były, dla niej nie do pomyślenia Raz nawet jakąś sałatkę, myśląc, że nie widzę, wywaliła z talerza do śmieci No ale tak jak piszę, to kobieta, która od ponad 40 lat gotuje te same potrawy, w ten, a nie inny sposób, w dodatku "na starość" chyba smak jej się osłabił, zaczęła używać tonę soli i cukru (ja też dużo solę i słodzę, ale ona ostatnio na kubek herbaty używa 4 łyżeczek cukru).
Czasem dzwonię po przepis, poradę do Babci Ani (teścia matka), ona się bardzo cieszy, mąż potem skacze z radości, że ma jak u babci, nie odbieram tego jak konkurencji Pewnie teściową tak bym traktowała Cellulit niestety, na udach to pikuś, łydki, ramiona miałam całe w grudkach jak ścisnęłam Na szczęście szybko przeszło
cherie cały czas kciuki zaciśnięte aby córcia wróciła szybko do zdrowia &&&&&&&
zając ty dołączyłaś do klubu pingwinów a ja do kaleków. wczoraj przewróciłam się w pokoju, zaczepiłam o dywan, nie wiem jakim cudem ;P trochę kolana zbite. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że nie mogę kucać bo się przewracam. Kaleka taka jestem teraz że o jej. Co do gotowania to są rzeczy które jednak robi lepiej moja mama, ale ciężko jej dorównać. Skoro chodzi jako kucharka po weselach, szykuje komunie, chrzciny i wszelakiego rodzaju imprezy. Jednak mój mąż woli jak ja gotuje, chociaż ja nie umiem robić flaczków (nawet jeszcze nie próbowałam), moja mama robi je genialnie. adzia, zając współczuję bólu pleców. Ja cierpię na ból żeber po lewej stronie, zaraz pod piersią. Wieczorem jest to tak niemiłosierny ból, że chwilami aż płakać się chce. zając też chwilami ,,pozbyłabym się,, brzuszka chociaż na trochę. adzia co do Internetu to my właśnie wczoraj załatwialiśmy rozwiązanie umowy, człowiek nie zdąży powiedzieć co chce a oni już próbują namówić go na nowy... Ech, ale taka ich praca... kajetanka ja też ostatnio myłam okna, ale ramy na zewnątrz dalej nie umyte bo nie mam jak. Mój mąż jak mnie zobaczył to myślałam, że mnie zje żywcem za to. Folią się jeszcze nie zacięłam, ale papierem to co i raz, kartką gazety czy metką przy ubraniach. novika pożycz trochę tej energii bo ja dzisiaj jestem bez sił totalnie. Nawet moja córa wstała jakaś niezadowolona a potem mi powiedziała że głowa ją boli. Dzisiaj obydwie mamy kryzys od pogody. No cóż pranie na mnie czeka do składania, także trzeba trochę popracować. Tak w ogóle to przepraszam, ale piszę tak bez ładu i składu, że ojej. I błędów tyle do poprawienia, co i raz to gorzej ze mną Co do cellulitu to mój mąż ostatnio zauważył go na moich udach, ale nie ma jeszcze tragedii Jednak golenie to wyższa szkoła jazdy, ja oprócz swojego brzusia nie widzę nic poniżej ;P
kajetanko, ja doskonale rozumiem, że jeśli mama męża dobrze gotuje, to siłą rzeczy będzie ode mnie lepsza W końcu to smaki z dzieciństwa, a z tym nie mam co konkurować Ale jakaż to satysfkacja, kiedy mąż powie szczerze, że nawet jego mamę pobiłam Szczególnie, jak się teściowej nie lubi Moja mama dokładnie tak samo - całe życie gotowała w jeden słuszny sposób, odchyły od normy są dopuszczalne, ale tylko kiedy zje coś u koleżanki i jej posmakuje.... wtedy podpytuje i wprowadza ewentualne zmiany. Kiedy ja zrobię coś inaczej niż ona, to już jest be i nie wiem, czy faktycznie jej nie smakuje, czy jest zazdrosna, że mi lepiej wychodzi, czy może zawiedziona, że szukam własnych ścieżek kulinarnych, zamiast dreptać jej dróżkami No, cóż... ja na pewno nie będę jadła rozgotowanej kaszy, ryżu, makaronu i warzyw. I nie uwierzę, że rozgotowane są łatwiej trawione Bleeeeee
Mąż lubi moją kochnię, rzadko gotuję dla innych, ale jeśli mi się zdarzy to wszyscy chwalą - choć cudów nie robię, nie wysilam się na jakieś wyjątkowe frykasy Zresztą hitem mojego męża jest rosół, żur, ziemniaki w ogromnych ilościach i kotlety mielone, pierogi ruskie. I mogłabym to gotować na okrągło i by się nie obraził karolacia, oj z tym kucaniem to mam to samo I ciągle zapominam, że nie mogę - kucam i kończy się to stłuczonym tyłkiem, albo kolanami Przedwczoraj też się potknęłam o dywanik, ale niedaleko jest ściana i zamiast wylądować na kolanach po prostu na nią wpadłam (oparłam się rękami) i przeżyłam Jakoś nie mogę się przestawić na to, że mam już inaczej ułożony środek ciężkości. Może przez to, że brzuchol jeszcze nie wystaje na kilometr Ale i tak hitem jest, kiedy muszę usiąść na podłodze na tyłku i później samodzielnie wstać Tylko czekam, aż mąż mnie perfidnie nagra Moja mama ponoć robi najlepsze flaczki na świecie Ja nigdy nie lubiłam, ale ostatnio mam ochotę i mam obiecane A gustowi kulinarnemu mojej siostry ufam w ciemno, więc na pewno są pyszne. Mnie żebra bolą jak za długo leżę na plecach. Tak jakby skóra się na nich za bardzo wtedy opinała i uciskała. Czasem budzę się śpiąc na plecach i obrócenie na bok sprawia ogromny ból, no ale od razu pomaga. Dobrze, że Lilek jeszcze żeber nie uwiera karolcia, też zauważyłaś (nie żebym widziała u Ciebie ), że będąc w ciąży robisz dużo więcej błędów ortograficznych? Bo ja czasem patrzę na własne posty czy widomości i się nie mogę nadziwić jakim cudem mogę takie byki sadzić... Nie mówiąc już o zapominaniu słów
Widzę kulinarnie się udzielacie Ja z moją teściową mogę stawać do rangi jeśli chodzi o kuchnię, bo ona robi całkiem co innego niż ja. Jest z Ukrainy więc i jej dania są inne, choć nie powiem czasem lubię jak zrobi coś tamtejszego. Mój mąż lubi moje zupy, ale zupa przecież to nie obiad Jak byłam w listopadzie na Ukrainie to zjadłam taki prawdziwy barszcz ukraiński, z tym że oni jedzą to jeszcze z takimi drożdżowymi bułeczkami polanymi masłem czosnkowym i posypane natką z pietruszki.
Ale flaki to bym zjadła oooo! Ale robić nie umiem Znowu rzuciłam się w wir zakupowy i wydałam chyba z 8 zł Satysfakcja większa, dla dziewczynek to jest tyle tych łaszków, że głowa mała. Dla Olka jak kupowałam to oczywiście też sprawiało mi to radość, ale dla Malutkiej jakoś bardziej Ola gdzie ten Twój blog kulinarny, bo chyba gdzieś go przeoczyłam? Ja dziś robię zupę kalafiorową a na drugie ziemniaki, mielone i surówka z marchewki takie tradycyjne polskie danie Wysokokaloryczne
Daria, całe 8 zł... toś zaszalała Co kupiłaś ślicznego? Ja sie pochwalę ubrankami pod koniec przyszłego tygodnia, kiedy już będę miał szafę i zacznę Lilę rozpakowywać z kartonów
Rzeczywiście, przeoczyłaś adres Żona Pasibrzucha Przepis na makaron z kurkami dodany. Od razu uprzedzam, żebyście nie oczekiwały cudów! Ja się staram gotować proste dania z niewielką ilością składników, takie lubimy
Witajcie!
Zjechałam przed 22.00 do chałupy, teściowa zaofiarowała się zostać na kolejną nockę Z Olcią już jest dość dobrze, gorączka przez cały dzień wzrosła max do 37,5 stopnia, uff, no i znalazł się winowajca wszystkiego - jakaś bakteria z grupy coli, ale nazwy nie powtórzę za chiny ludowe. Jutro już chyba przechodzimy na antybiotyk doustny - bardzo się z tego powodu cieszę, bo nie mogę patrzeć już na tą maleńką łapcię z weflonem. Oj widzę, że lubicie gotować, ja z moją teściową się nie ścigam, żyjemy w dobrej komitywie, to i przepisami się wymieniamy, Ale generalnie uważam, że moja teściowa gotuje lepiej od mojej mamy. Dobra uciekam się myć i wreszcie do wyra, brzuch boli, bo Jędrek urządził sobie w moim brzuchu boisko do piłki nożnej chyba.
Co do błędów ortograficznych, ja notorycznie mam problem ze "skurczami", sprawdzałam już tyyle razy, a i tak raz sobie piszę tak, raz tak Dzisiaj za nic nie jestem w stanie sobie przypomnieć jak nazywa się po polsku to badanie na raka szyjki miacicy, co wymaz się bierze, no bij, zabij, nie pamiętam
Ja dziś odwiedziłam swoją porodówkę Położna w piątek powiedziała, że jak będzie mnie coś bolało, żebym jechała do szpitala, bolało, więc pojechałam. Kłuło niemiłosiernie, że ruszyć się nie mogłam, łyknęłam no spę i niby przeszło. Gdybym miała normalną opiekę medyczną, pewnie olałabym temat, ale tutaj stwierdziłam, że jest okazja, żeby ktoś mnie obejrzał. Nie wiedziałam dokładnie gdzie się zgłosić, bo szpital spory, w karcie ciąży mam podane tylko numery telefonu, a uznałam, że jak zadzwonię, to jeszcze mnie zleją Pani z recepcji wysłała mnie na porodówkę... Zdziwiona, ale poszłam, zadzwoniłam domofonem i tłumaczę, że recepcja mnie tu wysłała, ale ja tylko z bólem, 26 tygodni. Wpuścili mnie bez dyskusji, bardzo miła pani położna wprowadziła mnie od razu na salę porodową, tłumacząc, że nie ma innej. W pierwszej chwili miałam ochotę uciekać Cały ten sprzęt, ogromna wanna, fotel/łóżko, ale teraz się cieszę, bo na spokojnie mogłam oswoić się z tym wszystkim Zwłaszcza, że spędziłam tam 2h. Jedna położna wypełniła jakiś papier, poszła, potem przyszła druga, zmierzyła mi ciśnienie, poszła, znów wróciła pierwsza, sprawdziła tętno malucha, moje, poszła, jakiś czas później przyszedł lekarz, pogadał ze mną (zaczął od rozmowy na temat książki, którą czytałam), wyjaśnił, że będzie musiał mnie zbadać ginekologicznie, kilkakrotnie spytał, czy nie mam nic przeciwko? Również poszedł... Dobrze, że miałam książkę Do badania wrócił z położną i najbardziej co mnie rozwaliło, porodówka, lekarz ginekolog, a żebym zdjęła gacie, stanął za zasłonką (odgradzającą drzwi od reszty sali), tylko mu czubki butów wystawały. Musiałam się rozebrać, nakryć prześcieradłem, które i tak zaraz siłą rzeczy trzeba było zadrzeć do góry Wzięli mi właśnie jeszcze ten wymaz, którego nazwy po polsku nie pamiętam. Szyjka długa, zamknięta, także nic złego się niby nie dzieje. Albo infekcja moczowa (próbkę wzięli do laboratorium), albo Pestka ryje mi głową dół, bo aktualnie spoczywa w pozycji nietoperza. W sumie dobrze, że pojechałam, bo teraz na wieczór znów zaczęło boleć, kazali mi brać paracetamol, ale oczywiście biorę sobie no spę i pomaga Cherie, to bardzo dobre wieści Najważniejsze, że Ola lepiej się czuje, a z bakterią antybiotyki już się rozprawią Ja komicznie wysiadam z samochodu, zwłaszcza zza kierownicy, bo mam mniej miejsca Muszę złapać się dachu od zewnątrz, żeby wypełznąć ze środka;)
Klaudia chyba chodziło Ci o cytologię?
Cherie najważniejsze, że już lepiej ja przy zwykłej wirusówce nie mogę patrzeć jak się dzieciak męczy a co dopiero taka mała łapka z wenflonem...Zdrowia dla Oleńki! Ej ja też jestem ciążowym półmózgiem. Wpadam do hurtowni warzywno-owocowej i biegam jak oparzona i nagle przychodzi do płacenia a ja nie wiem gdzie mam moją saszetkę z pieniędzmi Biegam szukam, krzyczę, że zgubiłam kasę a pracownicy mają mnie w nosie Nagle przypomniałam sobie, że jak wnosiłam pomidory to jakoś trafem zostawiłam saszetkę w aucie w schowku. Jeny a płacić miałam zaraz po wniesieniu wszystkiego do auta. Wchodzę i tłumaczę Pani Eli (właścicielce) jaki to ja jestem trzepak ciążowy, a ona do mnie: "nie no jeszcze pani pracuje inne by już dawno w pani pracy l4 rzuciły". Tak też właśnie jest, człowiek jak pracuje i ma full zajęć to nawet nie myśli o ciąży i czas szybko leci. Także stawiam soczek za półmetek Widzicie jak się uśmiecham jutro jadę po mojego synka A ja Wam mówiłam, że miałam go na miesiąc oddać? W życiu...chyba bym oszalała. Znów podróż w pkp jak ja to kocham Aaa i chyba dołączę do klubu "nie lubię swojej teściowej". Ostatnio to aż mnie korci, żeby jej powygarniać to i owo. Jak Wam mówiłam staramy się o to mieszkanie. Teściowej wzięliśmy niemałą kasę w kredyt, bo brakowało jej tam za zaległe składki w państwie. W czerwcu jechała na wakacje to pożyczyła od nas pieniądze z karty kredytowej i do dziś spłacić jej nie może. Zamknąć jej nie możemy, no bo jak? Teściowa zdolności kredytowej nie ma, więc wszystko na raty my za nich bierzemy. I zdarzy jej się tam zapomnieć za coś zapłacić i nam punktacja w BIKu spada, a konkretnie mojemu mężowi. Moja mama chce nam pożyczyć kasę na umowę przedwstępną, notariusz itp. a ta nawet nie raczy spłacić naszej karty kredytowej na 2 tyś A w lipcu wzięli kredyt na babcię (84 lata) i kupili sobie jacht który stoi w porcie a oni mieszkają na drugim końcu Polski Gdzie tu logika? (brak) Dlatego jadę już po Olka, bo aż się we mnie gotuje na samą myśl, że on tam siedzi. Olek poszedł tam do przedszkola...i teściowa miała tam dogadane, że będzie płacić za wyżywienie czyli 7 zł dniówki jest tam 2 tygodnie więc spoko. Okazało się jednak, że wyjdzie 30 zł za dzień, bo no wszystko przecież było oczywiste To ja tutaj płaće 350 zł za wyżywienie i przedszkole i jeszcze drugie tyle będę musiała dopłacić za pobyt jego dwutygodniowy tam! Teraz każda stówa jest na wagę złota, a moja teściowa myśli, że my "gotówkę" mamy poupychaną w skarpetach! Musiałam się wyżalić, bo chodzę od dwóch dni jak nakręcona.
Cherie cieszę się Oleńką lepiej Jeszcze kilka dni i wrócicie do domku.
Ja podobnie jak Ty nie konkuruję z tesciową w temacie kulinarnym, ona robi to o wiele lepiej (zresztą od mojej mamy też gotuje lepiej). Ona dużo potrafi wymyślić, coś dodać, czymś doprawić, że finalnie wychodzi bardzo fajne danie. Nie boi się eksperymentować. Dużo się od niej uczę, bo uwielbiam się u niej stołować Też mam bóle pleców na wysokości lędźwi, szczególnie jak mam wstać z łóżka, ale przy Julku też takie miałam, więc trzeba po prostu czekać do rozwiązania. Czasami złapie mnie ból, nie wiadomo kiedy i z jakiego powodu. Trwa chwilkę i puszcza. Na brzuszek póki co nie narzekam, ale nie jest on dużo większy niż wtedy co pokazałam Wam zdjęcia, więc jeszcze mi nie ciąży, teraz jest na takim etapie, że właśnie bardzo cieszy Za 2 miesiące już pewnie będę narzekać. Kajetanko nooo i super, dobrze, że nie dzieje się nic złego, ale tez dobrze, że pojawiła się okazja, żeby ktoś Cię zbadał choć raz i porządnie karolcia masz Ci babo placek!! Aleś się wyłożyła Mam nadzieję, że nic sieWam nie stało. Uważajcie na siebie ! Daria gratuluję tego półmetka Teraz to już bedzie z górki . A Twoja teściowa pracuje ?? Bo trochę to dla mnie dziwne, że dziecko jedzie do dziadków na wakacje i tam do przedszkola jest wysyłane. Nie dosyć, że bez mamy to jeszcze jakieś obce dzieci i przedszkolanki. No chyba, że wspólnie to dogadaliście, wtedy się nie wtrącam Ale i tak dziwne ... Fajnie, ze już po niego jedziesz Będziesz spokojniejsza. Kurcze znów nie wiem co na obiad zrobić ... muszę wymyślić cos na szybko bo jest taki upał, że nie bardzo chciałabym jeszcze kwitnąć przy kuchence. Zającu wczoraj zrobiłam, penne z kurkami i kurczakiem. Bardzo fajne danie ja dodaję do takich sosów śmietanowych/jogurtowych trochę serka topionego, teraz też dodałam by był taki bardziej kremowy. Super! Poproszę więcej takich pomysł
kajetanko, fajnie, że udało Ci się zobaczyć porodówkę Możliwe, że Cię dzidzia uciska główką tak jak u mnie było. Momentami ból okropny, taki kłujący. No spa zdecydowanie lepsza, bo od takiego ucisku macica zaczyna się stawiać i twardnieć.
W USA jest tak, że podczas wizyty dostajesz pokój (po naszemu gabinet), w nim czeka piżama, przebierasz się i dopiero kiedy jesteś gotowa przychodzi lekarz. I PUKA zanim wejdzie... A mnie wk****w bierze jak mi w szpitalu wszyscy, ze sprzątaczkami włącznie włażą bez pukania i na dodatek nie zamykają drzwi.... Choć też nie wszędzie, bo tam gdzie zamierzam rodzić pukają i zawsze zamykają. Panie sprzątające czasem chcą zostawić z jakiegoś powodu otwarte, ale zawsze wcześniej pytają czy wyrażam zgodę. No, ale... prywatny szpital to i podejście do pacjenta inne. mikkowska, teściów stać na spłacanie kredytu na jacht, a nie stać ich, żeby sobie 2tys odłożyć na wakacje? Jakieś dziwne to wszystko. Robiłabym aferę po każdej niezapłaconej w terminie racie! I na pewno bym już więcej nie pożyczyła. Mój mąż brał mojej mamie jeszcze przed ślubem pożyczkę, ale dla mojej mamy termin płatności to świętość! Zresztą... ja w ogóle nie pojmuję brania kredytów na wakacje czy święta... Nie stać mnie to w danym roku nie jadę i tyle. Musiałabym mieć naprawdę 0zł na koncie, żeby na święta wziąć pożyczkę, a i wtedy ograniczyłabym się do minimum. Fajnie, że niedługo zobaczysz synusia Ja i tak podziwiam, że byłaś w stanie go tak daleko zostawić na tak długo. Ja się coraz częściej zastanawiam, czy nie będę zbyt zaborczą mamą Nie mogę, bo chcę po miesiącu wrócić do pracy - fakt, że to góra 4 godziny dziennie i nie codziennie, ale w tym czasie będę musiała całkowitą opiekę zostawić mężowi lub mamie i nie jestem pewna, czy będe w stanie zaufać i nie kontrolować co chwilę Annie, cieszę się, że smakowało Ja lubię takie proste przepisy, bo stanowią bazę - wystarczy dodać sera, innych przypraw itp i zupełnie coś innego w smaku wychodzi Zamiast kurek można użyć pieczarek i zalać śmietaną, kiedy te puszczą "sok" - śmietana przechodzi ich smakiem i jest świetny sosik pieczarkowy Można się tak bawić bez konca Ja dziś mam zapiekankę z wczoraj, bo wyszła duuuuża, a mąż wczoraj nie jadł kolacji (nie powiem, jest mi to na rękę, bo se posprzątałam kuchnię i nie musze dziś brudzić ). Jutro knedle z owocami, a pojutrze pewnie ekspresowy makaron z bialym serem, cukrem waniliowym i musem malinowym albo omlet z owocami Byle szybko i jak najmniej na ogniu, bo gorąc straszny.
Zającu to ja jestem właśnie taką zaborczą mamą, nie lubię jak Julek nocuje poza domem tak naprawdę to tylko i wyłącznie chodzi do teściowej na nocki i wiem, ze jemu się tam nic złego nie stanie ale i tak jestem dużo spokojniejsza jak jest w domu.
A kontrolować na pewno będziesz i to kilka razy w ciągu godziny, nie ma też w tym nic dziwnego skoro chcesz wrócić po miesiącu do pracy, Lilka będzie jeszcze bardzo malutka i będziesz miała prawo się o nią martwić.
Annie, tylko, że ja będę w pokoju obok A to już będzie wg mnie świrowanie, ale i tak obawiam się, że nie będę potrafiła się powstrzymać, żeby nie wychylić nosa i nie sprawdzić co się dzieje Znam mojego męża i wiem, że stanie na wysokości zadania. Moja mama świetnie zajmuje się dziećmi i nigdy nie robi nic wbrew woli rodziców, nawet jeśli się z czymś nie zgadza. Ale ja i tak już teraz wiem, że te zamknięte drzwi mogą się dla mnie okazać strasznie grubym murem
Zającu eeee no to będzie jeszcze gorzej niż jakbyś miała iść do firmy, bo w domu będzie Cię korcić
Będzie dobrze
W miarę możliwości będę wyganiać na spacer
Zając, no tutaj też pukają i czekają na zaproszenie, co dla mnie było dziwne jak siedziałam w ciuchach czekając po prostu jak się mną ktoś zajmie. Doceniam, że szanują człowieka, jak najbardziej plus za to, bo w PL jak miałam okazję poleżeć trochę na porodówce, to drzwi do sal były pootwierane na oścież. Ale też konieczność obecności położnej kobiety przy badaniu przez lekarza faceta, no i to stanie za zasłonką, jakoś mnie ubawiło Może gdybym nie przywykła do polskich gabinetów, nie leżała w szpitalu, gdzie badaniu ginekologicznemu towarzyszyło 10 osób (studenci), krępowałoby mnie rozkraczanie przed obcym facetem. Pierwszą ciążę prowadził mi mężczyzna, badał co 3 tygodnie, nie był co prawda postawnym Afrykańczykiem (wnioskuję nie tyle z koloru skóry, co akcentu ), ale jakoś rozumiem, że lekarz, to lekarz, jak u dentysty muszę otworzyć paszczę, tak u ginekologa liczę się z rozebraniem od pasa w dół
Jak kiedyś poszłam po pigułki anty do tutejszej "kliniki zdrowia seksualnego", wszystko tam jest TAJNE, pani w recepcji mówiła do mnie szeptem Mikkowska, też mi się wydawało, że miesiąc to długo No i tak samo jak Annie dziwi mnie trochę to przedszkole u babci To w końcu chciała się zająć wnukiem, czy nie miała czasu? Jeśli o pożyczki chodzi...są tacy ludzie, którzy muszą mieć dom, auto, jacht, a kompletnie ich na to nie stać. Absolutnie nie pomagać w takich sytuacjach, bo sami robią sobie tym krzywdę, masa długów, których nie dadzą rady spłacić. Ja dziś zrobię krokiety, ale chyba ograniczę się do zawinięcia mięsa w naleśniki, już mi się nie będzie chciało panierować i podsmażać Takie "leniwe krokiety to będą".
kajetanko - lepiej zatem przeżyć szok kulturowy w tę stronę, niż być przyzwyczajonym przez całe życie do angielskich warunków i nagle wylądować na polskiej porodówce
zajÄ…c_Poziomka No to faktycznei, jak za drzwiami, to kazdy pisk bedzie stawial Cie w stan pogotowia Ale wszystko sie da
Tutaj tez jest jakos tak po ludzku, w sensie, ze lek prosi mnie zebym "sie przygotowala" w sensie weszla do pomieszczenia obok, rozebrala i wdrapala na fotel po czym przeprasza, ze musi zbadac szyjke na poczatku mnie to dziwilo Jak lezalam wczesniej na oddziale, to kazdy puka, przprasza, pyta czy moze, eM przychodzil kiedy chcial, nawet poznym wieczorem, a widzialam, ze babeczki po porodzie biegaja w dresie, czy innym wygodnym wdzianku, nawet z lekkim makijazem, zadnego pardowania caly dzien w koszulach...(to wydaje mi sie fajne) mikkowska niefajna sytuacja z tesciami Gdymy moi rodzice nagle znalezli sie w takiej potrzebie (choc nie sadze, to bardzo rozsadni ludzie) to nawet bym sie nie zastanawiala, bo wlasnie moja mama zwykle rachunki oplaca z reguly z wyprzedzeniem, ale jesli o tesciow chodzi, to nawet by mi glos nie zadrzal by powiedziec NIE, bo wiem, ze juz bym mogla za nich zaczac splacac... To przykre, ze ludzie nawet nie pomysla jakie konsekwencje dla innych niesie ich postepowanie i nie widza nic poza czubkiem swojego nosa i swoimi potrzebami Z drugiej str macie zawsze wymowke, by kolejny raz odmowic... mikkowska gratuluje polmetku Ja dzis gotuje Strogonofa, chce mi sie czerwonego miesa, a stek nie przejdzie, przez wzglad na toxo to cociaz takie Daria gratuluję tego półmetka Teraz to już bedzie z górki . A Twoja teściowa pracuje ?? Bo trochę to dla mnie dziwne, że dziecko jedzie do dziadków na wakacje i tam do przedszkola jest wysyłane. Nie dosyć, że bez mamy to jeszcze jakieś obce dzieci i przedszkolanki. No chyba, że wspólnie to dogadaliście, wtedy się nie wtrącam Ale i tak dziwne ... Fajnie, ze już po niego jedziesz Będziesz spokojniejsza. Otóż głównie chodziło o to, że u nas przedszkole jest zamknięte, bo remontują kuchnię, więc teściowa zaproponowała, że go przygarnie. Ona jest ciągle aktywna zawodowo, mają swoją firmę zakład krawiecki i stwierdziła, że odda go tam do przedszkola. Olek szybko się klimatyzuje nie ma z tym problemów, także chętnie poszedł nawet pierwszego dnia. W domu u teściów siedziałby ze szwagrostwem 16, 13 i 12 lat, ale znając im to ciągle by mu bajki puszczali Jadę, jadę zabieram go i koniec wracam czym prędzej do domu. To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.
|